Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Zerwana szprycha

Środa, 11 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Manowar - Warriors Of The World United

Wracam z pracy, dzień był ciężki, chcę pojechać dzisiaj przez Mikołów, może zahaczyć nawet o Ogród Botaniczny. Omijam hałdę w Sośnicy i jadę przez Lasek Makoszowski, przy wyjeździe coś mi brzdękło, pewnie na coś najechałem jadę dalej, jednak coś jest nie tam, mam wrażenie, że rower mi pływa, zatrzymuję się na chwilę, czyżby to pana? Sprawdzam oponę jest ok... pewnie złudzenie.
Ujechałem jeszcze może kilometr i... dalej coś mi nie pasuje, spoglądam na tylne koło..., jest bicie... Coś się musiało stać..., staję przy kopalni w Makoszowach, sprawdzam tylne koło, już widzę co się stało... zerwałem szprychę... 
Na tym kończy się mój dzisiejszy plan jazdy przez Mikołów, zawracam i skręcam na Kończyce później na szosową wersję dojazdu do Katowic. Po drodze kombinuję, czy gdzieś po drodze nie będzie sklepu rowerowego..., przynajmniej kupię szprychy, bo o wymianie od ręki raczej mowy nie będzie, nie dość że jest późno, to na dokładkę to.... szczyt sezonu. 
Jadę wyraźniej wolniej rozglądając się, tyle, że w Pawłowie, Wirku gdzie przejeżdżam nic nie ma, zastanawiam się czy nie odbić w okolice Plazy, ale to nie wydaje mi się dobrą opcją, w najgorszym przypadku w Ochojcu mam sklep otwarty do 20:00, powinienem zdążyć, wiem że jeszcze coś jest na Panewnickiej i... w Kochłowicach, tylko czy będzie otwarty?
Dojeżdżam na Kochłowicki Rynek, jest sklep i jest otwarty, wchodzę do środka, tak jak się spodziewałem są zawaleni pracą, ale mają szprychy. Profilaktycznie kupuję ciut więcej niż komplet na tylne koło - 40 szt z nyplami. Co będzie to będzie, w najgorszym przypadku sam zaplotę koło..., może się tego nauczę..., wiem od kogo będę mógł pożyczyć centrownicę...
Do domu na szczęście nic się nie stało więcej z rowerem, rozbieram koło wstawiam nówkę DT z grubsza ją skręcam tak aby bicie było jak najmniejsze i... chyba jest dobrze. Jutro to sprawdzę, za to po raz pierwszy dopuszczam wyjazd do Siewierza na góralu. Mam 2 dni na sprawdzenie czy nic się nie będzie działo...

Leśne ścieżki
Leśne ścieżki © amiga

środa...

Środa, 11 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Within Temptation - Say My Name

Znowu klasyk po szosach, tak chyba już zostanie z rana, bo to w końcu najszybsza i najkrótsza opcja dojazdu do Gliwic. Na wejściu 22 stopnie, jazda w takich warunkach to czysta przyjemność, chociaż prognozy zaczynają wskazywać, że pod koniec tygodnia pogoda ma się nieco załamać, a to nie cieszy, mając na uwadze weekendowe spotkanie integracyjne. 
Za to wiatr po raz kolejny wspomaga, kolejne szosy, dzielnice tylko migają, jednak i tak nie ma opcji pobicia zeszłorocznego rekordu, jestem na to za słaby... Późny wyjazd ok 7:20 skutkuje sporymi problemami w trasie, jednak nie jest tak źle... korków nie ma za dużo, a tak gdzie się pojawiają da się je objechać bądź poboczem, bądź chodnikiem. Drugi raz docieram w tak ekspresowym czasie do firmy :)
Staw w lesie w okolicach Kochłowic
Staw w lesie w okolicach Kochłowic © amiga

powrót do domu

Wtorek, 10 czerwca 2014 · Komentarze(0)
ZZ Top - Gimme All Your Lovin
Jest niesamowicie ciepło... ponad 25 stopni na starcie, mam trochę czasu więc postanawiam pojechać nieco inaczej, początkowo zastanawiam się o wbiciu się w pank. rotmistrza Pileckiego, jednak zmieniam plan i jadę przez całe Kończyce, by wjechać do lasu. Tylko co dalej? Na Starganiec nie mam ochoty, ale... może pojadę inaczej? Odbijam w kierunku Kopalni Wujek-Śląsk by później wjechać lasy w których jest sporo stawów, trochę kluczę, ale w końcu wyjeżdżam tak jak chciałem. Końcówka to Panewniki, Zadole i oczywiście Piotrowice
Znowu polewają ;)
Znowu polewają ;) © amiga

wtorkowy poranek

Wtorek, 10 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Tarja Turunen - Walking in the Air

