Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

nieudana sesja...

Piątek, 23 listopada 2012 · Komentarze(5)
BULDOG - Piosenka o Bośni


Kolejny wypad do pracy. Budzę się wcześniej, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia z rana.
Punkt 1 to przygotowanie się do Tropiciela (tak jakbym nie mógł tego zrobić wczoraj).
Punkt 2 to umycie roweru, napęd jest strasznie u..y.
Punkt 3 to sesja zdjęciowa.
Pierwszy punkt udaje się zrealizować połowicznie, tzn, w drodze przypomina sobie ile zapomniałem, .... mać. O 5:30 mój mózg jeszcze śpi niezależnie od tego co robi ciało...
Punkt drugi za to udaje się zrealizować w 100% - wow, może dlatego, że operacja nie jest zbyt skomplikowana i robię ją już automatycznie, podświadomie...
Punkt trzeci jest nieźle, zabieram ze sobą wszystkie potrzebne graty, teraz potrzebuję tylko lasu i choinek...

Ruszam po szosach, zastanawiam się nad jazdą pełnym terenem, jednak ze względu na Tropiciela odpuszczam, w końcu choinki rosną wszędzie, coś znajdę. Zakładam, że w lasku Makoszowskim będzie rosło jakieś odpowiednie do moich potrzeb drzewo.
Niemniej już wcześniej mocno rozglądam się po okolicy i.... nima.... masakra..
O ile w moich Ochojeckich lasach jest tego od groma wszędzie, tak tutaj nie ma ani jednego drzewka. W Kończycach zauważam 2 małe skarlałe okazy przy kościele. Podjeżdżam...., z bliska wyglądają paskudnie, poza tym wyraźnie coś mnie parzy... trzeba jechać dalej...
W Lasku Makoszowskim, rozglądam się na prawo, i lewo, i... nic... tutaj mam brzozy, kilka odmian olchy, gdzieniegdzie trafi się jakiś buk czy inny dąb, ale drzew iglastych niema...
Odpuszczam. Jadę do firmy, może będzie to głupio wyglądało, ale zabawki jadą ze mną na Tropiciela... może klimat będzie bardziej odpowiedni? Może będą choinki...
W najgorszym wypadku w niedzielę czeka mnie wizyta w najbliższym lesie...

no i bombka.... © amiga


Miłego dnia

Przygotowania do Tropiciela

Piątek, 23 listopada 2012 · Komentarze(8)
Myly Ludzie - Zobacz jak odjeżdżam
&feature=g-vrec

Po pracy wypad na Helenkę, powrót do domu nie ma większego sensu, szkoda czasu… z drugiej strony. Przeziębienie jest w pełni rozwinięte, idealny moment na rajd rowerowy.
Pędzę po szosach przez Gliwice, Zabrze i ląduję u Darka, mamy jakieś 2 godziny na przygotowania i wyjazd. Ja pokpiłem sprawę już rano. Moja checklista spała jeszcze razem ze mną. W efekcie zamiast wziąć kilka naprawdę potrzebnych drobiazgów zabrałem jakąś bombkę, farbę w sprayu… chyba mnie po…o. W ciągu dnia uświadamiam sobie jak wielkie mam braki, szybki wypad do rowerowego, kupuję 2 dętki i …. licznik, potrzebuję coś na szybko w mojej sigmie po raz kolejny przetarłem kabel, w zasadzie to tym razem złamałem go, nie mam czasu na naprawę (chociaż pewnie zajęłaby 15min) to boję się, że jeżeli będzie padać, to licznik odmówi współpracy, nie może tak być na rajdzie, już raz prze to przechodziłem. Kupuję na szybko d VDO X1 – żadna rewelacja ale jedyny który był w sklepie, Sigmę naprawię po powrocie i pewnie będę miał odpalone oba :). Już w Zabrzu przed wyjazdem zahaczam o sklep i zaopatruję się w bateryjki – większość akumulatorów została w domu, a co…
Następnym razem musze wcześniej zacząć się przygotowywać, wpadka za wpadka. Skleroza nie boli ale… kosztuje. No nic….
Z Helenki wyjeżdżamy ok. 20:00. Mamy sporo czasu…

Grzybki..... © amiga

Jednak przeziębienie...

Czwartek, 22 listopada 2012 · Komentarze(8)
LADY PANK - ZNOWU PADA DESZCZ


Wyjazd do firmy ok 7:00, dość wcześnie, ale miałem plany..., niestety pogoda mocno je zmodyfikowała. Miałem jechać przez las, ale nocne deszcze i poranna mżawka skutecznie mnie zniechęciła do wariantu terenowego. Po prostu nie dzisiaj. Pewnie jutro się uda..., ma być chłodniej, ale przynajmniej nie będzie padać. Może osadzi się szadź i będzie pięknie... Zobaczymy...

