Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

z nowym kółkiem, nową paną i wieczorne regulacje...

Środa, 12 września 2012 · Komentarze(3)
pajujo - zielony rower dziadka


Powrót do domu nieco przed 17:00, nieco wcześniej zerwał się silny wiatr, ale nie leje, prognozy jednak nie pozostawiają złudzeń, będzie paskudnie, wyjścia nie ma, trzeba jechać, tym razem jednak na nowym kole, na nowej piaście, zobaczymy jak to się będzie spisywać.
Przy wyjeździe mam wrażenie, że mam wiatr w plecy, jednak nie trwa to długo, podmuchy zmieniają kierunki, paskudnie się jedzie. W Kończycach coś mi koło ucieka, dzieje się coś złego, złapałem panę... wstępne oględziny i mam winowajcę wbity opiłek w oponę, wyciągam go zmieniam dętkę i jadę dalej.
Jestem już w Katowicach, w Panewnikach i znowu mam wrażenie, że jadę na miękkim kole, q...a!. Zdejmuję oponę i widzę ślad na dętce, wygląda jak rozcięcie, ale to... puścił zgrzew. Na szczęście mam jeszcze jedna dętkę ze sobą, nie muszę łatać... Dojeżdżam do domu, uff... nie lubię takich przygód...
Wieczorem mam czas, aby wyregulować przerzutki, zmienić łańcuch na kolejny, trochę przeczyścić rower i tyle. Starczy na dzisiaj przygód, emocji... Pass


Trzecia zmiana ? © amiga

Wtorek...

Wtorek, 11 września 2012 · Komentarze(3)
Rege dla Młodego talenta - bukartyk i sekcja


Poranek ciepły, budzę się dość późno, chyba zaczyna ze mnie schodzić zmęczenie, już jest zdecydowanie lepiej, jedynie coś dalej na…a mi żołądek, mam nadzieję, że w końcu problem ustąpi. Dzisiejszy dojazd do pracy raczej standardowy, szosami, w kilku miejscach zaciska, ale… nie ma takiego szaleństwa jak wczoraj wieczorem…, da się jechać, da się żyć… Bezstresowo docieram do firmy, jedynie fot nie robiłem, gdyż albowiem opuściłem dom rodzinny z pewną opieszałością. W wolnym tłumaczeniu, nie mogłem się zebrać na czas, nie chciało mi się…, więc później trzeba było trochę przycisnąć na pedały…
Wczoraj krótki przegląd rowera i… czuję delikatne luzy na tylnik kole (znowu), w ciągu 2 miesięcy były w nim wymieniane konusy i 2 razy kulki…, wniosek prosty, piasta nadaje się do wymiany, zresztą serwisant coś ostatnio wspominał o jakiś mikropęknięciach (ciekawe co miał na myśli)… . W każdym bądź razie, nowe koło już czeka, na czwartek umówiłem się w serwisie na przełożenie gratów, powinienem mieć przynajmniej rok świętego spokoju. Aktualne koło przejechało ze mną 15000km, może to nie rekordowy wynik, ale jak weźmie się pod uwagę budowę tej piasty (zero jakichkolwiek uszczelnień) to jest to całkiem niezły wynik… .

Powrót.... i trochę wspomnień

Wtorek, 11 września 2012 · Komentarze(4)
Łąki Łan - Wielki Edek


Powrót po szosach, tym razem jednak musiałem jeszcze trafić do qzyki na Ligocie. Tam chwila przerwy (kilka godzin) i lecę dalej..., do domu....

Lech Janerka na koncercie we wroclawiu kilka lat temu © amiga

Fotka zabytkowa, odkopana z podręcznego archiwum.

Dopiero ok 19:00 uświadomiłem sobie jaki dzisiaj jest dzień, jaka jest rocznica. Chwila zastanowienia i pamiętam co robiłem w chwili zamachów, takie drastyczne sytuacje pozostawiają dość głębokie "rysy" w pamięci, pamiętam gdzie wtedy byłem, co robiłem, i jak dziwnie się słuchało informacji w radiu... Jakieś takie nierealne to było, w domu po powrocie z pracy oglądałem tramsmisje na TVN24 i dalej do mnie nie docierało to co się wydarzyło. Inna sprawa, że po latach trochę inaczej się ocenia takie wydarzenia, jestem ciekawy czy kiedykolwiek dowiemy się całej prawdy to tych zamachach, jest zbyt wiele niewiadomych aby dać wiarę oficjalnym źródłom, coś w tej całej układance nie gra, pytanie tylko czy będzie podobnie jak z Katyniem, jak ze śmiercią Sikorskiego.... ? Dowiemy się 50, 75 lat po wydarzeniu....

