Wpisy archiwalne w kategorii

Spotkania Bikestats-owe

Dystans całkowity:20546.39 km (w terenie 4523.50 km; 22.02%)
Czas w ruchu:1178:49
Średnia prędkość:17.43 km/h
Maksymalna prędkość:64.33 km/h
Suma podjazdów:121073 m
Maks. tętno maksymalne:236 (128 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:868808 kcal
Liczba aktywności:278
Średnio na aktywność:73.91 km i 4h 14m
Więcej statystyk

Na ognisko...

Sobota, 2 czerwca 2012 · Komentarze(6)
Trochę nietypowy wyjazd, miało być zupełnie inaczej, a wyszło jak zwykle. Jakiś czas temu w kilka osób zgadaliśmy się na małą imprezkę w DG. Miałem jechać w większej grupie wsparcia z Katowic samochodem, a skończyło się na samotnym wypadzie rowerowym. W zasadzie nie narzekam, dzięki temu udało się zachować długi okres w którym jeżdżę dzień w dzień na rowerze, niezależnie od tego czy to dzień roboczy czy weekend, trwa to już ponad 2 tygodnie.
Trasa niezbyt skomplikowana głównie po szosach. Ochojec->Giszowiec->Mysłowice->Sosnowiec->Strzemieszyce->Łosień. Na drogach mały ruch dzięki temu jechało się dość przyjemnie, jedynie boczny wiatr dawał się od czasu do czasu we znaki.
Na miejscu zbiórki czeka już Kosma100 oraz Tomek, chwilę później dołączają Darek, Anetka, Wiktor i Mistrz Igorek. Miało nas być więcej, niestety część osób w ostatniej chwili zrezygnowała. Trudno. Poradziliśmy sobie w mniejszym gronie, oczywiście było pieczenie kiełbasek, a obok na grillu piekły się inne przysmaki - Kurczak, Camembert...
Oczywiście rozmowy i zabawy trwały do późnego wieczora. Rodzina Darka niestety musiała nas opuścić i zostaliśmy w 3-kę. Tzn Ja, Kosma i Tomek, zostało jeszcze kilka butelek do opróżnienia, co z zrobiliśmy z wielką przyjemnością. Niestety już po 1:00 Morfeusz zaczął się o nas upominać i trzeba było dogasić ognisko i zakończyć "imprezkę"

Dzięki za wspaniałą atmosferę i fantastyczne jedzenie. Szkoda, że nie dotarła reszta uczestników, może następnym razem będzie nas więcej.

Kilka wczorajszych fot:
Gdzieś w Sosnowcu © amiga


Gdzieś w Dąbrowie Górniczej © amiga


Ognisko zostało rozpalone © amiga


Towarzystwo jeszcze nie w komplecie © amiga


Mistrz Igorek © amiga


A na koniec kawałek który mi towarzyszył w drodze wraz z resztą tej świetnej płyty.
KAZIK NA ŻYWO - Plamy na słońcu

Pozytywnie zwariowani

Niedziela, 27 maja 2012 · Komentarze(9)
Po wczorajszym wyjeździe po Helenkowej okolicy i nocy filmowej, dzisiejsze plany są bardziej klarowne. Rano wyjazd do Rydułtowów na zawody z cyklu Grand Prix Euroregionu Silesia 2012, w których udział bierze Igorek. Objeżdżamy w trójkę trasę (Igorek, Darek i ja). Przyznam się, że dawno już nie miałem takiego stracha na niektórych zjazdach, całość mocno techniczna i wymagająca, ale w końcu jak Igorek zjechał, to ja też dam radę ;), zdaje się, że nie było to tylko moje wrażenie :).
Grupa Igorka rusza na trasę chwilę po 11:00, kilkanaście min. później już wiadomo, jest czwarty, lecz PIERWSZY wśród Polaków. Rewelacyjny przejazd. W końcu to pierwszy raz na nowym rowerze. Teraz może być już tylko lepiej.
I kto jest debeściak ? © amiga


