Wpisy archiwalne w kategorii

do 68km

Dystans całkowity:12663.22 km (w terenie 3720.00 km; 29.38%)
Czas w ruchu:654:42
Średnia prędkość:19.34 km/h
Maksymalna prędkość:63.76 km/h
Suma podjazdów:65222 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:544565 kcal
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:46.56 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Industriada i powrót do domu

Sobota, 30 czerwca 2012 · Komentarze(7)
Skaldowie Hymn kolejarzy wąskotorowych


Po imprezowym piątku i deklaracji odnośnie Uphillu na Śnieżkę, dzisiaj od rana czekała nas wycieczka po okolicy, w końcu jest Industriada, trzeba z tego skorzystać. Plan niestety nieco się zmienił, jednak najważniejszy punkt programu pozostał, Bytom Karb - stacja wąskotorówki. Oczywiście nie mogło się obyć bez jazdy rowerem więc zabieramy nasze rumaki i w drogę. Jedziemy w 5-cio osobowym składzie Darek, Anetka, Wiktor, Igorek i oczywiście Ja. Trochę kluczymy po Bytomiu, informacje na stronie nie były zbyt precyzyjne, ale w końcu docieramy na miejsce.

Wjazd pociągu na stację © amiga


Nie dość, że mamy okazję pooglądać lokomotywy, wagony, w zasadzie całą infrastrukturę kolejową, to na dokładkę możemy zobaczyć proces powstawania murali.

Powstające Murale © amiga


Lokomotywa © amiga


Stoi na stacji... © amiga


Postanawiamy pojechać kawałek pociągiem, tzn. dojechać do Tarnowskich Gór, pakujemy rowery do specjalnie przeznaczonego na nie wagonu i zostawiamy je pod okiem czujnego kolejarza, a sami udajemy się do wagonów dla podróżnych.

Rowery odpoczywają w specjalnie przygotowanym wagonie © amiga


Chyba jest trochę cieplo © amiga


Jak to na kolei bywa, pociąg się zepsuł i musimy chwilę poczekać, chwila lekko się przeciąga i po 90 minutach w końcu ruszamy.

Pora odjazdu © amiga


Pociąg się nie spieszy, mamy okazję podziwiać piękne widoki, czasami po twarzach chłoszczą nas gałęzie, ale i tak jest fajnie. Mijani ludzie pozdrawiają, nas kiwają, machają, a niektórzy próbują nam chwilę towarzyszyć jadąc wzdłuż torów.

Niektórzy towarzyszą nam rowerowo © amiga


A inni nas wyprzedzają © amiga


Jedzie pociąg... © amiga


Bo ja jestem proszę pana na zakręcie © amiga


Gdzieś tam w dali zauważam ławeczkę, popisaną czerwoną farbą, jest dość daleko, więc szanse na wykonanie dobrej foty są znikome. Jednak coś się udaje, przyglądając się pismu mam wrażenie, że już gdzieś to widziałem, jak będzie okazja to trzeba będzie się temu przyjrzeć z bliska. Wydaje mi się, że autorem tych sentencji musi być ten sam człowiek który opisuje Mury w pobliżu Miechowic.
Mój opis, Opis Darka.


Ławeczka - napisy jakby znajome © amiga


Uratowani jesteśmy! Bocian! Patrz! Bocian! © amiga


DSD widziana z wąskotorówki © amiga


W końcu wysiadamy z wąskotorówki i jedziemy jak ludzie dalej na rowerach, jest to niezła odmiana po długim staniu w kolejowym wagoniku. Żar lejący się z nieba wykańcza nas coraz bardziej. Szczęśliwie jedziemy głównie lasami w cieniu, jest nieco chłodniej, nieco przyjemniej, chwilami mamy ochotę trochę się podkręcić tempo z Wiktorem i Igorem, dajemy wszystko z siebie i... zaczynamy wyglądać coraz profesjonalniej, spore ilości "charakteru" odpadają z nas i rowerów po wysuszeniu ;), bądź przekroczeniu grubości 1cm :)

Igorek dał dzisiaj z siebie wszystko © amiga


Chwila odpoczynku © amiga


Po dojeździe na Helenkę muszę się pożegnać i jak najszybciej udać do domu. Miałem być max o 15:00 a jest już 16:00. Przydałaby się maszyna czasu, niestety ze sobą mam tylko rower, jedyne co mi pozostało po podziękować za rewelacyjny weekend i pognać do Katowic.

