Czwartek wieczór
Czwartek, 3 marca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Miałem wyjechać sporo wcześniej... oczywiście plan się posypał, wyjeżdżam około 16:45... :( Jednak są jakieś pozytywy, dzień wyraźnie jest dłuższy... ma ponad 11 godzin.. jeszcze jest jasno i powinno tak zostać przez około godzinę... Jeszcze z miesiąc i lampi zostaną schowane na pół roku... :)
Prognozy wskazują, że może coś tam pokropić, ale nic wielkiego... jest stosunkowo ciepło, wiatr zmienił kierunek... chyba wieje od północy... ale pewności nie mam... Na drogach pusto, a przynajmniej nie ma takiego wariactwa jak rano...
Jeszcze jest jasno © amiga
Jedynie w miejscach gdzie są wahadła stoi kilka samochodów, 2-3, a nie jak rano po kilkanaście czy kilkadziesiąt.
Wahadło, na Króleskiej Tamy © amiga
Graffiti - Mycha? © amiga
Przy wjeździe d o Zabrza... patrzę zdumiony na znaki... są inne.. Parking znowu jest rowerówką... jaja sobie robią... Wczoraj był mecz... na stadionie górnika i pewnie podmienili znaki... jestem ciekawy co będzie w kolejnym tygodniu w kolejny czwartek... znowu będzie podmianka?
Rano były tutaj inne znaki... czerwone malowanie oznaczało parking © amiga
Skracam drogę przez lasek Makoszowski, w zasadzie głownie dlatego by sprawdzić jak jest w terenie..., niestety to co zastaję jeszcze nie cieszy, w wielu miejscach sporo błota, kałuż, jedynie odcinki asfaltowe, bądź wysypane tłuczniem... są w niezłym stanie... w pozostałych czuję jak rower się zapada w bagnie... Chyba najgorszy fragment był tuż przed wyjazdem w Makoszowach... dobrze, że to tylko kawałek...
W lasku Makoszowskim © amiga
Powolutku zaczyna się ściemniać, ale jestem w połowie trasy... Na wirku trafiam na nieco większy ruch, wbijam się w ul Polną i dalej Wirecką :)... na całym tym odcinku mija mnie jeden samochód... Pozostał odcinek z Kochłowic do Panewnik...
Powoli się ściemnia © amiga
Stan rowerówki jest fatalny... coraz więcej piachu, coraz więcej syfu, błota, wody... widzę jak to coś leci mi spod kół... i osiada na wszystkich elementach... i oczywiście na ubraniu... w parku w Zabrzu były lepsze warunki, jednak dopiero to co zastaję na odcinku prowadzącym przez las... powoduje, że zwalniam... masa gałęzi... leżących w poprzek DDRki... trzeba bardzo uważać, by nie zaliczyć gleby... by coś się nie wplątało....
Syf z DDRki w Kochłowicach pryska na wszystkie strony © amiga
W Panewnikach znów jest dobrze... od czasu do czasu zaczyna kropić... na szczęście do domu niedaleko... jadę Bałtycką, Medyków, przez park Zadole. Czas przejazdu taki sobie... ale po tygodniu przerwy i tak jestem zadowolony z wyjazdu... brakowało mi tego... nawet tej uwalonej DDRki w Kochłowicach
Kolejny mały zacisk, tym razem w Panewnikach © amiga
Prognozy wskazują, że może coś tam pokropić, ale nic wielkiego... jest stosunkowo ciepło, wiatr zmienił kierunek... chyba wieje od północy... ale pewności nie mam... Na drogach pusto, a przynajmniej nie ma takiego wariactwa jak rano...
Jeszcze jest jasno © amiga
Jedynie w miejscach gdzie są wahadła stoi kilka samochodów, 2-3, a nie jak rano po kilkanaście czy kilkadziesiąt.
Wahadło, na Króleskiej Tamy © amiga
Graffiti - Mycha? © amiga
Przy wjeździe d o Zabrza... patrzę zdumiony na znaki... są inne.. Parking znowu jest rowerówką... jaja sobie robią... Wczoraj był mecz... na stadionie górnika i pewnie podmienili znaki... jestem ciekawy co będzie w kolejnym tygodniu w kolejny czwartek... znowu będzie podmianka?
Rano były tutaj inne znaki... czerwone malowanie oznaczało parking © amiga
Skracam drogę przez lasek Makoszowski, w zasadzie głownie dlatego by sprawdzić jak jest w terenie..., niestety to co zastaję jeszcze nie cieszy, w wielu miejscach sporo błota, kałuż, jedynie odcinki asfaltowe, bądź wysypane tłuczniem... są w niezłym stanie... w pozostałych czuję jak rower się zapada w bagnie... Chyba najgorszy fragment był tuż przed wyjazdem w Makoszowach... dobrze, że to tylko kawałek...
W lasku Makoszowskim © amiga
Powolutku zaczyna się ściemniać, ale jestem w połowie trasy... Na wirku trafiam na nieco większy ruch, wbijam się w ul Polną i dalej Wirecką :)... na całym tym odcinku mija mnie jeden samochód... Pozostał odcinek z Kochłowic do Panewnik...
Powoli się ściemnia © amiga
Stan rowerówki jest fatalny... coraz więcej piachu, coraz więcej syfu, błota, wody... widzę jak to coś leci mi spod kół... i osiada na wszystkich elementach... i oczywiście na ubraniu... w parku w Zabrzu były lepsze warunki, jednak dopiero to co zastaję na odcinku prowadzącym przez las... powoduje, że zwalniam... masa gałęzi... leżących w poprzek DDRki... trzeba bardzo uważać, by nie zaliczyć gleby... by coś się nie wplątało....
Syf z DDRki w Kochłowicach pryska na wszystkie strony © amiga
W Panewnikach znów jest dobrze... od czasu do czasu zaczyna kropić... na szczęście do domu niedaleko... jadę Bałtycką, Medyków, przez park Zadole. Czas przejazdu taki sobie... ale po tygodniu przerwy i tak jestem zadowolony z wyjazdu... brakowało mi tego... nawet tej uwalonej DDRki w Kochłowicach
Kolejny mały zacisk, tym razem w Panewnikach © amiga