Piątkowy powrót do domu

Piątek, 9 września 2016 · Komentarze(0)
Wychodzę z pracy, jest 16:38, świeci słońce, wieje lekki wiaterek w twarz, jest ciepło, obłędnie ciepło, początkowo myślę by pojechać lasem, może znów przez hałdę? Jednak jak sobie przypomnę, to na co tam trafiłem, to jednak lekko modyfikuję plan, pojadę na Makoszowy, a dalej się zobaczy. Na drogach całkiem sporo samochodów, liczę jednak na to, że wkrótce poznikają. 

Na remontowanej drodze
Na remontowanej drodze © amiga
W Zabrzu przejeżdżam przez lasek Makoszowski, pieszych... pełno, rowerzystów za to niewielu, z tymi pierwszymi mam problem, bo muszę kluczyć pomiędzy nimi... jakby nie dało się iść z jednej strony ścieżki, tym bardziej, że tędy prowadzi szlak rowerowy. Ale co tam zaczyna się weekend :)
Slalom między pieszymi w lasku Makoszowskim
Slalom między pieszymi w lasku Makoszowskim © amiga
Jadę całą długością Makoszów, tam zmiana planów, pojadę na Mikołów, zaliczając Chudów, chociaż pod zamek zupełnie mnie nie ciągnie, pewnie będą tłumy... a nie o to mi chodzi. 
Kopalnia Makoszowy
Kopalnia Makoszowy © amiga
Most przy wyjeździe z Zabrza
Most przy wyjeździe z Zabrza © amiga
Droga względnie łatwa, jedynie co jakiś czas przejeżdża samochód zbyt blisko roweru, o ile jeszcze na terenie zabudowanym kierowcy pilnują raczej prędkości to gdy tylko mogą przycisnąć, robią to, chyba najgorzej jest na drodze z Bujakowa do Mikołowa, minęła mnie nawet jakaś ciężarówka i jak zwykle za blisko, ze zbyt dużą prędkością. Masakra. 

"Centrum" Chudowa © amiga
Na podjeździe na Sośnią górę wszystkim się spieszy, tyle, że samochody jadą też z drugiej strony, niewiele jest miejsca, a jednak niektórzy próbują się zmieścić... 
Po prawej wjazd do ogrodu botanicznego w Mikołowie,, na wprost Sośnia górka
Po prawej wjazd do ogrodu botanicznego w Mikołowie,, na wprost Sośnia górka © amiga
Po minięciu skrzyżowania z 81 jest jakby lepiej, mniej samochodów, mniej wariatów, wszyscy jadą też wolniej, ale jestem już prawie w centrum Mikołowa, więc może dlatego. 
Dożynki w Mokrem ;)
Dożynki w Mokrem ;) © amiga
Zjeżdżam na rynek w Mikołowie, krótki objazd, zdzwaniam się z kumplem i umawiamy się na Podlesiu, do domu mam stąd około 10 km. Ciekawe gdzie się spotkamy. 
Rynek w Mikołowie
Rynek w Mikołowie © amiga
Przy fontannie
Przy fontannie © amiga
Za Mikołowem solidna górka, trzeba się pomęczyć, ale miejsce jest świetne... lubię je, i lubię ten kilku km zjazd z drugiej strony... to jedno z niewielu miejsc gdzie zjeżdżanie, trwa chyba dłużej niż podjazd, oczywiście jadąc od strony Mikołowa :) 
Pofałdowane Katowice
Pofałdowane Katowice © amiga
Kumpla spotykam już prawie przy wyjeździe z Podlesie, nie wiem czy to już nie jest Kostuchna, zamieniamy kilka zdań, stajemy na kolę przy pobliskim sklepie... Swoją drogą pewnie 10 lat temu było by to Piwo, a my bez rowerów ;) Jednak czasy się zmieniają... 
Po kilkunastu minutach każdy rusza w swoją stronę, do domu mam jedynie 3km. Więc po niecałych 10 minutach jestem na miejscu... 

