Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Poniedziałkowo do pracy

Poniedziałek, 29 maja 2017 · Komentarze(0)
Poranek, strasznie leniwy, mam problem z zebraniem się, w efekcie wychodzę około 7:15. Jest przyjemnie ciepło, wiatr z południowego-zachodu, bez deszczy, słonecznie, ruch taki sobie... Zastanawiam się jak pójdzie mi jazda po wczorajszym wyjeździe.

Nie jest źle... chwilę zajmuje rozkręcenie się, dopiero po kilku km jest ok. 

W Kończycach

W Kończycach © amiga

W trasie zauważam, że coś chyba jest nie tak z kamerką, a raczej z baterią, wydaje mi się, że jedna z baterii padła... nie chcę jej wymieniać... trudno... zobaczę później co jest grane. Pewnie pora je wymienić. Na drogach na szczęście jest spokojnie, nawet w Zabrzu gdzie o tej porze jest Sajgon, jest może połowa ilości samochodów. Udaje się dość szybko dotrzeć do firmy.... Dzisiaj spodziewam się niezłego bajzlu.... Za 3 dni wyjazd firmowy.... 

Lekko terenowy powrót z pracy

Poniedziałek, 29 maja 2017 · Komentarze(2)
Ruszam około 16:45, miało być wcześniej, ale w pracy panował jeden wielki chaos, przynajmniej połowa to przygotowania do wyjazdu integracyjnego za kilka dni... 
Wieczór zapowiada się gorący, prawie 30 stopni na starcie, może to głupie, ale lubię takie temperatury, wolę je niż jeszcze niedawne +5... W końcu przyszła wiosna, taka prawdziwa, gorąca... 

Nie pamiętam kiedy tędy jechałem, chyba na początku kwietnia
Nie pamiętam kiedy tędy jechałem, chyba na początku kwietnia © amiga
Wyjeżdżając z Gliwic odbijam na lasek Makoszowski a dalej na leśne dukty w kierunku Halemby, warunki idealne, praktycznie nigdzie nie widać kałuż, stojącej wody, błota, jest tak jak lubię :)
Ścieżka przy nasypie kolejowym
Ścieżka przy nasypie kolejowym © amiga
Na Halembie do głowy wpada mi mały pomysł, a może zaliczyć rowerowy?  Tarcze są do wymiany... a jak mam jechać w górach to wolałbym by ten element nie decydował o moim bezpieczeństwie. Tylko który rowerowy będzie otwarty o tej porze... Do głowy przychodzi mi jedynie Gigi sport... w Panewnikach... ma dobrą opinię, chociaż ilekroć tam byłem to nie było tego czego szukałem... tym razem na 4 hasła połowa jest.... Tarcza na tył kupiona, przednia musi chwilę poczekać... była tylko jedna, a większych tarcz niż 180 nie chcę... mniejsze miałem i się nie sprawdziły. 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Na chwilę do bankomatu
Na chwilę do bankomatu © amiga
Jeszcze do rowerowego :)
Jeszcze do rowerowego :) © amiga
Do domu przyjeżdżam zadowolony, zachwycony, to był piękny powrót, po lesie, po terenie, w niezłych warunkach... Oby jutro było podobnie

Powrót przez Kobiór

Piątek, 26 maja 2017 · Komentarze(2)
Jest około 16:25 gdy ruszam, dzisiaj plan napięty, na 19:30 chcę być w domu, do przejechania około 60 km, chociaż chodziło mi po głowie by było to nieco więcej...
Muszę sprawdzić jeszcze jeden wariant na Pszczynę, przez Kobiór, od Kobióra znam szlak, ale ten którym ostatnio jechałem bezpośrednio na Pszczynę trochę mnie zawiódł, wyrąb lasu, ślady po ciężkim sprzęcie zrobiły swoje... ścieżka jest mało przejezdna. 

Ale pierwsze wyzwanie to wykombinowanie wyjazdu z Gliwic, co roku pojawia się ten sam problem, wiąże się to z przebudową od 2 lat tych samych ulic i z budową areny...  Wariant z zeszłego roku odpada. w tej chwili wiąże się z noszeniem rowerów, a nie o to chodzi... 

