Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

po lasach...

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 · Komentarze(5)
Totentanz - Czas ognia


Wybiła 16:00..., hmmm.. dziwne... stoję już w blokach startowych, dziwnie mi z tym...

Jest ciepło, komórka pokazuje 22 stopnie w cieniu... ubrany na krótko ruszam...
Wariant wchodzi jeden... teren..., hałda...., teren... Starganiec.... teren i trochę szos :), Kolejne podjazdy, kolejne zjazdy... kamienie, szuter, piasek, błoto, jestem w swoim żywiole..., Zatrzymuję się dopiero na Stargańcu. Przyglądam się ludziom,... to miejsce tak opuszczone jeszcze kilka dni temu, znowu zaczyna się zaludniać, znowu tętni życiem :)

Tak to tylko ja potrafię :) © amiga


Spoglądam na rower, na tylną oponę i.... nie wierzę, rozwaliłem nówkę..., to chyba standard u mnie.... ech.... Przy czym pierwszy raz widzę coś takiego.... To nie wygląda na przecięcie, to raczej pęknięcie. Nic jutro wrzucę na tył Maxxisa Cross Marka.

Starganiec :) © amiga


Miejsca na rumaki sporo, tyle że nikogo tutaj nie ma.... © amiga



Ps. Piękny dzień, rewelacyjnie się jechało... Oby cały tydzień był taki :)

do pracy

Piątek, 19 kwietnia 2013 · Komentarze(1)
Pink Floyd - "High Hopes"


Poranek zapowiada się ciekawie..., budzi mnie wschód słońca... jednak chwilę później zauważam nadciągające ciężkie chmury. W chwili gdy wychodzę zaczyna kropić... Myślałem o terenie, jednak jeżeli rozpada się bardziej to będę wyglądał jak błotny potwór..., więc pozostały szosy.

Droga klasyczna, tyle, że dziwnie pusto na drogach, zaciski napotykam w Rudze Śląskiej i Zabrzu..., reszta czysta...

W Zabrzu na drodze będącej objazdem dla remontowanej ul Rogoźnickiej ktoś wpadł na genialny pomysł o zerwaniu asfaltu. Brawo... Jedno nieskończone, a biorą się za drugą... Szkoda gadać..

No i zwinęli mi asfalt .... © amiga

hałda :)

Piątek, 19 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
The Cuts - Czarny świat


jest ok 17:00, wychodzę na zewnątrz, chłodno się zrobiło. Dość nieprzyjemnie, na dokładkę pokropuje sobie deszcz od czasu do czasu. Zakładam na sobie przeciwdeszczówkę, chociaż nie jestem przekonany czy to dobry wybór.
Ruszam, chyba pojadę po szosach... jednak na wysokości Sośnicy zmieniam plan - Hałda. Wjeżdżam w teren, w zasadzie to na plac budowy DTŚ-ki. trochę wody i... czuję, że jest ślisko, zwalniam, nie na się jechać o tej czarnej mazi zbyt szybko.

Na szczyt dojeżdżam w jednym kawałku, całość była przejezdna, jednak trzeba uważać. Zjazd dość wredny, deszcze nie był na tyle duży aby utwardzić podłoże, w efekcie pod cienką warstwą mokrego piasku znajduje się ten suchy, luźny. Koła tańczą, w prawo, w lewo.

Jestem w Makoszowach teraz pora na starą hałdę, w zasadzie hałdkę, tutaj warunki jeszcze gorsze, masa błota z głębokimi koleinami i ponownie ślisko..., na szczęście odcinek ma ok kilometra, dalej już ścieżki leśne. Może dzisiaj też nie są w stanie idealnym ale nie ma dramatu.

Chwila po szosach na Halembie i czeka mnie lasek Panewnicki, po deszczu z reguły daje się on we znaki, jednak jakoś wyjątkowo wszystko jest ok. Może wody spadło zbyt mało?

