Środa wieczór
Środa, 9 marca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Wyjeżdżam z firmy o 16:58 - wcześnie :)... czas jakoś dzisiaj uciekł...
Wiatr zmienił kierunek... wieje od wschodu... znowu będzie pod górkę..., na dokładkę czuję zmęczenie... coś jest nie tak...
Temperatura na plusie :) całe +6... pokazało się nawet słońce... zresztą gdy ruszam wisi jeszcze nad horyzontem i cieczy oczy :)
Korci mnie by wjechać do lasu, ale rano padało, a wczoraj walczyłem z błotem... wiec... co zrobić... ?
Jadę szosami...
Słońce jeszcze wysoko © amiga
Zbrojenia powoli rosną © amiga
... aż do granicy z Zabrzem, gdzie odbijam na niebieski szlak, ale tylko na chwilę, chcę sprawdzić jak wygląda jeden z wysuszonych w zeszłym roku stawików... niestety to co widzę nie cieszy... Wody jest niewiele, brakuje 2 metrów wody... cóż... chyba musi jeszcze trochę popadać, na co się zanosi w kolejnych kilkunastu dniach...
Fragment niebieskiego szlaku dookoła Zabrza © amiga
Wąskie ścieżki w lasku Makoszowskim © amiga
Pomimo opadów ten stawik w zasadzie dalej nie istnieje © amiga
Cd... ścieżynek w parku © amiga
Kończyce, Pawłów, Bielszowice przejeżdżam szosami :) ale na Wirku... nie wytrzymuję, wiem, że pod koniec zeszłego roku został podobno przygotowany szlak rowerowy wzdłuż Potoku Bielszowickiego... postanawiam sprawdzić jak to wygląda...
i... jest przyzwoicie... Fakt poszło po taniochu... ale nie można narzekać... są oznaczenia... a cały szlak został utwardzony... nie ma błota, nie ma kałuż i nie ma... rowerzystów... jedynie kilka osób wyprowadza psy...
Szkoda tylko, że nie zrobiono jakiegoś sensownego wyjazdu na ul Wirecką... czy może w drugą stronę na Górnośląską... bo w tej chwili całość kończy się błotnistym wyjazdem na drogę prowadzącą na hałdę...
Wjazd na "nową" ścieżkę rowerową wzdłuż Potoku Bielszowickiego © amiga
Szuterek wzdłuż potoku © amiga
Dobrze, że zdjęcia nie przekazują zapachu... ale na zdjęciu widoczek "przyjemny" © amiga
Odbijam na Wirecką, ktrótki ale stromy podjazd... i znów jestem na szosach... ściemnia się coraz szybciej... zapalają się latarnie... W Kochłowicach jestem po kilku minutach...
Z widokiem na Kochłowice © amiga
Odbijam na DDRkę do Panewnik... na drogach prawie zerowy ruch... w szybkim tempie dojeżdżam do Katowic... pozostał tylko fragment na Bałtyckiej, Medyków, Śląskiej i już jestem w Piotrowicach przy ul Kościuszki... do domu tylko kilometr...
Początek DDRki w Kochłowicach © amiga
Na ul Śląskiej © amiga
Rower usyfiony, po wczorajszym lesie i dzisiejszych szaleństwach... na DDRce w Kochłowicach... ale nie umyję go jeszcze... bo znowu ma padać... Napęd mnie zaskakuje... ma za sobą jakieś 14000 km i dalej daje radę... nie ma problemów z mocniejszym naciśnięciem na pedały.... Szok... ale w razie czego w szafie czekają części zapasowe... od chyba września :) Zastanawiam się ile jeszcze pojeżdżę na starym... czy dociągnę do maja?
Wiatr zmienił kierunek... wieje od wschodu... znowu będzie pod górkę..., na dokładkę czuję zmęczenie... coś jest nie tak...
Temperatura na plusie :) całe +6... pokazało się nawet słońce... zresztą gdy ruszam wisi jeszcze nad horyzontem i cieczy oczy :)
Korci mnie by wjechać do lasu, ale rano padało, a wczoraj walczyłem z błotem... wiec... co zrobić... ?
Jadę szosami...
Słońce jeszcze wysoko © amiga
Zbrojenia powoli rosną © amiga
... aż do granicy z Zabrzem, gdzie odbijam na niebieski szlak, ale tylko na chwilę, chcę sprawdzić jak wygląda jeden z wysuszonych w zeszłym roku stawików... niestety to co widzę nie cieszy... Wody jest niewiele, brakuje 2 metrów wody... cóż... chyba musi jeszcze trochę popadać, na co się zanosi w kolejnych kilkunastu dniach...
Fragment niebieskiego szlaku dookoła Zabrza © amiga
Wąskie ścieżki w lasku Makoszowskim © amiga
Pomimo opadów ten stawik w zasadzie dalej nie istnieje © amiga
Cd... ścieżynek w parku © amiga
Kończyce, Pawłów, Bielszowice przejeżdżam szosami :) ale na Wirku... nie wytrzymuję, wiem, że pod koniec zeszłego roku został podobno przygotowany szlak rowerowy wzdłuż Potoku Bielszowickiego... postanawiam sprawdzić jak to wygląda...
i... jest przyzwoicie... Fakt poszło po taniochu... ale nie można narzekać... są oznaczenia... a cały szlak został utwardzony... nie ma błota, nie ma kałuż i nie ma... rowerzystów... jedynie kilka osób wyprowadza psy...
Szkoda tylko, że nie zrobiono jakiegoś sensownego wyjazdu na ul Wirecką... czy może w drugą stronę na Górnośląską... bo w tej chwili całość kończy się błotnistym wyjazdem na drogę prowadzącą na hałdę...
Wjazd na "nową" ścieżkę rowerową wzdłuż Potoku Bielszowickiego © amiga
Szuterek wzdłuż potoku © amiga
Dobrze, że zdjęcia nie przekazują zapachu... ale na zdjęciu widoczek "przyjemny" © amiga
Odbijam na Wirecką, ktrótki ale stromy podjazd... i znów jestem na szosach... ściemnia się coraz szybciej... zapalają się latarnie... W Kochłowicach jestem po kilku minutach...
Z widokiem na Kochłowice © amiga
Odbijam na DDRkę do Panewnik... na drogach prawie zerowy ruch... w szybkim tempie dojeżdżam do Katowic... pozostał tylko fragment na Bałtyckiej, Medyków, Śląskiej i już jestem w Piotrowicach przy ul Kościuszki... do domu tylko kilometr...
Początek DDRki w Kochłowicach © amiga
Na ul Śląskiej © amiga
Rower usyfiony, po wczorajszym lesie i dzisiejszych szaleństwach... na DDRce w Kochłowicach... ale nie umyję go jeszcze... bo znowu ma padać... Napęd mnie zaskakuje... ma za sobą jakieś 14000 km i dalej daje radę... nie ma problemów z mocniejszym naciśnięciem na pedały.... Szok... ale w razie czego w szafie czekają części zapasowe... od chyba września :) Zastanawiam się ile jeszcze pojeżdżę na starym... czy dociągnę do maja?