Wpisy archiwalne w kategorii

do 68km

Dystans całkowity:12663.22 km (w terenie 3720.00 km; 29.38%)
Czas w ruchu:654:42
Średnia prędkość:19.34 km/h
Maksymalna prędkość:63.76 km/h
Suma podjazdów:65222 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:544565 kcal
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:46.56 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Wtorek wieczór

Wtorek, 7 kwietnia 2015 · Komentarze(3)
Wyjeżdżam z firmy około 16:44... plan... do domu... i to szybko... pogoda raczej nie będzie rozpieszczać... a jednak.. jest względnie nieźle.. temperatura w okolicy 8 stopni... zero deszczu, niewielki wiatr... początkowo gnam szosami... i... w Zabrzu odbijam... wbijam się w park im. Rotmistrza Witolda Pileckiego... 
Czemu tam... bo tamtędy najprawdopodobniej będziemy prowadzić wycieczkę firmową za kilka tygodni... trasę niby znam, ale jak będzie po zimie? Tego mogę się  dowiedzieć tylko przejeżdżając tą trasę... 
Park minął dość szybko... później fragment niebieskiej rowerówki MTB dookoła Zabrza odbijam z niej w okolicy muzeum PRL... tam zjazd na mało uczęszczane ścieżki w kierunku Wirka... tyle, że pojawiają się  2 problemy... tą drogę zawsze pokonywałem w wersji do domu, nigdy do firmy, czy uda mi się odnaleźć właściwe ścieżki gdy będziemy jechać od strony Wirka... tego się muszę dowiedzieć już wkrótce, ślad mam zapisany... wiec nie będzie chyba tak źle... mam wspomaganie ;P
Drugi problem to dość niebezpieczna ścieżka dookoła jeziorka opisanego jako Zbiornik 14 w okolicy ul Zajęczej... wiem... można zejść i poprowadzić rower... ten kawałek... ale chyba nie o to chodzi... na mapach satelitarnych zauważyłem jeszcze jedną alternatywę, przy okazji będzie do zaliczenia jeszcze jeden bunkier, ale tamtej trasy też nie znam,.... cóż... muszę to sprawdzić:) i to wkrótce... 

Wyjeżdżam na Wirku... tutaj nie ma większych problemów, chociaż zastanawiam się czy również nie zmienić nieco trasy... bo przy blokach spora ilość samochodów skutecznie spowalnia... ciężko się w tym czymś lawiruje... 

Za to dalej... po minięciu ul. 1-go maja... na zdjęciach google-a wyglądało na to, że da się jechać wzdłuż kanału Bielszowickiego... tylko jak tam dotrzeć, okazuje się... że z obu stron wzdłuż wałów są ścieżki... :) Może jest na nich trochę błota...ale co z tego... Jak się zrobi ciepło to wyschnie... 
Potok Bieszowicki... niestety zapachy sugerują, że jest to kanalizacja Bielszowicka
Potok Bieszowicki... niestety zapachy sugerują, że jest to kanalizacja Bielszowicka © amiga

Słońce od czasu do czasu daje znać o sobie
Słońce od czasu do czasu daje znać o sobie © amiga

Odnajduję również kładkę... 

Jedyne co mi się nie podoba... to nazwa która jest nieadekwatna do smrodu wydobywającego się z "potoku", który raczej powinien być nazywany kanalizacją Bielszowicką... 
Wydawało mi się, że kilka lat temu już wszędzie został rozwiązany problem odprowadzania  ścieków... wymuszony przez UE... a jednak nie... 

Kładka na
Kładka na "kanale" Bielszowickim © amiga

Kanalizacja Bielszowicka i ścieżka wzdłuż niej interesuje mnie tylko z jednego powodu, chodzi o jakiś sensowny dojazd do XIII wiecznego grodziska w Kochłowicach
Niestety zdjęcia nie oddają nic z tego miejsca... po prostu się nie da... chociaż być może rybie oko by coś zdziałało..., a może nie mam pomysłu jak to sfocić? Wkrótce będzie jeszcze raz okazja... a może i nie raz... ;P
Grodzisko z XIIIw. w Kochłowicach
Grodzisko z XIIIw. w Kochłowicach © amiga

Tablica informacyjna, oczywiście komuś przeszkadzała
Tablica informacyjna, oczywiście komuś przeszkadzała © amiga

Ważne, że ścieżka znaleziona... więc kieruję się na Kochłowice... odbijam na czerwoną rowerówkę i sprawdzam dojazd do stawów i knajpy przystań... Zaskakuje mnie że jest zamknięta... zależało by mi aby jednak była otwarta szczególnie za 3 tygodnie w sobotę ... :)
Cd.... to droga na Starganiec przez stare Panewniki... tutaj nie mam problemów z właściwą ścieżką... wielkiego wyboru specjalnie niema...
Nad stawem krótka przerwa i gnam do domu .... zostało jedynie 6km...
Na Stargańcu zmiany, zmiany, zmiany
Na Stargańcu zmiany, zmiany, zmiany © amiga

Ścieżka nad jezioro
Ścieżka nad jezioro © amiga

A w domu szybki prysznic...  i mogłem się zabrać za wpisy :)

Piątkowym popołudniem

Piątek, 3 kwietnia 2015 · Komentarze(7)
Minęła 14:00... z firmy większość osób już się ewakuowała... Cóż mi pozostało, też się pozbierałem i w okolicy 14:30 wyjechałem, pogoda o dziwi dość przyjemna, wiatr dalej dokazuje, ale świecie słońce... 

