Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień jedenasty

Niedziela, 25 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Poranek dość wczesny, zbieramy się, pakujemy, jemy śniadanie i ruszamy coś koło 8:00. Mamy sporo czasu do odjazdu pociągu, ale pamiętamy, że Bocian jest ranny, ma jedno przełożenie. Więc chuchając na zimnie ruszamy czym prędzej do Rzeszowa. 

Przystajemy przy charakterystycznych budowlach mijanych miejscowości, teraz najczęściej są to kościoły ;). Zaskakują nas za to otwarte sklepy, dopiero po chwili dociera do nas, że to handlowa niedziela. Po co robiliśmy wczoraj takie zapasy? ;) 
Nic będziemy musieli to jakoś zjeść ;). W tej chwili jest jeszcze za wcześnie na to... 
Bocian mimo rany radzi sobie całkiem nieźle, choć na prostej nie ma opcji by rozpędził się ponad 15 km/h... To niewiele, ale do mety też nie jest za daleko... W Malawie pojawia się dość stromy podjazd, ale Karolina świetnie daje sobie na nim radę... 

Kościół pw. św. Mikołaja w Kraczkowej
Kościół pw. św. Mikołaja w Kraczkowej © amiga
Dzień zapowiada się pięknie :)
Dzień zapowiada się pięknie :) © amiga
Kościół pw. św. Wawrzyńca w Malawie
Kościół pw. św. Wawrzyńca w Malawie © amiga
Ciekawy drewniany domek
Ciekawy drewniany domek © amiga
Kościół pw. św. Wawrzyńca w Malawie
Kościół pw. św. Wawrzyńca w Malawie © amiga

Docieramy do rogatek Rzeszowa, miasto jest spore, cieszą nas DDRki, ale szukamy drogi do centrum, w końcu widzimy stare zabudowania gdzieś w oddali... Docieramy do Zamku Lubomirskich :) Stajemy fotografujemy i nieco dalej zahacza nas para turystów, dopiero zaczynają swoją wyprawę, zaskakuje ich, że przejechaliśmy ponad 850 km :), że zwiedziliśmy na rowerach kawałek naszego kraju... ale sami też się chwalą, ze jeżdżą na rowerach :) Dziś są na wycieczce objazdowej z przewodnikiem więc po chwili muszą ruszać dalej, a my kręcimy się po starym mieście...  :)


Zamek w Rzeszowie
Zamek w Rzeszowie © amiga
Zamek w Rzeszowie
Zamek w Rzeszowie © amiga
Zabytkowe wille przy zamku
Zabytkowe wille przy zamku © amiga
Letni Pałac Lubomirskich w Rzeszowie
Letni Pałac Lubomirskich w Rzeszowie © amiga
Szczęśliwa Karolina :)
Szczęśliwa Karolina :) © amiga
Zabudowania przy ul 3-go maja w Rzeszowie
Zabudowania przy ul 3-go maja w Rzeszowie © amiga
3-go maja w kierunku kościóła pw. Św. Wojciecha i Św. Stanisława w Rzeszowie
3-go maja w kierunku kościóła pw. Św. Wojciecha i Św. Stanisława w Rzeszowie © amiga

Na rynku składam propozycję, a może ciepłe śniadanie? Jest kilka restauracji już otwartych, zapachy zachęcają po małej przerwy... Tak więc i my robimy dłuższy postój... Zamawiamy co nieco :) Żurek jest genialny, omlet podobnie.... Po pysznej kawie ruszamy dalej. Mamy jakąś godzinę do odjazdy pociągu. Wiemy, że w mieście są 3 synagogi, tak więc, pora je odszukać. 