You are a beautiful, beautiful butterfly.

Piątek, 29 czerwca 2012 · Komentarze(4)
What a wonderful world - LOUIS ARMSTRONG


Pobudka o 4:30. Wstaję lekko nieprzytomny, przede mną trochę zajęć przy rowerze, wczoraj zdążyłem tylko założyć nowe opony Kenda Small Block Eight i przesmarować łańcuch oraz przerzutki. Na dzisiaj zostało zainstalowanie licznika, lampek, torby z narzędziami, wyregulowanie kierownicy i siodełka oraz kilku innych drobiazgów. W sumie na przygotowaniach schodzi grubo ponad godzina, później jeszcze śniadanie i pozbieranie gratów do pracy i w drogę.
Nie mogę jednak jechać zwykła trasą, muszę się nacieszyć "moim skarbem", wybieram teren, początkowo Starganiec, później lasami odbijam w kierunku Halemby, tam zielonym szlakiem w kierunku Zabrza Makoszowy, chwila niebieskim Zabskim szlakiem i w końcu hałda w Sośnicy.
Pogoda fantastyczna, poranek piękny, chce się żyć, jeździć, dzisiaj Świat to za mało :). Gdyby nie konieczność dojazdu do pracy to pewnie pojechałbym gdziekolwiek tylko się da.

Starganiec o poranku © amiga


You are a beautiful, beautiful butterfly. © amiga


Konik, z drzewa koń na biegunach © amiga


Teren z rana jak śmietana © amiga


Jak tu pięknie © amiga


Mój piekny Śląsk © amiga


Jedno z najdziwnieszych miejsc, lubię je © amiga


Mój skarb o poranku © amiga


Rower ze słońcem w koronie © amiga


*Tytuł to cytat z filmu "Aliens IV"

Poprzez Chudów i Mikołów do domu

Środa, 27 czerwca 2012 · Komentarze(3)
Machinae Supremacy - Player One


Kolejny piękny dzień, kolejny wyjazd z pracy, jako że nic się nie sp...o to pojechałem mocno okrężną trasą do domu. Początek standardowy - tzn hałda w Sośnicy, później odbiłem przez Piaskową w kierunku Chudowa, dalej na Mikołów i poprzez Podlesie i Kostuchnę do domu. Niby nic wielkiego, ledwie 20 km więcej niż normalnie, ale trasa została wybrana głównie ze względu na podjazdy potrafiące ciągnąć się przez 1-2km. Niektóre podjazdy dawały popalić, ale po każdym był na szczęście zjazd na którym można było chwilę odpocząć. Wszystko po to aby przygotować się do sezonu w Beskidach. Najwyższa pora :)

Inkarnacja Zygfryda już wysłana, dostałem potwierdzenie, że jest w drodze do Katowic. Jutro powinien dotrzeć, jutro będzie objazd okolicy, już się cieszę.

Chudów wieczorem © amiga


Rynek w Mikołowie © amiga


Młoda bikerka © amiga


Fontanna radości ;P © amiga




Ślad jest na moim profilu Endomondo, nie będę ich wklejał już na bloga, strasznie później żre to zasoby komputera, Opera potrzebuje ok 1GB pamięci do załadowania wpisów z czerwca ;P

Czas ciągle goni nas...

Wtorek, 19 czerwca 2012 · Komentarze(7)
CHŁOPCY Z PLACU BRONI - kiedy już będę dobrym człowiekiem


Dzisiaj z pracy zrywka dość wcześnie, prawie jak nie ja. Ok 16:10 już jestem za bramą, już jadę, muszę zdążyć do sklepu przed 18:00, a droga daleka, nieco ponad 30km. Jadę najbardziej optymalną drogą, byle szybciej, byle prędzej. W Panewnikach ktoś dzwoni, bluza już odebrana, ale czeka mnie miłe spotkanie koło stawu Janina na Giszowcu, więc znów pędzę, znów naciskam na pedały, tyle ile daję rady (cały czas czuję wczorajsze bieganie). Chyba pierwszy raz w życiu leciałem po tym lasku z taką prędkością. Cała trasa 6km zajęła mi ok 10-11 min, mijani ludzie patrzyli na mnie jak na samobójcę. W końcu udało się dotrzeć na miejsce, odebrać zajebistą bluzę z mobilnego oddziału RowerowejNorki. Z Moniką rozmawiamy jeszcze kilkadziesiąt minut po czym się okazuje, że w Meridka złapał gumę, jakoś wspólnymi siłami łatamy dziurę i niestety pora się rozstać, przed Kosmą jeszcze ponad 30km do domu, ja mam łatwiej, wystarczy, że cofnę się jakieś 5-6km do Ochojca. Ze względu na pośpiech fot nie robię, jedynie bluzę musiałem sfotografować, jest bezbłędna, dokładnie taka o jakiej marzyłem ;)

