Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Powrót lasami

Środa, 18 października 2017 · Komentarze(5)
Nie ma jeszcze 17 gdy ruszam, jest jasno, jest ciepło, jest idealnie :). Jutro powrót będzie nocą, więc korzystam z okazji, pakuję się w teren, na hałdy, w las... Odbijam na Sośnicę i dalej na ścieżkę na hałdę, spory ruch na ścieżkach, nie mija dużo czasu i jakiś młody psiak wpada mi pod koła... gdybym zahamował ułamek sekundy później byłoby po psie... miałem go leżącego na plecach przygniecionego już częściowo przednim kołem... masakra... właściciel przepraszał, tylko co z tego skoro ułamek sekundy później miałby trupa... Szkoda gadać. A było mnie widać, można było wcześniej zareagować... dobrze, że zwolniłem... 

Ganiające psy to nie jest coś co chciałbym spotkać na ścieżce
Ganiające psy to nie jest coś co chciałbym spotkać na ścieżce © amiga
Ten którego trzyma może 2 sekundy wcześniej wpadł mi pod koła, chwila nieuwagi i było by po psie
Ten którego trzyma może 2 sekundy wcześniej wpadł mi pod koła, chwila nieuwagi i było by po psie © amiga
Na szczęście dalej jest już lepiej, ludzi nie ma, nie ma też zwierzaków... można trochę się pomęczyć przy podjazdach...  Zachodzące słońce maluje niebo żółto-czerwonymi barwami, jest pięknie... 
Idealny dzień
Idealny dzień © amiga
Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej © amiga
Wiem jednak, że mam jakieś 40 minut do ciemnicy, gnam dalej, chcę być jak najbliżej domu zanim zapadnie zmrok... Na drogach w Halembie trochę zaciska, udaje mi się jednak przemknąć pomiędzy samochodami i wpakować się w ostatni odcinek leśny... 
Na mopliku? w tym miejscu?
Na mopliku? w tym miejscu? © amiga
Przerwa w kręceniu :)
Przerwa w kręceniu :) © amiga

Piękne kolory nieba
Piękne kolory nieba © amiga
Słońca już w zasadzie nie ma, lampka na szczęście działa, pomaga, gdzieś trafiam na rowerzystów Ninja... nie lubię takich spotkań... wyjeżdżam wkrótce na Starych Panewnikach, lampy już odpalone... Zostało ostatnie 7 km... drogi puste. W domu melduję się około 18:30... Przejazd był przyjemny.... 
Jest już ciemno
Jest już ciemno © amiga

Połowa tygodnia...

Środa, 18 października 2017 · Komentarze(1)
Zegarek pokazuje 7:14 gdy w końcu ruszam, jest chłodniej niż wczoraj, czy przedwczoraj. Jestem nieco cieplej ubrany, ale gacie dalej krótkie ;). Pewnie jeszcze ze 2 dni dam tak radę, ale później wracamy do jesiennej słoty... cóż.... 

Trzeba się cieszyć z tego co jest :)... A jest pięknie, szkoda tylko, że na drogach tyle samochodów, w wielu miejscach korki... W Panewnikach odbijam w las... dzisiaj mam ciut więcej czasu, chęci.... więc korzystam z okazji... Jutro coś czuję, że nie będzie już tak dobrze...  Zastanawiam się czy wieczorem nie pojechać lasami.... to jedyna okazja w tym tygodniu, tym bardziej, że wyjdę około 17. W czwartek i piątek szykuje się kolejna nasiadówa i wyjazd po 21.... 

