Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień dziesiąty

Sobota, 24 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Budzi się słońce, a my razem z nim. Poranne mgiełki zaskakują, ale jest pięknie. Zaczynamy się zbierać. Mamy doświadczenie w składaniu namiotu, więc wszystko idzie dość sprawnie. W między czasie gotuje się woda, przygotowuje się śniadanie. O 8:20 jesteśmy gotowi do drogi :) 

Jedziemy w kierunku Sielny, gdzie czeka nas przejazd przez San... i czeka na nas niespodzianka. Most dopiero się buduje ;) Przypuszczam, że stara przeprawa została rozebrana, a nowa powstaje. Jest na szczęście niż w niezłym stanie, pytamy się pracowników czy możemy... Obiecują, że nic nie będą widzieli ;) Tak więc w wersji cichociemni docieramy na drugą stronę ;) Zaglądamy na szybko na mapy... główna droga prowadzi wzdłuż Sanu, choć ta przez wieś wygląda na szerszą, tyle, że wg nawigacji kończy się na jednej z posesji. 
Most w Sielnicy
Most w Sielnicy © amiga
Po drugiej stronie mostu
Po drugiej stronie mostu © amiga
Na promie przed Bachórzcem
Na promie przed Bachórzcem © amiga
Po rak kolejny pokonujemy San
Po rak kolejny pokonujemy San © amiga
Chwila odpoczynku na promie
Chwila odpoczynku na promie © amiga

Jakieś 2 km dalej ponownie musimy przedostać się przez rzekę, tyle, że tym razem czeka na nas prom... Chwillę później jesteśmy w Bachórzcu i Bachórzu ;) Kierunek Szklary, parzę na dość gęsto narysowane poziomice, czeka nas solidny podjazd... dziś zresztą cały dzień taki będziemy mieli, wczoraj wieczorem sprawdziliśmy co mówi OSMAnd... a on wspomniał o 3 górkach, w rzeczywistości to przełęcze. Pewnie będzie bardzo widokowo, ale... by dotrzeć do tych widoków to trzeba będzie się napracować. Na dokładkę w górach jest tak, że liczba dróg jest mocno ograniczona. Musimy korzystać z tych bardziej głównych, bo boczne nie istnieją. 
Po drugiej górce lądujemy w Zabratówce. Widzimy otwarty sklep, dziś na nic więcej nie mamy co liczyć, zbyt małe miejscowości są po drodze. Tak więc wchodzimy do środka i... zaskoczenie. Sklep z zewnątrz wyglądał na mały... nieciekawy, a można w nim kupić wszystko... :)
Mamy więc banany, batony, wodę... pod OSP jest lekko zacieniona ławeczka.... 20 minut przerwy przywraca nam siły... 

Górki powoli zostawiamy za nami
Górki powoli zostawiamy za nami © amiga
Kościół pw. św. Katarzyny i bł. J. S. Pelczara w Bachórzcu
Kościół pw. św. Katarzyny i bł. J. S. Pelczara w Bachórzcu © amiga
Dzwonnica przy kościele W Bachórzcu
Dzwonnica przy kościele W Bachórzcu © amiga

Pięciokilometrowy podjazd trochę nas męczy, a przed nami piękna panorama i równie długi zjazd do Albigowej, gdzie wiemy, że są dwie agroturystyki. Jako że jest to nasza ostatnia noc, to zdecydowaliśmy się nie tracić czasu na składanie namiotu. Tym bardziej, że nie wiemy jaka czeka nas jutro droga do Rzeszowa. 

Jaka piękna droga :)
Jaka piękna droga :) © amiga
Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Albigowej
Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Albigowej © amiga

Agroturystykę odnajdujemy na drugim końcu miejscowości ;) wjeżdżamy na teren nie wiedząc czy będzie dostępny nocleg, bo to w końcu weekend. I zaskoczenie możemy wybierać w pokojach ;) Bierzemy pierwszy, który zostaje nam pokazany... Na szybko się rozpakowujemy. Ja jadę jeszcze na zakupy do pobliskiego sklepu... kilka minut później jestem z powrotem... 

Przygotowujemy coś na obiad :) Jest tego całkiem sporo... więc najedzeni i bez sakw jedziemy do Łańcuta. Kierujemy się na Markową, gdyż po drodze jest zaznaczone kilka ciekawych miejsc. Podjeżdżamy pod skansen... jest niby 10 minut do zamknięcia kas... ale nie dostajemy biletów... trudno. Robimy zdjęcia zza płotu i jedziemy dalej... 


Kościół św. Doroty w Markowej
Kościół św. Doroty w Markowej © amiga
Skansen w Markowej
Skansen w Markowej © amiga
Ciekawa zabudowa skanseu w Markowej
Ciekawa zabudowa skanseu w Markowej © amiga
Wiatrak w skansenie
Wiatrak w skansenie © amiga
Trochę szkoda, że nie mogliśmy wejść do środka
Trochę szkoda, że nie mogliśmy wejść do środka © amiga
Skansen w Markowej z zewątrz
Skansen w Markowej z zewątrz © amiga
Pokonujemy krótkie podjazdy :)
Pokonujemy krótkie podjazdy :) © amiga
Sporo wiatraków jest przy drodze
Sporo wiatraków jest przy drodze © amiga

Przez Soninę docieramy do centrum Łańcuta, interesuje nas przede wszystkim zamek, choć nie tylko. Już w parku widzimy że trwa solidny remont. Część ścieżek jest zerwana. Przy zamku spore zasieki budowlańców. Trochę tam kluczymy, i wyjeżdżamy na rynku, odszukujemy Synagogę i zawracamy do agroturystyki. Jakiś kilometr dalej awaria... Coś nie tak jest z przerzutką Karoliny, gdy proszę by zmieniła przełożenie urywa się hak... Gorzej nie mogło być. Jest sobota wieczór...  Łańcut jest małym miasteczkiem nie liczę na jakąkolwiek pomoc, jednak dzwonimy do 2 miejsc które wg google prowadzą sprzedaż rowerów...  Do pierwszego się nie dodzwaniam a w drugim odbiera serwisant. Co prawda sklep jest zamknięty, ale... mówi, że mamy podjechać, może coś będzie. 

W parku przy zamku w Łańcucie
W parku przy zamku w Łańcucie © amiga
Zamek w Łańcucie
Zamek w Łańcucie © amiga
Zamek w Łańcucie
Zamek w Łańcucie © amiga
Przy zamku
Przy zamku © amiga
Tam też nie dotrzemy
Tam też nie dotrzemy © amiga
Rynek w Łańcucie
Rynek w Łańcucie © amiga
Kościół pw. Św. Stanisława Biskupa w Łańcucie
Kościół pw. Św. Stanisława Biskupa w Łańcucie © amiga
Ławeczka Jana i Stanisława Cetnarskich w Łańcucie
Ławeczka Jana i Stanisława Cetnarskich w Łańcucie © amiga
Synagoga w Łańcucie
Synagoga w Łańcucie © amiga

W między czasie skracam łańcuch, zdejmuję przerzutkę. Karolina ma 1 przełożenie... Docieramy do serwisu położonego jakiś kilometr w kierunku centrum... Rozmawiamy z serwisantem... próbuje coś odszukać, ale do tego modelu nie ma... Masakra... Widzę jak Karolinie rzednie mina... jednak ja wiem, że damy sobie radę, Sprawdzam przewyższenia do Rzeszowa i nic w zasadzie nie ma... jeden lekki podjazd tuż za agro... w razie czego proponuję rozciągnięcie sznurka do suszenia prania i holowania do dworca w Rzeszowie ;) Pośmialiśmy się, chyba trochę to rozładowało atmosferę.... ale obydwoje gdzieś w środku mamy obawy... 

Docieramy do agroturystyki Albinos. Pozostało przyjrzenie się mapą, obranie jak jak najkrótszej trasy do Rzeszowa... i sprawdzenie czy w coś się nie wpakujemy... 

Bocian w wersji awaryjnej
Bocian w wersji awaryjnej © amiga

Po zachodzie słońca idziemy spać... 

I kilka słów o agroturystyce... miejsce to zaskoczyło niesamowicie pozytywnie, jest godne polecenia. Pokoje nie ustępują hotelom 3 gwiazdkowym, a nawet je przewyższają. Dodatkowo do dyspozycji mamy świetnie wyposażoną kuchnię :) Nie było też najmniejszego problemu ze zrobieniem prania. Właściciel jest niesamowicie miły i dobrze nastawiony do rowerzystów. Więc jeżeli będziecie w okolicach Łańcuta walcie tam jak w dym :)


Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień dziewiąty

Piątek, 23 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Dzień zaczynamy wcześniej niż zwykle, pakujemy się, przygotowujemy do wyjazdu, jemy śniadanie. Sakwy zostają jeszcze w pokoju, a my na spokojnie jedziemy na zwiedzanie miasta, w Przemyślu jest trochę rzeczy do zobaczenia, do odwiedzenia. Zaczynamy od wizyty na rynku :), dalej staramy się odszukać zamek, trochę dookoła ale udaje się trafić we właściwe miejsce. Oczywiście o tak wczesnej porze nie ma mowy o jakimś wielkim zwiedzaniu, muzea się jeszcze pozamykane, ale udaje nam się zrobić kilka zdjęć z dziedzińca zamku :)

Rynek w Przemyślu
Rynek w Przemyślu © amiga
Pomnik na rynku
Pomnik na rynku © amiga
Przemyskie uliczki
Przemyskie uliczki © amiga
Kościół pw. Św. Marii Magdaleny i Klasztor Franciszkanów w Przemyślu
Kościół pw. Św. Marii Magdaleny i Klasztor Franciszkanów w Przemyślu © amiga
Baszta zamku w Przemyślu
Baszta zamku w Przemyślu © amiga
Widoki spod zamku
Widoki spod zamku © amiga
Dziedziniec zamkowy
Dziedziniec zamkowy © amiga
Wewnątrz zamku
Wewnątrz zamku © amiga
Zamek Kazimierzowski w Przemyślu
Zamek Kazimierzowski w Przemyślu © amiga
Królowa jest tylko jedna :)
Królowa jest tylko jedna :) © amiga
Widok spod zamku
Widok spod zamku © amiga

Wracamy do centrum, choć to złe określenie, w zasadzie cały czas jesteśmy w centrum. Może inaczej zbliżamy się ponownie do rynku, przy okazji zatrzymujemy się przy kościele, przy cerkwi, odnajdujemy synagogę wciśniętą w jakąś boczną uliczkę. 
Na koniec podjeżdżamy na dworzec PKP by kupić bilety powrotne z Rzeszowa :) Mamy tylko cichą nadzieję, że uda się kupić opcję na rower... a to nie jest pewne do samego końca.  Liczba miejsc w pociągach IC jest mocno ograniczona. Okazuje się, że nie ma problemy z zakupem właściwych biletów, humory od razu nam się poprawiają :) Wracamy na kwaterę... Pora na drugie śniadanie :)

