Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Piątkowym popołudniem

Piątek, 3 kwietnia 2015 · Komentarze(7)
Minęła 14:00... z firmy większość osób już się ewakuowała... Cóż mi pozostało, też się pozbierałem i w okolicy 14:30 wyjechałem, pogoda o dziwi dość przyjemna, wiatr dalej dokazuje, ale świecie słońce... 

Dziwnie się złożyło, bo wyjątkowo pojechałem ul. Robotniczą, a że jest lekko rozkopana w związku z budową DTŚki to... jadę jakimiś opłotkami... 
Jestem niedaleko cmentarza hutniczego, nie byłem tutaj od jesieni.. więc zaglądam :)

Pomnij Johna Baildona
Pomnik Johna Baildona © amiga

Pomnij J.Baildona
Pomnkj J.Baildona © amiga

Kwiaty na cmentarzu hutniczym
Kwiaty na cmentarzu hutniczym © amiga

Jest i anioł
Jest i anioł © amiga

Wszędzie kwitną
Wszędzie kwitną © amiga

Początkowo myślę, by pojechać jak najkrótszą drogą do domu, bo święta... itd... jednak od kilku dni planuję trasę wycieczki firmowej... przynajmniej częściowo wypadałoby sprawdzić czy jest przejezdna.

Chcę sprawdzić przede wszystkim stan hałdy na Sośnicy. Więc wbijam się w lasek makoszowski...po opadach część ścieżek jest rozmokła... ale przejezdna, odpuszczam sobie wdrapywanie na sam szczyt... to nie dzisiaj...
W Makoszowach zjeżdżam na wały wzdłuż Kłodnicy... wrażenia podobne jak na hałdzie...ale jeszcze chwila,m jeden podjazd i będę na szosie na drodze do Chudowa...

Wiadukt nad Kłodnicą
Wiadukt nad Kłodnicą © amiga

Myślę sobie zaliczę Chudów i pognam na Rudę Śląską... pod zamkiem łapie mnie mała śnieżyca - taka 5 minutówka... 
Zamek w Chudowie
Zamek w Chudowie © amiga

Zamek w Chudowie
Zamek w Chudowie © amiga

ale nie poddaję, się, dobijam na Bujaków... coś czuję, że dzisiejszy plan dziwnie będzie się układał...
W drodze do centrum Chudowa
W drodze do centrum Chudowa © amiga

W Bujakowie... mała przerwa na kilka fot kościoła oraz parafialnego ogrodu botanicznego... Dopiero dzisiaj przeczytałem, że zwiedzającym jest udostępniany tylko w soboty i niedziele... 
Kościół w Bujakowie
Kościół w Bujakowie © amiga

Wejście do parafialnego ogrodu botanicznego
Wejście do parafialnego ogrodu botanicznego © amiga

Prognoza pogody
Prognoza pogody © amiga

Św. Mikołaj
Św. Mikołaj © amiga

Św. Jan Paweł II
Św. Jan Paweł II © amiga

Lipa drobnolistna 450lat
Lipa drobnolistna 450lat © amiga

Klasztor sióstr służebniczek
Klasztor sióstr służebniczek © amiga

Ruszam dalej... Jak już jestem w Bijakowie to przecież niedaleko mam Śląski Ogród Botaniczny, przejadę się obok niego i przez centrum miasta do domu... oczywiście jadąc koło ogrodu coś mnie korci by wjechać na górkę :) 
Sośnia góra
Sośnia góra © amiga
Obserwuję co mi pokazuje licznik... w najbardziej stromym miejscu ok 15% :) -tuż przed wieżą widokową... 
Na górze oczywiście sesja fotograficzna...

Wchodząc na wieżę widokową w Śląskim Ogrodzie Botanicznym
Wchodząc na wieżę widokową w Śląskim Ogrodzie Botanicznym © amiga

Panorama z I-go piętra wieży
Panorama z I-go piętra wieży © amiga

Luneta na szczycie :) - Widać przez nią Gliwice
Luneta na szczycie :) - Widać przez nią Gliwice © amiga

Widok z II-go piętra wieży widokowej :)
Widok z II-go piętra wieży widokowej :) © amiga

Na dole czeka wierny szarak
Na dole czeka wierny szarak © amiga

Budynek na szczycie
Budynek na szczycie © amiga

Widoki przez okno
Widoki przez okno © amiga

W końcu pora ruszyć dalej... jednak zamiast przez centrum Mikołowa odbijam w kierunku kościoła św Wawrzyńca, dzisiaj jednak odpuszczę focenie w tym miejscu... Pełno samochodów i wiernych... ciekawe czego mogą chcieć, w końcu to "tylko" Wielki Piątek :)
Za to skręcam w kierunku Wapienników... na fiołkowej górze... 