Igorek na trasie © amiga


Po powrocie chwila na rozmowy, obiad (był fantastyczny, dzięki) i musze powoli wracać do domu, odprowadza mnie Darek i Olek, jedziemy nieco okrężnie, niebieską rowerówką prowadzącą dookoła Zabrza, jest świetna, większość to teren, las, łąki, pola, obłęd. Później na jakiś czas przejmuję prowadzenie, w końcu ta część trasy to moja codzienna ścieżka do domu, znam tam każdy kawałek drogi, każdą dziurę, wertep, podjazd itd. W Kończycach odbijamy na Chudów zaliczając aktualnie remontowaną ul. Piaskową. Jedynie 29er daje radę po niej przejechać nie zakopując się.
Na miejscu natykamy sie na zlot starych samochodów, motocykli.
To nie jest struś © amiga


Wielkie oko, prawie jak Sauron © amiga


Na zlocie starych samochodów w Chudowie 1 © amiga


Na zlocie starych samochodów w Chudowie 2 © amiga


Na zlocie starych samochodów w Chudowie 3 © amiga


Na zlocie starych samochodów w Chudowie 4 © amiga


Kawał historii © amiga


Na zlocie starych samochodów w Chudowie 5 © amiga


Na zlocie starych samochodów w Chudowie 6 © amiga


Niestety pora powoli się zbierać, wracamy ul.Piaskową, gdzie następuje pożegnanie i ruszam w swoją drogę do Katowic. Już bez szaleństw, pędzę na umówione spotkanie o 16:00 (zegarek wskazuje coś po 18:00).

Było świetnie, było ciekawie, poznałem kolejne rewelacyjny przejazd przez Zabrze, niebieską rowerówka jest genialna, ale wymagająca, podoba mi się, a z takimi wariatami jak Darek i Olek to czysta przyjemność. :)

pogaduchy, po okolicy i takie tam

Sobota, 26 maja 2012 · Komentarze(15)
Po dłuższym okresie w końcu udało umówić się z Darkiem na wspólny wypad po okolicy, głównym celem była jednak potrzeba porozmawiania, wygadania się.
Z domu wyjeżdżam dość późno, wcześniej kilka spraw do załatwienia, spotkanie z Siostrą, znowu i lekka modyfikacja planów.
Na Helenę docieram w okolicach 17:00, dalej jedziemy już wspólnie, w lesie Miechowickim odkrywamy kilka ciekawych ścieżek. Dziwię się, że Darek wcześniej ich nie zauważył, nie jeździł., czekało nas sporo niespodzianek, zjazdów, podjazdów, prawie jak na maratonie MTB ;P. Można się było zmęczyć :).
Po drodze dojeżdżamy do "MURU" w lesie (wcześniej wspominali o tym Daniel oraz Darek na swoich blogach), jest to mur niezwykły, ciężko nazwać to co tam jest, swoiste graffiti ? Ktoś przelał tam masę swojej wiedzy, przemyśleń, porad dla ludzi, sprawia wrażenie księgi mądrości, w wersji XXL, nie mamy specjalnie dużo czasu, robię foty, później zagłębię się w te sentencje, opisy, wiedzę, przemyślenia.
Gadające mury © amiga

O wychowaniu dzieci © amiga

Wieloryb Sekwoi zadaje pytanie takie © amiga

tablica Mendelejewa © amiga

Najmłodsza część populacji ludzkiej © amiga

o emeryturach... © amiga

Wszystkie dwuwymiarowe religie © amiga

Narodu polskiego żywa myśl o kosmosie © amiga

Narodu polskiego żywa myśl o kosmosie 2 © amiga

Na świecie nie było i nie ma ludzi mądrych © amiga

Synek się pyta mamusi © amiga

sporo tego... © amiga

A co mu tu mamy © amiga

Jedziemy dalej, wybieramy kolejne ścieżki, czasami prowadzące donikąd, pozostaje tylko pchać rowery przez pola pokrzyw (przynajmniej nie będziemy mieć problemów z reumatyzmem), na szczęście nie ma tego dużo, może kilkaset metrów ;)