Przeziębienie dorwało mnie na całego..., muszę się szybko wykurować, w piątek wyjazd na tropiciela. W pracy wypad do najbliższej Apteki zakup prochów i... zostało mieć nadzieję, że będzie dobrze... .

TDP 2011 po obróbce © amiga


Miłego dnia

Mały update wpisu - dzisiejszy poranny przejazd
Z Katowic do Gliwic na rowerze po szosach

światła nocy

Czwartek, 22 listopada 2012 · Komentarze(3)
Światła nocy

Muzyka:
Darxon - Hungry
Deely - Ricochet
On Wave - Bring me Back
Mushmellow - TOXIC

Wpis nietypowy i chyba ostatni na tą chwilę z filmikiem z przelotu Gliwic->Katowice. Wyszło to dość surrealistycznie...

Sama trasa standardowa, po ciemku, po szosach, co zresztą widać na dołączonym filmie.
Przeziębienie daje znać o sobie, ale cóż robić, jechać trzeba. Kamyki zgodnie z sugestią Limita pozbierane, rano będę mógł wyrzucić pierwszy :).

Rozpisalem się...., starczy tego.... nie mam weny....


Fotka sprzed kilku dni.
Cmentarz Żołnierzy Armii Czerwonej w Katowicach w parku Kościuszki © amiga

poranne mgły...

Środa, 21 listopada 2012 · Komentarze(10)
"Czarna Mańka" - Maciej Maleńczuk


Poranek ciemny, mglisty, źle mi się wstaje, na dokładkę chyba się lekko przeziębiłem wczoraj, to by mogło tłumaczyć, czemu tak źle mi się wczoraj jechało do domu., czemu tak szybko wczoraj odpadłem. Zbieram się niemiłosiernie powoli, w efekcie wyjeżdżam ok 7:30... masakra...

Trasa standardowa po szosach, nie chcę przeginać, widoczność jest mocno ograniczona, za to jakaś taka kultura panuje na drogach, jestem w szoku. Zamiast ludzi pukających się w czoło, trąbiących, dzisiaj kilka razy tak po prostu kierowcy ustępowali mi pierwszeństwa, przepuszczali, nie w...i się przede mnie, nie zajeżdżali mi drogi, może dzisiaj obudziłem się w innym matrixie? Zobaczymy wieczorem.

poranne mgły w Rudzie Śląskiej © amiga


Miłego dnia i oby cały dzień był równie spokojny jak poranek.

przygotowania....

Środa, 21 listopada 2012 · Komentarze(2)
Myly Ludzie - Sen


Powrót do domu pod wiatr, w zasadzie cała trasa to jedna wielka walka z żywiołem, w zasadzie powinienem być już odporny na coś takiego, ale wiatr był wyjątkowo zimny, pewnie wilgoć w powietrzu dodatkowo potęgowała to uczucie. Przynajmniej nie było szaleństw na drogach, może poza tragedią zwaną "wiaduktem w Sośnicy". 12 na przejazd kolumny samochodów to stanowczo za mało, co za k...n ustawiał te światła. Efekt - korek. Na dokładkę brak pobocza, chodnika czegokolwiek po czym dałoby się jechać rowerem... Trzeba wyczekać na swoją kolej i tyle... Mam nadzieję, że wkrótce wykończą to na tyle aby znowu dało się normalnie jeechać...

W domu trochę młyn, z małym opóźnieniem dostałem 2 kolejne komputery do przepatrzenia, na dokładkę musiałem w końcu dotrzeć do OBI, plan wieczorny napięty, ale przynajmniej udało się częściowo skompletować potrzebny sprzęt i narzędzia... .

Na ławeczce © amiga

Wstaję razem ze słońcem....

Wtorek, 20 listopada 2012 · Komentarze(9)
Lao Che - 4 piosenki



W Katowicach całkiem spory ruch, jednak nie ma jakiś dziwnych korków, spowalniaczy, przewężeń, jedzie się szybko, standardowo jadę na Kochłowice, Wirek, Bielszowice, Kończyce, Maciejów i Sośnicę...
Co ciekawe po raz pierwszy ktoś z firmy pozdrawia mnie już Kochłowicach, co on tutaj robi o takiej porze? Drugi przypadek w Kończycach gdzie dyrektor początkowo jedzie za mną, później mnie wyprzedza, następnie gdy stoi w korku w Sośnicy ja wyprzedzam jego, w sumie mijaliśmy się 3 razy :).