Bazylika Archikatedralna pw. Świętego Jana Chrzciciela i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
Bazylika Archikatedralna pw. Świętego Jana Chrzciciela i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny © amiga
Wnętrze archikatedry w Przemyślu
Wnętrze archikatedry w Przemyślu © amiga
Wnętrze archikatedry w Przemyślu
Wnętrze archikatedry w Przemyślu © amiga
Wnętrze archikatedry w Przemyślu
Wnętrze archikatedry w Przemyślu © amiga
Wnętrze archikatedry w Przemyślu
Wnętrze archikatedry w Przemyślu © amiga
Wrota Przemyskiej archikatedry
Wrota Przemyskiej archikatedry © amiga
Archikatedralny sobór św. Jana Chrzciciela w Przemyślu
Archikatedralny sobór św. Jana Chrzciciela w Przemyślu © amiga
Na sklepieniu sobór św. Jana Chrzciciela
Na sklepieniu sobór św. Jana Chrzciciela © amiga
Sobór Jana Chrzciciela w przemyślu
Sobór Jana Chrzciciela w przemyślu © amiga
Tekst również cyrylicą
Tekst również cyrylicą © amiga
Sklepienie w soborze
Sklepienie w soborze © amiga
Uliczki Przemyśla
Uliczki Przemyśla © amiga
Synagoga w Przemyślu
Synagoga w Przemyślu © amiga
Dworzec PKP w Przemyślu
Dworzec PKP w Przemyślu © amiga
Cerkiew Matki Bożej Bolesnej w Przemyślu
Cerkiew Matki Bożej Bolesnej w Przemyślu © amiga

Z Przemyśla wyjeżdżamy około 10:30... Po wczorajszej setce dzisiaj nie planujemy nic wielkiego, czeka nas wersja relaksacyjna wzdłuż Sanu. Po obu stronach rzeki mamy góry, może poruszamy się doliną, co prawda nie jest płasko, bo co jakiś czas musimy podjechać pod górkę, ale nie jest to nic specjalnie wymagającego :) Od czasu do czasu zjeżdżamy z obranego szlaku, bo trafia się coś co warto odwiedzić, zobaczyć, sfotografować. 

Zapowiada się widokowa droga
Zapowiada się widokowa droga © amiga
Musimy się zatrzymać i zrobić zdjęcia :)
Musimy się zatrzymać i zrobić zdjęcia :) © amiga
Dwór Wapowce
Dwór Wapowce © amiga
Wielka pasieka :)
Wielka pasieka :) © amiga
Cerkiew św. Dymitra w Korytnikach
Cerkiew św. Dymitra w Korytnikach © amiga

Naszym pierwszym celem jest Krasiczyn i tamtejszy zamek :) Odbijamy więc w Korytnikach w kierunku Krasiczyna, zaskakuje mnie most przez który przejeżdżamy... aż dziw bierze, że nie został on wyremontowany, czy może "wymieniony" na lepszy model... 

Przy zamku chwila rozmowy z ochroną i... za drobną opłatą możemy wjechać czy raczej wejść na teren parku. Mija dobre kilkadziesiąt minut nim udaje nam się obejść cały park i zamek dookoła. Zaskakuje nas spora ilość turystów. Jest opcja zwiedzenia wnętrz, ale nie mamy tyle czasu. Tak więc ograniczamy się po podziwiana całości z zewnątrz ;)

Most nad Sanem w Krasiczynie
Most nad Sanem w Krasiczynie © amiga
San w Krasiczynie
San w Krasiczynie © amiga
Zamek w Krasiczynie
Zamek w Krasiczynie © amiga
Zamek w Krasiczynie
Zamek w Krasiczynie © amiga
Zamek w Krasiczynie
Zamek w Krasiczynie © amiga
Główne wejście do Zamku w Krasiczynie
Główne wejście do Zamku w Krasiczynie © amiga
Na dziedzińcu zamku Krasiczyńskiego
Na dziedzińcu zamku Krasiczyńskiego © amiga

W końcu ruszamy dalej, teraz przed nami dość paskudny odcinek po drodze krajowej. Na szczęście nie jest on zbyt długi, trzy kilometry jakoś mijają, choć jest pod górkę, a sakwy ciągną w dół ;).
Przed Olszanami odbijamy na boczną drogą gdzie ruch samochodowy w zasadzie nie istnieje. Nie musimy się spieszyć, nie musimy gnać, za nami jest już połowa drogi... 

W Krzywczy rozglądamy się za restauracją, i tej niestety nie ma, za to uzupełniamy zapasy wody. Sprawdzamy też googlea. Tan mówi, że jakieś 1.5 km dalej jest zajad... Tak więc tam jedziemy... Na miejscu rozczarowanie. Zajazd jest zamknięty, ale na teren da się wjechać. Korzystamy więc z okazji, wybieramy jeden ze stolików i sprawdzamy co mamy ze sobą do jedzenia. Nie jest źle... Szybko robimy kanapki... Taka chwila odpoczynku była nam potrzebna. 

Widoki powalają
Widoki powalają © amiga
Kolejny dzisiaj most przez San
Kolejny dzisiaj most przez San © amiga
Cały czas poruszamy się wzdłuż rzeki
Cały czas poruszamy się wzdłuż rzeki © amiga
A może trochę terenu ;)
A może trochę terenu ;) © amiga
Połowa mostu to droga rowerowa
Połowa mostu to droga rowerowa © amiga
San :)
San :) © amiga
Krzywcza - Cerkiew Narodzenia NMP
Krzywcza - Cerkiew Narodzenia NMP © amiga

Podążając wzdłuż rzeki co jakiś czas sprawdzamy na mapach czy aby droga będzie asfaltowa. Czy tamtędy przejedziemy, bo widzimy opcje skracania, ale... nie mamy ochoty na ciągnięcie naszych rumaków po pustyni ;) Wspomagamy się mapami openstreetowymi... zawierają informację o nawierzchni, coś czego brakuje googleowi. Dzięki temu w wielu miejscach udaje nam się nieco skrócić przejazd. W końcu po co krążyć ;) jak można pojechać na wprost.. 

Kładka pieszo rowerowa w okolicy Bachowa
Kładka pieszo rowerowa w okolicy Bachowa © amiga
Tylko co tutaj robi samochód?
Tylko co tutaj robi samochód? © amiga
Dwór w Nienadowej
Dwór w Nienadowej © amiga
Zamek Dubiecko
Zamek Dubiecko © amiga
Cerkiew p.w. Podniesienia Krzyża Świętego w Dubiecku
Cerkiew p.w. Podniesienia Krzyża Świętego w Dubiecku © amiga

W Dubiecku wjeżdżamy na teren pałacu, zamawiamy kawę, robimy sobie przerwę :) Meta jest już niedaleko, więc nie mamy parcia by gnać... ;)

Po kilkudziesięciu minutach odbijamy na drogę w kierunku Słonnych... tam jest kemping, jest też kilka punktów agro... Zobaczymy na miejscu co uda nam się zrobić. W każdym bądź razie na bank będziemy mieli jakiś nocleg ;) 

Kładka piesza na wysokości Wybrzeża koło Dubiecka
Kładka piesza na wysokości Wybrzeża koło Dubiecka © amiga
Drogowskazy zaskakują :)
Drogowskazy zaskakują :) © amiga

Zahaczamy o pierwszą z brzegu agroturystykę, miejsc nie ma, ale dostajemy namiary gdzie uderzyć :) Nieco dalej zatrzymujemy się przy sklepie, od ekspedientki dowiadujemy się, że co do pokoju to musimy czekać na szefową, ale... dokładnie naprzeciwko jest ich małe pole namiotowe z dostępem do pryszniców :) W zasadzie nam to starcza. Rezygnujemy zatem z pokoju i rozbijamy namiot :) 

Miejsce o tyle fajne, że do sklepu mamy może 20 kroków, do toalety i łazienki jakieś 30 metrów... Jesteśmy nad rzeką. Przygotowujemy zatem kolację i jeszcze na chwilę udajemy się na mały spacer po okolicy. 

2019, sierpień, lato, podkarpackie, Przemyśl, Krasiczyn, Dubiecko, Słonne, w drodze, wycieczka, wyprawa, z Karoliną, z telefonu, z aparatu
2019, sierpień, lato, podkarpackie, Przemyśl, Krasiczyn, Dubiecko, Słonne, w drodze, wycieczka, wyprawa, z Karoliną, z telefonu, z aparatu © amiga
Kładka piesza w Słonnem
Kładka piesza w Słonnem © amiga
Słońce już zachodzi
Słońce już zachodzi © amiga
Pora wracać do namiotu
Pora wracać do namiotu © amiga

Gdy wracamy jest już kompletnie ciemno... pora spać... 


Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień ósmy

Czwartek, 22 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Poranek jest nieco chłodniejszy, szybko się przebieramy, pakujemy, w między czasie gotuje się woda na herbatę, a na śniadanie czekają na nas jajka od kurek od gospodyni :)
Po sytym śniadaniu ruszamy, dzisiaj czeka nas dość długi odcinek, chcielibyśmy dotrzeć do Przemyśla, pytanie tylko czy nam się to uda? Z gospodarzami nie mamy okazji się pożegnać, śpią jeszcze gdy ruszamy. Szkoda. 

Park zdrojowy w Horyńcu
Park zdrojowy w Horyńcu © amiga
Na terenie parku w Horyńcu-Zdroju
Na terenie parku w Horyńcu-Zdroju © amiga

Wracamy do centrum Horyńca, wczoraj minęliśmy park zdrojowy, dziś trzeba to nadrobić, tym bardziej, że pewnie nie prędko będzie okazja tutaj wrócić. Kierunek Radruż, wieje ze wschodu co powoduje, że zaczyna nam się robić chłodno. Ubieramy wiatrówki, koszule, tak będzie lepiej.
W Rardużu stajemy przy cerkwi, jest piękna, szkoda, że tak wcześnie nie ma opcji wejścia, informacja mówi że dopiero gdzie po 11 jest taka możliwość. Nie mamy tyle czasu, tak więc musimy poskromić nasze apetyty. Robimy zdjęcia z zewnątrz. Nieco dalej odnajdujemy jeszcze jedną cerkiew, to była greckokatolicka cerkiew p.w. św. Świętego Mikołaja Cudotwórcy, obecnie przejęta na kościół katolicki. 

Na cmentarzu w Radrużu
Na cmentarzu w Radrużu © amiga
Budynek przy cerkwi w Radrużu
Budynek przy cerkwi w Radrużu © amiga
Cerkiew św. Paraskewy - Radruż
Cerkiew św. Paraskewy - Radruż © amiga
Cerkiew w Radrużu
Cerkiew w Radrużu © amiga
Była cerkiew greckokatolicka p.w. św. Świętego Mikołaja Cudotwórcy w Radrużu
Była cerkiew greckokatolicka p.w. św. Świętego Mikołaja Cudotwórcy w Radrużu © amiga
Była cerkiew greckokatolicka p.w. św. Świętego Mikołaja Cudotwórcy w Radrużu
Była cerkiew greckokatolicka p.w. św. Świętego Mikołaja Cudotwórcy w Radrużu © amiga

W Radrużu zmieniamy kierunek i jedziemy na południowy-zachód, dzięki temu wiatr który do tej pory tak nam przeszkadzał, zaczyna nas wspomagać ;) Chyba po raz pierwszy w trakcie całej wyprawy mamy takie warunki... 

