mycie rowerka
Czwartek, 13 lutego 2014
· Komentarze(2)
Hey - Eksperyment
Zbliża się wieczór, pora uciekać do domu. Wsiadam na rowerek... jest jeszcze jasno..., może przesadzam, do ciemnicy mam może 40 min... Ruszam...
Słyszę jak rzęzi napęd..., jak woła o olej..., ale jestem okrutny, nie teraz....
Na drogach sucho..., wciągu dnia większość wody spłynęła, a może odparowała...., dość szybko wyjeżdżam z Gliwic, przede mną Zabrze, Podjeżdżam w pobliże stacji BP na myjnię ręczną... oba stanowiska zajęte... odpuszczam i lecę dalej... w sumie chyba dobrze się stało, bo Rogoźnicka to dalej jedno wielkie błotne bajoro.
Za to robię sobie małą przerwę w Bielszowicach, tutaj na myjni są 4 miejsca i tylko 2 zajęte....
Wrzucam 2 zł.... i spłukuje cały syf z rowera..., pięknie się prezentuje...., jeszcze tylko smarowanie i 5 min później jadę dalej, mijam Wirek, Kochłowice i dojeżdżam do Katowic..., jest już zupełnie ciemno...
Wnoszę rower do domu i spoglądam na Giancika... ech.... chyba jutro nim pojadę...., też domaga się mycia....
Aż dziwne, że jeszcze tego nie wynieśli na złom © amiga
Słyszę jak rzęzi napęd..., jak woła o olej..., ale jestem okrutny, nie teraz....
Na drogach sucho..., wciągu dnia większość wody spłynęła, a może odparowała...., dość szybko wyjeżdżam z Gliwic, przede mną Zabrze, Podjeżdżam w pobliże stacji BP na myjnię ręczną... oba stanowiska zajęte... odpuszczam i lecę dalej... w sumie chyba dobrze się stało, bo Rogoźnicka to dalej jedno wielkie błotne bajoro.
Za to robię sobie małą przerwę w Bielszowicach, tutaj na myjni są 4 miejsca i tylko 2 zajęte....
Wrzucam 2 zł.... i spłukuje cały syf z rowera..., pięknie się prezentuje...., jeszcze tylko smarowanie i 5 min później jadę dalej, mijam Wirek, Kochłowice i dojeżdżam do Katowic..., jest już zupełnie ciemno...
Wnoszę rower do domu i spoglądam na Giancika... ech.... chyba jutro nim pojadę...., też domaga się mycia....
Aż dziwne, że jeszcze tego nie wynieśli na złom © amiga