Wpisy archiwalne w kategorii

do 68km

Dystans całkowity:12663.22 km (w terenie 3720.00 km; 29.38%)
Czas w ruchu:654:42
Średnia prędkość:19.34 km/h
Maksymalna prędkość:63.76 km/h
Suma podjazdów:65222 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:544565 kcal
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:46.56 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Powrót z pracy

Poniedziałek, 25 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Dzień nieco dziwny, zmęczony jak diabli ruszam około 16:30...  Pogoda zaskoczyła, miało padać, a świeci słońce, jest dość ciepło, wiatrówka ląduje w plecaku, razem z przeciwdeszczówką... 
Początkowo jadę szosami, ale przy pierwszej okazji uciekam w lasek Makoszowski i dalej w las... jest sucho. To co że lało... woda wsiąkła, wyparowała, nie ma jej... 


Tramwaj w Makoszowach
Tramwaj w Makoszowach © amiga
Początek szlaku rowerowego
Początek szlaku rowerowego © amiga
Jadę nieco inaczej, ponownie odkrywam stare warianty dojazdu..., w końcu nie muszę jechać zawsze tą samą drogą, na tym odcinku jest przynajmniej kilkanaście wariacji... to jeden z tych nieco bardziej górskich ;) Podjazd na Wirku robi swoje. Dobre 2 km wpierw po asfalcie, później już w terenie... jest co robić... 
Rok mnie tutaj nie było
Rok mnie tutaj nie było © amiga
Wydaje mi się, że były tutaj płyty
Wydaje mi się, że były tutaj płyty © amiga
Spoglądam na kadencję, zastanawia mnie jak Garmin ją liczy, niestety w tej chwili nie mam porównania, w komplecie z czujnikami Mio mam wrażenie, że wlicza w to czas w którym nie kręcę... Kadencja w trakcie kręcenia waha się od 60 - 90, tyle, że średnia wychodzi w okolicach 40 to bez sensu. Wcześniejsze czujniki inaczej to liczyły, Inne liczniki, zegarki także liczyły tylko czas kręcenia. Nie do końca mi się to podoba... ale może taki urok... 
Coś się dzieje
Coś się dzieje © amiga
Wyjeżdżam na granicy Rudy i Katowic, odbijam jeszcze w kierunku uroczyska Buczyna, choć jest zupełnie nie po drodze ;) Miejsce zaskakuje, jest wyjątkowo mało wody... choć drzewa dalej w niej stoją. Ścieżka chyba była poprawiona, utwardzona, wygląda to na tegoroczne poprawki. Wyjeżdżam w okolicach Kokocińca, aż prosi się by podjechać pod bazylikę w Panewnikach :) Pora sprawdzić jak rośnie Dąb Milenijny :)
Staw Księżycowy
Staw Księżycowy © amiga
Uroczysko Buczyna
Uroczysko Buczyna © amiga
Urokliwe miejsce
Urokliwe miejsce © amiga
Pamiętam czas gdy woda przelewała się przez ścieżkę
Pamiętam czas gdy woda przelewała się przez ścieżkę © amiga
Kalwaria Panewnicka
Kalwaria Panewnicka © amiga
Dąb Papieski przy bazylice w Panewnikach
Dąb Papieski przy bazylice w Panewnikach © amiga

W domu jestem z lekkim poślizgiem, ale warto było. Gorzej że przypomniało mi się iż na poczcie od kilku dni leży przesyłka, bo baran kurier nie raczył jej zostawić w domu. Mało tego nie zostawił Avizo... Nie lubię poczty polskiej... 


Wyprawa dzień 4 - Z Karoliną do Czech

Niedziela, 3 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Ostatni dzień wyprawy... Wstajemy nieco później, czasu będzie nieco mniej. W nocy padało. Trochę się pakujemy, Po 6 ruszamy na wycieczkę po okolicy i do Czech... Obserwujemy prognozy i radary. Po 11 możliwe są lokalne opady, po 14 ma lać już wszędzie... 

