Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:1581.40 km (w terenie 346.00 km; 21.88%)
Czas w ruchu:64:59
Średnia prędkość:24.34 km/h
Maksymalna prędkość:47.33 km/h
Maks. tętno maksymalne:200 (108 %)
Maks. tętno średnie:157 (85 %)
Suma kalorii:58703 kcal
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:35.94 km i 1h 28m
Więcej statystyk

spóźniony, ale po terenie - częściowo

Środa, 24 kwietnia 2013 · Komentarze(9)
TOTENTANZ - Przeżyjemy Zło


Z firmy wychodzę chwilę po 17:00. Późno, na dokładkę jestem umówiony na Stargańcu. Wysyłam SMS-a z informacją o prawie pewnym spóźnieniu. Ruszam, kombinuję, czy nie polecieć po szosach, ale... trasa będzie sporo dłuższa, hałda też raczej odpada, niby krócej ale spowalnia i to dość mocno. Wybieram wariant za którym nie przepadam, ale jest to wypadkowa kilku wariantów. Czeka mnie przejazd przez węzeł A4 w Kończycach. Nie lubię tego miejsca, może dlatego, że 2 lata temu zaliczyłem tutaj solidną glebę tuż przed samochodem...

Na szczęście to tylko około kilometr, wbijam się w las i wyjeżdżam na Halembie, znowu szosy i.... już mam jechać na Panewniki, jedna … bez sensu..., niepotrzebnie nadrobię kupę kilometrów. Lepiej będzie zahaczyć o Jamnę i tyłem dojechać w okolice Mikołowa/Stargańca.

Czas leci, nieubłaganie, po drodze zatrzymuje mnie jakaś rodzinka bikerów pytając się o drogę..., nie wiedzą gdzie są i po co... ;P

Z grubsza nakreślam im pozycję, jadą w kierunku Halemby, fajnie prawie cała trasa z górki :). Ja za to muszę pchać pod górę ;) - dla mnie rewelacja.

Docieram do Stargańca. Czeka na mnie już Devilek, rozmawiamy dobrą godzinę, słońce zaczyna się chylić ku zachodowi, a mamy jeszcze kawałek do domu. Pora ruszyć... kilka km przez lasy i wyjeżdżamy w Piotrowicach na ul. Asnyka. 2km dalej rozstajemy się, mam może 300m do domu, Devilek nieco więcej.

Fajnie było się spotkać i pogadać chwilę, padła też myśl aby zorganizować jakieś małe spotkanie BS na Stargańcu. Może się uda? Tyle, że weekendy raczej odpadają, więc pewnie w tygodniu... Zobaczymy :)

Northwave Freeride - nowe SPD-ki :) © amiga


stwierdzenie zalać robaka nabiera zupełnie nowego znaczenia © amiga

lajtowo o poranku...

Środa, 24 kwietnia 2013 · Komentarze(4)
Kukiz i Piersi - Rozjebałem sie na drzewie


Środa, mam problem ze wstaniem, z pobudką, nie wyspałem się... :(

Powoli zbieram się i... w ostatniej chwili przypominam sobie o wymianie łańcucha... 5 min później mogę ruszyć. Jednak za diabła nie potrafię się rozkręcić, nie mam dzisiaj ochoty na jazdę, jestem zmęczony.

Wjeżdżam w lasy, dzisiaj na pełnym "lajcie" na spokojnie, nie spiesząc się. W okolicach Zabrza Makoszowy delikatnie zmieniam trasę, przejeżdżam obok leśnych stawików. Na chwilę się zatrzymuję, trochę focę, ale muszę przyjechać tu z obiektywem na "ptaki" - jest tego sporo. W sumie ciekawe miejsce :)

jak lustro... © amiga


może to nie żabie doły, ale też jest.... © amiga


Idealne miejsce do kręcenia horrorów.... © amiga


Ps. Miałem wstawić fotę butów, ale zupełnie zapomniałem o tym. Może wieczorem będzie więcej czasu.

wyjątkowo szosowo....

