Piątek rano
Piątek, 29 stycznia 2016
· Komentarze(1)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
W domu waham się... nie wiem czy jechać rowerem, czy nie... warunki mogą być różne... jest około zera stopni, wczoraj padało... może być ślisko... 2 razy zmieniam zdanie... w końcu postanawiam jechać pociągiem, po czym ubieram się w rowerowe, wsiadam na bikea i ruszam :)... Od początku widzę, że trzeba będzie bardzo uważać... kałuże jeżeli są to zamarzły, są meijsca gdzie droga pokryta jest szronem...
Samochody w większości nadają się do skrobania...
Jednak wiatr ucichł, wieje z południa, może... z południowego zachodu, ale na tyle delikatnie, że to nie przeszkadza... Wczoraj jeszcze pochyliłem się nad rowerem, po wymianie klocków czułem, że coś trze z tyłu, 5 minut regulacji i po sprawie... jednak już od początku jazdy mam wrażenie, że coś jest nie tak. gdy przestaję kręcić, łańcuch dziwnie się nawija na kasetę... hmmmm... Zatrzymuję się na chwilę by sprawdzić co jest grane... Fakt że wyjmowałem koło, zmieniała oponę, regulowałem zaciski... ale to tyle... co est grane... gdy kręcę korbą do tyłu... widzę, że łańcuch dziwnie się prowadzi... hmmm... myłem go przedwczoraj... może wypłukałem olej? Ale powinienem słyszeć go... a tego nie ma...
Olej jest w plecaku... wiec wyjmuję go smaruję łańcuch i... ruszam... jakby nieco lepiej... ale to jeszcze nie to... dopiero po około 5 minutach kręcenia... problem ustępuje... więc jednak musiałem wypłukać olej, ew. w środku zostały jakieś resztki wody i przymarzły... co też nie jest wykluczone...
Budzi się dzień © amiga
Późny wyjazd (o 7:15) to też spory ruch na drogach... aż do Bielszowic muszę uważać na samochody, sporo ich, dopiero gdy minęła ósma zaczyna się luzować, ale o tej porze jestem już na Pawlowie... Jeszcze chwila i Zabrzańskie Centrum Południe :) Tam odbijam w ul Winklera, a w zasadzie to na DDRkę wzdłuż niej... wydaje mi się, że jadę nią po raz drugi w życiu.. Wjazd od strony ronda przy ulicy Makoszowskiej jest w zasadzie niemożliwy... przynajmniej nie zgodnie z przepisami, ale dzisiaj w tym miejscu nie ma samochodów, więc pora złamać kilka z nich... jazda po torowisku, chodniku, przez przejście dla pieszych... i dopiero wjeżdżam na rowerówkę... swoją drogą jest tak oderwana od reszty infrastruktury, że w zasadzie jazda nią w miarę zgodnie z przepisami jest możliwa tylko w stronę Makoszowskiej. Zabrze w tym miejscu czerpało garściami z pomysłów projektantów Rudzkich szlaków rowerowych... tam występują podobne idiotyzmy... ale cóż... może kiedyś jeszcze za mojego życia doczekam się DDrki do której nie będę mógł się przyczepić....
A swoją drogą to w Kochłowicach na rowerówce mróz i woda zrobiły swoje... rozsadziło kilak odbojników... ich fragmenty leżą w kilku miejscach trzeba cholernie uważać. Z drugiej strony im ich mniej tym będzie później bezpieczniej, zresztą co zimę kilak z nich się odrywa, kruszy...
Lekkie poranne zamglenia © amiga
Chyba drugi raz w życiu jadę tą rowerówką © amiga
Trochę boję się odcinka przy lasku Makoszowskim, i nie bez przyczyny, za łuku na którym wyrznąłem we wtorek znów zgromadził się lód...na żadnym innym odcinku tej drogi go nie widziałem.... a tu jest... oczywiście mocna redukcja prędkości... bardzo ostrożny skręt... i... już jest dobrze.. na wyjeździe z Zabrza natykam się na rowerzystę... pierwszego dzisiaj... :) Więc nie tylko mi odbiło...