Rzeszowski rynek
Rzeszowski rynek © amiga
Ratusz w Rzeszowie
Ratusz w Rzeszowie © amiga
Dwie z trzech Reszowskich Synagog
Dwie z trzech Reszowskich Synagog © amiga
Trzecia synagoga w RZeszowie
Trzecia synagoga w RZeszowie © amiga
Ciekawe jakie dzisiaj ma przeznaczenie...
Ciekawe jakie dzisiaj ma przeznaczenie... © amiga

Kończymy podróż, na dworcu PKP, ten jest remontowany i mamy zabawę w noszenie rowerów po kładce nad torami. To dość niemiła niespodzianka. Kolejna to brak jakiegoś cienia na peronie... W końcu przyjeżdża pociąg... pakujemy się do środka... i mamy jakieś 2 godziny spokoju. Chyba lekko przysypiamy... 

Wysiadamy w markecie Kraków... moim skromnym zdaniem jest to jeden z najgorszych dworców kolejowych w kraju, może tylko ten Katowicki jest gorzej zaprojektowany. Ganiamy między peronami. W końcu udaje się zapakować do pociągu. Można odetchnąć... 

Na tym kończy się nasza wyprawa na wschód Polski. Kolejne dni obfitowały w różne atrakcje, zastanawiam się gdzie chciałbym wrócić i... wydaje mi się, że to Roztoczańskiego parku narodowego. Chodzi chyba o ten niesamowity las. 


Po nocnych ulewach

Czwartek, 8 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Lekka obsuwana starcie, ale co tam... Po krótkiej przerwie jadę rowerem... W nocy między 21 a 4 rano lało... raz mocniej, raz słabiej... 
Wszędzie pełno wody, korci mnie by pojechać lasami, ale wiem jak to będzie wyglądało, do czubka głowy będę uwalony błotem... trasa zajmie mi 2 godziny... a to poważna wada.... 
Postanawiam się trzymać szos.... nie zmienia to faktu, że kałuż jest sporo i trzeba je wymijać, choć nie zawsze się da... 
Za to samochodów na drogach prawie nie ma :)... Nawet w Piotrowicach nie mam problemu by przejechać. W Panewnikach odbijam nieco przed skrzyżowaniem z Panewnicką, po płytach betonowych, ale pętla indukcyjna nie łapie tam rowerów i gdy nie ma samochodu to... można czekać nie wiadomo na co. Światło zielone i tak się nie włączy ;)
Nie lubię płyt betonowych
Nie lubię płyt betonowych © amiga
Asfaltowa leśna ścieżka :)
Asfaltowa leśna ścieżka :) © amiga
Wyjeżdżając z Katowic coś mnie kusi by odbić jednak choć na chwilę w las... tutaj cześć drogi jest asfaltowa, a dalej trudno... będę omijał kałuże ;) Staję na chwilę przy stawach, są bajeczne , ale widać, ze wody brakuje... 
Stawy ukryte w lasach Kochłowickich
Stawy ukryte w lasach Kochłowickich © amiga
Lustro wody jest przynajmniej kilkadziesiąt cm niżej niż zwykle
Lustro wody jest przynajmniej kilkadziesiąt cm niżej niż zwykle © amiga
Na szosy wracam dopiero w Bielszowicach, przy zerowym ruchu jedzie się rewelacyjnie. Dość szybko docieram do Zabrza, pakuję się na ul Winklera, skraca nieco drogę... Mija mnie na niej może jeden samochód :)
Leśnie ścieżki
Leśnie ścieżki © amiga
W Gliwicach... no prawie
W Gliwicach... no prawie © amiga
W Gliwicach jak zwykle pustko... nawet nieco nudno ;) Nic się nie dzieje... choć to akurat dobry objaw... W firmie jestem może nieco później niż rano myślałem, ale warto było wpakować się choć na chwilę w lasy.... 
Przed firmą
Przed firmą © amiga

