Wpisy archiwalne w kategorii

do 68km

Dystans całkowity:12663.22 km (w terenie 3720.00 km; 29.38%)
Czas w ruchu:654:42
Średnia prędkość:19.34 km/h
Maksymalna prędkość:63.76 km/h
Suma podjazdów:65222 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:544565 kcal
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:46.56 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Wyprawa do Gdańska dzień pierwszy ;)

Piątek, 11 sierpnia 2017 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Lato w pełni, w zasadzie połowa już za nami, przez złamanie ręki uziemiony byłem przez 1.5 miesiąca. 1 sierpnia wsiadłem na rower. Pora na jakąś wyprawę. Od Jakiegoś czasu z Karoliną planujemy wspólny wyjazd... Początkowo po głowie chodził Kraków, ale to było jakiś czas temu, prognozy pogody wskazywały, że ten kierunek lepiej omijać, ma padać, lać, grzmieć. A to żadna przyjemność jechać w deszczu, pomiędzy błyskawicami, z mokrym tyłkiem... Tydzień przed obieramy więc bardziej pewny kierunek... Gdańsk, Olsztyn... tam ma świecić słońce, powoli wszystko się krystalizuje, jednak.... dzień przed wyjazdem pojawiły się problemy, pierwszy to zmiana prognoz, drugi... to problem z rezerwacją miejsc na rowery w pociągu. Próby kombinowania na niewiele się zdały, po głowie chodziło mi kupienie pokrowców podróżnych na rowery... Prognozy jednak zweryfikowały kierunki... po raz kolejny... Bezpieczniejszy będzie Wrocław ;), jednak tuż przed zakupem biletów, wracamy do pierwotnego wariantu, lektura meteo.pl napawa optymizmem, to jednak Kraków będzie słoneczny... 

Przygotowania do wyjazdu idą mi opornie, problemy w domu, do kompletu rehabilitacja, wizyta w szpitalu burza w nocy, zalanie mieszkania przez nieżyjącego już sąsiada... powodują, że w nocy przed śpię niecałe 3 godziny. Kończę się pakować około 6:00. Pociąg mam po 8:00. Jest trochę czasu, ale oczy na zapałkach, a kawa leje się strumieniami ;)

W końcu nadchodzi pora wyjazdu, jadę oczywiście do Tomaszowa z przesiadką w Koluszkach. Jako, że to IC to standardowo pojawia się problem z rowerem, bo miejsce jest przeznaczone zarówno na bagaże jak i rowery, to chore rozwiązanie. Po interwencji konduktora, walizki zostają przeniesione i rower jednak zawisa na haku. Mogę chwilę odpocząć. 

W Koluszkach 40 minut przerwy, wychodzę na miasto, jest upalnie, kupuję lody, jest jakby lepiej, rowerowi też coś się należy, wiec podjeżdżam na myjnię, miałem to zrobić wczoraj, jednak wszystko się pokomplikowało... 2 zł i rower wygląda porządnie :)

Wsiadam do pociągu do Tomaszowa, nawet nie szukam haków, wysiadam za 30 minut, postoję. Na miejscu mam 3 godziny, jadę do Karoliny, powitanie :), gadu-gadu, czas leci. Dochodzi 15... pora się pozbierać. Już w 2-kę udajemy się na dworzec. Pociąg dociera prawie o czasie. 2 godziny jazdy przed nami... 2 godziny pogaduch... Wyjątkowo w tym składzie jest nieco więcej miejsca na rowery. Tak można jechać. Tyle, że przed Włoszczową pociąg staje, 40 minut z głowy, przepuszczamy jakieś 2 składy... Nie wróży to dobrze. Nocleg mamy w Krzywaczce około 30 km od Krakowa. 
Kraków znad Wisły
Kraków znad Wisły © amiga
Będzie ciężko zdążyć przez zmrokiem, ale może damy radę :), Wyjazd z Krakowa tragedia, chcieliśmy odwiedzić stare miasto, Kazimierz, ale tysiące osób i remontowane drogi skutecznie nad od tego odwiodły, marzymy by tylko wydostać się z miasta. Jak nie przepadam, za centrum Katowic, tak mam wrażenie, że u nas jest sielanka :). Centrum Krakowa jest gorsze niż Warszawska starówka. Wkurzają mnie naganiacze do klubów go-go, do escape-roomów, knajp... itd.. 

Uciekamy z Krakowa, trasę wybraliśmy wzdłuż Wisły do Tyńca, Skawinę, Radziszów i do Krzywaczki. Obserwujemy zachodzące słońce, 2 drobne pomyłki kosztują nas trochę czasu. Na jednej z dróg, za Radziszowem zwinęli most - będzie nowy, ale przejazdu nie ma. Tak przynajmniej twierdzą tubylcy. Nadłożone km mszczą się... Gdy docieramy na wysokość drogi 52 jest już ciemno... Musimy przejechać kawałem tą drogą, dla bezpieczeństwa wybieramy chodnik, to jakiś kilometr, może 2. Wszystko idzie spokojnie sprawnie do czasu gdy ni z tego, ni z owego pojawiają się schody, całe szczęście, że nie są wysokie, a kolejne stopnie dzieli metr. Momentalnie widzę siebie jak lecę, jak łamię rękę, udaje mi się zatrzymać, spoglądam na Karolinę, nic się nie stało, udało jej się też bezpiecznie wyhamować. Nie lubię takich niespodzianek. Jakby nie mogło być pochylni w tym miejscu. Nie zazdroszczę mieszkańcom. 
Już zachodzi słoneczko, za kościółem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Krakowie
Już zachodzi słoneczko, za kościółem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Krakowie © amiga

Docieramy do Hotelu pod Kogutkiem, rowery nocują pod schodami wewnątrz budynku, my mamy do dyspozycji całkiem niezły pokój, tyle, że brak klimatyzacji trochę rozczarowuje, wewnątrz jest gorąco, myślę, że około 26-28 stopni. Udajemy się jeszcze na kolację do przyległej karczmy. Jedzenie pycha :)

Noc niestety męcząca, gorąco robi swoje, a za oknem 2 burki sąsiadów ujadają jak oszalałe...

Podsumowując to Gdańsk zostaje na kiedyś tam, a teraz przyszedł niespodziewanie czas na Kraków :)

Opis Karoliny: http://tymoteuszka.bikestats.pl/

Niedzielne Katowice

Niedziela, 18 czerwca 2017 · Komentarze(5)
Jest niedziela, początek dnia... nie zapowiada się ciekawie, na niebie sporo chmur, jeszcze około 5 rano padało. Tyle, że około 7 zaczyna coś się poprawiać, temperatura wyraźnie się podnosi... 
Około 10:00 nosi mnie, wsiadam na rower i ruszam... plan... bez planu, po diabła mi plan. zobaczę gdzie mnie rower zawiezie. Ruszam początkowo do pobliskich lasów, tyle, że po opadach jest miejscami ślisko, chyba na tą chwilę to nie najlepsza opcja, krążę po okolicy i wyjeżdżam na Giszowcu, w sumie to dobry punkt wyjścia..., czy raczej wyjazdu dalej... 

