Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:1157.27 km (w terenie 93.00 km; 8.04%)
Czas w ruchu:49:57
Średnia prędkość:23.17 km/h
Maksymalna prędkość:50.17 km/h
Suma podjazdów:5248 m
Maks. tętno maksymalne:200 (108 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:46398 kcal
Liczba aktywności:38
Średnio na aktywność:30.45 km i 1h 18m
Więcej statystyk

z nową przerzutką...

Piątek, 14 lutego 2014 · Komentarze(4)
Piotr Rogucki - Mała Wczoraj wieczorem coś mnie podkusiło..., wymieniłem tylną przerzutkę, zmieniłem XTR-a na SLX - Shadowa..., myślałem pierwotnie, aby poczekać do wymiany napędu, ale nie..., 10 minut roboty i mam wrażenie że konstrukcja jest bardziej odporna na cokolwiek, mało tego, prowadzenie linki jest moim zdaniem bardziej przemyślane..., pytanie tylko jak to będzie działać w rzeczywistości.

5:20 - wyje telefon, uciszam go i śpię dalej...

W końcu 6:10.... jednak pora się ruszyć..., zbieram się i godzinę później  siedzę na rowerze, zabieram się za testowanie przerzutki... chyba chodzi lepiej..., w porównaniu do starego XTR-a ma sporo większy margines regulacji..., działa dość sprawnie, doregulowania będzie wymagało przerzucanie pomiędzy drugą, trzecią i czwartą zębatką. Pewnie starczy pobawić się 20s "beczułką". Ale nie teraz, teraz jadę do Gliwic...


Po szosach...., od kilku dni mam wrażenie że pełnia na niektórych dziwnie działa, że przestali myśleć..., wsiedli za kierownicę i próbują się zabić przy okazji zabierając może jeszcze kilka osób. Dzisiaj idiotyczny przypadek na ul Panewnickiej...., niby duperela, ale gość wjeżdżając na posesję zajechał mi drogę..., byłem może 2-3 metry od niego... widział mnie bo jechałem z naprzeciwka i świeciłem lampkami... Po raz n-ty jakimś cudem wyminąłem debila...


Na szczęście dalsza droga ie obfitowała w jakieś większe problemy, pozostały takie zwykłe standardziaki..., rozkopana droga, błoto, woda... trochę lodu...


Dojeżdżam do firmy i... prawie od progu mnie napadają... oj będzie ciężki dzień...

Założony nowy Shimano SLX M662 Shadow
Założony nowy Shimano SLX M662 Shadow © amiga

mycie rowerka

Czwartek, 13 lutego 2014 · Komentarze(2)
Hey - Eksperyment Zbliża się wieczór, pora uciekać do domu. Wsiadam na rowerek... jest jeszcze jasno..., może przesadzam, do ciemnicy mam może 40 min... Ruszam... 
Słyszę jak rzęzi napęd..., jak woła o olej..., ale jestem okrutny, nie teraz.... 

Na drogach sucho..., wciągu dnia większość wody spłynęła, a może odparowała...., dość szybko wyjeżdżam z Gliwic, przede mną Zabrze, Podjeżdżam w pobliże stacji BP na myjnię ręczną... oba stanowiska zajęte... odpuszczam i lecę dalej... w sumie chyba dobrze się stało, bo Rogoźnicka to dalej jedno wielkie błotne bajoro.

Za to robię sobie małą przerwę w Bielszowicach, tutaj na myjni są 4 miejsca i tylko 2 zajęte....

Wrzucam 2 zł.... i spłukuje cały syf z rowera..., pięknie się prezentuje...., jeszcze tylko smarowanie i 5 min później jadę dalej, mijam Wirek, Kochłowice i dojeżdżam do Katowic..., jest już zupełnie ciemno...
Wnoszę rower do domu i spoglądam na Giancika... ech.... chyba jutro nim pojadę...., też domaga się mycia....