Zatrzymuje się na chwilę na boisku Kolejarza w Katowicach, widzę te pełznące ciemne chmury. Nie zapowiada to pogody w weekend, ale może jeszcze coś się odmieni. Może uda się uratować chociaż jeden dzień?

nadciagają ciemne chmury © amiga

do pracy

Czwartek, 18 kwietnia 2013 · Komentarze(1)
Deep Purple - Child in Time


Kolejny ciepły poranek. Po wczorajszych szaleństwach na szosach, dzisiaj musiałem już do lasu. W Panewnikach skręcam na Kuźnicką i jadę po czymś co lubię, gdzie czuję się dobrze, gdzie jazda sprawia mi czystą przyjemność, gdzie nie muszę uważać na kierowców. Oczywiście nie mogłem sobie odpuścić wjazdu na hałdę w Makoszowach/Sośnicy - w końcu gdzieś trzeba ćwiczyć przed Śnieżką :), to dobre miejsce, tym bardziej, że mam je po drodze. Może jedyna wada to zbyt krótki podjazd..., nic trzeba myśleć nad wypadem w Beskidy i.... to szybko

górka do ćwiczenia uphillu ? © amiga

prawie full terenem :)

Czwartek, 18 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Dyjak - Atramentowa rumba


Wybija 17:00, pora się zbierać, pora do domu. Wychodzę na zewnątrz, a tam 26 stopni :), w pełni na krótko, w pełni szczęścia wbijam się w Sośnicy w teren, dzisiaj nic nie może mi tego odebrać, mam ochotę na teren i mam go pod dostatkiem w drodze do domu :) Fantastycznie się jedzie gdy długie wdzianko jest w plecaku. Szkoda, że poranki są jeszcze chłodne. Pewnie to kwesta 2-3 tygodni i nie będę musiał się rano opatulać :)

Za Zabrzem odbijam nad Kłodnicę i wałem jadę spokojnie, podziwiając widoki. Zatrzymuję się tam na chwilę, szukam ptaków, lecz jest ich jeszcze niewiele.

Nic. ruszam dalej i wbijam się w kolejne lasy, ścieżki, boczkiem docieram aż do Kuźnickiej na Halembie i znowu las, tym razem Panewnicki :)

Szkoda, że nie miałem więcej czasu, po głowie chodził mi jeszcze Starganiec, jednak przypomniałem sobie, że jestem umówiony na 19:00...

Nie ma lekko

jak kaczki na wodzie © amiga


puszczanie kaczek na wodzie © amiga

po szosach...

Środa, 17 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
The Prodigy - Firestarter


Wpis z opóźnieniem. niestety nie było czasu wcześniej :(
Środa poranek, jest ciepło, no prawie... częściowo na krótko, jak to ostatnio. Wyjeżdżam, dzisiaj muszę być wcześniej w pracy, więc wybór mógł być jeden po szosach..., będzie szybciej.
Klasycznie im bliżej 8:00 tym większy ruch, ale cóż..., przywykłem do tego.
W firmie ląduję nieco po 8:00 - zdążyłem. Zapowiada się ciekawy rok :)

Już niedługo staw janina będzie wyglądał podobnie :) © amiga

po pracy

Środa, 17 kwietnia 2013 · Komentarze(7)
The Police - Every Breath You Take


Jest po 16:30, pora na powrót. Początkowo miało być po terenie, miałem odbić sobie poranek, jednak nie ma na to szans. Trasa zmieniona, muszę zahaczyć o centrum Katowic, no... prawie centrum, pakuje się więc głównymi szosami przez GOP. Nie lubię tego, nie pasują mi te drogi, jednak to jedyna opcja, tak aby nie stracić zbyt dużo czasu.

Tak jak się spodziewałem, jest sajgon na drogach, staram się jechać ostrożnie, ale liczy się czas...., dojeżdżam na miejsce, dzisiaj małe spotkanie, miło upływa czas na rozmowie, jednak właśnie, czas.... tego mi dzisiaj brak cały dzień.
Żegnam się i jadę, pędzę, za 25 min rozpoczynają się zapisy na Śnieżkę, muszę zdążyć, po drodze kilka telefonów. W końcu ja dzwonię do Darka z prośbą o zapisanie.

Dojeżdżam do domu, obłędu cd..., walka z gazownikami, z zapisami... w końcu udaje się wszystko dograć... udało się zapisać na uphill :), jeszcze tylko przelew i ok :), Teraz pozostało się do niego przygotować, i wygrać :)
Mam dość tego dnia...

Beskid wyspowy :) trzeba będzie tam wrócić.... © amiga

ponownie teren....

Wtorek, 16 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
Alvin Lee - I'm Going Home


Jest po 16:30, pora do domu. Na zewnątrz ciepło :) - świeci słońce jest kilkanaście stopni na plusie. Bluza ląduje w plecaku.

