Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:1202.61 km (w terenie 331.00 km; 27.52%)
Czas w ruchu:53:25
Średnia prędkość:22.51 km/h
Maksymalna prędkość:51.01 km/h
Maks. tętno maksymalne:199 (108 %)
Maks. tętno średnie:159 (86 %)
Suma kalorii:54605 kcal
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:36.44 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Starganiec z młodymi

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · Komentarze(6)
Alizee - J'en ai marre


Chwila po 18:00 melduje się zastęp młodych francuzów i siostra. Rowery przygotowane, jedziemy, to nie może być nic wymagającego, wiem z kim mam do czynienia, więc wybieram drogę na Starganiec, krótko i bez żadnych szaleństw.
Jedzie się przyjemnie, chociaż może wolno, już się odzwyczaiłem od jeżdżenia tak w takim tempie, chociaż na Śnieżce jak bym utrzymał taką średnią to będę zadowolony :)

Już na Stargańcu okazuje się, że nie mam aparatu, siostra co prawda ma ale bez karty pamięci. Rewelacyjnie przygotowaliśmy się....

Fotki z telefonu ;)
Starganiec wieczorem © amiga


Piach, piach... © amiga

Szosami do domku...

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kuba Sienkiewicz "Źródło"


Powrót inny niż planowałem, pomimo tego, że jest ciepło i mam ochotę na teren, muszę się pospieszyć, przed 18:00 mam być w domu. Czeka mnie "wycieczka" rowerowa z młodymi i siostrą. Z pracy wyjeżdżam dość późno ok 16:30, związane to byłe też z odbiorem Manfreda z nowym suportem XTR. Accent poszedł do reklamacji na gwarancji. W końcu to nie może paść po 2 tygodniach, bez jaj.

Szosy wybrałem z 2 powodów, będzie szybciej (niewiele, ale zawsze),a po drugie nie będę miał kolejnej kąpieli w Jamnie ;), ta poranna w zupełności mi starczyła. Byty jeszcze nie wyschły :)

Manfred - dzisiejsza konfiguracja © amiga


Staw w pobliżu akademików © amiga

Brodzenie w rzece

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · Komentarze(4)
Koniec świata - chory kraj


6:30 rano - za oknem pada deszcz - niedobrze
7:00 - deszcz ustaje, trzeba wsiadać na rower i do pracy
7:10 - w końcu wyjeżdżam, zastanawiam się czy jechać szosami, ale... ciągnie wilka do lasu. Na ścieżkach sporo kałuż, trochę wiatrołomów, ale czego można się spodziewać po burzy, po takiej burzy?

Wyjeżdżam z lasu Panewnickiego w Rudzie Śląskiej, przede mną wielka kałuża, nie mogę jej ominąć, ma może 10m długości, potem zakręt, nie widzę co jest dalej, ale drogę znam i nie spodziewam się problemów. Jadę..., rower zanurza się coraz głębiej i głębiej..., 2/3 koła już pod wodą, buty mokre, nogi do pół łydki zanurzone..., wyjeżdżam za zakręt i widzę co się stało, to rzeczka Jamna wylała, do "brzegu" mam jeszcze kilka metrów, dam radę, z drugiej strony stoi ekipa z ciężkim sprzętem, która pewnie ma za zadanie udrożnić bieg rzeki. Patrzą się i uśmiechają, pewnie pierwszy raz widzą wariata na rowerze "wodnym" w tym miejscu...

W lesie o poranku © amiga


po deszczu w lesie © amiga


Tak pięknie jest... © amiga

Popracowo

Poniedziałek, 6 sierpnia 2012 · Komentarze(10)
SDM - Niebo Sierpniowe


Wracam do domu, niebo coś nieciekawe, mam wrażenie że coś się święci... niedobrze. Cały dzień był "nieprzytomny", nic się specjalnie nie chciało. Zmęczenie dawalo się we znaki. Dodatkowo temperatura i duchota podczas powrotu dawały się we znaki, ale w końcu co to te 30km :), już robiłem większe numery... . Kilka razy zdarzało mi się jechać w góry w najgorętszym dniu roku ;), w zasadzie dotyczy tu kilku ostatnich lat :)

Dzisiaj zaprowadziłem Manfreda do serwisu na przegląd amorka, w końcu należało mu się po 1.5 roku, droga sprawa to zgrzytający suport. Łożyska dołożone do accentowskiego wynalazku niestety nie zdały egzaminu, wutrzymały ok 700km. Paskudnie. Trzeba na szybko zamówić właściwe, dużo bardziej wytrzymałe. Ważne, że jest jużdo czego je wsadzić.



a wieczorem... © amiga

Ostatni poniedziałek przed urlopem :)

Poniedziałek, 6 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Blenders - Poniedziałek


Ciężka pobudka, weekend był na najwyższych obrotach. Budzik dzwoni, tylko po co, i tak nie wstaję, budzę się dopiero o 6:30 i... nie chce mi się nic... . Po przepakowaniu się szybkim przeglądzie szpargałów wyjeżdżam do pracy dopiero o 7:30. Początkowo noga nie chce podawać, jendnak już po pierwszym podjeździe jest dobrze, poranek chłodny, tyle..., że w lesie, przejeżdżając kawałki asfaltowe czuję, że jest piekło, powrót będzie ciężki, mam nadzieję, że nie wyssa to ze mnie sił jak wczoraj.