Jesienne drogi
Jesienne drogi © amiga
O poranku w lesie
O poranku w lesie © amiga
W lesie jest pięknie, słońce coraz wyżej, jest coraz cieplej... naprawdę przyjemnie, nie żałuję, że wpakowałem się w teren :). W lesie... pustki, nie ma żywej duszy... czemu mnie to nie dziwi? Rozglądam się za grzybami, tych jednak nie widać, woda odparowała... lasy są suche.... co mnie mocno zaskakuje... w końcu lało przez 1,5 miesiąca. Gdzie jest ta woda? Zresztą w sobotę gdy wybrałem się na "spacer" do lasy również to mnie zaskoczyło, miejsca gdzie powinno być bagno, gdzie powinno być mokro, grząsko, są suche... Rzeczki które płynęły tam przez ostatnie kilkadziesiąt lat odkąd pamiętam, są wyschnięte. Zrobiły się okresowe... Nawet Kłodnica zaczyna się nieco dalej niż zwykle... Niby pod źródłami Kłodnicy kopie kopalnia, ale nawet gdyby to nie powinna mieć aż takiego wpływu na las... gdzieś ta woda musi znaleźć ujście... Niestety zmienia się okolica... z Opowiadań babci jedynie wiem, że ślepiotka miała czasami po kilka metrów głębokości, a teraz po ulewach ma max 20cm... często w ogóle jej nie ma. Koryto jest suche...  
Wzdłuż A4-ki
Wzdłuż A4-ki © amiga
Jadę ścieżkami którymi dość rzadko ostatnio się przemieszczałem... unikam miejsc gdzie może być zator, korek... na bocznych drogach jednak jest nieźle, przejeżdżam jeszcze przez lasek Makoszowski i docieram do Gliwic... jest pusto na drogach. Ostatnie 6 km pokonuję nieco szybciej....
Przy nasypie kolejowym
Przy nasypie kolejowym © amiga
Poranek w lasku Makoszowskim
Poranek w lasku Makoszowskim © amiga
Na ostatnich kilometrach
Na ostatnich kilometrach © amiga
W firmie pozostaje już tylko się przygotować do pracy, przebrać się, wykąpać... itd... 

Wtorek na rowerze

Wtorek, 17 października 2017 · Komentarze(0)
Po wczorajszym późnym powrocie, dzisiaj szykuje się powtórka z rozrywki, wyjazd o 7 i powrót po 21.... 
Lekko niedospany wsiadam na rower i w drogę... Jest chwila po 7, wiatr nie przeszkadza, jest dość ciepło, termometr pokazuje 10 stopni, mam wrażenie, że widać lekkie zamglenia... ale może to złudzenie?
Po wczorajszych problemach z garminem wpiąłem czujnik do paska Polara... i... wszystko działa... wartości wydają się poprawne.Tak to można jechać... Z drugiej strony to na rowerze jest już tyle elektroniki że.... szkoda gadać... Monitorowane są prawie wszystkie parametry, choć z tego co wiem to jeszcze kilka czujników można by podłączyć ;) Zaczynam jednak ograniczać ich ilość. Kupując nowy licznik szukałem takiego który nie ma pulsometru, nie ma kadencji, nie ma gps-a.... i ma komunikację cyfrową... Jest to w tej chwili problem by kupić bezprzewodowy "prosty" licznik. Ten który kupiłem ma wady... to konfiguracja. Projektant musiał być nieźle wcięty gdy to wymyślał ;)
Reszta parametrów zapisuje się w zegarku, to chyba najlepsze rozwiązanie ;) Już nie ma odpalonego endomondo w telefonie, nie ma nawigacji w drugim telefonie. Za to jest nawigacja w Mio... ;) Ta jest jeszcze testowana... Zakup wydaje się trafiony. Najbardziej interesuje mnie z niej czas działania na baterii... Już widać, że powinno starczyć jej na około 7-8 godzin później power bank... ;) Tyle, że ich mam na dłuższych wyprawach kilka...  Więc nie stanowi to problemu.
 
Lekko przymglony poranek

Lekko przymglony poranek © amiga
Wracając jednak do drogi do pracy to jazda sprawia radochę, temperatura spada do około 8 stopni, w Kochłowicach dalej DDRka jest "uszkodzona" Fajnie by było gdyby jednak wylali asfalt... To już tydzień, pogoda aż się prosi o to, w przyszłym tygodniu ma lać... po co czekać.... Gdy mijam Kochłowice pojawiają się bardziej gęste mgły... lubię takie poranki gdy jeszcze wszystko to zaczyna oświetlać słońce.... Na Bielszowickiej musiałem stanąć i zrobić fotę ;)
DDRka dalej podrapana
DDRka dalej podrapana © amiga
Mgła jakby gęstniała
Mgła jakby gęstniała © amiga
Piękny wschód słońca
Piękny wschód słońca © amiga
Zabrze o dziwo dzisiaj puste, szybki przelot, za to W Gliwicach trafiam na debila za kierownicą, gdzie się gościowi tak spieszy...  łuk, podwójna ciągła, dodatkowo 2 skrzyżowania, niby z drogami podrzędnymi, ale jednak... 
Głupek wyprzedzający na łuku na podwójnej ciągłej
Głupek wyprzedzający na łuku na podwójnej ciągłej © amiga
W firmie jestem w takim sobie czasie... niemniej dobrze wykorzystany poranek... 

