Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień drugi

Piątek, 16 sierpnia 2019 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Poranek zaczyna się dość wcześnie, ale wiemy, że z rana będzie sporo rzeczy do ogarnięcia. Lekko niewyspani z powodów nocnej imprezy i akcji policji (chyba), wychodzimy z namiotu. 

Duży staw w pobliżu Staszowa
Duży staw w pobliżu Staszowa © amiga

Poranek jest dość chłodny, wilgoć utrzymuje się w powietrzu, po pierwsze musimy przygotować coś ciepłego do picia :) Woda wstawiona. Po drugie pora na rozłożenie namiotu. Z tropika kapie woda, wieszamy go na pobliski sznur rozpięty pomiędzy drzewami, nieco później tuż obok ląduje reszta namiotu... Szybko wpijamy się w ciuchy rowerowe, jemy śniadanie. Pakujemy graty...
Czas strasznie ucieka. Gotowi do wyjazdu jesteśmy dopiero o 9:30... Nocleg w namiocie to godzina więcej potrzebna na składanie. Trzeba to uwzględnić w kolejnych dniach. Choć dziś w planie mamy dojazd do Baranowa Sandomierskiego. W linii prostej to może 30 km, ale nie pojedziemy na wprost. Warto coś jeszcze zwiedzić, a jest kilka miejsc, które mamy w planie. 

Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Bartłomieja w Staszowie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Bartłomieja w Staszowie © amiga
Centrum Staszowa
Centrum Staszowa © amiga



O poranku kierujemy się na pobliskie centrum Staszowa, miasteczko lekko zatłoczone, ruch trochę nas zniesmacza. Dość szybko wyjeżdżamy stamtąd. Kierujemy się na północ, naszym celem jest Ujazd i zamek Krzyżtopór. 

Kapliczka zagubiona pomiędzy polami
Kapliczka zagubiona pomiędzy polami © amiga
Żółte małe słońca
Żółte małe słońca © amiga

Zanim tam dotrzemy postanawiamy pojechać do Wiśniowej gdzie znajduje się kościół, w którym znajduje się serce Hugo Kołłątaja oraz majątek jego brata Rafała. Droga trochę zaskakuje, to co jest na mapie nie do końca zgadza się z rzeczywistością. 
Sam kościół niczym specjalnym się nie wyróżnia, za to dworek robi wrażenie :)
Spoglądamy na mapy i wiemy, że teraz będzie trochę zjazdów i podjazdów. Nie powinno nas to dziwić, cała okolica usiana jest pagórkami.

Serce Hugona Kołłątaja
Serce Hugona Kołłątaja © amiga
Kościół Przemienia Pańskiego i Świętego Ducha w Wiśniowej
Kościół Przemienia Pańskiego i Świętego Ducha w Wiśniowej © amiga
Pałac Kołłątajów w Wiśniowej
Pałac Kołłątajów w Wiśniowej © amiga

Podjazdy nie są specjalnie długie i bardzo strome jednak dają nam chwilami popalić ;) W okolicach wsi Łaziska popełniam błąd, jedziemy w niewłaściwym kierunku, a wszystko przez to, że ta droga wydawała nam się lepsza, była po prostu asfaltowa. Musimy kawałek zawrócić, wjechać na szuter. Pojawia się trochę kamieni, ale jakieś 100 m dalej za zakrętem ponownie pojawia się asfalt.

Jazda zacienioną drogą wśród drzew sprawia nam niemałą frajdę :) 

Piękna studnia :)
Piękna studnia :) © amiga

Wracamy jednak na nieco bardziej główne drogi, przejeżdżamy przez kolejne miejscowości. Trafiamy w końcu na GreenVelo i korzystając z niego docieramy pod zamek w Ujeździe. I... tutaj małe rozczarowanie. Do tej pory zamek ten widziałem tylko na zdjęciach. Tym razem widzę go na żywo i... muszę przyznać, że wersja na zdjęciach wygląda zdecydowanie lepiej. Specjalnie nie wyróżnia się spośród zamków które można spotkać na jurze. Owszem jest nieco większy, ale to tyle. 
Może za jakiś czas wrócę do niego wiedząc czego oczekiwać, będzie też czas by po nim pochodzić, ale trzeba wybrać taki termin by uniknąć tłumów turystów. 

W oddali ruiny zamku Krzyżtopór w Ujeździe
W oddali ruiny zamku Krzyżtopór w Ujeździe © amiga
Zamek Krzyżtopór
Zamek Krzyżtopór © amiga
Zamek Krzyżtopór w Ujeździe
Zamek Krzyżtopór w Ujeździe © amiga


Postanawiamy coś zjeść. Jest kilka knajpek z nieciekawą ofertą, ale mamy swój sprzęt biwakowy, możemy sami coś przyrządzić. W dwóch sklepach nie udaje nam się jednak zgromadzić potrzebnych nam surowców. Nawet głupie pytanie o jakieś pieczywo wywołuje uśmieszki na twarzach sprzedawczyń. Jesteśmy pierwsi którzy o to pytają czy jak? 

