nieudana sesja...
Piątek, 23 listopada 2012
· Komentarze(5)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
BULDOG - Piosenka o Bośni
Kolejny wypad do pracy. Budzę się wcześniej, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia z rana.
Punkt 1 to przygotowanie się do Tropiciela (tak jakbym nie mógł tego zrobić wczoraj).
Punkt 2 to umycie roweru, napęd jest strasznie u..y.
Punkt 3 to sesja zdjęciowa.
Pierwszy punkt udaje się zrealizować połowicznie, tzn, w drodze przypomina sobie ile zapomniałem, .... mać. O 5:30 mój mózg jeszcze śpi niezależnie od tego co robi ciało...
Punkt drugi za to udaje się zrealizować w 100% - wow, może dlatego, że operacja nie jest zbyt skomplikowana i robię ją już automatycznie, podświadomie...
Punkt trzeci jest nieźle, zabieram ze sobą wszystkie potrzebne graty, teraz potrzebuję tylko lasu i choinek...
Ruszam po szosach, zastanawiam się nad jazdą pełnym terenem, jednak ze względu na Tropiciela odpuszczam, w końcu choinki rosną wszędzie, coś znajdę. Zakładam, że w lasku Makoszowskim będzie rosło jakieś odpowiednie do moich potrzeb drzewo.
Niemniej już wcześniej mocno rozglądam się po okolicy i.... nima.... masakra..
O ile w moich Ochojeckich lasach jest tego od groma wszędzie, tak tutaj nie ma ani jednego drzewka. W Kończycach zauważam 2 małe skarlałe okazy przy kościele. Podjeżdżam...., z bliska wyglądają paskudnie, poza tym wyraźnie coś mnie parzy... trzeba jechać dalej...
W Lasku Makoszowskim, rozglądam się na prawo, i lewo, i... nic... tutaj mam brzozy, kilka odmian olchy, gdzieniegdzie trafi się jakiś buk czy inny dąb, ale drzew iglastych niema...
Odpuszczam. Jadę do firmy, może będzie to głupio wyglądało, ale zabawki jadą ze mną na Tropiciela... może klimat będzie bardziej odpowiedni? Może będą choinki...
W najgorszym wypadku w niedzielę czeka mnie wizyta w najbliższym lesie...
Miłego dnia
Kolejny wypad do pracy. Budzę się wcześniej, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia z rana.
Punkt 1 to przygotowanie się do Tropiciela (tak jakbym nie mógł tego zrobić wczoraj).
Punkt 2 to umycie roweru, napęd jest strasznie u..y.
Punkt 3 to sesja zdjęciowa.
Pierwszy punkt udaje się zrealizować połowicznie, tzn, w drodze przypomina sobie ile zapomniałem, .... mać. O 5:30 mój mózg jeszcze śpi niezależnie od tego co robi ciało...
Punkt drugi za to udaje się zrealizować w 100% - wow, może dlatego, że operacja nie jest zbyt skomplikowana i robię ją już automatycznie, podświadomie...
Punkt trzeci jest nieźle, zabieram ze sobą wszystkie potrzebne graty, teraz potrzebuję tylko lasu i choinek...
Ruszam po szosach, zastanawiam się nad jazdą pełnym terenem, jednak ze względu na Tropiciela odpuszczam, w końcu choinki rosną wszędzie, coś znajdę. Zakładam, że w lasku Makoszowskim będzie rosło jakieś odpowiednie do moich potrzeb drzewo.
Niemniej już wcześniej mocno rozglądam się po okolicy i.... nima.... masakra..
O ile w moich Ochojeckich lasach jest tego od groma wszędzie, tak tutaj nie ma ani jednego drzewka. W Kończycach zauważam 2 małe skarlałe okazy przy kościele. Podjeżdżam...., z bliska wyglądają paskudnie, poza tym wyraźnie coś mnie parzy... trzeba jechać dalej...
W Lasku Makoszowskim, rozglądam się na prawo, i lewo, i... nic... tutaj mam brzozy, kilka odmian olchy, gdzieniegdzie trafi się jakiś buk czy inny dąb, ale drzew iglastych niema...
Odpuszczam. Jadę do firmy, może będzie to głupio wyglądało, ale zabawki jadą ze mną na Tropiciela... może klimat będzie bardziej odpowiedni? Może będą choinki...
W najgorszym wypadku w niedzielę czeka mnie wizyta w najbliższym lesie...
no i bombka....© amiga
Miłego dnia