Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

ślisko...

Czwartek, 13 lutego 2014 · Komentarze(4)
"In My Mind" - Amanada Palmer

Noc była "chłodna", wszystko co wczoraj spadło z nieba, zostało zamrożone, jedynie główne drogi zostały "posolone" i są czarne... te boczne... są w stanie.... hmmm... "różnym". już na początku wycieczki na ul.wilczej i później ul.zbożowej spotkałem się z lodem... w zasadzie cała ich szerokość pokryta była cieniutką warstewką białego szkaradztwa.

Wyjazd dość późny zemścił się na mnie sporymi utrudnieniami na ul.Panewnickiej....,  za to po minięciu Wirka na drogach zrobiło się zdecydowanie luźniej. przejazd przez Zabrze był bajeczny w porównaniu do tego co działo się przez ostatnie 2-3 dni. Jedynie na Rogoźnickiej musiałem zejść z rowera i go poprowadzić. Ciężki sprzęt budowlany skutecznie zablokował drogę. Pozostało jedynie przeciskać się pomiędzy elementami kanalizacji leżącymi w bezładzie na poboczu. O wjeździe na teren ogródków działkowych nie było dzisiaj mowy... 


Dobrym wyborem był wyjazd na góralu, szersze opony i nieco niższy punkt ciężkości, zdecydowanie dzisiaj pomagały..., tyle, że rower jest dalej upaprany do granic możliwości. Chociaż pewnie Darek kazałby mi jechać na RedRocka w TG :)

W drodze powrotnej planuję mimo wszystko odwiedzić myjnię..., a jutro chyba pojadę Szarakiem, głównym celem będą odwiedzimy myjni, dzięki temu oba rowery powinny być względnie czyste na weekend....

Kapliczka, a może mogiła w Ochojeckim lesie
Kapliczka, a może mogiła w Ochojeckim lesie © amiga

szukając błotnika....

Środa, 12 lutego 2014 · Komentarze(6)
PIDŻAMA PORNO - Kotów kat ma oczy zielone wyjeżdżam z firmy gdzieś około 16:30. Jest mokro ale nie pada..., chwilę wcześniej założyłem nowy błotnik z przodu, a jako, że musiałem kupić komplet to na tyle mam założone 2 błotniki :) (jakoś nie miałem ochoty wieźć go w plecaku).

Plan na wieczór to przepatrzeć 30 km drogi i spróbować odnaleźć mojego sks-a..., mam wytypowane 2 miejsca gdzie bardziej byłem skupiony na omijaniu dziur. Nie zmienia to faktu, że w zasadzie od Sośnicy muszę przyglądać się lewej stronie dróg i poboczom...

Jakieś 600m od firmy, na skrzyżowaniu ul Jagiellońskiej, Hutniczej i Franciszkańskiej, jakiś debil w samochodzie mało mnie nie rozjechał (jechałem Jagiellońską i miałem pierwszeństwo), ostre hamowanie i zatrzymuję się kilka cm przed maską... qrwa....
Co z tego, że gość przeprasza..., zrobiło mi się ciepło... Chyba od jutra zacznę znowu jeździć z kamerką...

Jadę wolniej niż zwykle...., szukam czegoś co mogłoby przypominać mój błotnik, zbliżam się do pierwszego miejsca gdzie spodziewam się, że mogłem go stracić... tuż za osiedlem Janki/Janek... kawałek ścieżki i przejazd przez tory i... jest :) leży pod drzewem... Nikt się nim nie zainteresował :), Wkładam go do plecaka i w nieco lepszym humorze jadę do domu.

Syf na drogach nieziemski, ul Rogoźnicka, zawalona błotem z pobliskiej budowy...., po tym nie da się jechać...
W Rudzie Ślaskiej zmieniam nieco trajektorie i jadę bocznymi drogami. Dla odmiany leży sporo nie do końca roztopionego śniegu..., 
Jak to zamarznie w nocy to rano będzie dopiero Sajgon na drogach.... obym się jednak mylił...

W domu spoglądam na rowery dwa... - wyglądają podobnie, dość szczelnie pokrywa je błoto i piach... 

Mechaniczna pomarańcza
Mechaniczna pomarańcza © amiga

W deszczu...

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(8)
Marcelina - Karmelove feat. Piotr Rogucki Poranek dżdżysty, kropi deszcz..., temperatura ok 4-5 stopni. ok 7:05 wsiadam na rower i jadę. Ciemno..., gęste chmury zakrywają niebo. Ruch na drogach całkiem spory, widać to już w Piotrowicach, zresztą w Rudzie Śląskiej też nie rozpieszczają kierowcy. 
Tyle, że dzisiaj w przeciwieństwie do dnia wczorajszego nie spotkałem przypadków  wymuszeń, jakiś dziwnych manewrów na drodze, wszystko było bardziej płynne spokojne...