Wapiennik w pobliżu kamieniołomu w Mikołowie
Wapiennik w pobliżu kamieniołomu w Mikołowia © amiga

I nieco dalej w kierunku kamieniołomu.... - piękne miejsce...
Widok na kamieniołom
Widok na kamieniołom © amiga

Drzewo na zboczu
Drzewo na zboczu © amiga

W sumie jeżeli tyle już przejechałem to decyduję się na przejazd przez Retę Śmiłowiecką... w końcu nie niedaleko, po drodze oczywiście kilka fot :)
Uwaga na Bajtle
Uwaga na Bajtle © amiga

Dejcie Pozor
Dejcie Pozor © amiga

Bociany jeszcze nie przyleciały
Bociany jeszcze nie przyleciały © amiga

Quń :)
Quń :) © amiga

i podjazd... Na zdjęciu poniżej to jego końcowa faza z nachyleniem około 7-8% przy czym wcześniej jest odcinek na którym licznik pokazał mi 18%... dobrze, że to jedynie kilkanaście metrów :)
Fajne miejsce
Fajne miejsce © amiga

Namierzam jeszcze jakąś dziwną działkę, właściciel nagromadził tutaj masę  różnych dziwnych rzeźb... piłek, budowli...
A tutaj pełno bocianów
A tutaj pełno bocianów © amiga

Końcówka to Dolina Jamny i Starganiec....
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga

Stamtąd już tylko 6.5 km do domu :) Ważne że droga jest w całości przejezdna... przynajmniej ta część, zostaje jeszcze do sprawdzenia droga powrotna... Ale to w przyszłym tygodniu... 

A w związku ze zbliżającymi się wielki krokami świętami Wielkiejnocy życzę...
Wesołego Alleluja
Wesołego Alleluja

Piątunio rano

Piątek, 3 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Prawdopodobnie jest przedostatni wyjazd w tym tygodniu... weekend świąteczny to raczej będzie krótki rozwód z rowerem... 
Ale... w końcu jest jeszcze piątek :)
7:10 jestem na rowerze, jest chłodno, koło zera stopni... zaczyna padać śnieg, wiatr wieje z północnego zachodu... najgorszy możliwy kierunek... 
Padające płatni śniegu są dziwnie twarde, lecą dokładnie w oczy... przez jakiś czas prawie nic nie widzę, mrużę oczy, kombinuję i noc... Pierwszy raz żałuję, że nie mam okularów... kilka par leży w domu... jednak dalej nie mogę się do nich przekonać...
10 km walki ze śniegiem.... jadę bardzo wolno uważając na wszystko, dopiero gdy temperatura ciutkę się podnosi i zamiast śniegu pada deszcz mogę jechać normalnie :)... Przynajmniej widzę drogę, zagrożenia, samochody... 
Jedynie co mnie cieszy to pustki na drogach, jak podczas wakacji :)... Podejrzewam, że spora część szkół już nie pracuje, a część rodziców zrobiła sobie wolne... Docieram do firmy... wszystko nadaje się do suszenia... Ech...

Zameczek na ul Śląskiej :)
Zameczek na ul Śląskiej :) © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 2 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Jak patrzę na pogodę od kilku dni... to nie chce mi się z domu wychodzić. Dzisiaj jest podobnie... wieje paskudny wiatr od zachodu... Niebo zaciągnięte chmurami, jednak może nie będzie tak źle... Od początku było jasne, że jadę szosami... w lesie może wiatr by tak bardzo nie dokuczał, jednak sporo kałuż skutecznie spowalnia, a to nie jest mi potrzebne z rana.. Już wolę powalczyć z wiatrem... nawet z tym w mordę... 
Co jednak zaskakuje to jakby było mniej samochodów... czemu? Nie wiem... wydawało by się, że przed świętami powinien być sajgon, jak zawsze... gdy ludzie dostają kukuły i latają od marketu do marketu... Pod koniec skracam sobie trasę przez lasek Makoszowski, kilka min przerwy na parę fot...
Do firmy docieram w takim sobie czasie... mogło być szybciej, ale forma może dopiero przyjdzie z czasem...