Jedno z miejsc postojowych w Ochojeckim lesie
Jedno z miejsc postojowych w Ochojeckim lesie © amiga
W
W "centrum" Giszowca © amiga
Korci by podjechać na Nikiszowiec, w końcu jestem bardzo blisko, ale... opcja przez Janów, przez Bolinę jest niewskazana po opadach, tam na krótkim odcinku będzie bagno... wiec, jadę szosą, coś czego nie lubię, droga "normalnie" jest dość ruchliwa, ale w końcu mamy niedzielę rano, wiec liczę na to, że sporo osób jeszcze się przewraca z boku na bok. Chyba tak też jest, dzięki temu dość szybko docieram na Nikisz. Miejsce rewelacyjne, ale... wprowadziłbym tutaj całkowity zakaz wjazdu samochodami, czy raczej pojazdami silnikowymi. 2 ciągi samochodów po obu stronach dróg, zawalone blaszakami podwórka wyglądają obleśnie w tym miejscu. Tyle, że coś z autami trzeba by zrobić. Pobliska kopania Wieczorek jest już likwidowana, myślę, że spokojnie na części terenu można by zrobić zamknięty parking dla mieszkańców. Obstawiam jednak, że władze mają to głęboko w poważaniu. Jakiś czas temu rozbroiło mnie gdy Katowice pochwaliły się, że na 1000 mieszkańców mamy więcej samochodów niż w Berlinie, czy Paryżu. To akurat nie jest powód do chwały. W dużych miastach na zachodzie raczej ucieka się od aut, w zamian stawiając na komunikację publiczną. Ta kuleje. Nie rozwijane są nowe nitki tramwajowe, autobusy stoją w korkach, o metrze nie ma mowy (szkody górnicze), a z kolejną miejską już dawno się pożegnaliśmy. W zamian Katowiczanie rano i wieczorem stoją w korkach... 
Wjazd na Nikisz... powinien być zakaz parkowania i wjazdu samochodów
Wjazd na Nikisz... powinien być zakaz parkowania i wjazdu samochodów © amiga
Nikiszowiec w porze
Nikiszowiec w porze "mszowej" © amiga
Kościół św Anny na Nikiszu
Kościół św Anny na Nikiszu © amiga
Cisza, spokój, pewnie za 2-3 godziny będzie tutaj pełno ludzi
Cisza, spokój, pewnie za 2-3 godziny będzie tutaj pełno ludzi © amiga
Pod
Pod "Arkadami" © amiga
Dzisiaj z okazji niedzieli, zamiast przez las na 3 stawy jadę na Szopienice, w dzień powszedni to samobójstwo, wieczorem podobnie, ale mamy niedzielne południe ;) Przypomina mi się coś... w pobliżu Selgrosa, gdzieś tam w którejś z uliczek coś jest, ale nie pamiętam co... (mapy tej okolicy przeglądałem dawno, dawno temu). Cóż... wjadę i poszukam. Najbardziej obiecująca jest ul. Krakowska, nie wiem c czemu po głowie mi chodzi najstarszy drewniany budynek w Katowicach. Czyżby to miało być to miejsce? Jadę i obserwuję okolicę... 
Trafiam na Zameczek Prittwitz, więc dobrze kojarzyłem tylko nie drewniany, a murowany...  ;)
Zameczek Prittwitz
Zameczek Prittwitz © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga
Gdy wracam na szlak do centrum Szopienic, przypominam sobie o wieży wodnej i budynku dyrekcji huty Uthemann, ostatnio byłem tam kilka lat temu, zresztą chyba nie ma większego sensu jeździć tu co chwilę, tym bardziej, że zbyt wiele się tu nie dzieje... czas się zatrzymał po wyburzeniu większości budynków, pieców... jest wielka łąka i 2 budowle... kilka lat temu spaliła się zabytkowa wieża, widzę, że ją odbudowano, ale co z tego skoro dalej nie ma pomysłu co dalej z tym miejscem. Może warto zrobić z tym miejscem coś podobnego jak w "Nowych Gliwicach"? Może odmieniłoby to same Szopienice? Tutaj nikt spoza dzielni nie jeździ w nocy, nie szlaja się po ulicach, bo mogą go przefasonować... ;) Problemem jest także wyrzucanie do Szopienic tzw. marginesu społecznego. Są ulice które szokują tym, że na nich nikt nie parkuje, pomimo tego, że nie ma zakazu... tutaj jeździ się po prostu szybciej, zostawienie samochodu jest równoznaczne z jego rozbiórką ;)
Pozostałości po hucie Uthemanna w Szopienicach
Pozostałości po hucie Uthemanna w Szopienicach © amiga
Budynek dyrekcji Huty Uthemann
Budynek dyrekcji Huty Uthemann © amiga
To też jakiś budynek po hucie...Uthemann?
To też jakiś budynek po hucie...Uthemann? © amiga
Trochę na uboczu, trochę zaniedbany... a szkoda
Trochę na uboczu, trochę zaniedbany... a szkoda © amiga
No to trzeba uważać ;)
No to trzeba uważać ;) © amiga
Jadąc po Szopienickich ulicach, kierują się na staw Morawa, ale... zmieniam plan, zauważam znak informujący o cmentarzu ewangelickim, na miejscu okazuje się, że to nic ciekawego... za to tyłami docieram na Borki, tram są 2 miejsca, które mogą mnie interesować, pierwsze to stary szpital psychiatryczny, drugie to wieża wodna. O ile szpital jest w tej chwili mało fotogeniczny - trwa remont, o tyle wieża jak zawsze robi wrażenie. Ubolewam nad tym, że dalej nie wiadomo co zrobić, jak zagospodarować te budowle. Kawiarnia, restauracja, punkt widokowy? Ale w komplecie z wieżą pewnie właściciel powinien dostać też trochę terenu obok i zielone światło by coś z tym zrobić. Zdaje się że kilak wież poszło za grosze.... w cenie po kilka tys.zł... ale przy okazji nie umożliwiono im wyremontowania, czy poprowadzenia drogi pod wieżę, zrobienia parkingu... rzucano też kłody przy opcji remontu... bo to zabytek... w efekcie kilka wież już jest historią... 
Borki - wieża wodna
Borki - wieża wodna © amiga
Wieża obfocona więc wracam do centrum, wbijam się na tzw bulwary Rawy... dalej wydaje mi się, że ktoś lekko nadużył tej nazwy... a rowerzystów na dalszych odcinkach władze mają gdzieś... brak opcji zjazdy, trzeba dymać po schodach... widzę też, że pomysły oczyszczenia Rawy, dalej są tylko pomysłami... a szkoda.
Rawa i jej bulwary
Rawa i jej bulwary © amiga
Bulwary opuszczam w samym centrum, przejeżdżam tuż obok Muzeum Śląskiego, Spodka, przez rondo... a raczej pod nim i kieruję się, na park w Chorzowie. Boję się, że tysiące spacerowiczów skutecznie mnie wygonią z tego miejsca, ale na tych bardziej bocznych drogach dookoła parku jest nieźle, da się jechać. Spora pętelka i wyjeżdżam na os.Tysiąclecia.
Teren po kopalni Katowice, obecnie to muzeum Śląskie
Teren po kopalni Katowice, obecnie to muzeum Śląskie © amiga
Centrum Katowic
Centrum Katowic © amiga
Całkiem ładne. szkoda, ze tylko na niewielkim obszarze są takie oznaczenia
Całkiem ładne. szkoda, ze tylko na niewielkim obszarze są takie oznaczenia © amiga