Podążając dalej za wspomnieniami teraz coś z dalszej historii, coś co przypomniało mi się i jest zupełnie niezwiązane z tą rocznicż, ale czasami człowieka nachodzą wspomnienia, tak odległe, że prawie się zacierają, istnieją gdzieś na granicy rzeczywistości, zastanawiam się czy się faktycznie zdarzyły, ale patrząc na stan obecny to musiały istnieć, inaczej pewnie byłbym innym człowiekiem, robiłbym w życiu coś zupełnie innego, nie spotkałbym niektórych ludzi, za to pewnie miałbym okazję obracać się w innych kręgach, mieć innych znajomych przyjaciół… Taki efekt motyla… .
Tym razem coś od 87 roku i moim pierwszym komputerze - C64, przy czym był to dość dziwny model, miał już nowy design, jednak w środku znajdowały się podzespoły z mydelniczki. Pamiętam pierwsze odpalenie gier na nim, wczytywanie ich z kasety, kręcenie głowicą i o dziwi to wszystko działało. Pamiętam pierwszy przepisany program na C64 z jakiegoś niemieckiego czasopisma (chyba 64er), długie ciągi DATA, wystarczyło raz się walnąć i program nie działał. Pamiętam pierwszy napisany program w Basicu, późniejsze programy m.inn. wspomagające księgowość w sklepie (co ciekawe u znajomego używali go jeszcze w epoce Windows 95), pierwszy program w assemblerze, pierwszy złamany program, pierwszą złamaną grę, pierwsze intro, demo, pierwszą osobiście skomponowaną ścieżkę dźwiękową, pierwszy narysowany „obrazek”… masakra. Później nastały czasu Amigi, do 500 jakoś nie mogłem się przekonać, coś mi tu nie pasowało, bardziej przypominała konsolę do gier niż komputer, za to już A1200 z dyskiem twardym, 2 procesorami (Motorola 68040 (40Mhz) + PPC 603e(230Mhz), 32 MB pamięci… obłęd, droga znowu była podobna, tyle, że już nie było przepisywania, był Basic (Amos, ten oryginalny z Microsoftu nie nadawał się do niczego), kolejne programy, grafiki (pierwsze 3D, te renderowanie przez 2 dni :), dema, muzykę, złamane gry, programy… i wszystko dla zabawy, fanu), zresztą do dzisiaj gdy patrzy się na to co dało się wycisnąć z tych konstrukcji zapiera dech. Niestety Firma (właściciel) skutecznie zabił obie legendy, nigdy już się nie odrodzą, nigdy też nie będzie tak doskonałej konstrukcji jaką był te 2 komputerki, miały duszę… Później zaczęły się czasy bezdusznego PC-ta, zmieniły się języki programowania, pojawiły się Pascale, C, C++, Clippery i kilka innych, trwa to do dzisiaj, jednak to już nie to, już nie pociąga mnie łamanie programów, gier, czy zabawy z wirusami, zabezpieczeniami, nie pociąga mnie komponowanie muzyki, grafika 3D, widziałem jak to wszystko się rodziło, jak powstawało, w jakiś sposób w tym uczestniczyłem. Pozostało już tylko programowanie (praca, praca), a dzięki aparatowi „bawię” się trochę przetwarzanie zdjęć + grafik wektorowych, czasami wyjdzie z tego coś sensownego… , coś co daje się pokazać, coś co da się wykorzystać…

Poniedziałkowy poranek

Poniedziałek, 10 września 2012 · Komentarze(2)
Kazik Na Żywo - Nie ma litości


Po wczorajszym koncercie dzisiaj mam problem ze wstaniem, strasznie długo się zbieram, w efekcie wyjeżdżam grubo po 7:00. Początkowo nie chce mi się, chociaż pogoda prawie idealna, jest ciepło (ok 14 stopni, nie pada), jednak już po kilku km uwalniają się Endorfiny, jest dobrze, przyspieszam i lecę, jadę szosami, ruch stosunkowo niewielki, można poszaleć... Żadnych przygód, żadnych niedzielnych kierowców... Ech żeby tak zawsze było :)

Wsi spokojna, wsi wesoła © amiga

Popracowo, z bólem...