Na korki natykam się dopiero w pobliżu centrum Zabrza, dzisiaj mnie to nie dziwi, jest 7:45, gorzej być nie mogło..., mimo wszystko lepiej się jedzie przez Zabrze i Gliwice jakieś  30 minut później, ew 30 min wcześniej :), przy czym ten drugi wariant raczej mi nie grozi zbyt często ;P

A w pracy czeka na mnie przesyłka, doszła w ciągu kilkunastu godzin :) To nowy szpej dla KTM-a - tylna przerzutka SHIMANO - SLX RD-M662-GS Shadow, tyle, że pewnie jeszcze chwilę poczeka w "szuflandii" i zostanie włożona razem z nowym napędem, chyba że mi odbije, co też nie jest wykluczone ;P . Zastąpi wysłużonego XTR-a, podobno wersja Shadow jest zdecydowanie lepsza od zwykłej, pożyjemy zobaczymy :) Patrząc na konstrukcję to jest wyraźnie bardziej "toporna", dostęp do poszczególnych elementów wyraźnie prostszy :) 

Szarak dostanie drugi do kompletu łańcuch - identyczny z tym który dostałem wraz z rowerem. 

Nowe szpeje czekają
Nowe szpeje czekają © amiga

powrót do domu...

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(3)
Waglewski Fisz Emade - Sport Jest 16:00, pora się zbierać, dzisiaj spieszy mi się jak diabli, niemniej przed wyjściem zamieniam jeszcze kilka zdań, a czas leci... na rowerze jestem ok 16:30. Jadę do domu, ale coś nie potrafię kręcić, o ile rano jechało mi się rewelacyjnie, to teraz zupełne wypalenie.
Może to ten wredny wiatr wiejący z południa?

Jadę szosami, rower jest maksymalnie usyfiony, wiozę dodatkowe kg piachu i błota, myślę o podjechaniu na myjnię. Ruch na drogach nie przeszkadza..., czuć za to wilgoć, wodę... temperatura powoli spada....

Przed wyjazdem tel z Bikershopu... rower czeka. 230 zł do zapłacenia..., w sumie spodziewałem się nawet nieco większej kwoty... więc jest nieźle... 

Po drodze nie myślę o zatrzymaniu się, o foceniu, mam niby sporo czasu bo sklep/serwis jest otwarty do 20:00, ale wolę nie przeginać... W domu jestem kilka min po 18:00, coś na ząb, kąpiel i pędem do centrum Katowic...

Pozostałości budynków kolejowych w okolicach ul. 73 pułku piechoty w Katowicach
Pozostałości budynków kolejowych w okolicach ul. 73 pułku piechoty w Katowicach © amiga

wschód słońca...

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komentarze(3)
Dr Misio - Dziewczyny Poranek względnie ciepły, po dość dżdżystej nocy. Zastanawiam się nad założeniem ochraniaczy na buty, w końcu może być mokro, w ostatniej chwili rezygnuję z tego pomysłu...

Poranek zapowiada się piękny poranek. Na rowerze jestem ok 6:45, wcześnie, zaczyna świtać, ruch na drogach niewielki, o dziwo spotykam kilku rowerzystów, nawet jeden próbuje popełnić samobójstwo wjeżdżając mi pod koła... skręcał w lewo jadąc z naprzeciwka..., mać... brakło może 50cm...

W okolicach Wirka/Bielszowic odwracam głowę i... muszę stanąć, piękny wschód słońca..., żal nie stanąć, nie pofocić...
Kilka min później znowu jadę...., wjeżdżam do Zabrze i mam wrażenie, że tutaj jest jakieś wariactwo, masa wariatów za kierownicą, to, że nie włączają kierunkowskazów przy skręcie to raczej norma, wymuszenie pierwszeństwa też..., obłęd.

Spoglądam na zegarek i... wszystko jasne... jest 7:50, gorszej godziny na Zabrze i Gliwice nie mogłem sobie wybrać ;P Reszta drogi też strasznie szarpana, co kilka samochodów jakiś baran lub baranica za kółkiem..., w zasadzie do bramy firmy cały czas coś, oczy dookoła głowy...

Dobrze że w końcu jestem na miejscu, ostatnie 10 km to była katorga...

Poranne mgiełki :)
Poranne mgiełki :) © amiga
Piękny wschód słońca w Rudzie Śląskiej
Piękny wschód słońca w Rudzie Śląskiej © amiga

dzwoni telefon...

