Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

środa przedświąteczna

Środa, 18 czerwca 2014 · Komentarze(0)
MARATHONMANN - Wo Ein Versprechen Noch Was Wert Ist
Zapowiada się kolejny ciężki dzień, próbuje się zmusić do szybszego wyjazdu i... nic to nie daje... na zewnątrz jestem dopiero o 7:15. Skutkuje to oczywiście zwiększonym ruchem na drogach... Cóż taki los... 
Spory korek przed Kochłowicami, zabawa w kluczenie pomiędzy samochodami, na Wirku za to po raz kolejny natykam się na zamknięte szlabany. Coś co prawie nigdy się nie zdarza..., pora taka, czy zwiększony ruch na tej trasie? 
Dobrze, że dzisiaj pociąg jedzie, a nie stoi i czeka na nie wiadomo co... kilku minutowy postój i prowadzę peleton samochodowy do skrzyżowania z Bielszowicką na którym znowu muszę odstać... Mijam Bielszowice..., Pawłów z rozkopanymi drogami i... zamiast w kierunku centrum Zabrza jadę przez ul Miłą w kierunku Makoszów i lasku Makoszowskiego... 
Minęła 8:00, na drogach zaczyna się luzować... chyba lekko przyspieszam... firma jest 6km dalej..., już niedaleko...
tyle, że na Odrowążów czeka mnie zabawa w ciuciubabkę z koparką... mam nadzieję, że za chwilę skręci..., bo tutaj wiele nie zrobię... na chodnik się nie ma jak dostać... a wyprzedzić też się nie uda... za dużo samochodów na drugim pasie... Trwa to dobre 2-3 minuty, w końcu koparka odbija... w boczną drogę... jeszcze chwila i jestem w firmie :)
Już ze 4 lata tam nie byłem
Już ze 4 lata tam nie byłem © amiga

po bunkrach

Środa, 18 czerwca 2014 · Komentarze(1)
VOIVOD - Kluskap O' Kom
Kolejny zajebiście długi dzień, czuję się zmęczony, spróbuję doładować baterie w terenie, tylko co tutaj zrobić by się nie powtarzać? Krótko przed wyjazdem zaznaczam sobie kilka - 11 bunkrów w lasach Rudy Śląskiej.Najlepsza opcja dojazdu to czerwony szlak w Rudzie Śląskiej, potem już będzie błądzenie szukanie. Kilka lokalizacji zaskakuje, bo... musiałem je minąć przynajmniej kilkadziesiąt razy, czemu ich nie zauważyłem?
Początek trasy przez hałdę w Sośnicy. Na zjeździe z hałdy w kierunku Kończyc... czuję, że pływa mi tylne koło, zresztą czułem nieco wcześniej, że uderzyłem w kamień.... na oponach 700x42 przy 60 PSI to nie mogło skończyć się inaczej... Staję i wymieniam dętkę... Zastanawiam się czy są jakieś opony dla 700xXX które są w stanie radzić sobie w terenie... na kamieniach... prawdę powiedziawszy to rozmiar jest bardziej pod szosówkę... więc nie ma co się łudzić. Szarak to rower raczej na długie wycieczki po drogach z opcją wjazdu w teren a nie pełnoprawny rower terenowy.
Po 15 minutach ruszam dalej, mijam starą hałdę w Makoszowach i w końcu docieram do czerwonego szlaku, na wirku zjeżdżam z niego kierując się kopalnię Halemba i dalej na pierwszy bunkier. Wspomagam się endomondo... zatrzymuję się, bunkier powinienem już widzieć, rozglądam się... i... jest... zarzucony śmieciami... :(
Strasznie zarzucony śmieciami
Strasznie zarzucony śmieciami © amiga
Kilka fot i ruszam dalej, nie podobało mi się to co widziałem. Google maps twierdziło, że obok powinna prowadzić ścieżka... nie ma jej, jadę dalej "główną drogą" i odbijam na azymut by dotrzeć do pobliskiego drugiego bunkra. Ten jest odsunięty od drogi i jego stan jest lepszy, przynajmniej nie na tylu śmieci, chociaż widać, że nie raz odbywały się tutaj libacje... 
Trochę bardziej ukryty w lesie
Trochę bardziej ukryty w lesie © amiga