Pojawia się też upragniony las chroniący nas nieco przed słońcem, jadąc rozglądam się za grzybami, te co jakiś czas zauważam na poboczach, ale w większości są to mało jadalne egzemplarze. 

Na szlaku GreenVelo przy granicy z Ukrainą
Na szlaku GreenVelo przy granicy z Ukrainą © amiga
Oby taka droga była przez cały czas
Oby taka droga była przez cały czas © amiga
W lesie jest pięknie :)
W lesie jest pięknie :) © amiga

Za Krowicą Hołodowską, odbijamy z GreenVelo, wybieramy krótszy wariant, zaoszczędzimy dobre 5-6 km... co nie jest dzisiaj bez znaczenia. Problem pojawia się na krótkim odcinku za miejscowością, gdzie droga zamienia się na szuter, później na drogę polną, a w końcu pojawia się piasek i rozlewiska po opadach... 
Zmęczeni wyjeżdżamy po drugiej stronie tego odcinka, chwila odpoczynku nam się należy... 

Krowica Sama - kościół pw. Przemienienia Pańskiego
Krowica Sama - kościół pw. Przemienienia Pańskiego © amiga

W Wólce Żmijewskiej jest kolejna stara cerkiew, nieco z boku, tam porzucamy rowery i już na piechotę podchodzimy do niewielkiej cerkwi ukrytej wśród drzew. 
Gdy wracamy okazuje się, że dość nieszczęśliwie położyłem rower, urwało się lewe lusterko, ale stratę zauważam dopiero po kilku km. Nie mam ochoty na powrót więc nic nie mówię ;)

Na niebie w oddali widać ciemne chmury, co jakiś czas słychać grzmoty... czyżby burza? Sprawdzamy co się dzieje na radarach... Burza nas minie i to w sporej odległości... nie musimy się nią przejmować. 


Cerkiew w Woli Żmijowskiej ukryta za drzewami
Cerkiew w Woli Żmijowskiej ukryta za drzewami © amiga
Piękne widoki
Piękne widoki © amiga
Cerkiew w Woli Żmijowskiej
Cerkiew w Woli Żmijowskiej © amiga

Wjeżdżamy do Wielkich Oczu, nieco większej miejscowości i zgadzamy się z Karoliną, że to dobre miejsce na wizytę w restauracji, tym bardziej, że widzimy ją z daleka :). Gdy jednak tam podjeżdżamy okazuje się, że otworzą ją za kilka godzin... Ech... Tak więc nie pozostaje nam nic innego jak zrobić kilka zdjęć miejscowości w której jest drewniana cerkiew, synagoga i ruszyć dalej. Jedna z mieszkanek mówi nam że jest restauracja w Korczowej... Wstępna analiza mówi nam że to jakieś 10 km i musimy lekko odbić z GreenVelo. 

I kto ma wielkie oczy ;)
I kto ma wielkie oczy ;) © amiga
Cerkiew pw. Mikołaja Cudotwórcy w Wielkich Oczach
Cerkiew pw. Mikołaja Cudotwórcy w Wielkich Oczach © amiga
Wielkie Oczy - Synagoga
Wielkie Oczy - Synagoga © amiga
Kościół  pw. NMP Królowej w Kobelnicy Wołoskiej
Kościół pw. NMP Królowej w Kobelnicy Wołoskiej © amiga

Niewiele nam to zmieni, stracimy może jeden punkt na trasie, ale jakoś go nie żałujemy, jedziemy na poszukiwanie restauracji. O gotowaniu nie myślimy, możemy stracić zbyt wiele cennego czasu. 

Sama droga do Korczowej nie jest zła, mija szybko, a na miejscu stajemy przy jedynej jak się okazuje restauracji. Zamawiamy obiad i pozostaje nam czekać popijając pyszną kawę. Dania szybko lądują na stole, ale... kelnerka coś pokręciła, zamiast 2 x Devolay, dostajemy jednego schabowego i jednego devolay, nie czepiamy się, cóż... wymiana dania kosztowała by nas kolejne kilkanaście minut...  Zjadamy... a w zasadzie nie zjadamy wszystkiego. Porcje są ogromne... Po posiłku musimy chwilę odpocząć... ;)

Skracamy sobie przejazd jadąc dalej drogą 94, a ta jest prawie pusta, to efekt wybudowania w pobliżu autostrady, a GreenVelo wracamy w okolicach Chotyńca. 

Chotyniec - Cerkiew Pw. Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy
Chotyniec - Cerkiew Pw. Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy © amiga
Stubno Dworek z XXw.
Stubno Dworek z XXw. © amiga
Fajny kawałem drogi
Fajny kawałem drogi © amiga
Na kładce nad Sanem
Na kładce nad Sanem © amiga
W oddali Wytaszyce :)
W oddali Wytaszyce :) © amiga
Wytaszyce - cerkiew Przemienienia Pańskiego
Wytaszyce - cerkiew Przemienienia Pańskiego © amiga
Wytaszyce - cerkiew Przemienienia Pańskiego
Wytaszyce - cerkiew Przemienienia Pańskiego © amiga

Jadąc obok siebie rozważamy możliwe opcje noclegu, rozglądamy się za jakimś miejscem które nadawało by się do tego, jakiś MOR, agroturystyka, kemping, pole namiotowe... ale.. tutaj nic takiego nie istnieje. W końcu w okolicach Stubna... chwila namysłu i... cóż... wykorzystamy Booking, sprawdzam co jest w Przemyślu... i... chwilę później mamy już zarezerwowane lokum tuż przy rynku :) Kamień spadł nam z serca... możemy jechać spokojniej nie martwiąc się o miejsce noclegowe. 

Za Chałupkami Dusowskimi trafiamy na ciekawą przeprawę przez San, przyznam się, że nie spodziewałem się kładki pieszo-rowerowej. Samochody tędy nie pojadą. A my mamy okazję na kilka zdjęć. 

Do Przemyśla jest coraz bliżej, wygląda na to, że będziemy tam za jakąś godzinę, najwyższa pora, zmęczenie jest bardzo odczuwalne, stajemy nieco częściej, okazje jakieś się znajdują, a to cerkiew, arboretum, ciekawy krajobraz... 

Już widać Przemyśl
Już widać Przemyśl © amiga
DDRka jak się patrzy :)
DDRka jak się patrzy :) © amiga
Drewniany budynek przy stadionie w Przemyślu
Drewniany budynek przy stadionie w Przemyślu © amiga
Gdzieś w tej zabudowie jest nasza dzisiejsza kwatera ;)
Gdzieś w tej zabudowie jest nasza dzisiejsza kwatera ;) © amiga

Wjeżdżamy do Przemyśla piękną rowerówką poprowadzoną wzdłuż rzeki, zjeżdżamy z niej w samym centrum, odszukujemy naszą dzisiejszą kwaterę, rozpakowujemy się i... jedziemy na poszukiwanie chleba i czegoś na chleb ;) 

To pierwsze odnajdujemy na rynku w lokalnej piekarni, chleb tani nie jest 12 zł za bochenek... Może będzie przynajmniej smaczny ;) 
Nieco dalej w lokalnym markecie robimy resztę zakupów i... pora wracać do pokoju... 

Rynek w Przemyślu
Rynek w Przemyślu © amiga

Do dyspozycji mamy nieźle wyposażoną kuchnię, kolacja jest nam jak najbardziej potrzebna. A po niej ustalamy jeszcze plan na kolejny dzień, pomysł na nocleg już mamy, ale szkoda by było odpuścić objazd Przemyśla, przy czym z sakwami było by ciężko zaliczać kolejne wzniesienia. Ustalamy, że o poranku zwiedzimy miasto, a dopiero później ruszmy dalej. 

Zasypiamy w kilka minut... 

Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień siódmy

Środa, 21 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Po kilku dniach pobytu w woj. Lubelskim dzisiaj mamy w planie powrót do woj. Podkarpackiego :) Opuszczamy Suszec z mieszanymi uczuciami. O ile Park Roztoczański nas zachwycił, podobnie jak i Szumy Tanwi, to agroturystyka skutecznie nam zepsuła humory. Pobudka urządzona przez pana Właściciela spowodowała to, że długo nie mogliśmy usnąć, pokój okazał się niemiłosiernie gorący, mimo otwartych okien pociliśmy się strasznie. Ech... Chyba lepiej spałoby się w namiocie.

Wyjeżdżamy około 8:30, mamy gotowy obiad w menażkach :) , tak więc nie musimy się martwić brakiem restauracji barów. Naszym miejscem docelowym jest Świdnica w okolicy Horyńca-Zdroju. Wczoraj obdzwoniliśmy kilka miejsc, o pokoju nie ma mowy, ale namiot jest gdzie rozbić. Wiemy gdzie będziemy nocować, tak więc ze spokojnymi głowami możemy odwiedzać kolejne atrakcje po drodze. 

Łosiniec - miejsce zamieszkania księcia plebana...
Łosiniec - miejsce zamieszkania księcia plebana... © amiga
Kościół pw. Opieki Św. Józefa Oblubieńca NMP w Łosińcu
Kościół pw. Opieki Św. Józefa Oblubieńca NMP w Łosińcu © amiga

Jedziemy w kierunku Bełżca, korzystając ile się da z GreenVelo, w Łosińcu odbijamy do miejscowości, mapa twierdzi, że jest tam drewniany kościół. Taki też zastajemy, jest odnowiony, a raczej odbudowany. Przed kościołem znajduje się stara wieżyczka. Spoglądamy na lewo w kierunku plebani i... mam wrażenie, że mieszka tu nie ksiądz, a Książę Pan... Potężna posiadłość, rzeźby, kolumienki. To jakieś nieporozumienie. Zastanawiam się czy wierni mają wodę zamiast mózgu? Nie mogę na to patrzeć, wracamy na szlak i jedziemy do Bełżca... 


Okolice Maziły
Okolice Maziły © amiga

Przy wjeździe zatrzymujemy się przy starej drewnianej cerkwi, przydał by się jej remont, ale i tak wygląda pięknie :) Zastanawiam się jak wygląda sam Bełżec. Czy też zrobiono mu taką krzywdę jak Oświęcimiowi? Chodzi mi o to, że Oświęcim jako miasto jest niesamowicie piękne, z fantastycznym centrum, ale wszyscy pamiętają tylko obóz zagłady... 

Cerkiew św. Bazylego w Bełżcu
Cerkiew św. Bazylego w Bełżcu © amiga
Bełżec - Cerkiew św. Bazylego
Bełżec - Cerkiew św. Bazylego © amiga

Okazuje się, że Bełżec jest jako miast paskudny jak Stalowa Wola, nie ma jakiegoś centrum, nie ma niczego... Podjeżdżamy do miejsca pamięci w Bełżcu... wiem jak wygląda, przed naszym wyjazdem oglądałem zdjęcia, relacje... wiedziałem, że będziemy w pobliżu i to trochę mój pomysł by trasę lekko naciągnąć. Trudno tutaj mówić o byłym obozie, bo takowego nie ma, jednak cały teren jest wielkim miejscem pamięci robiącym piorunujące wrażenie. Na jego terenie o tak wczesnej porze w tygodniu jesteśmy sami. Trochę chodzimy, trochę focimy...

