Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

coś nie tak z endomondo....

Wtorek, 2 września 2014 · Komentarze(0)
Three Days Grace - I Hate Everything About You

Wyjazd z firmy coś koło 16:40, mam już dość szos, dzisiaj nieważne jak będzie, chcę do lasu..., może znajdę jakiegoś grzybka jadalnego? Odbijam na lasek Makoszowski, przejeżdżam obok czernidłaków. Pomimo tego, że da się je jeść to mimo wszystko nie chcę ryzykować.  Zapuszczam się dalej, przez starą hałdę w Makoszowach w lasy na granicy Kończyc i Halemby. Czuć już powoli jesień. wilgoć unoszącą się dookoła :), lubię te klimaty, jednak mam świadomość tego, że do zimy już niedaleko. Rozglądam się dookoła, szukam, grzybów w zasadzie interesuje mnie tylko jeden - Kania. Niestety nie mam szczęścia, za dookoła rosną setki tych... niejadalnych, bądź tych o których nie wiem, że są jadalne ;)
Mniej więcej w połowie trasy pomiędzy Starą Kuźnią, a Panewnikami trafiam na poletko... Kani, tyle, że ktoś tutaj był przede mną, w większości pozostały tylko nogi, ale... uchowała się jedna mała... 
Zabieram ją ze sobą, dojrzeje w domu i będzie "kotlet" :) Przy foceniu telefonem, wysypuje mi się endomondo...coś chyba jest nie tak... muszę znaleźć chwilę czasu by znaleźć przyczynę.. Pewnie coś musiałem doinstalować, gdzieś zmienić konfigurację... 
Dojeżdżając do domu widzę, że rower i ja wyglądamy jak błotne potwory, zastanawiam się czy nie zajechać na myjnię, ale jeżeli będzie czas to z rana też będę chciał przeskoczyć terenem :)
Młodziutka Kania
Młodziutka Kania © amiga

do pracy gdy pada

Wtorek, 2 września 2014 · Komentarze(0)
Breaking Benjamin - The Diary of Jane

Dzisiaj pogoda też nie rozpieszcza, co prawda jest w miarę ciepło i na starcie ok 16 stopni. Mało tego Katowice deszcze jakoś omijały…, jednak od Rudy Śląskiej jest coraz gorzej, w Gliwicach już leje i podobno mieli tak całą noc o czym dowiedziałem się oczywiście już po przyjeździe. Coś mnie pokorciło i Zabrzu wjechałem w lasek Makoszowski. Pomimo, że to niewielki fragment, to błota po pachy i... chyba namierzyłem kanie… całe stado… w drodze powrotnej je pozbieram… :), albo lepiej nie, bo gdy na spokojne spojrzałem na zdjęcie to to nie są Kanie... Pewnie po zjedzeniu ich całą noc spędziłbym w kibelku :) 
Chociaż młode czernidłaki też są jadalne :)

Czerniaki... chyba jeszcze jadalne
Czerniaki... chyba jeszcze jadalne © amiga

zdążyć przed deszczem

Poniedziałek, 1 września 2014 · Komentarze(0)
Skillet - Monster

Powrót już nie w takich przyjemnych warunkach jak poranek... pogoda zaczęła się psuć, w chwili wyjazdu gdzieś tam zaczyna delikatnie pokropywać. Zupełnie nie mam ochoty na moknięcie, prognoz oczywiście nie sprawdziłem, pędzę szosami do domu. W chwili gdy ruszam jest 16:35. Nie za późno, normalnie pewnie wbiłbym się do lasu, bądź pojechał lekko dokoła. Szanse na to jednak dzisiaj są zerowe. Dziwnie mały ruch, ale  może nie powinno mnie to dziwić, dzieciarnia już pewnie od dawna w domu. W końcu to dopiero pierwszy dzień szkoły, zajęć niewiele. W zasadzie pewnie skończyło się na powitaniu :) 
Na trasie deszcze mnie nie dorwał, w kilku miejscach czułem że coś tam delikatnie kropiło i to wszystko..., tak na dobrą sprawę, mogłem spokojnie jechać lasami, może znalazłbym jakiegoś grzyba? :)

Lew przed willa Caro
Lew przed willa Caro © amiga

do pracy z nawigacją...

