wieczorem
Wtorek, 4 lutego 2014
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Niezmiennie - SNOWMAN
Jest trochę przed 17:00, zbieram się, dzisiaj już zupełnie nie przeszkadza mi to, że zapadł zmrok..., rower jest dobrze wyposarzony w światełka, odblaski...
Za to w ciągu dnia nie udało mi się wyrwać na chwilę do sklepu zmienić pedały, na spd-ki..., jak zaczął się Sajgon ok 10:00 tak zakończył się chwilę przed wyjazdem. Cóż, pomęczę się na platformach, w sumie i tak dobrze mi się jedzie, fakt, że na podjazdach brakuje "ciągnięcia" do szczęścia..., niemniej, rower się wtacza po kolejne wzniesienia. Koci mnie aby go przetestować w terenie, dzisiaj z rana na krótkich odcinkach, próbowałem wyczuć go na koleinach, wydaje się, że pomimo wąskich opon, radzi sobie całkiem nieźle..., ale za wcześnie na ochy i achy... Szarak musi przejechać znacznie więcej, abym był w stanie cokolwiek o nim powiedzieć.
Pod koniec czuję zmęczenie, to efekt przymusowego bezrowerowego stycznia i męczącego mnie od 2 tygodni przeziębienia...
na ul.Rogoźnickiej w Zabrzu trwa w najlepsze remont kolejnego odcinka, dobre 100m muszę prowadzić rower, niestety nie da się jechać po leżących w bezładzie kawałków rur, krawężników, mając świadomość że po lewej stronie mam 2 metrową dziurę...
W domu jestem w takim sobie czasie..., temperatura w okolicy -1, ale mam wrażenie, że było sporo cieplej..., a może to było tylko złudzenie..., w domu jeszcze jeden drobiazg do zrobienia...., chyba lekko dopompuję koła..., w tej chwili jest ok 3.5 bara, wydaje mi się że przy 4.5 powinno się lepiej jechać szosami... jutro będzie okazja to sprawdzić...
W lesie Ochojeckim © amiga
Jest trochę przed 17:00, zbieram się, dzisiaj już zupełnie nie przeszkadza mi to, że zapadł zmrok..., rower jest dobrze wyposarzony w światełka, odblaski...
Za to w ciągu dnia nie udało mi się wyrwać na chwilę do sklepu zmienić pedały, na spd-ki..., jak zaczął się Sajgon ok 10:00 tak zakończył się chwilę przed wyjazdem. Cóż, pomęczę się na platformach, w sumie i tak dobrze mi się jedzie, fakt, że na podjazdach brakuje "ciągnięcia" do szczęścia..., niemniej, rower się wtacza po kolejne wzniesienia. Koci mnie aby go przetestować w terenie, dzisiaj z rana na krótkich odcinkach, próbowałem wyczuć go na koleinach, wydaje się, że pomimo wąskich opon, radzi sobie całkiem nieźle..., ale za wcześnie na ochy i achy... Szarak musi przejechać znacznie więcej, abym był w stanie cokolwiek o nim powiedzieć.
Pod koniec czuję zmęczenie, to efekt przymusowego bezrowerowego stycznia i męczącego mnie od 2 tygodni przeziębienia...
na ul.Rogoźnickiej w Zabrzu trwa w najlepsze remont kolejnego odcinka, dobre 100m muszę prowadzić rower, niestety nie da się jechać po leżących w bezładzie kawałków rur, krawężników, mając świadomość że po lewej stronie mam 2 metrową dziurę...
W domu jestem w takim sobie czasie..., temperatura w okolicy -1, ale mam wrażenie, że było sporo cieplej..., a może to było tylko złudzenie..., w domu jeszcze jeden drobiazg do zrobienia...., chyba lekko dopompuję koła..., w tej chwili jest ok 3.5 bara, wydaje mi się że przy 4.5 powinno się lepiej jechać szosami... jutro będzie okazja to sprawdzić...
W lesie Ochojeckim © amiga