Poniedziałek, 10 września 2012 · Komentarze(5)
Tomasz Budzyński - halo, halo


Wychodzę z firmy ok 16:30, na zewnątrz jest gorąco, coś ok 28 stopni, ale... wbrew pozorom nie jest źle, coś mnie jednak od rana męczy, boli mnie żołądek, pewnie z czymś przegiąłem. Jadę szosami (ostatnio to standard), nie mam ochoty na wałęsanie się po lesie, chcę jak najszybciej dotrzeć do domu, a.... szosy mi to gwarantują.
Trochę zdziwił mnie spory ruch na drogach, szczególnie było to odczuwalne w Zabrzu, w innych miastach jakoś nie powalało to na kolana.... . Na szczęscie bez problemów dotarłem do domu, szybka kąpiel i.... chyba trzeba by obejrzeć jakiś film, nie mam melodii na coś ambitnego, wybór pada na American Pie Reunion. Lekka komedyjka i kolejna z już niezliczonej rodziny American Pie. Nie zanudza, ale też nie zabija, po prostu da się to obejrzeć..., szkoda tylko, że po raz kolejny dobijana jest legenda lej serii, ale pieniądz robi swoje. Jeżeli tylko uda się sprzedać, to czemu tego nie wyprodukować..., takie prawo rynku.

Ognie sztuczne po koncercie © amiga


Dzisiaj nie mam melodii, na rozpisywanie się... starczy, idę poczytać :) Solaris czeka.

Syberia...

Piątek, 7 września 2012 · Komentarze(5)
Samotni ludzie - Jacek Bończyk


Poranek niesamowicie chłodny, termometr za oknem pokazuje 9 stopni, wychodzę na zewnątrz i… jest jeszcze gorzej wieje zimny, silny zachodni wiatr. Ciekawe co u Limita, pewnie spadł dzisiaj śnieg :).
Sama trasa bez udziwnień problemów, po prostu po szosach do Gliwic, ruch zdecydowanie mniejszy niż wczoraj, jedzie się całkiem przyjemnie, jednak nie jestem nadprzewodnikiem i średnio kręci mi się przy takiej temperaturze. Gdy się już rozgrzałem to trzeba było zsiąść z roweru i rozpocząć pracę :).

Na pastwisku, na pastwisku... tak pasiemy się tam wszystkie... © amiga


Wczoraj wieczorem wizyta u znajomego, kolejny przypadek padającego windowsa, z jakiegoś powodu zawsze jest natłok takich przypadków właśnie na początku września, później najczęściej jest cisza do listopada/grudnia… . W ciągu tygodnia miałem w sumie może 8-10 takich przypadków… nie narzekam :). Zawsze jest to jakiś powód aby wyrwać się z domu, aby pogadać ze znajomymi. Wszyscy już po wakacjach, wszyscy wypoczęci, z nową energią, z doładowanymi bateriami (po prawdzie też to różnie bywa). Wieczorem znowu będę miał zajęcie, kolejny komp czeka na reanimację, a jutro…, jutro rowerowy rajd przygodowy po Katowicach, będzie się działo, przynajmniej mam taką nadzieję, może uda się spotkać jakiś dawno niewidzianych znajomych?

Kasa za nic....

Piątek, 7 września 2012 · Komentarze(4)
Dire Straits - Money For Nothing


Powrót do domu w takich sobie warunkach, ładuję się szosami, wieczorem jestem umówiony, co prawda nieco mi się plany zmieniły, ale…, zamiast reanimacji kompa idę do kina, zadzwonił dawno niewidziany Qmpel i głupio by było odmówić. Wybór padł na „Pamięć absolutną”, wolałbym pewnie coś innego może TEDa czy „Komisarz Blond i Oko Sprawiedliwości”, ale i tak wolę to niż Niezniszczalnych czy kolejnego Batmana.
Jestem ciekawy jak wyszedł remake jednego z najlepszych filmów SF w historii kina, nie spodziewam się cudów, jeżeli tylko da się do obejrzeć bez wychodzenia z sali to będzie ok. Zobaczymy.