Powalone drzewo i zerwana trakcja

Czwartek, 8 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 17:15... późno. Jest dość ciepło, nie jest duszno... Po głowice chodzi mi by pojechać lasami, może przez hałdę na Sośnicy... 
Skręcam na granicy z Zabrzem w las i.... niespodzianka... Powalone drzewo, zerwana trakcja kolejowa. Przy drzewie jakaś kobieta z samochodem i rowerzysta który już gdzieś dzwoni... To musiało się zdarzyć może kilka minut wcześniej.  Tylko jak? Wiatru nie było. Może po ostatnich ulewach drzewo było już naruszone? Przechodzę nad drzewem i pierwsza myśl to podjechać do pobliskich budek dróżniczych i poinformować ich. Trasa może nie jest ruchliwa, bo to droga na kopalnię, ale jeżdżą nimi jednak pociągi. Dwa tory zablokowane. zerwana trakcja... nie jest fajnie... 
Wiem o 2 miejscach w pobliżu gdzie są dróżnicy... wybieram to chyba najbliższe możliwe... podjeżdżam zaczepiam dróżniczkę... mówię gdzie i pokazuję zdjęcia.... Prosi bym tam jeszcze podjechał... cóż... plany muszą się zmienić w takiej sytuacji.... Wracam więc tyle, że z drugiej strony torów...  Widzę, że jest już straż pożarna, nieco więcej osób i... chyba moja rola na tym się skończyła... 
Niespodzianka na drodze w lasku Makoszowskim
Niespodzianka na drodze w lasku Makoszowskim © amiga
Drzewo musiało zwalić się niedawno
Drzewo musiało zwalić się niedawno © amiga
Powalone drzewo
Powalone drzewo © amiga
Dróżniczka do której podjechałem poinformować ją o drzewie
Dróżniczka do której podjechałem poinformować ją o drzewie © amiga
Straż pożarna już jest na miescu
Straż pożarna już jest na miescu © amiga
Akcja trwa
Akcja trwa © amiga
Jadę przez lasek Makoszowski, ale już z innej strony, zaskakuje mnie nowa droga przez park...  Miasto ma jakiś plany w związku z tym miejscem?  Pewnie wyjdzie to za jakiś czas. O jeździe po lasach nie ma już mowy. Akcja z drzewem pochłonęła sporo czasu. W domu przed 19 nie będę... Zostają szosy by choć trochę przyspieszyć... 
Niespodzianka... zupełnie nowa asfaltowa droga w parku
Niespodzianka... zupełnie nowa asfaltowa droga w parku © amiga
Pogoda i wiatr wyjątkowo dopisują. Szybko udami mi się wydostać z Zabrza, a później Rudy Śląskiej. Nie wie czemu ale ruch samochodowy jest całkiem spoty, choć pora na to nie wskazuje... Cóż trzeba bardziej uważać... Gdy mijam Kochłowice mogę odetchnąć... Do domu coraz bliżej, jeszcze tylko Panewniki, Piotrowice i.... 
Na Bielszowickiej w Bielszowicach ;)
Na Bielszowickiej w Bielszowicach ;) © amiga
Uwaga... będzie ślisko ;)
Uwaga... będzie ślisko ;) © amiga
Rodzinna wycieczka
Rodzinna wycieczka © amiga
Koło Famuru
Koło Famuru © amiga
No  tak, przypomina mi się, że mam podjechać do siostry bo kupiła łańcuch do roweru... trzeba go założyć... Podjeżdżam wiec, szybka analiza, zakładam łańcuch, ale diagnoza jest jedna, do kupienia wolnobieg, zębatki na korbę, linki do przerzutek... Czas jednak uciekł... Wsiadam na swój rower i gnam do domu. Kilometr do przejechania... w domu jestem kilka minut przed 20.... Mam dość tego dnia... Nie pociesza nawet to że zbliża się weekend. Już wiem, że jutro rower zostaje w domu... A weekend spędzę w pracy.... :(

