Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

kolejne spotkanie....

Wtorek, 3 września 2013 · Komentarze(4)
Avantasia - Where Clock Hands Freeze


Jak to zwykle u mnie... gdy planuję wyjść „normalnie” czyli po 16:00 to za diabła mi to nie wychodzi...
W efekcie opuszczam firmę około 17:30..., rower jest uwalony w błocie, więc już nie robi mi to różnicy czy pojadę po błotnistym terenie czy też nie. Jadę prawie identyczną drogą jak ta o poranku, tyle, że tym razem już nie ma tyle kałuż, błota, jedynie w okolicach budowy DTŚ-ki lekko nie ma.
Pogoda rewelacyjna i to słońce..., masa ludzi na rowerach, w parkach, lasach...
W Starej Kuźni doganiam jakiś bikerów, później okazuje się, że to ojciec prowadził synów..., słyszę dziwną wymianę zdań..., tutaj go spotkałem wskazując na hałdę, po czym gość się odwraca i rozpoznajemy się, w poniedziałek się spotkaliśmy dokładnie w tym miejscu, dzisiaj jechał z synami tą samą trasą, chciał im pokazać fragment drogi którą jechaliśmy...
Jedziemy dalej jakieś 2 km..., chwilę rozmawiamy i... on odbija jeszcze w kierunku stawów Księżycowych (chyba tak się one nazywają, a ja lecę przez Panewniki i Ligotę do domu).
Już na miejscu spoglądam na rower..., ech... nie chce mi się go myć..., może rano chociaż spłuczę z niego trochę charakteru..., zdecydowanie jest tego za dużo...

Na Muchowcu w Katowicach - z archiwum © amiga

Zaginanie ogniw...

Poniedziałek, 2 września 2013 · Komentarze(16)
Dezerter - Zmiany


Poniedziałek, pobudka…, spoglądam za okno, nie pada, prognozy się jednak nie sprawdziły, w zasadzie nawet mi to pasuje :). Na szybko z rana poprawiam linki w tylnej przerzutce… zasadzie czyszczę część pancerzy i linek, ale coś wydaje mi się że dzisiejszy wieczór będzie poświęcony zmieniarkom…, dawno przy nich nie kopałem, a widzę, że najwyższa pora…, gdzieś dostał się syf i trzeba to sprawdzić…, ech… Wczorajszy przegląd rowera i test w terenie potwierdził wszystkie moje obawy…, przyszła pora by nieco zainwestować w bike-a…, pora na nowy napęd… , ten już umiera…, rower razem z nim. Potwierdza to dobitnie dzisiejsza droga do pracy gdzie po raz n-ty skręca mi się jedno z ogniw, tyle, że dzisiaj nie mam przy sobie spinki…, shit, została w domu, szybki przegląd sprzętu i… hmm… mam jakieś ogniwa na stanie… z tego łańcucha gdy był nowy…, usuwam uszkodzony fragment wstawiam to co mam i… ruszam dalej, czuję, że na zębatkach od 11-15 łańcuch tańczy… te „nowe” ogniwa nie pasują do całości, zmieniam przełożenia na te rzadko używane, jest nieco lepiej, ale muszę „gęściej” przebierać nogami…
W skrócie… lista zmian na wrzesień wygląda tak:
Kaseta, łańcuchy, blat (ten leży i czeka)
Komplet hamulców przód/tył klamki - mają luzy jak diabli/coś się złego dzieje w samym układzie, niby jest odpowietrzony, wycieków nie ma, ale to nie to co powinno być… masakra…, nawet nie myślę o wymianie klocków, te co są jeszcze powinny działać sprawnie, a nowych nie kupię jeżeli w planach jest wymiana… całości…
Suport do wymiany (w domu czeka przygotowany akcent z wymienionymi łożyskami)
Tylna piasta do serwisu…
To chyba na tyle.., tanio nie będzie…
Za to wiem, że pora pożegnać się z łańcuchami Shimano, starczy, 9rz im nie wyszły…, co do Kaset to zastanawiam się czy na zimę nie wrzucić 11-28, zamiast szosowej 11-26…, chociaż… zobaczy

Chyba zacząłem zaginać ogniwa siłą woli © amiga

powrót do domu....