Aż dziwne, że jeszcze tego nie wynieśli na złom
Aż dziwne, że jeszcze tego nie wynieśli na złom © amiga

ślisko...

Czwartek, 13 lutego 2014 · Komentarze(4)
"In My Mind" - Amanada Palmer

Noc była "chłodna", wszystko co wczoraj spadło z nieba, zostało zamrożone, jedynie główne drogi zostały "posolone" i są czarne... te boczne... są w stanie.... hmmm... "różnym". już na początku wycieczki na ul.wilczej i później ul.zbożowej spotkałem się z lodem... w zasadzie cała ich szerokość pokryta była cieniutką warstewką białego szkaradztwa.

Wyjazd dość późny zemścił się na mnie sporymi utrudnieniami na ul.Panewnickiej....,  za to po minięciu Wirka na drogach zrobiło się zdecydowanie luźniej. przejazd przez Zabrze był bajeczny w porównaniu do tego co działo się przez ostatnie 2-3 dni. Jedynie na Rogoźnickiej musiałem zejść z rowera i go poprowadzić. Ciężki sprzęt budowlany skutecznie zablokował drogę. Pozostało jedynie przeciskać się pomiędzy elementami kanalizacji leżącymi w bezładzie na poboczu. O wjeździe na teren ogródków działkowych nie było dzisiaj mowy... 


Dobrym wyborem był wyjazd na góralu, szersze opony i nieco niższy punkt ciężkości, zdecydowanie dzisiaj pomagały..., tyle, że rower jest dalej upaprany do granic możliwości. Chociaż pewnie Darek kazałby mi jechać na RedRocka w TG :)

W drodze powrotnej planuję mimo wszystko odwiedzić myjnię..., a jutro chyba pojadę Szarakiem, głównym celem będą odwiedzimy myjni, dzięki temu oba rowery powinny być względnie czyste na weekend....

Kapliczka, a może mogiła w Ochojeckim lesie
Kapliczka, a może mogiła w Ochojeckim lesie © amiga

szukając błotnika....

Środa, 12 lutego 2014 · Komentarze(6)
PIDŻAMA PORNO - Kotów kat ma oczy zielone wyjeżdżam z firmy gdzieś około 16:30. Jest mokro ale nie pada..., chwilę wcześniej założyłem nowy błotnik z przodu, a jako, że musiałem kupić komplet to na tyle mam założone 2 błotniki :) (jakoś nie miałem ochoty wieźć go w plecaku).

Plan na wieczór to przepatrzeć 30 km drogi i spróbować odnaleźć mojego sks-a..., mam wytypowane 2 miejsca gdzie bardziej byłem skupiony na omijaniu dziur. Nie zmienia to faktu, że w zasadzie od Sośnicy muszę przyglądać się lewej stronie dróg i poboczom...

Jakieś 600m od firmy, na skrzyżowaniu ul Jagiellońskiej, Hutniczej i Franciszkańskiej, jakiś debil w samochodzie mało mnie nie rozjechał (jechałem Jagiellońską i miałem pierwszeństwo), ostre hamowanie i zatrzymuję się kilka cm przed maską... qrwa....
Co z tego, że gość przeprasza..., zrobiło mi się ciepło... Chyba od jutra zacznę znowu jeździć z kamerką...

Jadę wolniej niż zwykle...., szukam czegoś co mogłoby przypominać mój błotnik, zbliżam się do pierwszego miejsca gdzie spodziewam się, że mogłem go stracić... tuż za osiedlem Janki/Janek... kawałek ścieżki i przejazd przez tory i... jest :) leży pod drzewem... Nikt się nim nie zainteresował :), Wkładam go do plecaka i w nieco lepszym humorze jadę do domu.

Syf na drogach nieziemski, ul Rogoźnicka, zawalona błotem z pobliskiej budowy...., po tym nie da się jechać...
W Rudzie Ślaskiej zmieniam nieco trajektorie i jadę bocznymi drogami. Dla odmiany leży sporo nie do końca roztopionego śniegu..., 
Jak to zamarznie w nocy to rano będzie dopiero Sajgon na drogach.... obym się jednak mylił...