Ps. relacja z soboty i niedzieli zostanie dołożona dzisiaj wieczorem, a przynajmniej taki mam plan.

Na pocieszenie kilka wczorajszych fotek z zoo w Opolu

Myslę, więc jestem... © amiga


kici, kici... © amiga


Oko w oko z wilkiem © amiga


Kwiaty na wodzie © amiga

Opole, Krasiejów....

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · Komentarze(4)
Piotr Rogucki (Coma) - Piosenka Pisana Nocą


Niedziela, pogoda dziwna, prognozy są nieco sprzeczne, ale co tam, plan na dzisiaj to wypad do Opola z moją i Darka rodziną. Do zrealizowania jest kilka punktów programu.
Jadąc autostradą w pobliżu góry św. Anny zaczyna kropić, oj niedobrze.... .

Na szczęście dojeżdżając do Opola wypogadza się, jednak zmienia nam to nieco plan, zamiast do Krasiejowa jedziemy do Opolskiego Zoo. Nie byłem tam, a chyba warto pooglądać zwierzaki, tym bardziej, że są niesamowicie fotogeniczne. Na wejściu mały zgrzyt, nie ma mowy o tym, aby wpuścili nas z rowerami... shit. Szczęśliwie jednak mieszczą się do auta szwagra, więc możemy je bezpiecznie zamknąć i udać się na zwiedzanie.

Pieski preriowe © amiga


Mam już wszystkiego dość... © amiga


I co się tak gapicie ? © amiga


Małpy skaczą niedościgle... © amiga


A wilk jest zły... © amiga


Fajnie jest tak poleżeć na słoneczku © amiga


Nauka całowania.... © amiga


Sówki małe 2... © amiga


Która to Etisia ? © amiga


Temperatura i wilgotność powietrza daje się we znaki, gdzieś około południa zaczynamy odpadać. Ratuje nas kawa mrożona, łyk kofeiny zdziałał cuda. Udaje nam się przetrwać, jednak w brzuchu coś pusto, jedziemy do centrum na pyszne naleśniki. Spędzamy tam ponad godzinę wędrując po centrum (oczywiście już po posiłku).

Perfect - aleja gwiazd © amiga


Dżem - aleja gwiazd © amiga


TSA - aleja gwiazd © amiga


Lady Punk - aleja gwiazd © amiga


Chyba pora wracać, jednak dzieciaki miały obiecany Dinopark w Krasiejowie, więc bez wykrętów jedziemy do niego (z Darkiem po cichu liczymy na szansę pokręcenia po okolicy).

Zakręcony traktor © amiga


Już przy parku udaje nam się wykręcić z wejścia do środka, jakoś nas to nie ciągnie, w końcu miał być Anaberg. Czasu jest jednak mało więc lecimy nad jezioro Turawskie, jednak coś poszło nie tak z naszą nawigacją i nie trafiamy nad nie, później ze śladu GPS wynika, że mieliśmy je przez dobre kilka km po lewej stronie, później po prawej stronie w odległości max 150-200m.

Podróż smokiem diplodokiem ? © amiga


W okolicy odszukujemy jeszcze hutę przy której jest najstarszy most wiszący na kontynencie europejskim.

Duży ten garnek.... © amiga


Najstarszy wiszący most na kontynencie © amiga


i niestety musimy szybko wracać do naszych rodzin, wkrótce zamykają park. Odwiedzamy wsiowy sklep i czym prędzej jedziemy na spotkanie. Udaje nam się dojechać chwilę przed zamknięciem parku. Jest dobrze, wszyscy zadowoleni, w zasadzie my też bo udało się chociaż trochę pojeździć na rowerkach.

Mogę powiedzieć, że dzień należał do bardzo udanych.

Po okolicy z Darkiem

Sobota, 4 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Kazik - Bourbon mnie wypełnia


Sobota, ranek, powoli trzeba się przygotować, dzisiaj odwiedziny Darka z rodziną, wizyta poprzedza wyjazd do Krasiejowa, niemniej jest okazja trochę pokręcić po okolicy.
Pierwotnie planuję wypad do Goczałkowic jednak, gdzieś czas ucieka i w efekcie mamy mniej niż 4 godziny czasu dla rowerków. Więc czeka nas improwizacja, poczatkowo jedziemy Przez Kostuchnę, Murcki w kierunku Lędzin...