Piątek o poranku

Piątek, 9 września 2016 · Komentarze(0)
Dzień od początku zapowiada się lekko pokręcony, na ósmą mam być w przychodni, w sumie jest niedaleko, wsiadam na rower w cywilnych łachach i jadę... Lekarka przychodzi z 30 minutową obsuwą... 

Po wizycie na chwilę podjeżdżam do domu, ubieram rowerowe i w drogę do pracy. 

Dzień jest ciepły, z lekkim wiatrem w plecy, przy czym jest on na tyle słaby, że prawie go nie czuć... ciekawe czy takie same odczucia będę miał wracając? Trudno powiedzieć. 

Niemniej ruch na drogach jest niewielki, kilka samochodów tu kilka dalej... Jadę w końcu zupełnie na krótko w końcu 23 stopnie :) tak jak lubię i tak mogłoby zostać

Trochę samochodów jednak jest :)
Trochę samochodów jednak jest :) © amiga
Kochłowice puste, Wirek pusty, jedynie koparka za zakrętem nieco zaskoczyła, delikatnie trzeba było przyhamować, co ciekawe całkiem sporo rowerzystów, czemu nie w pracy?  Może mają jeszcze urlopy, może to studenci, a może już emeryci ;)
Koparka w tym miejscu trochę zaskoczyła
Koparka w tym miejscu trochę zaskoczyła © amiga
Dzieci wesoło wybiegły z przedszkola
Dzieci wesoło wybiegły z przedszkola © amiga
Nie wiem co będzie w Zabrzu, tyle, że zwykle to tam trafiam na godzinę szczytu, jednak jadę na tyle późno, że raczej nie spodziewam się czegokolwiek. Mam cały czas wrażenie, że wiatr mnie wspomaga, rower sam leci...  
Jeszcze 300 m do firmy
Jeszcze 300 m do firmy © amiga
Do firmy dojeżdżam w całkiem niezłym czasie... po 1:04:04 przejeżdżając w tym czasie 29.54 km. Do dystansu doliczyłem przejazd do i od lekarza... niby niedużo - 2.85 km w czasie 11 minut... ale zawsze to więcej w statystykach ;)

Czwartek późnym popołudniem

Czwartek, 8 września 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam około 16:45, jest rewelacyjnie ciepło, delikatny wiatr w twarz, niewiele samochodów, wiec jaką drogę mogłem wybrać? Oczywiście przez las... Kierunek hałda na Sośnicy :) 

Gdzie jest BEN?
Gdzie jest BEN? © amiga
Oczywiście po drodze małe szykany, a na samej ścieżce sporo dziur i wypłukanych przez deszcze uskoków, trzeba bardzo uważać, dawno tędy nie jechałem, więc tym bardziej staram się zwracać uwagę na wszelkie niespodzianki... a jest ich trochę. 
Przez tory
Przez tory © amiga
Ścieżka na hałdę na Sośnicy
Ścieżka na hałdę na Sośnicy © amiga
Słońce już nisko
Słońce już nisko © amiga
Przygrzewa, że aż miło
Przygrzewa, że aż miło © amiga
Za Makoszowami kolejna hałda, tym razem ta bardziej błotnista... zresztą podmokła droga ciągnie się prawie do granicy z Halembą.
Trochę wody ;)
Trochę wody ;) © amiga
Autobus z internetem na pokładzie :)
Autobus z internetem na pokładzie :) © amiga
Kawałek lasów Panewnickich jest na piaszczystym podłożu, więc tutaj woda szybko wsiąka, żwir który został wysypany trochę się już uleżał, więc jazda jest dość przyjemna, chociaż raz czy swa, tylne koło gdzieś mi uciekało. 
Długie cienie
Długie cienie © amiga
Droga z hałdy w Panewnikach
Droga z hałdy w Panewnikach © amiga
Temperatura spada, gdy dojeżdżam do Piotrowic jest licznik pokazuje jedynie 23 stopnie, a było 27...  niestety słońce coraz niżej,  coraz szybciej zapada zmrok... Ale jesień ma być ciepła, a zimy pewnie nie będzie ;) czego sobie i wszystkim życzę ;) Śnieg i owszem może być w górach i na Boże Narodzenie, chociaż ostatnio to raczej na Wielkanoc jest go więcej ;)
Zachodzi słonko
Zachodzi słonko © amiga
Cień rowerzysty ;)
Cień rowerzysty ;) © amiga
Docieram do domu... piękny wieczór... :) może jutro więcej terenu będzie :)