W domu spoglądam na rowery dwa... - wyglądają podobnie, dość szczelnie pokrywa je błoto i piach... 

Mechaniczna pomarańcza
Mechaniczna pomarańcza © amiga

Zgubiony błotnik....

Środa, 12 lutego 2014 · Komentarze(2)
FISMOLL "Let's Play Birds" Rano trochę zamieszania, KTM jeszcze nie przygotowany do jazdy..., chwila zabawy z montażem licznika..., lampek..., błotników...

Z domu wychodzę ok 7:15, jest sucho..., za to nie wszystkie zębatki działają..., co jest raczej normą po zmianie łańcucha, tym bardziej, że poprzedni przejechał 1500 km... Trochę przegiąłem, miałem je zmieniać do max 500km. cóż... Myślę, że po kilku dniach się ułoży...

Większość trasy w całkiem niezłych warunkach, jednak na góralu jest zupełnie inna jazda..., czuję tą zmienioną geometrię, początkowo mam problemy by się dopasować, za to za Kochłowicami już jest mi dobrze, zadowolony jestem z Amora... 


Dojeżdżając do Zabrza, zaczyna coś lecieć z nieba, shit.... deszcze jest niewielki, ale upierdliwy..., im bliżej Gliwic tym gorze, zaczyna lać...
Jadąc w pobliży budowy DTŚki czuję, że coś jest nie tak, za dużo syfu ląduje mi na twarzy..., spoglądam w dół... nie ma przedniego błotnika..., jak? kiedy? powinienem coś usłyszeć..., a tu nic... nie mam pojęcia jak to się stało. Macam ręką rurę i nie czuję mocowania, wypadło wszystko, przypuszczam, że w serwisie wykręcali mocowanie i źle skręcili... Mać... 70zł w plecy... mam wycieczkę do rowerowego..., z drugiej strony jest niewielka szansa, że go odnajdę w drodze powrotnej... Coż... w takim przypadku miałbym 2 ;P

Jeszcze jedna fotka z okolic ul 73 pułku piechoty w Katowicach
Jeszcze jedna fotka z okolic ul 73 pułku piechoty w Katowicach © amiga

Powrót KTM-a

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(4)
Waglewski Fisz Emade - Władca kół Do centrum busiem, w serwisie jestem ok 19:00, chwila rozmowy... spoglądam na ramę.. jak się spodziewałem to model 2013. Nie przeszkadza mi to, na dokładkę pierwsze co mi się rzuca w oczy to KTM ruszył geometrię i zmienił przekroje rur w porównaniu do modeli z lat poprzednich. Kto wie, może to krok w dobrą stronę, może będzie bardziej wytrzymałe?

W końcu płacę i wychodzę..., przy znoszeniu po schodach.. czuję jaki lekki jest... w porównaniu do Szaraka..., tyle, że przez 2.5 roku przeszedł dość poważną operację odchudzającą, której kulminacją była zmiana amora... 700g zysku :)

Jadę przez centum Katowic, ul Kościuszki, mam wrażenie, że rower jest lekko niestabilny, za parkiem Kościuszki chwila postoju, sprawdzam ciśnienie w oponach, w przedniej jest zdecydowanie za niskie - ok 30psi... podczas gdy z reguły mam 40-45PSI, chwila pompowania i ruszam dalej..., jest zdecydowanie lepiej...

W Ochojcu jeszcze jeden postój, przypomniało mi się, że miałem kupić śrubki do mocowania bidonu Darkowi :), sklep jest jeszcze otwarty, do zamknięcia jest 10 min :). Przypomina mi się, też, że w końcu wypadałoby zakupić osłonę na widelec pod łańcuchem... jakoś do te pory obywałem się bez niego, jednak łańcuchy Shimanowskie strasznie latają i w Manfredzie dość mocno obiły widelec...