Koncert z 2011 roku w Old Timer garage © amiga


Klasycznie pewnie w kinie uraczą mnie milionem reklam, za które będę musiał zapłacić w kasie (shit), może warto się spóźnić 20 min?

Teraz kino to już niestety przemysł, taki sam jak produkcja garnków, czy płynów do mycia naczyń, w zasadzie niczym szczególnym się to nie wyróżnia, 10 muza chyba lekko podupadła, z zewnątrz niby piękna, zwiewna, ale pod spodem kryje się czarny charakter, dla którego liczy się tylko kasa. Coraz rzadziej mam okazję obejrzeć film rodem z USA który jest naprawdę niezły, który da się obejrzeć więcej niż jeden raz. Gdzie są takie produkcje jak Pulp Fiction, Cztery pokoje, Rambo 1, Łowca Androidów, Matrix I (2 i 3 jest już niestrawna), Kill Bill, i kilka innych tytułów. Na tą chwilę zdarza się raz na rok na tyle dobra produkcja, że film ten oglądam z przyjemnością po kilka razy, wracam do nich jak do najlepszej książki. Tragiczne są amerykańskie remake-y filmów europejskich – np. „Zgon na pogrzebie”, czy „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” (w wersji amerykańskiej nazywa się toto „Kobieta z tatuażem”). Tragedia… W tym ostatnim przypadku zabiła mnie „ukryta” reklama, te chamskie najazdy na sprzęt Epsona z wyeksponowanym logiem. Straszne, a taka była fajna ta firma, kolejna i kolejna którą należy unikać, za ingerowanie w życie. Było tego więcej, ale jako że sam używam drukarek tej firmy to zapadło mi to w głowie. Wiem jedno, następną drukarką nie będzie Epson (Hp też nie). Może pora zacząć chodzić znowu do teatru, tam przynajmniej nie będzie reklam (chyba).

Bardziej mnie cieszy jutrzejszy rajd po Katowicach, liczę na niezłą zabawę, w końcu to moje miasto, może w końcu zacznie się coś tutaj dziać, może w końcu rowery zaczną być zauważane? Może uda się to wygrać :), byłoby pięknie. Taki wstęp do serii rajdów w których zamierzam wziąć udział w najbliższych kilku tygodniach, w końcu to ostatnia szansa przed zimą, do której już zaczynam się przygotowywać, nie może być takiej sytuacji, jak na początku tego roku gdzie kondycja poszła się j…ć i potrzebowałem dobrych 2 miesięcy aby odrobić ten stracony okres….

owczy pęd...

Czwartek, 6 września 2012 · Komentarze(2)
Jacek Bończyk - Ach kiedy znów ruszą dla mnie dni


Porannek na Wirku © amiga


Poranek ciężki, nie chce mi się wstać, lecz muszę, z domu wyjeżdżam późno 7:10. Pogoda nie rozpieszcza, delikatnie kropi deszcz, nie jest zbyt ciepło, ale jadę na krótko. Tak jak ostatnio pcham się szosami, jednak dzisiaj na drogach straszny młyn, samochód za samochodem, ludzie gdzieś pędzą, gnają, spieszą się…. Do czego? Po co? Zastanawiam się czemu kolejne dni tak różnią się, czemu w jeden dzień jest pusto na ulicach, a w drugi jest masakra, nawet rowerem jest się ciężko przebić gdzieś dalej. Mam wrażenie, że to pogoda wpływa na niektórych tak, że siadają za kółko, wydaje im się, że dojadą szybciej, że będzie lepiej, że to dobry pomysł, a g…o prawda.
Problem polega na tym, że ludzi podobnie myślących jest więcej, dzięki temu mamy to co mamy, korki, skutecznie spowalniające zmotoryzowanych. Efekt… wszyscy są zdenerwowani, wk…i, a od tego do błędów/wypadków już blisko. Dzisiaj kilka razy minęło mnie kilka baranów w wariancie na gazetę, nie lubię takich numerów, tylko wrodzone opanowanie i spokój uratowały mnie przed czymś gorszym…. Ech…, na szczęście w pracy będę miał chwilę spokoju, będę mógł normalnie popracować, coś stworzyć, coś zrobić :).

są takie chwile..., skok na kasę...