Rozmawiając z Nim i z innymi pracownikami na ostatniej imprezie firmowej, mam wrażenie, że na wiosnę przybędzie w fabryce bikerów... :)

Jak pięknie było w Goczałkowicach © amiga

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie...

Wtorek, 20 listopada 2012 · Komentarze(6)
Andrzej Grabowski - Małe piwko


Powrót do domu po ciemku, chyba przywykam do tego powoli. Lampki standardowo odpalone, jedna migająca z tyłu, druga migająca z przodu + druga niemigająca również z przodu. Jedynie czołówki nie zakładałem. Na szosach po których jadę niespecjalnie jest to potrzebne, więc leży w plecaku tak na wszelki wypadek, jakby mi odbiło i wjechałbym do lasu.

Przed wyjazdem mały przegląda tylniej lampki. wczoraj zauważyłem, że ma idiotyczną tendencję do wyłączania się. Jak to bywa w takich przypadkach rozebrałem ją i pierwsze co rzuciło się w oczy to taśma klejąca przytrzymująca blaszkę podobną do tych stosowanych w tanich joystick-ach z lat 80. Widać, że podczas jakiegoś przelotu dostała się tam woda i jakoś tak to się nie trzyma, blaszka się przesunęła i zwierała nieco więcej niż powinna. Wymiana taśmy i poprawienie położenia blaszki rozwiązują sprawę. Wkurza znowu to, że producent Giant, znowu chciał oszczędzić, przecież można było dać mikroprzełącznik..., duże lepsza konstrukcja a przy cenie 35-37 zł nie zmienia to praktycznie kosztów... , no może chińczykowi który to składał trzeba by dołożyć kilka ziarenek ryżu.
Wcześniejsze Cateye miały raczej tendencję do urywających się przycisków, łamiących się uchwytów, tym razem kupowałem lampkę pozbawioną wszystkich wystających i plastikowych elementów które da się urwać, złamać a i tak widzę, że występują problemy... Jak pojawi to się jeszcze raz to chyba sam wlutuję mikroprzełącznik, w domu powinienem mieć ich kilka..., gdzieś pomiędzy tajlami elektronicznymi...

Sama jazda szła mi jakoś nieskładnie, coś mnie męczyło, coś mnie gniotło..., a wieczorem czeka mnie jeszcze małe przemeblowanie u qzynki..., ostatnio coś wchodzi mi to w krew :)

Fotosketcher - na szczycie podjazdu pod Rudno © amiga

Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą*

Poniedziałek, 19 listopada 2012 · Komentarze(14)
Sidney Polak - Chomiczówka


Poranny klasyk dopracowy. Na dworze ciepło, jeżeli można tak okreslić te kilka stopni powyżej zera. Nie ma kałuż, błota, ruch na drogach jest niespecjalnie wielki, mogę więc trochę pocisnąć, nie przejnować się niczym. Zero niedzielnych kierowców jednak mam się na baczności, jak zawsze jadąc rowerem, w końcu nigdy nic nie wiadomo.
W Kochłowicach mijam dom z okna którego przez sporą cześć mich przejazdów do pracy pozdrawiał mnie miły staruszek. Od około 2 tygodni go nie widziałem jednak zawsze zwalniałem w tym miejscu, po prostu chyba przyzwyczaiłem się do widoku tego starszego pana, zawsze uśmiechnietego i kiwającego ręką. Dzisiaj na jego oknie wisiała klepsydra...., już więcej go nie zobaczę.... szkoda...

Zdjęcie archiwalne - jedno z moich ulubionych poddane małej "renowacji".
Fotka archiwalna po małej obróbce - jedno z moich ulubionych zdjęć w nowej odsłonie © amiga


Mimo wszystko życzę miłego dnia.

* - ks. Jan Twardowski

Orgyinalne zdjęcie z Września 2011 roku
Samotny jeździec .... © amiga

po ciemku do domu....

Poniedziałek, 19 listopada 2012 · Komentarze(10)
Enej Skrzydlate Ręce


Powrót do domu po szosach, wyjeżdżam późno jest koło 17:00, a dzisiaj jestem umówiony ok 19:00 w Ochojcu, spieszy mi się więc nie mogło być innej opcji. Na szczęście na drogach nie było jakiegoś strasznego ruchu, lecz o szaleństwie też można zapomnieć. Standardowo oczy dookoła głowy, tak dla zasady.
Starczy na tą chwilę, mam jeszcze kila spraw do załatwienia dzisiaj.

Fota archiwalna
Pamiątka z Beskidów © amiga


Stary filmik z przelotu do Giwic ;) - tak dla przypomnienia. Musiałbym już chyba popełnić nowy. Trochę się pozmieniało.



Milego wieczora