Dostępny był model Lizard Skins Super Jumbo... - kupiłem 2, drugi dla Gianta :)
Czerwony dla pomarańczki i czarny dla Szaraka :)

Jutro do pracy na KTM-ie... zmieniłem łańcuch i mam tydzień aby się dopasował :) 200-300km powinno załatwić sprawę

Dane trasy z endomodno - licznika oczywiście nie zabrałem ze sobą ;P

Mechaniczna pomarańcza
Mechaniczna pomarańcza © amiga

powrót do domu...

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(3)
Waglewski Fisz Emade - Sport Jest 16:00, pora się zbierać, dzisiaj spieszy mi się jak diabli, niemniej przed wyjściem zamieniam jeszcze kilka zdań, a czas leci... na rowerze jestem ok 16:30. Jadę do domu, ale coś nie potrafię kręcić, o ile rano jechało mi się rewelacyjnie, to teraz zupełne wypalenie.
Może to ten wredny wiatr wiejący z południa?

Jadę szosami, rower jest maksymalnie usyfiony, wiozę dodatkowe kg piachu i błota, myślę o podjechaniu na myjnię. Ruch na drogach nie przeszkadza..., czuć za to wilgoć, wodę... temperatura powoli spada....

Przed wyjazdem tel z Bikershopu... rower czeka. 230 zł do zapłacenia..., w sumie spodziewałem się nawet nieco większej kwoty... więc jest nieźle... 

Po drodze nie myślę o zatrzymaniu się, o foceniu, mam niby sporo czasu bo sklep/serwis jest otwarty do 20:00, ale wolę nie przeginać... W domu jestem kilka min po 18:00, coś na ząb, kąpiel i pędem do centrum Katowic...

Pozostałości budynków kolejowych w okolicach ul. 73 pułku piechoty w Katowicach
Pozostałości budynków kolejowych w okolicach ul. 73 pułku piechoty w Katowicach © amiga

W deszczu...

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(8)
Marcelina - Karmelove feat. Piotr Rogucki Poranek dżdżysty, kropi deszcz..., temperatura ok 4-5 stopni. ok 7:05 wsiadam na rower i jadę. Ciemno..., gęste chmury zakrywają niebo. Ruch na drogach całkiem spory, widać to już w Piotrowicach, zresztą w Rudzie Śląskiej też nie rozpieszczają kierowcy. 
Tyle, że dzisiaj w przeciwieństwie do dnia wczorajszego nie spotkałem przypadków  wymuszeń, jakiś dziwnych manewrów na drodze, wszystko było bardziej płynne spokojne...

Na korki natykam się dopiero w pobliżu centrum Zabrza, dzisiaj mnie to nie dziwi, jest 7:45, gorzej być nie mogło..., mimo wszystko lepiej się jedzie przez Zabrze i Gliwice jakieś  30 minut później, ew 30 min wcześniej :), przy czym ten drugi wariant raczej mi nie grozi zbyt często ;P

A w pracy czeka na mnie przesyłka, doszła w ciągu kilkunastu godzin :) To nowy szpej dla KTM-a - tylna przerzutka SHIMANO - SLX RD-M662-GS Shadow, tyle, że pewnie jeszcze chwilę poczeka w "szuflandii" i zostanie włożona razem z nowym napędem, chyba że mi odbije, co też nie jest wykluczone ;P . Zastąpi wysłużonego XTR-a, podobno wersja Shadow jest zdecydowanie lepsza od zwykłej, pożyjemy zobaczymy :) Patrząc na konstrukcję to jest wyraźnie bardziej "toporna", dostęp do poszczególnych elementów wyraźnie prostszy :) 

Szarak dostanie drugi do kompletu łańcuch - identyczny z tym który dostałem wraz z rowerem. 

Nowe szpeje czekają
Nowe szpeje czekają © amiga

dzwoni telefon...

