Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:1157.27 km (w terenie 93.00 km; 8.04%)
Czas w ruchu:49:57
Średnia prędkość:23.17 km/h
Maksymalna prędkość:50.17 km/h
Suma podjazdów:5248 m
Maks. tętno maksymalne:200 (108 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:46398 kcal
Liczba aktywności:38
Średnio na aktywność:30.45 km i 1h 18m
Więcej statystyk

Szybi przelot...

Sobota, 8 lutego 2014 · Komentarze(0)
Dr Misio - Mr Hui

W zasadzie niewiele do pisania, myślałem, że w sobotę uda się gdzieś wyjechać, niemniej przeziębienie daje znać o sobie, kaszel jak u palacza z 50-cio letnim stażem.  W ciągu dnia rozmowa z kuzynką, padł komp..., chwila tłumaczenia, że jestem przeziębiony..., nie chcę się tym dzielić i... dowiaduję się, że raczej nikogo nie zarażę..., tam wszyscy chorzy :), więc problem nie istnieje. 


Wsiadam an rower, będzie szybciej, do przejechania ok 4 km..., więcej niż 15 min. nie powinno mi to zająć...

Powrót nieco później, tyle, że nie chcę przeginać, jadę tyłami, nie chcę ryzykować spotkania z policją..., jeszcze by się okazało, że coś bym wydmuchał ;P W końcu na swoim  miejscu
W końcu na swoim miejscu © amiga

po dętki i lampki

Piątek, 7 lutego 2014 · Komentarze(3)
Die Toten Hosen - Hier Kommt Alex

Wieczorny wyjazd... delikatnie inny, po pierwsze muszę zahaczyć o rowerowy, miałem to zrobić w ciągu dnia i w końcu kupić dętki, na szczęście z firmy wychodzę jeszcze przed zamknięciem sklepu, na szybko kupuję 2 dętki i... lampkę :) tylną... W końcu od przybytku głowa nie boli... 


Kilkanaście minut później już z zamontowanym czerwonym stroboskopem kieruję się na Katowice, dzisiaj po szosach, spieszy mi się... Na drogach pusto, za to mam wrażenie dość wrednego porywistego wiatru, początkowo mam problem aby określić jego kierunek, wydaje mi się że wieje od wschodu, jednak bardziej związane było to z zabudową w Gliwicach..., dalej jest ju bardziej wyczuwalny kierunek - wieje z południa..., znowu całą drogę zbokuwindem :(


W Kończycach jeszcze chwila zastanowienia..., może jednak zjechać za A4-kę i pognać terenem (rozkopana Rogoźnicka nie jest lepsza)? Na szczęście rezygnuję z tego pomysłu, jednak czas ma dzisiaj ogromne znaczenie dla mnie...

Z błotem mam do czynienia dopiero na boisku Kolejarza w Piotrowicach..., czuję jak koła mi się zapadają w tej mazi..., szosy to jednak dzisiaj był dobry wybór :)

Plany na weekend bliżej niesprecyzowane, chociaż korci wizyta w Pszczynie, a w weekend Darek wspominał coś o Koszęcinie :)
Pytanie tylko co z tego wyjdzie, boję się, że wszystko może jeszcze pokrzyżować pogoda i... męczące mnie przeziębienie...


Nowa tylna lampka :)
Nowa tylna lampka :) © amiga

Proszę "pana"....

Piątek, 7 lutego 2014 · Komentarze(5)
Within Temptation - Sinéad

Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem bujania się po przychodniach..., w końcu trzeba było odwiedzić swojego lekarza po wizycie w szpitalu..., dzień wyszedł bezrowerowy, ale... i tak zaliczyłem wizytę we "wsiowym" sklepie sportowym....., w końcu wypadałoby założyć normalne pedały..., platformy już mi się znudziły :) Nie kombinowałem, po prostu kupiłem to co mam sprawdzone Shimanowskie 520...

W domu oczywiście zmiana pedałów i... rower musiał poczekać do dzisiaj..., co prawda w ciągu dnia miałem lekkie ciągoty.., jednak... tym razem musiało wygrać coś innego.


Dzisiaj pobudka dość wcześnie, tyle, że nie wpłynęło to w żaden sposób na porę wyjazdu, przed oczywiście jakieś śniadanie, prochy na przeziębienie... (ile to jeszcze potrwa, to już 3 tydzień i pogłębia się). 
Na rower wsiadam ok 7:15, jest już na tyle jasno, że nie odpalam lampek..., po co...

