Opole, Krasiejów....
Niedziela, pogoda dziwna, prognozy są nieco sprzeczne, ale co tam, plan na dzisiaj to wypad do Opola z moją i Darka rodziną. Do zrealizowania jest kilka punktów programu.
Jadąc autostradą w pobliżu góry św. Anny zaczyna kropić, oj niedobrze.... .
Na szczęście dojeżdżając do Opola wypogadza się, jednak zmienia nam to nieco plan, zamiast do Krasiejowa jedziemy do Opolskiego Zoo. Nie byłem tam, a chyba warto pooglądać zwierzaki, tym bardziej, że są niesamowicie fotogeniczne. Na wejściu mały zgrzyt, nie ma mowy o tym, aby wpuścili nas z rowerami... shit. Szczęśliwie jednak mieszczą się do auta szwagra, więc możemy je bezpiecznie zamknąć i udać się na zwiedzanie.

Pieski preriowe© amiga

Mam już wszystkiego dość...© amiga

I co się tak gapicie ?© amiga

Małpy skaczą niedościgle...© amiga

A wilk jest zły...© amiga

Fajnie jest tak poleżeć na słoneczku© amiga

Nauka całowania....© amiga

Sówki małe 2...© amiga

Która to Etisia ?© amiga
Temperatura i wilgotność powietrza daje się we znaki, gdzieś około południa zaczynamy odpadać. Ratuje nas kawa mrożona, łyk kofeiny zdziałał cuda. Udaje nam się przetrwać, jednak w brzuchu coś pusto, jedziemy do centrum na pyszne naleśniki. Spędzamy tam ponad godzinę wędrując po centrum (oczywiście już po posiłku).

Perfect - aleja gwiazd© amiga

Dżem - aleja gwiazd© amiga

TSA - aleja gwiazd© amiga

Lady Punk - aleja gwiazd© amiga
Chyba pora wracać, jednak dzieciaki miały obiecany Dinopark w Krasiejowie, więc bez wykrętów jedziemy do niego (z Darkiem po cichu liczymy na szansę pokręcenia po okolicy).

Zakręcony traktor© amiga
Już przy parku udaje nam się wykręcić z wejścia do środka, jakoś nas to nie ciągnie, w końcu miał być Anaberg. Czasu jest jednak mało więc lecimy nad jezioro Turawskie, jednak coś poszło nie tak z naszą nawigacją i nie trafiamy nad nie, później ze śladu GPS wynika, że mieliśmy je przez dobre kilka km po lewej stronie, później po prawej stronie w odległości max 150-200m.

Podróż smokiem diplodokiem ?© amiga
W okolicy odszukujemy jeszcze hutę przy której jest najstarszy most wiszący na kontynencie europejskim.

Duży ten garnek....© amiga

Najstarszy wiszący most na kontynencie© amiga
i niestety musimy szybko wracać do naszych rodzin, wkrótce zamykają park. Odwiedzamy wsiowy sklep i czym prędzej jedziemy na spotkanie. Udaje nam się dojechać chwilę przed zamknięciem parku. Jest dobrze, wszyscy zadowoleni, w zasadzie my też bo udało się chociaż trochę pojeździć na rowerkach.
Mogę powiedzieć, że dzień należał do bardzo udanych.