Dziwnie się złożyło, bo wyjątkowo pojechałem ul. Robotniczą, a że jest lekko rozkopana w związku z budową DTŚki to... jadę jakimiś opłotkami... 
Jestem niedaleko cmentarza hutniczego, nie byłem tutaj od jesieni.. więc zaglądam :)

Pomnij Johna Baildona
Pomnik Johna Baildona © amiga

Pomnij J.Baildona
Pomnkj J.Baildona © amiga

Kwiaty na cmentarzu hutniczym
Kwiaty na cmentarzu hutniczym © amiga

Jest i anioł
Jest i anioł © amiga

Wszędzie kwitną
Wszędzie kwitną © amiga

Początkowo myślę, by pojechać jak najkrótszą drogą do domu, bo święta... itd... jednak od kilku dni planuję trasę wycieczki firmowej... przynajmniej częściowo wypadałoby sprawdzić czy jest przejezdna.

Chcę sprawdzić przede wszystkim stan hałdy na Sośnicy. Więc wbijam się w lasek makoszowski...po opadach część ścieżek jest rozmokła... ale przejezdna, odpuszczam sobie wdrapywanie na sam szczyt... to nie dzisiaj...
W Makoszowach zjeżdżam na wały wzdłuż Kłodnicy... wrażenia podobne jak na hałdzie...ale jeszcze chwila,m jeden podjazd i będę na szosie na drodze do Chudowa...

Wiadukt nad Kłodnicą
Wiadukt nad Kłodnicą © amiga

Myślę sobie zaliczę Chudów i pognam na Rudę Śląską... pod zamkiem łapie mnie mała śnieżyca - taka 5 minutówka... 
Zamek w Chudowie
Zamek w Chudowie © amiga

Zamek w Chudowie
Zamek w Chudowie © amiga

ale nie poddaję, się, dobijam na Bujaków... coś czuję, że dzisiejszy plan dziwnie będzie się układał...
W drodze do centrum Chudowa
W drodze do centrum Chudowa © amiga

W Bujakowie... mała przerwa na kilka fot kościoła oraz parafialnego ogrodu botanicznego... Dopiero dzisiaj przeczytałem, że zwiedzającym jest udostępniany tylko w soboty i niedziele... 
Kościół w Bujakowie
Kościół w Bujakowie © amiga

Wejście do parafialnego ogrodu botanicznego
Wejście do parafialnego ogrodu botanicznego © amiga

Prognoza pogody
Prognoza pogody © amiga

Św. Mikołaj
Św. Mikołaj © amiga

Św. Jan Paweł II
Św. Jan Paweł II © amiga

Lipa drobnolistna 450lat
Lipa drobnolistna 450lat © amiga

Klasztor sióstr służebniczek
Klasztor sióstr służebniczek © amiga

Ruszam dalej... Jak już jestem w Bijakowie to przecież niedaleko mam Śląski Ogród Botaniczny, przejadę się obok niego i przez centrum miasta do domu... oczywiście jadąc koło ogrodu coś mnie korci by wjechać na górkę :) 
Sośnia góra
Sośnia góra © amiga
Obserwuję co mi pokazuje licznik... w najbardziej stromym miejscu ok 15% :) -tuż przed wieżą widokową... 
Na górze oczywiście sesja fotograficzna...

Wchodząc na wieżę widokową w Śląskim Ogrodzie Botanicznym
Wchodząc na wieżę widokową w Śląskim Ogrodzie Botanicznym © amiga

Panorama z I-go piętra wieży
Panorama z I-go piętra wieży © amiga

Luneta na szczycie :) - Widać przez nią Gliwice
Luneta na szczycie :) - Widać przez nią Gliwice © amiga

Widok z II-go piętra wieży widokowej :)
Widok z II-go piętra wieży widokowej :) © amiga

Na dole czeka wierny szarak
Na dole czeka wierny szarak © amiga

Budynek na szczycie
Budynek na szczycie © amiga

Widoki przez okno
Widoki przez okno © amiga

W końcu pora ruszyć dalej... jednak zamiast przez centrum Mikołowa odbijam w kierunku kościoła św Wawrzyńca, dzisiaj jednak odpuszczę focenie w tym miejscu... Pełno samochodów i wiernych... ciekawe czego mogą chcieć, w końcu to "tylko" Wielki Piątek :)
Za to skręcam w kierunku Wapienników... na fiołkowej górze... 

Wapiennik w pobliżu kamieniołomu w Mikołowie
Wapiennik w pobliżu kamieniołomu w Mikołowia © amiga

I nieco dalej w kierunku kamieniołomu.... - piękne miejsce...
Widok na kamieniołom
Widok na kamieniołom © amiga

Drzewo na zboczu
Drzewo na zboczu © amiga

W sumie jeżeli tyle już przejechałem to decyduję się na przejazd przez Retę Śmiłowiecką... w końcu nie niedaleko, po drodze oczywiście kilka fot :)
Uwaga na Bajtle
Uwaga na Bajtle © amiga

Dejcie Pozor
Dejcie Pozor © amiga

Bociany jeszcze nie przyleciały
Bociany jeszcze nie przyleciały © amiga

Quń :)
Quń :) © amiga

i podjazd... Na zdjęciu poniżej to jego końcowa faza z nachyleniem około 7-8% przy czym wcześniej jest odcinek na którym licznik pokazał mi 18%... dobrze, że to jedynie kilkanaście metrów :)
Fajne miejsce
Fajne miejsce © amiga

Namierzam jeszcze jakąś dziwną działkę, właściciel nagromadził tutaj masę  różnych dziwnych rzeźb... piłek, budowli...
A tutaj pełno bocianów
A tutaj pełno bocianów © amiga

Końcówka to Dolina Jamny i Starganiec....
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga

Stamtąd już tylko 6.5 km do domu :) Ważne że droga jest w całości przejezdna... przynajmniej ta część, zostaje jeszcze do sprawdzenia droga powrotna... Ale to w przyszłym tygodniu... 