Dzień pieszego rowerzysty ;P © amiga


Dalej na szczęście, ścieżki polne, leśnie, jest co focić.
Wieczorową porą © amiga

Pomnik powstańców © amiga

Trafiamy w końcu do celu naszej podróży, do leśniczówki w Reptach, mamy trochę czasu, żeby siąść, żeby pogadać, porozmawiać. Zajmuje nam to w sumie kilkadziesiąt minut, nie wiem czy rozmowa w jakikolwiek sposób pomoże, czy coś z tego będzie, czasami wystarczy się wygadać, otworzyć przed kimś i gdzieś już zaczyna kiełkować nadzieja, ta jedna myśl której trzeba się mocno chwycić i nie puszczać, problemy są tylko chwilą w wieczności i prędzej czy później miną.
Swojskie klimaty © amiga

inny punkt widzenia © amiga

Dzięki za wycieczkę po okolicy, dzięki za rozmowę, chyba ostatnio oboje tego potrzebowaliśmy w takiej czy innej formie.
Wieczorem za to świetna zabawa, przy przeglądaniu materiałów źródłowych do filmu Wika o szkole. Co jakiś czas wybuchamy śmiechem, bawimy się coraz lepiej. Ok 2:00 powstała całkiem nieźle sklecona historia, coś z tego będzie.

Ps. Chwilowo bez koncertu, ale odrobię to wkrótce, niestety czas goni.

W poszukiwaniu zaginionego punktu & foto walking.

Sobota, 19 maja 2012 · Komentarze(8)
Budzik drze się w niebogłosy, jest piąta rano, wstaję, powoli, mam trochę czasu.
Śniadanie, szybkie skompletowanie potrzebnych drobiazgów i ok 6:40 ruszam w kierunku Dworca PKP Katowice. Wsiadam do pociągu Kolei Śląskich, jest całkiem spory tłok, przyglądając się podróżnym widzę, że spora część to turyści i rowerzyści, pewnie wybierają się podobnie jak ja na jurę ew. do medalikorzy. Wysiadam w Ząbkowicach i jadę ślimaczym tempem w kierunku Łośnia, coś miałem problem, żeby z rana się rozjeździć/rozkręcić. Na miejscu spotkanie z Kosmą i ruszamy pozbierać punkty z zeszłotygodniowego rajdu na orientację OrientING. Część trasy prowadzę ja, część Monika, to dziwne, ale zapamiętałem rozmieszczenie wszystkich punktów i drogę do nich, mogłem jechać spokojnie nie patrząc na mapę ;).
Na Pustyni Błędowskiej robimy dłuższą przerwę, w końcu mam okazję z kimś szczerze i otwarcie porozmawiać, liczę, że po ostatnim dole taka rozmowa zadziała na mnie oczyszczająco, odstresowująco i... częściowo się to udaje. Dzięki Monika za wsparcie, za to, że mnie wysłuchałaś, że mogłem się z kimś "podzielić" moimi problemami.
Reszta trasy już raczej standardowa, zaliczamy wszystkie punkty i w końcu trafiam do tej przeklętej jaskini ;), pomimo sesji z googlemaps i określeniu gdzie należy jej szukać, ponownie ładuję się nie tam gdzie powinienem, na szczęście przewodnik mnie w porę zawraca ;).
Ok 12:00 jesteśmy z powrotem w Łośniu, niestety czas mnie dzisiaj mocno goni, nie mogę siedzieć, muszę zrealizować jeszcze kilka punktów dzisiejszego planu. Główny to wizyta w markecie i przygotowanie się do dnia jutrzejszego, zupełnie nierowerowego, za to w gronie przyjaciół. Może uda mi się oderwać zupełnie od ponurej rzeczywistości.
Po powrocie do domu (wysiadłem na Zawodziu i wróciłem przez 3 stawy i Muchowiec), szybki obiad i jadę na 3 stawy (autobusem), wiem, że załatwię tam wszystko, ale standardowo wrócić nie mogłem normalnie,… wracam z buta. Dawno tędy nie szedłem, jeżeli już to rowerem, jest bliżej ;P.Mam ochotę się przejść, zmęczyć i słuchać dalej genialnej dyskografii Within Temptation, zaliczyłem dzisiaj w sumie chyba wszystkie płyty ;P. Jadąc samotnie do Łośnia, w pociągu, w autobusie i pieszo. Genialne granie.