Pozostaje zadowolić się kabanosami Tarczyńskiego, a raczej czymś co kabanosem jest tylko z nazwy. W sakwach mamy resztki chleba ze śniadania. Damy radę. 

Wąwozy na bocznych drogach
Wąwozy na bocznych drogach © amiga
W oddali widać Klimontów
W oddali widać Klimontów © amiga
Kościół św. Józefa w Klimontowie
Kościół św. Józefa w Klimontowie © amiga
Rynek w Klimontowie
Rynek w Klimontowie © amiga

Po krótkiej przerwie ruszamy dalej. Spoglądamy na mapy...  Może nieco dalej w Klimontowie coś dorwiemy. Miejscowość wydaje się zdecydowanie większa. 
Drogę wskazuje nam szlak GreenVelo, jest nieźle oznakowany i przygotowany, choć boczne drogi to więcej podjazdów i zjazdów. Z sakwami jedzie się ciężko po takim terenie. 

Docieramy do Klimontowa, trwają przygotowania do festynu, widzimy MOR, mijamy go i podjeżdżamy do sklepu, szybkie zakupy i kilka minut rozmowy z właścicielem. Też jest rowerzystą :), też trochę zwiedza. Zresztą to nie jedyna osoba która tak nas zagaduje... 

Wracamy do MORu, rozkładamy manatki, woda się gotuje, będzie kawa :), jajecznica na obiad okazuje się dobrym rozwiązaniem. Z pełnymi brzuchami możemy ruszyć dalej. Powolutku musimy kierować się na Baranów Sandomierski, Zakładamy, że gdzieś koło 17 powinniśmy tam dotrzeć. Przed wyjazdem odszukuję telefon na przeprawę promową w Baranowie. Stany wód są dość niskie i może się okazać, że prom nie kursuje, a to spowoduje konieczność objazdu przez Nagnajów. Lepiej wiec w razie czego teraz skorygować trasę, niż zawracać spod promu. Chwila rozmowy i okazuje się, że prom działa, poziom rzeki wrócił do właściwego stanu... To dobrze. 
Widok na Sulisławice
Widok na Sulisławice © amiga
Sanktuarium Maryjne w Sulisławicach
Sanktuarium Maryjne w Sulisławicach © amiga
Panorama spod kościoła w Sulisławicach
Panorama spod kościoła w Sulisławicach © amiga
Wnętrze kościoła w Sulisławicach
Wnętrze kościoła w Sulisławicach © amiga
Wnętrze kościoła w Sulisławicach
Wnętrze kościoła w Sulisławicach © amiga
Kościół w Sulisławicach z zewnątrz
Kościół w Sulisławicach z zewnątrz © amiga


Oczywiście spoglądamy na mapy i staramy się tak naginać trasę by nie dokładając specjalnie kilometrów coś jednak zwiedzić, zobaczyć dodatkowo. Przed Baranowem prom już czeka, pakujemy się do środka, płacimy Charonowi i przeprawiamy się na drogą stronę Styksu (Wisły oczywiście). Po drogiej stronie świat jest nieco inny.

Kościół św. Mikołaja w Łoniowie
Kościół św. Mikołaja w Łoniowie © amiga
Pałac w Łoniowie
Pałac w Łoniowie © amiga
Przeprawa promowa w Baranowie Sandomierskim
Przeprawa promowa w Baranowie Sandomierskim © amiga
Przeprawa promowa w Baranowie Sandomierskim
Przeprawa promowa w Baranowie Sandomierskim © amiga

Miasteczko mega pozytywnie zaskakuje, nie przypomina brudnych zapuszczonych miejscowości mijanych nieco wcześniej. Wszystko odrestaurowane, wyczyszczone. Czas płynie jakby wolniej, jest całkiem sporo atrakcji, choć w pierwszej chwili wydaje się, ze to tylko zamek. Przyjemne dla oka centrum. Wszystko skupione na niewielkim obszarze. Odszukujemy nasze schronisko :) Jeszcze tylko zakupy i pora na kolację. Wieczorem jeszcze omawiamy plany na jutro. Ciekawe jak pójdzie nam pakowanie. Namiotu nie będziemy używać, nie trzeba będzie go suszyć. Jednak i tak mamy sporo rzeczy do rozpakowania. 

Zastanawia mnie ta konstrukcja dofinansowana przez UE... Bez dojazdu? Po co to?
Zastanawia mnie ta konstrukcja dofinansowana przez UE... Bez dojazdu? Po co to? © amiga
Zamek w Baranowie Sandomierskim
Zamek w Baranowie Sandomierskim © amiga
Zamek w Baranowie Sandomierskim
Zamek w Baranowie Sandomierskim © amiga
Zamek w Baranowie Sandomierskim
Zamek w Baranowie Sandomierskim © amiga

Komentarze (1)

I znów znajome widoki :-) Po zamku Krzyżtopór warto się przejść. I nawet tłumy nie przeszkadzają. Jest tak rozległy, że trzeba by kilkadziesiąt autokarów pełnych turystów, żeby go zapchać. W czasach swojej świetności musiał robić olbrzymie wrażenie.

limit 19:59 wtorek, 3 września 2019
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa yluzl

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]