A w związku ze zbliżającymi się wielki krokami świętami Wielkiejnocy życzę...
Wesołego Alleluja
Wesołego Alleluja

Na zawody do Rokitnicy

Sobota, 28 marca 2015 · Komentarze(2)
Pobudka wcześnie rano... zbieram się by wyjść około 8:30... Na zewnątrz chłodno... 5 stopni...i wieje, wieje jak diabli... Jadę szosami kierunek Zabrze-Rokitnica. Na drogach rewelacyjnie, tak mogło by być codziennie... a tie tylko w soboty... Jest po prostu pusto... 
Zatrzymuję się kilka razy, Po kilku kilometrach ubieram wiatrówkę...
A myślałem, że nie będzie potrzebna..., w Bielszowicach staję na stacji by umyć rower po ostatnich opadach wygląda paskudnie... wszędzie piasek, błoto, jakieś przyklejone liście... a w końcu mam go wprowadzić gdzieś do pomieszczenia gdy dojadę, przynajmniej taką mam nadzieję... 
2 minuty starczyły... mogę jechać dalej... przynajmniej jeden z nas wygląda dobrze... Już w samej Rokitnicy  mała przerwa przy sklepie spożywczym, małe zakupy i muszę coś zjeść, drożdżówka wystarczy... 

Dojeżdżam do hali..., witam się z Anetką i kilkoma znajomymi... kilka minut wcześniej zaczął się pierwszy mecz z Mysłowicami... 
Nasi gromią ich...przewaga jest ogromna... 
Godzinna przerwa i grają drugi mecz... tym razem z Chorzowem... zespół wyraźnie trudniejszy, są większe problemy, ale i tak wygrywamy... Rokitnica rozgromiła po raz 3-ci rywali... Nie ma na nich mocnych... :)

Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 1
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 1 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 2
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 2 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 3
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 3 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 4
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 4 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 5
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 5 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 6
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 6 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 7
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 7 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 8
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 8 © amiga

Po meczu jeszcze chwilę rozmawiamy i uciekam powoli do domu, wiatr chyba większy... bardziej męczący... jadę do centrum Zabrza... tam mała przerwa na dworcu PKP połączona z zakupem biletów na jutro... i ruszam dalej... pozostało jakieś 20 km... 
Myślę by jak najszybciej dotrzeć do domu...męczy mnie wiatrzysko... Krótka przerwa na Wirku... przypominam sobie, że mam w plecaku 2l wody mineralnej i drożdżówkę... 
Zjadam... wypijam trochę wody i gnam do domu... wyziębiło mnie dzisiaj okrutnie... Oby jutro było cieplej... tak +15...


Po Kielcach z Karoliną

Niedziela, 8 marca 2015 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Na początek małe wytłumaczenie, od kilku miesięcy w zasadzie żadnego wpisu nic... na blogu. Może to zmęczenie..., może kryzys..., może po prostu brak czasu, wiosenne postanowienie jest jednak takie by uzupełnić bloga. Zajmie to pewnie trochę czasu... Ważne by w tej chwili nie generować kolejnych zaległości, więc... będę się starał bieżące wycieczki opisywać w miarę bez opóźnień, a resztę uzupełnić w "wolnej" chwili.