Jutro za to będzie okazja pofocić, mam dzień wolnego i nie odpuszczę, muszę gdzieś wyjechać, plan już jest, ale to w jutrzejszym wpisie.

koszulka Bikestats Amiga © amiga

Okrężnie do domu

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Ira - Nadzieja


Popracowy wypad nieco inny niż zwykle. Pogoda fantastyczna, może ciut za ciepło, ale jedzie mi się świetnie. Pierwsza myśl to ładuję się przez hałdę w Sośnicy, tylko co potem? Oczywiście trzeba było pójść za ciosem i jechać już maksymalnie terenowo, więc po nasypie wzdłuż Kłodnicy, później ul. Piaskowa w Zabrzu, Staw Księżycowy na Helembie, zielonym szlakiem w okolice Straconej Wioski, dalej szosą Gliwice-Mikołów na wysokość Rety-Śmiłowieckiej, Starganiec i w końcu Piotrowice i Ochojec. Po drodze kilka postoi, pierwszy na ul. Piaskowej ;P - trzeba w końcu zrobić tam jakieś foty, później na Stargańcu bo... lubię to miejsce, i jeszcze jeden postój kilka km dalej, zatrzymuję mnie bikerki bo złapały snejka, cóż było robić połatałem dętkę, pierwszy raz w życiu bez zdejmowania koła (nie miałem klucza 15 żeby je zdjąć), ale operacja się udała, pacjent nie wypuszczał powietrza.

KTM Story
Dzisiaj oczywiście zadzwoniłem do Bikershopu w Krakowie i zdaje się, że ktoś coś kręci. Wg Bikershopu nawalił KTM w Austrii wysyłając kilkukrotnie kuriera pod zły adres w Warszawie. Gość mnie przepraszał na wszelkie możliwe sposoby i obiecał, że max do 3 lipca rower będzie u mnie w domu z nową ramą z modelu wyższego. Zaczynam się bać, jak to będzie Carbon to zajeżdżę go w 2-3 miesiące.
W tej chwili mam ramę Ultra Sport a model wyżej to Race. Zobaczymy co Będzie dalej, na tą chwilę mam na czym jeździć, chociaż dziadunio zaczyna lekko niedomagać, chyba dostał w d..ę przez ostatnie kilka tygodni, przejechał ok 2300km :), w deszczu, w terenie, nie oszczędzałem go. Myślę, że zdążę w niego włożyć jeszcze trochę grosza ;P i będzie jako dojazdówka. ;P

Widoczek na ul. Piaskowej w Zabrzu © amiga


jak sama nazwa wskazuje ul.Piaskowa w Zabrzu © amiga


kąpielisko Starganiec © amiga


Starganiec - tu można odpoczać © amiga

Po okolicy

Niedziela, 17 czerwca 2012 · Komentarze(4)
Kocham Wolność - Chłopcy Z Placu Broni


Od dawien, dawna pierwszy wypad po okolicy, ostatnio podobną drogą jechałem może miesiąc temu ? Musiałem wyjechać, jestem zbyt chory na cyklozę, aby zrezygnować z wycieczki rowerowej, chociaż krótkiej, dzisiaj grill ze szwagrem więc trzeba się streścić.
Muszę, powalczyć z hałdą w Kostuchnie, ostatnio byłem tam może rok temu z buta., tym razem walczę na rowerze, pierwsze podejście od strony, z której nie spodziewałem się możliwości podjazdu, prawie pionowa ściana, jednak kilkaset metrów dalej wiem ,że jest możliwość "normalnego" podjazdu. Na wejście ładuję sie oczywiście w hardcore, po ostatnim bieganiu raczej nie mam złudzeń co do podjazdu, wiem że nie dam rady, bolą mnie kolana, chyba się lekko przeforsowałem. Musi minąć kilka dni zanim podejmę kolejne wyzwanie.
Na szczycie jednak podoba mi się, niesamowite wrażenie robi widok po położeniu się na plecach na szczycie hałdy nie widać zbyt wiele, tylko trawa, zero cywilizacji, i w tle góry, moje ukochane góry, Beskidy, do których tęsknie, o których marzę i o których mogę zapomnieć w najbliższych 2-3 tygodniach. Shit.