Czwartek o poranku

Czwartek, 8 września 2016 · Komentarze(3)
Wyjeżdżam z solidnym poślizgiem, jest 7:22 gdy ruszam, świeci za to słońce, bardzo delikatny wiatr z południa, a może nawet z południowego-wschodu, jest przyjemnie :)

Korki za to w mieście jak diabli, pierwsze kilka km wiąże się z przerwami w jeździe co kilkaset metrów. Nie lubię takiej jazdy, dopiero gdy uciekam na Bałtycką i dalej na Panewnicką jest nieźle. Jakimś cudem udaje mi się przejechać Kochłowice bez zatrzymania. Za to na Wirku.... szkoda gadać... 

Już na dzień dobry trafiam na zaciski
Już na dzień dobry trafiam na zaciski © amiga
Chyba wzięli się za DDRkę... mam tylko nadzieję, że nie położą kostki, chociaż w tym kraju wszystko jest możliwe
Chyba wzięli się za DDRkę... mam tylko nadzieję, że nie położą kostki, chociaż w tym kraju wszystko jest możliwe © amiga
Na Wirku lekko zaciska
Na Wirku lekko zaciska © amiga

Gdy dojeżdżam do Bielszowic jest już po ósmej, samochody zniknęły z ulic, robi się pusto :), temperatura idzie w górę, softshell rozpięty, ale i tak jest mi ciepło :). W Zabrzu również drogi puste, co jakiś czas tylko ktoś mnie mija. 
A na Bielszowickiej pustki jak zwykle zresztą
A na Bielszowickiej pustki jak zwykle zresztą © amiga
Coś dużego mnie wyprzedziło
Coś dużego mnie wyprzedziło © amiga
Nieco skracam drogę przez lasek makoszowski, wybieram jednak ścieżkę po której jadę pierwszy raz, tyle, że aby się tam dostać trzeba nieco nagiąć przepisy. Prawie 400m po chodniku, bo o normalnym wjeździe nikt nie pomyślał. 
Wzdłuż DTŚki - pierwszy raz jadę od tej strony
Wzdłuż DTŚki - pierwszy raz jadę od tej strony © amiga
Przygotowują się do koszenia
Przygotowują się do koszenia © amiga

Na granicy Zabrza i Gliwic, gdy wyjeżdżam znowu na drogi mija mnie biker na kolarce... nie mam szans by go dogonić pomimo tego, że prędkość mam w okolicach 30 km/h...  Szerokei opony, brak kondycji itd... 
W firmie sprawdzam na polarze i okazuje się że to Marcin Pazik :) prawdopodobnie jechał do pracy w Nowych Gliwicach ;) -ach ta inwigilacja... 
Wg Polara króliczek który mnie wyprzedził ma na imię Marcin :) i jest z Zabrza
Wg Polara króliczek który mnie wyprzedził ma na imię Marcin :) i jest z Zabrza © amiga

Do firmy na drogach panuje spokój, jedynie na rondzie przy bł. Czesława muszę zwolnić, ze względu na autobus walczący z tym rondem... zastanawiam się jaką on miał trasę, bo wjeżdżał w tą samą drogę z której wyjechał... zrobił pełne 360 stopni... 
6-ka - chyba jedzie z Katowic
6-ka - chyba jedzie z Katowic © amiga
Na Zabrskiej - ciekawe malowanie roweru
Na Zabrskiej - ciekawe malowanie roweru © amiga
Wkrótce jestem już w firmie, pozostało tylko wziąć kąpiel i do pracy... 

