Nasze podróżowanie z Karoliną - Od Kielc do Rzeszowa :) - dzień siódmy
Środa, 21 sierpnia 2019
· Komentarze(0)
Po kilku dniach pobytu w woj. Lubelskim dzisiaj mamy w planie powrót do woj. Podkarpackiego :) Opuszczamy Suszec z mieszanymi uczuciami. O ile Park Roztoczański nas zachwycił, podobnie jak i Szumy Tanwi, to agroturystyka skutecznie nam zepsuła humory. Pobudka urządzona przez pana Właściciela spowodowała to, że długo nie mogliśmy usnąć, pokój okazał się niemiłosiernie gorący, mimo otwartych okien pociliśmy się strasznie. Ech... Chyba lepiej spałoby się w namiocie.
Wyjeżdżamy około 8:30, mamy gotowy obiad w menażkach :) , tak więc nie musimy się martwić brakiem restauracji barów. Naszym miejscem docelowym jest Świdnica w okolicy Horyńca-Zdroju. Wczoraj obdzwoniliśmy kilka miejsc, o pokoju nie ma mowy, ale namiot jest gdzie rozbić. Wiemy gdzie będziemy nocować, tak więc ze spokojnymi głowami możemy odwiedzać kolejne atrakcje po drodze.
Łosiniec - miejsce zamieszkania księcia plebana... © amiga
Kościół pw. Opieki Św. Józefa Oblubieńca NMP w Łosińcu © amiga
Jedziemy w kierunku Bełżca, korzystając ile się da z GreenVelo, w Łosińcu odbijamy do miejscowości, mapa twierdzi, że jest tam drewniany kościół. Taki też zastajemy, jest odnowiony, a raczej odbudowany. Przed kościołem znajduje się stara wieżyczka. Spoglądamy na lewo w kierunku plebani i... mam wrażenie, że mieszka tu nie ksiądz, a Książę Pan... Potężna posiadłość, rzeźby, kolumienki. To jakieś nieporozumienie. Zastanawiam się czy wierni mają wodę zamiast mózgu? Nie mogę na to patrzeć, wracamy na szlak i jedziemy do Bełżca...
Okolice Maziły © amiga
Przy wjeździe zatrzymujemy się przy starej drewnianej cerkwi, przydał by się jej remont, ale i tak wygląda pięknie :) Zastanawiam się jak wygląda sam Bełżec. Czy też zrobiono mu taką krzywdę jak Oświęcimiowi? Chodzi mi o to, że Oświęcim jako miasto jest niesamowicie piękne, z fantastycznym centrum, ale wszyscy pamiętają tylko obóz zagłady...
Cerkiew św. Bazylego w Bełżcu © amiga
Bełżec - Cerkiew św. Bazylego © amiga
Okazuje się, że Bełżec jest jako miast paskudny jak Stalowa Wola, nie ma jakiegoś centrum, nie ma niczego... Podjeżdżamy do miejsca pamięci w Bełżcu... wiem jak wygląda, przed naszym wyjazdem oglądałem zdjęcia, relacje... wiedziałem, że będziemy w pobliżu i to trochę mój pomysł by trasę lekko naciągnąć. Trudno tutaj mówić o byłym obozie, bo takowego nie ma, jednak cały teren jest wielkim miejscem pamięci robiącym piorunujące wrażenie. Na jego terenie o tak wczesnej porze w tygodniu jesteśmy sami. Trochę chodzimy, trochę focimy...
Muzeum i Miejsce Pamięci w Bełżcu © amiga
Miejsce pamięci -Bełżec © amiga
Żużel w tym miejscu daje do myślenia © amiga
Miejsce pamięci w Bełżcu - lista miejscowości z których pochodziły ofiary © amiga
Czas jednak jest nieubłagany, musimy ruszać dalej. Jedziemy przez Brzeziny, Chlewiska, Łukawicę, Wolę Wielką... zaskakują nad wzniesienia, niby nic wielkiego, ale niektóre ciągną się po kilka km... Na szczęście słońce nie pali aż tak bardzo jak ostatnio.
Namówiłem Karolinę by przejechać przez Werchatę gdzie powinien być drewniani kościół.