Jako, że to droga do pracy i chcę być wcześniej niż zwykle, to jadę szosami, wszystko układa się rewelacyjnie, aż do granicy Zabrza i Gliwic.., mam wrażenie, że rower utracił sterowność..., spoglądam na przednie koło..., widzę, że brakuje powietrza na dole opony...
W oponę wbity wielki kawał szkła...

To pierwsza pana szaraka...., czemu mnie to nie dziwi..., na dokładkę nie mam dętek, wczoraj w rowerowym chciałem kupić, ale nie mieli wersji z wentylami Presta. Czeka mnie łatanie...

10 min później jadę dalej..., przez awarię znowu jestem nieco później..., trudno... zdarza się...

Pierwsza pana.... Szarej Eminencji :)
Pierwsza pana.... Szarej Eminencji :) © amiga

testy w terenie....

Środa, 5 lutego 2014 · Komentarze(3)
Grzegorz Turnau - Naprawdę nie dzieje się nic

Z firmy wyjeżdżam już po zapadnięciu zmroku..., pedały dalej nie zmienione..., ech..., miałem podjechać jeszcze do sklepu, ale... przypominam sobie o tym tuż po minięciu rogatek Gliwic...

Za to zastanawiam się czy nie przejechać się po terenie i sprawdzić jak nowy nabytek będzie się spisywał na leśnych ścieżkach, wąskie opony z niewielkim bieżnikiem raczej nie wróżą specjalnego sukcesu, ale.... kiedyś i tak będę musiał to sprawdzić, przetestować, wiec czemu nie dzisiaj?


Przejeżdżam w Zabrzu przez os. Janki, czy Janek... i jestem w Makoszowach, jednak nie decyduję się na przejazd przez starą hałdę..., tam na bank będzie głębokie, grząskie błoto. Za to kieruję się ul. Jana Styki... by pod jej koniec skręcić na właściwą ścieżkę prowadzącą na Helembę. Pierwsze wrażenie jest takie, że piasek i błoto to nie ulubione miejsce Szaraka... Niemniej rower przejechał wszystko... Dość pozytywnie zaskoczył na lodowych łachach..., może to jeszcze kwestia przyzwyczajenia.


W Panewnikach mała przerwa w jeździe, spotkanie z kumplem..., nieco później odprowadza mnie w pobliże skrzyżowania z ul Kościuszki w Piotrowicach... Tam się rozstajemy i już "normalnie" kieruję się na dom...


Się chyba wysypało
Się chyba wysypało © amiga

spóźniony

Środa, 5 lutego 2014 · Komentarze(0)
Gaba Kulka - Laleczka

Słońce dawno już wzeszło, buzę się..., masakra..., zaspałem.., tyle, że nie przypominam sobie aby komórka mnie budziła..., spoglądam na nią..., system się wysypał i przy okazji rozładował baterię do zera... pomogło dopiero przywrócenie ustawień fabrycznych... i lekkie podładowanie, o rejestrowaniu drogi na endo nie ma mowy.

W chwili wyjazdu jest 8:20, komórka w kieszeni podłączona do zewnętrznej baterii, ładuje się i odtwarza dane z kopii zapasowej..., lecę szosami, naciskam na pedały, spieszę się..., przeszkadzają te pedały..., wczoraj nie było szans na wyrwanie się do sklepu, może dzisiaj będzie na to chwila..., może wyjdę ciut wcześniej i przed powrotem je zakupię i podmienię?

Teraz nie ma czasu na takie rozważania, jedynym pocieszeniem tak późnego wyjazdu jest to, że na drogach ruch jest niewielki, a może po prostu odwykłem przez ten miesiąc nieobecności?

Docieram do bram firmy i ledwie przekraczam próg już jestem atakowany..., bo coś trzeba na gwałt zrobić, sytuacja awaryjna, więc szybka kąpiel i do pracy...


Już kilka razy zastanawiał mnie ten krzyż (a może mogiła) w lesie Ochojeckim..., nie ma żadnej informacji, żadnej inskrypcji, ale ktoś się nim opiekuje
Już kilka razy zastanawiał mnie ten krzyż (a może mogiła) w lesie Ochojeckim..., nie ma żadnej informacji, żadnej inskrypcji, ale ktoś się nim opiekuje © amiga

wieczorem

Wtorek, 4 lutego 2014 · Komentarze(2)
Niezmiennie - SNOWMAN

Jest trochę przed 17:00, zbieram się, dzisiaj już zupełnie nie przeszkadza mi to, że zapadł zmrok..., rower jest dobrze wyposarzony w światełka, odblaski...