W tej chwili coś się dzieje w okolicach Lądka Zdrój... jeszcze daleko, ale musimy obserwować sytuację. Kierujemy się na Paczków, zdjęcia i mapy zachęcają do odwiedzenia tego miasta. Jako, że jest niedziela to pewnie wszystko będzie zamknięte, zerowy ruch, pusto na drogach... 
Trochę zaskakuje mnie ta hodowla...
Trochę zaskakuje mnie ta hodowla... © amiga
Dojazd chwilę zajmuje, ale na miejscu cho chwilę postój, bo coś... zaskakują mnie prawie kompletne mury obronne i komplet wież... Zabudowa też zabytkowa... Próba wejścia do kościoła kończy się niczym, trwa msza. Nie lubię przeszkadzać w takich uroczystościach.
Paczków - jakiś dworek pałac...? Niewiele widać
Paczków - jakiś dworek pałac...? Niewiele widać © amiga
Paczków - baszta - jedna z trzech
Paczków - baszta - jedna z trzech © amiga
Ratusz w Paczkowie
Ratusz w Paczkowie © amiga
Centrum rozkopane
Centrum rozkopane © amiga
Coś mamy szczęście do remontowanych rynków
Coś mamy szczęście do remontowanych rynków © amiga
Mury obronne w Paczkowie
Mury obronne w Paczkowie © amiga
Paczków - jakaś brama?
Paczków - jakaś brama? © amiga
Zabudowa Paczkowa
Zabudowa Paczkowa © amiga
Trochę z innej bajki
Trochę z innej bajki © amiga
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Jana Ewangelisty w Paczkowie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Jana Ewangelisty w Paczkowie © amiga
Ratusz w Paczkowie
Ratusz w Paczkowie © amiga
W oddali kolejna baszta
W oddali kolejna baszta © amiga
Przy murach
Przy murach © amiga
Baszta... w Paczkowie
Baszta... w Paczkowie © amiga
Paczków robi na mnie dobre wrażenie :), szkoda tylko, że to kolejny remontowany rynek, mam wrażenie, że w okolicy we wszystkich miastach postanowili wyremontować główne place. Podjeżdżamy pod dom Kara, tablica informacyjna... zaskakuje... szkoda, że nie mamy więcej czasu by przejechać cały ten szlak, choć fragmentami go objechaliśmy ;)
Szlak czarownic
Szlak czarownic © amiga
Rowery dwa
Rowery dwa © amiga
Paczków - dom Kata
Paczków - dom Kata © amiga
Paczków - wewnątrz IT
Paczków - wewnątrz IT © amiga
w kierunku centrum
w kierunku centrum © amiga
Ruiny kościoła cmentarnego pod wezwaniem Bożego Ciała i św. Jana Ewangelisty
Ruiny kościoła cmentarnego pod wezwaniem Bożego Ciała i św. Jana Ewangelisty © amiga
Strasznie to wygląda
Strasznie to wygląda © amiga
Pijaczki znalazły sobie miejsce... szkoda gadać.. .
Pijaczki znalazły sobie miejsce... szkoda gadać.. . © amiga
W Paczkowie spędziliśmy dobrą godzinę, wyjeżdżamy z miasta kierując się do granicy Polsko-Czeskiej. Jednak na chwilę odbijamy w kierunku Unikowic, Lisich Kątów i Ujeźdzca. W tych 3 dość blisko położonych miejscowościach jest kilka miejsc godnych uwagi... Co chwilę stajemy fotografujemy. Coś czuję, że dzisiaj będzie wyjątkowo dużo zdjęć... 
Okolice Unikowic
Okolice Unikowic © amiga
Dwór w Lisich Kątach
Dwór w Lisich Kątach © amiga
Dwór w Lisich Kątach
Dwór w Lisich Kątach © amiga
Kościół pw. MB Królowej Polski (XIX w.)
Kościół pw. MB Królowej Polski (XIX w.) © amiga
Ślisko było jak diabli, rower strasznie tańczył
Ślisko było jak diabli, rower strasznie tańczył © amiga
Ujeździec - pałac
Ujeździec - pałac © amiga
Ujeździec - pałac - chyba zamieszkany
Ujeździec - pałac - chyba zamieszkany © amiga
Unikowice - Krzyż pokutny
Unikowice - Krzyż pokutny © amiga
Kaplica Świętej Trójcy (1774) w Unikowicach
Kaplica Świętej Trójcy (1774) w Unikowicach © amiga
Wewnątrz kaplicy w Unikowicach
Wewnątrz kaplicy w Unikowicach © amiga
Unikowice - pałac
Unikowice - pałac © amiga
W końcu po kolejnej godzinie kierunek granica, tam krótka przerwa, trzeba coś przekąsić, tym razem na słodko... Po kilku minutach kierujemy się na Javornik. Wizyta po czeskiej stronie będzie raczej krótka. Nie mamy zbyt wiele czasu. To co zaskakuj to brak syfu. Każde miasteczko czyste, śmieci nie walają się po drogach, jakaś inna kultura. Nawet gdy wjeżdżamy na cmentarz głównie ze względu na kościół cmentarny okazuje się, że dostępne są konewki, wiaderka, wszędzie czystko, poukładane. Przypomina to nieco niemieckie porządki... Może coś w tym jest. Polacy mają jednak ułańską fantazję i często sami robimy sobie kuku... Wystarczy popatrzeć w TV, na płonące wysypiska, na wycinki parków narodowych, na nasze ulice gdzie śmieć ścieli się gęsto... 
Na granicy z Czechami
Na granicy z Czechami © amiga
Bílý Potok - Okolice
Bílý Potok - Okolice © amiga
Kościół - Bílý Potok
Kościół - Bílý Potok © amiga
Bílý Potok - kościół
Bílý Potok - kościół © amiga
Droga przed Javornikiem
Droga przed Javornikiem © amiga
To teraz w prawo czy prosto?
To teraz w prawo czy prosto? © amiga
Javornik :)
Javornik :) © amiga
Zamek Jánský Vrch w Javorniku
Zamek Jánský Vrch w Javorniku © amiga
Zabudowa Javornika
Zabudowa Javornika © amiga
Javornik - centrum
Javornik - centrum © amiga
Javornik - Kostel Nejsvětější Trojice
Javornik - Kostel Nejsvětější Trojice © amiga
Wewnątrz kościoła
Wewnątrz kościoła © amiga
Znaleziona czaszka
Znaleziona czaszka © amiga
Widok na zamek w Javorniku
Widok na zamek w Javorniku © amiga
Podobno jak w Ciechocinku ;)
Podobno jak w Ciechocinku ;) © amiga
Javornik - przy cmentarzu
Javornik - przy cmentarzu © amiga
Javornik - Kostel sv. Kříže
Javornik - Kostel sv. Kříže © amiga
Płaskorzeźba na kościele
Płaskorzeźba na kościele © amiga
Krzyż na cmentarzu
Krzyż na cmentarzu © amiga
Czaszka znaleziona przez Karolinę
Czaszka znaleziona przez Karolinę © amiga
Znowu górki?
Znowu górki? © amiga
Krowia górka ;)
Krowia górka ;) © amiga
Wyjeżdżając z Javornika trochę żal, że czasu nie ma na zbyt wiele. Jedziemy dłuższy czas wzdłuż granicy, bawią nas znaki informującej o jej istnieniu... Pytanie czy to ma w tej chwili jeszcze sens? 
Pozor ;) - bawią nas te znaki
Pozor ;) - bawią nas te znaki © amiga
Wszędzie góry
Wszędzie góry © amiga
W Bíllej Vodzie w kościele za to coś co mnie zaskoczyło na minus.... zakaz fotografowania i używania komórek... złamałem oba zakazy focąc komórką ;) Takie zakazy wydają się zaszłością, nie na miejscu. i.... mam je trochę gdzieś... niech mnie szukają... 
Bílá Voda - Kostel Navštívení Panny Marie
Bílá Voda - Kostel Navštívení Panny Marie © amiga
Bílá Voda - tablica informacyjna
Bílá Voda - tablica informacyjna © amiga
Bílá Voda - wewnątrz kościoła - podobno zakaz fotografowania i używania komórek - złamałem oba...
Bílá Voda - wewnątrz kościoła - podobno zakaz fotografowania i używania komórek - złamałem oba... © amiga
Aleja w kierunku granicy z Polską
Aleja w kierunku granicy z Polską © amiga
Wyjeżdżając z Czech podjeżdżamy pod zamek który okazuje się Szpitalem Psychiatrycznym. Kilka minut później jesteśmy po Polskiej stronie. Zastanawiamy się, czy nie podjechać do Złotego Stoku, jednak jedyną rzeczą która by się tam przydała jest .... myjnia ręczna. Profilaktycznie pytamy się wujka googlea... i nie ma tam czegoś takiego. Tak więc odpuszczamy to miasto, byliśmy tam 2 dni temu. Kierunek Sławęcin... przed którym mała przerwa na drożdżówki i herbatę. Kubków co prawda nie mamy, ale Karolina ma prawie pustą butelkę po wodzie. Szybkie cięcie scyzorykiem i mamy 2 kubki ;)
Castle Bílá Voda - szpital psychiatryczny - chyba go potrzebujemy ;)
Castle Bílá Voda - szpital psychiatryczny - chyba go potrzebujemy ;) © amiga
Kubki samoróby
Kubki samoróby © amiga
W oddali zaczynają nas straszyć chmury... W Sławęcinie zapada decyzja, na dzisiaj koniec... 
Jaka piękna okolica
Jaka piękna okolica © amiga
Okolice Sławęcina
Okolice Sławęcina © amiga
Kościół w Sławęcinie
Kościół w Sławęcinie © amiga
Wnętrze kościoła
Wnętrze kościoła © amiga
Krzyż pokutny przy kościele w Sławęcinie
Krzyż pokutny przy kościele w Sławęcinie © amiga
Znowu gdzieś w oddali leje
Znowu gdzieś w oddali leje © amiga

Wracamy na kwaterę, pakujemy manatki, zjadamy kanapki ;) i żegnamy się z gospodarzem... Myślę, że w te okolice zawitamy jeszcze nieraz. Jest kilka ciekawych miejsc gdzie nas jeszcze nie widziano. Może pogoda bardziej dopisze... Kto wie... 