Wycieczka zupełnie niespodziewana..., nieplanowana, o możliwości wyjazdu do Kielc dowiedziałem się popołudniu w sobotę. Szybkie sprawdzenie możliwości dojazdu, pogody, przegląd map... i już wiem. Z pociągami nie ma problemu, dojazd względni szybki kolejami świętokrzyskimi, pogoda w porządku, chociaż różnica temperatur pomiędzy porankiem a południem spora… około 12-13 stopni… Za to chyba największy problem to mapy okolicy, w chwili gdy mam potwierdzenie, że jedziemy, jestem w „lesie”. Dopiero o 20:30 docieram do cywilizacji zwanej Dworcem PKP Katowice lub jak kto woli Galerią Katowice . Kupuję bilet oraz kilka map  W domu na analizę tego co można zobaczyć pozostaje niewiele czasu, a trzeba jeszcze przygotować rower, spakować się itd. Zaglądam na szybko na zakupione mapy, później na gogle maps, Polskę Niezwykłą i w sumie to na tyle, nie nakreślam żadnego planu. Wiem że warta odwiedzenia jest Wietrznia, Kadzielnia, Karczówka, na mapie widziałem kirkut i w zasadzie tyle. Z rana końcówka zbierania się… wyjeżdżam jest rześko… 2 stopnie. 6km później docieram na dworzec PKP. Przyjeżdża pociąg, wsiadam, już w trasie dowiaduję się, że jestem w niewłaściwym pociągu, bo mam bilet na trasę przez Sędziszów, tyle, że co mnie to… dla mnie ważne są Kielce, a nie Sędziszów. Na dworcu w Katowicach w odstępie 5 minut wyjeżdżały 2 pociągi do Kielc, tego samego przewoźnika… W pociągu ponad 2 godziny odpoczynku…, zaglądam jeszcze raz na mapy, sprawdzam na komórce co nieco i tyle… Koło 9:30 dojeżdżam… umawiamy się na głównej stacji PKP… Karolina już na mnie czeka, dojechała nieco wcześniej, chwila przywitania, gnam jeszcze do kasy by kupić bilet powrotny na 16:00. Omawiamy pokrótce miejsca które warto odwiedzić, Po pierwsze Rynek i pobliski pałac Biskupów…
Zniewalający uśmiech :)
Zniewalający uśmiech :) © amiga Po drodze zatrzymujemy się przy ławeczce, by zagrać w szachy  Pan tu chyba nie siedział
Pan tu chyba nie siedział © amiga
Obowiązkowa przerwa na Rynku, strasznie pusto, ale może to efekt tego, iż to niedziela na dokładkę przed 10:00… normalni ludzie chyba jeszcze śpią o tej porze.
Rynek w Kielcach
Rynek w Kielcach © amiga
I tutaj dotarło chrześcijaństwo
I tutaj dotarło chrześcijaństwo © amiga
W pobliżu jest pałac Biskupów Krakowskich, podjeżdżamy, ale coś dziwnie dużo ochroniarzy, na dokładkę dziedziniec ogrodzony jest zasiekami… Nie ma co nawet próbować wejść do środka, robimy tylko kilka zdjęć i ruszamy dalej. Pałac Biskupów Krakowskich
Pałac Biskupów Krakowskich © amiga
Poniżej pałacu znajduje się alejka… artystów, zatrzymuję się przy Niemenie…
Czesław Niemen
Czesław Niemen © amiga
Obieramy kierunek Kadzielnia, jest niedaleko, jednak… początkowo jedziemy za grupą bikerów, jednak później oni podążają w swoją stronę a my wjeżdżamy na szczyt, pod pomnik Katyński Hmm... dziwny jest ten znak
Hmm... dziwny jest ten znak © amiga
Katyń 1940
Katyń 1940 © amiga
W hołdzie Kielczanie
W hołdzie Kielczanie © amiga
Bo nie można zakopać pamięci w dołach
Bo nie można zakopać pamięci w dołach © amiga
Kawałek dalej możemy z góry podziwiać panoramę Kadzielni Panorama Kadzielni
Panorama Kadzielni © amiga
I ruszamy dalej, na mapie zauważamy dziwną nazwę ulicy – Mahometańska, Karolinie gdzieś się kołacze, że jest lub był w okolicy cmentarz spod znaku półksiężyca. Cóż sprawdzimy. Zahaczamy o cmentarz prawosławny i wojskowy, ale po półksiężycach nie ma śladu. Dopiero w domu szukam jakiś informacji dotyczących nazwy tej ulicy i okazuje się, że takowy cmentarz był… przed pierwszą wojną światową.
Na cmentarzy prawosławnym
Na cmentarzy prawosławnym © amiga
Cmentarz wojskowy
Cmentarz wojskowy © amiga
Pomnik.... tylko napis na nim w wersji połącz kropki
Pomnik.... tylko napis na nim w wersji połącz kropki © amiga Za to tuż obok cmentarza prawosławnego zaskakujący pomnik, nie wiedziałem, że mamy w Polsce coś takiego, poświęconego ofiarom zamachów terrorystycznych. Zresztą patrząc na bryłę pomnika nasuwa się tylko jedno skojarzenie – 11 września 2001.
Chyba najbardziej zaskakujący pomnik poświęcony ofiarom zamachów terrorystycznych
Chyba najbardziej zaskakujący pomnik poświęcony ofiarom zamachów terrorystycznych © amiga 11 wrzesień 2001
11 wrzesień 2001 © amiga
Kolejne tablice - kolejne daty
Kolejne tablice - kolejne daty © amiga
Hołd bliźnim
Hołd bliźnim © amiga
By zamknąć temat cmentarzy jedziemy nieco dalej odwiedzić kirkut w Kielcach, różnie z nimi bywa w naszym kraju, liczę jednak na to, że jest możliwość wejścia i zachował się w niezłym stanie jak choćby ten w Zabrzu. Już na miejscu okazuje się, że zawierucha wojenna odcisnęła na nim swoje piętno, po wojnie i pewnie dopiero po upadku jedynie słusznego ustroju cmentarz został uporządkowany, ocalałe macewy zgromadzono w jednym miejscu, postawiono pomnik… jednak na teren wejść mogą jedynie grupy zorganizowane po uprzednim telefonie. My… jako grupa zupełnie zdezorganizowana możemy jedynie zrobić zdjęcia jedynie zza płota.
Wejście na teren tylko dla grup zorganizowanych,... a my niby co? Zrdezorganizowani?
Wejście na teren tylko dla grup zorganizowanych,... a my niby co? Zrdezorganizowani? © amiga
Tablica upamiętniająca
Tablica upamiętniająca © amiga
Ocalałe macewy
Ocalałe macewy © amiga
Pora opuścić to miejsce i kierujemy się na Wietrznię, jednak po drodze zamierzamy zajrzeć na Psie górki… chwila błądzenia i odnajdujemy chyba jedyną sensowną drogę dojazdu, w zasadzie czyni to Karolina…
Stanowisko dokumentacyjne na górze słonecznej
Stanowisko dokumentacyjne na górze słonecznej © amiga
Nazwa Psie Górki jest chyba adekwatna do zawartości, pole minowe rozciąga się we wszystkich kierunkach, trzeba uważać. Za to ze szczytów roztacza się panorama miasta i okolicznych wzniesień. Psie górki
Psie górki © amiga
Mała planetka Psich górek
Mała planetka Psich górek © amiga
Pora ruszać w kierunku Wietrzni. W pobliżu zauważamy na mapie stawy opisane jako glinianki. Warto było by tam podjechać, jednak od czasu wydania mapy minęło trochę czasu i miejsce to zostało dość mocno zabudowane. Dopiero od zachodu udaje nam się je odnaleźć. Glinianki - ile się ich naszukaliśmy
Glinianki - ile się ich naszukaliśmy © amiga
Dopiero na miejscu okazuje się, że jest prostsza droga od Wietrzni, za to mogliśmy podziwiać samo wyrobisko ze wszystkich stron :) Wyjdziesz za mnie :)
Wyjdziesz za mnie :) © amiga
Ten uśmiech mówi wszystko
Ten uśmiech mówi wszystko © amiga
Ja latam :)
Ja latam :) © amiga
Wietrznia - Panorama
Wietrznia - Panorama © amiga
\Sporo takich miejsc jest w okolicy
Sporo takich miejsc jest w okolicy © amiga
Chwilę zajmuje nam ustalenie co dalej… minęła 13:30 za około pół godziny zaczyna się zwiedzanie z przewodnikiem centrum geoedukacji… zostać czy nie zostać? Po kilku minutach decydujemy się odpuścić. Może następnym razem? Zwiedzanie trwa około 45 minut. Wyjdziemy koło 15:00, będzie późno, a głód powoli daje o sobie znać… po drugie nie było by szans na odwiedzenie m.inn Karczówki. Kierunek… centrum i McDonald  ale po drodze wracamy w okolicę Kadzielni, tyle, że z drugiej strony, objeżdżamy ją prawie dookoła focąc to tu to tam…
Pomnik Bojowników o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne
Pomnik Bojowników o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne © amiga Kadzielna jeszcze raz
Kadzielna jeszcze raz © amiga
Piknik na wiszącej skale?
Piknik na wiszącej skale? © amiga
To tak się tam wchodzi
To tak się tam wchodzi © amiga
10 przykazań
10 przykazań © amiga
Jezioro Szmaragdowe
Jezioro Szmaragdowe © amiga
Zamknięte w okresie zimowym
Zamknięte w okresie zimowym © amiga
Po posiłku w fastfoodzie kierunek Karczówka i chyba najbardziej stromy podjazd dzisiejszej wycieczki, jest co robić, „kocie łebki” wybijają z rytmu… niby tylko 500m podjazdu. Za to z góry… kolejny ciekawy widok na okolicę… Panorama z Karczówki
Panorama z Karczówki © amiga
Miecz i kule :)
Miecz i kule :) © amiga
Tylko co teraz? Do odjazdu pociągu mam około godzinę, może ciut więcej, muszę dotrzeć do dworca na czas…. Ale wypadało by jeszcze odwiedzić jeszcze jedno wyrobisko… kolejny rezerwat skalny. Gnamy szosami, ze względu jednak na przebudowę lekko nie ma… mapy chwilami zupełnie nie pomagają… Kilka dobrych minut zajmuje nam określenie właściwej drogi… Docieramy na miejsce i… musimy targać rowery pod pachą, po schodach jakoś same nie chcą jechać… Miejsce jest nieziemskiej urody… szkoda tylko, że i miejscowi i turyści o nie nie dbają, sporo śmieci, butelek i innych paskudztw… Jednak nawet to nie przeszkadza nam w pobieżnym zwiedzeniu tego miejsca.
Rez. skalny Czarnockiego
Rez. skalny Czarnockiego © amiga
Chyba z każdej strony jest ciekawy
Chyba z każdej strony jest ciekawy © amiga
Tylko teraz trzeba będzie wejść na górę :)
Tylko teraz trzeba będzie wejść na górę :) © amiga W drodze
W drodze © amiga
Powoli zbliża się czas odjazdu, jednak patrząc na mapę i rozkład jazdy pociągów, wygląda na to, że nie muszę gnać do centrum, jesteśmy koło 2 stacji na których zatrzymuje się pociąg do Katowic… Kielce Czarnów i Kielce Herbskie. Delikatnie klucząc docieramy na miejsce, jest jeszcze 20 minut do odjazdu. Jedziemy na poszukiwanie sklepu… tam zaopatruję się z napoje na drogę powrotną… w końcu to ponad 2 godziny jazdy… Pozostało się pożegnać z Karoliną… szkoda, że dzień jest taki krótki…, może gdy się wydłuży warto będzie powtórzyć tą wyprawę? Ps. Dzięki Karolina za pomysł na wycieczkę i za moją pierwszą wizytę w tym mieście