Dzisiejsze foty:
Na pustyni Błędowskiej © amiga


Red Raider © amiga


Jura Krakowsko-Częstochowska © amiga


Odnaleziony ostatni punkt rajdu na orientacje - OrientING © amiga


Ukwiecona norka © amiga


Ukwiecona norka 2 ;) © amiga


W pobliżu Ochojca © amiga


Within Temptation "The Silent Force Tour"


A na sercu leży mi dzisiaj The heart of everything tego zespołu. Polecam posłuchać.


Ps. Koncert lepszy ;P

OrientING

Sobota, 12 maja 2012 · Komentarze(9)
Po wczorajszym ciężkim dniu, dzisiaj jest zdecydowanie lepiej.
Z rana zbieramy się w 3-kę, Ja Monika i Tomek.
Dzisiaj mój debiut w Rajdach na dezorientację, nie jest źle, kierowniczką całego przedsięwzięcia jest Monia. Tomek po wczorajszym wypadku, niestety nie może czynnie wziąć udziału, jednak pomaga ile może (tasuje karty ;P, itp.).
Na miejsce zbiórki dojeżdżam godzinę przed czasem, coś trzeba zrobić. Pierwsze kroki kieruję do pobliskiego sklepu, a później jadę w kierunku żółtego szlaku, zobaczyć czy jest tam dużo piachu (szlak prowadzi przez pustynię ;P).
Chwila przerwy na uzupełnienie płynów i czas na focenie przed rajdem.
Fragment żóltego szlaku w pobliżu błędowa © amiga


żółty szlak © amiga


czarna mrówka © amiga


a coż to za żuczek ? © amiga


prawie jak w jaskini ;P © amiga


Minęło trochę czasu, więc pora wrócić na miejsce zbiórki, zaczynają się powoli zbierać pozostali uczestnicy, kilka min. później wysłuchujemy prelekcji prowadzonej przez Kosmę na temat punktów kontrolnych, ich oznaczenia itp. W między czasie zaczyna się psuć pogoda, zrywa się porywisty wiatr i zaczyna od czasu do czasu kropić.
Ruszam sam, taki mam plan, sprawdzić się, zobaczyć jak mi pójdzie, czy mnie to pociąga. Od Moniki dowiaduję się, że optymalna trasa to jedyne 20km. Co to dla mnie, powinienem całość zrobić w godzinę ;) Nie biorę jednak pod uwagę, że wielkość ta została nieco zaokrąglona w dół, poza tym optymalna, nie oznacza, że ja nią pojadę.
Na początek postanawiam pojechać na najbardziej oddalony punkt na pustyni Błędowskiej w pobliżu Chechła. Jednak po drodze zaliczam PK 13 na bagnach błędowskich, lampion wygląda dziwnie, w zasadzie w ogóle nie wygląda. Ktoś go spalił, wraz z pieszymi uczestnikami zostawiamy odpowiednią informację dla pozostałych uczestników ;)
Był PK ale się spalił :) © amiga


Biała Przemsza © amiga


Ruszam dalej, w pobliżu Kościoła w Błędowie znajduje się PK3

Punkt kontrolny 3 krzyż © amiga

Ciekawe miejsce na taki punkt, gdyby nie wcześniejsza informacja, na 100% bym go pominął.
Kościół w Błędowie © amiga

Kolejny punkt nieco dalej, na skrzyżowaniu drogi z czerwonym szlakiem. Zastanawiam się czy nie pojechać szlakiem jednak... decyduję się na jazdę nieco dłuższą drogą, ale za to asfaltem. Boję się, że na szlaku będzie sporo piachu i może mnie to nieco spowolnić.

