Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

po pracy

Poniedziałek, 20 maja 2013 · Komentarze(0)
Enya - Fairytale


Kolejne uzupełnienie zaległego wpisu.

Wyjazd z pracy ok 17:00. Miało być wcześniej ale nie wyszło, jadę w wariancie terenowym, jest więc hałda w Sośnicy, Makoszowach, Kończycach, las w Halembie, Stara Kuźnia, Panewniki i w końcu dom :) Kolory nieba wskazywały, że coś może spaść, może zacząć padać, jednak jeszcze nie teraz. Lunęło dopiero koło 20:00 i to w sumie niewiele, burza trwała może 15 min. To wszystko.


W drodze na Groń JPII w Beskidzie małym © amiga

kolejny dzień i kolejny raz po szosach

Piątek, 17 maja 2013 · Komentarze(2)
KULT - Dobrze być dziadkiem


Kolejny poranek, ostatni wypadowy do Gliwic. Pomimo wielkiej chęci jazdy lasami, łąkami, terenem pojechałem szosami. Głównie dlatego, aby nie usyfić roweru przed weekendem, szanse na mycie są niewielkie przed niedzielnym wyjazdem do Miechowa.

Za to z rana mały zonk. Wychodzę z domu w jednej ręce rower w drugiej śmieci i klucze, wywalam śmieci, wsiadam na rower i jadę. W Gliwicach orientuję się, że... nie mam kluczy... tel. do domu, mały alarm i... są wywaliłem je razem ze śmieciami. uff

Za to sama droga dość przyjemna, cieplutko, suchutko, pomimo sporego ruchu na drogach nie ma żadnej szarpaniny, wyprzedzana na 3-go, wymuszania pierwszeństwa...
Dopiero w Zabrzu odbijam na lasek Makoszowski. W Kończycach, jak wielu miejscach Zabrza trwa remont torowisk, dróg itd... . Nie przepadam za korkami, nawet gdy mogę je wyminąć.

Na budowie DTŚki w lasku Makoszowskim © amiga

Zbłosławice i okolica

Piątek, 17 maja 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
KISS - I Wanna Rock N Roll All Night - 1996


Piątek, po pracy wyjazd na Helenkę, szykuje się kolejny weekend na wyjeździe. Jednak dzisiaj w planach mały rozjazd po okolicy. Dojeżdżam na miejsce spotkania, mały przepak i ruszamy z Darkiem w kierunku Zbrosławic. Dzisiaj spotkanie z Olkiem. Trochę kropi, lecz o to dla nas ;P. Na miejsce dojeżdżamy w niezłym czasie - 22 minuty.
Na miejscu chwila na rozmowę, ustalamy trasę i... jedziemy za Olkiem. Szybko skręcamy w teren, odwiedzamy okoliczne bunkry, później po starym nasypie kolejowym jedziemy dalej. Po drodze sporo błota, pokrzyw, komarów. Całkiem solidna zaprawa przed wyprawą na Odyseję Miechowicką. Zatrzymujemy się na chwilę w okolicznej knajpce. Piękne miejsce i dziwnie opustoszałe.
Jest już ciemno, jest późno, pora ruszyć w drogę powrotną. Żegnamy się z Olem i lecimy na Helenkę.


Konik na lesnej w Zabrzu © amiga


Bunkier w okolicach Zbrosławic © amiga


Niemieckie umocnienia © amiga


Jezioro w okolicach Zbrosławic © amiga



Ule na polu © amiga


Coś strasznie pusto dzisiaj w tym miejscu © amiga

jak rower czysty to trzeba szosami...

Czwartek, 16 maja 2013 · Komentarze(17)
Marek Jackowski - Oprócz Błękitnego Nieba



Poranek, nie chce mi się wstać, chociaż za oknem świeci słońce, jest ciepło, termometr pokazuje coś w okolicach 15 stopni.