Pogoda dopisuje
Pogoda dopisuje © amiga
Nowa DDRka się buduje
Nowa DDRka się buduje © amiga
A tutaj bez zmian
A tutaj bez zmian © amiga
Na szczęście udaje się coś wykombinować, może nie jest to idealne rozwiązanie, bo pojawia się trochę terenu i kluczenia między zabudowaniami, ale da się wyjechać na Bojków, bez kombinowania co z Pszczyńską... 
Od Bojkowa do Ornontowic w zasadzie bez zakrętów, główna szosa, tyle, że nieco bardziej ruchliwa... Cóż... nie możemy mieć wszystkiego, zjazd na boczne drogi spowoduje w tym miejscu spore kółko... bądź konieczność jazdy terenem, której unikamy jak ognia... chociaż wiem, że zupełnie się jej nie pozbędziemy... 
Kobieta rozmawia przez telefon blokując rowerówkę
Kobieta rozmawia przez telefon blokując rowerówkę © amiga
Taki coś lubię
Takie coś lubię © amiga
Nie wiem czemu ale lubię tą drogę
Nie wiem czemu ale lubię tą drogę © amiga
Na pierwszych kilkunastu km jest co robić, sporo podjazdów, trochę zjazdów, męczący fragment...  Dopiero gdy mijam Orzesz jest lepiej, ale dla odmiany wjeżdżam w las, chcę sprawdzić jakość ścieżek, wydaje mi się, że są niezłe, ale jechałem tędy z rok temu...  więc mogło się coś zmienić... 

"Nowe" rondo © amiga
Asfalt może nie idealny, ale nie jest źle
Asfalt może nie idealny, ale nie jest źle © amiga
Jakaś spóźniona procesja? A może próba... ?
Jakaś spóźniona procesja? A może próba... ? © amiga
Pora w las
Pora w las © amiga
Szutry niezłej jakości
Szutry niezłej jakości © amiga
Leśne dukty są w przyzwoitym stanie. Do Kobióra docieram w niezłym tempie, po drodze sprawdziłem jeszcze 2 inne ścieżki, ale nie wzbudziły mojego zaufania, więc się wycofałem :) Do Pszczyny jednak nie będę dzisiaj jechał, nie ma specjalnie powodu... pora zawrócić, jest coś po 18... i prawie 40 km za mną...  Do zachodu słońca pozostało około 2.5 godziny, wyrobię się bez większego problemu. Będąc w Kobiórze sprawdzam kilka ścieżek, którymi zwykle nie jeżdżę, wydaje mi się, że jedna z nich pewnie będzie wykorzystywana częściej :), upraszcza ona przejazd przez miasto... 
W tym roku byłem już kilka razy przy nim :)
W tym roku byłem już kilka razy przy nim :) © amiga
Wpadnę do wody, czy jak?
Wpadnę do wody, czy jak? © amiga
Ufff jest most
Ufff jest most © amiga
Gnam przez las na Tychy, tam odbijam już w bardziej boczne drogi, by skrócić maksymalnie drogę do domu. W okolicach Mąkołowca robię krótka przerwę, wożę ze sobą 2 banany, pora je zjeść. 3 minuty przerwy i w drogę... 
Leśne ścieżki
Leśne ścieżki © amiga
Pogoda dopisuje
Pogoda dopisuje © amiga
Jedna z DDRek w Tychach
Jedna z DDRek w Tychach © amiga
Oficjalny szlak rowerowy ;)
Oficjalny szlak rowerowy ;) © amiga
Jeszcze kilka km i będę w domu
Jeszcze kilka km i będę w domu © amiga

Po około 30 minutach jestem w domu, czuję zmęczenie, czuję te kilometry... ale najważniejsze, że wariant sprawdzony i jak najbardziej do polecenia :)



W piątek z rana

Piątek, 26 maja 2017 · Komentarze(0)
Ruszam około 7:10, nieco później niż planowałem, w końcu ciut lepszy poranek... nie pada :), jest względnie ciepło, jada zupełnie na krótko to spore wyzwanie dla mnie, ale w długiej bluzie jest ok...

W Katowicach ruch na drogach niewielki, odbijam na Bałtycką, zaliczam kawałek lasu i wyjeżdżam na Starych Panewnikach..., bałem się, że rowerówka w Kochłowicach będzie zalana, ale... nie jest źle, są kałuże, ale woda szybko odparowuje... 