Punkt kontrolny 2 - Skrzyżowanie drogi i szlaku © amiga


Do Chechła dojeżdżam w ciągu kilkunastu minut, na miejscu napotykam autokar z wycieczką nomadów ;), grasujących po pustyni. Mam problem, ze zdjęciem tego miejsca bez ludzi, ale udaje się.

Pustynia Błędowska © amiga


ruiny na pustyni błędowskiej © amiga


Mapa okolicy - Punkt kontrolny 5 - tablica informacyjna © amiga

Dalsza trasa to powrót tą samą drogą, prawie do samego Błędowa. W Młyńskiej Górze odbijam na Zagórze, Polok i odnajduję kolejny PK.

Punkt Kontrolny 11 - Krzyż © amiga


Obok PK znajduje się hydrant i coś ma w sobie takiego, że uwieczniam go na kilku fotkach.

Hydrant w polu © amiga


Rzut oka na mapę i widzę, że do PK 12 prowadzi jakaś ścieżka polna, jest to najkrótsza trasa więc się w nią ładuję, problem pojawia się nieco dalej gdy ścieżka robi się coraz bardziej porośnięta trawą.

Punkt obserwanyjny © amiga


Udaje się jednak dotrzeć do PK12 którym jest... kolejny hydrant w pobliżu Koziej Góry.

Punkt Kontrolny 12 - Kozia Góra - hydrant © amiga


Wszystkie PK na północ i wschód Błędowa mam zaliczone, pora na te zachodzie i południowe. Wracam do Błędowa i szukam wjazdu na czerwony szlak prowadzący do Krzykawy, Coś jednak idzie nie tak, wjazdu nie odnajduję, obok na mapie jest jednak zaznaczona inna ścieżka. Jadę ją sprawdzić, początkowo asfalt, później ścieżka leśna. Z każda chwilą, robi sie jednak coraz węższa, mniejsza, bardziej zarośnięta, aż w końcu znika. Patrzę i na oko mam max. 500m na przełaj do kolejnego PK. Po drodze jest jednak Biała Przemsza. Dochodzę do brzegu i wstępne kalkulacje są takie, że przejdę ją w brud. Mam szczęście, kawałek dalej leży powalone drzewo, rower pod pachę i idę, kilka razy łapię równowagę, ale docieram do drugiego brzegu.

Przeprawa przez rzekę © amiga


Idę dalej przez łąkę i widzę… ,widzę, jest…, jest kolejny PK ;), od razu mi raźniej.

Punkt kontrolny 15 Kapliczka © amiga


Właściwa kapliczka ;P © amiga


W pobliżu odnajduję kolejne 2 punkty - PK15 i PK14

Punkt kontrolny 8 - Sosny - tablica informacyjna © amiga


Punkt Kontrolny 14 - Rozstaje dróg - tablica informacyjna przystanku © amiga


Tablica informacyjna przystanku nr 3 © amiga


Pod kapliczką jeszcze chwila odpoczynku, trzeba uzupełnić zapasy energii. Kilka min. później ruszam dalej, w kierunku Krzykawy. Zaczyna lać deszcz, mocniej i mocniej.
W Krzykawie odnajduję kolejno PK1 - Pomnik Francesco Nullo, PK10 - Dworek Staropolski, PK9 - krzyż (dużo ich dzisiaj na trasie, Monia się chyba nawróciła ;).

PK1 - Pomnik Francesco Nullo © amiga


Punkt kontrolny 1 © amiga


Punkt Kontrolny 10 © amiga


Punkt kontrolny 10 - Dworek Staropolski © amiga


PK 9 - Krzyż © amiga


Punkt kontrolny 9 - Krzyż © amiga


Jadę dalej, na... Laski ;) do odnalezienia pozostały 2 punkty, PK7 - Jaskinia pod skałą i PK6 - drzewo na środku ronda.