Za to w ciągu dnia nie udało mi się wyrwać na chwilę do sklepu zmienić pedały, na spd-ki..., jak zaczął się Sajgon ok 10:00 tak zakończył się chwilę przed wyjazdem. Cóż, pomęczę się na platformach, w sumie i tak dobrze mi się jedzie, fakt, że na podjazdach brakuje "ciągnięcia" do szczęścia..., niemniej, rower się wtacza po kolejne wzniesienia. Koci mnie aby go przetestować w terenie, dzisiaj z rana na krótkich odcinkach, próbowałem wyczuć go na koleinach, wydaje się, że pomimo wąskich opon, radzi sobie całkiem nieźle..., ale za wcześnie na ochy i achy... Szarak musi przejechać znacznie więcej, abym był w stanie cokolwiek o nim powiedzieć.


Pod koniec czuję zmęczenie, to efekt przymusowego bezrowerowego stycznia i męczącego mnie od 2 tygodni przeziębienia...

na ul.Rogoźnickiej w Zabrzu trwa w najlepsze remont kolejnego odcinka, dobre 100m muszę prowadzić rower, niestety nie da się jechać po leżących w bezładzie kawałków rur, krawężników, mając świadomość że po lewej stronie mam 2 metrową dziurę... 


W domu jestem w takim sobie czasie..., temperatura w okolicy -1, ale mam wrażenie, że było sporo cieplej..., a może to było tylko złudzenie..., w domu jeszcze jeden drobiazg do zrobienia...., chyba lekko dopompuję koła..., w tej chwili jest ok 3.5 bara, wydaje mi się że przy 4.5 powinno się lepiej jechać szosami... jutro będzie okazja to sprawdzić...


W lesie Ochojeckim
W lesie Ochojeckim © amiga

późno porankowy wyjazd

Wtorek, 4 lutego 2014 · Komentarze(2)
Sorry Boys - Cancer Sign Love

Po wczorajszym młynie spowodowanym zakupem rowera z zaskoczenia :), dzisiaj przyszła pora na codzienną prozę życia..., tyle, że z rana jeszcze krótki spacer do przychodni przerejestrować się, po styczniowych problemach profilaktycznie trzeba będzie od czasu do czasu zahaczyć o врачa ;)


Dzięki temu wyjazd do pracy opóźnił się i to sporo. Wyjechałem gdzieś w okolicach 8:30, słońce już dawno wzeszło, jednak było -6 na starcie. Rześko...


W zamian za późny wyjazd, mam pustawo na szosach...., żadnej ciemnicy..., próbuję się przyzwyczaić do geometrii roweru. To co mi przeszkadza, to brak spd-ków. Plan na dzisiaj to zajść/zajechać do sklepu rowerowego i kupić 520ki Shimanowskie...., tyle, że to już po przyjeździe. A teraz na każdym skrzyżowaniu śmieszy mnie odruch wypinania się na platformach :), w zasadzie nie panuję nad tym odruchem...., zostałem uwarunkowany jak "pies Pawłowa" ;P

Czuję, że miesiąc bez rowera poczynił lekkie spustoszenie, chwilę zajmie odrobienie tego straconego czasu..., czuję że Giant jest wyraźnie cięższy od KTM-a, który pod koniec "życia" zszedł z wagą grubo poniżej 12kg. 

Na dokładkę mam problem by przyzwyczaić się do szerokiej kierownicy..., znowu, prawdopodobnie wymienię ja na coś bardziej prostego i krótszego..., ale to wszystko z czasem. Dzisiaj cieszę się, że jadę :)

Dodatkowo Szarak ma blacik z 48 zębami..., kombinacja 48/11 jeszcze nie jest a tą chwilę, obecnie najlepsza kombinacja to 48/15, może to i lepiej..., może gdy zrobi się nieco cieplej da się pociągnąć trochę....
Na sam rower nie ma co narzekać, jest naprawdę niezły, a w trakcie użytkowania pewnie część komponentów zostanie wymieniona, na te z wyższych klas... 