Wiatr w twarz dzisiaj nie pomaga... jednak wolę, to niż ulewę... W tym tygodniu 2 razy zmokłem.... 

W lesie po wczorajszym dniu jest całkiem nieźle
W lesie po wczorajszym dniu jest całkiem nieźle © amiga
Resztki kałuż jeszcze nie odparowały
Resztki kałuż jeszcze nie odparowały © amiga
Jakby więcej chmur na niebie
Jakby więcej chmur na niebie © amiga
Gdy Zbliżam się do Zabrza, widzę na zegarku 7:51, już wiem, że będzie Sajgon, tak też jest, w pobliżu szkół praktycznie nie da się jechać... uciekam gdzieś na tyły, jest zdecydowanie lepiej... Gdy wyjeżdżam z Zabrza jest już po ósmej, ruch niewielki, spokojny... i do firmy docieram w przyzwoitym czasie... chociaż kondycja dalej nie ta... 
W Zabrzu młyn
W Zabrzu młyn © amiga
Pod firmą
Pod firmą © amiga

W deszczu do pracy

Czwartek, 25 maja 2017 · Komentarze(2)
Ruszam około 7:08, już nie leje, lekko siąpi ;), chłodniej niż ostatnio, słońca także niewiele. Wieje w twarz. Ruch na drogach taki sobie. 
Myślałem, że uda mi się jakoś przejechać między chmurami, ale coś licho to widzę. Jadę szosami, z małym akcentem terenowym na Bałtyckiej, chociaż wstępnie myślałem by pojechać jednak Panewnicką, w ostatniej chwili jednak odbiłem ;). Warunki w lesie, nijakie. To nie jest dobry czas na wyprawy terenowe. 
Rowerówka w Kochłowicach na leśnym odcinku standardowo zalana, dalej zdecydowanie lepiej. Przed Wirkiem uwijają się ekipy remontowe, kładą chodniki, zaskoczyło nie jednak to, że z powrotem układają stare płyty chodnikowe, a nie kostkę. Ten remont to tak trochę po łebkach... Chyba, że to dopiero preludium i będą jeszcze raz to rozbierać ;) 

Znowu pada
Znowu pada © amiga
Niebo bardzo nieciekawe
Niebo bardzo nieciekawe © amiga
Pomimo deszczu prace trwają
Pomimo deszczu prace trwają © amiga
Deszcz niestety coraz mocniej pada, są chwile gdzie niewiele widzę, masakra jakaś. Za to przy wyjeździe z Zabrza deszcz nagle znika, już się cieszę, liczę, że chociaż trochę wyschnę, tyle, że 2 km dalej znowu zaczyna lać... 
Do firmy docieram zupełnie przemoczony... Ciuchy się suszą... ciekawe co z tego wyjdzie... ;) Za to po południu ma być zdecydowanie lepsza pogoda. 
Wyjazd z Zabrza
Wyjazd z Zabrza © amiga
Ciągle pada
Ciągle pada © amiga

Późnym popołudniem

Czwartek, 25 maja 2017 · Komentarze(0)
16:36 - ruszam, pogoda zupełnie inna niż o poranku, jest nieźle, najważniejsze, że widać słońce, że nie pada, że niewielki ruch na drogach... Przeciwdeszczówa w plecaku, podobnie jak ochraniacze na buty :) Chce się jechać, po głowie chodzi mi opcja las... ale nie... za bardzo lało z rana. Jadę więc szosami