Kolejny ciepły poranek, kolejny raz wieje z południowego wschodu, wiatr jakby silniejszy niż wczoraj, będzie się szybko jechać :)
Wyjeżdżam znowu nieco później niż planowałem, ale coś nie mogłem się pozbierać, a może nie chciało mi się?
Zastanawiam się czy nie pojechać szosami, wczorajszy przejazd uświadomił mi, że w lesie jest w zasadzie sucho, z kilkoma kałużami, jednak szosami będzie szybciej, a na czasie mi zależy. Całkiem spory ruch, szczególnie na początkowym Katowickim odcinku, szczególnie Panewnicka daje się we znaki. Na szczęście dalej jest zdecydowanie lepiej, Zaciski jeszcze standardowo w Zabrzu, wymijam je chodnikiem, niby jest inna opcja, ale nadłożyłbym nieco drogi, a na to nie mogę sobie pozwolić dzisiaj. W Gliwicach za to wlokę się przez dobry kilometr za autobusem..., gdy jednak tylko wjeżdża w zatoczkę mijam go i pędzę dalej. W firmie spoglądam na liczniki..., wow..., niezły czas... czyżbym wracał do zdrowia?
Coś tu ma powstać, czy tylko rozwalili nieckę?
Coś tu ma powstać, czy tylko rozwalili nieckę? © amiga

Ciężki poniedziałek

Poniedziałek, 9 czerwca 2014 · Komentarze(0)
happysad - "Nostress"

Czuję zmęczenie po wyjeździe po Ciupadze..., tyle, że to nie są zakwasy, czuję ból całej prawej strony tej obitej w Otwocku. Zastanawiam się czy nie uderzyć do lekarza, jednak... spróbuję to przeczekać, chyba nie chcę nic wiedzieć przed kolejnym weekendem, przed firmowym wyjazdem do Siewierza, muszę tam dojechać... 
Za to dzisiaj pogoda wyraźnie mi sprzyja, nie dość, że jest ciepło to na dokładkę wieje przez całą drogę w plecy, w końcu po dłuższym czasie zmienił się wiatr, pewnie będę na niego narzekał wracając, ale w tej chwili jestem z tego zadowolony. Trasa dość zgrabnie mi idzie. Piorunem mijam kolejne dzielnice, Panewniki, Kochłowice, Halembę, Bielszowice.... i tutaj mała niespodzianka, rozkopali kolejną drogę, po raz kolejny muszę kombinować jak przejechać po tym fragmencie czegoś co było jeszcze nie tak dawno drogą...
Jeszcze chodnik jest nieruszony i to chyba jedyna opcja z tego miejsca... 
W Zabrzu standardowe zamieszanie, ale jest przed 8:00, tutaj zawsze są korki o tej porze, dlatego delikatnie odbijam w omijając centrum przez os Janki. Docieram do firmy... w niezłym czasie... nie wiem jak to jest im bardziej coś mnie boli tym szybciej jadę?
Konik z Mikulczyc ;)
Konik z Mikulczyc ;) © amiga

przez Starganiec

Poniedziałek, 9 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Scorpions and Tarja Turunen - The Good Die Young

Kilka minut przez 17:00 jestem już gotowy do wyjazdu, nieco wcześniej zdzwaniam się z znajomym, spotkanie za ok 90 minut na Stargańcu, krótka ocena wariantów i chyba pojadę dość mocno lasem, najlepsza opcja to wyjechać gdzieś na Helembie i odbić na Mikołów i Starganiec.
Tuż za Gliwicami wbijam się w lasek Makoszowski, by na moment wyjechać w Makoszowach i później w Kończycach, tam do zaliczenia mam węzeł z A4-ką, za to dalej już jadę lasem, tak jak planowałem, spoglądając na zegarek pozwalam sobie nawet na małą korektę, zahaczam o bankomat, kasa może się przydać na miejscu ;). Dalej ul. Pułaskiego i szlakiem dojeżdżam w okolice Mikołowa, tam odbijając na Starganiec. Docieram przed czasem ;), kilka fot i dojeżdża Robert, zamieniamy kilka słów i wspólnie jedziemy spacerowym tempem  w kierunku Piotrowic :),  W ten sposób mija dobre 30 min, ale dawno się nie widzieliśmy ;) Na ochojcu rozstajemy się i każdy pędzi do domu.

Na Stargańcu
Na Stargańcu © amiga

piątek przed Ciupagą

Piątek, 6 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Labyrinth - OOMPH!
Poranek mocno szosowy, jednak dzisiaj nie mam ochoty na spinanie się, to ma być luźna przejażdżka do pracy..., tylko tyle by nogi nie zapomniały jak się kręci. 15 stopni to może nie szczyt tego czego bym oczekiwał po później wiośnie, ale nie ma co narzekać. Jeszcze nie tak dawno było 0 i też jeździłem. Droga mija dość szybko, dzień w pracy zapowiada się też raczej ciężki, ale... będzie krótki, musimy wcześnie dzisiaj wyjść by dotrzeć do bazy w Jordanowie.

