Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Po przerwie z kontuzją

Piątek, 22 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Molesta Ewenement & Marek Dyjak - Człowiek (Złota ryba)

Dzisiaj z rana już nie wytrzymałem, jadę rowerem. Przygotowałem go, przebrałem się i pojechałem.
Czas czuję uszkodzony bark, ale dało się jechać, problem pojawia się na wybojach (staram się ich unikać). Gdy musiałem pokazać, że skręcam w prawo, czuję ból… po jakimś czasie nauczyłem się, że muszę się przygotować… i jakieś 10-15m przed zwalniam, zmieniałem pozycję na bardziej wyprostowaną i wtedy da się wskazać, gdzie jadę…. Jak wcześniej „wyliczyłem” po drodze do pracy mam 11 takich miejsc z prawo-skrętem. W firmie na dzień dobry kilka osób mnie opieprzyło… za to, pewnie mają rację… ale sam chciałem się przekonać jak będzie. 

Hotel dla owadów w całej okazałosći
Hotel dla owadów w całej okazałosći © amiga

Tabliczka informacyjna
Tabliczka informacyjna © amiga

Powrót lasami

Piątek, 22 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
I Am Hell (Sonata in C#) - Machine Head
Co dalej z kontuzją? W firmie cały czas czułem bark, ból... Za to wracałem lasami, nie jakos nie miałem odwagi by ciągnąć ulicami, gdy wiem, że mam problemy ze wskazaniem kierunku jazdy na skrzyżowaniach i sprawdzeniem czy nikt mnie nie wyprzedza..., czy mam wolne. Bałem się wybojów, bo to jest dość charakterystyczny element jazdy leśnymi duktami. Odpuściłem za to hałdę w Sośnicy, tam pewnie szedłbym na piechotę... jest kilka dość karkołomnych ale krótkich fragmentów na których trzeba bardzo uważać. Jeszcze nie teraz. Liczę jednak na to, że po kolejnej wizycie u lekarza będzie wszystko ok i w ciągu max miesiąca wrócę do normalnej jazdy... 
Po powrocie było zdecydowanie lepiej, nie wiem co jest tego przyczyną. Pewne rzeczy są dla mnie niewykonalne na tą chwilę, sporym wyczynem jest podniesienie rąk nad głowę… Weekend raczej bezrowerowy, bark musi odpocząć. 

Szok... to zupełnie nowe oznaczenia
Szok... to zupełnie nowe oznaczenia © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

do Gliwic przed IWW

Piątek, 15 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Lucy - Stankiewicz

Dzisiaj dzień wolny... a ja.. wsiadam na rower około 14:30 i ruszam na Gliwice, jestem umówiony z Darkiem pod firmą gdzie zostawiłem wszystkie potrzebne graty na wyjazd na Izerską Wielką Wyrypę... Wydaje mi się, że mam sporo czasu więc początkowo jadę terenem, w las wjeżdżam w Panewnikach i wyjeżdżam w Kończycach, na więcej nie ma czasu, zaczyna mnie czas gonić, dobrze, że na drogach pusto. Staję jeszcze na 5 minut na stacji BP w Zabrzu, trzeba umyć rower... spłukać go z piachu z syfu... po ostatnich szaleństwach po ulewach... 
Docieram do firmy, Darek dojeżdża w ciągu 5 minut, tyle, że pojawia się problem z wyciągnięciem rzeczy z firmy, kilka godzin wcześniej była awaria, nie wszystkie systemy się wybudziły i nie ma dostępu do większości pomieszczeń. Po kilku telefonach i godzinie zabawy działa 75% wszystkich możliwych zamków na karty... tyle, że nie do pomieszczenia na którym mi najbardziej zależy, dopiero po 90 minutach i telefonie do Tomka... udaje się dostać do interesującego mnie pomieszczenia i szafki... masakra... czyżby jakiś znak?