Droga przez park w Zabrzu
Droga przez park w Zabrzu © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 2 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Wieczór brzydki, bardzo brzydki... 
Wyjeżdżam około 17:00, w między czasie gdy byłem w firmie kilka razy lało, padał śnieg... i to dość solidnie, nawet zastanawiałem się czy jednak lepiej nie będzie się wpakować do pociągu. 
Jednak tuż przed wyjściem temperatura poszła wyraźnie w górę, śnieg się stopił... jakieś jego niedobitki leżały to to tu to tam... Gdy ruszyłem miałem ochotę na jak najszybsze znalezienie się w domu. Rano nie wziąłem ochraniaczy na buty, więc stopy mi wymroziło...Teraz jest cieplej... całe 4 stopnie gdy ruszam, prognozy wskazują jednak, za szybkie ochłodzenie gdy tylko zajdzie słońce... Cóż... Gnam szosami prawie identyczną trasą jaka poranna... W Bielszowicach... dopada mnie grad, towarzyszy mi dobre 10 minut... Później jest nieco lepiej... znowu dziadostwo się topi... Gdy jestem już w Katowicach pojawia się słońce i... kropi bardzo delikatny, przyjemny deszczyk :)

W domu... wszystko idzie do prania... rower wygląda tak sobie... Ciekawe czy uda mi się go wymyć przed świętami...

Czyżby wróciła zima?
Czyżby wróciła zima? © amiga

Środa wieczór

Środa, 1 kwietnia 2015 · Komentarze(1)
Kolejny dzień z opadami... z silnymi wiatrami... i ponownie w chwili gdy wychodzę świeci słońce... jakiś dobry anioł nade mną chyba czuwa... Jednak dzisiaj nie decyduję się na powrót lasami, w sumie mógłbym, bo czasu sporo... jednak wiem..., że gdzieś po okolicy krążą deszczowe chmury... Wracam z grubsza poranną trasą... nie zatrzymuję się, no chyba, że na skrzyżowaniach... W Kończycach sprawdzam co dzieje się na "lawendowym"  polu przy kościele... - jeszcze za wcześnie... więc wracam na trasę i gnam do Katowic... W Bielszowicach dostrzegam, że goni mnie jakaś wielka czarna chmura... dogania mnie... pada grad... ;P
10 minut później już jest po wszystkim... zaświeciło słońce i padał bardzo drobny deszczyk... było przyjemnie.... 
Ciekawe co kolejne dni przyniosą... :)

Wyszło słońce
Wyszło słońce © amiga

Środa rano

Środa, 1 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kolejny dzień będący kalką dnia poprzedniego... wieje jak diabli...od zachodu... niedobrze... 
Pokazuje się jednak słońce... więc może nie będzie tak źle... w sumie na rower wsiadłem około 7:30... bardzo późno... walka z wiatrem jest nierówna... rower nie che zupełnie się toczyć, przez większość trasy mam go w twarz... nie za dobrze... za to jeszcze gorzej jest gdy dmucha z boku... czuję jak kierownica sama mi skręca... muszę uważać...
Na zjeździe pomiędzy Kochłowicami a Wirkiem gdzie normalną prędkością toczenia się roweru jest 40km/h  dzisiaj dopedałowując osiągam max... 28... 
Późny wyjazd skutkuje też jeszcze jednym szczegółem, w Rudzie Śląskiej straszne korki, zaciski... ruch jak diabli, dopiero gdy minęła 8:00 jest luźniej...

Poranek w Gliwicach
Poranek w Gliwicach © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 31 marca 2015 · Komentarze(2)
Dzień podobny do wczorajszego, w trakcie gdy jestem w firmie, leje... przed wyjściem pojawia się słońce, jest nawet dość ciepło... około 10 stopni... a około 12:00 terometry pokazywało zero... Przez chwilę zastanawiam się czy wrócić drogami... jednak nie gdy jest ładnie... Szybka decyzja... znowu las... rower i tak jest brudny... więcej syfu może spowodować co najwyżej, że gruba warstwa po prostu odpadnie... :) Pierwsza przerwa przy stawach Makoszowskich... focia... i ruszam dalej... endomondo się sypnęło... musiałem je odpalić ponownie.... Kolejna wysypa na Halembie również przy foceniu... coś jest nie tak...  W domu muszę zresetować dane w aplikacji.. Może to pomoże... Przypominam sobie o małym drobiazgu... muszę odwiedzić bankomat... W Panewnikach wiem, że jest mój bank więc podjeżdżam inkasuję to co potrzebuję i nachodzi mnie myśl by jednak spłukać syf na myjni... Wydawało mi się że w Panewnikach jest coś takiego, myliłem się, wydawało mi się, że na Zadolu też istnieje myjnia... również się myliłem, w końcu podjeżdżam na myjnię na Manhatanie... ta wiem że istnieje... 2 minuty mycia i rower zaczął przypominać rower :) 
Wracam do domu... tera pora na spłukanie brudu z siebie :)