jakieś 300m dalej powinienem mieć możliwość dotarcia do 2 kolejnych bunkrów po 2 stronach ścieżki... tyle, że ścieżka traci się w polu, została zaorana obsiana średnio mam ochotę przedzierać się przez pole próbuję dotrzeć do miedzy i zejść gdzieś w dół... 
"Granicami Kultur" (mądre słowo oznaczające czasami dosłownie nic) docieram do jakiejś ścieżki, widzę, że jest szansa na dotarcie do bunkra z innej strony, po raz kolejny jednak ścieżka kończy się w polu... Wiem że po mojej lewej stronie jest droga w odległości może 100m, przedzieram się... jest grząsko, tracę dobre 20 minut... 

Piękny widok na śląsk
Piękny widok na śląsk © amiga
Uff...
Ulicami G.Zapolskiej i M.Kuncewiczowej i M.Dąbrowskiej dojeżdżam do kolejnego miejsca gdzie liczę na możliwość znalezienia drogi do bunkra... tyle, że wiele się zmieniło w ty miejscu od czasu ostatniego aktualizacji zdjęć satelitarnych na google-u. Sporo nowych budynków, nie ma ścieżki, nie ma niczego. Pora odpuścić te dwa bunkry, przede mną jest ich jeszcze sporo. Może nie będą tak kłopotliwe?

Przynajmniej jeden jest dobrze utrzymany
Przynajmniej jeden jest dobrze utrzymany © amiga
Może kiedyś będzie otwarty do zwiedzania
Może kiedyś będzie otwarty do zwiedzania © amiga
Kolejny bunkier jest na szczęście "zadbany" znajduje się na terenie ogródków działkowych i wygląda nieźle, ciekawe kiedy można go zwiedzać... robię kilka fot i jadę dalej... wzdłuż ścieżki przy A4-ce. Tam natykam się na lochę z młodymi... jest może 10m ode mnie... na szczęście nie próbuje mnie dopaść, odchodzi... strasząc jakieś dziewoje idące z drugiej strony ;)
Na szczycie górki
Na szczycie górki © amiga

Kolejny bunkier w pobliżu Kochłowic... dojazd przez pola... ale szerokimi ścieżkami, nie mam żadnych problemów z jego namierzeniem. Szybko osiągam cel i kieruję się na Radoszowy, tutaj byłem już 3 lata temu... i wiem, że warto... Niestety przez ten czas układ ścieżek nieco się zmienił... :( znowu kluczę kombinując jak dojechać, google maps niestety nie pomaga...  odnajduję jeden bunkier... drugi domyślam się raczej gdzie jest, ale średnio mam ochotę przedzierać się przez bujną roślinność...
Kolejny bunkier ukryty w zaroślach
Kolejny bunkier ukryty w zaroślach © amiga
Chyba dawno nikt tutaj nie grał
Chyba dawno nikt tutaj nie grał © amiga

W końcu spoglądam na zegarek... chyba na dzisiaj starczy, zostawię sobie resztę bunkrów na kiedyś... raczej nie uciekną, a wyburzenie praktycznie jest niemożliwe (chociaż znam taki przypadek z Zabrza Zaborza) Odbijam nowiutkim asfaltem an Katowice... i przeżywam szok... oprócz pięknego asfaltu... powstaje ścieżka rowerowa, ale nie taka na opd...ol ale z prawdziwego zdarzenia, wyasfaltowana, prosta, bez krawężniknów i innych niespodzianek. Czyli jednak można...
To po prawej to nowa rowerówka
To po prawej to nowa rowerówka © amiga
Jeszcze się buduje
Jeszcze się buduje © amiga