W końcu do domu
W końcu do domu © amiga

Powrót do domu

Wtorek, 6 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam o 16:30, może trochę po.... jest strasznie duszno. Drogi mokre, chwilę wcześniej musiało padać, na szybko sprawdzam radary... jedna ulewa właśnie przeszła, a jakąś godzinę dalej jest kolejna, która podąża w moją stronę. 
Cóż... plany trzeba szybko skorygować, na moknięcie nie mam ochoty. Jadę najkrótszą drogą do domu... 
Woda spod kół leci równo... staram się omijać kałuże, ale nie wszędzie się da... 
Trochę padało....
Trochę padało.... © amiga
Tuż za granicą z Zabrzem pakuję się do lasku Makoszowskiego, gdzieniegdzie unoszą się mgiełki, sprawdzam na szybko radary... nie jest źle... powinienem zdążyć. Wyjeżdżam po drogiej stronie i na skróty jadę na Kończyce i dalej na Pawłów, Bielszowice. Połowa drogi, kolejne zerknięcie na radary. Czuję zmęczenie, to temperatura i wilgoć w powietrzu... Zastanawiam się, czy nie pojechać wzdłuż potoku Bielszowickiego... ale... stracę za dużo czasu, tak więc pozostają nieco bardziej główne drogi... Ruch samochodowy nieco gęstnieje... 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Na Bielszowiskiej
Na Bielszowiskiej © amiga
Radary pokazują, że gdzieś tam pada
Radary pokazują, że gdzieś tam pada © amiga
Docieram do Kochłowic, teraz długi dość szybko odcinek do Panewnik, tam kolejne zerknięcie na radary, jestem na granicy... Chmura za mną nie jest jakaś mocno czarna... może mnie minie... odbijam na Bałtycką... 
Centrum Kochłowic
Centrum Kochłowic © amiga
Do domu już niedaleko
Do domu już niedaleko © amiga
Wkrótce docieram do domu... Udało się..  może nie zmokłem, ale i tak jestem mokry ;) Przydałyby się nieco dłuższe opady... Może pojawią się grzyby? ;)

Poranny dojazd do pracy

Wtorek, 6 sierpnia 2019 · Komentarze(1)
Poranek trochę pokręcony, zupełnie nie chce mi się wstać, podobnie jest z innymi rzeczami. Z rana muszę jeszcze wymienić klocki an tyle. Wczoraj urwałem sprężynkę i awaryjnie musiałem szukać najkrótszej drogi do domu... 
W efekcie wychodzę coś po 7:25, późno jak diabli.... Mam tylko nadzieję, że zapakowałem wszystko i nie będzie jakiś niespodzianek w Gliwicach ;)

Na drogach nieco większy ruch niż wczoraj, może to przez nocne opady? Na dokładkę już na początku łapią mnie światła, swoje muszę odczekać... Gdy mijam Panewniki, zaczyna się luzować, drogi bardzie puste, ale na odcinku leśnym sporo kałuż... 
Po prawej budują nowy most... ciekawe czy to tylko pod DDRkę czy może coś więcej będzie tutaj robione?
Po prawej budują nowy most... ciekawe czy to tylko pod DDRkę czy może coś więcej będzie tutaj robione? © amiga
W centrum Kochłowic
W centrum Kochłowic © amiga
Dalej również spokojnie, dopiero w Bielszowicach muszę przeczekać, aż przejedzie kilka samochodów. Zaglądam na zegarek, minęła ósma, w Zabrzu będę około 8:15... powinno być nieźle. Największy ruch jest w tej chwili... Gdy docieram na miejsce zbyt dużo samochodów nie ma, za to moją uwagę zwraca ciężarówka , dziwnie gość się zachowuje... raczej nie chodzi o to, że jest pijany, raczej wystraszony. Może pierwszy raz za kierownicą ;)
Strasznie kopci...
Strasznie kopci... © amiga
Gość strasznie dziwnie jechał... już wcześniej zwrócił moją uwagę....
Gość strasznie dziwnie jechał... już wcześniej zwrócił moją uwagę.... © amiga
W Sośnicy niespodzianka, zamknięty przejazd kolejowy... cóż... nie jest dane mi przejechać bez postojów. Do firmy mam może 15 minut... Po otwarciu szlabanów naciskam nieco mocniej na pedały. Może.... uda mi się nadrobić choć trochę? 
Zamknięty przejazd na Sośnicy
Zamknięty przejazd na Sośnicy © amiga
Szybkie busy w Gliwicach :)
Szybkie busy w Gliwicach :) © amiga
W Gliwicach zaskakuje mnie oklejony, czy może wymalowany bus AutoHop... okazuje się, że to coś w rodzaju autobusów na żądanie :) Ciekawy jestem jak to się sprawdza. Ceny są niezłe... Szkoda tylko, że na terenie Gliwic... a może w innych miastach też to działa? 