Poniedziałek, 1 września 2014 · Komentarze(0)
Halestorm - I Miss The Misery

Tak jak się spodziewałem, weekend nie było mowy o jeździe, miałem za to sporo czasu by zająć się innymi sprawami, wyjazd około 7:00, może ciut wcześniej, odpalam OSMAnda. Potestuję go na trasie którą znam, na mapach OSM a nie UMP, na tych drugich jest zbyt dużo błędów, potrafią prowadzić na manowce :) Dzień dość przyzwoity, jednak już kilometr dalej, wiem, że to nie będzie przyjemna jazda, cieszę się jednak z tego, że do 8:00 jest jeszcze sporo czasu. W końcu to pierwszy września, pierwszy dzień roku szkolnego, będzie się działo. 
Oczy oczywiście dookoła głowy, ale od czasu do czasu zerkam na komórkę... W zasadzie cały czas prowadzi mnie dokładnie trasą którą pokonuję codziennie bez konieczności sprawdzania mapy, zaskakuje dopiero w Gliwicach gdy zamiast w ul Sztygarską proponuje mi jazdę dalej ul Sikorskiego, sprawdzę to... Zaskoczenie jest jeszcze większe gdy proponuje mi skręt w prawo w jakąś popierdułę, łączącą z ul. Poznańską tuż przy Lidlu. W tym momencie zaczynam analizować, kombinować. Jadąc tym co zaproponowała mi nawigacja to omijam 2 postoje na światłach... Oba w Gliwicach. Na trasie będą tylko z których jednego nie da się wyeliminować, to te w Katowicach-Piotrowicach przy Famurze. Drugie w Panewnikach które i tak często omijam ul.Bałtycką :) Więc przy dobrych wiatrach będę miał tylko jedną sygnalizację na całym 30km odcinku :)

W centrum Gliwic
W centrum Gliwic © amiga

po pracy szosami

Piątek, 29 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Amaranthe - Hunger

Wyjazd kilka minut przed 17:00, dzisiaj piątek, zaczyna się weekend, prawie na 100% będzie bez roweru, mimo wszystko muszę dać czas barkowi na regenerację. Wychodząc zupełnie nie mam ochoty na ganianie po terenie, decyduję się na szosy. Jest i tak na tyle późno, że ruch powinien powoli zamierać, nie powinno więc być większych problemów z dojazdem. Gdzieś na forum doczytałem się, że na błoto najlepsze są wąskie opony, chyba wiem dlaczego te co miałem zupełnie nie radziły sobie z takimi warunkami, pierwsza i największa ich wada to szerokość - 2.1, Ostatni raz na takich szerokich jechałem dobre 2 lata temu. Ale uczę się na błędach... pewnie na kolejnym błotnym maratonie pojadę na czymś cieńszym. Mało tego, mam wielką ochotę by sprawdzić jak będzie się sprawdzać Giancik w takich warunkach. Chyba zainwestuję w bardziej terenowe opony, tylko jakie? Muszę poszukać czegoś na necie...

Tego nie jeść
Tego nie jeść © amiga

chłodny poranek.

Piątek, 29 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Seventh Wonder - Alley Cat

Dzisiaj po raz kolejny rano było chłodno. 10 stopni… trzeba się ubierać już cieplej. Zjadłem śniadanie i do pracy…
Zaczyna się wariactwo na drogach, przygotowania do szkoły itp… Nie dość że ruch większy to na dokładkę jacyś piesi samobójcy zaczęli wychodzić na drogi… w kilku miejscach wpakowali mi się prawie pod koła… Na szczęście staram się przewidywać takie przypadki, po prostu nie wierzę pieszym i kierowcom… Już takie cuda widziałem, nawet gdy mam pierwszeństwo to tak na wszelki wypadek zwalniam… Bo chwila nieuwagi i... mogę być naprawdę na długi okres wyłączony. Za to gdzieniegdzie przebijało się słońce, robi się całkiem znośnie... w sumie nie mam nic przeciwko takiej pogodzie, byle nie lało. Wyjątkowo dobrze mi się jechało, być może wiatr mnie wspomagał? Muszę to sprawdzić na new.meteo :)
W Parku na Zadolu
W Parku na Zadolu © amiga

zmiana organizacji ruchu w Zabrzu

Czwartek, 28 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Eumeria - Rebel Mind

