Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Wtorek rano

Wtorek, 2 lutego 2016 · Komentarze(3)
Wyjeżdżam kilka minut po 7:00... Prognozy wskazywały na bardzo silny wiatr i... wysoką temperaturę...  Spoglądam na termometr... 9 stopni... spokojnie można by jechać w krótkich gaciach... bluza jeszcze długa, ale gacie i owszem :)

Prognozy się sprawdziły wieje jak diabli... na dokładkę kropi od czasu do czasu... Jadę spokojnie... i czuję mocne boczne podmuchy... Już na Zbożowej zachwiało mną kilka razy, oj nie będzie lekko... 
Kropi deszcz, wieje wiatr

Kropi deszcz, wieje wiatr © amiga
Ciągi na wschód-zachód to masara... rower zupełnie odmawia współpracy.... paskudnie, na dokładkę na drogach całkiem spory ruch... Każdy kto mógł wsiadł do samochodu... i wydaje mi się że ma komfortowe warunki... może i tak... ale ja wolę mój rower... nawet przy takiej pogodzie... 
Na drogach na szczęście w miarę luźno
Na drogach na szczęście w miarę luźno © amiga
W Kochłowicach... a w zasadzie już na Wirku... widzę, że coś się dzieje  na zjeździe w kierunku stacji pkp... ruch wahadłowy kierowany przez drogowców... nawieźli trochę sprzętu, czyżby miały być usunięte uskoki spowodowane szkodami górniczymi? W Sumie najwyższa pora bo spadki po 10 cm nie są przyjemne nawet na rowerze... a nie zazdroszczę ludziom w autobusach gdy zapomni się kierowca... 
Czyżby mieli naprawić szkody górnicze? Uskoki w tym miejscu mają po 10 i więcej cm
Czyżby mieli naprawić szkody górnicze? Uskoki w tym miejscu mają po 10 i więcej cm © amiga
Trochę sprzętu nawieźli
Trochę sprzętu nawieźli © amiga
Niewiele dale już przy stacji kolejny wymuszony postój, na przejeździe...  tym razem ciężki sprzęt ustawiał się na torach... już od jesienie trwa remont torowiska,... ciekawi mnie jakie plany ma PKP co do tej drogi... Może znów zaczną tędy jeździć pociągi osobowe? Było by miło... oczywiście gdyby łaskawie jechały jeszcze z Ligoty czy Piotrowic... ;P

Kolejny przymusowy postój
Kolejny przymusowy postój © amiga
Na Bielszowickiej widzę, że od czasu do czasu błyska słońce zza ciężkich chmur przewalających się po niebie... za to na otwartym terenie jazda to katorga... wczoraj sunąłem po drodze, że aż miło, dzisiaj na zjeździe był problem by osiągnąć 20km/h
Widok na kopalnię Bielszowice
Widok na kopalnię Bielszowice © amiga

Zabrze a właściwie Pawłów wita/żegna kierowców dmuchaniem... mi dają przejechać.. .chociaż nie miałbym nic przeciwko temu gdyby kontrolowali również rowerzystów...,ale może wyglądałem na niepijącego ;P a może doszli do wniosku, że jak ktoś w taką pogodę w zimie wsiada na rower to musi być trzeźwy a już na bank jest niespełna rozumu :)
W Zabrzu dzień dmuchania
W Zabrzu dzień dmuchania © amiga
W Zabrzu coś dzisiaj się chyba dzieje, na ul Winklera widzę że był jakiś dzwon, pomoc techniczna zbiera jeden z samochodów, drugi tuż za samochodem technicznym... Kombinuję dzisiaj jak skorzystać z niej nie łamiąc przepisów... wczoraj szukałem rozwiązania jadąc od strony Gliwic dzisiaj od strony Zabrza... i powiem tak... ta droga powstała tylko dlatego by podciągnąć statystyki... nie da się na nią wjechać nie łamiąc przepisów... w żaden sposób...  Od strony od której jadę najlepszym rozwiązaniem jest chyba jazda przez torowisko... później chodnikiem, po przejściu dla pieszych... drugim rozwiązaniem jest jazda pod prąd...  Ktoś też zapomniał o przejazdach przez przecinające je drogi... zgodnie z przepisami trzeba by za każdym razem zejść...  i prowadzić rower... tuż przed rondem, droga nagle się urywa, nie da się kontynuować jazdy... pozostaje albo przeprowadzenie roweru na drugą stronę po przejściu i jazda dalej drogą albo łamanie przepisów i jada dalej po chodniku...  W drugą stronę również ni da się wjechać na tą drogą w jakiś cywilizowany sposób, jakiś przepis też trzeba złamać, ale o tym pisałem wczoraj....  Więc chyba najlepszym wariantem na tej drodze jest ignorowanie DDRki a policja niech mi da na piśmie jak mam na nią wjechać i jak zjechać... Bo ja nie mam na to pomysłu... 