Na cmentarzy żołnierzy radzieckich w Katowicach
Na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Katowicach © amiga

szosa

Czwartek, 14 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Locust Swarm - Falconer

Kolejny raz szosami, wyjeżdżam ok 7:30 - masakra.. co dzień to później... kiedy odwrócę tendencję? Chyba nieprędko... nawet specjalnie nie wiem co jest przyczyną, ale pozbieranie się z rana stanowi spore wyzwanie. Późna pora wyjazdu jest równoznaczna ze zwiększonym ruchem w pierwszej części trasy. Tak też jest, Piotrowice, Ligota i Panewniki to jedna wielka tragedia, w kilku miejscach muszę hamować, zwalniać wlec się w sznureczku samochodów... Sam tego chciałem, Dopiero za Kochłowicami jest lepiej... tyle, że powoli dochodzi 8:00. Minąwszy Bielszowice robi się luźniej, gdy docieram do Zabrza jest już rewelacyjnie, puste drogi ronda, skrzyżowania... :) Do firmy docieram coś około 8:40...  Ech... trzeba będzie dłużej posiedzieć... ale to nic nowego :P
Instrukcja o gry w Boules
Instrukcja o gry w Boules © amiga

jednak trochę terenu....

Czwartek, 14 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Always Look on the Bright Side of Life Sing-Along - Monty Python

Wychodząc z firmy myślałem, że polecę szosami i tak też początkowo było..., ale zmieniłem zamiary, może temperatura nie rozpieszcza, ale... nei pada, jest sucho, przynajmniej na drogach... na hałdach pewnie będzie inaczej, ale... skręcam przez lasek makoszowski na Makoszowy, na starą hałdę i dalej przez las na Halembę... Po drodze muszę mocno uważać, sporo kałuż, rozlewisk, błota... Średnia szybko spada... Po raz drugi w tym miesiącu staję w znajomym sklepie w Starej Kuźni, znowu kola i przerwa na hałdzie :) w miejscu które ma swój urok... chyba lubię je... i to o każdej porze roku, zresztą przeglądając archiwum zdjęć to chyba mam wszelkie możliwe możliwości sfocenia tego miejsca ;) Po 10 minutach ruszam dalej... do domu, jeszcze tylko 2 nico bardziej błotniste km i docieram do asfaltu w Panewnikach... można nieco przyspieszyć :)
Jeszcze jedno zdjęcie z Parku Kościuszki
Jeszcze jedno zdjęcie z Parku Kościuszki © amiga

znowy szosy

Środa, 13 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Break The Line - Guano Apes

Wczoraj wyszedłem późno, dzisiaj jest jeszcze gorzej, nie wiem czy to nie jakiś efekt przemęczenia jesiennego mnie nie dopada... Niby miałbym ochotę na coś dłuższego... ale gdy już jestem na rowerze to po 30 minutach jakoś mnie tonie ciągnie, nie bawi, może dlatego, że coś się skończyło? Śnieżka za mną... przede mną IWW..., cudów też nie oczekuję, gorzej, że prognozy wskazują na możliwe ulewy...
Za to dzisiaj szaleństwo na drogach, już w Piotrowicach muszę uważać, jest sajgon... masa samochodów..., marzę by jak najszybciej wyjechać z miasta... Dopiero w Bielszowicach robi się luźniej, pewnie głównie z  powodu tego, że minęła 8:00 ;)
W firmie jestem w okolicy 8:35... może jutro uda się wyjechać wcześniej?
Wieża spadochronowa w parku Kościuszki
Wieża spadochronowa w parku Kościuszki © amiga

