Masa Krytyczna w Katowicach
Jednak jak się powiedziało A, to trzeba było jechać.
Wyjazd z firmy ok 16:10 - mam sporo czasu (tak mi sięwydaje), po drodze uzupełniam paszę i płyny w pobliskim sklepie i jadę. Na ulicach masakra, której spodziewałem się już rano, wiele osób dzisiaj wyjechało wcześniej z pracy i pewnie będą się ewakuować za miasto. W wielu miejscach korki, zaciska równo, ale w końcu jadę rowerem, mam przewagę ;).
W lesie i na bocznych drogach jest całkiem przyjemnie, jedynie trochę pieszych baranów postanowiło iść środkiem dróg.
Po dojeździe do Katowic, niestety trochę więcej ruchliwych szos, co chwilę światła, skrzyżowanie itd. 10km po mieście pokonałem w ok 40 min. Tragedia.
Spóźniłem się kilka min. na Masę Krytyczną w Katowicach, peleton dogoniłem w okolicach pętli Słonecznej. W trakcie przejazdu pogaduchy, ze znajomymi i nieznajomymi ;). Na koniec przy Teatrze możemy spokojnie porozmawiać, a chwilę później rozstajemy się.
Jadę sam, bulwarami Rawy, doliną 3 Stawów i wyjeżdżam w Ochojcu na ul.Szenwalda.
Dzień niesamowicie piękny, ciepły, warto było wybrać się na Masę w Katowicach, w końcu poznać się w Realu.
Samo miasto na dzień dzisiejszy to jedna wielka tragedia, wielki plac budowy, może i będzie pięknie za jakiś czas, ale może trzeba było przebudowę podzielić na kilka etapów, a nie robić wszystko na raz.
2 dzisiejsze foty
Księżycowy krajobraz© amiga
Zachód słońca© amiga
Na masie niestety nie pofociłem :(