Jakiś dzwon na ul Winklera w Zabrzu
Jakiś dzwon na ul Winklera w Zabrzu © amiga
Pan z wózkiem
Pan z wózkiem © amiga
DHL - Jedni  z bardziej nieprzewidywalnych kierowców
DHL - Jedni z bardziej nieprzewidywalnych kierowców © amiga

Przy wyjeździe z Zabrza mija mnie karteka, niewiele dalej kolejna... chyba dzisiaj taki dzień... tuż przed rondem wyjazdowym z Zabrza policja... kolejna kontrola trzeźwości... by nie przeginać jadę rowerówką i tutaj znowu debilne rozwiązanie  trzeba rowerem przejechać na drugą stronę by ominąć rondo... a następnie przedostać się z powrotem... tylko jak... jeżeli nikt nie pomyślał o zjeździe z rowerówki, po prostu urywa się w takim miejscu, że jedyną opcją jest jeszcze jazda po chodniku przez kilka metrów do jakiejś wyjazdowej drogi z posesji.. Ale dzisiaj psioczę na DDrki... ale im się to należy... chwilę zastanawiam się czy jest na Górnym Śląsku miasto w którym rowerówki są dobrze zaprojektowane, są zjazdy i wjazdy... i jedyne miasto który myślę, że spełnia te wymogi to Tychy... chyba najbardziej przyjazne rozwiązania dla rowerzystów... reszta miast ma to gdzieś... sprowadza się to najczęściej tylko na malowaniu  asfaltu na czerwono... tylko po co.... i dla kogo?
Kartetka gdzieś pędzi
Kartetka gdzieś pędzi © amiga
Znowu Policja... masakra
Znowu Policja... masakra © amiga
Jest i rowerzysta :) widuję go prawie codziennie
Jest i rowerzysta :) widuję go prawie codziennie © amiga
W Gliwicach jakieś 2 km przed firmą policja zatrzymała samochód...  jakieś wariactwo dzisiaj... to 3 radiowóz... nie... 4... jeszcze jeden był w Katowicach na ul Harcerzy Września... stali z boku... trzeba było ich uwzględnić przy przekraczaniu ul Kościuszki... w Katowicach... 
Gliwice - Królewskiej Tamy... kogoś zatrzymali... chyba nie chodzi o przekroczenie prędkości bo tym się nie da
Gliwice - Królewskiej Tamy... kogoś zatrzymali... chyba nie chodzi o przekroczenie prędkości bo tym się nie da © amiga
Drugi rowerzysta dzisiaj :)
Drugi rowerzysta dzisiaj :) © amiga

Dojeżdżam do firmy... mam dość wiatru... czuję zmęczenie... starczy na dzisiaj... wracając jest szansa że będzie wiało w plecy.. :) 

Wtorek wieczór

Wtorek, 2 lutego 2016 · Komentarze(4)
Późny wyjazd, jest... 17:15... zaskakuje mnie ruch na drogach... powinno się luzować, a dzisiaj ruch jak w ulu... Samochody poruszają się grupami po kilka czasami kilkanaście sztuk, po czym następuje chwila przerwy... Nie ma jednak takiej nerwówki jak rano... 
Dość szybko wyjeżdżam z Gliwic, w Zabrzu olewam rowerówkę na ul. Winklera... ona nie ma racji bytu... wolę pojechać trochę inaczej przy parku nadłożyć może 300m ale nie mieć debilnej DDRki po drodze.. Ostatnio ją przetestowałem i starczy... 
Sporo samochodów na drogach
Sporo samochodów na drogach © amiga

W trasie mijam co jakiś czas rowerzystów, są to tu to tam... temperatura zrobiła swoje. Na drogach sucho, zostało niewiele wilgoci...  Jutro znowu się to zmieni... W nocy mają przejść jakieś spore ulewy.... Oby tylko do rana odeszły precz... 
Znajdź rowerzystę ;P
Znajdź rowerzystę ;P © amiga

W Bielszowicach po raz pierwszy widzę, że jest luźniej, zbliża się 18, zastanawiam się czy aby nie podjechać na myjnię, ale jutro ma być mokro... rower będzie wyglądał tam samo... to nie ma sensu...  więc mijam tylko myjnię i gnam dalej... na Wirek...  tym razem, żadnych dodatkowych postoi... ani na stacji, ani na wahadle, które i tak omijam jadąc ul. Polną ;)
Kolejny postój w Bielszowicach
Kolejny postój w Bielszowicach © amiga
Przejazd kolejowy na Wirku
Przejazd kolejowy na Wirku © amiga

W Kochłowicach w pobliżu stacji Orlenu natykam się na rowerzystę, to chyba Art75 ale pewny nie jestem :) lampki skutecznie oślepiają... i moje i jego ;P Chociaż to chyba późna pora na Artura... ale może się mylę, zresztą dzisiaj sam jadę wyjątkowo późno...
Czyżby to był Art75? O tej porze?
Czyżby to był Art75? O tej porze? © amiga