Wtorek, 23 kwietnia 2013 · Komentarze(6)
Varius Manx - Orła Cień


Wyjeżdżam z pracy, prognozy wskazują, że mogę napotkać burzę... kombinuję jak pojechać i... wybieram dzisiaj szosy. Może uda mi się uciec przed deszczem.

Dzień lekko nietypowy przygotowania do nadchodzącego maratonu, więc dokupiłem dętki, do tych rubeny jakoś nie mam przekonania, tym bardziej, że ostatnio jedna puściła na zgrzewie po zaledwie 60km... przywitałem Continentale.... zobaczymy...

Przyszła też pora na wymianę klocków hamulcowych, te co mam przetrwały zimę i... niewiele już z nich zostało, a w nieznanym terenie wolę być pewny hamulców..., przy okazji „niechcący” kupiłem kolejne buty SPD ;P gdy zobaczyłem je w sklepie to była miłość od pierwszego spojrzenia... Jutro wrzucę fotkę....

Widziałem orła cień © amiga

ponownie po terenie :)

Wtorek, 23 kwietnia 2013 · Komentarze(5)
Budka Suflera - Jolka Jolka Pamiętasz...


Wtorek. Poranek +12 :) Cóż zrobić, pora wsiąść na rower i myknąć do pracy. Czeka teren..., czekają hałdy, wczoraj mała zmiana opon, Kedna SB8 z przodu powędrowała na tył, a Maxxis CrossMark znalazł się na przodzie. Opona Authorowska powędrowała do archiwum... Może jeszcze kiedyś ją wykorzystam..., jak będzie mi szkoda tych dobrych, a może musi po prostu odleżeć swoje zanim ją wywalę?
Większość trasy po terenie, zresztą jakby mogło być inaczej..., gdy świeci słońce.
Wieczorem już może nie by tak fajnie zapowiadane są opady, informacje z new.meteo.pl wskazują nawet na dość silne burze...

Kilka dzisiejszych fotek :)

Harfa Frankiewicza ;P © amiga


jeziorio Farskie - w zasadzie to co po nim zostało po budowie A4 © amiga


ten to ma branie ;P © amiga


Lustereczko powiedz przecie.... © amiga


wjazd na teren budowy DTŚki w Sośnicy © amiga

po lasach...

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 · Komentarze(5)
Totentanz - Czas ognia


Wybiła 16:00..., hmmm.. dziwne... stoję już w blokach startowych, dziwnie mi z tym...

Jest ciepło, komórka pokazuje 22 stopnie w cieniu... ubrany na krótko ruszam...
Wariant wchodzi jeden... teren..., hałda...., teren... Starganiec.... teren i trochę szos :), Kolejne podjazdy, kolejne zjazdy... kamienie, szuter, piasek, błoto, jestem w swoim żywiole..., Zatrzymuję się dopiero na Stargańcu. Przyglądam się ludziom,... to miejsce tak opuszczone jeszcze kilka dni temu, znowu zaczyna się zaludniać, znowu tętni życiem :)

Tak to tylko ja potrafię :) © amiga


Spoglądam na rower, na tylną oponę i.... nie wierzę, rozwaliłem nówkę..., to chyba standard u mnie.... ech.... Przy czym pierwszy raz widzę coś takiego.... To nie wygląda na przecięcie, to raczej pęknięcie. Nic jutro wrzucę na tył Maxxisa Cross Marka.

Starganiec :) © amiga


Miejsca na rumaki sporo, tyle że nikogo tutaj nie ma.... © amiga



Ps. Piękny dzień, rewelacyjnie się jechało... Oby cały tydzień był taki :)

Budzi się tydzień :)

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 · Komentarze(7)
Elektryczne gitary - Wytrąciłaś mnie z równowagi


No to doczekałem sie, poniedziałku :)
Poranek piękny słoneczny, chce się wstać, chce się jechać, chce się terenu :), oczywiście bez przesady... do pracy trzeba dojechać w jakimś skończonym czasie.