Pogoda się poprawiła
Pogoda się poprawiła © amiga
W Bielszowicach jednak odbijam, może nie w las, ale na drogę na Halembę, chcę zaliczyć okolice Nowego Świata, wyjechać na Gabrieli Zapolskiej, większość to asfalt, teren dopiero na odcinku nad stawy księżycowe. Ale w między czasie dość długi podjazd a o to mi chodzi... Coraz bliżej wyjazd integracyjny, trzeba trochę poćwiczyć. Za tydzień nie będzie przebacz... 
W Bielszowicach koło kopalni
W Bielszowicach koło kopalni © amiga
Tato tłumaczył synowi jak zachować się na skrzyżowaniu
Tato tłumaczył synowi jak zachować się na skrzyżowaniu © amiga
W lesie na stawy księzycowe
W lesie na stawy księżycowe © amiga
Wyjeżdżam z lasu nieco przed Panewnikami,, pozostała Bałtycka, budowa nowego osiedla powoduje straszny syf na drodze dojazdowej, mam nadzieję, że przy okazji ją wyremontują, tam asfaltu trzeba powoli szukać...  łatwiej jechać dziurami niż asfaltem, są równiejsze ;)
Zielone Paanewniki
Zielone Panewniki © amiga
Do domu docieram w niezłym czasie, powrót zdecydowanie lepszy niż dojazd... a jutro już piątek i weekend :)
Dawno taka melepeta nie jechała przede mną
Dawno taka melepeta nie jechała przede mną © amiga

Powrót z pracy

Środa, 24 maja 2017 · Komentarze(0)
Ruszam dopiero po 17, dzień był zwariowany w firmie, cieszy mnie to, że wracam rowerem. Ruch niewielki, za to całkiem sporo bikerów. Najważniejsze, że nie pada, wiatr w plecy, tylko te chmury, brak słońca trochę przeszkadza. Cóż... taki mamy klimat ;)


Rowerzyści na drogach
Rowerzyści na drogach © amiga
Gaz leci w dół
Gaz leci w dół © amiga
Trasa po szosach, chcę być wcześniej w domu, bez kombinowania, szlajania się, ten rok, jest wyjątkowy pod tym względem, strasznie mało zaliczam terenu, częściowo opowiada za to pogoda, a częściowo moja niechęć do jazdy po syfie... 
Policja na Wirku
Policja na Wirku © amiga
Znowu Ci sami?
Znowu Ci sami? © amiga
Od Kochłowic gdy mam w 100% wiatr w plecy rower pokazuje co potrafi, prędkość ? 40 km/h... coś pięknego... lekko wyhamowuję w Panewnikach, trochę więcej samochodów, na bałtyckiej dziury, a na Medyków podziwiam zmianę organizacji ruchy, aż dziwne, że zrobili to dopiero teraz. Pojawiło się też nowe malowania na drodze. Jest lepiej... 
Docieram do domu, czas niezły... ale jest dalej nad czym pracować... 
Fajnie gdy na drogach nie jestem sam :)
Fajnie gdy na drogach nie jestem sam :) © amiga

Nowe malowania, chyba poprawili przy okazji organizację ruchu
Nowe malowania, chyba poprawili przy okazji organizację ruchu © amiga

Środa o poranku

Środa, 24 maja 2017 · Komentarze(1)
Ruszam późno, bardzo późno, wszystko przez deszcz, radar pokazuje, że około 7:20 ma się skończyć, więc czekam. Gdy ruszam już tylko kropi, niebo wygląda nieco lepiej. Na drogach... trochę korków, większość omijam... przynajmniej w Katowicach... 

Nowa, a raczej korba przeszczepiona z górala, spisuje się nieźle, góral w zamian dostanie nową, ta już zamówiona, może do weekendu będę ją miał w domu. 

Rower sunie po drodze, pomimo "mokrości" jazda sprawia mi sporą frajdę ;), ciekawe czy będę miał podobną na powrocie gdy włożę nogi do mokrych butów ;)

Znowu mokro
Znowu mokro © amiga
W Panewnikach, na około 500 metrach jedzie za mną jakaś ciężarówka, gość ma sporo miejsca by mnie wyprzedzić, z naprzeciwka nic nie jedzie, nie ma żadnych ograniczeń co co wyprzedzania, nie ma podwójnej ciągłej...  niby fajnie.... ale gdy tylko mijam wlot z Gościnnej debilowi coś odbija, naciska na klakson i tak jedzie przez około 100m. Czekał aż zacznie się ciąg pieszo rowerowy, na tym odcinku, tyle, że wjazdu na niego praktycznie nie ma, a już na bank nie przy 30 km/h.  Ta ddr-ka urywa się po około 10 metrach gdzie jest droga tylko dla pieszych z opcją przejazdu rowerem, po czym po kolejnych 10 m znowu jest ciąg pieszo-rowerowy... jakieś 50m dalej zaczyna się prawdziwa rowerówka i na całym tym odcinku słyszę dźwięk klaksonu. Gdy wjeżdżam na rowerówkę debil zrównuje się ze mną, i wylewa z siebie żółć, krótka pyskówka, odpowiadam, że jak mu coś nie pasuje niech wezwie policję. Mam go gdzieś... 
patrzę na rejestrację.... Warszawka, któż to mógł być inny...  Może ew samochód w lizingu... 