Zaskakująco dobrze działają przerzutki i hamulce...., zastanawiam się czy to efekt nowości..., czy to tak ma... na XT-kach, XTR-ach w ktm-ie nie przypominam sobie aby to tak dobrze pracowało, zawsze były jakieś problemy, kolejne serwisy kapitulowały. 


Jednak nie ma co chwalić dnia przed zachodem..., o jakości i niezawodności będę w stanie cokolwiek powiedzieć pod koniec marca, kwietnia, gdy rower będzie miał za sobą >3000-4000 km.


Wiadukt w okolicach Giszowca
Wiadukt w okolicach Giszowca © amiga

Po dłuższej przerwie, ale za to....

Poniedziałek, 3 lutego 2014 · Komentarze(9)
Within Temptation - Whole World is Watching ft. Piotr Rogucki Długo mnie nie było na BS... przyczynu w sumie 2. Po pierwsze pobyt w szpitalu i 2 tyg. z życia wyjęte, a druga sprawa to KTM-ik pojechał do serwisu. Decyzja jest już podjęta, rama będzie wymieniona, ale gdy KTM wyprodukuje mi ramę ;P masakra... bo tych z rocznika 2013 już nie mają, a na 2014 jeszcze nie mają... Ech...

Tydzień temu przejechałem się, na jakimś makrokeszu ale to nie ta bajka... musiałbym w niego zainwestować aby miało to ręce i nogi...., po pierwsze sztyca i siodełko... sztyca za krótka, siodełko niemiłosiernie niewygodne..., w efekcie pojawił mi się dawno nieodczuwany ból w kolanach. Po drugie hamulce... na szczęście tylko klocki do wymiany na coś lepszego, bo te oryginalne w niskich temperaturach w zasadzie nie działają..., idąc dalej tym tropem, jakoś nie mogłem się przyzwyczaić do przerzutek..., więc do wymiany... W sumie uzbierałoby się kilaset zł a i tak rower byłby tylko na chwilę, byłby zabawką... szkoda z nim walczyć. Na dokładkę założyłem hardcorowe opony Maxxisy wetscream... i w efekcie toto nie chciało się toczyć nawet z górki. Rower poszedł w odstawkę, chyba go podaruję komuś....

Za to dzisiaj do pracy klasyk pociąg..., jednak za nim dojechałem do Gliwic już miałem małego wq...a... Po drodze widziałem przynajmniej kilku rowerzystów. Pogoda dość ładna..., a ja w zbiorkobusach :( Dzisiaj miałem wejść jeszcze do sklepu porozmawiać ze sprzedawcą... o rowerach, nie myślałem o kupnie w tym tygodniu czegokolwiek, ale... pod wpływem impulsu kupiłem Crossa - Giant Roam 2 Disc. W sumie nie jest to żaden wypas, to rower "budżetowy" i taki ma być... To rower który ma zastąpić KTM-a na trasie Katowice->Gliwice i obniżyć mi koszty eksploatacji.

Czemu Cross? Pierwsza myśl (zresztą dalej mi to chodzi po głowie) to szosa..., tyle, że na trasie K->G odbija mi i jadę często w wariancie mieszanym, tzn częściowo po szosach, częściowo po terenie. Sam teren nie jest zbyt trudny..., więc nie musi to być wyczynowy bike. Cross mi to daje..., KTM będzie dalej jeździł tyle, że po ciężkim terenie po Jurze, po górach, bagnach ;P itd... A Giant... cóż... obstawiam, że roczny koszt eksploatacji zamknie się w około 1500zł... Jak będzie czas pokaże... Dzisiaj do domu nieco wcześniej, wyjechałem ok 16:20. Ze względu na to, że zakup był w tak dziwnej formie to..., jechałem po cywilu, nie mając lampek, odblasków, kasku, ciuchów i butów rowerowych..., nie wspominając o łatkach, dętkach czy zwykłej pompce...

Informacje o przejechanych km i czasie wyjątkowo z endomondo..., liczniki też oczywiście w domu :)

W sumie ciekawie to wyszło...

Na dniach mam nadzieję, że uda się uzupełnić jeszcze 2 wpisy zaległe...., ale nie miałem wcześniej na nie ani czasu, ani weny....

Mam nadzieję, że po raz ostatni w tym roku widziałem dworzec PKP
Mam nadzieję, że po raz ostatni w tym roku widziałem dworzec PKP © amiga