"Wesołe miasteczko" reaktywacja ;) © amiga
Staw Maroko przy tałzenie
Staw Maroko przy tałzenie © amiga
Pozostało tylko jakoś wyjechać w kierunku Kokocińca, tutaj wydaje się, że najlepsza opcja to przejazd przez Załęską Hałdę... zauważam na jej szczycie miejsce postojowe, nie wiem czemu go wcześniej nie widziałem, a może po prostu go nie było gdy ostatni raz tędy jechałem ;) Kokociniec jest mi jeszcze z jednego powodu potrzebny, wiem, że tam jest kilka sklepów, a pić mi się niemiłosiernie chce.... ze sobą nie wziąłem oczywiście nic, poza kasą ;) Ale to ostatnie pozwoliło mi na małe zakupy w Żabce ;), baton proteinowy i pepsi rozwiązały sprawę. 
Miejsce postojowe na Załęskiej Hałdzie
Miejsce postojowe na Załęskiej Hałdzie © amiga
Do domu coraz bliżej, ale jeszcze w planie jest do odwiedzenia Starganiec, daleko nie ma, jadę szosą, będzie szybciej, na miejscu przerwa, chyba pierwsza ciut dłuższa, prawie 10 minut :), wszystkie poprzednie to jedynie chwila na fotę ;), tej oczywiście i na Stargańcu nie brakło. 
Na Stargańcu
Na Stargańcu © amiga
Chwila przerwy
Chwila przerwy © amiga
Do domu mam około 6 może 7 kilometrów. droga przez las.... zastanawiam się czy nie podjechać na myjnię, ale nie... jeszcze nie dzisiaj. Może jutro... ;) W sumie wyszła całkiem ciekawa wycieczka, nieco inna niż zwykle, kilka zupełnie nowych ścieżek, miejsc odwiedzonych... 


Lekko terenowy powrót z pracy

Poniedziałek, 29 maja 2017 · Komentarze(2)
Ruszam około 16:45, miało być wcześniej, ale w pracy panował jeden wielki chaos, przynajmniej połowa to przygotowania do wyjazdu integracyjnego za kilka dni... 
Wieczór zapowiada się gorący, prawie 30 stopni na starcie, może to głupie, ale lubię takie temperatury, wolę je niż jeszcze niedawne +5... W końcu przyszła wiosna, taka prawdziwa, gorąca... 

Nie pamiętam kiedy tędy jechałem, chyba na początku kwietnia
Nie pamiętam kiedy tędy jechałem, chyba na początku kwietnia © amiga
Wyjeżdżając z Gliwic odbijam na lasek Makoszowski a dalej na leśne dukty w kierunku Halemby, warunki idealne, praktycznie nigdzie nie widać kałuż, stojącej wody, błota, jest tak jak lubię :)
Ścieżka przy nasypie kolejowym
Ścieżka przy nasypie kolejowym © amiga
Na Halembie do głowy wpada mi mały pomysł, a może zaliczyć rowerowy?  Tarcze są do wymiany... a jak mam jechać w górach to wolałbym by ten element nie decydował o moim bezpieczeństwie. Tylko który rowerowy będzie otwarty o tej porze... Do głowy przychodzi mi jedynie Gigi sport... w Panewnikach... ma dobrą opinię, chociaż ilekroć tam byłem to nie było tego czego szukałem... tym razem na 4 hasła połowa jest.... Tarcza na tył kupiona, przednia musi chwilę poczekać... była tylko jedna, a większych tarcz niż 180 nie chcę... mniejsze miałem i się nie sprawdziły. 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Na chwilę do bankomatu
Na chwilę do bankomatu © amiga
Jeszcze do rowerowego :)
Jeszcze do rowerowego :) © amiga
Do domu przyjeżdżam zadowolony, zachwycony, to był piękny powrót, po lesie, po terenie, w niezłych warunkach... Oby jutro było podobnie

Powrót przez Kobiór

Piątek, 26 maja 2017 · Komentarze(2)
Jest około 16:25 gdy ruszam, dzisiaj plan napięty, na 19:30 chcę być w domu, do przejechania około 60 km, chociaż chodziło mi po głowie by było to nieco więcej...
Muszę sprawdzić jeszcze jeden wariant na Pszczynę, przez Kobiór, od Kobióra znam szlak, ale ten którym ostatnio jechałem bezpośrednio na Pszczynę trochę mnie zawiódł, wyrąb lasu, ślady po ciężkim sprzęcie zrobiły swoje... ścieżka jest mało przejezdna. 

Ale pierwsze wyzwanie to wykombinowanie wyjazdu z Gliwic, co roku pojawia się ten sam problem, wiąże się to z przebudową od 2 lat tych samych ulic i z budową areny...  Wariant z zeszłego roku odpada. w tej chwili wiąże się z noszeniem rowerów, a nie o to chodzi... 