Środa późnym popołudniem

Środa, 7 września 2016 · Komentarze(0)
Ruszam około 16:40, ciepło 25 stopni :), wiatr w twarz, spory ruch na drogach, od początku wiem jedno... wjadę w las... :)

W Gliwicach trafiam na pierwszego Idiotę, wyjeżdża spod PECu, wymusza pierwszeństwo, wpycha się, na dokładkę, jedzie lewym pasem po moście nad Bytomką gdy jak byk jest podwójna ciągła. Szkoda gadać. 
Mistrz wyjeżdżania przed koło i
Mistrz wyjeżdżania przed koło i © amiga
... wyprzedzania na moście, na podwójnej ciągłej
... wyprzedzania na moście, na podwójnej ciągłej © amiga

W Lasku Makoszowskim sporo ludzi, ale z zaskoczenia zauważam Straż Miejską, czego tutaj szukają? Chyba się nie dowiem, ale też specjalnie nie jestem ciekaw. Może po prostu odpoczywali :)A Straż Miejska co tutaj robi?
A Straż Miejska co tutaj robi? © amiga

Jadąc dalej kombinuję jak dostać się do lasu, wychodzi na to, że przejadę całe Makoszowy i obok stawów wjadę na leśny szlak na Halembę. 
Stawy Makoszowskie
Stawy Makoszowskie © amiga
Temperatura powoli spada, jest około 23 stopni, ale zupełnie mi to nie przeszkadza,  sporo ludzi w lesie, sporo biegaczy, rowerzystów, czy zwykłych spacerowiczów :) Spieszę się jednak do domu, wiele nie powalczę. 
Na Dolinie Jamny
Na Dolinie Jamny © amiga
Jeszcze w lesie
Jeszcze w lesie © amiga
Na ścieżce w lesie Panewnickim
Na ścieżce w lesie Panewnickim © amiga
W Panewnikach zatrzymuję się na dolinie Kłodnicy to chyba jedne z ostatnich zdjęć tego miejsca, powoli zaczyna się zabudowywać, wydaje mi się, że wszystkie działki już sprzedane. 
Dolina Kłodnicy
Dolina Kłodnicy © amiga
Do domu docieram  nieco przed czasem :) Ufff  Dawno nie było tak przyjemnego popołudnia

Środa o poranku

Środa, 7 września 2016 · Komentarze(6)

Wyjeżdżam z domu około 7:05, jest dość ciepło, 15 stopni, lekki wiatr ze wschodu, spory ruch na drogach, w zasadzie standard. Czuć w powietrzu unoszącą się wilgoć. Zaczynam się przyzwyczajać do ubierania softshelli z rana.

Rozlewiska w Kochłowicach ma DDRce
Rozlewiska w Kochłowicach ma DDRce © amiga

Jadę w całości po szosach, bez kombinowania, nawet na krótkich odcinkach leśnych pewnie będzie sporo błota, chociaż jeżeli dzisiaj sprawdzą się prognozy to woda powinna dzisiaj odparować... wsiąknąć... Więc może wieczorem się skuszę?

W centrum Kochłowic
W centrum Kochłowic © amiga

Spoglądam na zegarek, wydaje mi się, że w Zabrzu będę około 7:50, nie podoba mi się ta godzina, ale cóż... to najgorszy czas na przejazd przez to miasto, spodziewam się korków, jednak... okazuje się, że nie ma jakiegoś większego ruchu, co nieco zaskakuje, ale też i cieszy. Jedynie jakiś kretyn w ciężarówce zmusza mnie do gwałtownego hamowania i odbicia w prawo. 2 pasy, pusto na drodze, szkoda gadać... 