Baltycka i dalej Medyków prawie opustoszałe, na tej pierwszej nie ma poruszających się samochodów, na tej drugiej jest tylko jeden i to widzę go z daleka... Do domu już niedaleko... Powrót mocno różnił się od dojazdu... Zero niepotrzebnych postoi, zero policji, zero karetek... za to całkiem sporo bikerów :)
Na ul. Medyków... gdzieś z tyłu
Na ul. Medyków... gdzieś z tyłu © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 1 lutego 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam stosunkowo późno. Zegar pokazuje 7:15... Nieco wcześniej jeszcze lało, teraz się uspokoiło... 3 stopnie...
Gdy ruszam czuję, że delikatnie mży... Nie taki był plan.. .ale cóż... ruszam... jeszcze tylko 30km i będę w pracy

Leciusieńko mży
Leciusieńko mży © amiga

Na drogach całkiem spory ruch...to chyba efekt połączenie późnej godziny wyjazdu z pogodą...  Na kilku skrzyżowaniach obowiązkowy postój... Jakimś cudem udaje się bez problemu zjechać z Medyków na ul Panewnicką. Dzisiaj odpuściłem skrót na Bałtyckiej...  tak jest kawałek lasu, a po deszczu niestety będzie paskudnie... Może wracając pojadę tamtędy, ale nie w tej chwili... 
Rowerówka z Panewnik do Kochłowic to jeden wielki syf, potok, masa kałuż...  tam posiłkuję się na części chodnikiem... dopiero po minięciu lasu i ostatniej kałuży wjeżdżam znów na DDrkę.... jest nieco lepiej, chociaż pod jej koniec trzeba uważać, leżące fragmenty odbojników stanowią nie lada problem... 
Odcinek do Wirka do dlaodmiany walka z wiatrem , podobnie jest jeszcze na Bielszowickiej... Cóż... otwarty teren, wiatr w północnego-zachodu... 

Policja... to nie pierwsza dzisiaj którą widzę
Policja... to nie pierwsza dzisiaj którą widzę © amiga

Jako że minęła ósma ruch na drogach rzednie... jedzie się spokojniej... W Zabrzu jadę standardowo wzdłuż parku... i w miejscu gdzie tydzień temu zaliczyłem glebę, widzę, leżący grad... odcinek ma może 10 może 15 metrów.. ani wcześniej, ani później gradu nie widziałem... Zaskakujące to trochę... 
Tydzień temu zaliczyłem tu glebę a dzisiaj w jako jedynym miejscu na trasie widzę... leżący grad... jakiś mikroklimat?
Tydzień temu zaliczyłem tu glebę a dzisiaj w jako jedynym miejscu na trasie widzę... leżący grad... jakiś mikroklimat? © amiga

W Gliwicach Skrzyżowanie ul Młodzieżowej i Sikorskiego... Niestety kamerka tego nie mogła wyłapać bo musiałbym ją mieć z tyłu... ew skierowaną w lewo... 

Sikorskiego pusta... ktoś z tyłu zaczyna mnie wyprzedzać... gdy jestem na wysokości skrzyżowania zrównuje się ze mną jadąc lewym pasem...i skręca w Młodzieżową... w lewo... w tej chwili ktoś właśnie dojeżdża do tego skrzyżowania z młodzieżowej... Gość który jechał za mną po hamulcach, drugi na bocznej drodze podobnie i chyba tylko dzięki temu nie było dzwonu... masakra jakaś... 

Skrzyżowanie Sikorskiego z Młodzieżową
Skrzyżowanie Sikorskiego z Młodzieżową © amiga

Za to dalej już spokojnie i bez incydentów... chyba trzeba pomyśleć o zamontowaniu kamerki w tył...  W sumie później materiał mógłby być ciekawy. To coś czego się nie widzi... 
I kolejna policja... jakaś większa akcja dzisiaj?
I kolejna policja... jakaś większa akcja dzisiaj? © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 1 lutego 2016 · Komentarze(0)
17:00... wychodzę, kropi... wieje... wredna pogoda... ale jak już przyjechałem to trzeba jakoś wrócić...  
Pogoda jest dynamiczna, leje coraz bardziej... gdy dojeżdżam do Zabrza czuję, że niewiele skrawków ubrania jest jeszcze suchych... szybko poszło... Na drogach za to małe wariactwo... dawno w poniedziałek o tej godzinie nie widziałem tylu samochodów... 

Chwila przed firmą
Chwila przed firmą © amiga
Poczta Polska :)
Poczta Polska :) © amiga
Coraz ciekawsze efekty specjalne
Coraz ciekawsze efekty specjalne © amiga

W Kochłowicach na "rynku" musiałem swoje odstać... czas uciekał... a nogi marzły :)... pocieszeniem, było to, że do domu mam tylko 30 minut. Jakoś to przejadę...