Klimont - widok z góry św Klemensa © amiga


pakujemy się rowerami na górę św. Klemensa, tam chwila przerwy, później na przełaj Klimont i zastanawiamy się co dalej... wybór mógł być tylko jeden, zalew Dziećkowice, w sumie niedaleko, a wieki tam nie byłem. Jednak coś poszło nie tak w nawigacji i lądujemy niedaleko kopalni Ziemowit, później już szosami jedziemy nad zalew, nie kombinujemy, bo ... nie ma czasu

Przy kopalni Ziemowit © amiga


Docieramy na miejsce, chwila przerwy w tawernie i ruszamy dalej, jednak zamiast terenu znowu czeka nas jazda po asfaltach, trudno...

Zalew Dziećkowice © amiga


Na celowniku © amiga


Odbieram tel, już na nas czekają, musimy przyspieszyć i skrócić wycieczkę, więc pozostają Mysłowice Kosztowy, Wesoła, Giszowiec, i poprzez lasy Ochojeckie docieramy do domu.

Arachnofobia ? © amiga


Na szczęście czekało na nas AfterParty... mały grill, który przeciągnął się delikatnie... :)


Szkoda, że nie było więcej czasu, ale dobrze, że udalo się chociaż tyle

w deszczu przed weekendem

Piątek, 3 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Bachor - Bonnie i Clyde


Wychodze z firmy jest nieco przed 17:00, siedząc w środku nie zauważam zmian w pogodzie, a od rana nieco uległa modyfikacji. Zaczyna kropić, chwila zastanowienia i... jadę szoszami do domu, średnio mam ochotę dzisiaj na kąpiel. Więc jadę przez Sośnicę, Maciejów, Kończyce, Bielszowiece, Wirek, Kochłowice, Panewniki, Ligotę, Piotrowice i Ochojec. Do granicy Katowic było jeszce w miarę ok, później rozpadało się bardziej, na ulicach pojawiły się kałuże, więc w efekcie pampers mokry. Zatrzymuję się na chwilę w pobliżu akademików, aby pstrynąć jakieś fotki i lecę dalej, szkoda czasu, tym bardziej, że dzisiaj wieczorem jestem umówiony w centrum. Czasu mam niewiele.

Ps. Chyba pobiłem mój prywatny rekord czasu przejazdu na tej trasie :)


Staw niedaleko akadamików © amiga


Świat w kropelce wody © amiga

Już piątek...

Piątek, 3 sierpnia 2012 · Komentarze(7)
BULBULATORS-NIE CHCE DORASTAĆ


Rano gorąco, znowy jestem wypompowany (kolejny cięzki wieczór), znowy wyjeźdżam po 7:00. Muszę w końcu wyluzować, odespać, ale na to jeszcze nie czas, najwcześniejszy wilny termin to po 24 sierpnia. Na drogach wyjątkowo mały ruch, jedzie się szybko i przyjemnie, baranów drogowych w zasadzie nie ma. Za to jest całkiem sporo rowerzystów, to dobrze, gdyby jeszcze tak dotarli czasami an masę w Katowicach?

Fotka zastępcza, coś ostatnio nie mam weny, może dlatego, że krajobraz niewiele się zmienia, drogę znam abyt dobrze, chyba muszę ją urozmaicić nieco, byle do wekendu..., będzie się działo
Zamek w Mosznej © amiga

Zwiewne dziewczę...

Czwartek, 2 sierpnia 2012 · Komentarze(12)
REWIZJA - Mitomania


Z pracy wyjeżdżam przed 17:00. W firmie przyjemny chłód klimatyzacji, na zewnątrz upał jak diabli. Drogę obieram standardową, nie mam ochoty na szaleństwa, jeszcze nie. Kawałek za Kończycami w lesie napotykam dziwny obrazek, zwiewne dziewczę targa na plecach górala (rower), zamurowało mnie..., toż to dość niecodzienny widok, pierwsza myśl, Maja wyzdrowiała... i pewnie jest za dużo błota... . Podjeżdżam bliżej dziewczę młode <18, rower zapakowany na plecy i zap...a. Hmmm coś nie tak, zagaduję, okazuje się, kółko się nie kręci, mówi, że ma problem z tylnym hamulcem... Rzut oka i... to nie jest hamulec, złapała panę na dokładkę opona spadła z obręczy. Oferuję pomoc, dziewczę przyjmuje ją z ochotą, 15 min później dętka połatana, opona na miejscu, hamulec już nie blokuje koła. Za to była chwila na rozmowę, okazuje się, iż ten anioł rowerowy uczęszcza do szkoły o profilu wojskowym i targanie ciężarów nie jest dla niej niczym nowym ;). Szok nawet nie wiedziałem, że mamy takie szkoły... . Żegnamy się i ruszam w swoją stronę, zatrzymuję się na hałdzie w Halembie, na chwilę, na fotkę, jest piękny dzień, trzeba coś uwiecznić.

Manfred wieczorową porą © amiga