Z PK7 mam problem, szukam go kilkanaście min, i nie ma, za to znajduję urocze stawiki, jest pięknie, ale pogoda coraz gorsza, jestem przemoczony. Przerywam poszukiwania jaskini i jadę do PK6.

Bunkrów nie ma, ale też jest zajebiście © amiga



Punkt kontrolny 6 - Drzewo na środku ronda © amiga



Do mety pozostały mi już tylko 4km. Ubłocony, w zasadzie upiaszczony dojeżdżam na miejsce. Przemoczone ubranie przy 10 stopniach i wietrze, szybko odbiera mi ciepło. Odpoczywam chwilę przy ognisku rozpalonym przez organizatorów (w zasadzie miał być grill), ale dzięki temu trochę się rozgrzewam, do mety docierają kolejni uczestnicy. Ok 16:00 jest już po imprezie, szybkie rozdanie dyplomów i wracam rowerem do Łośnia. Tam zmieniam ubranie na jedyne suche - cywilne, szybka kawa i jadę na dworzec PKP DG Ząbkowice.
Organizacją rajdu jestem zachwycony, liczę na kolejne :), szkoda jednak, że uczestnicy się wykruszyli, wpływ na to miała pewnie pogoda.
Coś jest pociągającego w tych rajdach, pewnie spróbuję sił na jakimś kolejnym, może na dłuższej trasie, może Zygfrydem jak wróci z serwisu?

Chce mi się wyć...

Piątek, 11 maja 2012 · Komentarze(9)
Dizisiejszy dzień miał być inny, miła wycieczka do Dąbrowy Górniczej. Wyjazd zaplanowałem na 15:00, pomimo, że byłem umówiony dopiero na 19:00. Miał być objazd i focenie wszystkich Pogorii, może pustynia Błędowska.
Wyjechałem o czasie, jednak w Dąbrowie Górniczej zadzwoniłą do mnie Monika z informacją, że Tomek miał wypadek niedaleko mojego domu. Q..a ... gdybym wyjechał godzinę później, gdybym nie pojechał, gdybym pojechał później pociągiem byłbym mu w stanie pomóc, a tak wszystko ch..j. Zmieniłem trasę i jadę pędem w kierunku Łośnia, spotykamy się z Moniką, zamianiamy kilka zdań. Monika jedzie z odsieczą po Tomka, a ja,... ja mam chwilowo dość, zaglądam do pobliskiego sklepu, uzupełniam zapasy i jadę. Jadę nad zalew Łosień. Siedzę ponad godzinę, ochota do jazdy gdzieś prysnęła, chce mi się WYĆ.

Kolejny tel. i dowiaduję się, że Tomek ma "tylko" złamaną rękę.
I tak się dzisiaj upiję.

Q...a m.ć

Jak ochłonę to wrzucę foty z zalewu. pewnie jutro

Jest już jutro więc uzupełniam wpis o obiecane foty
Nad zalewem Łosień © amiga


Stary czlowiek i Łosień © amiga

Masa Krytyczna w Katowicach

Piątek, 27 kwietnia 2012 · Komentarze(5)
Wcześnie rano rozmowa z DJK71 i decyzja, jedziemy na masę do Katowic. Ok 15:00 Darek zmienia plany, niestety.
Jednak jak się powiedziało A, to trzeba było jechać.
Wyjazd z firmy ok 16:10 - mam sporo czasu (tak mi sięwydaje), po drodze uzupełniam paszę i płyny w pobliskim sklepie i jadę. Na ulicach masakra, której spodziewałem się już rano, wiele osób dzisiaj wyjechało wcześniej z pracy i pewnie będą się ewakuować za miasto. W wielu miejscach korki, zaciska równo, ale w końcu jadę rowerem, mam przewagę ;).
W lesie i na bocznych drogach jest całkiem przyjemnie, jedynie trochę pieszych baranów postanowiło iść środkiem dróg.
Po dojeździe do Katowic, niestety trochę więcej ruchliwych szos, co chwilę światła, skrzyżowanie itd. 10km po mieście pokonałem w ok 40 min. Tragedia.
Spóźniłem się kilka min. na Masę Krytyczną w Katowicach, peleton dogoniłem w okolicach pętli Słonecznej. W trakcie przejazdu pogaduchy, ze znajomymi i nieznajomymi ;). Na koniec przy Teatrze możemy spokojnie porozmawiać, a chwilę później rozstajemy się.
Jadę sam, bulwarami Rawy, doliną 3 Stawów i wyjeżdżam w Ochojcu na ul.Szenwalda.

