po pracy...

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(2)
Franek kimono - king bruce lee karate mistrz


Wyjazd popracowy, nie chce mi się, czuję zmęczenie, jednak wyjścia nie ma, ubieram się, wsiadam na rower i w drogę, czuję, że wieje silny wiatr z południowego wschodu, czemu dzisiaj, czemu teraz, nie mógłby powiać za kilka dni...
Początkowo po szosach, ale aby tradycji stało się zadość wjeżdżam do Lasku Makoszowskiego, powiewy już nie takie silne, ale dalej nie mam ochoty kręcić, co się dzieje?
Jadę najkrótszą trasą, przez las, przez Halembę, na chwilę zatrzymuję się przy piekarni, kupuję kolę, wypiję ją na hałdzie kilometr dalej.
Rozsiadam się, jest ciepło, jest miło, jestem tutaj dobre 40 min. W końcu wsiadam na rower i ruszam, ale jest jeszcze gorzej. Zupełny brak chęci, niemniej podjazdy nie sprawiają mi problemów, a od Halemby w zasadzie mam je cały czas. Docieram do domu, chwila odpoczynku, na dzisiaj starczy...

Break time © amiga


Rozjazdy © amiga


Na zjeździe z hałdy © amiga

Komentarze (2)

Limit Możesz mieć rację...., bo to nie było zwykłe zmęczenie...

amiga 07:58 czwartek, 16 maja 2013

Miałem dokładnie to samo na powrocie. Zero chęci do jazdy. Dobrze, że ostatni odcinek był lekko w dół bo przynajmniej łatwo się kręciło. I jeszcze wiaterek pomagał. Generalnie chyba jednak jakiś biomet niekorzystny.

limit 18:57 środa, 15 maja 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa slana

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]