Rzeki na DDRce robią jednak swoje, spowalniają mnie, nie widzę po czym jadę, jedynie czego na bank nie ma to lodu, ten stopniał, miał czas, w końcu temperatury na plusie przez cały tydzień

Luzować zaczęło się dopiero w Katowiach, a i tak nie wszędzie... 

Na Bałtyckiej trochę obawiam się leśnego fragmentu, jeszcze w piątek było tam sporo lodu... dzisiaj... szok... po kałużach nie ma śladu, po lodzie również... śnieg zniknął... jedynie troszkę błota... Spodziewałem się raczej bagniska... a tutaj niespodzianka... Jutro też tędy pojadę :)... 

Kamerka zalana wodą
Kamerka zalana wodą © amiga

Już na medyków idą środkiem skrzyżowania 2 kobiety... jedna gada przez komórkę, druga pod parasolem... nie widzą mnie, moich lamp... nie słyszą rowera... pierwszy raz od wieków miałem ochotę zakrzyknąć Buuuu jadąc obok nich... Powstrzymałem się..... z trudem... wyminąłem 2 kozy... i tyle... 
Nie ma to jak spacer środkiem drogi i gadanie przez komórkę
Nie ma to jak spacer środkiem drogi i gadanie przez komórkę © amiga

10 minut później jestem w domu, ciuchy do prania i suszenia...  Pora iść spać... 
Na przejściu nu. Kościuszki
Na przejściu nu. Kościuszki © amiga

Piątek rano

Piątek, 29 stycznia 2016 · Komentarze(1)
W domu waham się... nie wiem czy jechać rowerem, czy nie... warunki mogą być różne... jest około zera stopni, wczoraj padało... może być ślisko... 2 razy zmieniam zdanie... w końcu postanawiam jechać pociągiem, po czym ubieram się w rowerowe, wsiadam na bikea i ruszam :)... Od początku widzę, że trzeba będzie bardzo uważać... kałuże jeżeli są to zamarzły, są meijsca gdzie droga pokryta jest szronem... 
Samochody w większości nadają się do skrobania... 

Jednak wiatr ucichł, wieje z południa, może... z południowego zachodu, ale na tyle delikatnie, że to nie przeszkadza... Wczoraj jeszcze pochyliłem się nad rowerem, po wymianie klocków czułem, że coś trze z tyłu, 5 minut regulacji i po sprawie... jednak już od początku jazdy mam wrażenie, że coś jest nie tak. gdy przestaję kręcić, łańcuch dziwnie się nawija na kasetę...  hmmmm... Zatrzymuję się na chwilę by sprawdzić co jest grane... Fakt że wyjmowałem koło, zmieniała oponę, regulowałem zaciski... ale to tyle... co est grane... gdy kręcę korbą do tyłu... widzę, że łańcuch dziwnie się prowadzi... hmmm... myłem go przedwczoraj... może wypłukałem olej? Ale powinienem słyszeć go... a tego nie ma... 

Olej jest w plecaku... wiec wyjmuję go smaruję łańcuch i... ruszam... jakby nieco lepiej... ale to jeszcze nie to... dopiero po około 5 minutach kręcenia... problem ustępuje... więc jednak musiałem wypłukać olej, ew. w środku zostały jakieś resztki wody i przymarzły... co też nie jest wykluczone...

Budzi się dzień
Budzi się dzień © amiga

Późny wyjazd (o 7:15) to też spory ruch na drogach... aż do Bielszowic muszę uważać na samochody, sporo ich, dopiero gdy minęła ósma zaczyna się luzować, ale o tej porze jestem już na Pawlowie... Jeszcze chwila i Zabrzańskie Centrum Południe  :)  Tam odbijam w ul Winklera, a w zasadzie to na DDRkę wzdłuż niej... wydaje mi się, że jadę nią po raz drugi w życiu.. Wjazd od strony ronda przy ulicy Makoszowskiej jest w zasadzie niemożliwy... przynajmniej nie zgodnie z przepisami, ale dzisiaj w tym miejscu nie ma samochodów, więc pora złamać kilka z nich... jazda po torowisku, chodniku, przez przejście dla pieszych... i dopiero wjeżdżam na rowerówkę... swoją drogą jest tak oderwana od reszty infrastruktury, że w zasadzie jazda nią w miarę zgodnie z przepisami jest możliwa tylko w stronę Makoszowskiej. Zabrze w tym miejscu czerpało garściami z pomysłów projektantów Rudzkich szlaków rowerowych... tam występują podobne idiotyzmy... ale cóż...  może kiedyś jeszcze za mojego życia doczekam się DDrki do której nie będę mógł się przyczepić....