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komentarze(4)
Waglewski Fisz Emade - Majty Jest coś koło 17:00, wychodzę z firmy..., wsiadam na rower i jadę.
Przed wyjściem wysłałem jeszcze kontrolnego maila do KTM-a w Krakowie odnośnie mojej ramy..., nie czekam na odpowiedź, nie spodziewam się cudu..., czekam na info co kiedy będę miał górala.

Ruch na drogach dość wredny, może samych samochodów jest niewiele, jednak mam wrażenie, że dzisiaj na drogach jest dzień "bezmózgów"... i to dosłownie. Wymuszenia pierwszeństwa zauważam przynajmniej kilka razy..., pierwsze już w Gliwicach jakieś 400 metrów od firmy...., podobnie w Zabrzu i Rudzie Śląskiej.... W te ostatniej na dokładkę jakaś sierota staje na środku skrzyżowania i zastanawia się gdzie jechać, pierwotny plan to chyba prosto, jednak zmienia zdanie i... w końcu skręca w prawo zatrzymując się po 3-4 metrach...
W Katowicach dla odmiany jakiś wariat ot tak skręca sobie nie włączając kierunkowskazu...., za nim kilka samochodów a  naprzeciwka też coś jedzie.... 

W drodze 2 razy dzwoni mi tel. a pierwszym razem ignoruję, za drugim czuję, że ten ktoś nie odpuści..., zatrzymuję się kawałek za "rynkiem" w Kochłowicach..., oddzwania, numer jest mi zupełnie nieznany... to Bikershop w Katowicach. Rower jutro będzie do odbioru... do wymiany jeszcze stery... +100zł do rachunku.., ciekawe ile w sumie zostawię... bo w między czasie mieli mi wymienić linki na Gore Ride-On(dostarczyłem), wymiana płynu w hamulcach, centrowanie tylnego koła, pełny serwis piast.... Za całość obstawiam wydatek od 200-300zł ze wskazaniem raczej na tą drugą kwotę..., nic... jutro mają mi jeszcze oddzwonić gdy wszystko będzie gotowe...

W sumie cieszy mnie to że rowerek wraca...

Dąb Papieski w Panewnikach
Dąb Papieski w Panewnikach © amiga
Inny wariant
Inny wariant © amiga

Proszę "pana"....

Piątek, 7 lutego 2014 · Komentarze(5)
Within Temptation - Sinéad

Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem bujania się po przychodniach..., w końcu trzeba było odwiedzić swojego lekarza po wizycie w szpitalu..., dzień wyszedł bezrowerowy, ale... i tak zaliczyłem wizytę we "wsiowym" sklepie sportowym....., w końcu wypadałoby założyć normalne pedały..., platformy już mi się znudziły :) Nie kombinowałem, po prostu kupiłem to co mam sprawdzone Shimanowskie 520...

W domu oczywiście zmiana pedałów i... rower musiał poczekać do dzisiaj..., co prawda w ciągu dnia miałem lekkie ciągoty.., jednak... tym razem musiało wygrać coś innego.


Dzisiaj pobudka dość wcześnie, tyle, że nie wpłynęło to w żaden sposób na porę wyjazdu, przed oczywiście jakieś śniadanie, prochy na przeziębienie... (ile to jeszcze potrwa, to już 3 tydzień i pogłębia się). 
Na rower wsiadam ok 7:15, jest już na tyle jasno, że nie odpalam lampek..., po co...

Jako, że to droga do pracy i chcę być wcześniej niż zwykle, to jadę szosami, wszystko układa się rewelacyjnie, aż do granicy Zabrza i Gliwic.., mam wrażenie, że rower utracił sterowność..., spoglądam na przednie koło..., widzę, że brakuje powietrza na dole opony...
W oponę wbity wielki kawał szkła...

To pierwsza pana szaraka...., czemu mnie to nie dziwi..., na dokładkę nie mam dętek, wczoraj w rowerowym chciałem kupić, ale nie mieli wersji z wentylami Presta. Czeka mnie łatanie...

10 min później jadę dalej..., przez awarię znowu jestem nieco później..., trudno... zdarza się...

Pierwsza pana.... Szarej Eminencji :)
Pierwsza pana.... Szarej Eminencji :) © amiga

po dętki i lampki

Piątek, 7 lutego 2014 · Komentarze(3)
Die Toten Hosen - Hier Kommt Alex

Wieczorny wyjazd... delikatnie inny, po pierwsze muszę zahaczyć o rowerowy, miałem to zrobić w ciągu dnia i w końcu kupić dętki, na szczęście z firmy wychodzę jeszcze przed zamknięciem sklepu, na szybko kupuję 2 dętki i... lampkę :) tylną... W końcu od przybytku głowa nie boli... 