W Panewnikach wbijam się w las :), a co...., słuchać świergot ptaków, to dość spora odmiana po warkocie silników mijanych w drodze samochodów. Nie musze też zważać na to czy mnie ktoś rozjedzie, czy nie, ruchu tutaj nie ma żadnego :) Jestem sam :)

Jakoś szybko zlatuje mi droga, w ekspresowym tempie docieram do Zabrza Makoszowy, zastanawiam się czy jechać hałda, ale.... zauważam na podjeździe rowerzystę...., gdzieś tam z tyłu jakiś diabełek podpowiada, że chyba pora.... nieco poszaleć na drodze :). Przede mną…, przed nami ok kilometrowy podjazd na wiadukt nad A4 :). Coś wyjątkowo dobrze mi się kręci....., jeszcze nie wiem czy taki mam dzisiaj dobry dzień na "ciśnięcie" czy może wiatr mnie wspomaga? Prawie nie czuję tego, że jest pod górkę, coś jest nie tak....

Za kopalnią skręcam do Lasku Makoszowskiego, ostatnio rzadko tędy jeżdżę, głównie dlatego iż w chwili obecnej jest to częściowo przejazd przez plac budowy DTŚ-ki... Trochę szkoda tego miejsca, z drugiej strony ta droga musi powstać, jest potrzebna... Nie da się mieć wszystkiego... :(

pozostało ok 6km szos... ale to już nie problem. Testuję kolejne lusterko rowerowe, ciekawe kiedy je rozwalę..., poprzednie wytrzymywały po kilka tygodni.... nie spodziewam się aby te było bardziej wytrzymałe. Nie zmienia to faktu, że jest niesamowicie użyteczne.

Jestem już w pracy, sprawdzam prognozy i wiatr... Już wiem czemu tak dobrze mi się jechało. Wiało z najbardziej idealnego kierunku z południowego-wschodu, za to powrót może być pod górkę :)

Chwila przerwy w Lasku Makoszowskim © amiga


Zazieleniło się :) © amiga


Jeszcze specjalnie wiosny nie widać, ale to kwestia kilku dni.... © amiga


Miłego tygodnia :)

miało być krótko, wyszło jak zawsze....

Sobota, 20 kwietnia 2013 · Komentarze(6)
Farben Lehre - Kwiaty


Sobota, dzisiaj kołomyja, walka z piecem gazowym trwa już tydzień, mam dość.

Ok 13:00 wychodzę, zabieram ze sobą rower, muszę do lasu...

Plan prosty, czasu i tak niewiele, więc kierunek Starganiec, jeszcze mnie tam nie widziano w tym roku.

Pierwszy raz na Stargańcu w tym roku :) © amiga


Sezon łowiecki już się zaczął © amiga


Chwilę siedzę, odpoczywam i... zbieram się, obracam rower w kierunku Ochojca, jednak... zmieniam pierwotny plan, jadę przez Mikołów i Podlesie, wbijając się w kolejne lasy. Na Kostuchnie przystaję przy wyciągu narciarskim. Górka nie jest specjalnie wielka, ale taka akurat do podjazdu :) zjeżdżam na sam dół, chwila na focenie i... pora sobie przypomnieć do czego służy środkowa zębatka

Wyciąg narciarski Sopelek - widziany z dołu © amiga


Powoli się zazielenia © amiga


muszę, przyznać, że w terenie jest przydatna :), boczkami zaliczam kolejne kilka podjazdów, kierunek Murcki, w Katowicach wyżej się nie da, no.... może jeszcze wzgórze Wandy, ale jest mi nie po drodze. Pora odbić do domu, na Ochojec..., jeszcze ten lasek...., ten staw... w zasadzie mój pierwszy po latach wyjazd rowerowy był właśnie nad ten stawik. Nic specjalnego, ale mam do niego sentyment.