A swoją drogą to w Kochłowicach na rowerówce mróz i woda zrobiły swoje... rozsadziło kilak odbojników... ich fragmenty leżą w kilku miejscach trzeba cholernie uważać. Z drugiej strony im ich mniej tym będzie później bezpieczniej, zresztą co zimę kilak z nich się odrywa, kruszy... 
Lekkie poranne zamglenia
Lekkie poranne zamglenia © amiga
Chyba drugi raz w życiu jadę tą rowerówką
Chyba drugi raz w życiu jadę tą rowerówką © amiga
Trochę boję się odcinka przy lasku Makoszowskim, i nie bez przyczyny, za łuku na którym wyrznąłem we wtorek znów zgromadził się lód...na żadnym innym odcinku tej drogi go nie widziałem.... a tu jest... oczywiście mocna redukcja prędkości... bardzo ostrożny skręt... i... już jest dobrze.. na wyjeździe z Zabrza natykam się na rowerzystę... pierwszego dzisiaj... :) Więc nie tylko mi odbiło...
Trafił się nawet jakiś rowerzysta :)
Trafił się nawet jakiś rowerzysta :) © amiga

W Gliwicach zupełny luz na drogach, szybko dojeżdżam do firmy... :) jeszcze tylko trzeba się spłukać z soli... i można popracować :)

Piątek wieczór

Piątek, 29 stycznia 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam jakoś wcześniej niż ostatnio się zdarzało, jest przed 17... jakieś resztki promieni słonecznych docierają do ziemi... początkowo odpalam tylko sygnałówkę, dopiero po około 15 minutach widzę, że przyszła pora na pozostałe lampki... Jest ciepło, przyjemnie... nawet trochę za grubo jestem ubrany. 
Gdy wjeżdżam na ul Sikorskiego... widzę z daleka migające niebieskie światełka.. stoi policja i karetka. na poboczu jeden samochód, przypuszczam, że musiał najechać kogoś na przejściu... ale nie zatrzymuję się bo i po co... Nic nie pomogę... a patrzenie na coś takiego mnie nie pociąga... 

Gdzieś na granicy z Zabrzem mija mnie szosowiec... znaczy się, że musiałem się op...ać jeżeli do czegoś takiego dopuszczam.. ale dzisiaj z ciekawostek przeglądałem Strava(ę)... i na 2 fragmentach drogi którą jeżdżę zastanawiam się jak goście zrobili takie czasy przejazdu... jakaś masakra... na podjeździe na ul Wolności w Kochłowicach średnia prędkość powyżej 40... Mój najlepszy wynik to coś koło 25 może 26 jak wiało w plecy...  obłęd... ale chyba nie ma co się przejmować ;P Bo jazda ma dawać przyjemność...  a góralem, szosy nie mam prawa dogonić... 

Jakieś kuku przy skrzyżowaniu Reymonta z Sikorskiego w Gliwicach
Jakieś kuku przy skrzyżowaniu Reymonta z Sikorskiego w Gliwicach © amiga
Ciężko gonić szosowca
Ciężko gonić szosowca © amiga

Na drogach jakiś większy ruch, pewnie powodem jest mój wcześniejszy wyjazd z firmy, ale też pewnie to, że jest piątek, część ludzi szykuje się do weekendu, zaliczają markety, wyjeżdżają ze śląska itd...  

Wkurza mnie DDRka w Kochłowicach... powoli chyba zacznę ją wliczać do terenu... asfalt na coraz większym odcinku pokryty jest gruybą warstwą piasku, błota, coraz więcej śmieci, elementów które odpadły z samochodów, czy nawet fragmenty rozłupanych odbojników... 
Nocne światełka
Nocne światełka © amiga

Do domu dojeżdżam w przyzwoitym czasie, lód widziałem tylko na Bałtyckiej na części leśnej... w sumie nie było tego dużo, ale jeszcze kilka dni musi być powyżej zera bo to wszystko się roztopiło, wsiąkło czy odparowało... 

A weekend szykuje się raczej bezrowerowy... chociaż może w niedzielę uda się kawałek przejechać... :)

Środa rano

Środa, 27 stycznia 2016 · Komentarze(1)
Nie mogę dzisiaj wstać... nie chce mi się... czuję się zmęczony... 
Na rowerze ląduję gdzieś koło 7:15... robi się już jasno... chyba jedyna zaleta... na drogach ruch jak diabli... cóż... Odbijam na dzień dobry do parku Zadole, ścieżki, drogi prowadzące przez niego są w świetnym stanie... można bezpiecznie przejechać tędy... zresztą dalej też jest nieźle... oczywiście odbijam w kierunku Bałtyckiej ciekawi mnie odcinek leśny, wieczorem było jeszcze sporo lodu... 
Dzisiaj nie ma śladów po śniegu, tzn są... ale trzeba się nieźle naszukać :)

Dzisiaj nie ma śladów po śniegu, tzn są... ale trzeba się nieźle naszukać :) © amiga

teraz jest wyraźnie mniej jednak ziemia jest zmrożona i to chyba jedyne miejsce gdzie jeszcze niektóre kałuże poktyły się cieniutką warstewką lodu... Trzeba trochę uważać... 
Za to na Bałtyckiej na leśnym kawałku jeszcze trochę lodu i zamarzniętych kałuż, a niby temperatury cały czas na plusie
Za to na Bałtyckiej na leśnym kawałku jeszcze trochę lodu i zamarzniętych kałuż, a niby temperatury cały czas na plusie © amiga