Docieram do Panewnik... jeszcze kilka km i jestem w domu... pora odpocząć... :)

wtorek szosowy

Wtorek, 17 czerwca 2014 · Komentarze(0)
IN THIS MOMENT - Whore

Poranek chłodnawy i drugi dzień zmagania się z samym sobą, dalej męczy mnie kaszel... co jest... Na rowerze jestem 5 min wcześnie niż wczoraj, jest więc jakiś postęp..., za to wiatr dalej utrzymuje swój kierunek utrudniając mi jazdę... 
Kręcenie zupełnie mi nie idzie... mrówcza górka w Kochłowicach jest dzisiaj  sporym wyzwaniem, spoglądam na puls... ledwie 140... znaczy się, że się op...am... ale nie mogę się zmusić do czegoś więcej... organizm odmawia współpracy. Na Wirku mała niespodzianka... zamknięty przejazd kolejowy... zmuszony jestem czekać... tyle, że widzę iż lokomotywa stoi jakieś 100 m dalej i nie na najmniejszego zamiaru jechać... po kilku minutach czekania mam dość, pora złamać przepisy... chwilę później jestem już z drugiej strony i mam 2 pasy tylko dla siebie :), Bielszowice również puste i Pawłów... ciekawe kiedy zapamiętam, że sąw tej chwili tutaj problemu z przejezdnością :)
Pewnie nieprędko... 
Końcówka to przejazd przez lasek Makoszowski i Gliwice... przy bramie spoglądam na licznik i czas.... jeszcze nie ma tragedii 1:11 jest do przyjęcia... chociaż wolałbym by było 00:55, ale coś czuję, że ten rok nie będzie najlepszy dla mnie...

Dawno tam nie byłem, kiedy znajdę czas
Dawno tam nie byłem, kiedy znajdę czas © amiga

do domu po lesie

Wtorek, 17 czerwca 2014 · Komentarze(0)
IN THIS MOMENT - Beautiful Tragedy

Kolejne późne wyjście... jest 17:15... prognozy wspominają coś o możliwych deszczach...  nie mam ochoty na moknięcie... wracam po szosach, będę za to nieco szybciej w domu. Za wiaduktem za Sośnicą coś mnie jednak korci by wjechać w las... skręcam, lasek Makoszowski, później trochę szos i witam się z ul Wiosenną :) Dalej za Kończycami wbijam się na standardowy szlak leśny wiodący przez Halembę, Starą Kuźnię i Panewniki. Tyle, że w kilku miejscach muszę zwolnić... niestety wycinka zrobiła swoje... tzn bardziej ciężki sprzęt który jest do tego wykorzystany, na dokładkę w kilku miejscach zauważam kałuże..., czyżby padało? Siedząc w pracy mogłem tego nie zauważyć... 
Za to udaje się do domu dojechać bez moknięcia, opady mnie ominęły :)
Kolejne z miejsc które na mnie czeka
Kolejne z miejsc które na mnie czeka © amiga

poniedziałek po rowerowym weekendzie

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 · Komentarze(0)
MARATHONMANN - Wir Sind Immer Noch Hier

Zaczyna się nowy ale krótki tydzień, po weekendowym spotkaniu integracyjnym pozostały dobre wspomnienia. Za to dzisiaj problemy ze wstaniem, dyskomfort po stłuczeniu, czuję się nieszczególnie. Jestem już pewien, że Grassor w tym roku nie dla mnie. Trochę szkoda bo była by okazja sprawdzić się na długim dystansie, ale problemy ze "zdrowiem" zbyt długo się ciągną. Zresztą cały ten rok jest pod patronatem NFZ... 