Nocny powrót do domu

Wtorek, 17 października 2017 · Komentarze(0)
jest dobre 20 minut po 20 gdy ruszam. Jest nieco chłodniej niż wczoraj. Czuć większą wilgotność. Gnam do domu, najkrótszą drogą, jest za późno na udziwnienia. Czuję zmęczenie... W tym tygodniu czekają mnie jeszcze 2 takie dni... A le cieszę się z przejazdu, z rowera, z drogi do domu... :)

Drogi prawie zupełnie puste, dzisiaj nie trafiam na pociąg na Wirku, ale pakuję się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Nie przewidziałem jednego, a raczej 2 rzeczy, jest kompletnie ciemno, i pojawiła się dość gęsta mgła, a raczej mgła zmieszana ze smogiem... Mocno zwalniam... 

O tej porze rowerzyści ;)
O tej porze rowerzyści ;) © amiga
W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
Trochę mgliście się zrobiło
Trochę mgliście się zrobiło © amiga
Na drogi wracam w Kochłowicach, tyle, że czeka mnie jeszcze kawałek przez las, mimo wszystko trzeba uważać, nie jeden raz widziałem tutaj przebiegające dziki. Kolejne miejsce gdzie zwalniam to końcówka Bałtyckiej, powód podobny. Zresztą w parku Zadole również wolę uważać, wczoraj stało tutaj całe stado dzików... Dziś na szczęście pusto...
W Panewnikach
W Panewnikach © amiga
Do domu mam niedaleko...  Starczy na dzisiaj... Jutro może pojadę ciut później? 

Nocny powrót do domu

Poniedziałek, 16 października 2017 · Komentarze(0)
Jest po 20... dopiero ruszam... jeszcze lampki, jeszcze coś... i czas ucieka... Drogi zupełnie puste, cieplutko... może nie tak by jechać zupełnie na krótko, ale kurtka ląduje w plecaku, bluza z długim rękawkiem zupełnie starcza :) Jadę drogami, jest za późno, by jechać po lesie... zresztą nie mam na to już ochoty, pewnie gdyby była to 17... to może, a tak... marzę o tym by już być w domu. Odpocząć.
Jutro będzie podobnie, powrót równie późno... ale to tylko tydzień... 

Ciemno i pusto na drogach
Ciemno i pusto na drogach © amiga
Dość dobrze mi się jedzie, aż do Wirka, gdzie... trafiam na zamknięty przejazd kolejowy... zastanawiam się czy nie objechać tego dookoła przez ścieżkę przy potoku Bielszowickim, ale widzę już pociąg... poczekam tą minutę, czy dwie... szosami jednak będzie szybciej... 
Trafiłem na pociąg na Wirku
Trafiłem na pociąg na Wirku © amiga

Za Kochłowicami mam odcinek leśny, bez oświetlenia, zwalniam..., później na Zadolu zaskoczenie spore stado dzików okupuje park... Wielkie Kabany... Do domu na szczęście niedaleko... Na dzisiaj mam lekko dość... 

Pod wiaduktem w Piotrowicach
Pod wiaduktem w Piotrowicach © amiga
Skrzyżowanie z Tyską
Skrzyżowanie z Tyską © amiga

Do Gliwic o poranku

Poniedziałek, 16 października 2017 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 7:00, nawet kilka minut po... Jest obłędnie ciepło jak na październik... przyjemnie. Słońce świeci, żyć się chce :)
Wskakuje na rower i gnam do pracy. W weekend rower niestety nie wypalił, była szansa, ale... się zmyła... cóż... Odrobię to trochę w tygodniu, chociaż lekko nie będzie. Spojrzałem na grafik... i powroty w tym tygodniu będą po 21... Ech... Ale to w końcu tylko tydzień.... 
Na drogach obłędny ruch, korek mam już pod domem, a ciągnie się pewnie gdzieś do zjazdu na A4 na Mikołowskiej. Cieszę się, że jadę rowerem :) Wyjeżdżam z Katowic i jest jakby lepiej, centrum Kochłowic omijam tyłem... To chyba w tej chwili lepsze rozwiązanie. 
Słoneczko nieźle przygrzewa
Słoneczko nieźle przygrzewa © amiga
Aż nie chce się pracować ;)
Aż nie chce się pracować ;) © amiga
Po drodze mały zonk... zauważam, że nie włączyłem Garmina... odpalam go dopiero po 3 km... ale gdy docieram do firmy okazuje się, że szaleje pasek pulsometru, pokazuje połowę pulsu... Ech... W firmie sprawdzam co jest grane, i okazuje się, że Garmin tak ma, Ich paski po pół roku intensywnego użytkowania szaleją, ludzie polecają bądź paski starszej generacji bądź te... od Polara. W domu mam stary pasek z Polara... po powrocie do domu to sprawdzę. 
Poniżej jeszcze kilka zdjęć z soboty, z wycieczki po lesie... 
W końcu piękna ciepła jesień
W końcu piękna ciepła jesień © amiga
Nad stawem Janina
Nad stawem Janina © amiga
Czerwone korale
Czerwone korale © amiga