powrót do domu

Poniedziałek, 27 października 2014 · Komentarze(4)
Szwagierkolaska - Ballada o Felku Zdankiewiczu
Poniedziałek... jest 10:30... dzisiaj dzień nie do końca wolny... Tzn od pracy i owszem, ale muszę dotrzeć do przychodni rehabilitacyjnej ok w związku z uszkodzeniem barku...  Wsiadam na rower, żegnam się z Darkiem i ruszam... 
Spoglądam na zegarek... chce max w 2 godziny dotrzeć do domu... więc trochę czasu mam, nie muszę jechać po najkrótszej linii, Kieruję się na Biskupice... słońce świeci niesamowicie, w kilku miejscach staję nie mogę sobie odpuścić..., tak jest przy jednym z wiaduktów
Wiadukt w Zabrzu
Wiadukt w Zabrzu © amiga
na hałdzie w Biskupicach, chociaż tutaj raczej wczesna wiosna byłaby lepsza, gdy nie ma wysokich traw zasłaniających panoramę Biskupic... 
Widok na Biskupice
Widok na Biskupice © amiga

Jeszcze jeden rzut oka na Zabrze
Jeszcze jeden rzut oka na Zabrze © amiga

Kieruję się niebieskim szlakiem, ale do czasu później odbijam na Rudę Śląską jadę w pobliżu muzeum PRL, jednego ze stawów i leśnymi ścieżkami 
Pola w Rudzie Śląskiej
Pola w Rudzie Śląskiej © amiga

Jest i jezioro
Jest i jezioro © amiga

Odbicie w toni
Odbicie w toni © amiga
na Wirku odbijam do miejsca które już wcześniej zwróciło moją uwagę wpierw na zdjęciach satelitarnych, a później gdy przejeżdżałem tuż obok... Dzisiaj skręciłem i zatrzymałem się... Tor.... mnie mocno zaskoczył...
Tor kartingowy
Tor kartingowy © amiga
Dalsza trasa przypomina już raczej tą standardową z dojazdów praca-dom... Jeszcze mała przerwa w parku na Zadolu i uzupełnienie elektrolitów zakupionych w pobliskim sklepie.... 
W parku Zadole
W parku Zadole © amiga

A że jest coś koło 12:30... jadę do domu... koniec wycieczki... mam co prawda trochę czasu jednak muszę się przygotować, wykąpać itd...

BikeOrient 2014

Sobota, 25 października 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Karolina Cicha "Cygańska Jesień"Poranek niesamowicie Zimny, w chwili gdy dojeżdżamy do Łodzi termometr pokazuje coś koło 0 stopni... prognozy pokazują maksymalną temperaturę na poziomie 4-5 stopni... Trzeba się ubrać ciepło na Ogra lub Cebulkę... O jeździe na trasie pucharowej nie myślę, uszkodzony bark blokuje mnie i to mocno... 
Już na miejscu dogaduję się z Karoliną, to jej dzisiaj potowarzyszę, Darek jedzie na trasie pucharowej... 

