Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2013

Dystans całkowity:1390.01 km (w terenie 72.00 km; 5.18%)
Czas w ruchu:59:33
Średnia prędkość:23.34 km/h
Maksymalna prędkość:46.91 km/h
Maks. tętno maksymalne:188 (102 %)
Maks. tętno średnie:151 (82 %)
Suma kalorii:55686 kcal
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:35.64 km i 1h 31m
Więcej statystyk

chrup, chrup...

Czwartek, 7 marca 2013 · Komentarze(3)
Ayreon - Isis and Osiris


Wpis szybki, bo i czasu dzisiaj niewiele...
Wyjazd chwilę przed 7:00, klasyczny problem z pozbieraniem się, tym bardziej, że za oknem znowu szaroburo i ogólnie nieciekawie...

Początkowo jedzie się całkiem przyjemnie, jest sucho, jednak już na wysokości Kochłowic wjeżdżam w deszczową strefę, robi się ciekawie, czerwona fala to dzisiaj standard, na dokładkę, czuję, że coś dzieje się z rowerem, słyszę że coś chrupie, pierwsza myśl to suport, ten przejechał już ok 10000km, ale to raczej nie on, chrupanie pojawia się nie tylko gdy pedałuję. Druga myśl, złamałem ramę... ale też coś mi nie pasuje do objawów, powinienem słyszeć chrupanie na każdym wyboju, a tak nie jest. Więc pozostało w zasadzie jedno pewnie rozwaliłem do końca piastę z tyłu, cóż..., na tą chwilę nie mam czasu by się temu przyjrzeć….

Jeżeli się uda to podrzucę jeszcze dzisiaj rower do serwisu, jeżeli braknie na to czasu to sprawdzę to już w domu....


Widok ze śląskiej góry © amiga

rowerowa środa :)

Środa, 6 marca 2013 · Komentarze(2)
Evanescence - My Immortal


Z firmy wychodzę o 17:00 wygląda na to, że ten tydzień będzie pod znakiem późnych wyjść, ale cóż, jak trzeba to trzeba. Nie ma co narzekać, ciężki okres zawsze się kiedyś kończy.

Ruszam i już po chwili mijam kolejne ulice, wyprzedzam kolejnych "niedzielnych" bikerów, przeszkadza jedynie silny wiatr z południa, przy czym dzisiaj czuję, że wieje z tamtego kierunku. Teren omijam łukiem, poza boiskiem Kolejarza w Piotrowicach, jutro jednak tamtędy nie pojadę..., rower wyczyniał niesamowite harce na tym błocie... . Cały czas zresztą powtarzam, że to jeszcze nie czas na teren, jednak ładuję się co kilka dni w to coś, by się o tym przekonać naocznie.

Dzień wyraźnie już się wydłużył, pomimo późnego wyjazd w domu jestem jeszcze przed zmrokiem. Jeszcze chwila i będzie można zdemontować lampki :)

Takie grzyby.... © amiga

I'm Doctor King Schulz and this is my horse, Fritz!

Środa, 6 marca 2013 · Komentarze(8)
Freedom - 'Django Unchained' - Soundtrack


To mamy środę, wstaję późno, coś nie mogę się pozbierać, dopalacz zaczyna jednak działać ok 6:20 - jest bardzo późno..., szybkie ciepłe śniadanie, wdzianko i na zewnątrz, a tam.... pięknie, słonecznie, ciepło..., może jednak zrobić sobie wolne, może gdzieś pojechać..., zamiast siedzieć w biurze do wieczora?
Jednak nie, trzeba jechać do pracy, wczoraj udało się wyprowadzić na prostą parę spraw, dzisiaj trzeba je pozamykać..., trzeba to zakończyć, inaczej będzie się ciągnęło jak..., może nie kończmy :)

Cieszmy się z tak fantastycznego dnia i tego, że z rana można dosiąść rumaka i pognać na nim w siną dal :)

Jazda w takich warunkach to jedna wielka frajda, nie przeszkadzały mi samochody, nie przeszkadzali mi piesi wchodzący czasami pod koła, nawet czerwona fala nie była mnie w stanie wytrącić z dobrego humoru..

Oby powrót był podobny :)

I'm Doctor King Schulz and this is my horse, Fritz! © amiga


Miłego dnia :)

Ps. Tytuł – to Cytat z filmu 'Django Unchained'

Go Home

Wtorek, 5 marca 2013 · Komentarze(5)
Orchestral Manoeuvres In The Dark - Enola Gay


16:00 mam dość, po raz kolejny, jednak dzisiaj udało się pozamykać kilka spraw, inne wyprowadzić na prostą więc dzień był owocny. Teraz pozostało przebrać się, wsiąść na rower i wykorzystać ostatnie promienie zachodzącego słońca.
Jest przyjemnie, jest ciepło, jednam prognozy mówią o dość silnym ochłodzeniu w najbliższym czasie...., o kolejnym ataku zimy..., ech.... Podanie o zniesienie tej pory roku chyba nie dotarło do właściwych rąk...