I po żniwach © amiga
Zlot rowerzystów pod sklepem w Łukawicy © amiga
Cerkiew Opieki Bogurodzicy w Woli Wielkiej © amiga
Cerkiew w Woli Wielkiej w trakcie renowacji © amiga
Zastanawiam się czy remont trwa, czy to tylko zabezpieczenie by się nie rozpadło? © amiga
O ile do Werchraty jechało się nieźle, to powrót z niej sprawiał nam niemałe problemy, zaczęło się od dość stromego podjazdu a później, aż do Horyńca musieliśmy walczyć z wiatrem i kolejnymi wzniesieniami... Chyba bardziej męczyło nas to, że po drodze nie było żadnych atrakcji, może poza bykiem z wielkimi rogami ;)
Kościół pw. św. Józefa Robotnika w Werchratrze © amiga
Chyba będzie stromo ;) © amiga
Z górki na pazurki © amiga
No pokaż się żubrze ;) (w zasadzie to chyba byku) © amiga
Droga do Horyńca © amiga
Wjeżdżamy do Horyńca-Zdroju, trochę po nim krążymy, udaje się też odnaleźć informację turystyczną w której zaopatrujemy się w mapy GreenVelo oraz dość szczegółowe mapy okolicy. Wielka szkoda, że wydawnictwo Compass nie ma pełnego pokrycia kraju, a tylko wycinki można dostać w skali 1:50000 czy 1:100000. To co mamy to jakieś wydawnictwo z Rzeszowa, jak wspomniałem mapy są dokładne, ale strasznie niewyraźne, trzeba się wpatrywać w nią chwilę by odnaleźć cokolwiek... Ale cieszy nas i to... Bez map jedzie się źle.
Gminny Ośrodek Kultury w Horyńcu © amiga
Bajka. Sanatorium uzdrowiskowe w Horyńcu-Zdroju © amiga
Kościół pw. bł. Jakuba Strzemię w Horyńcu © amiga
Nasz tymczasowy dom ;) © amiga
Po szybkim objeździe miasteczka kierujemy się do naszego miejsca noclegowego, do agroturystyki Wiśniowa Góra :) Nocować mamy pod namiotem, ale na miejscu okazuje się, że mamy do dyspozycji całą wielką wiatę. Dostęp po prądu, wody, toalety, łazienki... są także piłkarzyki, cymbergaj itp... Chwilę rozmawiamy z właścicielami i robimy przerwę obiadową, zaczynamy oczywiście od herbaty ;) Obiad jechał z nami, więc wystarczy go podgrzać. Po około godzinie zostawiamy sakwy i jedziemy jeszcze trochę pokręcić się po okolicy, a jest gdzie :)
Widok z Wiśniowej Góry © amiga
Nowe Brusno pomnik © amiga
Krzyż i miejsce pamięci w Nowym Brusnie © amiga
Miejsce pamięci w Nowym Brusnie © amiga
Jedziemy do Nowego Brusna, na mapie mamy zaznaczone kościoły, cerkwie, pomniki. Zobaczymy co to jest...
Okazuje się, że cerkiew jest wyremontowana, ale jeszcze bez wyposażenie, to znajduje się jeszcze w muzeum, a na dokończenie remontu nie ma kasy po zmianie władzy i kierownictwa muzeum. A szkoda... Rozmawiamy z mieszkanką, okazuje się, że ma klucze do cerkwi, wchodzimy do środka i faktycznie jest pusto, ale ten zapach drewna...
Cerkiew św. Paraskewny - Nowe Brusno © amiga
Cerkiew św. Paraskewny w Nowym Brusnie © amiga
Cmentarz przycerkiewny w Nowym Brusnie © amiga
Puste wnętrza cerkwi w Nowym Brusnie © amiga
Puste wnętrza cerkwi w Nowym Brusnie © amiga
Leśne drogi © amiga
Gdzieś przed Nowinami Horynieckimi © amiga
Kapliczka św. Jana Nepomucena w Nowinach Horynieckich © amiga
W okolicy jest nieco więcej atrakcji, tak więc jedziemy dalej tyle, że wjeżdżamy w las, zaskakuje nas jeden z podjazdów, jest długi...
Jesteśmy w Nowinach Horynieckich, tutaj odnajdujemy zabytkową kapliczkę a nieco dalej kaplicę leśna p.w. Matki Bożej. Miejsce odnowione, zaciekawiły mnie puste butelki na wodę z opisem - mała butelka 1 zł, duża butelka 2 zł. Okazuje się, że te służą do czerpania wody ze źródełka położonego tuż przy kapliczce ;) My jednak nie korzystamy z takiej okazji. Trochę fotografujemy i pora zawracać. Do Świdnicy jest kilka km, a na niebie wiszą ciężkie chmury. Radary pokazuję, że może z nich coś kropić.
Robi się chłodno... staramy się jak najszybciej dotrzeć do noclegu...
Kaplica leśna w Nowinach Horynieckich © amiga
Przy kaplicy leśna w Nowinach Horynieckich © amiga
Kaplica Leśna p.w. Matki Bożej © amiga
Studnia czy raczej źródło w kaplicy © amiga
Przy kaplicy leśnej © amiga
Dzisiaj jest tutaj pusto © amiga
Gdy jesteśmy pod wiatą, możemy zająć się przygotowaniami do kolacji i do przeglądania map w poszukiwaniu kolejnego miejsca noclegu. Pomysł jest dość karkołomny, ale może się uda?