Powrót na rower ;)

Czwartek, 12 października 2017 · Komentarze(1)
Wczoraj sprawy urzędowe załatwione, dzisiaj mogę jechać rowerem do Gliwic. Pogoda dopisuje, wiatr niespecjalnie przeszkadza, jest względnie ciepło, słonecznie, tyle, że na drogach.... szkoda gadać. Już pod domem mam korki... wiem, że on ciągnie się około 2 km do Brynowa, tam pewnie nieco się luzuje, a dalej pewnie korkuje się, aż do samego centrum. 

Tyle, że jadę rowerem i korki nieszczególnie mnie ruszają, owszem, czasami muszę zwolnić, zatrzymać, obejrzeć się. Dzisiaj w Piotrowicach raz zrobiłem coś głupiego... o korekcie nie było mowy, jedynie mogłem zwolnić i zmieścić się między dwoma samochodami. Mam nauczkę. Drugi raz takiego manewru nie zrobię. Pewnie kierowcy klęli na czym świat stoi ;)

Poranne zaciski na Ligocie
Poranne zaciski na Ligocie © amiga
Słońce w końcu zaświeciło :)
Słońce w końcu zaświeciło :) © amiga
Wyjeżdżając z Katowic mam już spokojniejszą trasę, nawet Kochłowice nie stwarzają problemów, pogoda coraz ładniejsza, przyjemny się jedzie :), tym bardziej, że w krótkich gaciach ;). Oczywiście na górze mam bluzę, kurtkę itd. ale dla nóg taka temperatura jest już akceptowalna nawet z nawiązką :)
Piękny poranek
Piękny poranek © amiga
Trochę obawiam się Zabrza i .... słusznie, bo gdy docieram w okolice Guide, widzę z daleka korek, jedyna sensowna opcja to chodzik. Na drogi wracam dopiero przed skrzyżowaniem. 
Jeszcze nie wszystkie drzewa zmieniły kolory
Jeszcze nie wszystkie drzewa zmieniły kolory © amiga

Gdy wyjeżdżam z Zabrza jest już spokojnie, samochody znikają, a ja gnam do pracy :). W planie jest dzisiaj wyjazd przed 17, czy się uda? Trudno powiedzieć, za to jutro na 100% wracam późno w nocy... jazda będzie w kompletnej ciemnicy, ale też przy zerowym ruchu drogowym, korci by pojechać lasem... ten nocą jest niesamowity, pociągający, tajemniczy.... ale to jutro... 

Wieczorny powrót do domu

Czwartek, 12 października 2017 · Komentarze(1)
Ruszam trochę przed 17, jest dość przyjemnie, względnie ciepło, wiatr od zachodu. Dzisiaj się dowiedziałem, że jutro nie będzie lekko, muszę znowu zrezygnować z rowera... Inaczej nie na opcji bym się wieczorem wyrobił. W domu i tak będę koło północy... 
Tak więc jadąc drogami zmieniam plany... zahaczę o las :) 
Wpierw pakuję się w lasek Makoszowski, a dalej już w samych Makoszowach wjeżdżam na szlak na Halembę. Ścieżki mokre, błotniste... można było się tego spodziewać. Pojadę trochę dłużej... ale co z tego... 
Jeszcze świeci słoneczko :)
Jeszcze świeci słoneczko :) © amiga
Trochę błota w lesie
Trochę błota w lesie © amiga
Zachód słońca okazał się niesamowicie kolorowy, tyle, że po 18 robi się już coraz ciemniej. Krótki postój na dolinie jamy, kilka fot ostatnich promieni słońca i jadę do domu. Chodziło mi jeszcze po głowie szukanie grzybów, ale w świetle lampki rowerowej nie ma to większego sensu... Szkoda..
Już zaszło słoneczko
Już zaszło słoneczko © amiga
Na dolinie Jamny
Na dolinie Jamny © amiga
Krótki postój
Krótki postój © amiga
Gdy docieram w okolice domu, podjeżdżam jeszcze na stację benzynową, dokładniej na myjnię, trzeba spłukać to co nazbierałem przez ostatnią godzinę... 
Wizyta na myjni
Wizyta na myjni © amiga
W domu ciuchu lądują w pralce, a ja z siebie muszę zedrzeć grubą warstwę błota ;) Powrót był niesamowicie przyjemny :)