Podniósł mi ciśnienie, mogę wypić mniej kawy ;)


Debil prowadził ten samochód
Debil prowadził ten samochód © amiga

Za to dalej się luzuje, deszcz już nie pada, tyle, że koła podnoszą wodę z drogi... Zaczyna się przejaśniać, pamiętam jednak, że idzie na nas kolejna chmura deszczowa... jest za szeroka by nas minęła... spodziewam się, że gdzieś w nią wjadę w okolicach Zabrza. Tak też się dzieje, na granicy z Gliwicami zaczyna kropić, później padać, a na końcu lać ;)
Remont trochę się przeciąga
Remont trochę się przeciąga © amiga
Nie podobają mi się te chmury
Nie podobają mi się te chmury © amiga
Pusto w Zabrzu
Pusto w Zabrzu © amiga

W firmie ciuchy lecą do suszenia, buty były w ochraniaczach, ale i tak są wilgotne...  Ciekawe jaki będzie powrót... wydaje mi się, że nie powinno padać, a przy okazji będę miał wiatr w plecy :)
Znowu leje
Znowu leje © amiga

Powrót z Tomaszowa

Niedziela, 21 maja 2017 · Komentarze(2)
Niedziela do około 15 dość spokojna, chociaż z rana mała nerwówka, obsuwa czasowa... ale wszystko się udało :), Na rowery wsiadamy z Karoliną po 15, czy nawet coś około 16... czasu niewiele, muszę wrócić do Katowic, ostatni pociąg jedzie chwilę po 20... Trasa minimum to około 30 km ;), ale... jedziemy nieco inaczej... troszkę dookoła, część dróg widzę pierwszy raz, to głównie przez to, że ten odcinek traktuję najczęściej jako dojazdówkę... a trochę szkoda, Karolina coś zagaduje by odszukać kirkut w pobliżu Wolborza. Uzbrojeni w mapę i gpsa udajemy się w pobliże tego miasteczka :) Po drodze Posterunkowa zauważa bociana pasącego się na łące... ;) Trzeba stanąć, zrobić mu kilka zdjęć i ruszamy dalej... 

Bocian na łowach
Bocian na łowach © amiga
Ciekawe co znalazł?
Ciekawe co znalazł? © amiga
Koleżanka bociana ;)
Koleżanka bociana ;) © amiga
Przed Wolborzem, w miejscu gdzie wskazuje mapa nie widać macew... nie ma niczego co wskazywałoby, na Kirkut.... coś jest nie tak, trochę błądzimy, kombinujemy i w końcu zaglądam na internet... z niego dowiadujemy się, że macewy zostały bądź zniszczone, bądź zabrane, usunięte, a w samym miejscu poi cmentarzu widać jedynie miejsce gdzie było ogrodzenie, widać doły po wykopaniu macew... 
Dziwne jest to, że końcowego aktu dewastacji, dokonano w latach 80-90. Uzbrojeni w taką wiedzę, trafiamy bez błędu na właściwe miejsce. Wydaje mi się jednak, że na mapie jest delikatny rozjazd z lokalizacją, przestrzał jest o około 200m. Niby niewiele, ale jednak. 
Do Wolborza już niedaleko, wjeżdżamy do centrum, Karolina pokazuje mi nową informacją dotyczącą szlaku filmowego... Kilka zdjęć i musimy ruszyć dalej... tyle, że czas goni, ja muszę dotrzeć na pociąg, a Karolina przed zmrokiem do Tomaszowa... 
Resztki kirkutu w okolicach Wolborza
Resztki kirkutu w okolicach Wolborza © amiga
Filmowe Łódzkie
Filmowe Łódzkie © amiga
Pełna informacja
Pełna informacja © amiga
Po pożegnaniu gnam na Piotrków Trybunalski, wiatr z północnego-zachodu nie pomaga, nawigacja mówi mi, że dojadę na 8 minut przed odjazdem... mam mało czasu, ale też wiem, że jestem szybszy od nawigacji ;), pytanie tylko o ile... 
Bez postojów wpadam na stację, na tym odcinku odrobiłem 20 minut :), kupuję bilety, coś na ząb do pociągu i idę na peron. Pociąg przyjeżdża z 13 minutowym opóźnieniem... Ech... polska kolej... 
Czekając na pociąg
Czekając na pociąg © amiga
Do Katowic docieram wyjątkowo późno, jest 23:30 gdy ruszam spod dworca... w domu jestem około 20 minut później... Dystans może nie imponuje, ale w rana były inne zajęcia... a wycieczki rowerowe jeszcze będą :) na co liczę... 

