Wtorek wieczór
Wtorek, 2 lutego 2016
· Komentarze(4)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Późny wyjazd, jest... 17:15... zaskakuje mnie ruch na drogach... powinno się luzować, a dzisiaj ruch jak w ulu... Samochody poruszają się grupami po kilka czasami kilkanaście sztuk, po czym następuje chwila przerwy... Nie ma jednak takiej nerwówki jak rano...
Dość szybko wyjeżdżam z Gliwic, w Zabrzu olewam rowerówkę na ul. Winklera... ona nie ma racji bytu... wolę pojechać trochę inaczej przy parku nadłożyć może 300m ale nie mieć debilnej DDRki po drodze.. Ostatnio ją przetestowałem i starczy...
Sporo samochodów na drogach © amiga
W trasie mijam co jakiś czas rowerzystów, są to tu to tam... temperatura zrobiła swoje. Na drogach sucho, zostało niewiele wilgoci... Jutro znowu się to zmieni... W nocy mają przejść jakieś spore ulewy.... Oby tylko do rana odeszły precz...
Znajdź rowerzystę ;P © amiga
W Bielszowicach po raz pierwszy widzę, że jest luźniej, zbliża się 18, zastanawiam się czy aby nie podjechać na myjnię, ale jutro ma być mokro... rower będzie wyglądał tam samo... to nie ma sensu... więc mijam tylko myjnię i gnam dalej... na Wirek... tym razem, żadnych dodatkowych postoi... ani na stacji, ani na wahadle, które i tak omijam jadąc ul. Polną ;)
Kolejny postój w Bielszowicach © amiga
Przejazd kolejowy na Wirku © amiga
W Kochłowicach w pobliżu stacji Orlenu natykam się na rowerzystę, to chyba Art75 ale pewny nie jestem :) lampki skutecznie oślepiają... i moje i jego ;P Chociaż to chyba późna pora na Artura... ale może się mylę, zresztą dzisiaj sam jadę wyjątkowo późno...
Czyżby to był Art75? O tej porze? © amiga
Baltycka i dalej Medyków prawie opustoszałe, na tej pierwszej nie ma poruszających się samochodów, na tej drugiej jest tylko jeden i to widzę go z daleka... Do domu już niedaleko... Powrót mocno różnił się od dojazdu... Zero niepotrzebnych postoi, zero policji, zero karetek... za to całkiem sporo bikerów :)
Na ul. Medyków... gdzieś z tyłu © amiga
Dość szybko wyjeżdżam z Gliwic, w Zabrzu olewam rowerówkę na ul. Winklera... ona nie ma racji bytu... wolę pojechać trochę inaczej przy parku nadłożyć może 300m ale nie mieć debilnej DDRki po drodze.. Ostatnio ją przetestowałem i starczy...
Sporo samochodów na drogach © amiga
W trasie mijam co jakiś czas rowerzystów, są to tu to tam... temperatura zrobiła swoje. Na drogach sucho, zostało niewiele wilgoci... Jutro znowu się to zmieni... W nocy mają przejść jakieś spore ulewy.... Oby tylko do rana odeszły precz...
Znajdź rowerzystę ;P © amiga
W Bielszowicach po raz pierwszy widzę, że jest luźniej, zbliża się 18, zastanawiam się czy aby nie podjechać na myjnię, ale jutro ma być mokro... rower będzie wyglądał tam samo... to nie ma sensu... więc mijam tylko myjnię i gnam dalej... na Wirek... tym razem, żadnych dodatkowych postoi... ani na stacji, ani na wahadle, które i tak omijam jadąc ul. Polną ;)
Kolejny postój w Bielszowicach © amiga
Przejazd kolejowy na Wirku © amiga
W Kochłowicach w pobliżu stacji Orlenu natykam się na rowerzystę, to chyba Art75 ale pewny nie jestem :) lampki skutecznie oślepiają... i moje i jego ;P Chociaż to chyba późna pora na Artura... ale może się mylę, zresztą dzisiaj sam jadę wyjątkowo późno...
Czyżby to był Art75? O tej porze? © amiga
Baltycka i dalej Medyków prawie opustoszałe, na tej pierwszej nie ma poruszających się samochodów, na tej drugiej jest tylko jeden i to widzę go z daleka... Do domu już niedaleko... Powrót mocno różnił się od dojazdu... Zero niepotrzebnych postoi, zero policji, zero karetek... za to całkiem sporo bikerów :)
Na ul. Medyków... gdzieś z tyłu © amiga