Dzięki Karolina za kolejną niezapomnianą wyprawę, za kilka wspólnie spędzonych dni... już nie mogę się doczekać kolejnej wycieczki... wyprawy.... Te 4 dni minęły tak szybko... 


Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień siódmy (100000km na bs)

Niedziela, 13 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Poranek nieco spokojniejszy niż ostatni, możemy chwilę się pobyczyć przed wyjazdem, powoli trzeba się jednak ruszyć, pozbierać manatki, sprawdzić czy mamy wszystko, zapakować sakwy. Ruszamy po ósmej, przez kilkadziesiąt minut krążymy po Tczewie, zatrzymujemy się przy co ciekawszych miejscach. Niektóre zaskakują pozytywnie inne niestety nie za bardzo. 

W końcu docieramy do dworca PKP, czekamy na pociąg... gdy przyjeżdża pakujemy się do środka... Mamy dobre 4 godziny czasu... a może ciut więcej... Przysypiamy... 
Armaty w Tczewie
Armaty w Tczewie © amiga
Pora zapozna się z mapą
Pora zapozna się z mapą © amiga
Uliczkę znam w Tczewie
Uliczkę znam w Tczewie © amiga
Niby tylko klapa
Niby tylko klapa © amiga
Pomnik w Tczewie
Pomnik w Tczewie © amiga
Wieża wodna w Tczewie
Wieża wodna w Tczewie © amiga
Zegar słoneczny w Tczewie
Zegar słoneczny w Tczewie © amiga

Pociąg zatrzymuje się w Łodzi Widzewie, jest coś po 14, mamy sporo czasu, postanawiamy ostatnie kilkadziesiąt km pokonać rowerami, tyle, że już w łódzkim. Plan nie jest może ambitny, bo te tereny mamy dość mocno zjeżdżone. Wyjazd z łodzi nie jest specjalnie przyjemny, tyle, że dotyczy to wszystkich większych miast. Dalej już spokojnym tempem jedziemy w kierunku Tomaszowa Mazowieckiego.  
Okolice Łódzkiego Zamościa
Okolice Łódzkiego Zamościa © amiga
Dworek w Czarnocinie
Dworek w Czarnocinie © amiga

W Będowie żegnamy się, Karolina jedzie dalej pod wiatr do Tomaszowa, a ja kieruję się do Piotrkowa Trybunalskiego... Te kila dni minęły tak szybko....
Cóż... po krótkim pożegnaniu jadę lekko z wiatrem, czasami mam go z boku, ale ogólnie nie jest źle.. Do dworca PKP mam 21km... Nie zatrzymuję się, muszę zdążyć na pociąg. Na miejscu jestem 20 minut przed czasem. Pakuję się do pociągu i jadę do Katowic...

W centrum przesiadam się na pociąg do Piotrowic, stamtąd mam bliżej do domu... Ostatnie 2 km jadę na stojąco, ból jest tak duży... 

Dzięki Karolina za to 7 intensywnych dni... majówka nad wyraz udana, tym bardziej, że w kwietniu pokutowałem w domu... Wyprawa nie do końca zaplanowana, z niespodziankami na plus i na minus... Jednak bez Ciebie to by się nie udało... Dzięki :)

Przy okazji w ten dzień stuknęło mi 100000 km na Bikestats, ogólnie na rowerze oraz w Etisofcie :)... 

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień drugi

Wtorek, 8 maja 2018 · Komentarze(5)
Uczestnicy

Dzień zaczyna się dość wcześnie, jest 6:00 gdy pieje kogut... pora wstać, plan napięty, musimy dotrzeć z rana do Białegostoku, rozwiązać problem hamulców. Spoglądamy na mapę i najbliższą stację mamy w Geniuszach, wsiadamy na rowery i jedziemy, tyle, że skręcamy nie tak i grzęźniemy na  jakiejś łące może 100m przed stacją. O przejściu nie ma mowy, przed nami fosa wypełniona wodą. Zawracamy, na dokładkę z daleka widzimy pędzący pociąg. Tym już nie pojedziemy. Kolejny dopiero za trochę ponad godzinę. Nie ma jednak tego złego. Możemy wrócić do Sokółki :) odwiedzamy tam kilka miejsc zaznaczonych na mapie. 

Urząd Miejski w Sokółce
Urząd Miejski w Sokółce © amiga
Cerkiew pw. św. Aleksandra Newskiego
Cerkiew pw. św. Aleksandra Newskiego © amiga
Wewnątrz kościoła św. Antoniego Padewskiego
Wewnątrz kościoła św. Antoniego Padewskiego © amiga
Boczna nawa kościoła św. Antoniego Padewskiego
Boczna nawa kościoła św. Antoniego Padewskiego © amiga
Kirkut w Sokółce
Kirkut w Sokółce © amiga
Kirkut w Sokółce
Kirkut w Sokółce © amiga

Czas mija powoli, jednak przyszła pora by skierować się na stację, tam na miejscu jeszcze szybka kawa w barze dworcowym. Sam budynek nie zachwyca, zdaje się, że trwa remont. Niemniej kawa dobra... stawia nas nieco na nogi. Jeszcze chwilę czekamy na pociąg... przyjeżdża nowa jednostka, wewnątrz kilku rowerzystów z sakwami jadącymi do Warszawy. Wymieniamy uprzejmości :)

W drodze do Białegostoku
W drodze do Białegostoku © amiga

Po około 30 minutach jesteśmy w Białymstoku, radzę się google maps odnoście pobliskich sklepów rowerowych, nawigacja wyprowadza nas jednak początkowo w pole, na miejscu okazuje się, że firma się zlikwidowała jakiś czas temu. Trudno. Po kolejnej konsultacji i telefonie do sklepu po drugiej stronie dworca okazuje się, że klocki... chyba są, sprzedawczyni informuje nas, że ma 2 pudła klocków, więc jest szansa że te których potrzebujemy też tam będą :) Po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu. Ten sklep jest nam znany... jakieś 3 lata temu też tutaj poszukiwaliśmy czegoś. 