Widok z hadły w Kostuchnie w kierunku Łazisk © amiga


Widok na Klimont z hałdy w makoszowach - tam się udaję, a w tle moje ukocane góry - Beskidy © amiga


Industrial z hałdy w Kostuchnie © amiga


Pora kończyć wizytę na hałdzie, przede mną jeszcze kawałek trasy, jadę w kierunku Lędzin, jednak zamiast jak większość ludzi ładować się na Klimont wjeżdżam na pobliską górę św. Klemensa. Jakoś bardziej mi odpowiada, piękne widoki, zero ludzi, 0 asfaltu, sam teren. Widoki jeszcze bardziej mnie rozklejają, czemu mnie tak ciągnie do gór, do Beskidów, nieważne czy pieszo, czy na rowerze, kocham je. Na tą chwilę mogę popatrzeć na nie tylko z daleka, ale cóż, w końcu nastąpi ten piękny dzień, że tam dotrę, że będę mógł się rozkoszować tą przyroda, naturą, nieskalaną przez wszędobylski przemysł turystyczny, który nasz kraj został już skażony. Dlatego uciekam od miasteczek takich jak Wisła, Ustroń, Zakopane, tam nie ma nic ciekawego, ja kocham łazić, kocham jeździć po tej okolicy, a nie szwendać się między budkami, jeszcze trochę i tam dojadę, dojdę.
Może jednak dalej, może Bieszczady ? Ostatni raz byłem tam w 87 roku i od tej pory chcę tam wrócić, najpiękniejsze Polskie góry. Zero cywilizacji, żadnego internetu, żadnych komórek, tylko człowiek i przyroda, natura.
Chyba pora pomyśleć o wakacjach...

Widok z góry św.Klemensa w Lędzinach - góry jakby bliżej © amiga


Czemu mnie tam, aż tak ciągnie / © amiga


Czerwone maki © amiga


pojedynczy maczek © amiga


Co by z tego można było zrobić © amiga


chabry na łące © amiga


Czyżby to Maja ? © amiga


Chyba kogoś bardzo suszy © amiga

Kolejna rama..., kolejny rykoszet ?

Sobota, 16 czerwca 2012 · Komentarze(6)
Kategoria do 68km
Dzień zapowiadał się ciekawy. Rano wypad z małą reklamacją do pobliskiego sklepu, na popołudnie byłem wstępnie umówiony w knajpce w Katowicach jednak zależało wiele od jednego małego sms-a, w między czasie zgadałem się z qmplem na mały wypad do Goczałkowic, pierwotnie mieliśmy jechać gdzieś ok 11:00, ale oczywiście coś musiało pójść nie taki przesunęliśmy czas wyjazdu na 15:00. Wszystko szło rewelacyjne, jechaliśmy dość konkretnym tempem gdy wtem, w Tychach coś zaczęło mu trzeszczeć, zatrzymaliśmy się, na chwilę, oględziny roweru i... poleciała mu rama. W jego pięknym wypieszczonym 6 letnim Giancie, masakra, miejsce raczej standardowe, na spawach przy sztycy, toż to jakaś czarna seria w tym roku. Od miejsca oględzin już powoli ścieżkami rowerowymi wróciliśmy do Katowic. Fotek w związku z tym nie będzie ;( dzisiaj

W kilometrówce jest jeszcze poranny wypad na rowerze + wypad do mlekomatu. Więc jest trochę więcej niż na endomondo.

MTV UNPLUGGED KULT - Umarł mój wróg

Poprocany

Czwartek, 7 czerwca 2012 · Komentarze(6)
Dzisiaj krótki wypad po okolicy. Trafiło na Paprocany w Tychach, po wczorajszych i przedwczorajszych manewrach z buta, dzisiaj zdecydowałem się na samotny rajd po okolicy.
Kocham jazdę na rowerze, planowałem rowerowy wypad do Wisły, jednak z różnych powodów nie miał on szansy powodzenia. Wybrałem więc trasę prostą na Tychy-Paprocany. Wieczorem byłem umówiony na grilla, więc czasu nie było zbyt wiele.
Droga raczej standarciak, po wczorajszych zakwasach jedyna słuszna, tzn. nieskomplikowana, żadnych wielkich podjazdów po drodze.