Trafił się nawet jakiś rowerzysta :) © amiga
W Gliwicach zupełny luz na drogach, szybko dojeżdżam do firmy... :) jeszcze tylko trzeba się spłukać z soli... i można popracować :)
Samochody w większości nadają się do skrobania...
Jednak wiatr ucichł, wieje z południa, może... z południowego zachodu, ale na tyle delikatnie, że to nie przeszkadza... Wczoraj jeszcze pochyliłem się nad rowerem, po wymianie klocków czułem, że coś trze z tyłu, 5 minut regulacji i po sprawie... jednak już od początku jazdy mam wrażenie, że coś jest nie tak. gdy przestaję kręcić, łańcuch dziwnie się nawija na kasetę... hmmmm... Zatrzymuję się na chwilę by sprawdzić co jest grane... Fakt że wyjmowałem koło, zmieniała oponę, regulowałem zaciski... ale to tyle... co est grane... gdy kręcę korbą do tyłu... widzę, że łańcuch dziwnie się prowadzi... hmmm... myłem go przedwczoraj... może wypłukałem olej? Ale powinienem słyszeć go... a tego nie ma...
Olej jest w plecaku... wiec wyjmuję go smaruję łańcuch i... ruszam... jakby nieco lepiej... ale to jeszcze nie to... dopiero po około 5 minutach kręcenia... problem ustępuje... więc jednak musiałem wypłukać olej, ew. w środku zostały jakieś resztki wody i przymarzły... co też nie jest wykluczone...
Budzi się dzień © amiga
Późny wyjazd (o 7:15) to też spory ruch na drogach... aż do Bielszowic muszę uważać na samochody, sporo ich, dopiero gdy minęła ósma zaczyna się luzować, ale o tej porze jestem już na Pawlowie... Jeszcze chwila i Zabrzańskie Centrum Południe :) Tam odbijam w ul Winklera, a w zasadzie to na DDRkę wzdłuż niej... wydaje mi się, że jadę nią po raz drugi w życiu.. Wjazd od strony ronda przy ulicy Makoszowskiej jest w zasadzie niemożliwy... przynajmniej nie zgodnie z przepisami, ale dzisiaj w tym miejscu nie ma samochodów, więc pora złamać kilka z nich... jazda po torowisku, chodniku, przez przejście dla pieszych... i dopiero wjeżdżam na rowerówkę... swoją drogą jest tak oderwana od reszty infrastruktury, że w zasadzie jazda nią w miarę zgodnie z przepisami jest możliwa tylko w stronę Makoszowskiej. Zabrze w tym miejscu czerpało garściami z pomysłów projektantów Rudzkich szlaków rowerowych... tam występują podobne idiotyzmy... ale cóż... może kiedyś jeszcze za mojego życia doczekam się DDrki do której nie będę mógł się przyczepić....
A swoją drogą to w Kochłowicach na rowerówce mróz i woda zrobiły swoje... rozsadziło kilak odbojników... ich fragmenty leżą w kilku miejscach trzeba cholernie uważać. Z drugiej strony im ich mniej tym będzie później bezpieczniej, zresztą co zimę kilak z nich się odrywa, kruszy...
Lekkie poranne zamglenia © amiga
Chyba drugi raz w życiu jadę tą rowerówką © amiga
Trochę boję się odcinka przy lasku Makoszowskim, i nie bez przyczyny, za łuku na którym wyrznąłem we wtorek znów zgromadził się lód...na żadnym innym odcinku tej drogi go nie widziałem.... a tu jest... oczywiście mocna redukcja prędkości... bardzo ostrożny skręt... i... już jest dobrze.. na wyjeździe z Zabrza natykam się na rowerzystę... pierwszego dzisiaj... :) Więc nie tylko mi odbiło...
Trafił się nawet jakiś rowerzysta :) © amiga
W Gliwicach zupełny luz na drogach, szybko dojeżdżam do firmy... :) jeszcze tylko trzeba się spłukać z soli... i można popracować :)