Dzień niesamowicie piękny, ciepły, warto było wybrać się na Masę w Katowicach, w końcu poznać się w Realu.
Samo miasto na dzień dzisiejszy to jedna wielka tragedia, wielki plac budowy, może i będzie pięknie za jakiś czas, ale może trzeba było przebudowę podzielić na kilka etapów, a nie robić wszystko na raz.


2 dzisiejsze foty
Księżycowy krajobraz © amiga


Zachód słońca © amiga


Na masie niestety nie pofociłem :(




Pierwszy wyjazd na Jurę.

Sobota, 7 kwietnia 2012 · Komentarze(10)
Kilka dni wcześniej umówiliśmy się z Kosmą na mały przeciąg po Jurze, pierwotnie miał jeszcze jechać DJK71, ale niestety obowiązki mu nie pozwoliły. Zagadywał też Rkk33, ale spotkanie na trasie również nie doszło do skutku. Szkoda.

Wyjazd z domy ok 8:00, szybki przejazd na dworzec PKP Katowice. Po drodze mam okazję zobaczyć jak wygląda wymarłe miasto. Ludzi na ulicach w zasadzie nie ma, samochodów też jak na lekarstwo, nie przeszkadza mi to, jest mi to nawet na rękę. Przejazd pięknym pociągiem Kolei Śląskich do Dąbrowy Górniczej Ząbkowic, dalej Łosień. Chwila przerwy w domu Moniki i lecimy dalej razem.

Dzisiejsza droga ma objąć dwa okoliczne zamki. Bydlin i Rabsztyn, w planie jest też trochę terenu, jednak musimy uważać na pogodę, ma się zepsuć ok 16:00. Czasu więc niedużo. Rano jest chłodno, wieje zimny wiatr, ale po pierwszym podjeździe, już jest sporo cieplej :). Podziwiamy niesamowite widoki rozciągające się przed naszymi oczyma, powoli też zaczyna się wypogadzać.

Piękna jura © amiga


trochę terenu © amiga


jak tutaj pięknie © amiga


Pierwszy nieco dłuższy postój przy zamku w Bydlinie i chyba pierwszy raz widzę "remont" ruin. Ciekawe jak będzie to wyglądać po skończeniu, a może pójdą krok dalej i odbudują go ?

Ruiny zamku Bydlin © amiga


kamień na kamieniu © amiga


może jednak wejść na górę ? © amiga


Po krótkiej sesji fotograficznej, spotykamy się z Kasztelanem i jakieś 30 min później opuszczamy to piękne miejsce. Ruszamy dalej, częściowo szosami, częściowo terenem, chociaż szlak robi nam niespodziankę. Po głębokim piachu rower jakoś specjalnie nie chce jechać. :)

Czy tędy można jechać ? © amiga


Dość szybko docieramy do zamku w Rabsztynie. Ten jest bardziej okazały i chyba po raz pierwszy spotykamy turystów, czasami dziwnie to wygląda gdy goście robią sobie foty na tle zamku, czy ojciec który szybko przebiega z synami wkoło zamku machając na prawo i lewo aparatem na sznurku :)

Zamek w Rabsztynie © amiga


Przy zamku robimy sobie nieco dłuższą przerwę posilając się i spotykając z kolejnym Kasztelanem :) . Gdy opuszczamy zamek jest 15:00, późno, pogoda wyraźnie zaczyna się psuć. Postanawiamy wrócić jak najszybciej do DG, może uda się to zrobić jeszcze przed deszczem. Na miejsce docieramy jakieś 90 min później, a wieczorem jeszcze mała sesja z gadgetami BS.