Pogoda dopisuje
Pogoda dopisuje © amiga
Nowa DDRka się buduje
Nowa DDRka się buduje © amiga
A tutaj bez zmian
A tutaj bez zmian © amiga
Na szczęście udaje się coś wykombinować, może nie jest to idealne rozwiązanie, bo pojawia się trochę terenu i kluczenia między zabudowaniami, ale da się wyjechać na Bojków, bez kombinowania co z Pszczyńską... 
Od Bojkowa do Ornontowic w zasadzie bez zakrętów, główna szosa, tyle, że nieco bardziej ruchliwa... Cóż... nie możemy mieć wszystkiego, zjazd na boczne drogi spowoduje w tym miejscu spore kółko... bądź konieczność jazdy terenem, której unikamy jak ognia... chociaż wiem, że zupełnie się jej nie pozbędziemy... 
Kobieta rozmawia przez telefon blokując rowerówkę
Kobieta rozmawia przez telefon blokując rowerówkę © amiga
Taki coś lubię
Takie coś lubię © amiga
Nie wiem czemu ale lubię tą drogę
Nie wiem czemu ale lubię tą drogę © amiga
Na pierwszych kilkunastu km jest co robić, sporo podjazdów, trochę zjazdów, męczący fragment...  Dopiero gdy mijam Orzesz jest lepiej, ale dla odmiany wjeżdżam w las, chcę sprawdzić jakość ścieżek, wydaje mi się, że są niezłe, ale jechałem tędy z rok temu...  więc mogło się coś zmienić... 

"Nowe" rondo © amiga
Asfalt może nie idealny, ale nie jest źle
Asfalt może nie idealny, ale nie jest źle © amiga
Jakaś spóźniona procesja? A może próba... ?
Jakaś spóźniona procesja? A może próba... ? © amiga
Pora w las
Pora w las © amiga
Szutry niezłej jakości
Szutry niezłej jakości © amiga
Leśne dukty są w przyzwoitym stanie. Do Kobióra docieram w niezłym tempie, po drodze sprawdziłem jeszcze 2 inne ścieżki, ale nie wzbudziły mojego zaufania, więc się wycofałem :) Do Pszczyny jednak nie będę dzisiaj jechał, nie ma specjalnie powodu... pora zawrócić, jest coś po 18... i prawie 40 km za mną...  Do zachodu słońca pozostało około 2.5 godziny, wyrobię się bez większego problemu. Będąc w Kobiórze sprawdzam kilka ścieżek, którymi zwykle nie jeżdżę, wydaje mi się, że jedna z nich pewnie będzie wykorzystywana częściej :), upraszcza ona przejazd przez miasto... 
W tym roku byłem już kilka razy przy nim :)
W tym roku byłem już kilka razy przy nim :) © amiga
Wpadnę do wody, czy jak?
Wpadnę do wody, czy jak? © amiga
Ufff jest most
Ufff jest most © amiga
Gnam przez las na Tychy, tam odbijam już w bardziej boczne drogi, by skrócić maksymalnie drogę do domu. W okolicach Mąkołowca robię krótka przerwę, wożę ze sobą 2 banany, pora je zjeść. 3 minuty przerwy i w drogę... 
Leśne ścieżki
Leśne ścieżki © amiga
Pogoda dopisuje
Pogoda dopisuje © amiga
Jedna z DDRek w Tychach
Jedna z DDRek w Tychach © amiga
Oficjalny szlak rowerowy ;)
Oficjalny szlak rowerowy ;) © amiga
Jeszcze kilka km i będę w domu
Jeszcze kilka km i będę w domu © amiga

Po około 30 minutach jestem w domu, czuję zmęczenie, czuję te kilometry... ale najważniejsze, że wariant sprawdzony i jak najbardziej do polecenia :)



Powrót z Tomaszowa

Niedziela, 21 maja 2017 · Komentarze(2)
Niedziela do około 15 dość spokojna, chociaż z rana mała nerwówka, obsuwa czasowa... ale wszystko się udało :), Na rowery wsiadamy z Karoliną po 15, czy nawet coś około 16... czasu niewiele, muszę wrócić do Katowic, ostatni pociąg jedzie chwilę po 20... Trasa minimum to około 30 km ;), ale... jedziemy nieco inaczej... troszkę dookoła, część dróg widzę pierwszy raz, to głównie przez to, że ten odcinek traktuję najczęściej jako dojazdówkę... a trochę szkoda, Karolina coś zagaduje by odszukać kirkut w pobliżu Wolborza. Uzbrojeni w mapę i gpsa udajemy się w pobliże tego miasteczka :) Po drodze Posterunkowa zauważa bociana pasącego się na łące... ;) Trzeba stanąć, zrobić mu kilka zdjęć i ruszamy dalej... 

Bocian na łowach
Bocian na łowach © amiga
Ciekawe co znalazł?
Ciekawe co znalazł? © amiga
Koleżanka bociana ;)
Koleżanka bociana ;) © amiga
Przed Wolborzem, w miejscu gdzie wskazuje mapa nie widać macew... nie ma niczego co wskazywałoby, na Kirkut.... coś jest nie tak, trochę błądzimy, kombinujemy i w końcu zaglądam na internet... z niego dowiadujemy się, że macewy zostały bądź zniszczone, bądź zabrane, usunięte, a w samym miejscu poi cmentarzu widać jedynie miejsce gdzie było ogrodzenie, widać doły po wykopaniu macew... 
Dziwne jest to, że końcowego aktu dewastacji, dokonano w latach 80-90. Uzbrojeni w taką wiedzę, trafiamy bez błędu na właściwe miejsce. Wydaje mi się jednak, że na mapie jest delikatny rozjazd z lokalizacją, przestrzał jest o około 200m. Niby niewiele, ale jednak. 
Do Wolborza już niedaleko, wjeżdżamy do centrum, Karolina pokazuje mi nową informacją dotyczącą szlaku filmowego... Kilka zdjęć i musimy ruszyć dalej... tyle, że czas goni, ja muszę dotrzeć na pociąg, a Karolina przed zmrokiem do Tomaszowa... 
Resztki kirkutu w okolicach Wolborza
Resztki kirkutu w okolicach Wolborza © amiga
Filmowe Łódzkie
Filmowe Łódzkie © amiga
Pełna informacja
Pełna informacja © amiga
Po pożegnaniu gnam na Piotrków Trybunalski, wiatr z północnego-zachodu nie pomaga, nawigacja mówi mi, że dojadę na 8 minut przed odjazdem... mam mało czasu, ale też wiem, że jestem szybszy od nawigacji ;), pytanie tylko o ile... 
Bez postojów wpadam na stację, na tym odcinku odrobiłem 20 minut :), kupuję bilety, coś na ząb do pociągu i idę na peron. Pociąg przyjeżdża z 13 minutowym opóźnieniem... Ech... polska kolej... 
Czekając na pociąg
Czekając na pociąg © amiga
Do Katowic docieram wyjątkowo późno, jest 23:30 gdy ruszam spod dworca... w domu jestem około 20 minut później... Dystans może nie imponuje, ale w rana były inne zajęcia... a wycieczki rowerowe jeszcze będą :) na co liczę... 