Po porannym szaleństwie w terenie, powrót nie mógł być inny. Wbijam się na hałdę w Sośnicy, za starą hałda w Makoszowach sprawdzam czy las dalej istnieje. Na szczęście chyba dobrze udało mi się wygasić "ognisko". Więc dalej będę miał którędy jeździć do pracy :)

Co ciekawe nawet po tych kilku godzinach widać jak błoto, woda wysycha. :) Jeszcze chwila i teren będzie idealny :)

Po drodze spotykam kilkunastu rowerzystów, kijkarzy, w końcu coś się ruszyło, przynajmniej nikt na mnie nie patrzy jak na kosmitę :)

Zatrzymuję się dopiero przy boisku kolejarza w Piotrowicach, chwila na focenie. W tym roku mają rozpocząć się w tym miejscu prace pod ośrodek sportu. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

Boisko Kolejarza Piotrowicach © amiga


Wrócili po zimowej przerwie © amiga


Późnym wieczorem zabieram się za czyszczenie roweru, już tego potrzebuje, sporo przyklejonego błota, piachu itp... Zajmuje mi to dobra godzinę, ale wszystko lśni.., przynajmniej przez te parę godzin :)

dziwny poranek...

Wtorek, 16 kwietnia 2013 · Komentarze(9)
Kult - To nie jest kraj moich snów


Poranek, za oknem świeci słońce, temperatura +7 :)

Zastanawia mnie jakim trzeba być idiotą aby zrobić coś takiego © amiga


Wczoraj zastanawiałem się, jeszcze nad przełożeniem opon na slicki, dziś już o tym nie myślałem, pogoda prawie wymarzona, jadę terenem.

W Panewnikach wjeżdżam do lasu, wracam w końcu po długim czasie tam gdzie jest moje miejsce, tam gdzie lubię jeździć, po terenie, po ścieżkach. Kilka km dalej mała niespodzianka na drodze, komuś się chciało…

Niespodzianka na leśnej drodze © amiga


Wymijam to miejsce i lecę dalej, na chwilę szosy w Halembie, a dalej znowu las, tym razem aż do Zabrza. Dojeżdżając do starej hałdy pomiędzy Kończycami a Makoszowami, zauważam niebieskawą mgiełkę unoszącą się w powietrzu, czuję, że…. coś się pali, kilkanaście metrów dalej widzę palący się paśnik…

jakiś kretyn zrobił sobie ognisko z paśnika w środku lasu © amiga


Szybka decyzja co robić, pierwsza myśl, to zadzwonić po straż pożarną, tylko… zanim przyjadą to lasu już może go nie być. Trzeba to ugasić, na szczęście nie jest toto zbyt duże, dam radę, niedaleko leży wilgotny żwir przygotowany do rozsypania na drodze, wykorzystuję go. Ognisko ugaszone.

Zdecydowanie lepiej, mogę odjechać © amiga


Ruszam dalej, korci mnie hałda w Sośnicy, nie byłem tam już kilka miesięcy, nie wiem w jakim jest stanie, nie wiem czy będzie błoto, czy może jeszcze gdzieś śnieg zalega, sprawdzić trzeba…, najwyżej zrobię ją z buta.

Nie jest źle :), tylko w 2 miejscach jest faktycznie błoto i grząski piasek uniemożliwiający przejazd.

chyba mam zbyt duży kąt natarcia, nie przejadę... © amiga


Kawałek dalej zza zakrętu ukazuje mi się drzewo, pierwsze wrażenie jest dość makabryczne, na szczęście to tylko lalki…

dość makabryczne poczucie humoru © amiga


W każdym bądź razie hałda jest prawie w całości przejezdna, więc sezon na podjazdy uważam za otwarty, obawiałem się czy starczy mi na podjechanie mała kasetka założona obecnie w Manfredzie.

Okazało się iż nie miałem jakichkolwiek problemów, mało tego miałem jeszcze delikatny zapas, 2 przełożenia z tyłu i jedno z przodu, więc śmiało mogę jechać w góry :)

budzi się piękny dzień

Poniedziałek, 15 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
OBERSCHLESIEN - RICHTER


Poniedziałkowy poranek, pora wstać i ruszyć do pracy, po wczorajszej wycieczce do Toszka, czuję lekkie zmęczenie..., jeszcze. Ubieram się podobnie jak wczoraj, krótkie spodnie i bluza z długim rękawkiem. Starczy.
Bolą podrapane jeżynami nogi, ale... jakoś do Gliwic trzeba dotrzeć.
Jestem już na rowerze, jest chłodno, na starcie ok 3 stopnie, jednak szybko temperatura rośnie. Przyjemny kawałek drogi. Czuję lekkie bicie na tylnym kole, coś jest nie tak, być może krzywo założyłem oponę. Nie przejmuję się tym zbytnio, sprawdzę to w pracy..., jak nie zapomnę.

Tabliczna na zamku w Toszku © amiga