Muzeum i Miejsce Pamięci w Bełżcu
Muzeum i Miejsce Pamięci w Bełżcu © amiga
Miejsce pamięci -Bełżec
Miejsce pamięci -Bełżec © amiga
Żużel w tym miejscu daje do myślenia
Żużel w tym miejscu daje do myślenia © amiga
Miejsce pamięci w Bełżcu - lista miejscowości z których pochodziły ofiary
Miejsce pamięci w Bełżcu - lista miejscowości z których pochodziły ofiary © amiga

Czas jednak jest nieubłagany, musimy ruszać dalej. Jedziemy przez Brzeziny, Chlewiska, Łukawicę, Wolę Wielką... zaskakują nad wzniesienia, niby nic wielkiego, ale niektóre ciągną się po kilka km... Na szczęście słońce nie pali aż tak bardzo jak ostatnio.
Namówiłem Karolinę by przejechać przez Werchatę gdzie powinien być drewniani kościół.

I po żniwach
I po żniwach © amiga
Zlot rowerzystów pod sklepem w Łukawicy
Zlot rowerzystów pod sklepem w Łukawicy © amiga
Cerkiew Opieki Bogurodzicy w Woli Wielkiej
Cerkiew Opieki Bogurodzicy w Woli Wielkiej © amiga
Cerkiew w Woli Wielkiej w trakcie renowacji
Cerkiew w Woli Wielkiej w trakcie renowacji © amiga
Zastanawiam się czy remont trwa, czy to tylko zabezpieczenie by się nie rozpadło?
Zastanawiam się czy remont trwa, czy to tylko zabezpieczenie by się nie rozpadło? © amiga

O ile do Werchraty jechało się nieźle, to powrót z niej sprawiał nam niemałe problemy, zaczęło się od dość stromego podjazdu a później, aż do Horyńca musieliśmy walczyć z wiatrem i kolejnymi wzniesieniami... Chyba bardziej męczyło nas to, że po drodze nie było żadnych atrakcji, może poza bykiem z wielkimi rogami ;)


Kościół pw. św. Józefa Robotnika w Werchratrze
Kościół pw. św. Józefa Robotnika w Werchratrze © amiga
Chyba będzie stromo ;)
Chyba będzie stromo ;) © amiga
Z górki na pazurki
Z górki na pazurki © amiga
No pokaż się żubrze ;) (w zasadzie to chyba byku)
No pokaż się żubrze ;) (w zasadzie to chyba byku) © amiga
Droga do Horyńca
Droga do Horyńca © amiga

Wjeżdżamy do Horyńca-Zdroju, trochę po nim krążymy, udaje się też odnaleźć informację turystyczną w której zaopatrujemy się w mapy GreenVelo oraz dość szczegółowe mapy okolicy. Wielka szkoda, że wydawnictwo Compass nie ma pełnego pokrycia kraju, a tylko wycinki można dostać w skali 1:50000 czy 1:100000. To co mamy to jakieś wydawnictwo z Rzeszowa, jak wspomniałem mapy są dokładne, ale strasznie niewyraźne, trzeba się wpatrywać w nią chwilę by odnaleźć cokolwiek... Ale cieszy nas i to... Bez map jedzie się źle. 

Gminny Ośrodek Kultury w Horyńcu
Gminny Ośrodek Kultury w Horyńcu © amiga
Bajka. Sanatorium uzdrowiskowe w Horyńcu-Zdroju
Bajka. Sanatorium uzdrowiskowe w Horyńcu-Zdroju © amiga
Kościół pw. bł. Jakuba Strzemię w Horyńcu
Kościół pw. bł. Jakuba Strzemię w Horyńcu © amiga
Nasz tymczasowy dom ;)
Nasz tymczasowy dom ;) © amiga

Po szybkim objeździe miasteczka kierujemy się do naszego miejsca noclegowego, do agroturystyki Wiśniowa Góra :) Nocować mamy pod namiotem, ale na miejscu okazuje się, że mamy do dyspozycji całą wielką wiatę. Dostęp po prądu, wody, toalety, łazienki... są także piłkarzyki, cymbergaj itp... Chwilę rozmawiamy z właścicielami i robimy przerwę obiadową, zaczynamy oczywiście od herbaty ;) Obiad jechał z nami, więc wystarczy go podgrzać. Po około godzinie zostawiamy sakwy i jedziemy jeszcze trochę pokręcić się po okolicy, a jest gdzie :) 

Widok z Wiśniowej Góry
Widok z Wiśniowej Góry © amiga
Nowe Brusno pomnik
Nowe Brusno pomnik © amiga
Krzyż i miejsce pamięci w Nowym Brusnie
Krzyż i miejsce pamięci w Nowym Brusnie © amiga
Miejsce pamięci w Nowym Brusnie
Miejsce pamięci w Nowym Brusnie © amiga

Jedziemy do Nowego Brusna, na mapie mamy zaznaczone kościoły, cerkwie, pomniki. Zobaczymy co to jest... 
Okazuje się, że cerkiew jest wyremontowana, ale jeszcze bez wyposażenie, to znajduje się jeszcze w muzeum, a na dokończenie remontu nie ma kasy po zmianie władzy i kierownictwa muzeum. A szkoda... Rozmawiamy z mieszkanką, okazuje się, że ma klucze do cerkwi, wchodzimy do środka i faktycznie jest pusto, ale ten zapach drewna... 

Cerkiew św. Paraskewny - Nowe Brusno
Cerkiew św. Paraskewny - Nowe Brusno © amiga
Cerkiew św. Paraskewny w Nowym Brusnie
Cerkiew św. Paraskewny w Nowym Brusnie © amiga
Cmentarz przycerkiewny w Nowym Brusnie
Cmentarz przycerkiewny w Nowym Brusnie © amiga
Puste wnętrza cerkwi w Nowym Brusnie
Puste wnętrza cerkwi w Nowym Brusnie © amiga
Puste wnętrza cerkwi w Nowym Brusnie
Puste wnętrza cerkwi w Nowym Brusnie © amiga
Leśne drogi
Leśne drogi © amiga
Gdzieś przed Nowinami Horynieckimi
Gdzieś przed Nowinami Horynieckimi © amiga
Kapliczka św. Jana Nepomucena w Nowinach Horynieckich
Kapliczka św. Jana Nepomucena w Nowinach Horynieckich © amiga

W okolicy jest nieco więcej atrakcji, tak więc jedziemy dalej tyle, że wjeżdżamy w las, zaskakuje nas jeden z podjazdów, jest długi... 
Jesteśmy w Nowinach Horynieckich, tutaj odnajdujemy zabytkową kapliczkę a nieco dalej kaplicę leśna p.w. Matki Bożej. Miejsce odnowione, zaciekawiły mnie puste butelki na wodę z opisem - mała butelka 1 zł, duża butelka 2 zł. Okazuje się, że te służą do czerpania wody ze źródełka położonego tuż przy kapliczce ;) My jednak nie korzystamy z takiej okazji. Trochę fotografujemy i pora zawracać. Do Świdnicy jest kilka km, a na niebie wiszą ciężkie chmury. Radary pokazuję, że może z nich coś kropić. 
Robi się chłodno... staramy się jak najszybciej dotrzeć do noclegu...

Kaplica leśna w Nowinach Horynieckich
Kaplica leśna w Nowinach Horynieckich © amiga
Przy kaplicy leśna w Nowinach Horynieckich
Przy kaplicy leśna w Nowinach Horynieckich © amiga
Kaplica Leśna p.w. Matki Bożej
Kaplica Leśna p.w. Matki Bożej © amiga
Studnia czy raczej źródło w kaplicy
Studnia czy raczej źródło w kaplicy © amiga
Przy kaplicy leśnej
Przy kaplicy leśnej © amiga
Dzisiaj jest tutaj pusto
Dzisiaj jest tutaj pusto © amiga

Gdy jesteśmy pod wiatą, możemy zająć się przygotowaniami do kolacji i do przeglądania map w poszukiwaniu kolejnego miejsca noclegu. Pomysł jest dość karkołomny, ale może się uda? 

Jako, że mamy do dyspozycji wiatę i kilka tapczanów, to zamiast rozkładać namiot decydujemy się za namową właścicieli przenocować w środku... Po zapadnięciu zmroku usypiamy... 

Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień szósty

Wtorek, 20 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Na dzisiaj mamy zaplanowany nieco krótszy odcinek niż w dniach poprzednich, chcemy dotrzeć do Suśca. W większości już jesteśmy spakowani, sakwy lądują na rowerach. Kończymy śniadanie i ruszamy kilka minut po ósmej. 

Brama Roztoczańskiego Parku Narodowego w Zwierzyńcu
Brama Roztoczańskiego Parku Narodowego w Zwierzyńcu © amiga

Słońce jeszcze nie ogrzało świata, jest jednak przyjemnie. Opuszczamy Zwierzyniec, robiąc jeszcze kilka zdjęć, przystajemy nieco dalej przy stawach Echo, przy jednym z nich funkcjonuje plaża. O tej porze dnia jest jeszcze pusta. Mimo sporej reklamy, nie przestawia to sobą nic specjalnego. Może dlatego, że takich miejsc widzieliśmy już wiele. Nieco dalej z drugiej strony stawów trafiamy na MOR i wieżę widokową. Wchodzimy na górą, ponownie robimy zdjęcia.

Plaża przy stawach Echo
Plaża przy stawach Echo © amiga
Stawy Echo z wieży widokowej
Stawy Echo z wieży widokowej © amiga

Mijamy znaki informujące o wjeździe do Roztoczańskiego Parku Narodowego, tutaj samochody nie mają wjazdu, szutry są szerokie, nieźle ubite. Lasy przez który jedziemy jest potężny, drzewa wielkie, panuje fantastyczna cisza, jedynie ptaki od czasu do czasu dają znać o sobie. Osobiście jestem zachwycony tym odcinkiem :), mam nadzieję, że takie lasy będą się ciągnąć jeszcze długo. 


Lasy w parku Roztoczańskim
Lasy w parku Roztoczańskim © amiga
Ubite szutry w parku
Ubite szutry w parku © amiga
Las w parku
Las w parku © amiga
Miejsce przyjazne rowerzystom - okolice Florianki
Miejsce przyjazne rowerzystom - okolice Florianki © amiga
Robimy sporo zdjęć ;)
Robimy sporo zdjęć ;) © amiga
Punkt widokowy na górce
Punkt widokowy na górce © amiga
Ikona na rozstaju dróg
Ikona na rozstaju dróg © amiga
Przed Góreckiem Starym
Przed Góreckiem Starym © amiga
Kościół pw. św. Stanisława Biskupa w Górecku Kościelnym
Kościół pw. św. Stanisława Biskupa w Górecku Kościelnym © amiga
Przydrożna kapliczka
Przydrożna kapliczka © amiga
Zabudowania w Górecku Kościelnym
Zabudowania w Górecku Kościelnym © amiga

Podążamy w kierunku Józefowa, dwa dni temu odpuściliśmy go sobie, by dojechać wcześniej do Zwierzyńca, ale cały czas mieliśmy go na liście miejsc do odwiedzenia. Pamiętam jak w zagrodzie Sitarskiej wspominano nam o tym miejscu o kamieniołomie, o Synagodze.  Pierwszym miejscem które zobaczyliśmy w Józefowie to piękny zalew i plaża :) Dzisiaj jest tutaj niewielu ludzi, ale pewnie w weekendy jest tłoczno :)

Zalew w Józefowie
Zalew w Józefowie © amiga
Centrum Józefowa
Centrum Józefowa © amiga
Synagoga w Józefowie - obecnie biblioteka
Synagoga w Józefowie - obecnie biblioteka © amiga

W centrum miasteczka chwila na ustalenie co pierwsze, wybór pada na Synagogę i nieco dalej położony Kirkut. To pierwsze miejsce pełni w chwili obecnej rolę biblioteki, gdy tam wchodzimy okazuje się, że jest opisana historia, pojawiają się wycieczki szkolne... pomysł jest trafiony. 