Sobota w drodze... to Tomaszowa

Sobota, 20 maja 2017 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Dzień od rana lekko zamieszany, wczoraj Zakopane, wróciłem po 22, dzisiaj od rana szybka krzątanina, jeszcze trzeba przygotować się do wyjazdu, biorę sakwy, muszę kilka rzeczy zabrać ze sobą, w między czasie wymieniam łańcuch, smaruję łożyska w suporcie, wczoraj strasznie skrzypiały... i dalej nie wiem o co poszło. Łożyska są nowe, jedynie w środku w tulei było trochę wody i nieco piasku. Do samych łożysk nic się nie dostało... 

Wyjeżdżam jakoś po 10, mam sporo czasu, ale... po drodze zmieniam nieco kierunek podróży, skleroza nie boli, wracać mi się nie chce, wiec kierunek Załęże tam dostanę to co potrzebuję. Co jakiś czas spoglądam na zegarek, nie ma źle... po załatwieniu sprawy jadę tyłami na Kozielską, od dawna planowałem sprawdzić ten wariant, z okien pociągu widziałem, że powinno się dać tędy przejechać, pomimo, że to tereny kolejowe. 

Gdy już znalazłem się na Kozielskiej, zahaczyłem o kirkut, ostatni raz byłem tutaj z 10 lat temu... może dlatego, że zdjęcie w zasadzie tylko przez płot... chociaż niby ktoś się tym opiekuje, jakoś nie mam ochoty na szukanie, zresztą czasem też nie dysponuję jakimś nieograniczonym. Muszę dotrzeć do dworca... Pakuję się do środka, kupuję bilet i w drogę, do Częstochowy... 

Katowicki Kirkut
Katowicki Kirkut © amiga
Zarośnięty i chyba mało dostępny
Zarośnięty i chyba mało dostępny © amiga
Czas zleciał, mam chwilę by coś zjeść, to pora obiadowa ;), podjeżdżam pod kebaba, jest niezły... korcił mnie chińczyk w pobliżu, ale brak wolnych miejsc na zewnątrz skutecznie mnie odstraszył. Kebab też jest dobry ;) W końcu czas na drugą część podróży... kolejny pociąg, tym razem na Piotrków Trybunalski... 
W Częstochowie
W Częstochowie © amiga
Czekając na pociąg
Czekając na pociąg © amiga
Po dość krótkim czasie docieram na miejsce, wsiadam na rumaka i jadę dalej już jak człowiek ;) na rowerze, kierunek Koło... Droga pamiętam, że jest mocno dziurawa, coś jednak delikatnie się zmieniło, niektóre odcinki połatane, szkoda tylko, że nie zrobiono tego na całości. Cóż... W kole przy sklepie czeka na mnie już Karolina :), Mija chwila, witamy się i ruszamy do Tomaszowa, tym razem zależy nam na czasie, musimy odwiedzić pewien sklep, tylko czy będzie otwarty, w końcu jest sobota, późne popołudnie. 
Pedałujemy jak szaleni, byle zdążyć, meldujemy się w centrum, odwiedzamy kilka interesujących nas miejsc i.... nic z tego. To czego szukamy jest niedostępne, a szkoda. W zamian postanawiamy coś przegryźć ;) Co prawda dzisiaj zlot food tack-ów w centrum, ale coś nie mamy ochoty na takie jedzenie. Dzisiaj lepszy jest slow food. Dopiero po kolacji podjeżdżamy do celu... 
W sumie pomimo krótkiej wycieczki to był udany wyjazd... :)
Dzięki Karolina :)

Objazd pierwszej części trasy wyjazdu firmowego...

Czwartek, 11 maja 2017 · Komentarze(3)
16:36, wyjeżdżam z pracy, w planie dzisiaj przejechać, chociaż fragment trasy na wyjazd firmowy w czerwcu. Godzina dość późna, lampki zostały w domu... szkoda trochę. Z drugiej strony planowałem wyjść o 15... mam 96 minut opóźnienia. Opcja Bielsko nie wchodzi już w rachubę. Cóż. Przejadę tyle ile dam radę do około 19:30... 
Jak zawsze najgorszy jest wyjazd z Gliwic, miasto totalnie nie myśli o ciągach rowerowych, pieszych, czy samochodowych, jest jednym z większych koszmarków w okolicy... I co z tego, że jest A1, A4, DTŚka, 88, 44... miasto to horror komunikacyjny... Muszę wykombinować jak przeprowadzić przez pierwsze 4 km grupę kilkudziesięciu rowerzystów, musimy się bezpiecznie wydostać na Bojków. Dzisiaj jadę sam, pewnie jeszcze nie raz będę sprawdzał te warianty... dzisiaj pierwszy z nich. Ten zeszłoroczny odpada, rozkopali kilka dróg... przejazd jest mocno utrudniony... Nie wygląda też by miało to się skończyć w ciągu 3 tygodni... 

Wieki nie byłem przy Politechnice - wiele się zmieniło
Wieki nie byłem przy Politechnice - wiele się zmieniło © amiga
Buduje się
Buduje się © amiga
Trochę zabawy, ale udało się jakoś wydostać z miasta, kierunek Ornontowice, Gierałtowice, Orzesze... za część tej drogi nie będą nas lubić, jest dość ruchliwa, nie za szeroka... na dokładkę kilak górek też się pojawia... ale... po każdej górce jest dołek... ;) w okolicach Ornontowic i nieco dalej w Orzeszu jadę inaczej ciut dłuższym wariantem, ale za to bocznymi drogami... to coś co znam, a nawet krótki odpoczynek od ruchu coś daje... 
Z górrrrkiiiiii
Z górrrrkiiiiii © amiga
Boczna droga w Ornontowicach
Boczna droga w Ornontowicach © amiga
Trochę zniszczony asfalt
Trochę zniszczony asfalt © amiga
Sporo rowerzystów na drogach
Sporo rowerzystów na drogach © amiga

Od Orzesza droga niby główniejsza, ale im dalej tym samochodów mniej... jest spokojnie. W Zawiściu (chyba tak to się odmienia, a może w Zawiści?) czeka nas odcinek szutrowy, leśny... nie jechałem nim, ale muszę go sprawdzić, pierwsze 300-400m to koszmar, ścieżka rozjeżdżona przez służby leśne. Widać pozostałości po wycince... Po głowie mi chodzi by jednak inaczej pojechać, ale jakieś 50m dalej widzę, że droga się poprawia. Jadę więc dalej... Za ten krótki fragment chyba będą na nas psioczyć... Szutrowo-leśny odcinek ma około 7 km. 