Poniedziałek, 2 września 2013 · Komentarze(0)
Another World - Wielki Młyn


Jest po 17:00, w końcu wychodzę...., ruszam. Denerwuje mnie łańcuch, te wymienione o poranku ogniwo doprowadza mnie do białej gorączki...
Wjeżdżam w teren, zatrzymuję się w lesie w okolicach Zabrza Makoszowy, mam dość..., zdejmuję łańcuch i usuwam to co rano dołożyłem w zamian za uszkodzone ogniwo, łańcuch został skrócony...
Ruszam i... szok..., nie ma skoków, wszystko zaczyna poprawnie działać... lepiej niż dotychczas..., fakt, że łańcuch jest na wykończeniu, ale reszta napędu również ledwie dyszy. Jest na tyle nieźle, że zaczyna sobie pozwalać..., zaczyna sprawdzać jak napęd się spisuje na podjazdach. Nawet naciskając na blacie można podjechać na większość górek..., im bliżej domu tym bardziej sobie pozwalam, w najgorszym przypadku będę miał z buta. Dopiero przy nachyleniu >5% nastąpił skok na blacie... za to już na środkowej zębatce nie ma problemów....., czyżby ten napęd miał jeszcze chwilę posłużyć? Coś w tym może być. Jeżeli 10 ogniw wydłużyło się o 1mm to na 100 ogniwach wydłużenie sięga już 1cm..., usuwając ogniwo, napiąłem łańcuch... hmmm.. może to jest rozwiązanie na zajechany napęd...

A w domu trochę zabawy ze zmieniarką, dokładniej to z czyszczeniem pancerzy i linek z syfu jaki się ostatnio tam dostał.... 30 minut później wszystko działa.. :), Pozostał jeszcze problem hamulca, ale... to już jest pewnie, po 30000km najwyższa pora go zmienić...

Widok z hałdy w Halembie © amiga

takie tam powolne kulanie się do Gliwic

Piątek, 30 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Andrzej Grabowski - Z pijanym, to nie


Poranek, zbieram się, wychodzę, wsiadam na rower i ruszam...
Coś zimno..., spoglądam na licznik... 9 stopni..., jeszcze 2 mniej i trzeba będzie zacząć ubierać długie spodnie...,
Dzisiaj i tak chyba za lekko się ubrałem, czuję ten chłód, ale... dam radę, świeci słońce, więc temperatura powinna dość szybko się podnieść. Przynajmniej na to liczę...
W Panewnikach wjeżdżam w las, jakoś nie mam melodii do jazdy po szosach, nie chce mi się, może to efekt ostatniego dnia "roboczego"..., za to w lesie całkiem przyjemnie, mało tego sporo rowerzystów, biegaczy, temperatura więc nie odstrasza ludzi...,
W Gliwicach melduję się w żółwim tempie, ale za to przejechana hałda w Sośnicy..., przyszły tydzień to Sajgon na drogach, więc pewnie przez pierwsze kilka dni będę z założenia jechał lasami..., koniec wakacji..., chociaż prawdziwy bałagan zacznie się dopiero za jakieś 3 może 4 tygodnie gdy wrócą studenci...


VI Bytomski Rajd Rodzinny © amiga

Powrót do domu w towarzystwie...

Piątek, 30 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
KSU - Po drugiej stronie drzwi


Piątek, jaki piękny dzień, popołudnie zapowiada się przyjemnie, temperatura >20 stopni. Wychodzę z firmy i ruszam, wiem jedno, jadę terenem. Dzisiaj mi się nie spieszy. Pogoda zachęca do jazdy dla przyjemności, poza tym wieczór wyjątkowo ma być wolny, no może nie do końca, może uda się poświęcić trochę czasu rowerowi :)

Wbijam się w Sośnicy na hałdę, dalej szlakami leśnymi przez Makoszowy, Kończyce, Halembę. W Starej Kuźni wjeżdżam na hałdkę i trochę foce, obok mnie przejeżdża jakiś biker, jedzie dalej, tyle, że tam nei ma przejazdu, moja może 5 min i wraca..., pyta się o drogę, jest z Mikołowa i od niedawna zaczął jeździć rowerem

Czyż nie jest pięknie? © amiga


Jeszcze nieznajomy biker © amiga



po okolicy, poznaje ją dopiero, chce wyjechać gdzieś do cywilizacji. Z informacji którą od niego wyciągnąłem przyjechał od strony doliny Jamny, cóż.. chwila rozmowy i jedziemy razem, na Panewniki, trochę opowiadam mu co w okolicy jest co można zobaczyć, czego poszukać...
Dojeżdżamy do Katowic, jeszcze kawałek Ligoty, ul. Śląska i pora się pożegnać, pokazuję mu drogę na Starganiec, dalej już powinien sobie poradzić , a ja bokiem czmycham na Ochojec. Fajnie jest spotkać kolejnego zarażonego Cyklozą...


Ciekawe miejsce na ćwiczenia © amiga


Jakieś zawody lokalne? © amiga

po raz kolejny do pracy...