Szybko okazuje się, że droga do pracy jest pod górkę... wieje bardzo silny wiatr z zachodu... co prawda wieczorem będzie pomagał... ale teraz jakoś średnio jest mi to potrzebne. Co jakiś czas spoglądam na pulsometr...  wczoraj po przyjeździe zdziwiłem się jakie pokazał wartości, a wszystko przez to, że prawie 2 tygodnie nie jeździłem, chorowałem itd... Przez większość drogi widzę puls na poziomie 160... nie pamiętam kiedy miałem takie wartości... chyba jak wjeżdżałem na Śnieżkę ;)
Wjeżdżam do Rudy Śląskiej
Wjeżdżam do Rudy Śląskiej © amiga
Może ryzykuję jadąc po DDRce ale poza straszną ilością syfu na niej... jest nieźle
Może ryzykuję jadąc po DDRce ale poza straszną ilością syfu na niej... jest nieźle © amiga
Gdy docieram do Kochłowic słońce nieśmiało wychyla się zza chmurki... na niebie jednak wiszą ciężkie chmury więc pewnie nie będzie okazji nacieszyć się nim długo... 
Słońce odbija się w ekranach dźwiękochłonnych na A4-ce
Słońce odbija się w ekranach dźwiękochłonnych na A4-ce © amiga
Dzisiaj widać nawet kopalnię :)
Dzisiaj widać nawet kopalnię :) © amiga
W Bielszowicach czuję, że coś miękkie mam tylne koło... amortyzacja jakaś lepsza... 10 minut postoju... wymiana dętki... 
Do góry nogami... wymiana dętki
Do góry nogami... wymiana dętki © amiga
i czuję, że ochota do jazdy jakoś maleje... czuję, że się odwodniłem... jak? kiedy? przecież jedynie 7 stopni jest... a może to jeszcze choroba daje znać o sobie? 
Tunel pod Śednicówką
Tunel pod Średnicówką © amiga
W Zabrzu spotykam dwójkę rowerzystów jadących od prawej do lewej na całej szerokości drogi...  jakaś masakra..  niewiele brakowało a jeden z nich wpakowałby mi się pod koła... 
Jazda całą szerokością drogi... trochę bez sensu w tym miejscu
Jazda całą szerokością drogi... trochę bez sensu w tym miejscu © amiga

Odpuściłem sobie jazdę przez lasek Makoszowski, jeżeli byłyby takie warunki jak na Bałtyckiej to jeszcze nie jest to pora na takie wyjazdy...  Ale kto wie... może jeszcze w tym tygodniu przejadę się lasem... 
Prawie w pracy ;)
Prawie w pracy ;) © amiga

Środa wieczór

Środa, 27 stycznia 2016 · Komentarze(3)
Wyjeżdżam coś koło 17:20... trochę z premedytacją... będzie luz na drogach... :)
Po porannych przygodach chcę dojechać do domu i odpocząć, dzień paskudny, cały czas coś... 
Początkowo nic nie zapowiada tego co mnie czeka... asfalt piękny suchy... temperatura wysoka, na szosach pustki... w planie mam dzisiaj 2 sprawy do zrobienia. pierwsza to spłukanie piasku z roweru... druga to przełożenie opon z tyłu do przodu... tylna już jest lekko zużyta.. spiłowałem z niej może 1mm przednia wygląda jak nówka... Dziwnie szybko tym razem to idzie... opony przejechały może 2000km... wcześniej Maxxisy Tomahawk wytrzymywały po 7-8 tys.. km... czyżby producent postanowił sp... dobry produkt? Chyba tak... Guma nie powinna tak szybko z nich znikać... ale to inna bajka... 

Czerwona fala

Czerwona fala © amiga
Jakieś ufo? Chyba obiektyw się usyfił w kamerce
Jakieś ufo? Chyba obiektyw się usyfił w kamerce © amiga

W Zabrzu skracam sobie przez lasek Makoszowski... czuję jak rower tonie w grząskim gruncie, najważniejsze, że nie ma lodu, nie ma śniegu... musi to trochę przeschnąć. Wyjeżdżam na szosy w Kończycach... i czuję, że coś jest nie tak, czuję bicie na tylnym kole... czyżbym zerwał szprychę?  Ale DT raczej się nie urywają bez powodu
Jadę delikatniej, sprawdzę to na myjni...
 Dojeżdżam na miejsce spłukuję rower... i oczywiście zapominam o kole... Gdy ruszam pamięć wraca... mijam skrzyżowanie w centrum Bielszowic przy kopalni... zatrzymuję się przy jakiejś latarni... zaglądam na koło... i... widzę co się stało, strzeliła opona... wystaje wielki cycek... Przejeżdżam jeszcze kawałek w spokojniejsze okolice na Bielszowickiej... Na szybko chcę to połatać i chyba to był błąd... 
Znajduję na poboczu coś co rokuje, że będzie trzymać dętkę na miejscu... spuszczam częściowo powietrze montuję znalezisko przy pomocy taśmy którą zawsze mam przy sobie... :) 10 minut później ruszam dalej, postanawiam jechać spokojnie, bokami... uciekać od głównych dróg... początkowo idzie nieźle... ale na Wireckiej dętka puszcza... słuchać głośny ssyk... powietrze schodzi w sekundzie...