I tyle było asfaltu
I tyle było asfaltu © amiga
Nie podoba mi się ta ścieżka
Nie podoba mi się ta ścieżka © amiga
Jakby ciut lepiej
Jakby ciut lepiej © amiga
Takie szutry lubię
Takie szutry lubię © amiga
Jest coraz lepiej
Jest coraz lepiej © amiga
Rolkarka i rowerzystka
Rolkarka i rowerzystka © amiga
Zbliżam się powoli do Pszczyny, drogi coraz lepsze, pojawiają się odcinki ze zniszczonym, połatanym, dziurawym asfaltem... Tuż przed Pszczyną na ul. Zbożowej atakuje mnie jakiś pies... ugryzł mnie w łydkę... zatrzymuję się, gonię dziada. jakaś babina obok patrzy na mnie, pytam się czy to jej bydle... - to nie mój... po czym łapie go... i biedakowi dostają się bęcki, tylko co z tego skoro krwawię... 
Oględziny nogi... i wydaje mi się, że to tylko powierzchniowe.... Po kilku minutach jadę dalej, ale uwieczniam miejsce ataku, adres... w razie czego będę miał dowód... gdyby coś... 
Leciusieńko pod górkę
Leciusieńko pod górkę © amiga
Bobik samobójca
Bobik samobójca © amiga
Próbował mnie zeżreć
Próbował mnie zeżreć © amiga
Właścicielka miała tow d...e
Właścicielka miała tow d...e © amiga
Kręcę dalej, na Pszczynę w okolice pałacu, krótki przejazd przez centrum i... odbijam na Goczałkowice, w kierunku tamy, na długim odcinku zwinięto asfalt, ale prace postępują dość szybko, jakiś tydzień temu były tutaj wilcze doły... więc jest postęp, myślę, że za 2-3 tygodnie będzie asfalt... 
W parku przy pałacu w Pszczynie
W parku przy pałacu w Pszczynie © amiga
Pałac w Pszczynie
Pałac w Pszczynie © amiga
Brama wyjazdowa z pałacu
Brama wyjazdowa z pałacu © amiga
Zwinęli asfalt
Zwinęli asfalt © amiga
Widać góry
Widać góry © amiga
Do tamy nie jadę, wiem, że około 19:30 powinien być pociąg do Katowic, bez lampek jakoś nie mam ochoty jechać do domu. za około godzinę będzie ciemno, a ja w lesie ;), wolę na spokojne wpakować się do "kibla" bo takie coś podjeżdża na stację.... Po kilkudziesięciu minutach jestem już w Piotrowicach... w domu... pierwsze co to muszę zająć się nogą, po umyciu wygląda to już nie tak źle... chociaż trochę boli....
Zamknięty przejazd
Zamknięty przejazd © amiga
I już w Piotrowicach
I już w Piotrowicach © amiga
Kościół św.Anny w Goczałkowicach
Kościół św.Anny w Goczałkowicach © amiga
Nad stawami w Goczałkowicach
Nad stawami w Goczałkowicach © amiga
Promenada w kierunku stacji PKP
Promenada w kierunku stacji PKP © amiga
Na stacji w Goczałkowicach-Zdroju
Na stacji w Goczałkowicach-Zdroju © amiga
Zachodzi słoneczko
Zachodzi słoneczko © amiga
Rozwalona noga
Rozwalona noga © amiga

Środa wczesnym rankiem

Środa, 10 maja 2017 · Komentarze(1)
Ruszam nieco wcześniej, jest coś koło 6:50... miałem wyjechać jeszcze wcześniej, ale zbieranie zajęło mi dzisiaj więcej czasu niż zwykle. Temperatura... mocno wczesnowiosenna. Jedynie 1 stopień na plusie, wiatr słabszy i mam wrażenie, że wieje... chyba ze wschodu, co ma się nijak do tego co twierdziło meteo. Na drogach niewiele samochodów. Gnam szosami, zależy mi na czasie, muszę podjechać z rana do firmy która szyje nam koszulki rowerowe. Tyle, że to po drugiej stronie Gliwic, dodatkowo 5 km w jedną stronę.. i konieczność przebicia się przez centrum miasta... co już mi się nie podoba. Ale o tym później... 
Jedyne skrzyżowanie ze światłami w Katowicach które muszę przejechać
Jedyne skrzyżowanie ze światłami w Katowicach które muszę przejechać © amiga
U wylotu z Bałtyckiej
U wylotu z Bałtyckiej © amiga
Do Kochłowic rower prawie że sam jedzie. Świeci słońce, pomimo niskiej temperatury jest naprawdę przyjemnie, na Wirku po raz kolejny trzeba zwolnić, ze względu na trwający remont chyba kanalizacji... w tym miejscu lekko się korkuje, jednak dalej znowu jest w porządku. 
Wjazd na ul Wyzwolenia w Kochłowicach
Wjazd na ul Wyzwolenia w Kochłowicach © amiga
Prace trwają tu już drugi tydzień
Prace trwają tu już drugi tydzień © amiga
Na ul
Na ul "Na Piaski" © amiga
Bielszowice i Pawłów jak zwykle puste, trochę więcej samochodów w Zabrzu, ale jestem sporo przez zwykłą porą przejazdu, Gliwice - trasa do firmy minęła równie szybko. Wchodzę na chwilę do środka. Przekazuję tylko kumplowi informację o tym, że muszę podjechać na Kozielską i jadę dalej. 
Rondo przy wjeździe do Gliwic
Rondo przy wjeździe do Gliwic © amiga
Pod firmą po raz pierwszy ;)
Pod firmą po raz pierwszy ;) © amiga
Gliwice niestety są źle zaprojektowane, nie wiadomo komu miasto ma służyć, żadna grupa nie ma lekko, piesi, rowerzyści i samochody stoją na dziesiątkach skrzyżowań, świateł, a sposób w jaki została poprowadzona DTŚka woła o pomstę do nieba. Efekt jest odwrotni niż w innych miastach przez które prowadzi. Tutaj wszędzie są korki. W sumie na odcinku 5 km miałem.... 6 świateł, 2 rodna, + kilka skrzyżowań gdy wyjeżdżałem z podporządkowanej. Dla porównania jadąc z Katowic do pracy, mam.... 1 światła ew 2... 
Pierwsze w Katowicach  i nie można go uniknać, chyba, ze nadkładając kilka km, drugie w Zabrzu, ale tam korzystam z niego gdy jest większy ruch, jest ciut dalej, ale jednak szybciej co jest wyjątkiem od reguły ;)
Pierwsze skrzyżowanie w Gliwicach
Pierwsze skrzyżowanie w Gliwicach © amiga
Drugie skrzyżowanie w Gliwicach
Drugie skrzyżowanie w Gliwicach © amiga
Trzecie światła na odcinki 700m
Trzecie światła na odcinki 700m © amiga
Na ul Zwycięstwa w Gliwicach
Na ul Zwycięstwa w Gliwicach © amiga
4 te światła na 1.2 km odcinku
4 te światła na 1.2 km odcinku © amiga
Na ul Kozielskiej
Na ul Kozielskiej © amiga
6 postój... jakiś obłęd
6 postój... jakiś obłęd © amiga
Dopiero Kozielska pomimo, że ruchliwa to jednak jedzie się nią dość sprawnie, co nie znaczy, że nie muszę się zatrzymać kilak razy, ale postoje nie są długie. 
Ktoś jednak w Gliwicach powinien trochę uporządkować ruch, piesi mają tam, samo przewalone, ciągi poprowadzone często bezmyślnie, na jednym skrzyżowaniu by przejść"po przekątnej" stoi się często na 3-4 światłach... 
Co do ścieżek rowerowych, to w zeszłym roku miasto postanowiło wybudować 300km. Fragmenty tu już powstały i są nijakie, brak wjazdów, brak możliwości kontynuowania jazdy, urywają się w dziwnych miejscach.. Gliwice są miastem pokazującym jak nie należy projektować drug, skrzyżowań. W zasadzie to jeden wielki horror. Nie wiem na ile odpowiada za to prezydent, ale może pora go wymienić? Każda kolejna decyzja jest głupsza od kolejnej. Likwidacja tramwajów, budowa wielkiej areny, sposób poprowadzenia Drogi Średnicowej przez miasto...  Szkoda gadać. 