Przy dworcu PKP w Ełku
Przy dworcu PKP w Ełku © amiga

Klocki są :), montaż zajmuje kilka minut, jeszcze szybka regulacja i rower sprawny... Uffff... tylko co teraz? Myślimy o kierunku Tykocin, ale tam już byliśmy. Kierujemy się wzdłuż linii kolejowej na północny-zachód... Po drodze zachęcają nas na postój obiady domowe :), jest coś przed południem. Wczesny obiad? Tak też robimy, możemy na spokojnie rozłożyć mapy... przyjrzeć się okolicy, pomyśleć co dalej. Pada pomysł... do Ełku pociągiem, a później w kierunku Giżycka... 

Sprawdzamy rozkład jazy, mamy szansę, w pobliżu jest dworzec PKP - Białystok Bacieczki. Kierujemy się tam. Pociąg przyjeżdża po kilku minutach... Jazda pociągiem trochę trwa, mamy czas by poszukać noclegu. Dodzwaniamy się do pierwszego miejsca w Miłkach pod Giżyckiem. May przyjechać pokój czeka :) Takie coś lubię.... 

W Ełku meldujemy się około 14:30... miasto zaskakuje, jest piękne, chce się tu jechać, chce się tu przebywać. Focimy po drodze co się da. Wyjeżdżamy drogą 656 i z grubsza jej się będziemy trzymać. 

Ełk - Park Solidarności
Ełk - Park Solidarności © amiga
Kościół Rzymskokatolicki Pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Ełku
Kościół Rzymskokatolicki Pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Ełku © amiga
Wnętrze kościóła Najświętszego Serca Jezusowego w Ełku
Wnętrze kościóła Najświętszego Serca Jezusowego w Ełku © amiga
Ten zegar stary....
Ten zegar stary.... © amiga

Nieco dłuższy postój w Berkowie, pora coś zjeść, wieziemy ze sobą kanapki, gorącą herbatę, mamy niezłe miejsce na odpoczynek. Jest cień, ale są też komary, po raz pierwszy się z nimi spotykamy podczas tej wycieczki. W końcu w okolicy jest sporo stawów, jezior, cieków wodnych. 

W Berkowie
W Berkowie © amiga

Z pełnymi brzuchami ruszamy w dalszą podróż, kolejne krótkie postoje, w Zelkach, Rantach, Pamrach, podziwiamy okolicę, jest piękne. Teren pagórkowaty, cały czas się zmienia, cały czas pojawiają się nowe elementy krajobrazu. 

Kościół  pw. Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej w Zelkowie
Kościół pw. Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej w Zelkowie © amiga
Wewnątrz kościoła w Zelkowie
Wewnątrz kościoła w Zelkowie © amiga

Okolice Zelek - jakieś stare gospodarstwo?
Okolice Zelek - jakieś stare gospodarstwo? © amiga
Kościół pw. MB Częstochowskiej w Grabniku
Kościół pw. MB Częstochowskiej w Grabniku © amiga
Kościół MB Częstochowskiej w Grabniku
Kościół MB Częstochowskiej w Grabniku © amiga
Jeziorko w tle :)
Jeziorko w tle :) © amiga

Przed Miłkami decydujemy się na szutry, dość mocno powinny nam skrócić drogę, jednak niepokoi nas znak zakaz ruchu i informacja o remoncie. Karolina sprawdza czy po drodze nie mamy jakiejś rzeki na której mogli rozebrać most. Na szczęście nic takiego nie ma, więc można jechać... 

Piękna okolica
Piękna okolica © amiga
Lubię takie panoramy
Lubię takie panoramy © amiga
Zielono mi
Zielono mi © amiga
Krowia góra
Krowia góra © amiga

2 panoramy z tego samego miejsca - pierwsza z telefonu, druga z aparatu, jest różnica
Troszkę szutrów
Troszkę szutrów © amiga
Okolice Miłek
Okolice Miłek © amiga

W Miłkach meldujemy się na kwaterze, chwila rozmowy z właścicielami, są mili, uprzejmi.... zostawiamy bagaże i ruszamy zwiedzać Miłki i zrobić zakupy. To pierwsze wychodzi nam średnio, bo w miejscowości za dużo atrakcji nie ma, jest droga przelotowa, kościół i.... to wszystko ;), pozostaje się skupić na tym drugim elemencie wyjazdu. Sklepy na szczęście pootwierane. Zakupy chwilę trwają, jednak słońce coraz niżej... pora wracać. 

W Miłkowie nad jezorem
W Miłkowie nad jezorem © amiga
Jedna z niewielu atrakcji Miłek ;)
Jedna z niewielu atrakcji Miłek ;) © amiga

Na kwaterze dopada nas głód. W ciągu dnia niewiele jedliśmy, a ostatni konkret dobre kilka godzin wcześniej. Do dyspozycji mamy całe piętro, tak więc  pora na małą przepierkę, kolację... i ustalenie planów na dzień kolejny. A ten zapowiada się intensywny :)

W sumie pomimo problemów ze sprzętem, udało się dzisiaj ogarnąć wszystko, mało tego nie powtarzamy starych tras. Dzień minął bardzo przyjemnie. Zresztą jakby mogło być inaczej gdy w pobliżu jest Karolina :)

Krótko po okolicy

Środa, 25 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Jest coś koło 14 gdy  ruszam, mam 2 godziny czasu dla siebie, trzeba to wykorzystać. Muszę podjechać do paczkomatu, ale pojadę trochę dookoła. Plan minimum 20km. Ruszam przez lasy na Murcki, kluczę trochę po lesie, strasznie wieje wiatr. Coś czuję, że powrót będzie ciężki... będę się chciał ukryć pomiędzy drzewami. 

Stary dworzec w Murckach
Stary dworzec w Murckach © amiga
Rowerki miejskie w Murckach
Rowerki miejskie w Murckach © amiga
W Murckach wpadam na pomysł by pojechać na Lędziny, może Imielin, zobaczymy co z tego wyjdzie. Gnam przez Hamerlę, dzisiaj pustko na szlakach, mogę się na spokojnie zatrzymać to tu to tam. Przy Hamerlii staję kilka razy, w końcu mogę zrobić fotę dębowi, w weekendy jest tutaj sporo turystów. Zaskakuje mnie za to tabliczka. Teraz to dąb Tadeusz :)

Parking leśny
Parking leśny © amiga
Miejsce postojowe
Miejsce postojowe © amiga
Kwiatku przy kapliczce
Kwiatku przy kapliczce © amiga
Na rozstaju dróg...
Na rozstaju dróg... © amiga
Dąb Tadeusz
Dąb Tadeusz © amiga
Tabliczka informacyjna
Tabliczka informacyjna © amiga
W Imielinie szybko odbijam w kierunku Lędzin, tyle, że wszystko bokami... a dalej.... Mysłowice, miejsca do których rzadko zaglądam, powinienem wylądować gdzieś w okolicach Kopalni. Jeszcze kawałek i będę na Wesołej... 
Pogoda wymarzona
Pogoda wymarzona © amiga
Tego tutaj nie było gdy ostatnio jechałem
Tego tutaj nie było gdy ostatnio jechałem © amiga
Zalew Wesoła Fala
Zalew Wesoła Fala © amiga
Wieje strasznie, męcząca przeprawa. Ostatni postój na Giszowcu w samym centrum, moją uwagę zwraca kwitnące drzewo :)... 
W centrum Giszowca
W centrum Giszowca © amiga

Docieram w końcu po 2 godzinach do paczkomatu, paczka odebrana i... wracam do domu. Jest kilka minut po 16 :)... Jutro wolne od rowera, ma lać...