O bieganiu chwilowo nie ma mowy, za duże zakwasy, ale dam radę, pewnie już w Niedzielę.

K.A.S.A.-Piękniejsza


Jezioro paprocany © amiga

Paprocany 1 © amiga

Paprocany 2 © amiga


Paprocany 3 © amiga

Paprocamy jacht © amiga


Szybkii gość © amiga

Mały ptaszek duży zoom © amiga


Mlekomat w piotrowicach © amiga

Na ognisko...

Sobota, 2 czerwca 2012 · Komentarze(6)
Trochę nietypowy wyjazd, miało być zupełnie inaczej, a wyszło jak zwykle. Jakiś czas temu w kilka osób zgadaliśmy się na małą imprezkę w DG. Miałem jechać w większej grupie wsparcia z Katowic samochodem, a skończyło się na samotnym wypadzie rowerowym. W zasadzie nie narzekam, dzięki temu udało się zachować długi okres w którym jeżdżę dzień w dzień na rowerze, niezależnie od tego czy to dzień roboczy czy weekend, trwa to już ponad 2 tygodnie.
Trasa niezbyt skomplikowana głównie po szosach. Ochojec->Giszowiec->Mysłowice->Sosnowiec->Strzemieszyce->Łosień. Na drogach mały ruch dzięki temu jechało się dość przyjemnie, jedynie boczny wiatr dawał się od czasu do czasu we znaki.
Na miejscu zbiórki czeka już Kosma100 oraz Tomek, chwilę później dołączają Darek, Anetka, Wiktor i Mistrz Igorek. Miało nas być więcej, niestety część osób w ostatniej chwili zrezygnowała. Trudno. Poradziliśmy sobie w mniejszym gronie, oczywiście było pieczenie kiełbasek, a obok na grillu piekły się inne przysmaki - Kurczak, Camembert...
Oczywiście rozmowy i zabawy trwały do późnego wieczora. Rodzina Darka niestety musiała nas opuścić i zostaliśmy w 3-kę. Tzn Ja, Kosma i Tomek, zostało jeszcze kilka butelek do opróżnienia, co z zrobiliśmy z wielką przyjemnością. Niestety już po 1:00 Morfeusz zaczął się o nas upominać i trzeba było dogasić ognisko i zakończyć "imprezkę"

Dzięki za wspaniałą atmosferę i fantastyczne jedzenie. Szkoda, że nie dotarła reszta uczestników, może następnym razem będzie nas więcej.

Kilka wczorajszych fot:
Gdzieś w Sosnowcu © amiga


Gdzieś w Dąbrowie Górniczej © amiga


Ognisko zostało rozpalone © amiga


Towarzystwo jeszcze nie w komplecie © amiga


Mistrz Igorek © amiga


A na koniec kawałek który mi towarzyszył w drodze wraz z resztą tej świetnej płyty.
KAZIK NA ŻYWO - Plamy na słońcu

Journée des enfants

Piątek, 1 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Dzisiejszy wyjazd trochę nietypowy. Rano pogoda paskudna, leje, trzeba było wybrać alternatywny dopracowy środek lokomocji. Jednak po powrocie coś mnie nosiło, musiałem coś zrobić z energią która mnie rozpierała. Wybór mógł być tylko jeden: ROWER.
Gdy jednak tylko się przebrałem zaczął padać deszcz, masakra (na szczęście później było lepiej), ale cóż było robić ubrałem dodatkowo kurtkę i spodnie przeciwdeszczowe i ruszyłem w drogę. Trasa totalnie niezaplanowana, po prostu pojechałem, pierwotnie myślałem o Lędzinach, ale coś mnie podkusiło, żeby pojechać na Dolinę 3 Stawów - wieki już tam nie byłem, dalej Bulwary Rawy, Centrum, SSC, Park Śląski, os. Witosa, Załęska Hałda, Kokociniec, Panewniki, Piotrowice i powrót do Ochojca.

Z okazji dnia dziecka Zapraszam do posłuchania kawałka
Turbo - Dorosłe Dzieci


Dzisiejsze zdjęcia:
Wind of change © amiga


Nad wodą wielką i czystą © amiga


Prawie jak noce i dnie © amiga


... na jeziora przejrzystym lazurze, Zakwitają blade lilie wodne ... © amiga


W cukierni Kopernik © amiga



koko koko euro spoko © amiga