Jako, że mamy do dyspozycji wiatę i kilka tapczanów, to zamiast rozkładać namiot decydujemy się za namową właścicieli przenocować w środku... Po zapadnięciu zmroku usypiamy...
Wyjeżdżamy około 8:30, mamy gotowy obiad w menażkach :) , tak więc nie musimy się martwić brakiem restauracji barów. Naszym miejscem docelowym jest Świdnica w okolicy Horyńca-Zdroju. Wczoraj obdzwoniliśmy kilka miejsc, o pokoju nie ma mowy, ale namiot jest gdzie rozbić. Wiemy gdzie będziemy nocować, tak więc ze spokojnymi głowami możemy odwiedzać kolejne atrakcje po drodze.
Łosiniec - miejsce zamieszkania księcia plebana... © amiga
Kościół pw. Opieki Św. Józefa Oblubieńca NMP w Łosińcu © amiga
Jedziemy w kierunku Bełżca, korzystając ile się da z GreenVelo, w Łosińcu odbijamy do miejscowości, mapa twierdzi, że jest tam drewniany kościół. Taki też zastajemy, jest odnowiony, a raczej odbudowany. Przed kościołem znajduje się stara wieżyczka. Spoglądamy na lewo w kierunku plebani i... mam wrażenie, że mieszka tu nie ksiądz, a Książę Pan... Potężna posiadłość, rzeźby, kolumienki. To jakieś nieporozumienie. Zastanawiam się czy wierni mają wodę zamiast mózgu? Nie mogę na to patrzeć, wracamy na szlak i jedziemy do Bełżca...
Okolice Maziły © amiga
Przy wjeździe zatrzymujemy się przy starej drewnianej cerkwi, przydał by się jej remont, ale i tak wygląda pięknie :) Zastanawiam się jak wygląda sam Bełżec. Czy też zrobiono mu taką krzywdę jak Oświęcimiowi? Chodzi mi o to, że Oświęcim jako miasto jest niesamowicie piękne, z fantastycznym centrum, ale wszyscy pamiętają tylko obóz zagłady...
Cerkiew św. Bazylego w Bełżcu © amiga
Bełżec - Cerkiew św. Bazylego © amiga
Okazuje się, że Bełżec jest jako miast paskudny jak Stalowa Wola, nie ma jakiegoś centrum, nie ma niczego... Podjeżdżamy do miejsca pamięci w Bełżcu... wiem jak wygląda, przed naszym wyjazdem oglądałem zdjęcia, relacje... wiedziałem, że będziemy w pobliżu i to trochę mój pomysł by trasę lekko naciągnąć. Trudno tutaj mówić o byłym obozie, bo takowego nie ma, jednak cały teren jest wielkim miejscem pamięci robiącym piorunujące wrażenie. Na jego terenie o tak wczesnej porze w tygodniu jesteśmy sami. Trochę chodzimy, trochę focimy...
Muzeum i Miejsce Pamięci w Bełżcu © amiga
Miejsce pamięci -Bełżec © amiga
Żużel w tym miejscu daje do myślenia © amiga
Miejsce pamięci w Bełżcu - lista miejscowości z których pochodziły ofiary © amiga
Czas jednak jest nieubłagany, musimy ruszać dalej. Jedziemy przez Brzeziny, Chlewiska, Łukawicę, Wolę Wielką... zaskakują nad wzniesienia, niby nic wielkiego, ale niektóre ciągną się po kilka km... Na szczęście słońce nie pali aż tak bardzo jak ostatnio.
Namówiłem Karolinę by przejechać przez Werchatę gdzie powinien być drewniani kościół.
I po żniwach © amiga
Zlot rowerzystów pod sklepem w Łukawicy © amiga
Cerkiew Opieki Bogurodzicy w Woli Wielkiej © amiga
Cerkiew w Woli Wielkiej w trakcie renowacji © amiga
Zastanawiam się czy remont trwa, czy to tylko zabezpieczenie by się nie rozpadło? © amiga
O ile do Werchraty jechało się nieźle, to powrót z niej sprawiał nam niemałe problemy, zaczęło się od dość stromego podjazdu a później, aż do Horyńca musieliśmy walczyć z wiatrem i kolejnymi wzniesieniami... Chyba bardziej męczyło nas to, że po drodze nie było żadnych atrakcji, może poza bykiem z wielkimi rogami ;)
Kościół pw. św. Józefa Robotnika w Werchratrze © amiga
Chyba będzie stromo ;) © amiga
Z górki na pazurki © amiga
No pokaż się żubrze ;) (w zasadzie to chyba byku) © amiga
Droga do Horyńca © amiga
Wjeżdżamy do Horyńca-Zdroju, trochę po nim krążymy, udaje się też odnaleźć informację turystyczną w której zaopatrujemy się w mapy GreenVelo oraz dość szczegółowe mapy okolicy. Wielka szkoda, że wydawnictwo Compass nie ma pełnego pokrycia kraju, a tylko wycinki można dostać w skali 1:50000 czy 1:100000. To co mamy to jakieś wydawnictwo z Rzeszowa, jak wspomniałem mapy są dokładne, ale strasznie niewyraźne, trzeba się wpatrywać w nią chwilę by odnaleźć cokolwiek... Ale cieszy nas i to... Bez map jedzie się źle.