Za to poranek chłodny ale słoneczny, prognozy optymistyczne, więc w końcu ok 7:15 wsiadam na rower, wiatr wyraźnie mnie dzisiaj nie będzie rozpieszczał, czuję, że wieje od zachodu... Drogi zawalone, od samego początku jestem zmuszony przebijać się pomiędzy samochodami czy wlec się a to za busem a to za koparką. Na dokładkę zapomniałem o nowych wykopkach na Pawłowie i zmuszony jestem przepychać rower po piachu kamieniach. Może nie powinienem narzekać bo... i tak cały czas jadę, ale... odcinek z super szybkiego zrobił się obłędnie wolny. Zastanawiam się kiedy to się skończy... remont tego odcinka trwa już drugi rok z drobnymi przerwami gdy nic się nie dzieje. Gdyby była pewność że w lesie jest sucho to pewnie powróciłbym z rana na leśne dukty tyle, że tam leśnicy pozastawiali wiele pułapek w postaci wycinek drzew. Ciężki sprzęt w kilku miejscach zniszczył podłoże... i tak jak kiedyś po deszczu było tam trochę kałuż, ale wszystko przejezdne, to teraz wystarczy trochę wody i robi się jedna wielka breja. 

Centrum Zabrza wita mnie kolejnymi korkami..., zmuszony jestem uciekać na chodnik, denerwujące, w efekcie decyduję się na przejazd przez lasek Makoszowski. Tutaj dla odmiany trwają końcowe prace przy DTŚce, wygląda na to, że wkrótce da się tędy normalnie jeździć, ideałem by było gdyby zrobili jeszcze coś z tym gruzem na drodze :)


Widok z hałdy w Halembie
Widok z hałdy w Halembie © amiga

powrót lasami

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 · Komentarze(0)
TERROR - Hard Lessons

Wychodzę z firmy ok 17:30... późno, ale to, że dzień będzie długi było od dawna pewne... muszę odreagować, jest ciepło... może to jeszcze nie letnie temperatury..., ale i tak jest nieźle, tym bardziej, że niebo błękitne. 
Jadę na hałdę w Sośnicy..., tuż za nowym wiaduktem na Sośnicy widzę jak powoli ciężki sprzęt opuszcza plac budowy. Jest nieźle...m jeszcze trochę i znowu wszystko będzie przejezdne :)
Dość zgrabnie przewalam się przez hałdę i już jestem w Makoszowach... 
Dalej skręcam na wały wzdłuż Kłodnicy i uświadamiam sobie, że... dawno już nie jechałem przez Borową Wieś... trzeba to dzisiaj odrobić, ostatnio trwała tutaj w najlepsze wymiana asfaltu..., dzisiaj jest inaczej... równiutka, gładziutka powierzchnia... Rowerek sunie po niej bezgłośnie. Odbijam na Helembę strasząc wędkarzy przy stawie... Strasznie dużo ich dzisiaj... pogoda zrobiła swoje.
Z Halemby do Panewnik dalej jadę leśnymi szlakami, nie spieszy mi się, mam jeszcze trochę czasu. Jeszcze tylko krótka przerwa przy boisku Kolejarza w Piotrowicach i... jestem w domu
Maki na polach
Maki na polach © amiga

przed weekendem

Piątek, 13 czerwca 2014 · Komentarze(1)
B. B. King - The Thrill Is Gone

Koniec roboczego tygodnia... wychodzę po 17:00, jedyne o czym myślę, to jak najszybciej dotrzeć do domu i dokończyć przygotowania do jutrzejszego wyjazdu, gonię więc szosami. Drogi puściutkie, zero ruchy, nawet światła tam gdzie mogą dzisiaj pomagają. Korzystam z zielonej fali ;) Silny wiatr w plecy pomaga, ale jest coś co mi się nie podoba, prognozy wskazują na możliwość wystąpienia silnych lokalnych burz. Widzę, że po niebie suną ciemne chmury, oby tylko dzisiaj mnie ominęły... 
Na szczęście udaje mi się dotrzeć do domu, na sucho..., może jedynie nieco się spociłem ;)
Teraz zostało przygotować się do jutrzejszego wyjazdu i spać...
W Zabrzu... w parku
W Zabrzu... w parku © amiga