Po okolicy

Sobota, 21 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Jest po 15 gdy postanawiam się ruszyć. Dzisiaj trochę bez celu, po okolicy, mam 3 godziny... Kierunek Starganiec, nie za daleko, a to ma być tylko punkt w drodze do Mikołowa, nie mam pojęcia jak dalej pojadę, którędy, gdzie skręcę... Wszystko wyjdzie w trakcie jazdy. Jedyne co mam w planie to jak najwięcej lasów, terenu itp. 

Na Stargańcu
Na Stargańcu © amiga
Za Stargańcem zaskakuje nawierzchnia... jazda po tym to horror, już mógł zostać piasek... ale nie ma co narzekać, nieco dalej odbijam na Śmiłowice, minęło sporo czasu gdy ostatnio mnie tutaj widziano, postanowiłem się nieco pokręcić po okolicy, sprawdzić kilka ścieżek, dróg, niektóre fajne, ale w efekcie ląduję na 44. Nie lubię tej drogi, choć dzisiaj jest spokojnie. Docieram w okolice Auchan... i kombinuję jak się przebić do centrum Mikołowa. Na szczęście widzę jadących rowerzystów, podążam za nimi i wkrótce jestem na rynku. 
Takie niespodzianki na szlaku rowerowych pod Mikołowem
Takie niespodzianki na szlaku rowerowych pod Mikołowem © amiga
Po co ta droga tutaj? 5 metrów po lewej jest stara droga...
Po co ta droga tutaj? 5 metrów po lewej jest stara droga... © amiga
W drodze do Mikołowa
W drodze do Mikołowa © amiga
Mikołowski rynek
Mikołowski rynek © amiga
Bazylika św. Wojciecha w Mikołowie
Bazylika św. Wojciecha w Mikołowie © amiga
Pora się stąd wydostać Kierunek Podlesie, oczywiście tyłami, kilka podjazdów. Te 2 tygodnie choroby zrobiły swoje, jestem słaby jak diabli, ale pod te górki jeszcze podjeżdżam. Tyle, że dawno nie robiłem tego tak wolno... Na szczycie jednej z nich krótka przerwa, opróżniam do połowy Muszyniankę. 
Panoramka z granicy Mikołowa i Katowic
Panoramka z granicy Mikołowa i Katowic © amiga
Teraz kilka km zjazdu, rower pędzi... W Podlesiu pakuję się ponownie w teren, jako, że wieki tędy nie jechałem to pokręciłem drogę, i zamiast w kierunku Kostuchny jadę na Murcki... kilka razy sprawdzam gdzie jestem... Miejsce ciekawe i myślę, że jeszcze nie raz skorzystam z tej opcji :)
Znowu wycinka
Znowu wycinka © amiga
Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga
Kanał do stawu
Kanał do stawu © amiga
Staw w lesie, okolice Kostuchny
Staw w lesie, okolice Kostuchny © amiga
Za to na drodze do Murcek... awaria... Odpada mi lewe ramię korby. Specjalnie się tym nie przejmuję, do chwili gdy okazuje się, że klucze zostały w drugim plecaku... Masakra... Na tym odcinku nie ma żywego ducha. Część drogi prowadzę, część jadę pedałując jedną nogą. Dobre 3-4 km pokonane, wydaje mi się, że w Murckach jest stacja benzynowa... i nie mylę się...  jest Lotos...  podjeżdżam i są imbusy :)... Kupuję, będzie 3 komplet w domu ;) Korzystam z okazji i jem HotDoga :). Rower naprawiony po 2 minutach... Szkoda gadać, ale widzę, że brakuje mi jednej śruby tej która powinna zabezpieczać korbę przed wypadnięciem. Trudno... Poszukam jej na allegro... 

Mała awaria..
Mała awaria.. © amiga

Przez awarię straciłem dobre 40 minut, część na spacerze z rowerem u boku, część na naprawę i "kolację" czas ucieka. Obieram najkrótszą drogę do domu... 7 km...  W domu jestem o 18:25... Szkoda, że tak to się dzisiaj skończyło... Ciekawe jak będę się czuł jutro... w końcu... jestem niby chory... ale cykloza silniejsza ;)

Zawieźć zwolnienie lekarskie...

Piątek, 20 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Jest trochę przed 10:00 gdy ruszam. Zwolnienie lekarskie w trakcie, czuję się zdecydowanie lepiej. Pora wsiąść na rower i zawieźć do firmy zwolnienia lekarskie. Cóż... HR się uparł, że muszą mieć oryginały. Zastanawiałem się nad opcją pociąg... ale szkoda mi na to czasu, ale by nie zmarnować tego czasu w drodze powrotnej chcę odwiedzić kilka komisów samochodowych. Szukam czegoś co pomieści w środku 2 rowery ;) Odpadają więc małe samochody... Bagażnik na dachu bądź z tyłu to ostateczność. 

Ale... wpierw trzeba zawieźć druki do firmy. Jako, że nie mam parcia na gnanie, to postanawiam pojechać lasami ile się da :) W Panewnikach wjeżdżam na ścieżkę w kierunku Halemby, drzewa puściły listki, zapach lasu o tej porze roku urzeka... Fantastycznie się jedzie :) tym bardziej, że szarak ma przywrócony amortyzator, po ponad roku jazdy na sztywniaku. 