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komentarze(4)
Waglewski Fisz Emade - Majty Jest coś koło 17:00, wychodzę z firmy..., wsiadam na rower i jadę.
Przed wyjściem wysłałem jeszcze kontrolnego maila do KTM-a w Krakowie odnośnie mojej ramy..., nie czekam na odpowiedź, nie spodziewam się cudu..., czekam na info co kiedy będę miał górala.

Ruch na drogach dość wredny, może samych samochodów jest niewiele, jednak mam wrażenie, że dzisiaj na drogach jest dzień "bezmózgów"... i to dosłownie. Wymuszenia pierwszeństwa zauważam przynajmniej kilka razy..., pierwsze już w Gliwicach jakieś 400 metrów od firmy...., podobnie w Zabrzu i Rudzie Śląskiej.... W te ostatniej na dokładkę jakaś sierota staje na środku skrzyżowania i zastanawia się gdzie jechać, pierwotny plan to chyba prosto, jednak zmienia zdanie i... w końcu skręca w prawo zatrzymując się po 3-4 metrach...
W Katowicach dla odmiany jakiś wariat ot tak skręca sobie nie włączając kierunkowskazu...., za nim kilka samochodów a  naprzeciwka też coś jedzie.... 

W drodze 2 razy dzwoni mi tel. a pierwszym razem ignoruję, za drugim czuję, że ten ktoś nie odpuści..., zatrzymuję się kawałek za "rynkiem" w Kochłowicach..., oddzwania, numer jest mi zupełnie nieznany... to Bikershop w Katowicach. Rower jutro będzie do odbioru... do wymiany jeszcze stery... +100zł do rachunku.., ciekawe ile w sumie zostawię... bo w między czasie mieli mi wymienić linki na Gore Ride-On(dostarczyłem), wymiana płynu w hamulcach, centrowanie tylnego koła, pełny serwis piast.... Za całość obstawiam wydatek od 200-300zł ze wskazaniem raczej na tą drugą kwotę..., nic... jutro mają mi jeszcze oddzwonić gdy wszystko będzie gotowe...

W sumie cieszy mnie to że rowerek wraca...

Dąb Papieski w Panewnikach
Dąb Papieski w Panewnikach © amiga
Inny wariant
Inny wariant © amiga

wschód słońca...

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komentarze(3)
Dr Misio - Dziewczyny Poranek względnie ciepły, po dość dżdżystej nocy. Zastanawiam się nad założeniem ochraniaczy na buty, w końcu może być mokro, w ostatniej chwili rezygnuję z tego pomysłu...

Poranek zapowiada się piękny poranek. Na rowerze jestem ok 6:45, wcześnie, zaczyna świtać, ruch na drogach niewielki, o dziwo spotykam kilku rowerzystów, nawet jeden próbuje popełnić samobójstwo wjeżdżając mi pod koła... skręcał w lewo jadąc z naprzeciwka..., mać... brakło może 50cm...

W okolicach Wirka/Bielszowic odwracam głowę i... muszę stanąć, piękny wschód słońca..., żal nie stanąć, nie pofocić...
Kilka min później znowu jadę...., wjeżdżam do Zabrze i mam wrażenie, że tutaj jest jakieś wariactwo, masa wariatów za kierownicą, to, że nie włączają kierunkowskazów przy skręcie to raczej norma, wymuszenie pierwszeństwa też..., obłęd.

Spoglądam na zegarek i... wszystko jasne... jest 7:50, gorszej godziny na Zabrze i Gliwice nie mogłem sobie wybrać ;P Reszta drogi też strasznie szarpana, co kilka samochodów jakiś baran lub baranica za kółkiem..., w zasadzie do bramy firmy cały czas coś, oczy dookoła głowy...

Dobrze że w końcu jestem na miejscu, ostatnie 10 km to była katorga...

Poranne mgiełki :)
Poranne mgiełki :) © amiga
Piękny wschód słońca w Rudzie Śląskiej
Piękny wschód słońca w Rudzie Śląskiej © amiga