Czwartek, 6 września 2012 · Komentarze(7)
Kamil Wasicki - Niech tak będzie.


Popracowy powrót do domu raczej standardowy (ostatnio), po szosach, pogoda dość przyjemna, jedynie wiatr daje sięchwilami we znaki.
Po wczorajszym „remoncie” tylniego koła rower zachowuje się rewelacyjnie, jeszcze tylko suport XTR zgrzyta, ale myślę, że po prostu go zajadę, zarżnę do końca i wymienię na zwróconego niedawno accenta, tyle…, że włożę do niego lepsze łożyska, może hybrydowe ? Kto to wie.

Nad kanałem.... © amiga



Nieco inny temat...

Są takie chwile, gdy nic się nie chce, gdy życie daje w kość, gdy odechciewa się wszystkiego, gdy wpadamy w pewien amok, gdy kolejne dni wyglądają, tak samo, praca-dom, praca-dom, łapiemy doła, strasznego doła. Przeżyłem to wielokrotnie, staram się nad tym w jakiś sposób panować, staram się mieć nad tym kontrolę, uciekam od szablonu, staram się wykorzystać do maksimum czas który mi zostaje w ciągu dnia, owszem odbija się to czasami na rodzinie, znajomych, dla której brakuje tych chwil gdy możemy siąść, pogadać, ale potrzebuję czasu także tylko dla siebie, czegoś co mi pomoże, co oderwie mnie od rzeczywistości. Tym czymś są kolejne moje hobby, zainteresowania, książki, filmy itd…. Na te dwa ostatnie niespecjalnie mam czas w tej chwili, pewnie odrobię to z nawiązką w zimie. Teraz mogę się bawić fotografią, jeździć na rowerze, cieszyć się dniem. Owszem czasami gdzieś się zatracam w tym wszystkim, ale warto, warto mieć co pomaga oderwać się od szarej rzeczywistości, od tego zgiełku dnia codziennego, warto poszukiwać. Dla wielu z nas jest to rower, zresztą dla mnie też, ale jest on tylko jedną z tych rzeczy które lubię, które umilają mi czas, dzięki którym mogę spędzać wolne chwile tak jak chcę, a nie tak jak chcą inni. Stąd przed wielu laty wzięło się moje miłość do komputerów, w zasadzie do wszystkiego co się z nimi wiąże, począwszy od przetwarzania danych , grafiki, dźwięków, programowania itd, itd…. Pech chciał że hobby stało się pracą, niby to dobrze bo nigdy w zasadzie nie pracowałem, po prostu robię to co lubię i lubię to co robię. Tyle, że nie można na okręta siedzieć przy tym samym, można zwariować. Więc zacząłem poszukiwać, swojego drugiego ja, kolejnego zainteresowania i … znalazłem, znalazłem ich kilka na szczęście. Gdyby nie to pewnie skończyłbym jak kilku dawnych znajomych, na odwyku albo cmentarzu… .
Dwa lata temu jeden z moich bliskich kumpli wpadł w ciężką depresję, okazało się że życie to nie jest bajka, ta jego wyśniona, wymarzona, skończyło się na półrocznej terapii lekami, minęło kolejne pół roku względnego spokoju i problem wrócił ze zdwojoną siłą, skończyło się na poszukiwaniu go przez policje i kolejnej terapii, kolejnym leczeniu, które trwa już ponad 7 miesięcy. Widzę, że jest lepiej, że odzyskuje chęć życia, jednak dalej nie potrafi wyrwać się z zamkniętego kręgu, dalej drepcze w miejscu, mimo kilku rozmów na osobności nie potrafi zrozumieć tego, że coś w tym wszystkim nie gra, na dokładkę, żona mu w tym nie pomaga, q..a. Wiem jedno, jeżeli nie znajdzie czegoś co pozwoli mu się oderwać od wszystkiego, pracy rodziny, to choroba wróci, wróci ze zdwojoną siłą, będzie gorzej.
Więc szukajcie swojego drugiego ja, szukajcie swojego hobby, idźcie do kina, teatru, opery, nawet do PUB-u czy restauracji, idźcie do ludzi, spotkajcie się ze znajomymi, przyjaciółmi, pogadajcie szczerze nawet z kimś obcym, nie związanym z problemem, tematem, to pomaga. Nie wpadajcie w pętlę praca-dom, która będzie zaciskać się coraz bardziej i bardziej, która w końcu was zniszczy i zabije.
Sorry za kolejny tak dziwny tekst na blogu, jednak czytając ostatnio trochę wpisów mam wrażenie, że dotyczy to całkiem sporej liczby osób, zresztą czasami również mnie, tyle…, że ja już nauczyłem się jak sobie z tym radzić i prędzej czy później wychodzę z tego „syfu”, najczęściej wzmocniony, silniejszy.