Po pierwsze dalej obawiam się o nadgarstek złamany rok temu w czerwcu, czasami jeszcze czuję, że coś jest nie tak, a po drugie... na L4 miałem dostatecznie dużo czasu by do na spokojnie rozebrać, wyczyścić, wymienić olej, złożyć, założyć nowe stery... itd. W między czasie jeszcze dostał nowe hamulce. Amor się sprawdza, jeszcze tylko muszę zamówić nowe gąbki filcowe, stare są nie do wyczyszczenia... ale to nie przeszkadza specjalnie... wyczyściłem je w benzycie ekstrakcyjnej, na jakiś czas powinno starczyć. Dziwne, bo dystrybutor takich nie ma, są do Axonów, Epiconów itd... ale nie do NRX-a ;)

Leśne ścieżki w Panewnikach
Leśne ścieżki w Panewnikach © amiga
Odnowione miejsce postojowe ;)
Odnowione miejsce postojowe ;) © amiga
W lewo na hałdę, a na wprost kierunek Zabrze
W lewo na hałdę, a na wprost kierunek Zabrze © amiga

Jadąc do firmy unikam dróg, tam gdzie się da, za to nie za bardzo chcę przedłużać sam przejazd, fajnie by było dotrzeć na miejsce przed południem. Tak więc jadę przez starą hałdę w Makoszowach, trochę się obawiam, bo to miejsce długo wysycha, liczę jednak, że po 2 tygodniach "upałów" woda odparowała. Na miejscu okazuje się, że jest naprawdę nieźle, tylko w kilku miejscach jest jeszcze mokro. Za to koleiny... masakra.. są miejsca gdzie mają 20cm... 

Stara hałda w Makoszowach, prawie sucho..., tylko te koleiny
Stara hałda w Makoszowach, prawie sucho..., tylko te koleiny © amiga
z górki na pazurki
z górki na pazurki © amiga

W Makoszowach odbijam na kolejną hałdę tym razem tą na Sośnicy... zero ludzi, zero rowerzystów, za to pojawiły się nowe dziury, wygląda to tak jakby terem miał być ogrodzony, co mnie nie cieszy... Lubię tędy jeździć...  

Po kilkunastu minutach melduję się w firmie, tam jestem góra 10 minut. Papiery oddane, można wracać. Tym razem w większości asfaltem odwiedzając m.in. teren giełdy samochodowej w Gliwicach, Kilka samochodów zwraca moją uwagę, ale spisuję tylko namiary, dane i jadę dalej. Odbijam ponownie na hałdę w Sośnicy. tyle, że za nią skieruję się na Przyszowice i pojadę w kierunku Mikołowa drogą 44... nie lubię jej, ale wiem, że wzdłuż niej jest kilka punktów do odwiedzenia. 

To zdecydowanie nie jest opcja rowerowa
To zdecydowanie nie jest opcja rowerowa © amiga
Na cmentarzu hutniczym w Gliwicach
Na cmentarzu hutniczym w Gliwicach © amiga
pomnik Johna Baildona na cmentarzu hutniczym
pomnik Johna Baildona na cmentarzu hutniczym © amiga
Na kujawskiej są
Na kujawskiej są "normalne" ścieżki rowerowe, normalne przejazdy. Jestem tutaj pierwszy raz po remoncie © amiga
Może taki kupić ;), tylko z włożeniem roweru do środka może być problem
Może taki kupić ;), tylko z włożeniem roweru do środka może być problem © amiga
na hałdzie w Sośnicy
na hałdzie w Sośnicy © amiga

Na którymś z placów ktoś wysypał jakieś świństwo, kończy się dziurą w tylnym kole...  15 minut z głowy, tyle, że okazuje się iż jedna z dętek którą mam w zapasie jest dziurawa... to nówka, prosto z pudełka... Dawno nie miałem takiej przygody... cóż... jest jeszcze druga... 

Już po awarii...
Już po awarii... © amiga
W stronę Mikołowa
W stronę Mikołowa © amiga

Rower na kołach więc jadę dalej, po kilku km... mam dość tej drogi... skręcam na wysokości Halemby, krótki odpoczynek na stacji Orlenu, kola + hotdog  i mogę ruszyć do domu... ponownie pakuję się w las... na spokojnie docieram do Panewnik.. i dalej do parku Zadole. Podjeżdżam pod plac budowy tężni solankowej. Oj... myślałem, że pójdzie to sprawniej. Do zakończenia prac jeszcze daleko... 

Kościół św. Mikołaja w Borowej Wsi
Kościół św. Mikołaja w Borowej Wsi © amiga
Budują tężnię, a raczej mają przerwę... nikogo nie ma na placu budowy
Budują tężnię, a raczej mają przerwę... nikogo nie ma na placu budowy © amiga

Ostatni odcinek do domu.. ostatnie 2 km... plac budowy na skrzyżowaniu Kościuszki i AK zaliczony... a w domu... pora na szybką kąpiel :). Warto było się wyrwać na kilka godzin na rower... Może jutro też gdzieś pojadę... ?

Musiałem się gdzieś przejechać...

Sobota, 14 kwietnia 2018 · Komentarze(2)
Po 11 dniach przerwy... nie wytrzymałem, musiałem choć na chwilę wyjść na rower, nosi mnie od kilku dni... lekarz nie będzie mnie za to lubił... Z rana Darek prowadził firmową wycieczkę do Toszka, nie mogłem  towarzyszyć ekipie... mogłoby to się skończyć zarażeniem całej ekipy.... Jeszcze 12 dni kwarantanny... Muszę jechać samotnie, muszę unikać ludzi, tak więc wybór mógł być tylko jeden - las... 

Kwitnące drzewko
Kwitnące drzewko © amiga
Góral po lekkim liftingu, dostał nowe tarcze hamulcowe, dostał hamulce z szaraka, wymieniony płyn hamulcowy, całość odpowietrzona, nowe klocki hamulcowe :) Pierwszy przejazd... Pakuję się na ścieżki w kierunku Murcek, plan na dziś... to Imielin i Klimont. 
Czarna studnia
Czarna studnia © amiga
Po drodze trafiam na pojedynczych bikerów, to dobrze, mam tylko nadzieję, że nie spotkam znajomych, nie dlatego że ich nie lubię, ale ciężko mi będzie wyjaśnić czemu nie powinności się witać obściskiwać... masarka... Co jakiś czas zatrzymuję się na kilka chwil... na fotkę... Szybko uświadamiam sobie, że aparat został w domu... ale jest komórka :) 
Hamerla
Hamerla © amiga
Widać góry
Widać góry © amiga
Pogoda dopisuje, gdy wjeżdżam na górę św. Klemensa (obok Klimontu) widzę góry, miejsce które chciałbym znów odwiedzić, gdyby nie choroba, pewnie jutro tam gdzieś bym pojechał... ale nie z choróbskiem... Liczę dni do czasu gdy będę mógł pojechać do pracy... Wkurza mnie to, że pogoda jest tak niesamowita, a ja uziemiony w domu... W między czasie mam co robić, szarak przechodzi mocne odświeżenie, wyczyściłem amortyzator, wymieniłem olej, założyłem mu nowe hamulce, czekam jeszcze na stery te mają być na początku tygodnia wraz z niezbędnymi narzędziami. ;) Kilka innych rzeczy też zrobione wyremontowane... ale ile można siedzieć w domu... 
Z góry świat wydaje się lepszy :)
Z góry świat wydaje się lepszy :) © amiga
Klimont z góry św. Klemensa :)
Klimont z góry św. Klemensa :) © amiga
Kapliczka w pobliżu Klimontu
Kapliczka w pobliżu Klimontu © amiga
Kościół św. Klemensa
Kościół św. Klemensa © amiga
Teraz z Górki
Teraz z Górki © amiga
Po zdobyciu górki, pora wracać mam trochę ponad godzinę by wrócić, o 18 kolejna porcja leków... kieruję się na Lędziny, i dalej na Mysłowice. odbijam na Krasowy, Kosztowy, tam niespodzianka, na dość długim odcinku zerwali asfalt... prawie cały podjazd terenowy... 
Centrum Imielina
Centrum Imielina © amiga
Tutaj nawet gdy jest asfalt nie ma lekko
Tutaj nawet gdy jest asfalt nie ma lekko © amiga
Za to dalej po asfalcie aż do zalewu Wesoła, gdzie robię ciut dłuższą przerwę, do domu pozostało około 10 może 12 km.... najprostsza droga wiedzie przez Giszowiec, tam kilak fot w okolicach starego centrum.  
Wesoła Fala :)
Wesoła Fala :) © amiga
Pod Lipami - Giszowiec
Pod Lipami - Giszowiec © amiga
Przedszkole na Giszowcu
Przedszkole na Giszowcu © amiga
Zegarek nie kłamie, mam.... 20 minut, gnam ile sił w nogach przez las, do Ochojca, już bez przerw, bez fot. Gdy podjeżdżam pod dom słyszę alarm... uff... zdążyłem.... 
Korci mnie by jutro ponownie wybrać się na jakiś mały objazd lasów... 




