Odmienne stany świadomości

Poniedziałek, 21 maja 2012 · Komentarze(2)
Część I

Po ostatnim ciężkim dla mnie tygodniu weekend minął dość przyjemnie, komunijnie, w gronie przyjaciół w pięknym miejscu - Wilkowicach położonych w niesamowicie malowniczej okolicy. Dzięki kilku rozmowom udało mi się oderwać od moich demonów. Wieczorna rozmowa z Darkiem, zadziałała oczyszczająco i już myślałem, że wszystko będzie ok. Po pożegnaniu się wsiadam do autobusu, zakładam słuchawki, odpalam PROJEKT GRECHUTA - Plateau i wszystko diabli wzięli, całą walkę o odzyskanie spokoju i powrotu do rzeczywistości. Wyłączam ją po kilku taktach, ale jest już za późno. Demony wróciły z całą mocą, czuję się jak narkoman na odwyku, czegoś mi niesamowicie brakuje, czuję pustkę, dziurę gdzieś w sobie. Wysiadam w centrum Zabrza, idę na dworzec PKP, mijam kolejne bezkształtne cienie, nie patrzę na nie, staram się skupić na kostkach chodnikowych, ile ich jest, trzeba policzyć, trzeba czymś zająć umysł, nie mogę myśleć..., nie mogę myśleć..., boli... .
Siadam na końcu pociągu, dobrze, że przy oknie, dobrze, że nikt na mnie nie zwraca uwagi, k...a. Za oknem przelatują kolejne obrazy, nic dla mnie nie znaczą, nie interesują mnie, zatapiam się w swoich myślach, na uszach płyta Evanescence - próbuję się skupić na słowach, nie mogę, po prostu nie mogę.
Jestem w Katowicach, idę pieszo, mam dość, może trochę ruchu mi pomoże, nie spieszę się, znowu liczę kostki, jedna, druga,... pięćdziesiąta... . Masakra.
W parku Kościuszki spotykam gościa focącego lustrzanką Canona okolice kościółka, nawiązuję z nim rozmowę, w końcu fotografia też mnie pociąga. Trafiłem na turystę z Rosji, świetnie mówiącego po polsku. Chwila rozmowy, tak mi w tej chwili potrzebna, udaje się na chwilę oderwać od moich cieni. Jednak nie trwa to długo, muszę iść dalej, MUSZĘ.
Docieram do domu, nic mi się nie chce, a jest tyle do zrobienia, trudno, musi poczekać, nie dzisiaj.
Chcę się zmęczyć, chcę bólu fizycznego, może to na chwilę zabije moje Demony, może to rozładuje złe emocje.
Pi...ę idę na rower.

Nie dorosłem do swych lat - Kult


Evanescence - Live show 2007


Część II

Nie wiem gdzie jadę, mam mgłę przed oczami, myślę o Goczałkowicach, lecz trasa jest zbyt prosta, chcę bólu, chcę się zmęczyć. Jadę w kierunku Kostuchny, jest pod górkę to dobrze tętno skacze na 170, zostawiam ciężkie przełożenia, boli, myśli zaczynają krążyć wokół ognia w nogach, tak ma być. Skręcam na Murcki, na hałdę, też będzie podjazd, odrywam się od problemów, wolę cierpieć fizycznie, w końcu po to wyjechałem. Trochę odpoczynku przy zjeździe w kierunku Lędzin, ale tam pcham się na górę św. Klemensa i później na Klimont. Czuję zmęczenie, jest dobrze, na horyzoncie dostrzegam góry, tęsknię do nich, dawno tam nie byłem. Wraca ochota na focenie, coś co jeszcze godzinę temu miałem w głębokim poważaniu. Widzę w oddali maszt w Kosztowach, wiem, że jest tam sporo podjazdów, dosiadam "Dziadunia" i w drogę, trochę klucząc po Lędzinach docieram do Mysłowic, kolejne podjazdy, tętno znowu w okolicy 170, tak ma być, mijam maszt, jadę na Wesołą, mijam zalew, dalej na Giszowiec, kolejny podjazd, nie odpuszczam, czuję, że to pomaga, jeszcze trochę i mogę wrócić do domu.
Pewnie potrwa zanim się uwolnię od swoich cieni lecz udało się przegnać demony, przynajmniej na chwilę.

Foty:
Ktoś miał ułańską fantazję © amiga


Moje kochane góry, kiedy tam dotrę ? © amiga


góra św. Klemensa w Lędzinach © amiga


kościół św. Klemensa © amiga


Maszt w Kosztowach © amiga


Dawno nie widziani przyjaciele © amiga


Sorry za kolejne wynurzenia, ale musiałem się wygadać, net jest cierpliwy i wybacza.

Wrzucam to dzisiaj, wczoraj już nie dałem rady. Zapisany ślad przejazdu.

Komentarze (2)

Djk71 Chyba masz rację, ławeczka i jakiś mózgotrzep. ;P
To nie wina autobusu. :(
Wiem czas jest najlepszym lekarzem, wiem, że to ustąpi, kiedyś.
W góry to po powrocie Zygfryda, mam nadzieję, że wkrótce

amiga 19:21 poniedziałek, 21 maja 2012

Podświadomość podpowiada... Rancho... Tęsknota do ławeczki? Czasem ja bym tak chciał... żyć prosto... mieć jasne cele... i być wciąż szczęśliwym... Jak na ławeczce w Wilkowyjach... Impreza była w Wilkowicach ;-)

A trzeba było wsiadać do autobusu? Miałeś iść pieszo... Od razu byś się zmęczył...

Niestety z demonami tak jest, że... nie da się przed nimi po prostu zamknąć drzwi... Ale z czasem...

Kiedy jedziemy w góry?

djk71 19:14 poniedziałek, 21 maja 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ocztw

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]