Debil który po wyprzedzeniu nagle odbił w prawo
Debil który po wyprzedzeniu nagle odbił w prawo © amiga
Podniósł mi ciśnienie
Podniósł mi ciśnienie © amiga

Na szczęście dzisiaj to jedyny incydent, dalej drogi się opróżniają, w firmie jestem wcześniej niż wczoraj... Ważne, że słońce wyszło zza chmurki i dzień nie będzie taki ponury :)

Remont trwa w najlepsze
Remont trwa w najlepsze © amiga

Wtorek rano po deszczowej nocy

Wtorek, 6 września 2016 · Komentarze(0)
Ruszam spod domu równo o 7:00, w nocy lało, jest obrzydliwie mokro, wiatr z północy. To nie będzie dobry dzień na wycieczki rowerowe. Zaskakuje jednak już na początku ilość rowerzystów,  już w Piotrowicach spotykam kilku. 

Mokro wszędzie
Mokro wszędzie © amiga
Samochodów co niemiara, lato się kończy, rok szkolny się zaczął, lekko nie ma, najgorzej, że na drogach pojawiło się sporo osób które nie powinny znaleźć się za kółkiem. Pierwszy mistrz już w Ligocie... z lewego pasa wciskał się na prawy... jakiś obłęd... 

Mistrz skręcania z lewego pasa w prawo
Mistrz skręcania z lewego pasa w prawo © amiga
Co jakiś czas kropi, i tak dobrze, że nie leje jak nocą... Wieczorem ma być już lepiej, oby prognozy się sprawdziły. 
Na Bielszowicach
Na Bielszowicach © amiga
Ciemne chmury nad Gliwicami
Ciemne chmury nad Gliwicami © amiga
Od Zabrza drogi powoli pustoszeją, ale nic dziwnego, minęła ósma, pod firmą jestem w takim sobie czasie, lekko przemoczone buty, z rana diabli wzięli jeden ochraniacz... zamek padł... być może uda się go zreperować, ale to dopiero wieczorem... 
Już w firmie
Już w firmie © amiga
W firmie zaskoczenie, o tak wczesnej porze już 2 rowery :) Jeden handlowca, drugi kierownika :)

Góry Mazowieckie z Karoliną

Niedziela, 4 września 2016 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Z Karoliną umawiamy się około ósmej... więc z rana wstaję dość wcześnie, pędzę ile sił... Na miejscu chwila rozmowy, ustalamy plan... bo w ciągu tygodnia nie było jak... pomysłów było kilka, ale życie i tak je zweryfikowało, Wycieczka będzie podzielona na 2 części, pierwsza to pomysł Karoliny by zahaczyć o góry Mazowieckie w okolicach Żelechlinka, tyle, że o 13 musimy być w Tomaszowie na obiedzie :)

Prognozy mówią o możliwych deszczach tyle, że po 20... z rana temperatura w okolicach 15 stopni... względnie ciepło, później ma być gorąco, w planie nawet +30... wiatr z południowego-zachodu... Wstępna ocena odległości to około 30km do Żelechlinka, niby mamy czas, ale jednak planujemy coś zwiedzić, odwiedzić, a to przecież też zabiera czas.

Ruszamy, pierwszy krótki postój przy kościele w Lubochni, po raz pierwszy trafiam w czasie gdy nie trwa msza, gdy nie ma wiernych, kościół otwarty... Jedynie pani lodziarka jak zawsze ta sama przed bramą wejściową. 

Wewnątrz rozglądamy się za ukrytymi czaszkami :) I jest... niedaleko ołtarza na niewielkim krzyżu. 
W kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Lubochni

W kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Lubochni © amiga
Kolejna czaszka odnaleziona
Kolejna czaszka odnaleziona © amiga
Boczny ołtarz
Boczny ołtarz © amiga
Z Jasienia na ołtarz
Z Jasienia na ołtarz © amiga
Na spokojnie możemy zwiedzić wnętrza, chwilę odsapnąć, w końcu jednak pora ruszyć dalej, czeka nas długi przelot to Żelechlinka... po drodze, nie ma nic specjalnie ciekawego, pola, troszkę lasu, ale im bliżej celu tym coraz więcej podjazdów, z horyzoncie pojawiają się wzniesienia, trochę to przypomina jurę tą z okolic Krakowa... Z daleka ciężko ocenić wysokość. 