Wczoraj walka z rowerem, skoro serwisy nie mogą sobie poradzić z tylną przerzutką, to pora abym ja się za to zabrał i poszukał problemu. Zacząłem od linek, są ok poprawny naciąg, manetki chodzą bez problemu. Kombinowałem czy coś się nie dzieje ze sprężyną, ale to nie ona. Po ponad godzinie dłubania stwierdziłem, że wymienię jednak kasetę i łańcuch. Może to to....? Po wymianie dalej taki sam efekt, kombinuję dalej i.... w końcu zaczynam skracać jeszcze bardziej łańcuch. Były chyba 104 ogniwa poleciały kolejne 2 i wszystko zaczęło pracować bezbłędnie... Fakt, że na blacie nie wrzucę z tyłu 2 ostatnich zębatek, bo albo zerwę łańcuch, albo uszkodzę przerzutkę, albo urwę hak, ale jazda na krzyż nie jest w moim repertuarze, więc wiele to nie zmieni.
Przyczyna problemów może być jeszcze jedna, serwisy mogą się nie spotykać z wariatem jeżdżącym góralem na szosowych kasetach.
Tym razem na tyle ląduje Shimano Sora CS HG50 11-25 z łańcuchami CN-HG73.

Dzisiaj więc z rana była okazja sprawdzić to co namieszałem i jestem prawie zadowolony, prawie, bo pewnie na baryłce delikatnie będę musiał doregulować, ale to wszystko :)
Za to na trasie zatrzymuję się w Kochłowicach w zasadzie na odcinku pomiędzy centrum Kochłowic, a drogą wylotową na Panewniki. Jakiś tydzień temu jadąc na Dymno zauważyłem prace nad DDR, pięknie pomalowane pasy, na szczęście na tym się nie skończyło, wszystkie studzienki są już poprawione, a na dokładkę instalowane odblaski na granicy drogi i DDR :) oby więcej takich dróg rwerowych... może się z nimi przeproszę?

Nowa piękna rowerówka pomiędzy Kochłowicami a Katowicami © amiga


Już kilka razy chciałem mu zrobić fotę, tym razem była ku temu większa okazja

Krzyż przydrożny w Kochłowicach © amiga


Opis znaleziony w necie:
Krzyż murowany przy ulicy J.Piłsudskiego obok wiaduktu autostrady A4. Ufundowany w roku 1898 przez parafian kochłowickich z inspiracji ks.Ludwika Tunkla.W latach 2003/2004 poddany gruntownej renowacji i w roku 2005 posadowiony na nowym miejscu - dawne miejsce jego lokalizacji zostało zajete przez autostradę.

szosam po górnym ślasku

Czwartek, 16 maja 2013 · Komentarze(3)
Marek Dyjak - Tomaszów


Jest ok 16:30, pora się ewakuować z pracy... dzisiaj jednak nie poszaleję tak jak lubię, jestem umówiony w Chorzowie, w zasadzie to na granicy Chorzowa i Bytomia.
Czekają mnie szosy w godzinach szczytu, na dokładkę ruchliwe jak wszyscy diabli, średnio mi się to uśmiecha, ale wyboru nie ma :)
Jadę z grubsza na azymut, tzn Bytom jest tam, więc jadę lekko na północny-wschód, dobierając drogi w między czasie.
Jazda strasznie rwana, co chwilę światła, skrzyżowania itd.... czyli wszystko to czego nienawidzę. Udaje się jednak dotrzeć na miejsce, porozmawiać, pozałatwiać drobiazgi i... pora ruszyć do domu. Tu już nie mam problemów, wiem gdzie jestem i którędy chce jechać. Pod koniec jednak zamiast szosami pakuję się w teren. Wiem, że na załęskiej hałdzie jest zajebista górka w terenie, ale czyż nie o to mi chodzi? Ciężkawy podjazd i genialny kilku kilometrowy zjazd w terenie ;) Reszta to Panewniki, Piotrowice i Ochojec.

Wieża w okolicach os. Witosa © amiga


Później patrząc na ślad GPS stwierdziłem, że azymut był idealnie dobrany, Prawie idealnie trafiłem na miejsce :), żadnego wałęsania się opłotkami.