terenem

Środa, 13 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Stop Playing God - Exilia
Wyjeżdżam z firmy jest coś po 16:30... jest ciepło, przyjemnie, dość szybko odbijam na Sośnicę, pora przypomnieć sobie jak jeździ się w terenie... W końcu za kilka dni IWW, tam nie będzie zbyt dużo szos... 
Na dzień dobry jednak czeka mnie spacer przez torowisko, dopiero dalej mogę ponownie wsiąść na rower, jako że dawno tędy nie jechałem to staram się zwracać uwagę na  drogę, po ulewach droga lubi zmieniać kształt..., fakt, że ostatnio może wiele się nie działo, ale nie byłem tak dawno w tej okolicy, że mogło się naprawdę wiele zmienić... Jest względnie normalnie, dopiero na zjeździe jest nieprzyjemnie grząsko... 
Kolejna niespodzianka (tyle że spodziewana) to błoto na starej hałdzie w Makoszowach... ciężko się tędy jedzie na Slickach, cały czas balansując na krawędzi... cd to drogi przeryte przez leśników... Kiedy skończy się ta wycinka... od później zimy cały czas tutaj coś się dzieje... Podobne problemy są na kawałku z Kończyc na Halembę... 
Pod koniec ul. P. Skargi staję przy sklepie, muszę kupić jakąś kolę... chwila odpoczynku na kolejnej hałdzie, pękła kola... mogę wracać do domu... :)
W parku Kościuszki
W parku Kościuszki © amiga

Poranne mgiełki

Wtorek, 12 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Foreword - Wovenwar
Mam problem by się rano pozbierać, masakra... W efekcie wychodzę coś koło 7:20, na szczęście dzisiaj biorę szybszy rower..., Szaraka... Po tygodniu walki z góralem wsiadam na Gianta... chyba wolę ten rower... jeździ mi się na nim lepiej, zaczynam się zastanawiać nawet czy na maratony nie brać ATB :) boję się  jednak, że na nim pewnie nie przejechałbym w niektórych miejscach, a może się mylę?
Nieważne, jestem już na rowerku i gnam po szosach, o tej godzinie nieco większy ruch... pogoda specjalnie też nie rozpieszcza, delikatne mgiełki, ale mocne zachmurzenie, czyżby coś się kroiło dzisiaj w pogodzie. Na prognozy oczywiście nie spojrzałem bo po co... ech... 
Na dokładkę wieje mi z zachodu... cóż... dobry trening... :)
Dojeżdżam do firmy, szybka kąpiel i trzeba zabrać się za pracę...

Poranek w lasku Makoszowskim
Poranek w lasku Makoszowskim © amiga

po pracy po szosach

Wtorek, 12 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
So Weird - Veruca Salt
Wychodzę z firmy ok 16:40, trochę kropi jednak nie jest źle... Jedyne o czym marzę to dotrzeć do domu... mam wrażenie, że coś mnie próbuje dorwać, jakieś przeziębienie... 
Jadę wyłącznie po szosach, unikam terenu, jedynie fragment po placu budowy na Rogoźnickiej i kawałek na Bałtyckiej, to wszystko... Czuję jednak, że coś jest nie tak z kołami, prawie na 100% mam w nich za mało powietrza, dopompuję je w domu... Teraz nie mam na to ochoty... 
Po dotarciu do domu... odstawiam rower i pędzę pod prysznic, kolacja i na dzisiaj starczy...
Deszczu na szczęście nie było... jedynie delikatne pokropywanie na początku :)
Zachód słońca w Katowicach
Zachód słońca w Katowicach © amiga

do pracy z Helenki

Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
treading and trodden - King 810

Po intensywnym weekendzie pora na zwykły szary wyjazd do pracy, wariant skrócony bo z Helenki... do pokonania jedynie ok 16km... w większości z górki, ale w nocy padało, przez głowę przechodzi mi myśl o jeździe szosami... jednak szybko zmieniam plan, w końcu błotnisty odcinek leśnej to jedynie 300-400m... w najgorszym przypadku przeprowadzę rower.
Myślałem że będzie mi się gorzej jechać...ale jest nieźle... nic mnie nie boli, nie dolega... szok... Na leśnej... okazuje się, że jest całkiem przyzwoicie... Fakt, że trzeba zwolnić ale to wszystko... Końcówka to szosy i we względnie szybkim czasie docieram na miejsce..., do pracy... :)

Na przełęczy karkonoskiej
Na przełęczy karkonoskiej © amiga