po lasach...
Wybiła 16:00..., hmmm.. dziwne... stoję już w blokach startowych, dziwnie mi z tym...
Jest ciepło, komórka pokazuje 22 stopnie w cieniu... ubrany na krótko ruszam...
Wariant wchodzi jeden... teren..., hałda...., teren... Starganiec.... teren i trochę szos :), Kolejne podjazdy, kolejne zjazdy... kamienie, szuter, piasek, błoto, jestem w swoim żywiole..., Zatrzymuję się dopiero na Stargańcu. Przyglądam się ludziom,... to miejsce tak opuszczone jeszcze kilka dni temu, znowu zaczyna się zaludniać, znowu tętni życiem :)
Tak to tylko ja potrafię :)© amiga
Spoglądam na rower, na tylną oponę i.... nie wierzę, rozwaliłem nówkę..., to chyba standard u mnie.... ech.... Przy czym pierwszy raz widzę coś takiego.... To nie wygląda na przecięcie, to raczej pęknięcie. Nic jutro wrzucę na tył Maxxisa Cross Marka.
Starganiec :)© amiga
Miejsca na rumaki sporo, tyle że nikogo tutaj nie ma....© amiga
Ps. Piękny dzień, rewelacyjnie się jechało... Oby cały tydzień był taki :)