Czwartek, 29 sierpnia 2013 · Komentarze(2)
Łzy - Narcyz Się Nazywam


Czwartek…, pora po raz n-ty pojechać do pracy, do Gliwic…
Za oknem dziwnie chłodno, chociaż ostatnie dni powinny mnie już do tego przyzwyczaić, 14 stopni… pewnie w marcu by mnie to cieszyło, ale… mamy sierpień…, liczę jednak na to, że lato przeciągnie się podobnie jak zima, nie miałbym nic przeciwko temu aby… potrwało do grudnia :).
W końcu jednak trzeba wyjść, długa bluza i da się jechać, wczoraj udało mi się w końcu umyć rower po… Izerskiej Wielkiej Wyrypie…, przy okazji usunąłem luzy z tylnego koła, i sprawdziłem co się dzieje z hamulcem…, jakimś cudem tarcza hamulca zaczęła trzeć o zacisk…, dość nieprzyjemny zgrzyt, ale przeszedł już do historii (przynajmniej dzisiaj go nie słyszałem). Poprawiłem nieco ustawienie siodełka.., pewnie trzeba będzie się do tego przyzwyczaić i w zasadzie to wszystko na już… Nie zmienia to faktu, że muszę się umówić w serwisie na coś więcej…, wyczuwalny luz na korbie i wydobywające się dźwięki z suportu wskazują na padanie łożysk…, ech…. 1.5 miesiąca i po suporcie…, shit…, chyba zlecę też pełny serwis obu piast, tak… dla zasady, w końcu mają niecałe 10000km sobą… z jednym czyszczeniem/przeglądem…, jest jeszcze kilka innych drobiazgów, ale większość nie jest czasochłonna…, więc pewnie zrobię to sam… . W tej chwili jest niby nieco więcej czasu.., bo kolejny rajd „dopiero” za 2 weekendy… chociaż kto to wie…, może narodzi się jakaś nowa idea, plan… Cały czas korci aby pojechać w góry…, zmierzyć się jeszcze raz z czerwonym szlakiem jurajskim…, czasu coraz mniej, a zimą raczej nie ma mowy o tym…
A dzisiaj…, od początku wiedziałem, że pojadę nieco bardziej terenem…, bo nic mi nie przeszkadza, zagraża, chyba…, że jakiś dzik samobójca wejdzie mi pod koła…
Trochę denerwuje i spowalnia wycinka lasy pomiędzy Kończycami, a Makoszowami, bez zejścia z roweru nie ma mowy o tym aby pokonać ten odcinek…, po prostu trzeba przenieść bike-a…, leśnicy coś na mnie dziwnie spoglądają ale mam to gdzieś…, może chodzi o te znaki zakazu wstępu…? Ale to w końcu oni władowali mi się na drogę, a nie odwrotnie… :)


Kolejna fota ze zlotu Old Timer Garage w Zabrzu © amiga

po pracy

Czwartek, 29 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
The Police - Live In Concert At The Tokyo Dome 2008


Powrót do domu..., jakimś cudem udaje się wyjść nieco wcześniej..., za to pogoda taka sobie, w chwili gdy ruszam zaczyna kropić, nie zakładam jednak kurtki przeciwdeszczowej, łudzę się, że ulewa przejdzie bokiem i mimo wszystko jakoś to będzie...

Już wyjeżdżając z Gliwic deszcze zanika, na ulicach jest wręcz sucho, ale co tam, skręcam początkowo do lasku Makoszowskiego, później wbijam się na niebieski szlak i jadę w kierunku Kończyc, tam zmiana szlaku na czerwony Rudzki, który wyprowadza mnie w okolice Halemby. Tutaj szlaki się urywają na jakiś czas..., pędzę dalej w kierunku Panewnik..., zastanawia mnie zerowa liczba bikerów..., może pogoda trochę wystraszyła ludzi, ale nawet w gorszych warunkach spotykałam jednego czy dwóch..., a dzisiaj nie jest tak źle, chmury tylko straszą...
Do samych Katowic nie spadła na mnie już żadna kropla deszczu..., w sumie nawet dość przyjemnie się jechało.

Wóz strażacki na Old Timer Garage w Zabrzu © amiga

Dąb Papieski w Katowicach

Środa, 28 sierpnia 2013 · Komentarze(12)
Uczestnicy
Gaba Kulka "Niejasności"


Wychodzę z pracy dość późno, jest po 17:00, za to od początku wiem, że dzisiejsza trasa będzie nieco inna, może nie do końca, zmieniony zostanie ostatni fragment już w Katowicach, ale od początku...