O poranku do pracy

Poniedziałek, 5 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Poranek taki sobie, po kolejnej tygodniowej przerwie wsiadam na rower. Kolejna awaria (moja) zablokowała mi dojazdy. W tej chwili jest na tyle dobrze, że jadę... 

Koło Famuru cały czas krajobraz zmienia się
Koło Famuru cały czas krajobraz zmienia się © amiga

Jest chłodniej niż w ostatnich dniach... przynajmniej o poranku, chyba to dobrze. Korci mnie by pojechać lasami, ale wychodzę standardowo lekko spóźniony, mimo tego, że wczoraj rower został przygotowany do jazdy... 
Rower... mam na myśli szaraka, który w takiej konfiguracji nie był od 2 lat... od chwili złamania ręki w okolicach Goczałkowic. 
Sztywny widelec wrócił na swoje miejsce :), stosunkowo wąskie opony 35mm, ciekawe jak będzie mi się na tym jechało... 

To reklama czy antyreklama? Ciekawe ile osób ją zauważa? Sam zwróciłem uwagę na nią po raz pierwszy... i chyba tylko dlatego, że zauważyłem ją przy odtwarzaniu filmiku na kamerce ;)
To reklama czy antyreklama? Ciekawe ile osób ją zauważa? Sam zwróciłem uwagę na nią po raz pierwszy... i chyba tylko dlatego, że zauważyłem ją przy odtwarzaniu filmiku na kamerce ;) © amiga

Od początku czuję, że jest twardo... ale o to mi chodziło... rower zachowuje się zupełnie inaczej niż góral, odwykłem od niego... Za to mniej siły trzeba włożyć w pedałowanie. Czuję każdy wybój, każdy kamyk, każdą dziurę czy uskok... Wszystko muszą przyjąć dłonie, w terenie będzie ciężko, choć da się jechać... To sprawdziłem już dawno, dawno temu... Można pomyśleć o szerszej oponie z przodu... chociaż w sumie po co? Korci mnie by pojechać tym rowerem na kolejną wyprawę... Zobaczymy jak się wszystko ułoży... 

Jak przekombinować wyjeżdżając z placu ;)

Jak przekombinować wyjeżdżając z placu ;) © amiga
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
W Zabrzu szykują się już na TdP
W Zabrzu szykują się już na TdP © amiga

Drogi dość spokojne, jak to latem, choć w miejscach gdzie trwają remonty, nie jest zbyt wesoło... Na szczęście większość zatorów mogę wyminąć... 

W Zabrzu jestem około 8:00 i mała niespodzianka, w sumie to powinienem o tym wiedzieć... Dziś w okolicach stadionu Górnika Zabrze jest meta TdP... Po centrum będą chwilę krążyć. Część  dróg jest już zablokowana. Samochodów nie ma... rowerem można przejechać. Muszę zerknąć na mapę etapu... by się nie wbić w peleton. Będę wracał mniej więcej w czasie gdy TDP będzie zbliżał się do Zabrza... 