Kirkut za to jest nieco oddalony od zabudowań, dobrze, że są oznaczenia inaczej ciężko było by trafić. Sam cmentarz jest opuszczony, ktoś co prawda od czasu do czasu odwiedza to miejsce, ale to wszystko. 
Kirkut w Józefowie
Kirkut w Józefowie © amiga
Na terenie kirkutu w Józefowie
Na terenie kirkutu w Józefowie © amiga
Macewy na cmentarzu
Macewy na cmentarzu © amiga
Ktoś o tym pamięta.
Ktoś o tym pamięta. © amiga
Ktoś tutaj przychodzi
Ktoś tutaj przychodzi © amiga

Pora zawrócić i podjechać od dość charakterystycznej baszty widokowej i niesamowitych kamieniołomów. Wchodzimy na wieżę i ... aparaty idą w ruch. Nie jesteśmy sami :) Widoki zapierają dech. 
Baszta widokowa w Józefowie
Baszta widokowa w Józefowie © amiga
Sporo schodów przed nami
Sporo schodów przed nami © amiga
Przez okienko w baszcie
Przez okienko w baszcie © amiga
Widoki na okolicę z Baszty
Widoki na okolicę z Baszty © amiga
Kamieniołomy w Józefowie
Kamieniołomy w Józefowie © amiga
Kamieniołom w Józefowie
Kamieniołom w Józefowie © amiga
Teraz trzeba w dół
Teraz trzeba w dół © amiga

Wracamy ponownie do centrum, jeszcze szybkie uzupełnienie zapasów i dopiero ruszamy dalej. Sześć kilometrów przez pola, pod wiatr i w pełnym słońcu wywołuje u nas wspomnienia z dnia poprzedniego. Chcemy jak najszybciej minąć ten odcinek. Gdy docieramy do granic lasu czujemy ulgę... Jazda ponownie staje się przyjemnością. Do Suśca jest coraz bliżej, gdy pojawia się wcześniejsza miejscowość zaczynamy rozglądać się za sklepami. Coś na kolację i kolejne śniadanie bardzo by się przydało ;) 

Kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Józefowie
Kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Józefowie © amiga
Kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Józefowie
Kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Józefowie © amiga

Odwiedzamy jeszcze miejscowy kościółek, by po kilku minutach odszukać agroturystykę. Chwila rozmowy rozpakowujemy się na szybko. Na dojeździe nie było sklepu więc muszę poszukać czegoś. Okazuje się, że wszystkie sklepy znajdują się po jednej stronie Suśca... Wchodzę do jednego z nich. Jest nieźle zaopatrzony... Zakupami wypełniam plecak, a na kierownicy wisi reklamówka :) Mogę wracać. 

W między czasie Karolina czaruje w kuchni. Dołączam do niej. 
Po obiedzie i odpoczynku gdy słońce zaczyna już nieco słabiej grzać postanawiamy wybrać się na małą rundkę do szumów Tanwi. Korzystamy ze szlaku, ten jednak okazuje się chwilami mało przejezdny rowerami, pojawiają się rozległe piaskownice, czasami wąskie przejścia, mostki drewniane. Idziemy pieszo czasami tylko wspomagając się rowerami. Co jakiś czas stajemy, robimy trochę zdjęć i ruszamy dalej. 

Szlak w kierunku szumów Tanwi
Szlak w kierunku szumów Tanwi © amiga
Fajna droga przez las
Fajna droga przez las © amiga
A takich ścieżek nie lubię
A takich ścieżek nie lubię © amiga
Piaskownica przed Szumami Tanwi
Piaskownica przed Szumami Tanwi © amiga
Nad Tanwią
Nad Tanwią © amiga
Drewniane mostki nad Tanwią
Drewniane mostki nad Tanwią © amiga
Nad Tanwią
Nad Tanwią © amiga
Szumy Tanwi
Szumy Tanwi © amiga
Tanew
Tanew © amiga

Szlak opuszczamy kilka km dalej niedaleko parkingu, tam w barze uzupełniamy elektrolity. Zaczynamy wracać, ale... jesteśmy niedaleko Huty Różaneckiej... tam znajdują się ruiny cerkwi, chyba warto podjechać. Ten krótki kawałek jest morderczy, spore nachylenie daje się nam we znaki... Później zjazd pod kościół i cerkiew, a po sesji trzeba podjechać to samo tylko z drugiej strony... 

Przydrożna kaplicza
Przydrożna kaplicza © amiga
Huta Różanecka
Huta Różanecka © amiga
Widoki z górki
Widoki z górki © amiga
Pozostałości cerkwi w Hucie Różaneckiej
Pozostałości cerkwi w Hucie Różaneckiej © amiga
Ruiny cerkwi w Hucie Różaneckiej
Ruiny cerkwi w Hucie Różaneckiej © amiga

Przez Rybnicę wracamy do Suśca... Udało się :) Pora na kolację..., przeglądnięcie map i czas pójść spać. 
Dzień był dość przyjemny... 

A teraz trochę o agroturystyce pod Jałowcem... w Suścu. 

Pokoje czyste, wysprzątane. Za to kuchnia... zero wyposażenia, chyba po raz pierwszy z czymś takim się spotykam, 2 garnki oba wyglądają jakby kopały się z koniem w świńskim korycie. Były 2 patelnie w tym jedna zarośnięta tłuszczem i brudem. Sztućców brakowało. Jakaś jedna łyżeczka, tępy nóż... Czajnik zakamieniony. Dziwi to o tyle, że nie było to tanie miejsce. Na dokładkę zapytaliśmy o pralkę i możliwość wyprania ciuchów... Zażądano od nas dodatkowej też wygórowanej opłaty, to po raz pierwszy podczas wszystkich naszych wypraw. Praktycznie zawsze albo pralka była dostępna od tak... albo gospodarze udostępniali nam ją w ramach opłaty za nocleg...  Na dokładkę około 22 gdy już poszliśmy spać pan gospodarz postanowił zaprosić nas na TV... Wybudził nas... masakra... Mam wrażenie, że szukał kompana do kieliszka.
Troch żałuję, że nie zanocowaliśmy gdzie indziej, ale nie mogliśmy spodziewać się takich atrakcji. Cóż... 

Pomnik Kargula i Pawlaka w Suścu
Pomnik Kargula i Pawlaka w Suścu © amiga
 Chyba jedyna atrakcja Suśca
Chyba jedyna atrakcja Suśca © amiga

Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień czwarty

Niedziela, 18 sierpnia 2019 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Poranek cieplejszy niż po pierwszej nocy namiotowej na tej wyprawie. Budzi nas słońce :) zaglądające przez szpary do namiotu :) 
Dość szybo składamy namiot, tropik suszy się na podeście :), Namiot praży się tuż obok. 

W między czasie przygotowujemy śniadanie, gotujemy wodę na kawę i herbatę... Cały czas coś się dzieje...
Czas ucieka nieubłaganie. 
Startujemy kilka minut po 9:00... 
Wczoraj wieczorem ślęcząc nad mapami ustaliliśmy, że dojedziemy do Zwierzyńca i tam zostaniemy dwie noce w schronisku. Dzisiaj po dojeździe chcielibyśmy jeszcze zahaczyć o Szczebrzeszyn... Może się to uda... cóż zobaczymy. Mapy zarówno te papierowe jak i elektroniczne pokazują nam, że pomiędzy Dąbrowicą, a Sierakowem nie ma kompletnej drogi... trzeba to objechać przez Kurzynę Małą, Średnią i Wielką. Objazd trochę bez sensu, brak DW na tym odcinku jest jeszcze większą zagadką dla nas. 

Tanew w okolicach Dąbrowicy
Tanew w okolicach Dąbrowicy © amiga
Rekonstrukcja przejścia granicznego z 1914 r.
Rekonstrukcja przejścia granicznego z 1914 r. © amiga
Do Biłgoraju którędy?
Do Biłgoraju którędy? © amiga
Dzień dobry :)
Dzień dobry :) © amiga

Na tym odcinku, nie ma nic specjalnie ciekawego, choć łapiemy się każdej nadarzającej okazji do zrobienia zdjęcia. 
Gdy jedziemy lasami jest całkiem przyjemnie, jednak w otwartym terenie słońce już o tak wczesnej porze potrafi wycisnąć z nas siódme poty. 
Zaczynamy rozglądać się za jakimś sklepem, ale jest niedziela, te duże są zamknięte na Amen, te małe albo ich nie ma, albo jeszcze nie otwarte, a stacji benzynowej nie ma wcale. Docieramy do Soli, miejscowość jest długa, ale nie ma w niej nic ciekawego, dopiero gdzieś na przedmieściach Biłgoraju trafiamy na coś otwartego i tłumy ludzi kłębiące się przy nim. Stajemy i my... 
Wchodzę do środka, trochę to trwa nim wychodzę z zakupami. Ale pora na jakiś baton, na coś do popicia.
Ruszamy dalej z myślą by coś zjeść w Biłgoraju, ciekawe ile zajmie nam zwiedzanie, tym bardziej, że to około połowy wycieczki, planujemy jeszcze zahaczyć o Józefów :) 

Cerkiew Prawosławna p.w. Św. Jerzego
Cerkiew Prawosławna p.w. Św. Jerzego © amiga

Początkowo miejscowość robi średnie wrażenie na nas, ale... trafiamy do czegoś takiego jak Miasteczko Kresowe, to nowo wybudowane osiedle wzorowane na starych miasteczkach z centralnie postawioną bożnicą. Większość zabudowań jest drewniana, widać, że nie wszystko jest jeszcze skończone, ale już wygląda to niesamowicie, już czuć ten klimat. Pomysł i wykonanie na najwyższym poziomie. Trochę to trwa nim się otrząsamy i jedziemy nieco dalej do Zagrody Sitarskiej.