Kilkanaście minut później już z zamontowanym czerwonym stroboskopem kieruję się na Katowice, dzisiaj po szosach, spieszy mi się... Na drogach pusto, za to mam wrażenie dość wrednego porywistego wiatru, początkowo mam problem aby określić jego kierunek, wydaje mi się że wieje od wschodu, jednak bardziej związane było to z zabudową w Gliwicach..., dalej jest ju bardziej wyczuwalny kierunek - wieje z południa..., znowu całą drogę zbokuwindem :(


W Kończycach jeszcze chwila zastanowienia..., może jednak zjechać za A4-kę i pognać terenem (rozkopana Rogoźnicka nie jest lepsza)? Na szczęście rezygnuję z tego pomysłu, jednak czas ma dzisiaj ogromne znaczenie dla mnie...

Z błotem mam do czynienia dopiero na boisku Kolejarza w Piotrowicach..., czuję jak koła mi się zapadają w tej mazi..., szosy to jednak dzisiaj był dobry wybór :)

Plany na weekend bliżej niesprecyzowane, chociaż korci wizyta w Pszczynie, a w weekend Darek wspominał coś o Koszęcinie :)
Pytanie tylko co z tego wyjdzie, boję się, że wszystko może jeszcze pokrzyżować pogoda i... męczące mnie przeziębienie...


Nowa tylna lampka :)
Nowa tylna lampka :) © amiga

spóźniony

Środa, 5 lutego 2014 · Komentarze(0)
Gaba Kulka - Laleczka

Słońce dawno już wzeszło, buzę się..., masakra..., zaspałem.., tyle, że nie przypominam sobie aby komórka mnie budziła..., spoglądam na nią..., system się wysypał i przy okazji rozładował baterię do zera... pomogło dopiero przywrócenie ustawień fabrycznych... i lekkie podładowanie, o rejestrowaniu drogi na endo nie ma mowy.

W chwili wyjazdu jest 8:20, komórka w kieszeni podłączona do zewnętrznej baterii, ładuje się i odtwarza dane z kopii zapasowej..., lecę szosami, naciskam na pedały, spieszę się..., przeszkadzają te pedały..., wczoraj nie było szans na wyrwanie się do sklepu, może dzisiaj będzie na to chwila..., może wyjdę ciut wcześniej i przed powrotem je zakupię i podmienię?

Teraz nie ma czasu na takie rozważania, jedynym pocieszeniem tak późnego wyjazdu jest to, że na drogach ruch jest niewielki, a może po prostu odwykłem przez ten miesiąc nieobecności?

Docieram do bram firmy i ledwie przekraczam próg już jestem atakowany..., bo coś trzeba na gwałt zrobić, sytuacja awaryjna, więc szybka kąpiel i do pracy...


Już kilka razy zastanawiał mnie ten krzyż (a może mogiła) w lesie Ochojeckim..., nie ma żadnej informacji, żadnej inskrypcji, ale ktoś się nim opiekuje
Już kilka razy zastanawiał mnie ten krzyż (a może mogiła) w lesie Ochojeckim..., nie ma żadnej informacji, żadnej inskrypcji, ale ktoś się nim opiekuje © amiga

testy w terenie....

Środa, 5 lutego 2014 · Komentarze(3)
Grzegorz Turnau - Naprawdę nie dzieje się nic

Z firmy wyjeżdżam już po zapadnięciu zmroku..., pedały dalej nie zmienione..., ech..., miałem podjechać jeszcze do sklepu, ale... przypominam sobie o tym tuż po minięciu rogatek Gliwic...

Za to zastanawiam się czy nie przejechać się po terenie i sprawdzić jak nowy nabytek będzie się spisywał na leśnych ścieżkach, wąskie opony z niewielkim bieżnikiem raczej nie wróżą specjalnego sukcesu, ale.... kiedyś i tak będę musiał to sprawdzić, przetestować, wiec czemu nie dzisiaj?


Przejeżdżam w Zabrzu przez os. Janki, czy Janek... i jestem w Makoszowach, jednak nie decyduję się na przejazd przez starą hałdę..., tam na bank będzie głębokie, grząskie błoto. Za to kieruję się ul. Jana Styki... by pod jej koniec skręcić na właściwą ścieżkę prowadzącą na Helembę. Pierwsze wrażenie jest takie, że piasek i błoto to nie ulubione miejsce Szaraka... Niemniej rower przejechał wszystko... Dość pozytywnie zaskoczył na lodowych łachach..., może to jeszcze kwestia przyzwyczajenia.


W Panewnikach mała przerwa w jeździe, spotkanie z kumplem..., nieco później odprowadza mnie w pobliże skrzyżowania z ul Kościuszki w Piotrowicach... Tam się rozstajemy i już "normalnie" kieruję się na dom...


Się chyba wysypało
Się chyba wysypało © amiga