W firmie jestem w nieco gorszym czasie niż myślałem, ale muszę trochę się rozjeździć na tym rowerze i w takiej konfiguracji.. Jutro powinno być lepiej :)

Wjazd od strony Gliwic już zablokowany
Wjazd od strony Gliwic już zablokowany © amiga





Zdążyć przed TdP

Poniedziałek, 5 sierpnia 2019 · Komentarze(1)
Ruszam dość późno, jest 16:44. Kombinuję jak minąć Zabrze by nie stać w korkach, by nie przebijać się przez tłumy na TdP. Wyszło mi że najlepszą opcja będzie przejazd przez hałdę na Sośnicy. Będę miał tylko jeden punkt gdzie przetnę trasę kolarzy. 
Rower ze sztywnym widelcem daje mi popalić w terenie ;) Zjazd z hałdy jest koszmarny... ręce bolą ;) 

ToiToie na hałdzie w Sośnicy....
ToiToie na hałdzie w Sośnicy.... © amiga
Gdy docieram na wysokość Legnickiej  widzę policjantów, pytam się gdzie są zawodnicy, pewności nie ma ale reklamy już pojechały... więc jest szansa, że za chwilę pojadą. Poczekam... 
Czekam, czekam, zaczyna padać deszcz, leje... a ja czekam pod drzewem... 
Mija dobre kilkadziesiąt minut nim pierwsi kolarze mnie mijają. Robię kilkadziesiąt zdjęć, nagrywam filmik i... po około 3 minutach jest po wszystkim. TdP pojechał do centrum Zabrza. 
Czołówka właśnie jedzie
Czołówka właśnie jedzie © amiga
Peleton w Zabrzu
Peleton w Zabrzu © amiga
Deszcz im nie przeszkadza
Deszcz im nie przeszkadza © amiga
Sporo ich jedzie...
Sporo ich jedzie... © amiga
Obstawa tuż za ostatnim zawodnikiem
Obstawa tuż za ostatnim zawodnikiem © amiga
Gdy ostatni zawodnik mnie minął, przestało padać i wyszło słońce ;), Ruszam dalej. Na starej hałdzie coś mi strzela przy hamowaniu, dźwięk... sugeruje, że urwałem sprężynkę w klockach w tylnym hamulcu. Chwila postoju, wycinam pogięte fragmenty sprężynki, cześć jeszcze działa, ale muszę ograniczyć używanie tylnego hamulca. Lekko nie ma, bo przed Halembą jakaś parka prawie wpakowała mi psa pod koła... 
Jestem coraz bliżej domu, od Halemby jeszcze 12 km... na dolinie Jamny chwila odpoczynku... kilka fot i ruszam do domu... 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
W lesie trochę tylko popadało
W lesie trochę tylko popadało © amiga

Późno dojechałem, TdP trochę się do tego przyczynił ;) ale nie żałuję... 

Do pracy o poranku

Piątek, 26 lipca 2019 · Komentarze(0)
Czwartek przepadł tak jak myślałem, w zasadzie widziałem od południa w środę. Nie lubię takich przypadków. Dziś jednak jest inaczej, zbieram 4 litery, wsiadam na rower i w drogę. Początkowo myślałem, że pojadę lasem, ale trochę za późno wyjechałem. Jadę asfaltami, będzie szybciej.  Ruch na drogach nieco większy niż w środę. Może to i lepiej, niedzielni kierowcy muszą bardziej uważać. 