Udaje mi się po około 20 minutach dojechać do firmy annswear.pl odebrać papiery, chwilę porozmawiać nt koszulek i terminu ich oddania. Po kilku minutach zawracam, powrót niestety podobny i zajmuje podobną ilość czasu. W sumie wycieczka zajęła mi dodatkowe kilkadziesiąt minut. W firmie po raz drygi jestem przed 9:00. 
Pod firmą Annswear.pl - szyją dla nas koszulki rowerowe, te zeszłoroczne jakością były na głowę większość tego co można kupić
Pod firmą Annswear.pl - szyją dla nas koszulki rowerowe, te zeszłoroczne jakością były na głowę większość tego co można kupić © amiga
Pora wrócić do firmy, tym razem pod słońce i mam wrażenie że i pod wiatr
Pora wrócić do firmy, tym razem pod słońce i mam wrażenie że i pod wiatr © amiga
Kościół Wniebowzięcia NMP w Gliwicach
Kościół Wniebowzięcia NMP w Gliwicach © amiga
Po raz drugi w firmie
Po raz drugi w firmie © amiga

Niedzielny krótki wypad rowerowy....

Niedziela, 30 kwietnia 2017 · Komentarze(2)
Dzień zapowiada się dość ładny, przynajmniej do około 14, meteo coś wspomina o przelotnych opadach, może burzach... Wyjeżdżam coś koło 10:40, miało być wcześniej, a wyszło jak zawsze ze sporym poślizgiem. 
Po Głowice chodzi mi cały czas objazd trasy na wyjazd integracyjny..., jednak wiem, że dzisiaj nie dam rady tego zrobić, mam za mało czasu, jest trochę za chłodno, a w górach pewnie leż śnieg... 
Myślałem, by pokręcić się po okolicy, może powtórzyć objazd dzielnic Katowickich, tylko to już by było bez frajdy, bez fanu, odbijam na Mikołów, na Starganiec, a co później... po drodze może wymyślę. 
Na Stargańcu
Na Stargańcu © amiga
Niecka wypełniła się wodą
Niecka wypełniła się wodą © amiga
Za Stargańcem podejmuję decyzję, że odwiedzę Chudów..., w jedną stronę to około 20km, w razie gdyby jednak pogoda postanowiła zrobić psikusa, będę miał dość blisko do domu, w godzinę dojadę... 

Trochę dziwnie się czuję jadąc w drugą stronę, niż zwykle, najczęściej jadę tym szlakiem gdy wracam z pracy, pojawiają się chwile wahania, w prawo, czy dalej prosto... ;), tyle, że po krótkim zastanowieniu wiem gdzie jestem, wiem jak jechać dalej. Początkowo spory fragment zaliczam terenem, w 90% jest ok, ale te 10% potrafi dać w kość, rower zalicza delikatne uślizgi na błocie, kałuże są większe niż szerokość ścieżki... 
Pola w okolicach Mikołowa
Pola w okolicach Mikołowa © amiga
Mam chwilami wrażenie, że za ciepło się ubrałem, co jakiś czas spoglądam na termometr, temperatura waha się od około 10 stopni do... 18... raz jest tak, a raz siak... 
Kościół św. Piotra i Pawła w Paniowach
Kościół św. Piotra i Pawła w Paniowach © amiga
Po jakimś czasie docieram do Chudowa, szybka fota i... kieruję się na Ornontowice, chciałbym wyjechać gdzieś w okolicach Łazisk, jadę jakimiś ścieżkami leśnymi, tyle, że mam wrażenie, że tutaj kiedyś jechałem. Natykam się na znajome miejsca... tylko nie pamiętam kiedy ostatnio tutaj byłem... 
Zamek w Chudowie
Zamek w Chudowie © amiga
Stawy w drodze do Ornontowic
Stawy w drodze do Ornontowic © amiga
Pora zaliczyć kilka podjazdów, Orzesze jest idealne do tego, uciekam jednak od terenu, to nie jest dobra opcja na wąskich oponach, tyłami docieram do Łazisk, od czasu do czasu jakaś kropla spadająca z chmur zrasza moje czoło... to nie wróży dobrze, włączam nawigację, może podpowie najkrótszy wariant...  Kierunek Łaziska, ale przy elektrowni zaczyna mnie kierować na DK 81... chyba go pokręciło, jadę nieco inaczej, na Wyry... już wolę zmoknąć niż jechać tamtą drogą... nie mam tak silnej psychiki... ;)
Kościół pw. Nawiedzenia NMP w Orzeszu
Kościół pw. Nawiedzenia NMP w Orzeszu © amiga
Huta w Łaziskach Górnych
Huta w Łaziskach Górnych © amiga
Z Wyr na Mikołów to kilka kolejnych podjazdów, w sumie chyba mnie to cieszy... Centrum Mikołowa puste, staję dopiero na górce po drogiej stronie, odwracam się, szybka fota i pora wrócić do domu. 3 km zjazdu :) i jestem na Podlesiu, docieram do Tunelowej, teraz może przyjść nawet armagedon... 
Mikołów
Mikołów © amiga

Po powrocie, ciuchy lądują w praniu, ja w kąpieli, ale... pić mi się chce... masakra... 