Mija kilkadziesiąt minut odprawy i podobnie jak na wcześniejszych zawodach dostajemy mapy ze sporym zapasem czasu... można rozrysować wariant...  Jednak w trakcie odprawy padło hasło... PK 2 jest tuż za rogiem... skręcicie w lewo... i będzie tuż obok... 
podczas wykreślania trasy włącza mi się alarm... prawie na 100% większość zawodników wybierze właśnie ten punkt...  tam będą korki... 

Pierwszy do zaliczenia jest Las Łagiewnicki

Ruszamy... Wybieramy 

PK 18 - koniec ścieżki.
Punkt dość prosty, jednak skala mapy 1:15000 zupełnie nam nie leży... Mija dobra chwila zanim przyzwyczajamy się do tego, że jeden cm to jedynie 150m a nie jak zwykle 500...  Kilka razy przestrzeliwujemy ścieżki... Jednak w końcu wszystko zaczyna się układać i jak po sznurku docieramy do lampionu. 

PK 12 - środek polanki
Nawigacja dość prosta - zielonym szlakiem rowerowym... jednak w pamięci mam problemy z oznaczeniami tych szlaków sprzed ok 1.5 roku, wiem że potrafiły mylić, ginąć, więc staram się nie do końca im wierzyć... W drodze mała awaria...Karolina traci powietrze w tylnej oponie... wymiana dętki zajmuje nam ok 10 minut... w tym czasie mija nas kilka zawodników... w tym Darek :) 
Po przymusowej przerwie możemy ruszyć dalej, podbicie PK to tylko formalność... 

PK 8 - dno rowu
Ruszamy na kolejny PK, jest dość blisko, sama nawigacja równie banalna, nie można się stracić, docieramy na miejsce podbijamy karty i... Karolina gdzieś zgubiła licznik... Szukamy chwilę w okolicy lampionu... nie ma... być może wypadł gdzieś wcześniej. Po kilku minutach ruszamy dalej... szkoda licznika... Jedak Karolina stwierdza, że nie mamy pewności gdzie odpadł... a przeszukiwanie całej trasy ma średni sens... Cóż... ruszamy na 

PK 6 - skraj polanki
Punkt dość blisko, docieramy tam dość szybko... i ruszamy dalej :)

PK 2 - miejsce martyrologii
kolejny prosty punkt, a pomnik ciężko pominąć :)

PK 16 - dno parowu
Spoglądając na mapę, to nie będzie za lekko... wygląda na to, że w okolicy jest kilka parowów, ten środkowy to niby ten właściwy, gdy dojeżdżamy na miejsce liczymy wnęki/ parowy... porzucamy rowery i... to nie ten parów... chwila spaceru i lampion jest kawałek dalej... samo namierzenie lampionu nie sprawiało większych problemów, tyle, że 100m spaceru za nami. 

PK 4 - szczyt wzniesienia
Ruska Góra... już sama nazwa mi się nie podoba... Nie dość, że góra to na dokładkę Ruska... ech... Szlak wzdłuż Centrum leczenie Płuc... bardzo wymagający... jedziemy pod górkę i na dokładkę po piachu... Cienkie oponki specjalnie mi nie pomagają... rower tańczy, bronię się jak mogę, w jednym miejscu i tak grzęznę... Po raz pierwszy dzisiaj czuję ból ramienia... Dobrze, że ten odcinek szybko się kończy... Pojawiają się za to piesi... i to całe gromady , głównie dzieci w wieku szkolnym z numerami, pod opieką dorosłych... czyżby jakieś inne zawody? Spoglądam na numery i widzę napis "Złota igła". Jak się wkrótce okazuje mają rozstawione lampiony w "naszej" okolicy. Dobrze, że tym razem my szukamy słupków... Niemniej piesi potrafią mylić :) 
W każdym bądź razie kolejny słupek zaliczony :)

PK 10 - skraj wzniesienia
Pieszych coraz więcej... biegną w każdym kierunku... Punkt mamy niedaleko i... szok... ich lampion jest w odległości zaledwie kilku metrów od naszego słupka. Ciekawe ile osób mogło się pomylić i podbić nie ten punkt... :) 
Ruszamy dalej...

PK 17 - zbocze parowu
Jakieś nieoryginalna nazwa PK... tyle, że sam punkt daje się we znaki, ze strony z której jedziemy czeka nas dość ostre zejście i wejście... Stromo i sporo liści... może gdyby nie te drugie to zdecydowałbym się na zjazd, ale i tak o wjeździe nie ma mowy... nie wiem jakie tam było nachylenie ale nawet wpychanie roweru stanowiło spore wyzwanie

PK 15 - obniżenie terenu
Punkt banalny... zero problemów z namierzeniem.... tylko czemu obniżenie tereny jest na górce? ;P

PK 9 - zakręt ścieżki
Kolejny prosty punkt... 

PK 7 - podnóże skarpy
Na mapach zatarły się nieco oznaczenie ścieżek i nie zauważyliśmy, że mieliśmy odbić na PK 7 i zaczęliśmy jechać w kierunku PK 1... na szczęście szybko się orientujemy i zawracamy... 7 ka zdobyta ;) częściowo dzięki pani z Husky-m :)

PK 1 - szczyt górki
Kilka skrętów, zakrętów w lesie i... zupełnie nie wiemy gdzie jesteśmy ;) , w końcu decydujemy się na jazdę w kierunku na północ... musimy dotrzeć do szosy i będzie jakiś punkt odniesienia... może nie poszło to idealnie, ale trafiamy na właściwą szosę z której odbijamy na Szpaczą Górę. Wariant od "Baru Modrzewiak" okazał się niezłym wariatem... trafiamy bez najmniejszego problemu.
Od  chwili wyjazdu z bazy minęło już trochę czasu, pora na zamarzniętego Liona i łyk herbaty ;)

PK 11 - koniec ścieżki
Chyba zaczynamy odczuwać zmęczenie, przestrzeliwujemy ścieżkę... musimy się wrócić...  na szczęście odległości nie są zbyt wielkie więc błąd można naprawić niewielkim kosztem... 