Powrót standardowym szlakiem, zahaczam o teren w Rudzie Śląskiej i Katowicach na Bałtyckiej
i.... jeszcze nie pora.... zbyt dużo błota, przejechanie wariantu terenowego do Gliwic nie wchodzi w rachubę, jazda trwałaby pewnie ze 2 godziny, a na to nie mam ochoty...

Prognozy wskazywały na silny południowy wiatr, jednam miałem wrażenie, że cały czas wiało od wschodu, być może było to tylko wrażenie..., za to kierowcy byli wyjątkowo mili, nie dość, że nie chcieli mnie rozjechać to na dokładkę w 2 przypadkach przepuścili na skrzyżowaniach... Raz w Kończycach, drugi raz na Wirku...., może to efekt dnia teściowej ?


Lipcowe kwiatki :) © amiga

Kremik Boys 2012

Wtorek, 5 marca 2013 · Komentarze(2)
Amberian Dawn - Kokko - Eagle Of Fire


Piękny słoneczny poranek, tyle, że chłodny, za mało powiedziane, mocno rześki..., wychodząc nie spojrzałem na temperaturę, jednak już na zewnątrz mam wrażenie, że chyba za lekko się ubrałem.

Wracać mi się nie chce..., jak będzie bardzo źle to w plecaku mam zawsze przeciwdeszczówkę..., sprawdziła się kilka razy w takie chłodne dni..., zobaczymy jak będzie podczas jazdy...

Pierwsze 10 min... paskudne, jest mi zimno.... jednak podjazd na medyków rozgrzewa mnie na tyle mocno, iż problem przestaje istnieć...., jest mi nawet trochę za ciepło....

Mogę się nieco rozkręcić, zastanawia mnie czemu dzisiaj, we wtorek ruch jest tak mały, samochodów jak na lekarstwo. Fakt jest kilka min po 7:00, ale o tej porze często zaczyna się szaleństwo, a dzisiaj luz.

Zaliczam kolejne, zjazdy, podjazdy, jedynie światła mnie denerwują...., jadę na czerwonej fali :(

W Rudzie wjeżdżam w teren, sprawdzić jak są warunki...., gdyby nie mróz, to jechałbym po błotnym kisielu, a tam mam dość nieprzyjemne zamarznięte koleiny. Szczęśliwie wyjeżdżam z drugiej strony na szosę, to dalej nie czas na szaleństwa w terenie... Potrzebne jest kilka dni prawdziwego ciepła.... takiego po kilkanaście stopni i bez przymrozków w nocy... (pewnie wszyscy sobie tego życzymy).

W Gliwicach na ul. Odrowążów mała niespodzianka, na wysokości szkoły zauważam ciąg samochodów, na pierwszy rzut oka zaparkowanych na odcinku 100-150m.... zaczynam je wyprzedzać i dopiero w tej chwili zauważam, że zrobił się w tym miejscu taki dziwny korek..., szybko wjeżdżam na chodnik i bokiem wymijam to miejsce. Jeszcze kilka km i jestem w firmie...., kawa i trzeba się zająć tym co nie zostało dokończone wczoraj...


Ekipa z produkcji nieźle się bawi :)
Kremik Boys 2012 :) © amiga

Przepalone obwody....

Poniedziałek, 4 marca 2013 · Komentarze(6)
Enigma - Return To Innocence


Dzień w firmie ciężki, godziny przeleciały tak szybko, że nawet nie zauważyłem kiedy zrobiła się 16:00..., brakło dzisiaj czasu, najchętniej zostałbym jeszcze godzinę, żeby dokończyć pewne rzeczy, jednak zacząłem już popełniać proste błędy, obwody zaczęły mi się wyraźnie przepalać, dalsze siedzenie nie ma sensu. mogę co najwyżej narobić sobie więcej pracy... Pora zakończyć na dzisiaj..., jutro też jest dzień.

Wychodzę z firmy kilka minut po 17:00, wsiadam na rower i zaczynam kręcić, rano zauważyłem, że koleje słuchawki diabli biorą, coś się działo z prawą słuchawką, chwila oględzin w firmie i widzę, że leci przedłużenie słuchawek, kolejne w ciągu roku :), pewnie złamał się kabel przy wtyczce. Na szczęście w firmie leży zapas :), więc to tylko kwesta wymiany i można posłuchać czegoś w trakcie jazdy :)

Powoli zaczyna się ściemniać, to nic dziwnego o tej porze roku, przynajmniej załapałem się jeszcze na kilkunastominutową kąpiel słoneczną :). Na szosach już się nieco poluzowało, jedzie się przyjemnie, bezproblemowo.