Do pracy o poranku :)

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(7)
Ben Howard - Cloud Nine


Poranek :), wdziewam nowe butki (northwave zostają w domu, są idealne na przepierduchę typu dymno, góry, itp, ale potrzebowałem czegoś lżejszego na co dzień) i ruszam. Początkowo zastanawiam się czy nie obiję ryja bo założyłem bloki niby nie do tych pedałów SM-SH52. Są nieco szersze, ale o dziwo działają rewelacyjnie, mam wrażenie, że są ciaśniejsze i lepiej dopasowane. :)

Droga po terenie, więc raczej standardzik ostatnio, pięknie było, ciepło, może na starcie jest 10 stopni, ale jakoś mnie to nie przeszkadza :). W lesie za to sporo błota, w ciągu 2 dni Manfred znowu nabrał kilka kg charakteru :) dzisiaj czeka go mycie

Po pierwszej jeździe - buty z zębami © amiga


Butki.... - tym razem inny fason - mniej terenowe © amiga


Staw w okolicy Zabrza Kończyc © amiga

po pracy...

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(2)
Franek kimono - king bruce lee karate mistrz


Wyjazd popracowy, nie chce mi się, czuję zmęczenie, jednak wyjścia nie ma, ubieram się, wsiadam na rower i w drogę, czuję, że wieje silny wiatr z południowego wschodu, czemu dzisiaj, czemu teraz, nie mógłby powiać za kilka dni...
Początkowo po szosach, ale aby tradycji stało się zadość wjeżdżam do Lasku Makoszowskiego, powiewy już nie takie silne, ale dalej nie mam ochoty kręcić, co się dzieje?
Jadę najkrótszą trasą, przez las, przez Halembę, na chwilę zatrzymuję się przy piekarni, kupuję kolę, wypiję ją na hałdzie kilometr dalej.
Rozsiadam się, jest ciepło, jest miło, jestem tutaj dobre 40 min. W końcu wsiadam na rower i ruszam, ale jest jeszcze gorzej. Zupełny brak chęci, niemniej podjazdy nie sprawiają mi problemów, a od Halemby w zasadzie mam je cały czas. Docieram do domu, chwila odpoczynku, na dzisiaj starczy...

Break time © amiga


Rozjazdy © amiga


Na zjeździe z hałdy © amiga

troszeczkę dookoła

Wtorek, 14 maja 2013 · Komentarze(5)
Ewa Farna - Dmuchawce, Latawce, Wiatr


Jest ok 16:30. Wychodzę z firmy i ruszam, jest niesamowicie ciepło, przyjemnie, świeci słońce. Początkowo jadę po szosach, jednak już za granicą Gliwic, za wiaduktem wjeżdżam w lasek Makoszowski :), są kałuże, jest błoto..., czyli to co lubię :) i w ilościach które mi odpowiadają... ;P
Krótki kawałek szosy w okolicach kopalni i znowu teren. Tam na starej hałdzie... zmieniam pierwotny plan. Pojadę bardziej terenowo, po wałach wzdłuż Kłodnicy, zatrzymuję się na chwilę na łące.

Łąka w okolicach Rudy Śląskiej © amiga


Dmuchawce, latawce, wiatr © amiga


Jednak to była tylko chwila, trzeba ruszyć dalej, planuję wyjazd na Halembie, jednak kolejny raz nieco modyfikuję trasę, jadę przez Borową Wieś, przez ul Piaskową i szok, na całej długości jest już asfalt :)

Kolejny wjazd w teren i już jestem przy stawach w lesie

Odbicie w wodzie © amiga


Staw bez odwracania zdjęcia :) © amiga


Jeszcze kawałek szlakami i w okolicach ul.Ligockiej postanawiam skręcić na Starganiec, jednak już tam nie trafiam, postanawiam pojechać przez Mikołów i zahaczyć o Zarzecze, Podlesie, Kostuchnę.