Po Katowicach

Niedziela, 25 marca 2018 · Komentarze(8)

Wczoraj nie było szans na wyjazd, za to dzisiaj od rana mnie nosiło, ale jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, jeszcze Skoki i zrobiła się 14... Po obiedzie ruszam w siną dal, podjeżdżam do pobliskiej myjni i... nie mam ochoty czekać, kolejka na dobre kilkanaście minut, szkoda czasu. Jadę na skróty w kierunku Szpitala w Ochojcu, plan wyjechać na ścieżkę na Giszowiec. Chcę jednak unikać terenu, spodziewam się, że będzie błotniście, tak więc lasy chcę sobie darować, jednak skrót który wybrałem na pakuje mnie w błoto, może i dobrze, że nie umyłem roweru ;)

Początek drogi na Giszowiec też po błocie, nieco dalej na szczęście ścieżka zamienia się w asfalt, jedzie się zdecydowanie lepiej, zatrzymuję się na chwilę przy stawie na Giszowcu i nieco dalej w centrum Giszowca. Kilka zdjęć i kombinuję jak pojechać na Nikiszowiec, wariant po szlaku rowerowym przez Janów odpada, tam nawet gdy jest susza jest błoto ;) Teraz pewnie bym się utopił. 

Staw Janina
Staw Janina © amiga
Zabytkowe zabudowania na Giszowcu
Zabytkowe zabudowania na Giszowcu © amiga

"Centrum" starego Giszowca © amiga

Ale w końcu jest niedziela nawet główne drogi nie wyglądają źle :), na miejscu zaskakują mnie otwarte sklepiki, knajpki, masa ludzi spacerujących, coś pięknego, pamiętam jak jeszcze kilkanaście lat temu turysta mógł dostać co najwyżej "po ryju". Teraz to się zmieniło, miejsce to jest godne polecenia :), choć wydaje mi się, że na niedzielny spacer jest trochę za małe, trochę za mało "atrakcji". Wizyta rowerowa jednak rozwiązuje kilka problemów. 

Jedna z bram wjazdowych na Nikisz
Jedna z bram wjazdowych na Nikisz © amiga
Nikiszowiec żyje.... :)
Nikiszowiec żyje.... :) © amiga
Kościół św Anny na Niukiszowcu
Kościół św Anny na Nikiszowcu © amiga

Wyjeżdżając z Nikisza kombinuję jak dotrzeć na 3 stawy, wariantów jest kilka, ten najfajniejszy przez las, dziś odpada, zostaje tylko ten szosowy za którym nie przepadam, droga niby prosta, ale nic tam nie ma... tyle, że jest szybko. Na dolinie 3 stawów jak zwykle gdy jest "ciepło" spotkać można setki spacerowiczów. Wolę to miejsce odwiedzać gdy pada ;) Ścieżki są wtedy puste. Nie zatrzymuję się na długo jadę w kierunku centrum i dalej do parku Śląskiego.
Dolina 3 stawów...
Dolina 3 stawów... © amiga
Bulwary Rawy
Bulwary Rawy © amiga
W ciągu ostatnich lat bardzo rzadko zapuszczam się do ścisłego centrum. Za każdym razem gdy tutaj docieram widzę zmiany. Zaskakuje mnie to, że są to zmiany na lepsze, centrum pięknieje, gdyby jeszcze kilka idiotyzmów rowerowych zostało rozwiązane... a to schody, pod rondem, a to przejście dla pieszych przy SSC przez które nie ma przejazdu rowerowego... 
Przy Muzeum Śląskim
Przy Muzeum Śląskim © amiga
Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia
Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia © amiga
Po lewej muzeum śląskie na terenie kopalni Katowice a w dali Gwiazdy :)
Po lewej muzeum śląskie na terenie kopalni Katowice a w dali Gwiazdy :) © amiga
Międzynarodowe Centrum Kongresowe
Międzynarodowe Centrum Kongresowe © amiga
Krzywy jakiś ;)
Krzywy jakiś ;) © amiga
Pod Spodkiem :)
Pod Spodkiem :) © amiga
Rondo w Katowicach
Rondo w Katowicach © amiga
Szyb po kopalni Gottwald
Szyb po kopalni Gottwald © amiga