Miasteczko kresowe
Miasteczko kresowe © amiga
Plac wewnętrzny miasteczka kresowego
Plac wewnętrzny miasteczka kresowego © amiga
Centralnie umieszczony budynek w miasteczku kresowym w Biłgoraju
Centralnie umieszczony budynek w miasteczku kresowym w Biłgoraju © amiga
Zastanawiam się co było pierwowzorem tego budynku
Zastanawiam się co było pierwowzorem tego budynku © amiga

Gdy okazuje się, że jest otwarta wchodzimy do środka. Opłata 4 zł za wstęp nie jest zbyt wygórowana, początkowo myślałem, że wlecimy tam na kilka minut zrobimy trochę zdjęć i wyjdziemy.., ale osoby oprowadzające opowiadają nam o historii Biłgoraju, o tym miejscu o tym jak udało się zachować tą zagrodę. Taki mini skansen jest miłym przerywnikiem w trakcie wycieczki. Widać, że czuwają nad nim osoby z pasją :) 

Zagroda Sitarska
Zagroda Sitarska © amiga
Wewnątrz zagrody Sitarskiej
Wewnątrz zagrody Sitarskiej © amiga
Pomieszczenia dospodarcze
Pomieszczenia dospodarcze © amiga
Maselnicy dawno nie widziałem :)
Maselnicy dawno nie widziałem :) © amiga
Zagroda Sitarska od Środka
Zagroda Sitarska od Środka © amiga
Piękna Sitareczka :)
Piękna Sitareczka :) © amiga

Wychodzimy po 40 minutach... wracamy do centrum i krótka narada.... Chyba pora zmienić nieco trasę, Józefów zostawimy sobie na inny dzień, a teraz pojedziemy najkrótszą drogą do Zwierzyńca. Przed tym jednak coś zjemy. Chwilę wcześniej minęliśmy jakiś bar, był otwarty. Wracamy więc do niego i wchodzimy do środka. Może nie jest to wypasiona restauracja, ale jedzenie jest podane szybko, sprawnie i jest całkiem przyzwoite, choć pewnie Magda Gessler by się przyczepiała do posiłków ;) 

Najedzeni wychodzimy, wsiadamy na rowery i postanawiamy przejechać odcinek do Zwierzyńca drogą wojewódzką. Gdzieś przed rogatkami Biłgoraju zrównuje się z nami miejscowy rowerzysta, chwilę rozmawiamy i proponuje nam odbicie na pobliskie źródełka. Twierdzi, że to niedaleko, pojedziemy bocznymi drogami, ścieżkami... Trochę się obawiamy jazdy po piasku, ale dajemy się przekonać i podążamy za nim gawędząc sobie miło :)

Docieramy do źródeł rzeki Stok, na mapie nie mamy ich zaznaczonych, takie miejsca znają tylko mieszkańcy, lokalni turyści i rowerzyści... my mieliśmy szczęście że trafiliśmy na jednego z nich. Trochę jest mi przykro z tego powodu, że nie pamiętam imienia naszego kompana. Może kiedyś to przeczyta? A może spotkamy się gdzieś na szlakach...?

Źródła rzeki Stok
Źródła rzeki Stok © amiga
Jesteśmy w Zwierzyńcu
Jesteśmy w Zwierzyńcu © amiga

Od źródełek jedziemy w trójkę jeszcze przez kilka km do Panasówki i nieco dalej na wysokość wzgórza Polak. Dopiero tutaj się rozstajemy, zostało nam kilka km przez las do Zwierzyńca, w większości z górki :) W pierwszej kolejności odszukujemy nasze schronisko. Dostajemy klucze do pokoju, rozpakowujemy się częściowo, robimy kawę... chwilę odpoczywamy i snujemy plan na wieczór. 

Pomnik przy wyjeździe ze Zwierzyńca
Pomnik przy wyjeździe ze Zwierzyńca © amiga
GreenVelo w drodze do Szczebrzeszyna
GreenVelo w drodze do Szczebrzeszyna © amiga
Liceum ogólnokształcące w Szczebrzeszynie
Liceum ogólnokształcące w Szczebrzeszynie © amiga
Ratusz w Szczebrzeszynie
Ratusz w Szczebrzeszynie © amiga
Pomnik Chrząszcza
Pomnik Chrząszcza © amiga
Podobno zabytkowa drewniana kaplica ;)
Podobno zabytkowa drewniana kaplica ;) © amiga
Cerkiew pw. Zaśnięcia NMP w Szczebrzeszynie
Cerkiew pw. Zaśnięcia NMP w Szczebrzeszynie © amiga
Na Szczebrzeszyńskim Kirkucie
Na Szczebrzeszyńskim Kirkucie © amiga
Macewy na terenie kirkutu
Macewy na terenie kirkutu © amiga
Dość dobrze zachowane
Dość dobrze zachowane © amiga
Kawałek naszej historii
Kawałek naszej historii © amiga
Synagoga w Szczebrzeszynie
Synagoga w Szczebrzeszynie © amiga
Robali wszędzie pełno ;)
Robali wszędzie pełno ;) © amiga
To jakieś zabytkowe wersje chrząszczy ;)
To jakieś zabytkowe wersje chrząszczy ;) © amiga
Kościoł  pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Szczebrzeszynie
Kościoł pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Szczebrzeszynie © amiga

W końcu ponownie wsiadamy na rowery, tym razem bez sakw kierujemy się do Szczebrzeszyna, korzystamy przy tym z GreenVelo poprowadzonego w tym miejscu wzdłuż drogi wojewódzkiej. 11 km później jesteśmy w Szczebrzeszynie. Samo miasto kojarzyło mi się tylko z Chrząszczem, znajomi którzy tutaj byli też wspominali tylko robala... Bałem się, że przyjechaliśmy tutaj tylko po zdjęcie stawonoga... A miasteczko zaskakuje i to bardzo pozytywnie. Okazuje się, że prócz rzeźby, jest więcej atrakcji. Drewniana kapliczka, zabytkowy kościół, synagoga, kirkut... W sumie kręcimy się po tej dość niewielkiej miejscowości dobrą godzinę :) 

Droga przez Kawęczyn
Droga przez Kawęczyn © amiga
Drewniane zabudowania :)
Drewniane zabudowania :) © amiga
Piękna okolica
Piękna okolica © amiga
Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej © amiga
Promienie słońca ukrytego za chmurami
Promienie słońca ukrytego za chmurami © amiga
Kościół pw. św. Izydora w Topólczy
Kościół pw. św. Izydora w Topólczy © amiga

Pora jednak wrócić na kwaterę, by nie jechać tą samą drogą kierujemy się przez Kawęczyn i Turzyniec. Same miejscowości niewiele wnoszą swoim brakiem czegokolwiek na czym można zawiesić oko, jednak widoki na okolice zapierają dech. Droga znajduje się nieco powyżej okolicy, widać całą dolinę, w oddali drogę, którą jakieś 2 godziny wcześniej jechaliśmy. Słońce coraz niżej, zaczyna się chować za co większymi wzniesieniami.

Ciekawy napis na bramie Zwierzynieckiego cmentarza
Ciekawy napis na bramie Zwierzynieckiego cmentarza © amiga
Takie drogi tylko w Zwierzyńcu ;)
Takie drogi tylko w Zwierzyńcu ;) © amiga

Na szczęście dojeżdżamy do Zwierzyńca, stajemy na chwilę przy sklepie tłok spory, ale musimy zrobić zakupy, na kolację, na śniadanie... Zostaję i pilnuję rowerów, a Karolina udaje się do środka... Obserwuję turystów, miejscowych choć ci są w mniejszości. Chwilę później jesteśmy już w pokoju. Pora zrobić małą przepierkę, ciuchy mogą się spokojnie suszyć przez całą noc i cały jutrzejszy dzień :) Plany rowerowe są z grubsza ustalone, choć wieczorem je doprecyzowujemy. Gdy jest kompletnie ciemno udajemy się powoli na spoczynek. Dobnranoc :)

Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień trzeci

Sobota, 17 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Zapowiada się gorący dzień. Wstajemy jak zwykle dość wcześnie, pora zacząć się pakować, przygotować śniadanie i w końcu ruszyć. Z racji tego, ze spaliśmy w schronisku nie tracimy czasu na suszenie namiotu, na dodatkowe pakowanie karimat itp.. W między czasie trochę rozmawiamy z jednym z podróżnych nocujących w tym samym schronisku :) Zresztą poznaliśmy go wczoraj wieczorem... Pogaduch z nim były o tyle pozytywne, że wymieniliśmy się wiedzą dot. dalszego fragmentu GreenVelo :) Jedziemy z przeciwnych kierunkach. O ile on kończy wyprawę to my zaczynamy. 

Centrum Baranowa Sandomierskiego
Centrum Baranowa Sandomierskiego © amiga
Fajna droga wzdłuż wałów Wisły
Fajna droga wzdłuż wałów Wisły © amiga

Plan z grubsza mamy opracowany, dziś czekają nas długie przeloty, miejscowości w zasadzie nie będzie zbyt wiele. Przy wyjeździe z Baranowa popełniamy błąd... nie ten kierunek, zawracamy i odszukujemy właściwą drogę... Wyjeżdżając z miasteczka odkrywany jeszcze tereny rekreacyjne. Wczoraj tego nie widzieliśmy :)

Nagnajów k. Tarnobrzega - Dwór Padewiczów.
Nagnajów k. Tarnobrzega - Dwór Padewiczów. © amiga
Jezioro Tarnobrzeskie
Jezioro Tarnobrzeskie © amiga
Niesamowicie czysta woda
Niesamowicie czysta woda © amiga
Ciekawe czy woda jest ciepła
Ciekawe czy woda jest ciepła © amiga

Do Tarnobrzegu mamy dobre kilkanaście km, korzystamy z drogi wojewódzkiej, w zasadzie nie ma dla niej alternatywy. Ruch na szczęście nie jest zbyt wielki. Na wysokości jeziora Tarnobrzeskiego wbijamy się na drogę tuż przy nim... Samo jezioro robi na nas wrażenie, woda jest krystalicznie czysta... W Polsce raczej nieczęsto spotyka się takie miejsca :) Zachwycamy się nim. 

Kościół pw. św. Marii Magdaleny w Tarnobrzegu
Kościół pw. św. Marii Magdaleny w Tarnobrzegu © amiga
Wnętrze kościoła św. Marii Magdaleny
Wnętrze kościoła św. Marii Magdaleny © amiga

Wjeżdżamy do Tarnobrzegu, trochę krążymy po centrum fotografując co się da... A ciekawych miejsc jest dość trochę. Piękny rynek, może poza kilkoma klockami komunistycznymi straszącymi od zachodniej strony rynku. Mija sporo czasu nim wyjeżdżamy z miasta. 

Ratusz w Tarnobrzegu
Ratusz w Tarnobrzegu © amiga
Rynek Tarnobrzeski
Rynek Tarnobrzeski © amiga
Ciekawa zabudowa centrum Tarbobrzega
Ciekawa zabudowa centrum Tarbobrzega © amiga
Pomnik Bartosza Głowackiego w Tarnobrzegu
Pomnik Bartosza Głowackiego w Tarnobrzegu © amiga
Klasztor Dominikanów i parafia NMP w Tarnobrzegu
Klasztor Dominikanów i parafia NMP w Tarnobrzegu © amiga
Wnętrze kościoła NMP w Tarnobrzegu
Wnętrze kościoła NMP w Tarnobrzegu © amiga
Sklepienie kościoła
Sklepienie kościoła © amiga

Kierujemy się na Stalową Wolę licząc na to, że będzie równie pięknie. Odcinek drogi jest dość długi i jak szybko się okazuje, jest męczący. W zasadzie pozbawiony atrakcji, a samochody gnające drogą nie umilają jazdy. Tam gdzie się da uciekamy z głównej drogi.. 