Wieki już tutaj nie byłem... © amiga


Może pocałować? © amiga


Ślepiotka - jeden z dopływów Kłodnicy © amiga


Do domu mam niecałe 2km. Najchętniej pojeździłbym jeszcze kilka godzin, ale nie dzisiaj. Może jutro uda się znowu na chwilę wyrwać...

hałda :)

Piątek, 19 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
The Cuts - Czarny świat


jest ok 17:00, wychodzę na zewnątrz, chłodno się zrobiło. Dość nieprzyjemnie, na dokładkę pokropuje sobie deszcz od czasu do czasu. Zakładam na sobie przeciwdeszczówkę, chociaż nie jestem przekonany czy to dobry wybór.
Ruszam, chyba pojadę po szosach... jednak na wysokości Sośnicy zmieniam plan - Hałda. Wjeżdżam w teren, w zasadzie to na plac budowy DTŚ-ki. trochę wody i... czuję, że jest ślisko, zwalniam, nie na się jechać o tej czarnej mazi zbyt szybko.

Na szczyt dojeżdżam w jednym kawałku, całość była przejezdna, jednak trzeba uważać. Zjazd dość wredny, deszcze nie był na tyle duży aby utwardzić podłoże, w efekcie pod cienką warstwą mokrego piasku znajduje się ten suchy, luźny. Koła tańczą, w prawo, w lewo.

Jestem w Makoszowach teraz pora na starą hałdę, w zasadzie hałdkę, tutaj warunki jeszcze gorsze, masa błota z głębokimi koleinami i ponownie ślisko..., na szczęście odcinek ma ok kilometra, dalej już ścieżki leśne. Może dzisiaj też nie są w stanie idealnym ale nie ma dramatu.

Chwila po szosach na Halembie i czeka mnie lasek Panewnicki, po deszczu z reguły daje się on we znaki, jednak jakoś wyjątkowo wszystko jest ok. Może wody spadło zbyt mało?

Zatrzymuje się na chwilę na boisku Kolejarza w Katowicach, widzę te pełznące ciemne chmury. Nie zapowiada to pogody w weekend, ale może jeszcze coś się odmieni. Może uda się uratować chociaż jeden dzień?

nadciagają ciemne chmury © amiga

do pracy

Piątek, 19 kwietnia 2013 · Komentarze(1)
Pink Floyd - "High Hopes"


Poranek zapowiada się ciekawie..., budzi mnie wschód słońca... jednak chwilę później zauważam nadciągające ciężkie chmury. W chwili gdy wychodzę zaczyna kropić... Myślałem o terenie, jednak jeżeli rozpada się bardziej to będę wyglądał jak błotny potwór..., więc pozostały szosy.

Droga klasyczna, tyle, że dziwnie pusto na drogach, zaciski napotykam w Rudze Śląskiej i Zabrzu..., reszta czysta...

W Zabrzu na drodze będącej objazdem dla remontowanej ul Rogoźnickiej ktoś wpadł na genialny pomysł o zerwaniu asfaltu. Brawo... Jedno nieskończone, a biorą się za drugą... Szkoda gadać..

No i zwinęli mi asfalt .... © amiga

prawie full terenem :)

Czwartek, 18 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Dyjak - Atramentowa rumba


Wybija 17:00, pora się zbierać, pora do domu. Wychodzę na zewnątrz, a tam 26 stopni :), w pełni na krótko, w pełni szczęścia wbijam się w Sośnicy w teren, dzisiaj nic nie może mi tego odebrać, mam ochotę na teren i mam go pod dostatkiem w drodze do domu :) Fantastycznie się jedzie gdy długie wdzianko jest w plecaku. Szkoda, że poranki są jeszcze chłodne. Pewnie to kwesta 2-3 tygodni i nie będę musiał się rano opatulać :)

Za Zabrzem odbijam nad Kłodnicę i wałem jadę spokojnie, podziwiając widoki. Zatrzymuję się tam na chwilę, szukam ptaków, lecz jest ich jeszcze niewiele.

Nic. ruszam dalej i wbijam się w kolejne lasy, ścieżki, boczkiem docieram aż do Kuźnickiej na Halembie i znowu las, tym razem Panewnicki :)

Szkoda, że nie miałem więcej czasu, po głowie chodził mi jeszcze Starganiec, jednak przypomniałem sobie, że jestem umówiony na 19:00...

Nie ma lekko

jak kaczki na wodzie © amiga


puszczanie kaczek na wodzie © amiga