PK 14 - koniec ścieżki
Podobny niewielki problem pojawił się również przy tym punkcie... gdzieś uciekł nam niebieski szlak pieszy.... tyle, że szybko się orientujmy a korekta nie wydłuża nam trasy.

PK 3 - zakręt ścieżki
Błędów cd... W zasadzie przejechaliśmy koło wjazdu na PK... dojeżdżamy do niego z drugiej strony, tyle, że ścieżka jest wyraźnie szersza i bardziej przejezdna... Spotykamy kilkuosobową grupę bikerów...  którzy jadą z nami do kolejnego PK

PK 13 - skrzyżowanie ścieżek
Spora plątanina ścieżek skutecznie utrudnia nawigację, w końcu decydujemy się na odnalezienie czerwonego szlaku o zaatakowanie lampionu z jego strony, co jest niezłym pomysłem wiec po chwili kolejne dziurki lądują na naszych kartach... 

PK 5 - szczyt wzniesienia
Ostatni PK do zaliczenia na pierwszej pętli.. Niby powinno być łatwo, bo zaznaczony jest na mapie żółty szlak, jednak z tymi oznaczeniami coś jest nie tak... po prostu ich nie ma... a może po prostu ich nie zauważyliśmy? W efekcie lądujemy w pobliżu bazy... więc delikatnie odbijamy na północ... i wjeżdżamy w las... trochę zarośniętych ścieżek, ale trafiamy na nasz PK... na ścieżkach pojawiły się  taśmy trasy MTB.... i ... w kilku miejscach przecinają nam drogę... ale gnamy do 

Baza
Chwila przerwy na zaznaczenie reszty trasy, jest już dość późno... więc wiele nie zdziałamy, całą trasę oceniam na ok 70km... Cóż... ruszymy na 7, 17, 16, 1, odcinek specjalny i przez 12 do bazy. 

PK 7- przepust
Przecinamy las Łagiewnicki i jedziemy na punkt... Skala mapy szybko nam uzmysławia spore odległości jakie są przed nami dojazd do 7-ki zajmuje nam sporo czasu. Nie wiem też czemu ale sugeruję się tym, że z lewej strony mamy mieć skrzyżowanie z jakąś ścieżką. na dokładkę nie przeczytałem opisu PK. Efektem jest kolejne przestrzelenie ;P, szybko jednak zawracamy po wczytanie się w opis nei ma problemu z namierzeniem właściwego miejsca ;) 
Trzeba było zejść
Trzeba było zejść © amiga

PK 17 - nasyp... 
Początkowo zaznaczyliśmy na mapie najazd na PK od północy, jednak dojeżdżając w okolice PK wygląda na to, że powinno się dać podjechać do niego od wschodu... ścieżka na mapie nie jest jednak jednoznaczna, ryzykujemy... dojeżdżamy do nasypu... jest wysoki... 2-4 metry pod stromą górkę, udaje się na czworaka, lampion jest kilka metrów dalej pomiędzy czymś co kiedyś pewnie było osadnikami... 

Na mapie były stawy.... tylko gdzie one są ?

Na mapie były stawy.... tylko gdzie one są ? © amiga

PK12 - Skarpa
Spoglądamy na zegarki... możemy ryzykować zaliczanie całej trasy, jednak lepiej będzie ją skrócić... może być problem... nie wyrobimy się, lepiej będzie odpuścić część PK... pojedziemy na 12-kę a jak czas pozwoli to może jeszcze zaliczymy odcinek specjalny... 
Dojazd przez bardzo ruchliwy odcinek 71-ki... masakra.. Po drodze mija nas 2 idiotów. pierwszy trąbi czemu..., po co nas wyprzedzał jeżeli 50m dalej skręca w lewo... drugi w ciężarówce prawie nas strąca z drogi... mija nas na przysłowiową gazetę z prędkością na 100% przekraczającą tą dozwoloną... Mam trochę dość tej drogi... 
W końcu docieramy do miejsca gdzie możemy odbić w przecinkę... uciekamy z drogi... o razu jest lepiej... Spoglądamy na rozświetlenie trafiamy na PK :)

Meta

Zegarek pokazuje, że mamy około godziny czasu... do odcinka specjalnego jest ok 15-20 minut jazdy, drugie tyle na powrót + czas na przejechanie jej... nie zdążymy... Pora jechać na metę... Będzie więcej czasu by coś zjeść i się napić, odpocząć i doprowadzić się do stanu używalności :) Po kilkunastu minutach jesteśmy w bazie... Oddajemy karty.. na dzisiaj starczy, chwila rozmowy ze znajomymi, korzystamy z grilla :) i zjeżdżają powoli pozostali zawodnicy. W tym Darek...z całkiem niezłym dorobkiem. 

Darek kawałek przed metą
Darek kawałek przed metą © amiga


Batonik na pocieszenie ;)
Batonik na pocieszenie ;) © amiga

W końcu nadszedł czas na  uhonorowanie zwycięzców tej edycji oraz całego sezonu BikeOrientów...  Karolina ląduje na II miejscu wśród kobiet - Gratulacaje. W losowaniu Darek ma szczęście... a ja dostaję batonik od Karoliny :) Dzięki

Gratulacje... jest pudło
Gratulacje... jest pudło © amiga


Wielka trójca
Wielka trójca © amiga


I Darek coś dostał :)
I Darek coś dostał :) © amiga

Jest ciemno gdy żegnamy się i ruszamy na Śląsk...
To była kolejna piękna wyprawa, świetnie zorganizowany maraton... aż żal, że w tym roku nie będzie kolejnego. Można się pocieszać, że na wiosnę można spodziewać się kolejnej wiosennej edycji :)