Rozkładam się koło jakiejś latarni... robię przegląda plecaka... Postanawiam poświęcić dętkę, zresztą przed chwilą wyzionęła ducha... więc trudno...  Od środka opony wklejam około 10cm gumy... z dętki... na zewnątrz dokładam podobny pasek zabezpieczając go taśmą...
Stacja w Bielszowicach
Stacja w Bielszowicach © amiga

Proteza jakoś wygląda... pompuję jedynie do 25 PSI... mogę jechać bardzo ostrożnie... z miejsca gdzie łatałem mam około 1:40 z buta... więc im więcej przejadę tym lepiej...
Powolutku przejeżdżam kolejne kilometry, na wylocie z Kochłowic staję przy sklepie... Zabawa z kołami zajęła mi sporo czasu, muszę coś zjeść i napić się, potrzebuję cukru. Właściciel robi wrażenie nieźle wciętego... ale kola jest, są snikersy... i są dziki po przeciwnej stroni drogi...  Chwilę je obserwuję, sprzedawca opowiada mi ich historię... po kilku minutach żegnam się i jadę jak najdalej od sklepu... Gość zagadałby mnie na śmierć... Staję na przystanku... dopiero tam zjadam i wypijam to co kupiłem.

Ruszam dalej... powolutku... by nie przegiąć, by nie rozwalić łatki :)... 15 na godzinę to wszystko... zresztą na 25 PSI buja równo...
Odliczam kolejne przejechane km...  Ze Starych Panewnik mam góra godzinę z buta... ale rower się toczy...  

Ligota..., medyków... do domu 3km... mijam Zadole... uff. ostatnie 2.... 
W końcu dom... udało się, zdążyłem na mecz :) pomimo tego, że straciłem masę czasu na przygotowaniu dojazdówki...  Oby jutrzejszy dzień był lepszy....  W domu czeka mnie zabawa... 
Udało się dojechać do domu na protezie
Udało się dojechać do domu na protezie © amiga

Pierwsze co robię to sprawdzam jakie mam opony na 26" ....  i o dziwo trochę tego jest... Jest prawie nowy Panaracer... :) i chyba jutro na nim pojadę... :)

Wtorek wieczór

Wtorek, 26 stycznia 2016 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam dopiero po 17:20... późno, ale był powód tego :)... W zamian mam pustki na drogach :), w ciągu dnia mżawka odeszła, zniknęła również mgła... drogi jeszcze mokre... ale wody jest niewiele.
Powolutku się rozkręcam...  zastanawiam się jak mi pójdzie dalej, trochę obawiam się stłuczonego nadgarstka... ale jest cisza... boli ale w innych warunkach. swoją drogą nie wiem czy to nie był wypadek w drodze do pracy ;P Ciekawe co na to ubezpieczyciel ;P

Kilka razy muszę zatrzymać się na skrzyżowaniach, w Zabrzu jadąc wzdłuż parku uważnie lustruję drogę, po porannych zlodowaceniach w tym miejscu nie ma śladu, zniknęły też kałuże, jest bezpiecznie... Co prawda obawiałbym się jazdy centralnie po ścieżkach w parku... ale tuż obok jest już nieźle... Za kilka dni jak nie będzie specjalnie lało, można spróbować jechać terenem... Dawno nie było mnie w lesie... 


Chwila postoju na skrzyżowaniu

Chwila postoju na skrzyżowaniu © amiga
Pustki na drogach
Pustki na drogach © amiga
Jeszcze trochę i o tej porze będzie widno :)
Jeszcze trochę i o tej porze będzie widno :) © amiga

Obawiam się 2 fragmentów drogi... pierwszy to DDRka w Kochłowicach... okazuje się, że śnieg również i tutaj się roztopił, ale w zamian zostawił spore ilości syfu..., piasku i trochę wody. rower wygląda tragicznie, ale nie myślę o myciu... nie ma sensu... przez kolejne kilka dni ma popadywać...  dzisiaj zmyję a np juto rower będzie wyglądał identycznie...
Może samo odpadnie ;P

Drugi odcinek który może być paskudny to przedłużenie Bałtyckiej, tam jest może 300m przez las... i spodziewam się lodowiska... Gdy dojeżdżam okazuje się, że owszem widać gdzieniegdzie miejsca gdzie coś jeszcze jest... jednak całość przejezdna... trzeba tylko wymijać kałuże. Kilka jest głębszych... a woda na bank zima ;P

Tutaj też nie ma śladów po śniegu :)
Tutaj też nie ma śladów po śniegu :) © amiga

Do domu już niedaleko... na rowerówkę wyjeżdża mi samochód... cóż... stanął idiotycznie zagradzając mi przejazd.. wymijam go... i tyle.. 
Nie ma to jak debilnie stanąć za rowerówce
Nie ma to jak debilnie stanąć za rowerówce © amiga

W Parku na Zadolu też nieźle.. .z rana lodowisko, teraz gładki piękny asfalt :)... Aż przyjemnie jechać... 

