Środa wieczór

Środa, 27 stycznia 2016 · Komentarze(3)
Wyjeżdżam coś koło 17:20... trochę z premedytacją... będzie luz na drogach... :)
Po porannych przygodach chcę dojechać do domu i odpocząć, dzień paskudny, cały czas coś... 
Początkowo nic nie zapowiada tego co mnie czeka... asfalt piękny suchy... temperatura wysoka, na szosach pustki... w planie mam dzisiaj 2 sprawy do zrobienia. pierwsza to spłukanie piasku z roweru... druga to przełożenie opon z tyłu do przodu... tylna już jest lekko zużyta.. spiłowałem z niej może 1mm przednia wygląda jak nówka... Dziwnie szybko tym razem to idzie... opony przejechały może 2000km... wcześniej Maxxisy Tomahawk wytrzymywały po 7-8 tys.. km... czyżby producent postanowił sp... dobry produkt? Chyba tak... Guma nie powinna tak szybko z nich znikać... ale to inna bajka... 

Czerwona fala

Czerwona fala © amiga
Jakieś ufo? Chyba obiektyw się usyfił w kamerce
Jakieś ufo? Chyba obiektyw się usyfił w kamerce © amiga

W Zabrzu skracam sobie przez lasek Makoszowski... czuję jak rower tonie w grząskim gruncie, najważniejsze, że nie ma lodu, nie ma śniegu... musi to trochę przeschnąć. Wyjeżdżam na szosy w Kończycach... i czuję, że coś jest nie tak, czuję bicie na tylnym kole... czyżbym zerwał szprychę?  Ale DT raczej się nie urywają bez powodu
Jadę delikatniej, sprawdzę to na myjni...
 Dojeżdżam na miejsce spłukuję rower... i oczywiście zapominam o kole... Gdy ruszam pamięć wraca... mijam skrzyżowanie w centrum Bielszowic przy kopalni... zatrzymuję się przy jakiejś latarni... zaglądam na koło... i... widzę co się stało, strzeliła opona... wystaje wielki cycek... Przejeżdżam jeszcze kawałek w spokojniejsze okolice na Bielszowickiej... Na szybko chcę to połatać i chyba to był błąd... 
Znajduję na poboczu coś co rokuje, że będzie trzymać dętkę na miejscu... spuszczam częściowo powietrze montuję znalezisko przy pomocy taśmy którą zawsze mam przy sobie... :) 10 minut później ruszam dalej, postanawiam jechać spokojnie, bokami... uciekać od głównych dróg... początkowo idzie nieźle... ale na Wireckiej dętka puszcza... słuchać głośny ssyk... powietrze schodzi w sekundzie...

Rozkładam się koło jakiejś latarni... robię przegląda plecaka... Postanawiam poświęcić dętkę, zresztą przed chwilą wyzionęła ducha... więc trudno...  Od środka opony wklejam około 10cm gumy... z dętki... na zewnątrz dokładam podobny pasek zabezpieczając go taśmą...
Stacja w Bielszowicach
Stacja w Bielszowicach © amiga

Proteza jakoś wygląda... pompuję jedynie do 25 PSI... mogę jechać bardzo ostrożnie... z miejsca gdzie łatałem mam około 1:40 z buta... więc im więcej przejadę tym lepiej...
Powolutku przejeżdżam kolejne kilometry, na wylocie z Kochłowic staję przy sklepie... Zabawa z kołami zajęła mi sporo czasu, muszę coś zjeść i napić się, potrzebuję cukru. Właściciel robi wrażenie nieźle wciętego... ale kola jest, są snikersy... i są dziki po przeciwnej stroni drogi...  Chwilę je obserwuję, sprzedawca opowiada mi ich historię... po kilku minutach żegnam się i jadę jak najdalej od sklepu... Gość zagadałby mnie na śmierć... Staję na przystanku... dopiero tam zjadam i wypijam to co kupiłem.

Ruszam dalej... powolutku... by nie przegiąć, by nie rozwalić łatki :)... 15 na godzinę to wszystko... zresztą na 25 PSI buja równo...
Odliczam kolejne przejechane km...  Ze Starych Panewnik mam góra godzinę z buta... ale rower się toczy...  

Ligota..., medyków... do domu 3km... mijam Zadole... uff. ostatnie 2.... 
W końcu dom... udało się, zdążyłem na mecz :) pomimo tego, że straciłem masę czasu na przygotowaniu dojazdówki...  Oby jutrzejszy dzień był lepszy....  W domu czeka mnie zabawa... 
Udało się dojechać do domu na protezie
Udało się dojechać do domu na protezie © amiga

Pierwsze co robię to sprawdzam jakie mam opony na 26" ....  i o dziwo trochę tego jest... Jest prawie nowy Panaracer... :) i chyba jutro na nim pojadę... :)

Komentarze (3)

Djk71 Ważne, że technologia już znana.... :) Było szybciej :) Szkoda tylko, że już rowerowe były pozamykane... ale cóż... Opona jak opona..., skończyła się... nic nie jest wieczne... To tylko rzeczy ;P
Limit Jak szaleć to szaleć. Sklepu niestety w okolicy nigdzie nie było... a o patencie z butelką nie słyszałem :)... Zresztą z reguły jak coś takiego mi się dzieje, to mam daleko do cywilizacji... do otwartego sklepu... Nawet pobocze sprawdzałem czy czegoś nie znajdę, pech chciał że był tylko węgiel...

amiga 07:40 czwartek, 28 stycznia 2016

Niezła jazda! Z myków, które pomagają przy walniętej oponie, to wsadzić do opony plastik z butelki PET. Obcinasz dno i szyjkę, przecinasz wzdłuż i wkładasz do opony. Powinno dać się jechać.

limit 06:36 czwartek, 28 stycznia 2016

Coś masz znów pecha.
A patent taki jakbym skądś znał.... :)

djk71 06:31 czwartek, 28 stycznia 2016
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ludzi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]