Gminny Ośrodek Kultury w Horyńcu © amiga
Bajka. Sanatorium uzdrowiskowe w Horyńcu-Zdroju © amiga
Kościół pw. bł. Jakuba Strzemię w Horyńcu © amiga
Nasz tymczasowy dom ;) © amiga
Po szybkim objeździe miasteczka kierujemy się do naszego miejsca noclegowego, do agroturystyki Wiśniowa Góra :) Nocować mamy pod namiotem, ale na miejscu okazuje się, że mamy do dyspozycji całą wielką wiatę. Dostęp po prądu, wody, toalety, łazienki... są także piłkarzyki, cymbergaj itp... Chwilę rozmawiamy z właścicielami i robimy przerwę obiadową, zaczynamy oczywiście od herbaty ;) Obiad jechał z nami, więc wystarczy go podgrzać. Po około godzinie zostawiamy sakwy i jedziemy jeszcze trochę pokręcić się po okolicy, a jest gdzie :)
Widok z Wiśniowej Góry © amiga
Nowe Brusno pomnik © amiga
Krzyż i miejsce pamięci w Nowym Brusnie © amiga
Miejsce pamięci w Nowym Brusnie © amiga
Jedziemy do Nowego Brusna, na mapie mamy zaznaczone kościoły, cerkwie, pomniki. Zobaczymy co to jest...
Okazuje się, że cerkiew jest wyremontowana, ale jeszcze bez wyposażenie, to znajduje się jeszcze w muzeum, a na dokończenie remontu nie ma kasy po zmianie władzy i kierownictwa muzeum. A szkoda... Rozmawiamy z mieszkanką, okazuje się, że ma klucze do cerkwi, wchodzimy do środka i faktycznie jest pusto, ale ten zapach drewna...
Cerkiew św. Paraskewny - Nowe Brusno © amiga
Cerkiew św. Paraskewny w Nowym Brusnie © amiga
Cmentarz przycerkiewny w Nowym Brusnie © amiga
Puste wnętrza cerkwi w Nowym Brusnie © amiga
Puste wnętrza cerkwi w Nowym Brusnie © amiga
Leśne drogi © amiga
Gdzieś przed Nowinami Horynieckimi © amiga
Kapliczka św. Jana Nepomucena w Nowinach Horynieckich © amiga
W okolicy jest nieco więcej atrakcji, tak więc jedziemy dalej tyle, że wjeżdżamy w las, zaskakuje nas jeden z podjazdów, jest długi...
Jesteśmy w Nowinach Horynieckich, tutaj odnajdujemy zabytkową kapliczkę a nieco dalej kaplicę leśna p.w. Matki Bożej. Miejsce odnowione, zaciekawiły mnie puste butelki na wodę z opisem - mała butelka 1 zł, duża butelka 2 zł. Okazuje się, że te służą do czerpania wody ze źródełka położonego tuż przy kapliczce ;) My jednak nie korzystamy z takiej okazji. Trochę fotografujemy i pora zawracać. Do Świdnicy jest kilka km, a na niebie wiszą ciężkie chmury. Radary pokazuję, że może z nich coś kropić.
Robi się chłodno... staramy się jak najszybciej dotrzeć do noclegu...
Kaplica leśna w Nowinach Horynieckich © amiga
Przy kaplicy leśna w Nowinach Horynieckich © amiga
Kaplica Leśna p.w. Matki Bożej © amiga
Studnia czy raczej źródło w kaplicy © amiga
Przy kaplicy leśnej © amiga
Dzisiaj jest tutaj pusto © amiga
Gdy jesteśmy pod wiatą, możemy zająć się przygotowaniami do kolacji i do przeglądania map w poszukiwaniu kolejnego miejsca noclegu. Pomysł jest dość karkołomny, ale może się uda?
Jako, że mamy do dyspozycji wiatę i kilka tapczanów, to zamiast rozkładać namiot decydujemy się za namową właścicieli przenocować w środku... Po zapadnięciu zmroku usypiamy...