Środa rano
Środa, 27 stycznia 2016
· Komentarze(1)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Nie mogę dzisiaj wstać... nie chce mi się... czuję się zmęczony...
Na rowerze ląduję gdzieś koło 7:15... robi się już jasno... chyba jedyna zaleta... na drogach ruch jak diabli... cóż... Odbijam na dzień dobry do parku Zadole, ścieżki, drogi prowadzące przez niego są w świetnym stanie... można bezpiecznie przejechać tędy... zresztą dalej też jest nieźle... oczywiście odbijam w kierunku Bałtyckiej ciekawi mnie odcinek leśny, wieczorem było jeszcze sporo lodu...
Dzisiaj nie ma śladów po śniegu, tzn są... ale trzeba się nieźle naszukać :) © amiga
teraz jest wyraźnie mniej jednak ziemia jest zmrożona i to chyba jedyne miejsce gdzie jeszcze niektóre kałuże poktyły się cieniutką warstewką lodu... Trzeba trochę uważać...
Za to na Bałtyckiej na leśnym kawałku jeszcze trochę lodu i zamarzniętych kałuż, a niby temperatury cały czas na plusie © amiga
Szybko okazuje się, że droga do pracy jest pod górkę... wieje bardzo silny wiatr z zachodu... co prawda wieczorem będzie pomagał... ale teraz jakoś średnio jest mi to potrzebne. Co jakiś czas spoglądam na pulsometr... wczoraj po przyjeździe zdziwiłem się jakie pokazał wartości, a wszystko przez to, że prawie 2 tygodnie nie jeździłem, chorowałem itd... Przez większość drogi widzę puls na poziomie 160... nie pamiętam kiedy miałem takie wartości... chyba jak wjeżdżałem na Śnieżkę ;)
Wjeżdżam do Rudy Śląskiej © amiga
Może ryzykuję jadąc po DDRce ale poza straszną ilością syfu na niej... jest nieźle © amiga
Gdy docieram do Kochłowic słońce nieśmiało wychyla się zza chmurki... na niebie jednak wiszą ciężkie chmury więc pewnie nie będzie okazji nacieszyć się nim długo...
Słońce odbija się w ekranach dźwiękochłonnych na A4-ce © amiga
Dzisiaj widać nawet kopalnię :) © amiga
W Bielszowicach czuję, że coś miękkie mam tylne koło... amortyzacja jakaś lepsza... 10 minut postoju... wymiana dętki...
Do góry nogami... wymiana dętki © amiga
i czuję, że ochota do jazdy jakoś maleje... czuję, że się odwodniłem... jak? kiedy? przecież jedynie 7 stopni jest... a może to jeszcze choroba daje znać o sobie?
Tunel pod Średnicówką © amiga
W Zabrzu spotykam dwójkę rowerzystów jadących od prawej do lewej na całej szerokości drogi... jakaś masakra.. niewiele brakowało a jeden z nich wpakowałby mi się pod koła...
Jazda całą szerokością drogi... trochę bez sensu w tym miejscu © amiga
Odpuściłem sobie jazdę przez lasek Makoszowski, jeżeli byłyby takie warunki jak na Bałtyckiej to jeszcze nie jest to pora na takie wyjazdy... Ale kto wie... może jeszcze w tym tygodniu przejadę się lasem...
Prawie w pracy ;) © amiga
Na rowerze ląduję gdzieś koło 7:15... robi się już jasno... chyba jedyna zaleta... na drogach ruch jak diabli... cóż... Odbijam na dzień dobry do parku Zadole, ścieżki, drogi prowadzące przez niego są w świetnym stanie... można bezpiecznie przejechać tędy... zresztą dalej też jest nieźle... oczywiście odbijam w kierunku Bałtyckiej ciekawi mnie odcinek leśny, wieczorem było jeszcze sporo lodu...
Dzisiaj nie ma śladów po śniegu, tzn są... ale trzeba się nieźle naszukać :) © amiga
teraz jest wyraźnie mniej jednak ziemia jest zmrożona i to chyba jedyne miejsce gdzie jeszcze niektóre kałuże poktyły się cieniutką warstewką lodu... Trzeba trochę uważać...
Za to na Bałtyckiej na leśnym kawałku jeszcze trochę lodu i zamarzniętych kałuż, a niby temperatury cały czas na plusie © amiga
Szybko okazuje się, że droga do pracy jest pod górkę... wieje bardzo silny wiatr z zachodu... co prawda wieczorem będzie pomagał... ale teraz jakoś średnio jest mi to potrzebne. Co jakiś czas spoglądam na pulsometr... wczoraj po przyjeździe zdziwiłem się jakie pokazał wartości, a wszystko przez to, że prawie 2 tygodnie nie jeździłem, chorowałem itd... Przez większość drogi widzę puls na poziomie 160... nie pamiętam kiedy miałem takie wartości... chyba jak wjeżdżałem na Śnieżkę ;)
Wjeżdżam do Rudy Śląskiej © amiga
Może ryzykuję jadąc po DDRce ale poza straszną ilością syfu na niej... jest nieźle © amiga
Gdy docieram do Kochłowic słońce nieśmiało wychyla się zza chmurki... na niebie jednak wiszą ciężkie chmury więc pewnie nie będzie okazji nacieszyć się nim długo...
Słońce odbija się w ekranach dźwiękochłonnych na A4-ce © amiga
Dzisiaj widać nawet kopalnię :) © amiga
W Bielszowicach czuję, że coś miękkie mam tylne koło... amortyzacja jakaś lepsza... 10 minut postoju... wymiana dętki...
Do góry nogami... wymiana dętki © amiga
i czuję, że ochota do jazdy jakoś maleje... czuję, że się odwodniłem... jak? kiedy? przecież jedynie 7 stopni jest... a może to jeszcze choroba daje znać o sobie?
Tunel pod Średnicówką © amiga
W Zabrzu spotykam dwójkę rowerzystów jadących od prawej do lewej na całej szerokości drogi... jakaś masakra.. niewiele brakowało a jeden z nich wpakowałby mi się pod koła...
Jazda całą szerokością drogi... trochę bez sensu w tym miejscu © amiga
Odpuściłem sobie jazdę przez lasek Makoszowski, jeżeli byłyby takie warunki jak na Bałtyckiej to jeszcze nie jest to pora na takie wyjazdy... Ale kto wie... może jeszcze w tym tygodniu przejadę się lasem...
Prawie w pracy ;) © amiga