Wychodząc z firmy zastanawiam się czy już mogę wjechać w lasy..., decyzję jednak zostawiłem na później, na wysokości lasku Makoszowskiego. Jadąc obok zauważyłem jeszcze sporo błota, kałuż. Chyba jednak nie zdecyduję się na teren. Zostają szosy. 
Ciut dalej na rondzie łączącym ze średnicówką zauważyłem ,że została zmieniona nieco organizacja ruchu, w pierwszej chwili trochę mnie to zaskoczyło, bo zniknął jeden z pasów do prawo-skrętu, jednak...mam wrażenie, że to teraz zrobiło się normalniej. Dalej już raczej standard, i w dość przyzwoitym czasie wróciłem do domu. 
Wewnątrz kościoła św.Michała
Wewnątrz kościoła św.Michała © amiga

koniec lata

Czwartek, 28 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
the SLoT "Лего"

Wczorajszy powrót był dość przyjemny, pogoda się poprawiała, dzisiaj jest podobnie, tyle, że kałuże zanikają, wieczorne mgiełki gdzieś się rozwiały. na starcie za to aż 10 stopni, chłodno, lecz nie ma się co dziwić, lato powoli się kończy, dzień coraz krótszy... Jazda na zupełnie krótko nie ma sensu, długa cieplejsza bluza to w takich przypadkach obowiązek... Chwilę trwało zanim się rozgrzałem na tyle, y nie odczuwać porannego chłodu.  Za to na drogach pojawia się coraz więcej samochodów, to już chyba oznaka końca wakacji. Jeszcze chwila i zacznie się rok szkolny, Jestem ciekawy jak to się odbije na ruchu w mieście, pewnie wrócą korki i wariaci drogowi... A teraz trzeba nacieszyć się tym co mamy :)
Fontanna na placu Holonda w Katowicach
Fontanna na placu Holonda w Katowicach © amiga

Po kolejnej przerwie

Środa, 27 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
In My Arms - Ancient Bards

Wczorajszy dzień był beznadziejny, pierwotnie planowałem wyjazd na rowerze, ale gdy zobaczyłem jak leje, to pojechałem jednak pociągiem… a wieczorem cześć drogi z buta… tyle, że zaczęło się nieco poprawiać…
W nocy znowu lało i to solidnie, jednak z rana pomimo stosunkowo niskiej temperatury było już nieźle…
Jadę rowerem, starczy tego opieprzania się, wiem, że lekarz mnie zabije, ale dojazd środkami komunikacji mnie nie podnieca, nie bawi, tym bardziej, że ze względu na wszechobecne remonty czas dojazdu znacznie się wydłużył, a rowerem zajmuje mi to ok 40-50% krócej.
Wsiadając na rower… poczułem wielką radochę… z samego faktu jazdy… Fakt, że o górach, błocie czy czymś podobnym raczej nie ma mowy… ale myślę, że szosy i delikatne szuterki będą wchodziły w rachubę… O jakiejś długiej drodze nie myślę, bo na tą chwilę te 30km czuję… wiem, że jechałem… zmęczyło mnie to, może to zbyt dużo napisane... Noga podawałam ale ark zdecydowanie się opierał i nie za bardzo chciał współpracować. Niemniej mam jeżeli wszystko będzie dobrze to zignoruję zalecenia lekarza... 

W centrum Katowic nad A4-ką
W centrum Katowic nad A4-ką © amiga

po deszczu

Środa, 27 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
PAGAN'S MIND - Atomic Firelight
Wieczorem pogoda wyraźnie się poprawiła, zaświeciło słońce, gdy wychodziłem z firmy było dość ciepło, tyle, że wszędzie widać ślady po ostatnich ulewach. Decyzja mogła być tylko jedna, jazda szosami, chociaż... rower i tak jest ubłocony, pewnie jechałbym nieco dłużej, nazbierałbym więcej "syfu" z hałd, ale nie wiem, czy nie było by przyjemniej. Wjeżdżając w okolice Panewnik zauważyłem, że tuż przed moim przyjazdem musiało to solidnie lać... pełno kałuż, rozlewisk i unosząca się delikatna mgiełka. Rewelacyjne klimaty.
Po powrocie oczywiście odezwało się delikatnie ramię, chyba mu się to nie spodobało… zresztą co by nie mówić, to mimo wszystko jest jakiś wysiłek… Przesmarowałem je maściami, wziąłem prochy i tyle… 

Wieża spadochronowa
Wieża spadochronowa © amiga