Podobno wariant optymalny
Podobno wariant optymalny © amiga


Wariant Optymalny - druga mapa
Wariant Optymalny - druga mapa © amiga

Nasz pokręcony wariant :)

powrót do domu

Niedziela, 12 października 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Vangelis - Theme from Antarctica
Miło było, ale muszę wrócić do domu, wyruszam coś koło 12:00, chciałbym dotrzeć do chałupy około 14:00-14:30.. przynajmniej taki jest plan.. czasu sporo i... chyba pojadę nie wprost :) Ruszamy z Darkiem początkowo kierujemy się na os. Młodego Górnika i Biskupice, dalej na Porębę, z grubsza trzymamy się niebieskiego szlaku. Pomimo tego, że faktycznie jest wyznaczony trochę bez sensu... to do jazdy rowerem szczególnie góralem jest stworzony... W zasadzie nie niczego więcej się nie nadaje, w wielu miejscach jest sporo błota, korzeni, uskoków, czy dziwnych podjazdów. W każdym bądź razie docieramy szlakiem do Pawłowa i dalej Kończyc gdzie ja odbijam na czerwony szlak Rudzki, a Darek kontynuuje jazdę niebieskim szlakiem MTB ;)
 Pod koniec robię sobie jeszcze krotką przerwę w parku na Zadolu, zakupując wcześniej jakieś elektrolity :) Plan dnia został wykonany, mogę się wykąpać i przygotować do kolejnego wyjazdu, tyle, że nie rowerowego :)

Opadają liście
Opadają liście © amiga
Jesienny las
Jesienny las © amiga

Trening z Darkiem i coś jeszcze

Sobota, 11 października 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
J. Kaczmarski - Ballada Wrześniowa
Darek ma na dzisiaj zaplanowany trening... 2 godziny, na szosie pewnie będę mu w stanie towarzyszyć, ale w terenie myślę, że nie ma szans... trudno najwyżej na mnie będzie musiał poczekać. Ruszamy coś koło 10:00 kierujemy się na Tarnowskie Góry, Co jakiś czas Dark wjeżdża gdzieś w teren poćwiczyć, ja kieruję się najprostszą drogą co najwyżej focąc... Zatrzymuję się w kilku miejscach. Zatrzymujemy się przy kamieniołomie w Bytomiu, dalej przy hałdzie popłuczkowej w Tarnowskich Górach i w Reptach gdzie Darek jedzie na czasówkę... Tam się nie wybieram, wertepy mnie zabiją, a nie chcę załatwić ramienia bardziej, niż w tej chwili...I tak cieszy mnie, że od kilku dni jestem w stanie obrócić się na prawy bok bez większego bólu... Tyle, że o spaniu na tym boku dalej nie ma mowy... po kilku minutach muszę się odwrócić... ;P
Kapliczka św. Barbary
Kapliczka św. Barbary © amiga
Kolejna wąskotorowa?
Kolejna wąskotorowa? © amiga
Nadjeżdża Darek
Nadjeżdża Darek © amiga
Kamieniołom
Kamieniołom © amiga
Szyb sztolni
Szyb sztolni "Czarnego Pstrąga" © amiga
Wracając do trasy, była dość urokliwa, a pogoda dopisała jest pięknie, koło 12:00 wracamy na Helenkę odbieramy Wiktora i Igorka i jedziemy coś zjeść do pobliskiej Pizzerii... Pizza Była pyszna, ale obsługa taka sobie... 90 minut to trochę za dużo, brak sztućców... i wariacka cena... cóż.. coś mi się zdaje że prędko tutaj nie przyjedziemy. Po posiłku Igorek chce jechać z nami gdzieś na rowerze... Mamy ok 120 minut do zachodu słońca... kierunek... Stadion Górnika Zabrze... częściowo ścieżkami leśnymi, częściowo bocznymi drogami docieramy na miejsce... i trzeba się zbierać. Czasu nie ma zbyt wiele.... a kawał drogi przed nami. Tuż przed zachodem docieramy, pora chwilę odpocząć ;)

Boisko gdzieś w drodze
Boisko gdzieś w drodze © amiga
Buduje się... tylko czemu tak długo
Buduje się... tylko czemu tak długo © amiga

po terenie i przez Mikołów

Poniedziałek, 6 października 2014 · Komentarze(0)
MIĘKKIE MASZYNY - Karolina Cichea
Wychodzę dość wcześnie... jest coś koło 16:30... Wskakuję na rower i gnam, dzisiaj plan teren i to tyle ile się da... pomijam jednak hałdę na Sośnicy, po ostatnich deszczach nie spodziewam się tam zbyt idealnych warunków do jazdy. W drodze jeszcze zahaczam o cmentarz hutniczy, ruszam jednak po kilku minutach... mam max 90 minut do zachodu słońca... 
Przez lasek Makoszowski, docieram do Makoszow, tam znowu w teren... i gnam na Halembę, w Starej Kuźni... szubka decyzja... jadę na Starganiec, może uda mi się zobaczyć i uwiecznić zachód słońca nad jeziorem... pech chce, że brakło mi ok 15 minut by dojechać na miejsce... Foce ostatnie promienie słońca jakieś 3 może 4 km wcześniej już na przedpolach Mikołowa.  Jest pięknie... Całość trwa zaledwie kilka minut... Gdy docieram nad Starganiec jest już ciemnawo, mijam jezioro i jadę dalej kierując się na dom... 
Szkoda, że słońca wieczorem jest już tak niewiele... Pocieszać się można że już za 2 miesiące dzień będzie się wydłużał.
Cmentarz hutniczy w Gliwicach
Cmentarz hutniczy w Gliwicach © amiga
Na cmentarzu
Na cmentarzu © amiga
Zachód słońca pod Mikołowem
Zachód słońca pod Mikołowem © amiga
Zachód słońca pod Mikołowem
Zachód słońca pod Mikołowem © amiga