Zamek Tarnowskich w Dzikowie
Zamek Tarnowskich w Dzikowie © amiga

W Stalowej woli mamy zaznaczone kilka miejsc, które chcemy odwiedzić, tak więc odbijamy na północ, podjeżdżamy pod Muzeum Regionalne i... w sumie to nic ciekawego, choć z rozmowy z jedną z mieszkanek wynikało, że to jest niesamowite miejsce... Cóż.., mamy różny poziom określenia niesamowitego miejsca. Zaczynamy zatem kierować się na południe, by wyjechać z miasta. Zaskakuje nas jeszcze rynek, straszy niesamowicie.. Wygląda jakby ktoś bo przeniósł z początku lat 90. Szukamy jakiejś restauracji, pora coś zjeść i... nic nie ma.. Bary na rynku straszą. przy głównej drodze nie jest lepiej... Muszę przyznać, że dawno tak brzydkiego miasta nie widziałem... Udaje się trafić na KFC... długo się nie zastanawiamy. Składamy zamówienie i ... można coś w końcu zjeść i chwilę odpocząć. 

Ścieżki rowerowe z przeszkodami w Stalowej Woli
Ścieżki rowerowe z przeszkodami w Stalowej Woli © amiga
Dwór Ordynata w Stalowej Woli
Dwór Ordynata w Stalowej Woli © amiga
Pałac Lubomirskich w Stalowej Woli
Pałac Lubomirskich w Stalowej Woli © amiga
Pomnik
Pomnik "Patriota" w Stalowej Woli © amiga
Drewniany kościół pw. św. Floriana z XIXw. w Stalowej Woli
Drewniany kościół pw. św. Floriana z XIXw. w Stalowej Woli © amiga
Kaplica w Pysznicy-Olszowcu
Kaplica w Pysznicy-Olszowcu © amiga

Po posiłku jeszcze podjeżdżamy do pobliskiego drewnianego kościółka i opuszczamy to miasto, z myślą by nigdy więcej tutaj nie wracać. Nie ma po co... 

Planowaliśmy dzisiaj dotrzeć do Biłgoraju, jednak wczoraj planując trasę nie doszacowaliśmy odległości, zapomnieliśmy o tym, że wpierw skierujemy się do Tarnobrzegu, że kilka km dołożymy w mijanych miastach. Te kilka to około 10... Gdy mamy w nogach 75 km widzimy znak 50 km do Biłgoraju... 
Pora skorygować plany... Zaglądamy na mapy..., aż prosi się by znaleźć nocleg w Ulanowie... 

Kościół modrzewiowy w Zarzeczu
Kościół modrzewiowy w Zarzeczu © amiga
Kościół św.Trójcy w Ulanowie
Kościół św.Trójcy w Ulanowie © amiga

Gdy tam dojeżdżamy posiłkujemy się panem Googlem... Obdzwaniamy okoliczne miejsca noclegowe, ośrodki, agroturystyki i... nic. Dopiero gdy dodzwaniamy się nieco dalej do Dąbrowicy mówiąc, że wystarczy nam miejsce na rozbicie namiotu i dostęp do łazienki... udaje się :) W zdecydowanie lepszych humorach docieramy na miejsce... 

Centrum informacji w Ulanowie
Centrum informacji w Ulanowie © amiga
Kościół św. Jana Chrzciciela i św. Barbary w Ulanowie
Kościół św. Jana Chrzciciela i św. Barbary w Ulanowie © amiga
Zabytkowe zabudowania w Ulanowie
Zabytkowe zabudowania w Ulanowie © amiga

Wita nas właścicielka, długo z nią rozmawiamy :) jest bardzo miła, udostępnia nam kuchnię, dzięki temu możemy na spokojnie przygotować obiado-kolację ;) Dostajemy też zaproszenie na ognisko, ale nie korzystamy z niego. Mamy na wieczór inne plany. Musimy pochylić się też nad mapami by ustalić gdzie dalej... gdzie szukamy kolejnego noclegu... Nasz wybór pada na Zwierzyniec :), powinniśmy tam dotrzeć bez większego problemu. 

Zachodzi słońce, a my pakujemy się do namiotu. Pora spać.  


Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień drugi

Piątek, 16 sierpnia 2019 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Poranek zaczyna się dość wcześnie, ale wiemy, że z rana będzie sporo rzeczy do ogarnięcia. Lekko niewyspani z powodów nocnej imprezy i akcji policji (chyba), wychodzimy z namiotu. 

Duży staw w pobliżu Staszowa
Duży staw w pobliżu Staszowa © amiga

Poranek jest dość chłodny, wilgoć utrzymuje się w powietrzu, po pierwsze musimy przygotować coś ciepłego do picia :) Woda wstawiona. Po drugie pora na rozłożenie namiotu. Z tropika kapie woda, wieszamy go na pobliski sznur rozpięty pomiędzy drzewami, nieco później tuż obok ląduje reszta namiotu... Szybko wpijamy się w ciuchy rowerowe, jemy śniadanie. Pakujemy graty...
Czas strasznie ucieka. Gotowi do wyjazdu jesteśmy dopiero o 9:30... Nocleg w namiocie to godzina więcej potrzebna na składanie. Trzeba to uwzględnić w kolejnych dniach. Choć dziś w planie mamy dojazd do Baranowa Sandomierskiego. W linii prostej to może 30 km, ale nie pojedziemy na wprost. Warto coś jeszcze zwiedzić, a jest kilka miejsc, które mamy w planie. 

Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Bartłomieja w Staszowie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Bartłomieja w Staszowie © amiga
Centrum Staszowa
Centrum Staszowa © amiga



O poranku kierujemy się na pobliskie centrum Staszowa, miasteczko lekko zatłoczone, ruch trochę nas zniesmacza. Dość szybko wyjeżdżamy stamtąd. Kierujemy się na północ, naszym celem jest Ujazd i zamek Krzyżtopór. 

Kapliczka zagubiona pomiędzy polami
Kapliczka zagubiona pomiędzy polami © amiga
Żółte małe słońca
Żółte małe słońca © amiga

Zanim tam dotrzemy postanawiamy pojechać do Wiśniowej gdzie znajduje się kościół, w którym znajduje się serce Hugo Kołłątaja oraz majątek jego brata Rafała. Droga trochę zaskakuje, to co jest na mapie nie do końca zgadza się z rzeczywistością. 
Sam kościół niczym specjalnym się nie wyróżnia, za to dworek robi wrażenie :)
Spoglądamy na mapy i wiemy, że teraz będzie trochę zjazdów i podjazdów. Nie powinno nas to dziwić, cała okolica usiana jest pagórkami.

Serce Hugona Kołłątaja
Serce Hugona Kołłątaja © amiga
Kościół Przemienia Pańskiego i Świętego Ducha w Wiśniowej
Kościół Przemienia Pańskiego i Świętego Ducha w Wiśniowej © amiga
Pałac Kołłątajów w Wiśniowej
Pałac Kołłątajów w Wiśniowej © amiga

Podjazdy nie są specjalnie długie i bardzo strome jednak dają nam chwilami popalić ;) W okolicach wsi Łaziska popełniam błąd, jedziemy w niewłaściwym kierunku, a wszystko przez to, że ta droga wydawała nam się lepsza, była po prostu asfaltowa. Musimy kawałek zawrócić, wjechać na szuter. Pojawia się trochę kamieni, ale jakieś 100 m dalej za zakrętem ponownie pojawia się asfalt.

Jazda zacienioną drogą wśród drzew sprawia nam niemałą frajdę :) 

Piękna studnia :)
Piękna studnia :) © amiga

Wracamy jednak na nieco bardziej główne drogi, przejeżdżamy przez kolejne miejscowości. Trafiamy w końcu na GreenVelo i korzystając z niego docieramy pod zamek w Ujeździe. I... tutaj małe rozczarowanie. Do tej pory zamek ten widziałem tylko na zdjęciach. Tym razem widzę go na żywo i... muszę przyznać, że wersja na zdjęciach wygląda zdecydowanie lepiej. Specjalnie nie wyróżnia się spośród zamków które można spotkać na jurze. Owszem jest nieco większy, ale to tyle. 
Może za jakiś czas wrócę do niego wiedząc czego oczekiwać, będzie też czas by po nim pochodzić, ale trzeba wybrać taki termin by uniknąć tłumów turystów. 

W oddali ruiny zamku Krzyżtopór w Ujeździe
W oddali ruiny zamku Krzyżtopór w Ujeździe © amiga
Zamek Krzyżtopór
Zamek Krzyżtopór © amiga
Zamek Krzyżtopór w Ujeździe
Zamek Krzyżtopór w Ujeździe © amiga


Postanawiamy coś zjeść. Jest kilka knajpek z nieciekawą ofertą, ale mamy swój sprzęt biwakowy, możemy sami coś przyrządzić. W dwóch sklepach nie udaje nam się jednak zgromadzić potrzebnych nam surowców. Nawet głupie pytanie o jakieś pieczywo wywołuje uśmieszki na twarzach sprzedawczyń. Jesteśmy pierwsi którzy o to pytają czy jak? 

Pozostaje zadowolić się kabanosami Tarczyńskiego, a raczej czymś co kabanosem jest tylko z nazwy. W sakwach mamy resztki chleba ze śniadania. Damy radę. 

Wąwozy na bocznych drogach
Wąwozy na bocznych drogach © amiga
W oddali widać Klimontów
W oddali widać Klimontów © amiga
Kościół św. Józefa w Klimontowie
Kościół św. Józefa w Klimontowie © amiga
Rynek w Klimontowie
Rynek w Klimontowie © amiga

Po krótkiej przerwie ruszamy dalej. Spoglądamy na mapy...  Może nieco dalej w Klimontowie coś dorwiemy. Miejscowość wydaje się zdecydowanie większa. 
Drogę wskazuje nam szlak GreenVelo, jest nieźle oznakowany i przygotowany, choć boczne drogi to więcej podjazdów i zjazdów. Z sakwami jedzie się ciężko po takim terenie. 

Docieramy do Klimontowa, trwają przygotowania do festynu, widzimy MOR, mijamy go i podjeżdżamy do sklepu, szybkie zakupy i kilka minut rozmowy z właścicielem. Też jest rowerzystą :), też trochę zwiedza. Zresztą to nie jedyna osoba która tak nas zagaduje... 