Docieramy do centrum Żelechlinka, prawdopodobnie za chwilę zacznie się msza, ludzie ciągną z każdej strony, o wejściu do środka nie ma mowy, rozglądam się czy nie ma jakiegoś sklepu otwartego, przydały by się jakieś banany, czy batony... mamy ze sobą tylko wodę w bidonach... trochę mało jak na planowane 70-80km
Kościół p.w. św. Bartłomieja Apostoła w Żelechlinku
Kościół p.w. św. Bartłomieja Apostoła w Żelechlinku © amiga
Nie ma nic piękniejszego niż uśmiech na jej twarzy :)
Nie ma nic piękniejszego niż uśmiech na jej twarzy :) © amiga

Po krótkim postoju ruszamy dalej kierunek Karolinów... gdzie mamy pojechać na Ignatów, Dzielnicę, w lesie coś nam się nie zgadza z mapami... w końcu odpalam nawigację... na mapie nie ma jednej z dróg... na mapach openstreet jest udaje się ustalić pozycję i kierunek...ruszamy we właściwą stronę.. .
Chyba tam pojedziemy?
Chyba tam pojedziemy? © amiga
Pod kapliczką
Pod kapliczką © amiga
Jednak w kilku miejscach mamy wątpliwości co to zawartości mapy, są chwile zwątpienia... zastanawiamy się gdzie jesteśmy... coś się nie zgadza, Karolina wspomina że w okolicach Dzielnicy powinna być kamienista droga... nie ma jej jednak..a może i jest tyle, że przysypana... 
Łódzkie góry
Łódzkie góry © amiga
Na szczycie podjazdu
Na szczycie podjazdu © amiga
Niby nie na Śląsku a Brynica jest
Niby nie na Śląsku a Brynica jest © amiga

W końcu odnajdujemy się w terenie, na mapie faktycznie są błędy, Stajemy przy pierwszym dzisiaj młynie w Jankowicach-Kolonii kilka zdjęć i przypętał się jakiś tubylec, coś do nas mówi, pyta się skąd jedziemy... aż korci mnie by powiedzieć, ze z Katowic... Ciężko mi powiedzieć, czy chciał pomóc, czy nie, ale na bank jego obecność i próba nawiązania kontaktu była paskudna... 3 szybkie fory i jedziemy dalej, takie towarzystwo nam nie jest do niczego potrzebne.

Starty młyn wodny w Dzielnicy
Starty młyn wodny w Dzielnicy © amiga
Pędzi, pędzi
Pędzi, pędzi © amiga
Staw przy młynie
Staw przy młynie © amiga
Nieco dalej znajduje się dworek, po raz kolejny jego umiejscowienie nie zgadza się z tym co jest na mapie... we właściwym miejscu zatrzymujemy się tylko dzięki Karolinie :) Dziękuję... pewnie minąłbym to miejsce... zakładając, że mapa wie lepiej... a w miejscu gdzie pokazywała, nic nie było... jakieś zwykłe zabudowania wiejskie. Swoją drogą tego drzewa - pomnika przyrody też nie był ona swoim miejscu... 
Zapuszczony dworek w Jankowicach
Zapuszczony dworek w Jankowicach © amiga

Przejeżdżając przez Rawkę ukazuje nam się młyn w Górze. Jest wielki i w całkiem niezłym stanie, mam jednak wątpliwości czy jest jeszcze używany... 
Młyn w Górze
Młyn w Górze © amiga
Już dojrzały czarny bez
Już dojrzały czarny bez © amiga

W planie mieliśmy jeszcze pobliski Jeżów, ale... mamy 2 godziny czasu by wrócić na grilla, Niby to jedynie 40km... powinniśmy zdążyć jednak gdy odwracamy się na południe, czujemy silne podmuchy wiatru... rowery odmawiają współpracy, musimy mocno naciskać na pedały by utrzymać 20 km/h. W Węgrzynowicach trafiamy na otwarty sklep. kupujemy Grześki, coś trzeba zjeść... inaczej padniemy..