Wyjeżdżam z Katowic
Wyjeżdżam z Katowic © amiga
Konie w Kochłowicach :)
Konie w Kochłowicach :) © amiga
Przejazd zamknięty na Wirku, trzeba zmienić trasę
Przejazd zamknięty na Wirku, trzeba zmienić trasę © amiga
Na Wirku widzę spory korek, zamknięty przejazd, długo się nie zastanawiałem, choć pewne trzeba by odczekać minutę czy dwie. Odbijam na w kierunku Halemby, na DDRkę Rudzką. Jednak wjadę w las ;). Przejeżdżam przez Nowy Świat i... można nieco odetchnąć w lesie :)
Przejście pod DTŚką
Przejście pod DTŚką © amiga
Na granicy Rudy i Zabrza
Na granicy Rudy i Zabrza © amiga
Podjazd na starą hałdę w Makoszowach
Podjazd na starą hałdę w Makoszowach © amiga
Na szczęście jadę w prawo
Na szczęście jadę w prawo © amiga
Jadę przez hałdę na Sośnicy, w środę odkryłem ścieżkę, jeszcze budowaną, ale to poprawia cały przejazd. Przy wyjeździe na sośnicę, zamiast jednak odbić już na drogi korci mnie by sprawdzić ścieżkę wzdłuż DTŚki, mapy OSM twierdzą, że powinien tam być jakiś wyjazd. Google nie jest tego pewne. Trudno, najwyżej się wrócę. 
Nowa ścieżka w lasku Makoszowskim
Nowa ścieżka w lasku Makoszowskim © amiga
Pora wyjechać z lasu
Pora wyjechać z lasu © amiga
Pora sprawdzić gdzie prowadzi ta droga
Pora sprawdzić gdzie prowadzi ta droga © amiga
Ciekawy widok na Gliwice
Ciekawy widok na Gliwice © amiga
Ścieżka, może nie jest idealna, ale mija prawie całą Sośnicę :) Czemu tędy wcześniej nie pojechałem? Coś czuję, że wieczorem wracając jeszcze raz tędy pojadę. Może odkryję coś jeszcze? Czas nie powinien mnie gonić ;)
Gdzieś chyba wyjadę ;)
Gdzieś chyba wyjadę ;) © amiga
Ostatni długa prosta przed firmą
Ostatni długa prosta przed firmą © amiga
Po kilkunastu minutach melduję się w firmie. Ciepło się robi.... 

Powrót z pracy

Piątek, 26 lipca 2019 · Komentarze(0)
Piątek, piątunio, mam dość tego tygodnia w pracy. Jest upalnie, nie mam ochoty na jakieś długie trasy, ale... jednak pamiętam tą ścieżkę przy hałdzie z rana, tak więc szukam innej opcji przejazdu z drugiej strony hałdy. Trafiam na wjazd na teren kopalni. Cóż. Nie tędy. Jadę wiec na zwykłą trasę. Daleko nie ma, choć betonowe płyty denerwują. 

Teren kopalni... Szkoda. Tak niewiele brakło by hałdę objechać z drugiej strony.
Teren kopalni... Szkoda. Tak niewiele brakło by hałdę objechać z drugiej strony. © amiga
Widać szczyt hałdy na Sośnicy
Widać szczyt hałdy na Sośnicy © amiga
Droga na szczyt hałdy
Droga na szczyt hałdy © amiga
Trochę wąska ścieżka
Trochę wąska ścieżka © amiga
Mam nadzieję, że nie zniknie
Mam nadzieję, że nie zniknie © amiga
Strasznie źle się tutaj jedzie
Strasznie źle się tutaj jedzie © amiga
Ale na hałdzie też postanawiam nieco inaczej pojechać, sprawdzić kilka ścieżek na które zwykle się nie pakuję. Część z nich jest fajna, inna nie do użycia. Sporo dziur kamieni, są wąskie, pojawiają się przepaście. Ale docieram do drugiego krańca i jestem w Makoszowach. 
Nieciekawy fragment pod hałdą
Nieciekawy fragment pod hałdą © amiga