I z zupłnie innej beczki

Znajazłem dzisiaj takiego newsa...

„Prezes TVP wymyślił sobie, że rozsądną alternatywą dla abonamentu RTV byłaby opłata audiowizualna w wysokości 10 zł miesięcznie od każdego gospodarstwa domowego. Rewolucja? Nie. Raczej próba utrwalenia starego przekonania, że powinien istnieć podatek od mediów publicznych. TVP zebrałaby z tego podatku więcej, niż obecnie dostają wszystkie media publiczne z abonamentu RTV.”

Q…a, kolejny skok na kasę, za co za ten „syf” w TV, za misję, jaką misję, w reżimowej TV już od dawna nie ma co oglądać, ostatni raz dobry program widziałem tam kilkanaście lat temu, faktycznie coś w tym było, do południa leciały naprawdę wartościowe programy edukacyjne z których można było się czegoś dowiedzieć. Za to w tej chwili wszędzie tropi się komuchów i agentów, dostajemy jakieś pop…e seriale, które oglądają miliony baranów, które nic nie wnoszą, po prostu zabijają czas. Ta jedna perełka która od czasu do czasu pojawia się w TV nic nie wnosi nic nie zmienia. Jeżeli TV przywróci do życia swoją misję, zacznie realizować wartościowe produkcje, usunie wszystkie reklamy, to jestem skłonny za to płacić, a tam mam to głęboko w poważaniu. Amen

...a imię jego sześćdziesiąt i sześć

Środa, 5 września 2012 · Komentarze(2)
Bo tutaj jest jak jest - Paweł Kukiz


W końcu trochę odespałem, poranek ciepły, jadę na krótko. Znowu wyjeżdżam późno, wybieram szosy, może uda się pocisnąć, zobaczymy jaki ruch na drogach.
Wyjazd w Katowicach paskudny, samochodów wszędzie pełno, sporo korków, ale w końcu mam rower, daję sobie radę. W Rudze Śląskiej już się przerzedza, w Zabrzu troszęczkę zaciska, ale też nie ma tragedii, za to w Gliwicach pusto..., nie poznaję tego miasta.
Udaje się dotrzeć do firmy w rekordowym czasie 66 minut :), jest nieźle. Przed BS Orientem to dobry sygnał, jest szansa na pudło, ... zgniłych pomidorów ;P (taki żart poranny).

Ostawiam jeszcze rower do serwisu, znowu problem z luzami na tylniej piaście, wymienione są już konusy i kulki, chyba pora pomyśleć o nowych kołach... w końcu koszt nie jest "aż" taki wielki, a starczą na dłużej, przynajmniej te które mam na oku. Na dokładkę coś znowu dzieje się z suportem, paskudnie. W ciągu 2 miesięcy padł Accent, teraz XTR się sypie, mam nadzieję, że to tylko kwestia luzów, że da się je zbyć. Inna sprawa, że Accenta wymienili mi na gwaranji, więc może... wróci na swoje miejsce (profilaktycznie wziąłem go ze sobą).

Aby zrobić zdjęcie ptaszka.... © amiga


... trzeba mieć dużego zooma ;) © amiga