Na miejsce docieramy 6 minut przed czasem. Ufffff....

Po pysznym obiedzie, chwili odpoczynku ruszamy dalej, tym razem do Wolborza. stamtąd muszę dotrzeć do Piotrkowa Trybunalskiego. 
Początkowo wyznaczamy sobie kilka miejsc które chcemy odwiedzić, jakieś  młyny, jednak na niebie zaczyna się pojawiać coś czego nie miało być... to ciemne deszczowe chmury, pogoda zmienia się, wiatr coraz silniejszy, gdzieś po naszej prawej stronie widzimy, że leje, czy uda nam się to ominąć, ustalamy, że gdyby była jakaś wiata i bezie padać to stajemy by przeczekać. Kilak razy kropi deszcz, tyle, że to nic wielkiego...
Dwa krzyże
Dwa krzyże © amiga
W sumie zmieniamy plany - głównie przeze mnie, szybciej i bez zwiedzania osiągamy Wolbórz, na chwilę wchodzimy na teren cmentarza. na którym znajduje się zabytkowa kaplica.
Kaplica cmentarna w Wolborzu
Kaplica cmentarna w Wolborzu © amiga
Tuż obok jest wielka stadnina, wjeżdżamy na jej teren...krążymy po okolicy, podziwiamy zabudowania, roślinność, widzimy konie większe, mniejsze... 
Zabudowania na terenie stadniny ogierów w Bogusławicach
Zabudowania na terenie stadniny ogierów w Bogusławicach © amiga
Spichlerz na terenie stadniny?
Spichlerz na terenie stadniny? © amiga
Karolina wśród zieleni
Karolina wśród zieleni © amiga
Mija dobre kilkanaście minut, kierunek centrum Wolborza, na niebie coś się kotłuje, słuchać od czasu do czasu grzmoty.... jeszcze tego było nam potrzeba. Pakujemy się do Pizzerii na kawę. Zaglądamy na radary... burza przechodzi właśnie nad Piotrkowem i idzie na nas... Kropi deszcz, wstępnie po głowie chodzi mi by przeczekać... jednak Karolina naciska by jeszcze podjechać pod młyn który odpuściliśmy ostatnio... Wsiadamy na rowery i jedziemy... to niedaleko... krótki postój, kilak zdjęć... niebo się rozpogadza... burza przeszła nie stwarzając problemów. 
Młyn w Wolborzu
Młyn w Wolborzu © amiga
Okienko wśród zarośli
Okienko wśród zarośli © amiga
Wracamy do Wolborza, tam rozstajemy się, Karolina z Wiatrem jedzie na Tomaszów a ja pod wiatr na Piotrków... Droga jest mi coraz lepiej znana ;)  gnam wzdłuż S8. Kilkanaście km bez zatrzymania, po wiatr... maksymalna prędkość nie przekracza 25 km/h. Docieram na dworzec w Piotrkowie, zaglądam na rozkład jazdy. hm... jest w czym wybierać... za około 30-40 minut są 2 pociągi, pierwszy osobowy, drugi IC. Z lekką niechęcią i po konsultacjach z panią w kasie udaje się ustalić, że to nowy skład, żadne TLK czy inne dziadostwo. Cóż... kupuję, a dworcowym sklepie coś do picia na drogę i idę na peron. Po kilkunastu minutach okazuje się, że osobowy ma 25 minut opóźnienia..., dobrze, że nim nie pojechałem... przyjeżdża Dart IC... w środku pełno, pełniście, przez chwilę chodzi mi po głowie by jednak poczekać na osobówkę, tam będzie luz... będzie miejsce na rower, po pytaniu czy jest miejsce na rower w 6 tym wagonie okazuje się że jest. Wsiadam... Dartem jadę drugi raz, miejsce na rowery takie sobie, zastanawiam się jak bardzo musi być niepełnosprawna ta osoba która projektuje miejsca na rowery... Prawie na 100% nie jeździ rowerem... nie wieszał rowera na hakach. Cokolwiek by nie mówić to w "kiblach" rower jeździł tak jak powinien... było miejsce nawet na kilkadziesiąt rowerów... Szkoda gadać... 