Kolejny piękny poranek.... i trochę mokry

Wtorek, 10 października 2017 · Komentarze(1)
Ruszam dokładnie o tej samej godzinie co wczoraj... tyle, że wstałem jakieś 20 minut później... Wieje dość silny wiatr od zachodu. Niebo ładnie rozświetlone, jednak wiem, że coś na nas idzie... jakieś przelotne opady. Myślę, że zdążę przed nimi, ale czy tak będzie?  W końcu pogoda zmienną jest ;)

O poranku słoneczki pięknie świeci
O poranku słoneczki pięknie świeci © amiga
W Kochłowicach czeka na mnie mała niespodzianka, dość spory kawałem DDRki został "podrapany", jazda jest nieprzyjemna, cieszy za to że zostały usunięte debilne progi.. pułapki na rowerzystów. Tylko w zamian trafiam na otwarte studzienki...Wjeżdżam na chodzik... tam dzisiaj jest bezpieczniej. 
Pułapka na rowerzystów w Kochłowicach
Pułapka na rowerzystów w Kochłowicach © amiga
Gdy docieram na Wirek zaczyna kropić, później padać, w Zabrzu już leje... Okazuje się jednak, że to jest tylko przelotne, gdy docieram do granicy z Gliwicami w zasadzie jest już po deszczu... Z tego co mówią prognozy to cały dzień tak ma wyglądać. Dopiero pod wieczór powinno się poprawić co.... mi nawet pasuje.
Znowu pada deszcz
Znowu pada deszcz © amiga
Docieram do firmy, nie było tak źle, gdyby jeszcze tak wiatr był słabszy... tyle, że w najbliższych dniach raczej nie ma co na to liczyć. 
Już niedaleko... jeszcze 200m i będę w firmie
Już niedaleko... jeszcze 200m i będę w firmie © amiga

Powrót wieczorową porą

Wtorek, 10 października 2017 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 17, dalej wieje, niestety coś delikatnie kropi... Myślałem, że jednak powrót będzie przyjemniejszy niż dojazd do pracy, ale cóż... Cieszę się z tego co mam :) Tyle tylko, że wiatr nieco mnie wspomaga. Do zachodu słońca jest godzina... na bank nie zdążę przed ciemnicą.  Jadę szosami, przez większość trasy, dopiero na Wirku gdy słyszę w oddali pociąg wbijam się w lekki teren, na szlak wzdłuż Potoku Bielszowickiego. Tutaj nawet gdy leje nie jest źle, woda prawie od razy spływa, wsiąka... tyle, że i tak wywiozę trochę piachu i błota :)

Pogoda taka sobie, znowu lekko siąpi
Pogoda taka sobie, znowu lekko siąpi © amiga
Słońce coraz niżej... a ja gdzieś w terenie
Słońce coraz niżej... a ja gdzieś w terenie © amiga
GDy docieram do Granic z Katowicami jest już prawie kompletnie ciemno. Dostaję smsa, na szyko spoglądam co to jest... acha... pozdrowienia z inpostu, muszę podjechać pod paczkomat o drugiej stronie dzielnicy... . Kolejne 2 może 3 km do kompletu :) Tyle, że pada nieco mocniej.
I ciemno się zrobiło
I ciemno się zrobiło © amiga
W domu pomaga gorąca kąpiel i herbata. A jutro wiem, że jadę do pracy bez roweru i to nie ze względu na pogodę, która nie powinna mnie odstraszać, ale... chodzi o konieczność odwiedzenia Urzędu Miejskiego. Na samą myśl... robi mi się niedobrze... ech...