Piątkowy poranek

Piątek, 13 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Roger Waters & Sinead O'Connor - Mother

Niby ostatni dzień pracy, ale nie ostatni rowerowy w tym tygodniu, weekend szykuje ciekawy, wraz z Darkiem będziemy prowadzić "wycieczkę" do Siewierza, chyba obydwoje odczuwamy jaką presję, średnio się czuję jako przewodnik... tym bardziej, że spora część będzie prowadziła przez tereny znane Darkowi - okolice Tarnowskich Gór, Miasteczka śląskiego, Bibieli... 
Ale z rana nie muszę jeszcze się tym przejmować, plan na poranek to dojechać do pracy ;) Jakimś cudem udaje mi się wyjść tuż przed 7:00, może to stres? Ciągnę szosami, bo o innej opcji raczej nie myślę i tak pewnie będzie ciężko dzisiaj..., drogi względnie puste, dopiero przed ósmą samochodów jest wyraźnie więcej i standardowo jestem w tym czasie w Zabrzu. Ze względu a nowe wykopki na Pawłowie zmieniam nieco plan i przebijam się w kierunku Makoszow, a tam klasycznie do lasku i dalej na Gliwice.
W drodze
W drodze © amiga

kolejny poranek po szosach

Czwartek, 12 czerwca 2014 · Komentarze(0)
KISS - I Was Made For Loving You

Wyraźnie chłodniej niż wczoraj, jednak dalej to 19 stopni, znowu późno wyjeżdżam, na zegarku jest coś koło 7:20, wiatr wyraźnie zmienił kierunek, tym razem mam go w twarz, czuję, że wieje z północnego zachodu. To oznacza jedno, nie będzie lekko, 30 km pod górkę, a jeszcze strach przed ew uszkodzeniem kolejnych szprych. Możliwe, że to był tylko przypadek, ale jeżeli pozostałe też są zmęczone? W razie czego wiozę zapasowe szprychy. Po głowie chodzi mi tez możliwość wstawienia rowera do serwisu z rana...
jednak już po dojeździe gdy zabieram się za pracę zupełnie mi to wypada z głowy, są inne problemy...
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga

sprawdzając ścieżki na Halembie

Czwartek, 12 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Aerosmith - Cryin

Wiatrzysko wieje dalej z północnego zachodu, po szosach miałbym dzisiaj szybki powrót, jednak czuję się jakiś osłabiony, to... nie za dobrze, decyduję się na przejazd po terenie, tyle ile się da, ale z pominięciem hałdy w Sośnicy. Za Starą Kuźnią postanawiam pojechać nieco inaczej niż zwykle, korci mnie by sprawdzić gdzie prowadzi ścieżka wzdłuż starej hałdy. Szuterek początkowo szeroki jednak im dalej tym ścieżka robi się węższa, kończy się mostkiem nad Kłodnicą, wcześniej tutaj nie byłem i tylko z grubsza orientuję się w którym miejscu jestem, prawdopodobnie wyjadę gdzieś w Kochłowicach, ale w którym miejscu, przy okazji sprawdzam kilka okolicznych ścieżek, czy da się nimi przejechać. Niestety kończą się dość szybko albo na czyjejś posesji, albo w bagnie. Zawracam i dojeżdżam do Kochłowickiej, tutaj już jestem prawie u siebie. Na koniec skręcam w kierunku Kokocińca i ląduję na Ligocie gdzie już bez żadnych udziwnień kieruję się do domu.
Okolice hałdy na Halembie
Okolice hałdy na Halembie © amiga
Przed mostkiem na Kłodnicy
Przed mostkiem na Kłodnicy © amiga