Do Katowic docieram po 20... leje... dotarły burzowe chmury... wsiadam na rower i jadę do domu, na szczęście nie mam daleko... 


To był długi dzień, ale piękny, a wszystko dzięki Karolinie :) Dziękuję...

Kilka pozbieranych drobiazgów

Sobota, 3 września 2016 · Komentarze(0)
Dzień mocno nietypowy, głównie dojazdówka, tyle, że trochę km się nazbierało. Dzień zaczął się wczesnym wyjazdem około 6 z hakiem, kolejne km w okolicy 10, 13 i 15... raczej nie przekraczało to 5km... na jednym odcinku
Jedynie gorole parkują po lewej

Jedynie gorole parkują po lewej © amiga

A w Krakowie
A w Krakowie © amiga
..tutaj nie pada deszcz
..tutaj nie pada deszcz © amiga
Zza pomnika
Zza pomnika © amiga
Na Pijarskiej w Krakowie
Na Pijarskiej w Krakowie © amiga

Czwartek - późny powrót

Czwartek, 1 września 2016 · Komentarze(2)
18:43 - późno, dopiero ruszam, dzień jak się spodziewałem był obłędnie długi... ledwo żyję, na dokładkę mam tylko lampki migające, za godzinę zachodzi słońce, muszę się sprężyć... 
Wiatr w twarz, ale na szczęście nie jest specjalnie mocny, jest ciepło, w chwili gdy ruszam licznik pokazuje 23 stopnie. Ruch na drogach prawie nie istnieje :)

Długi wieczorny cień
Długi wieczorny cień © amiga
Spinam się ile wlezie, ale nie zawsze jest taka możliwość,  mimo wszystko trzeba mieć oczy dookoła głowy, rok szkolny to niedzielni kierowcy na drogach, szczególnie gdy jest to pierwszy dzień szkoły, parę razy moją uwagę zwróciło dziwne zachowanie się kierowców, m.in. wymuszenie pierwszeństwa. Nie mam jednak ani czasu ani ochoty dzisiaj na walkę z wiatrakami, jadę do domu, szosami...  O lesie nie myślę. 
W Zabrzu
W Zabrzu © amiga
W Bielszowicach widzę, że słońce powoli chowa się za horyzont, jest jeszcze dostatecznie jasno, lampka jeszcze nie potrzebna, ale migacze włączone :) 
Słońce już za horyzontem
Słońce już za horyzontem © amiga
Chyba zakończyli wykopki
Chyba zakończyli wykopki © amiga
Za Kochłowicami powoli zaczyna się ściemniać, mam góra pół godziny do czasu gdy nie zapadną ciemności, powinienem zdążyć do domu...
A tutaj nic się nie zmieniło
A tutaj nic się nie zmieniło © amiga
Na Ligocie światła uliczne już włączone, tyle, że do domu niedaleko. Dzień się kończy. Do domu docieram jeszcze przed ósmą. Udało się... Jutro dzień wolny od rowera, weekend też będzie raczej średnio rowerowy...
Dawno nie widziałem włączonych świateł ulicznych
Dawno nie widziałem włączonych świateł ulicznych © amiga
Koło Famuru w Piotrowicach
Koło Famuru w Piotrowicach © amiga