Zazieleniły się krzaki
Zazieleniły się krzaki © amiga
Na wierzbach też conieco
Na wierzbach też conieco © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 31 marca 2015 · Komentarze(0)
Poranek nieciekawy, coś tam pada za oknem, na szczęście deszcze gdzieś odchodzą zanim wychodzę na zewnątrz... wyraźnie czuję silny zachodni wiatr, jest mocniejszy niż ten wczorajszy... Jako, że to poranek to jadę szosami, nie ma szans na las... rower strasznie ubrudzony po wczorajszych harcach w lesie... po głowie chodzi mi aby wstąpić do myjni... Postanawiam to jednak odłożyć, jest spora szansa na to, że wieczorem gdy będę wracał znowu będzie padać... 
Poranek za to minął dość dobrze, nie padało..., zaświeciło nawet słońce... gdyby nie ruch na Wirku i oczywiście wiatr byłoby idealnie...
Znów zaświeciło słońce :)
Znów zaświeciło słońce :) © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 30 marca 2015 · Komentarze(0)
Z pracy wyjeżdżam koło 17:00 późno... później niż myślałem..., pomimo tego, że w ciągu dnia pogoda zmieniła się i to dość mocno - głównie padało... w chwili wyjścia świeciło słońce, zrobiło się dość przyjemnie... Gdyby jeszcze temperatura była ciut wyższa :)
Jedynym poważnym minusem jest silny wiatr... nie lubię tego... szczególnie gdy dostaję boczne podmuchy... Decyduję się zaryzykować i pojechać lasem... Wbijam się wpierw w lasek Makoszowski, a później nad stawy w Makoszowach :) W drodze kilka krótkich przerw, coś mi się dzieje z rowerem, przednie koło, a raczej kierownica coś dziwnie się zachowuje, mam wrażenie, że pływa... Krótka analiza i... coś jest nie tak ze sterami... - jest luz.. pewnie uderzę do serwisu bo były wymieniane przy okazji zmiany amora...
W każdym bądź razie przy stawie rozkręcam mostek, i już  widzę co jest nie tak, jedna z podkładek jest dziwnie wykrzywiona... czuć wyraźny opór przy skręcaniu w prawo...
Prostuję to co skrzywione, składam i jest lepiej... koło już nie pływa... mogę jechać...
Do domu docieram ze sporym opóźnieniem, jednak błoto i woda na ścieżkach leśnych potrafi spowolnić....

Zachód słońca :)
Zachód słońca :) © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 30 marca 2015 · Komentarze(0)
Obudziłem się przed budzikiem… słyszałem miarowy stukot padającego deszczu… nie napawało to optymizmem… Sprawdziłem prognozy… i wyglądało na to, że około 7:00 ma się wypadać. Sprawdzałem również co pokazują radary dopplerowskie… widać było że od strony Opola płynie wielka deszczowa chmura. A ja jestem w jej centrum. Zbierałem się wolno, zupełnie bez zapału, bo gdy tylko sobie przypominałem, że będę mokry… to…brrrr, opóźniałem ile się da. 
O 7:15 w końcu zadecydowałem, że najwyższa pora wyjść…
Na zewnątrz jeszcze padało… ale tylko drobny kapuśniaczek… W oddali widziałem rozjaśniające się niebo…czyżby jednak miało być bez desczu?  Po kilkunastu minutach wyjechałem z obszaru opadów, pojawiło się nawet błękitne niebo i słońce… Było bardzo przyjemnie… Na chwilkę zatrzymałem się w parku w Zabrzu by zrobić szybką fotkę…
Krótko po deszczu w lasku Makoszowskim
Krótko po deszczu w lasku Makoszowskim © amiga

W firmie i tak wszystkie ciuchy powędrowały do suszenia… a jak wrócę to poleci wszystko raczej do prania… bo już nazbierałem masę piachu błota… rower chyba też… ale odpuszczę mu brechtanie na myjni… przynajmniej do czadu gdy pogoda się nie zmieni… bo to gra nie warta świeczki…