Wybieram szosy, znaczenie ma dla mnie czas, więc bez wygłupów jadę przez Sośnicę, Makoszowy, Kończyce, Bielszowice, Wirek, Kochłowice..., dojeżdżam do Panewnik i... zamiast jak zwykle skręcić w Bałtycką lecę dalej ul Panewnicką. Interesuje mnie Bazylika w Panewnikach lub jak kto woli w Ligocie :), może nawet nie sama bazylika, nie budowla, tylko coś umieszczone tuż przy...

Dzisiaj szukając informacji w necie dotyczącej dębów, natrafiłem na informację o tzw. Dębach Papieskich , jeden z nich znajduje się właśnie w Katowicach..., w zasadzie na trasie przelotu do i z pracy, głupio byłoby nie zahaczyć o to miejsce...., dodatkowo rodzi się „szatański” pomysł, aby odszukać wszystkie te Dęby w Polsce..., a jest ich trochę. Nie mam mowy aby zrobić to w trakcie jednej wycieczki..., myślę, że może to potrwać ładnych kilka lat.... rozsypane są po całej Polsce o 13 wspomina Wikipedia, ale... sadzonek było 514... więc po pierwsze trzeba poszukać informacji gdzie one trafiły..., a po drugie odwiedzić te miejsca... Sporo pracy przede mną...., ale cóż..., a może gdzieś istnieje jakaś pełna lista miejsc gdzie zasadzono te Dęby?

Dąb Papieski w Katowicach © amiga


Informacja o Dębie Papieskim w Katowicach © amiga


Końcówka przez Park Zadole gdzie spotykam Irka i Filipa, chwila nawet dłuższa na rozmowę i jedziemy dalej, w końcu rostajemy się z Irkiem a kawalek dalej w okolicach osiedla Zadole żegnam się z Filipem i pędzę do Ochojca, zahaczając jeszcze o siostrę...

do pracy

Środa, 28 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Ania Dąbrowska - Jesteś Jak Sen O Spadaniu


Środa, połowa tygodnia..., trzeba ruszyć 4 litery, wsiąść na rower i pognać do Gliwic, do pracy, początkowo myślę o jeździe szosami, będzie szybciej, a ja i tak wyjechałem późno. Plan jednak ulega zmianie i to dość szybko, w zasadzie jeżeli różnica w czasie dojazdu jest tak niewielka to czemu nie pojechać przez lasy? Myślę o szybszym wyjeździe z lasu w Kończycach, jednak ponownie zmieniam decyzję, jadę na Makoszowy. Drogę zagradza mi ciągnik i kilka ciężarówek wywożących wycięte drzewa z lasu, jedyna możliwość to przenieść rower i dosiąść go kawałek dalej.
W Makoszowach pakuję się na hałdę, zobaczymy jak wygląda szlak i o dziwo jest przejezdny, mało tego widać, że wycięto tutaj trochę zielska, przeszkadzającego w jeździe..., robi się przyjemnie...
W Gliwicach jestem może nie tak wcześnie jakbym chciał, ale przynajmniej dobrze się jechało, bez samochodów, bez ruchu na drogach...

Skoda popular © amiga

do pracy

Wtorek, 27 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Bas Tajpan - Historia pewnego dębu


Prognozy na dzisiaj nie napawały optymizmem, znowu niby miały pojawić się jakieś lokalne burze, opady, noc... biorę przeciwdeszczówkę i jadę do Gliwic, tyle, że po szosach... sprawdzę w praktyce jaką będę miał różnicę przy przejazdach terenem i szosami...
Dobrze, że jeszcze trwają wakacje, na drogach jest jeszcze pusto, można więc nieco poszaleć, to się jednak skończy już niedługo, gdy gawiedź zjedzie do miasta, to... za kilka dni...

Początek roku szkolnego jest zawsze tragiczny, nagle wszyscy odprowadzają swoje pociechy do szkoły, tylko czemu zawsze do tego jest potrzebny samochód? Tym bardziej, że podstawówki są najczęściej na wyciągnięcie ręki, 10 min piechotą od domu... Hmmm...

Ważne, że dzisiaj mam luz na drogach, po urlopowych wojażach słyszę że coś zaczyna doskwierać rowerkowi..., na bank do zrobienia jest suport, obie piasty, klocki hamulcowe też do wymiany..., blat starty..., ten ostatni leży w domu i czeka na odpowiednią chwilę, a w zasadzie czas który będę mógł poświęcić rowerowi..., reszta pewnie trafi do serwisu..., przy okazji...

Do Gliwic dojeżdżam w przyzwoitym czasie, spoglądam na zegarek i widzę, że różnica pomiędzy wczorajszym terenowym przejazdem a dzisiejszym szosami to zaledwie 2 minuty, daje to do myślenia..., tyle, że gdy poleje trochę to już nie będzie tak pięknie, wybór będzie prosty... szosy...

Uzupełniamy elektrolity © amiga