W poszukiwaniu zaginionego punktu & foto walking.
Sobota, 19 maja 2012
· Komentarze(8)
Kategoria do 136km, Spotkania Bikestats-owe, tam i z powrotem, W towarzystwie
Budzik drze się w niebogłosy, jest piąta rano, wstaję, powoli, mam trochę czasu.
Śniadanie, szybkie skompletowanie potrzebnych drobiazgów i ok 6:40 ruszam w kierunku Dworca PKP Katowice. Wsiadam do pociągu Kolei Śląskich, jest całkiem spory tłok, przyglądając się podróżnym widzę, że spora część to turyści i rowerzyści, pewnie wybierają się podobnie jak ja na jurę ew. do medalikorzy. Wysiadam w Ząbkowicach i jadę ślimaczym tempem w kierunku Łośnia, coś miałem problem, żeby z rana się rozjeździć/rozkręcić. Na miejscu spotkanie z Kosmą i ruszamy pozbierać punkty z zeszłotygodniowego rajdu na orientację OrientING. Część trasy prowadzę ja, część Monika, to dziwne, ale zapamiętałem rozmieszczenie wszystkich punktów i drogę do nich, mogłem jechać spokojnie nie patrząc na mapę ;).
Na Pustyni Błędowskiej robimy dłuższą przerwę, w końcu mam okazję z kimś szczerze i otwarcie porozmawiać, liczę, że po ostatnim dole taka rozmowa zadziała na mnie oczyszczająco, odstresowująco i... częściowo się to udaje. Dzięki Monika za wsparcie, za to, że mnie wysłuchałaś, że mogłem się z kimś "podzielić" moimi problemami.
Reszta trasy już raczej standardowa, zaliczamy wszystkie punkty i w końcu trafiam do tej przeklętej jaskini ;), pomimo sesji z googlemaps i określeniu gdzie należy jej szukać, ponownie ładuję się nie tam gdzie powinienem, na szczęście przewodnik mnie w porę zawraca ;).
Ok 12:00 jesteśmy z powrotem w Łośniu, niestety czas mnie dzisiaj mocno goni, nie mogę siedzieć, muszę zrealizować jeszcze kilka punktów dzisiejszego planu. Główny to wizyta w markecie i przygotowanie się do dnia jutrzejszego, zupełnie nierowerowego, za to w gronie przyjaciół. Może uda mi się oderwać zupełnie od ponurej rzeczywistości.
Po powrocie do domu (wysiadłem na Zawodziu i wróciłem przez 3 stawy i Muchowiec), szybki obiad i jadę na 3 stawy (autobusem), wiem, że załatwię tam wszystko, ale standardowo wrócić nie mogłem normalnie,… wracam z buta. Dawno tędy nie szedłem, jeżeli już to rowerem, jest bliżej ;P.Mam ochotę się przejść, zmęczyć i słuchać dalej genialnej dyskografii Within Temptation, zaliczyłem dzisiaj w sumie chyba wszystkie płyty ;P. Jadąc samotnie do Łośnia, w pociągu, w autobusie i pieszo. Genialne granie.
Dzisiejsze foty:
Within Temptation "The Silent Force Tour"
A na sercu leży mi dzisiaj The heart of everything tego zespołu. Polecam posłuchać.
Ps. Koncert lepszy ;P
Śniadanie, szybkie skompletowanie potrzebnych drobiazgów i ok 6:40 ruszam w kierunku Dworca PKP Katowice. Wsiadam do pociągu Kolei Śląskich, jest całkiem spory tłok, przyglądając się podróżnym widzę, że spora część to turyści i rowerzyści, pewnie wybierają się podobnie jak ja na jurę ew. do medalikorzy. Wysiadam w Ząbkowicach i jadę ślimaczym tempem w kierunku Łośnia, coś miałem problem, żeby z rana się rozjeździć/rozkręcić. Na miejscu spotkanie z Kosmą i ruszamy pozbierać punkty z zeszłotygodniowego rajdu na orientację OrientING. Część trasy prowadzę ja, część Monika, to dziwne, ale zapamiętałem rozmieszczenie wszystkich punktów i drogę do nich, mogłem jechać spokojnie nie patrząc na mapę ;).
Na Pustyni Błędowskiej robimy dłuższą przerwę, w końcu mam okazję z kimś szczerze i otwarcie porozmawiać, liczę, że po ostatnim dole taka rozmowa zadziała na mnie oczyszczająco, odstresowująco i... częściowo się to udaje. Dzięki Monika za wsparcie, za to, że mnie wysłuchałaś, że mogłem się z kimś "podzielić" moimi problemami.
Reszta trasy już raczej standardowa, zaliczamy wszystkie punkty i w końcu trafiam do tej przeklętej jaskini ;), pomimo sesji z googlemaps i określeniu gdzie należy jej szukać, ponownie ładuję się nie tam gdzie powinienem, na szczęście przewodnik mnie w porę zawraca ;).
Ok 12:00 jesteśmy z powrotem w Łośniu, niestety czas mnie dzisiaj mocno goni, nie mogę siedzieć, muszę zrealizować jeszcze kilka punktów dzisiejszego planu. Główny to wizyta w markecie i przygotowanie się do dnia jutrzejszego, zupełnie nierowerowego, za to w gronie przyjaciół. Może uda mi się oderwać zupełnie od ponurej rzeczywistości.
Po powrocie do domu (wysiadłem na Zawodziu i wróciłem przez 3 stawy i Muchowiec), szybki obiad i jadę na 3 stawy (autobusem), wiem, że załatwię tam wszystko, ale standardowo wrócić nie mogłem normalnie,… wracam z buta. Dawno tędy nie szedłem, jeżeli już to rowerem, jest bliżej ;P.Mam ochotę się przejść, zmęczyć i słuchać dalej genialnej dyskografii Within Temptation, zaliczyłem dzisiaj w sumie chyba wszystkie płyty ;P. Jadąc samotnie do Łośnia, w pociągu, w autobusie i pieszo. Genialne granie.
Dzisiejsze foty:
Na pustyni Błędowskiej© amiga
Red Raider© amiga
Jura Krakowsko-Częstochowska© amiga
Odnaleziony ostatni punkt rajdu na orientacje - OrientING© amiga
Ukwiecona norka© amiga
Ukwiecona norka 2 ;)© amiga
W pobliżu Ochojca© amiga
Within Temptation "The Silent Force Tour"
A na sercu leży mi dzisiaj The heart of everything tego zespołu. Polecam posłuchać.
Ps. Koncert lepszy ;P