W Śląskim Ogrodzie Botanicznym
W Śląskim Ogrodzie Botanicznym © amiga

czwartek z rana

Czwartek, 5 czerwca 2014 · Komentarze(0)
My Apocalypse - Arch Enemy

Z domu udaje się wyjść nieco wcześniej niż wczoraj ;P 7:05 i siedzę an rowerze, lekkie mgły, 15 stopni na starcie, bardzo delikatny wiatr, ciężko mi ustalić kierunek... chyba południowy, ale pewny nie jestem. Za to szosy witają mnie wzmożonym ruchem, na szczęście jeszcze kilka tygodni i będzie pusto. Zaczną się wakacje i ruch powinien zmniejszyć się o ok 1/3. W chwili gdy dojeżdżam do Zabrza wybija 8:00, objeżdżam centrum nieco tyłem, przy lasku Makoszowskim. Za to na granicy z Gliwicami jest już nieźle, pustawo... więc ostatnie kilka km idzie dość sprawnie, bez niepotrzebnych przerw w jeździe.

Jeszcze jedna fota ze Złombolu w Katowicach z 2010 roku
Jeszcze jedna fota ze Złombolu w Katowicach z 2010 roku © amiga

Śląski Ogród Botaniczny

Czwartek, 5 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Arch Enemy - Burning Angel
Wyjeżdżam z pracy, dzisiaj specjalnie mi się nie spieszy, chcę się gdzieś ciut dalej przejechać, sprawdzić jak mi pójdzie na podjazdach. Wiem, że w okolicy nie poszaleję, bo nie ma mowy o długich stromych podjazdach które mnie czekają już w sobotę. Wybór pada na opcje Mikołów....
Gdy jednak dojeżdżam do Zabrza, zaczyna lać, spoglądam na niebo, to raczej krótka wiosenna burza, chmura nie jest zbyt wielka. Zatrzymuję się na 10 min pod wiaduktem, by przeczekać największą nawałnicę.... 
Przestaje padać, więc ruszam dalej, kieruję się początkowo na Przyszowice, Paniówki, Chudów, jednak tym razem nie zatrzymuję się przy zamku, zobaczymy co będzie dalej.
Przed Mikołowem robię sobie przerwę wjeździe w Śląskim Ogrodzie Botanicznym. Wiele razy tędy jechałem i nie skorzystałem z okazji, dzisiaj jest jednak inaczej, widok podjazdu i informacje ze znajomych blogów wskazuję, że można się tutaj nieco spocić. Wjeżdżam na sam szczyt po drodze podziwiając rzeźby, kwitnące rośliny... 
Wchodzę na szczyt wieży by porobić trochę zdjęć...
Zaczyna padać, burza wraca, w sumie spędzam w ogrodzie dobre 30-40 minut przemieszczając się w chwilach pomiędzy kolejnymi falami deszczu. W końcu gdy nieco się przejaśnia decyduję się na wyjazd... Na niebie w oddali dalej widać ciemne chmury, pozostało mi jechać jak najkrótszą drogą do domu... Mijam centrum Mikołowa, na rynek też muszę w końcu zawitać, i dalej przez Zarzecze, Podlesie, Piotrowice... 

Ciemne chmury
Ciemne chmury © amiga
Schroniła się przed deszczem?
Schroniła się przed deszczem? © amiga
Szarak czeka na dole
Szarak czeka na dole © amiga
Okno na świat
Okno na świat © amiga\
Znowu pada
Znowu pada © amiga
Panorama planu zabaw
Panorama placu zabaw © amiga

do pracy nieco później

Środa, 4 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Czerwony Tulipan - Madonny
Poranek dość ciepły, co... trochę zaskakuje, ale to może efekt późnego wyjazdu, chociaż prognozy wskazywał zupełnie coś innego.
Z rana krótka wizyta u lekarza, dostałem "pozwolenie" na wyjazd w góry, tyle, że dalej czuję się osłabiony, dalej jest coś nie tak..
Próbuję nieco się zmęczyć, w końcu w weekend czeka mnie/nas przepierducha w Jordanowie. Gleba w Otwocku dalej mnie prześladuje, niemniej, czuję się już nieźle, wszystkie zewnętrzne uszkodzenia w zasadzie już zniknęły. Tylko to płuco... 

Drogami za to jedzie się dość przyjemnie, szubko mijam kolejne dzielnice, Dopadam wrót firmy i trzeba się szybko przygotować do pracy, trochę tematów się dzisiaj urodziło.
Złombol 2010 - zdjęcie archiwalne
Złombol 2010 - zdjęcie archiwalne © amiga