Sobotni objazd miasta

Sobota, 22 kwietnia 2017 · Komentarze(5)
Sobotni dzień zaczął się średnio przyjemnie, lało, ale w domu jest co robić więc się specjalnie nie przejmowałem aurom. Gdy przestało padać, już kombinowałem, by jednak gdzieś wyjść, czy wyjechać, mała awaria zawodu filtra w akwarium opóźniła porę wyjazdu. Było coś przed 17 gdy w końcu miałem czas by się pozbierać. Spojrzałem jeszcze na radary, miałem góra 2 godziny, zanim dotrą do nas deszcze.

Nic wielkiego dzisiaj raczej nie wykręcę, na dokładkę nie powinienem zbyt daleko odjeżdżać, bo gdyby zaczęła się jakaś przepierducha, to chciałbym mieć możliwość powrotu w 30 minuty... Cóż więc zrobić... jaką trasę wybrać... ?

Na myśl przychodzi mi Giszowiec, jego stara część, tam też jadę lasem. Słońce świeci, jest względnie ciepło jeżeli tak można powiedzieć o 10 stopniach ;)...  
Nad stawem Janina
Nad stawem Janina © amiga

Zbyt długo jednak nie zostaję w "centrum" Giszowca, widać, że trwają jakieś spore prace przy zieleni, pewnie w ciągu kilku tygodni to miejsce będzie wyglądało zdecydowanie inaczej, będzie też powód by jeszcze raz tutaj przyjechać ;) Kieruję się na Bolinę, a stamtąd na Nikiszowiec.
Zabytkowe centrum Giszowca
Zabytkowe centrum Giszowca © amiga
Bolina okolice Janowa
Bolina okolice Janowa © amiga
Trafiam na jakiś zlot starych samochodów, muszę przyznać, że pasują do tego miejsca. Po okolicy przechadzało się kilka młodych par dookoła których krążyli fotografowie. W sumie chyba fajniejsze miejsce niż zamki, pałace, teraz jest na to moda.... 
Nikiszowiec
Nikiszowiec © amiga
Zmienia się niesamowicie
Zmienia się niesamowicie © amiga
Zlot starych samochodów?
Zlot starych samochodów? © amiga
Zaskoczyła mnie ilość niemców w tym miejscu
Zaskoczyła mnie ilość niemców w tym miejscu © amiga
Przyglądam się radarom, oj... widać opady jedne od północy, drugie od południa, a ja jestem w środku, pojadę między chmurami w kierunku Doliny 3 Stawów, z daleka widać, że coś się dzieje, gdzieś tam leje... udaję się w kierunku nowego Muzeum Śląskiego, Spodka, Centrum Kongresowego. W Spodku trwa jakaś impreza, patrząc po strojach to pewnie jakiś koncert metalowy, obstawiam, że może to być Metalmania ;) 
Jeden z 3 stawów na dolinie 3 stawów ;)
Jeden z 3 stawów na dolinie 3 stawów ;) © amiga
W końcu dało się jednak zrobić ten fragment ścieżki, odkąd pamiętam było tutaj klepisko
W końcu dało się jednak zrobić ten fragment ścieżki, odkąd pamiętam było tutaj klepisko © amiga
Na terenie po kopalni Katowice
Na terenie po kopalni Katowice © amiga
Centrum Kongresowe
Centrum Kongresowe © amiga
Widok na spodek
Widok na spodek © amiga
Sam decyduję się jeszcze uderzyć do Parku Śląskiego, zobaczyć jak wyglądają prace przy remoncie Wesołego Miasteczka, może przejechać się dookoła parku... może coś się jeszcze zmieniło? 
Wejście do Wesołego Miasteczka - trwa remont
Wejście do Wesołego Miasteczka - trwa remont © amiga
Kolejka górska - będzie wielka, trwa budowa
Kolejka górska - będzie wielka, trwa budowa © amiga
A gdzie tory? Mam nadzieję, że położone zostaną nowe i pociąg wróci do parku
A gdzie tory? Mam nadzieję, że położone zostaną nowe i pociąg wróci do parku © amiga
Śląskie Planetarium
Śląskie Planetarium © amiga
Żyrafa o zachodzie słońca
Żyrafa o zachodzie słońca © amiga
Jestem przy wylocie z parku w kierunku os. Tysiąclecia, ponownie spoglądam na radary, jest nieźle, powinienem dojechać do domu nie moknąć ;). Opady przeszły gdzieś bokiem. Zastanawiam się tylko którędy pojechać, nie mam ochoty ani na os. Witosa, ani na ul. Bocheńskiego. 
Staw Maroko na tałzenie ;)
Staw Maroko na tałzenie ;) © amiga
Przypomina mi się jednak coś co sprawdzałem jeszcze w styczniu, chodzi o  ulicę Żeliwną i przejście pod Autostradą, przeglądając zdjęcia na Google wydawało mi się, że  coś tam jest. Docieram na miejsce i faktycznie jest. Po drugiej stronie jestem na ul.Przekopowej ;), i tutaj także wydaje mi się, że powinien być przejazd na ul.Traktorzystów. Przejazd jest trochę dziki, ale jest po 2 wiaduktami przy kopalni Wujek. Pod jednym muszę zejść, prześwit jest może na 1,5m. Trochę mało.
Krzyż na Załężu z 1801 roku
Krzyż na Załężu z 1801 roku © amiga
Inskrypcja na krzyżu
Inskrypcja na krzyżu © amiga
Zabudowania na ul Przekopowej
Zabudowania na ul Przekopowej © amiga
Jednak jest przejazd, trochę niski ale jest
Jednak jest przejazd, trochę niski ale jest © amiga
Szyszko tu był
Szyszko tu był © amiga
Po drugiej stronie blokada drogi, masa policji. prezydent przyjechał, może premierowa.... albo inny dziad... Z daleka widzę jakiś kondukt... hmmm... pogrzeb... ? Bez sensu przyglądam się temu czemuś i.... widzę, że to garstka kiboli jest odprowadzana przez setki policjantów. 
W pierwszej chwili myślałem, że to demonstracja, później, że pogrzeb policjanta, ale gdy przyjrzałem się dokładniej okazało się, że to policja prowadzi kiboli, tyle, że tych ostatnich było o połowę mniej niż niebieskich.... to chore
W pierwszej chwili myślałem, że to demonstracja, później, że pogrzeb policjanta, ale gdy przyjrzałem się dokładniej okazało się, że to policja prowadzi kiboli, tyle, że tych ostatnich było o połowę mniej niż niebieskich.... to chore © amiga

Jest coś koło 19, chłodno się robi, temperatura spadła do 7 stopni, pora wrócić do domu, jadę skrótami. Wkrótce jestem już w domu. Cieszy mnie, że jednak na chwilę się wyrwałem z domu... Trochę ponad 2 godziny, miasto objechane, na dokładkę znalazłem ciekawą i spokojną alternatywę dla ul.Bocheńskiego :)