Wracamy do MORu, rozkładamy manatki, woda się gotuje, będzie kawa :), jajecznica na obiad okazuje się dobrym rozwiązaniem. Z pełnymi brzuchami możemy ruszyć dalej. Powolutku musimy kierować się na Baranów Sandomierski, Zakładamy, że gdzieś koło 17 powinniśmy tam dotrzeć. Przed wyjazdem odszukuję telefon na przeprawę promową w Baranowie. Stany wód są dość niskie i może się okazać, że prom nie kursuje, a to spowoduje konieczność objazdu przez Nagnajów. Lepiej wiec w razie czego teraz skorygować trasę, niż zawracać spod promu. Chwila rozmowy i okazuje się, że prom działa, poziom rzeki wrócił do właściwego stanu... To dobrze. 
Widok na Sulisławice
Widok na Sulisławice © amiga
Sanktuarium Maryjne w Sulisławicach
Sanktuarium Maryjne w Sulisławicach © amiga
Panorama spod kościoła w Sulisławicach
Panorama spod kościoła w Sulisławicach © amiga
Wnętrze kościoła w Sulisławicach
Wnętrze kościoła w Sulisławicach © amiga
Wnętrze kościoła w Sulisławicach
Wnętrze kościoła w Sulisławicach © amiga
Kościół w Sulisławicach z zewnątrz
Kościół w Sulisławicach z zewnątrz © amiga


Oczywiście spoglądamy na mapy i staramy się tak naginać trasę by nie dokładając specjalnie kilometrów coś jednak zwiedzić, zobaczyć dodatkowo. Przed Baranowem prom już czeka, pakujemy się do środka, płacimy Charonowi i przeprawiamy się na drogą stronę Styksu (Wisły oczywiście). Po drogiej stronie świat jest nieco inny.

Kościół św. Mikołaja w Łoniowie
Kościół św. Mikołaja w Łoniowie © amiga
Pałac w Łoniowie
Pałac w Łoniowie © amiga
Przeprawa promowa w Baranowie Sandomierskim
Przeprawa promowa w Baranowie Sandomierskim © amiga
Przeprawa promowa w Baranowie Sandomierskim
Przeprawa promowa w Baranowie Sandomierskim © amiga

Miasteczko mega pozytywnie zaskakuje, nie przypomina brudnych zapuszczonych miejscowości mijanych nieco wcześniej. Wszystko odrestaurowane, wyczyszczone. Czas płynie jakby wolniej, jest całkiem sporo atrakcji, choć w pierwszej chwili wydaje się, ze to tylko zamek. Przyjemne dla oka centrum. Wszystko skupione na niewielkim obszarze. Odszukujemy nasze schronisko :) Jeszcze tylko zakupy i pora na kolację. Wieczorem jeszcze omawiamy plany na jutro. Ciekawe jak pójdzie nam pakowanie. Namiotu nie będziemy używać, nie trzeba będzie go suszyć. Jednak i tak mamy sporo rzeczy do rozpakowania. 

Zastanawia mnie ta konstrukcja dofinansowana przez UE... Bez dojazdu? Po co to?
Zastanawia mnie ta konstrukcja dofinansowana przez UE... Bez dojazdu? Po co to? © amiga
Zamek w Baranowie Sandomierskim
Zamek w Baranowie Sandomierskim © amiga
Zamek w Baranowie Sandomierskim
Zamek w Baranowie Sandomierskim © amiga
Zamek w Baranowie Sandomierskim
Zamek w Baranowie Sandomierskim © amiga

Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień pierwszy

Czwartek, 15 sierpnia 2019 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Poranek dość spokojny jak na początek wyprawy, ale może głównie dlatego, że wieczorem udało się wszystko pozbierać do kupy. Rano miałem sporo czasu by wyjść i dojechać na dworzec PKP... 

Rower w pociągu
Rower w pociągu © amiga

Na dworcu kilka minut oczekiwania na pociąg, a podczas kontroli słyszę pytanie konduktora, pak wyjeżdża, a dzisiaj parada wojskowa... wszyscy raczej przyjeżdżają... Szybka odpowiedź: Czołgi na ulicach Katowic widziałem w 81... pamiętam jak to wyglądało i nie potrzebuję sobie tego przypominać. A poza tym mam ciekawsze zajęcie... Wyprawa przez 3 województwa. 

W centrum Kielc
W centrum Kielc © amiga

Droga szybko minęła. W Kielcach witam się z Karoliną i ruszamy w nieznane... w zasadzie plan znamy, wiemy gdzie chcemy dotrzeć... Możemy zająć się podziwianiem okolicy. Przez centrum Kielc wyjeżdżamy z miasta szukając GreenVelo którym zamierzamy się posiłkować w trakcie całej wyprawy. 

Dokąd jedziesz?
Dokąd jedziesz? © amiga
Widok na telegraf
Widok na telegraf © amiga

Święto takie jak to ma pewne wady, będzie trudno o prowiant, o jakieś jedzenie... Trzeba będzie korzystać z każdej nadarzającej się okazji....
Ta okazja nadarza się w Borkowie, nie jest to co prawda sklep, ale restauracja. Widok klientów zachęca nas do postoju. Może nie jesteśmy jeszcze bardzo głodni, ale później nie wygląda by cokolwiek było. Czeka nas spory odcinek leśny i raczej z dala od cywilizacji. 

Zalew w Sukowie
Zalew w Sukowie © amiga
Zasyfiony MOR
Zasyfiony MOR © amiga
Nad zalewem Borków
Nad zalewem Borków © amiga
Jaka piękna droga
Jaka piękna droga © amiga
Kolor wskazuje, że w okolicy musi być sporo torfu
Kolor wskazuje, że w okolicy musi być sporo torfu © amiga
Leśnie asfalty :)
Leśnie asfalty :) © amiga
Widoczki :)
Widoczki :) © amiga
Piękne chmurki
Piękne chmurki © amiga
Okolica przez którą jedziemy jest coraz ciekawsza, coraz piękniejsza i... chyba coraz bardziej dzika :), uwielbiamy takie klimaty. Mapy pomagają nam w lokalizacji ciekawych miejsc, atrakcji. To oczywiście, zalewy, dworki, zamki, ale też kościoły, choć dzisiaj raczej nie ma mowy o znalezieni czegoś zabytkowego, a najlepiej drewnianego :) 
Drewniane kościółki czy cerkwie czekają na nas już niedługo, może za dzień, może za dwa, gdy dotrzemy w pobliże granicy z Ukrainą. 
Na GreenVelo
Na GreenVelo © amiga
Czy leci z nami... ?
Czy leci z nami... ? © amiga

Fontanna w Rakowie
Fontanna w Rakowie © amiga
Raków - dom Ariański
Raków - dom Ariański © amiga
Raków - dom Ariański
Raków - dom Ariański © amiga
Raków - dom Ariański
Raków - dom Ariański © amiga

W Rakowie ciut większy objazd, mapy pokazują, że oprócz rynku jest coś jeszcze... szukamy, bo dokładna lokalizacja nie jest pewna. Korzystamy z różnych map i te pokazują nam nieco inne miejsca. Na szczęście miejscowość nie jest wielka... Udaje się ogarnąć całość dość szybko. 


Nieco dalej w Kurozwękach chcemy podjechać pod pałac... i... szok. Dawno tylu ludzi nie widziałem w jednym miejscu. Tutaj wygląda to trochę jak Krupówki. Choć nie powinno mnie to dziwić, bo co robić w taki dzień. Gdy wszystko inne jest zamknięte. Zostaje zwiedzanie. 

Przy  pałacu w Kurozwękach
Przy pałacu w Kurozwękach © amiga
Pałac w Kurozwękach
Pałac w Kurozwękach © amiga

Pierwszy nocleg mamy w Staszowie, na kempingu. Docieramy na miejsce i... trochę to szokuje, mam wrażenie, że cofnąłem się do lat 80, gdy takie konstrukcje były popularne. Widać, że miejsce mocno zaniedbane, ale ludzi sporo. Domki... zbite z dykty, widać, że wilgoć zrobiła z nimi swoje, w środku musi być nieprzyjemnie. Ale... my mamy namiot. Rozkładamy się niedaleko łazienek, toalet, nie za blisko, ale też nie za daleko. Na kuchence robimy herbatę :) To jej debiut... szybka kolacja.W między czasie rozstawiliśmy namiot. 
Rzeczy i rowery na noc wędrują do lokalnej kanciapy. Miejsce podobno przygotowane pod bawialnię dla dzieci. ale jeszcze nie jest dokończone. Robi za magazyn ;)

Dokąd ta droga prowadzi?
Dokąd ta droga prowadzi? © amiga

Gdy zachodzi słońce pakujemy się do namiotu. Na karimaty, do śpiworów... Ciekawe jak będzie się tutaj spało.

Przygotowania do kolacji ;)
Przygotowania do kolacji ;) © amiga

O ile ja nie mam problemu z zaśnięciem, to Karolina słyszy każdy szept, każdy krok... na dokładkę gdzieś w pobliżu jakaś młodzież nieźle się bawi... O ile do 22 można przyjąć, że jeszcze jest ok, to trwa to zdecydowanie za długo. Około północy mamy dość... Telefon na policję... Po jakiś 20-30 minutach impreza nieco cichnie... Ale głosy słychać do około 3 w nocy.... 



Po nocnych ulewach

Czwartek, 8 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Lekka obsuwana starcie, ale co tam... Po krótkiej przerwie jadę rowerem... W nocy między 21 a 4 rano lało... raz mocniej, raz słabiej... 
Wszędzie pełno wody, korci mnie by pojechać lasami, ale wiem jak to będzie wyglądało, do czubka głowy będę uwalony błotem... trasa zajmie mi 2 godziny... a to poważna wada.... 
Postanawiam się trzymać szos.... nie zmienia to faktu, że kałuż jest sporo i trzeba je wymijać, choć nie zawsze się da... 
Za to samochodów na drogach prawie nie ma :)... Nawet w Piotrowicach nie mam problemu by przejechać. W Panewnikach odbijam nieco przed skrzyżowaniem z Panewnicką, po płytach betonowych, ale pętla indukcyjna nie łapie tam rowerów i gdy nie ma samochodu to... można czekać nie wiadomo na co. Światło zielone i tak się nie włączy ;)
Nie lubię płyt betonowych
Nie lubię płyt betonowych © amiga
Asfaltowa leśna ścieżka :)
Asfaltowa leśna ścieżka :) © amiga
Wyjeżdżając z Katowic coś mnie kusi by odbić jednak choć na chwilę w las... tutaj cześć drogi jest asfaltowa, a dalej trudno... będę omijał kałuże ;) Staję na chwilę przy stawach, są bajeczne , ale widać, ze wody brakuje... 
Stawy ukryte w lasach Kochłowickich
Stawy ukryte w lasach Kochłowickich © amiga
Lustro wody jest przynajmniej kilkadziesiąt cm niżej niż zwykle
Lustro wody jest przynajmniej kilkadziesiąt cm niżej niż zwykle © amiga
Na szosy wracam dopiero w Bielszowicach, przy zerowym ruchu jedzie się rewelacyjnie. Dość szybko docieram do Zabrza, pakuję się na ul Winklera, skraca nieco drogę... Mija mnie na niej może jeden samochód :)
Leśnie ścieżki
Leśnie ścieżki © amiga
W Gliwicach... no prawie
W Gliwicach... no prawie © amiga
W Gliwicach jak zwykle pustko... nawet nieco nudno ;) Nic się nie dzieje... choć to akurat dobry objaw... W firmie jestem może nieco później niż rano myślałem, ale warto było wpakować się choć na chwilę w lasy.... 
Przed firmą
Przed firmą © amiga