Widok z górki na Zarzeczu © amiga


Na Podlesiu kolejna zmiana decyzji - Paprocany ;). Powoli słońce chyli się ku zachodowi, jednak dalej jest przyjemnie, chce się kręcić :) Dojeżdżam nad jezioro, chwila odpoczynku w barze, uzupełniam elektrolity coś jem...

Uzupełnienie elektrolitów © amiga


jestem jedzony...

A jednak się skusił © amiga


trochę focę

Nad jeziorem Paprocańskim © amiga


Trochę szerszy plan © amiga



i pora do domu, mam około godziny czasu do zachodu słońca. W Tychach czuję, że piwo to nie był dobry pomysł, niestety, wychładza mi się organizm, tracę siły, zatrzymuję się przy sklepie i szybkie zakupy, jakiś napój energetyczny, 2 batony... i teraz mogę jechać, "power is back". Tyłem docieram na Podlesie i przez ul.Tunelową już do Piotrowic, a stamtąd mam rzut beretem do domku. Fajnie było.

O poranku to nie był zając © amiga


poranek, kolejny dzień na rowerze...

Wtorek, 14 maja 2013 · Komentarze(8)
Alter Bridge - Open Your Eyes


Wtorek... po małej przerwie w końcu wracam na rower. Trochę żal straconego poniedziałku, ale przy okazji udało się załatwić kilka innych spraw gdzie rower był raczej kulą u nogi niż pomocą. Wieczorem udało mi się go doprowadzić do stanu używalności. Na tył dostał nową oponkę bardziej terenową - Maxxis Ranchero 26x2.0 :) Kenda SB8 po ok 12000km zakończyła swój żywot na Dymnie, gdzie wydawało mi się iż coś jest nie tak ze szprychmi gdy zahaczyłem o gałąź, a to poleciał oplot opony z boku... Zobaczymy jak sobie dadzą radę bardziej pancerne opony. Zbyt wcześnie na opinie.

Droga do pracy oczywiście w terenie, jakby mogło być inaczej, nie wziąłem oczywiście pod uwagę tego, że wczoraj lało i... do firmy dojeżdżam w wariancie na błotnego stwora. Błotniki na szczęście uchroniły nieco moją facjatę przed ziemią, niemniej błoto podobno wpływa pozytywnie na cerę, więc nie powinienem narzekać.

Chwila odpoczynku w Lasku Makoszowskim na ławeczce. Po chwili słyszę znajome bzzzz... to komar, pojedyncza sztuka, podleciał..., popatrzał z politowaniem i chyba stwierdził, że resztek po uczcie (na Dymnie) nie będzie spożywał. Odleciał :(

I znowu poranek w lasku makoszowskim © amiga


Harce psów na łące © amiga

miały być szosy..., rower miał zostać czysty..., ale ta pogoda.., ten las...

Piątek, 10 maja 2013 · Komentarze(4)
Ben Howard - Soldiers


Piątek :-D. Ostatni dzień w pracy, na dokładkę prawdopodobnie będzie krótszy niż mógłby być... Do wyjazdu już wszystko przygotowane, weekend będzie znowu hardcorowy, gorzej, że wróżby mówią o załamaniu pogody w weekend, chyba zaczynam do tego przywykać... Wczoraj mycie rowera zajęło mi godzinę późnym wieczorem, dzisiejszy plan obejmował więc jazdę po szosach by nie ubrudzić go specjalnie.
Plan się sprawdzał, ale... tylko do Panewnik, tam rower sam skręcił w las ;P, Chyba też woli leśne ścieżki. Na szczęcie błoto dość mocno wyschło, wody niewiele. Jedynie na niewielkich fragmentach trzeba było uważać. Odpuściłem hałdę w Sośnicy, wczoraj gdy tamtędy wracałem to nawet zjazd był nieprzyjemny przez głębokie koleiny odciśnięte w błotku. Przynajmniej tyle mogłem zrobić dla napędu :), w zamian lasek Makoszowski, nieco spokojniej.

Miłego dnia :)

Mlecze na łące w lasku makoszowskim © amiga


Łąka w lasku makoszowskim, nic tylko się wyłożyć © amiga