W końcu zostały usunięte przeszkody przy dojeździe na wały przy Kłodnicy
W końcu zostały usunięte przeszkody przy dojeździe na wały przy Kłodnicy © amiga
Spoglądam na nawigację, a ta wysyła mnie na wały wzdłuż Kłodnicy, Ostatnio gdy tędy jechałem wiosną było sporo zasieków przez które trzeba było przeprowadzić rower. Dziś nie ma po nich śladu. Da się przejechać, to dobra wiadomość bo trasa była/jest bardzo malownicza. 
Wały Kłodnicy na wysokości Zabrza
Wały Kłodnicy na wysokości Zabrza © amiga
Wzdłuż wałów Kłodnicy
Wzdłuż wałów Kłodnicy © amiga
Wyjeżdżam w Borowej Wsi, mijam zabudowania i pakuję się w kolejny las, którym docieram w okolice Halemby. Mam dziś straszną ochotę na leśne dukty. Chyba mi czegoś brakowało. Przerwa była zbyt długa. 
Staw ukryty w lesie niedaleko Halemby
Staw ukryty w lesie niedaleko Halemby © amiga
Staw Kiszka na Halembie
Staw Kiszka na Halembie © amiga
Wyjeżdżam na dolinie Jamny, chwila odpoczynku, kilka łyków wody i  dalej w las... ostatni odcinek do Starych Panewnik, a tam postanawiam przejechać z drugiej strony budowanego kościoła. Zastanawiam się po diabła on? Wiernych coraz mniej, wolałbym jednak by ta kasa poszła na szkołę, na szpital a nie na coś takiego. 
Gdzieś w okolicach Halemby :)
Gdzieś w okolicach Halemby :) © amiga
Dolina Jamny - widok na Starą Kuźnię
Dolina Jamny - widok na Starą Kuźnię © amiga
Koniec w Starych Panewnikach
Koniec w Starych Panewnikach © amiga
Budowa nikomu niepotrzebnego kościoła w Starych Panewnikach
Budowa nikomu niepotrzebnego kościoła w Starych Panewnikach © amiga
Boisko Kolejarza w Piotrowicach
Boisko Kolejarza w Piotrowicach © amiga
Tyłami przez lasy Panewnickie wyjeżdżam dopiero w Piotrowicach, a stąd mam 2 km do domu :) Było pięknie :)

Do pracy o poranku

Środa, 24 lipca 2019 · Komentarze(0)
Długa to była przerwa od poprzedniego wyjazdu rowerowego. Cały czas jednak coś, a to przeziębienie, a to pogoda, a to niespodzianka w pracy. Nie lubię takich kumulacji. Coś jest w tym nie tak. Dziś jednak w końcu ruszam 4 litery. Jadę rowerem. Ruch na drogach jest niewielki, ale... od samego początku mam wrażenie, że na drogach są sami idioci... Nagrali się na kamerę, jeszcze się zastanowię, co z tym zrobię. Tym razem nie byli dla mnie niebezpieczni, a bardziej dla siebie. 
Pierwszy taki kretyn trafia się na śląskiej. na spowalniaczu zaczął kręcić piruety... Niewiele brakło a skończyło my się to nieciekawie. O włos minął nadjeżdżający samochód. Brrr... chwila na otrzeźwienie. 

Skrzyżowanie pod Famurem
Skrzyżowanie pod Famurem © amiga
Podjazd w Kochłowicach
Podjazd w Kochłowicach © amiga
Są wakacje, nawet jest to połowa tego okresu. Samochodów może 40% ze zwykłego ruchu. Tak można jeździć. Mijam kolejne dzielnice, kolejne miasta. Cieszę się z tego wyjazdu, mam tylko nadzieję, że do końca tygodnia uda mi się zaliczyć wszystkie 3 dni. 
Ceny paliwa nieciekawe
Ceny paliwa nieciekawe © amiga
Nowe samochody czekają...
Nowe samochody czekają... © amiga
Docieram na spokojnie do Gliwic, wyprzedza mnie jakiś rowerzysta na szosie, nie mam z nim szans i nie naciskam na pedały . Kondycja i tak jest w lesie.  Jest jednak coś dziwnego, jakiś kilometr dalej na lekkim podjeździe doganiam go. To była pokazówa? Przez chwilę jadę tuż za jego kołem, wyprzedzanie nie ma sensu, tym bardziej, że za chwile odbijam w prawo... 
Coś strasznie wolno jechał...
Coś strasznie wolno jechał... © amiga
Pod firmą
Pod firmą © amiga
Docieram do firmy, dojechałem rowerem, w końcu :) Zadowolony i szczęśliwy mogę zacząć pracę