W dość przyzwoitym czasie docieram do domu, teraz pozostało jeszcze coś zjeść, zrobić wpis i zająć się kilkoma innymi drobiazgami, na które normalnie nie ma czasu :), może w końcu też uda się przejrzeć wpisy na BS, wcześniej brakło na to czasu...

Etisoft - moja firma © amiga

Poranek chłodny, ale przyjemny....

Poniedziałek, 4 marca 2013 · Komentarze(4)
Van Halen - You Really Got Me


Po kompletnie nierowerowym weekendzie, nareszcie mogę wsiąść na bikea i pognać do pracy. Rano wstaję nieco wcześniej. Nie ma jednak mowy o wyjeździe przed 7:00, muszę jeszcze coś załatwić z rana. Startuję więc spod domu gdzieś w okolicach 7:10.

Na zewnątrz rześko, prawie zerowy wiatr, przy czym odczuwam chłód, trochę to dziwne, gdyż ponieważ podobnie ubrany jeździłem już w niższych temperaturach i nie miałem problemu z rozgrzaniem się....

Trasa klasyczna, po szosach, to jeszcze nie czas, żeby wracać na leśnie ścieżki wąskie, gdzie dalej zalega śnieg, lód i błoto, przynajmniej do pracy dojazd musi być względnie szybki. Dobrze, że powoli dzień się wydłuża, jeszcze chwilę i będzie można poszaleć wieczorami, zaliczyć jakąś dłuższą wycieczkę :).
Nie mogę się doczekać pierwszego wyjazdu w góry, tylko kiedy, plan na najbliższe kilka miesięcy jest mocno napięty...

Może najwyższa pora napisać podanie do Prezydenta o wydłużenie doby do 48 godzin, a roku do 730 dni, lub przynajmniej gdyby udało się znieść zimę... mocno przeszkadza...., paskudny martwy i na dokładkę ciężki do wykorzystania okres...

Już za chwileczkę.... będzie podobnie :) © amiga


Oby ten tydzień nie był taki hardocrowy jak poprzedni...

zdążyć na weekend

Piątek, 1 marca 2013 · Komentarze(5)
Queen - Under Pressure



Piątek popołudniu. Wychodzę z firmy nieco później niż planowałem..., jest ku temu kilka powodów. Kończy się ciężki tydzień, w weekend trzeba będzie nieco odpocząć, przypomnieć sobie jak to jest fajnie nic nie robić.... może.... chociaż pewnie się nie uda...., nie będzie tak idealnie.

Kolejne 2 dni zapowiadają się mocno nierowerowo. Raczej się to nie zmieni, nie
będę miał specjalnie wpływu na to... Nieco obawiam się tego powrotu, piątek to często pospolite ruszenie, jest to mocno, szczególnie w Gliwicach, gdy studenci ruszają w drogę do domów. Mijam kolejne przecznice, i nic.... jest względnie spokojnie, wydawałoby się w takie dni będzie szaleństwo, ale nie...

Jest jeszcze jedne szczegół który mnie martwi, pogoda wyraźnie zaczyna się załamywać, drogi mokre, temperatura w granicach 0, może być ślisko. Pomimo wiatru w plecy, staram się nie gonić, nie gnać na złamanie karku, nie w takich warunkach. W Rudzie Śląskiej kilka podjazdów, kilka zjazdów i powoli turlam się do Katowic..., zaczyna się mocno ściemniać. Na miejsce dojeżdżam w okolicach 18:30. W sumie nieźle było, a na weekend zaplanowałem mycie rowera, należy mu się, Po kilku dniach jazdy po szosach nazbierało się wszystkiego po trochy na ramie, na napędzie, wszędzie..., będzie co robić :)


QŃ - jaki jest każdy widzi © amiga

pod wiatr....

Piątek, 1 marca 2013 · Komentarze(2)
Deathlike Silence: Let the sleeping corpses lie


Piątek rano, mam problem żeby się pozbierać, źle się czuję..., chyba coś mi zaszkodziło. Spoglądam za okno, jest nieźle..., przynajmniej tak się wydaje...
Zaglądam na prognozy pogody...., widzę, że może być nieciekawie, cały dzień ma padać deszcz, a wieczorem spodziewane są opady śniegu. Chwila wahania, pociąg czy rower?
Wygrywa ten ostatni, szybko przebieram się we właściwe wdzianko i ruszam... Czuję, że coś przeoczyłem w prognozie pogody... - wiatr, jest silny i wieje z zachodu... oj....
Temperatura niby powyżej zera, ale podmuchy robią swoje, nie jest mi jakoś specjalnie ciepło, próbuję kręcić szybciej, ale się nie da... zmieniam przełożenia na lżejsze, tylko w ten sposób da się nieco pociągnąć..., o zabawie z tymi twardymi nie ma mowy, chyba że zachodni wiatr utrzyma się do wieczora, więc jest szansa na szybki powrót.

Już niedługo będzie znowu ciepło :) © amiga