Kubek Bikestats © amiga


Pogoda udała się, było pięknie przez większość czasu. Dzięki Monika za wspólny wyjazd.
Gdy tylko pogoda bardziej się ustabilizuje trzeba będzie częściej wpadać na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Czeka na nas też przejazd całym szlakiem "Orlich Gniazd", to dopiero będzie wyzwanie, mam nadzieję, że pojedziemy w większej grupie, w końcu rower służy do jazdy, a nie przecierania go miękką szmatką w domu :)

Kadencja: 63

&authkey=F27DC1962DC20DF24AAA1C692760576DB18AAF65C67395C7

Popracowo w terenie

Środa, 28 marca 2012 · Komentarze(3)
Trochę nietypowo. Po pracy droga na Helenkę, jadę bocznymi drogami i ścieżkami leśnymi, czasami ścieżkami polnymi. Na miejscu chwila przerwy i ruszam już dalej z Darkiem w teren. W końcu jego rower musi nabrać charakteru. Jedziemy po bliskiej okolicy, DSD, Hałda Popłuczkowa w Tarnowskich Górach, sporo lasu, jest pięknie, pogoda wymarzona, jedynie wiatr daje nam się kilka razy we znaki.

Pomimo tego, że widujemy się praktycznie codziennie to specjalnie nie ma okazji porozmawiać, tym razem możemy nie myśleć o firmie, o sprawach zawodowych. W końcu możemy na spokojnie szczerze pogadać o wszystkim.

Nowy rower Darka pokazuje pazur, w tych samych warunkach, zostaję daleko w tyle, na podjazdach też mam wrażenie, że muszę się więcej nakręcić.
Ps. Obiecanych zdjęć niestety nie będzie :(, aparat został na Helence. Myślę, że odrobię to z nawiązką wkrótce.

Orzesze

Niedziela, 25 marca 2012 · Komentarze(6)
Opis będzie krótki, ale znowu mam problem z czasem.... niestety nie chce się rozciągnąć
Dzisiaj z rana pobudka. Umówiłem się w Orzeszu na spotkanie z DJK71, Anetką, Wikorem i Igorkiem. Wyjechałem ok 8:30 bez wstępnego plany trasy, zależało mi głównie na czasie dojazdu. Początkowo droga na Mikołów nie sprawiała mi specjalnie problemu, kilka razy nią jeździłem więc poszło szybko. Jedynie przy samym mieście ktoś zwinął drogę ...
A droga gdzie ? © amiga

Reszta trasy to droga na Łaziska Górne i później Orzesze w większości po szosach. Na miejscu powitanie z całą wesołą rodziną K ;) Nieco później zaczynają się zawody, pierwszy na trasę rusza Igorek
Igorek na traie © amiga

Już na mecie ... © amiga

i w efekcie zajmuje 3 miejsce :)
Biegiem po nagrody © amiga

We are the Champions © amiga


Chwilę później na nieco dłuższej trasie jedzie Wiktor, tym razem na nowym rowerze, którego hmm .... nie zna jeszcze ale i tak przyjeżdża tuż za czołówką.

Wiktor na trasie © amiga


Na miejscu jeszcze kilka spotkań Bikestatsowych i nie tylko.
Szybko jednak kończy mi się czas, pora się pożegnać i ruszyć w drogę powrotną, tym razem jednak przyjrzałem się mapom i wybrałem bardziej optymalną trasę do Katowic, bez żadnych DK44 i innych wybryków, w zasadzie 80% to leśnie i polne ścieżki, czasami nieco dziwne, rozjeżdżone przez ciężki sprzęt, ale wolę to niż drogi. Pogoda wymarzona, może jedynie przeszkadza silny wiatr, ale i tak jest/było pięknie.
Tunel ... koło Orzesza © amiga


Pole, pole © amiga


Droga do .... © amiga


Mech © amiga

Kadencja: 60