W Parku Śląskim kombinuję jak pojechać, chciałbym zaliczyć Planetarium, może zoo, ale. przy Legendii prawie cała wschodnia część jest wyłączona z użytku nie ma jak pojechać, tak więc pakuję się na główną ścieżkę w kierunku ogrodu zoologicznego. Ilość ludzi zaskakuje, zastanawiam się co ja tutaj robię... klucząc między pieszymi docieram do drogi w kierunku planetarium. Im dalej tym jest puściej uff... Może nie będzie tak źle... 
Legendia - jeszcze zamknięta
Legendia - jeszcze zamknięta © amiga
Planetarium Śląskie
Planetarium Śląskie © amiga
Na tłumy trafiam ponownie w okolicy Stadionu Śląskiego i na osiedlu Tysiąclecia. Uciekam stąd, będąc nad stawem Maroko zdzwaniam się z kumplem, mamy kilka spraw do omówienia, okazuje się, że jest w Chorzowie, tak więc nieplanowo ląduję w centrum Chorzowa :). Chwila rozmowy i... pakuję rower do samochodu... podjeżdżamy na Gliwicką, tam na spokojnie ustalamy plan działania. 
Stadion Śląski
Stadion Śląski © amiga
Kukurydza na tałzenie
Kukurydza na tałzenie © amiga
Staw Maroko
Staw Maroko © amiga
Chlewiki na Gliwickiej ;)
Chlewiki na Gliwickiej ;) © amiga
Po około godzinnej przerwie ruszam w kierunku domu, zaczyna się ściemniać, bardziej przeszkadza mi jednak to, że spadła temperatura, wilgoć w powietrzu i silny wiatr potęguje uczucie zimna. Skracam drogę ile się da... co prawda nawigacja ma pomagać, ale pokazuje jakieś idiotyczne warianty... trasę zaplanował mi na 14 km, podczas gdy z tego miejsca mam niecałe 10... Spoglądam na podpowiedzi, ale jadę swoim wariantem :)
ścieżka w Brynowie
ścieżka w Brynowie © amiga
Kopalnia Wujek od tyłu ;)
Kopalnia Wujek od tyłu ;) © amiga
Papieża chyba nie wybiorą....
Papieża chyba nie wybiorą.... © amiga
Wiadukt w Ligocie
Wiadukt w Ligocie © amiga

Około 19 ląduję w domu.... dobrze, że wyrwałem się na kilka godzin... to był dobrze wykorzystany czas...

Silesia Marathon

Niedziela, 1 października 2017 · Komentarze(5)
Niedzielny poranek, po długiej przerwie od rowera... Pewnie gdyby nie wyjazd na Silesia Maraton to pewnie i tak gdzieś bym się urwał na rowerze. Trochę męczy mnie przeziębienie, w zasadzie jego początek, ale... kilku znajomych i Darek biorą udział w maratonie. Pakuję aparat do plecaka, coś do jedzenia na drogę i... ruszam. Przed 9 jestem w okolicach Katowickiego ronda, czekam, po kilku minutach mijają mnie pierwsi zawodnicy... jakąś minutę za nimi pojawia się peleton... Co jakiś czas ktoś mi kiwa :)... 

Czołówka zawodników w okolicy ronda w Katowicach
Czołówka zawodników w okolicy ronda w Katowicach © amiga
Peleton Silesia Marathonu
Peleton Silesia Marathonu © amiga
Podobno ponad 2000 ludzi biegło na dystansie 42,195 km, a ponad 6000 osób na wszystkich dystansach
Podobno ponad 2000 ludzi biegło na dystansie 42,195 km, a ponad 6000 osób na wszystkich dystansach © amiga
Artur w peletonie :)
Artur w peletonie :) © amiga
Jest i Darek :)
Jest i Darek :) © amiga
Po chwili zbieram się i jadę na Muchowiec, drogą na krechę, by dotrzeć tam przed zawodnikami... nie doceniłem jednak tempa, gdy melduję się przy lotnisku, czołówka już dawno przebiegła. Jednak interesują mnie "zające", to za tymi konkretnymi wiem, że mogę oczekiwać znajomych... Peleton rozciągnął się... to dobrze, prościej "wyizolować" zawodników :)... 
Na Muchowcu peleton już się rozciągnął
Na Muchowcu peleton już się rozciągnął © amiga
Chwilami za kolejnymi zającami pojawia się większa liczba biegaczy :)
Chwilami za kolejnymi zającami pojawia się większa liczba biegaczy :) © amiga
Dawid właśnie mija moje stanowisko :)
Dawid właśnie mija moje stanowisko :) © amiga
Darek na zakręcie :)
Darek na zakręcie :) © amiga
Mija mnie po raz drugi dzisiaj Darek :), jest nieźle, jakieś 7 km za nim :)... Przyglądam się mapie, by nie jechać w peletonie, to nie ma sensu... poza tym pewnie służby by mnie usunęły z trasy... ale... mogę pojechać przez las na Giszowiec i dalej na Nikiszowiec :)... Wg rozpiski zająca który mnie najbardziej interesuje mam... 50 minut na dojazd, zdążę ;)... Od Giszowca jadę chodnikiem... nie ma opcji by pchać się pod prąd biegnących... Po raz kolejny widzę Darka :), to już 15 kilometr.... 
Dobiegając do Nikiszowca
Dobiegając do Nikiszowca © amiga

"Wybieg" z Nikisza © amiga
Teraz zawodników czeka dość nieciekawy odcinek, przez fragment Giszowca i drogę przy Mysłowicach, ale do Katowic mają wrócić przez Janów. Jadę na skróty, ustawiam się w Szopienicach... i czekam... Spotykam Adama z Etisoftu, chwilę rozmawiamy, czekamy na Darka... w końcu jest mija nas, robimy kolejne zdjęcia..., Adam ucieka na Stadion Śląski gdzie za około godzinę będzie finisz półmaratonu, a ja dalej podążam śladem Darka, a raczej wyprzedzam jego ślad... 
Kurtyna wodna w Szopienicach
Kurtyna wodna w Szopienicach © amiga
Po raz kolejny spotykamy się w Dąbrówce Małej, tym razem chwilę jadę koło niego, możemy zamienić kilka zdań... widać już zmęczenie, ale dalej biegnie... nie poddaje się... Jeszcze tylko 10 km... do mety... Ustawiam się w centrum Siemianowic Śląskich, przy jednej z bramek... Kolejne kilka zdjęć... i powolutku kieruję się do parku Śląskiego... 
Jedna z bramek w Siemianowicach Śląskich
Jedna z bramek w Siemianowicach Śląskich © amiga
Odliczam kolejne km... do mety coraz bliżej... jadę więc pod stadion... tutaj trafiam na jakiegoś stukniętego służbistę, gościa z ochrony, masakra... a gdzie pan jedzie, po co... a dlaczego... robił wrażenie jakby jeszcze wczoraj leżał pod sklepem z alkoholem... na szczęście pyskówka nie trwała zbyt długo, ustawiam się i czekam na Darka... jest dobiegł... Pokonał cały morderczy dystans... 
Już w Parku Śląskim
Już w Parku Śląskim © amiga
Jeszcze kilkaset metrów i będzie meta
Jeszcze kilkaset metrów i będzie meta © amiga

Już po wszystkim możemy zamienić kilka zdań, Spotykam się też z Adasiem i jego rodziną... mija dobre pół godziny zanim się rozstaję z wszystkimi i jadę do domu... 
Dzień miło spędzony, chociaż czuję, że to odchoruję... ale co tam :) Warto było :)
Gratulacje dla wszystkich uczestników....