Sobota w drodze... to Tomaszowa

Sobota, 20 maja 2017 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Dzień od rana lekko zamieszany, wczoraj Zakopane, wróciłem po 22, dzisiaj od rana szybka krzątanina, jeszcze trzeba przygotować się do wyjazdu, biorę sakwy, muszę kilka rzeczy zabrać ze sobą, w między czasie wymieniam łańcuch, smaruję łożyska w suporcie, wczoraj strasznie skrzypiały... i dalej nie wiem o co poszło. Łożyska są nowe, jedynie w środku w tulei było trochę wody i nieco piasku. Do samych łożysk nic się nie dostało... 

Wyjeżdżam jakoś po 10, mam sporo czasu, ale... po drodze zmieniam nieco kierunek podróży, skleroza nie boli, wracać mi się nie chce, wiec kierunek Załęże tam dostanę to co potrzebuję. Co jakiś czas spoglądam na zegarek, nie ma źle... po załatwieniu sprawy jadę tyłami na Kozielską, od dawna planowałem sprawdzić ten wariant, z okien pociągu widziałem, że powinno się dać tędy przejechać, pomimo, że to tereny kolejowe. 

Gdy już znalazłem się na Kozielskiej, zahaczyłem o kirkut, ostatni raz byłem tutaj z 10 lat temu... może dlatego, że zdjęcie w zasadzie tylko przez płot... chociaż niby ktoś się tym opiekuje, jakoś nie mam ochoty na szukanie, zresztą czasem też nie dysponuję jakimś nieograniczonym. Muszę dotrzeć do dworca... Pakuję się do środka, kupuję bilet i w drogę, do Częstochowy... 

Katowicki Kirkut
Katowicki Kirkut © amiga
Zarośnięty i chyba mało dostępny
Zarośnięty i chyba mało dostępny © amiga
Czas zleciał, mam chwilę by coś zjeść, to pora obiadowa ;), podjeżdżam pod kebaba, jest niezły... korcił mnie chińczyk w pobliżu, ale brak wolnych miejsc na zewnątrz skutecznie mnie odstraszył. Kebab też jest dobry ;) W końcu czas na drugą część podróży... kolejny pociąg, tym razem na Piotrków Trybunalski... 
W Częstochowie
W Częstochowie © amiga
Czekając na pociąg
Czekając na pociąg © amiga
Po dość krótkim czasie docieram na miejsce, wsiadam na rumaka i jadę dalej już jak człowiek ;) na rowerze, kierunek Koło... Droga pamiętam, że jest mocno dziurawa, coś jednak delikatnie się zmieniło, niektóre odcinki połatane, szkoda tylko, że nie zrobiono tego na całości. Cóż... W kole przy sklepie czeka na mnie już Karolina :), Mija chwila, witamy się i ruszamy do Tomaszowa, tym razem zależy nam na czasie, musimy odwiedzić pewien sklep, tylko czy będzie otwarty, w końcu jest sobota, późne popołudnie. 
Pedałujemy jak szaleni, byle zdążyć, meldujemy się w centrum, odwiedzamy kilka interesujących nas miejsc i.... nic z tego. To czego szukamy jest niedostępne, a szkoda. W zamian postanawiamy coś przegryźć ;) Co prawda dzisiaj zlot food tack-ów w centrum, ale coś nie mamy ochoty na takie jedzenie. Dzisiaj lepszy jest slow food. Dopiero po kolacji podjeżdżamy do celu... 
W sumie pomimo krótkiej wycieczki to był udany wyjazd... :)
Dzięki Karolina :)