coś nie tak z endomondo....
Wtorek, 2 września 2014
· Komentarze(0)
Kategoria W jedną stronę, Solo, Do/Z Pracy, do 34km
Three Days Grace - I Hate Everything About You
Wyjazd z firmy coś koło 16:40, mam już dość szos, dzisiaj nieważne jak będzie, chcę do lasu..., może znajdę jakiegoś grzybka jadalnego? Odbijam na lasek Makoszowski, przejeżdżam obok czernidłaków. Pomimo tego, że da się je jeść to mimo wszystko nie chcę ryzykować. Zapuszczam się dalej, przez starą hałdę w Makoszowach w lasy na granicy Kończyc i Halemby. Czuć już powoli jesień. wilgoć unoszącą się dookoła :), lubię te klimaty, jednak mam świadomość tego, że do zimy już niedaleko. Rozglądam się dookoła, szukam, grzybów w zasadzie interesuje mnie tylko jeden - Kania. Niestety nie mam szczęścia, za dookoła rosną setki tych... niejadalnych, bądź tych o których nie wiem, że są jadalne ;)
Mniej więcej w połowie trasy pomiędzy Starą Kuźnią, a Panewnikami trafiam na poletko... Kani, tyle, że ktoś tutaj był przede mną, w większości pozostały tylko nogi, ale... uchowała się jedna mała...
Zabieram ją ze sobą, dojrzeje w domu i będzie "kotlet" :) Przy foceniu telefonem, wysypuje mi się endomondo...coś chyba jest nie tak... muszę znaleźć chwilę czasu by znaleźć przyczynę.. Pewnie coś musiałem doinstalować, gdzieś zmienić konfigurację...
Dojeżdżając do domu widzę, że rower i ja wyglądamy jak błotne potwory, zastanawiam się czy nie zajechać na myjnię, ale jeżeli będzie czas to z rana też będę chciał przeskoczyć terenem :)
Młodziutka Kania © amiga
Wyjazd z firmy coś koło 16:40, mam już dość szos, dzisiaj nieważne jak będzie, chcę do lasu..., może znajdę jakiegoś grzybka jadalnego? Odbijam na lasek Makoszowski, przejeżdżam obok czernidłaków. Pomimo tego, że da się je jeść to mimo wszystko nie chcę ryzykować. Zapuszczam się dalej, przez starą hałdę w Makoszowach w lasy na granicy Kończyc i Halemby. Czuć już powoli jesień. wilgoć unoszącą się dookoła :), lubię te klimaty, jednak mam świadomość tego, że do zimy już niedaleko. Rozglądam się dookoła, szukam, grzybów w zasadzie interesuje mnie tylko jeden - Kania. Niestety nie mam szczęścia, za dookoła rosną setki tych... niejadalnych, bądź tych o których nie wiem, że są jadalne ;)
Mniej więcej w połowie trasy pomiędzy Starą Kuźnią, a Panewnikami trafiam na poletko... Kani, tyle, że ktoś tutaj był przede mną, w większości pozostały tylko nogi, ale... uchowała się jedna mała...
Zabieram ją ze sobą, dojrzeje w domu i będzie "kotlet" :) Przy foceniu telefonem, wysypuje mi się endomondo...coś chyba jest nie tak... muszę znaleźć chwilę czasu by znaleźć przyczynę.. Pewnie coś musiałem doinstalować, gdzieś zmienić konfigurację...
Dojeżdżając do domu widzę, że rower i ja wyglądamy jak błotne potwory, zastanawiam się czy nie zajechać na myjnię, ale jeżeli będzie czas to z rana też będę chciał przeskoczyć terenem :)
Młodziutka Kania © amiga