Zresztą jutro też jadę rowerem :)

Wtorek rano

Wtorek, 26 stycznia 2016 · Komentarze(2)
W końcu po około 2 tygodniowej przerwie dzisiaj decyduję się na rower... Spora część tego okresu to walka z przeziębieniem, zresztą jeszcze nie wszystko zeszło... ale... ile można czekać, tym bardziej, że idzie wiosna :)

Ruszam kilka minut po 7:00 jest ciepło... +4 stopnie, wieje z południowego-zachodu, zastanawiam się jak będą wyglądać drogi, po wczorajszych opadach, po odwilży...  zresztą dalej trwającej.... 
Wita mnie mgła... w mieście nie jest specjalnie dokuczliwa, ale wyraźnie jest widoczna...  delikatnie skrapla się, siąpi... w zasadzie. 
Chwilę trwa zanim przyzwyczajam się do roweru, do kręcenia... 

Przejście dla pieszych na Kościuszki
Przejście dla pieszych na Kościuszki © amiga
Skracam sobie przez park na Zadolu... widzę, że boczne drogi wyglądają paskudnie... asfalt pokryty jest lodem... chlapą, błotem pośniegowym, jadę bardzo ostrożnie, gdy wyjeżdżam na Śląską... decyzja może być tylko jedna, zapominam o Bałtyckiej o parku w Zabrzu... dzisiaj asfalt.... 
W parku na Zadolu, jeszcze sporo lodu
W parku na Zadolu, jeszcze sporo lodu © amiga
W Rudzie Śląskiej DDRka wygląda jak zawsze paskudnie... lepiej jest jechać po chodniku i ominąć ten fragment... 
Zasyfiona rowerówka w Kochłowicach
Zasyfiona rowerówka w Kochłowicach © amiga

Od Kochłowic do Wirka niewielki ruch na drogach... dopiero na Wirku na 1-go maja trochę zamieszania, ale szybko odbijam na Bielszowicką... tyle, że dzisiaj nie widać kopalni... zniknęła za mgłą... ;P
Kopalni nie widać
Kopalni nie widać © amiga
Coś się dzieje? Nie to śmieciarka
Coś się dzieje? Nie to śmieciarka © amiga
Gdy jestem na wysokości parku w Zabrzu... postanawiam jechać jednak drogą wzdłuż parku... asfalt wygląda nieźle... mało tego jest nawet rowerzysta :)
Pod parasolem
Pod parasolem © amiga
Rowerzysta :) się trafił
Rowerzysta :) się trafił © amiga
I wszystko jest pięknie do chwili gdy osiągam łuk na końcu drogi... Nie wygląda to źle..., ale szybko okazuje się, że to jedyne miejsce gdzie pod warstwą lodu pozostał cienki lód...Gleba pewna... dobrze, że przy prędkości <10 km/h, kładę się na prawą stronę...uderzam o krawężnik... boli... chyba znowu uszkodziłem sobie nadgarstek... i zdarłem trochę skóry na przedramieniu. Po chwili widzę że przywaliłem kamerką... zeszlifowana powierzchnia tuż przy obiektywie... wszystko zawalone śniegiem... minuta czyszczenia... druga na sprawdzenie siebie i roweru... Wszystko w porządku... żyję... pewnie na nadgarstek założę usztywniacz... 
A na zakręcie... pod wodą delikatna warstwa lodu
A na zakręcie... pod wodą delikatna warstwa lodu © amiga
Lecę na bok... gleba murowana
Lecę na bok... gleba murowana © amiga

W końcu ruszam... jadę ostrożnie...  przyglądam się drodze... ta lodowa łata... była chyba jedyna... i oczywiście na nią trafiłem...
Wybierają Papierza, czy palą zwłokami?
Wybierają Papierza, czy palą zwłokami? © amiga
Na wyjeździe z Zabrza trafiam na kolejnego rowerzystę... na bank to już wiosna... :)  Gliwice puste niewiele samochodów... asfalt piękny czarny... Tak po prawdzie najgorzej chyba było w Rudzie Śląskiej... na rowerówce.. oczywiście pomijając parki bo pewnie we wszystkich jest tak samo nieciekawie... :( 
Kolejny rowerzysta :) Wiosna idzie ;P
Kolejny rowerzysta :) Wiosna idzie ;P © amiga
W Gliwicach coś pusto
W Gliwicach coś pusto © amiga
Otwarte wrota firmy :)
Otwarte wrota firmy :) © amiga