Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:25085.92 km (w terenie 6008.46 km; 23.95%)
Czas w ruchu:1471:29
Średnia prędkość:17.05 km/h
Maksymalna prędkość:64.91 km/h
Suma podjazdów:154398 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:1058920 kcal
Liczba aktywności:339
Średnio na aktywność:74.00 km i 4h 20m
Więcej statystyk

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień czwarty

Czwartek, 10 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy

Jesteśmy w Lidzbarku Warmińskim, jeszcze wczoraj spojrzeliśmy na mapy, kolejny nocleg powinien być gdzieś w okolicach Braniewa, może Fromborka... więc trasa na dzisiaj nie jest jakaś szczególnie długa, czy wymagająca. Nieco gorzej przedstawia się sprawa z "atrakcjami" po drodze na tym odcinku czekają nas długie puste przeloty, ale wieczorem przywitamy zalew Wiślany :)

Z Lidzbarka Warmińskiego kierujemy się na Runowo, w zasadzie to celem pośrednim jest Orneta, ale wybraliśmy trasę nieco bardziej skomplikowaną, głównie chodzi i zaznaczone na mapie czerwone pozycje ;), zabytki, muzea, kościoły itp. 

Kościół Rzymskokatolicki pw. Świętego Jana Ewangelisty w Ignalinie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Świętego Jana Ewangelisty w Ignalinie © amiga

Pierwsza okazja na focenie już w Ignalinie, jest kościół, na chwilę stajemy, szkoda, że to jedyna pozycja, nieco dalej jest Runowo, kościół nieco podniszczony, szkoda, że nie udało nam się wejść do środka, jednak jest dość wcześnie, a po drugie to połowa tygodnia.  

Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie © amiga
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie © amiga

Zdaje się, że kościoły będą dzisiaj dominowały, tak naprawdę po drodze nie ma wiele więcej, przystanek w Babiaku nam to uzmysławia. 

Ładnie kwiatki ;)
Ładnie kwiatki ;) © amiga
Wewnątrz kościoła  pw. Św. Augustyna i Św. Anny w Babiaku
Wewnątrz kościoła pw. Św. Augustyna i Św. Anny w Babiaku © amiga
Kościół w Babiaku
Kościół w Babiaku © amiga
Kościół  pw. Św. Wawrzyńca w Mingajnach
Kościół pw. Św. Wawrzyńca w Mingajnach © amiga
Wewnątrz kościoła w Mingajnach
Wewnątrz kościoła w Mingajnach © amiga

Coś czuję, że droga będzie bardzo monotonna, pewne nadzieję, wiążę z Ornetą i Pieniężnem... w końcu małe, stare miasteczka, z zamkami... Przed Ornetą postanawiamy przebić się leśnym szutrem w kierunku sanktuarium, niby niedaleko, jednak nieco piasku umila nam jazdę i wyraźnie wydłuża przejazd. W końcu widzimy znak Krosno... hmmm... z daleka widać wieże kościelne, podjeżdżamy i okazuje się, że budowla jest w opłakanym stanie. Może troszkę przesadzam, bo widać, że coś się dzieje, że trwa remont, może nie jest on kompleksowy, jednak powinien zapobiec popadnięciu tego miejsca w ruinę. Sam kształt przypomina św. Lipkę. Tyle, że nie ma turystów... 

Droga na skróty ;)
Droga na skróty ;) © amiga

Widać sanktuarium w Krośnie koło Ornety
Widać sanktuarium w Krośnie koło Ornety © amiga
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety © amiga
Dotarliśmy, pora na zwiedzanie
Dotarliśmy, pora na zwiedzanie © amiga
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety © amiga
Przed Sanktuarim w Krośnie koło Ornety
Przed Sanktuarim w Krośnie koło Ornety © amiga
Wnętrze sanktuarium w Krośnie
Wnętrze sanktuarium w Krośnie © amiga

Wewnątrz brakuje ołtarza, w zamian jest powieszone płótno z jego zdjęciem. Z daleka można się pomylić.

Gdy wyjeżdżamy dookoła widać trwające prace, jakiś przygotowania, gdzieś jest info o zlocie. Zaskakują za to geodeci, coś mierzą, coś rysują, wygląda na to, jakby przymierali się do modyfikacji drogi dojazdowej. 

W Ornecie jesteśmy do po kilku minutach :) Zwiedzanie miasta idzie nam szybko, jednak to nie mazury, widać odnowione budowle, widać, że coś się dzieje, zastanawiam się nad obiadem, ale jest zdecydowanie za wcześnie, po rozmowie z Karoliną stwierdzamy że pora obiadowa trafi w Pieniężnie. Z mapy wynika, iż jest to atrakcyjna miejscowość :)

Centrum Ornety
Centrum Ornety © amiga
Ratusz w Ornecie
Ratusz w Ornecie © amiga
kościół  św. Jana Chrzciciela w Ornecie
kościół św. Jana Chrzciciela w Ornecie © amiga
wnętrze kościoła św. Jana Chrzciciela w Ornecie
wnętrze kościoła św. Jana Chrzciciela w Ornecie © amiga
Cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie
Cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie © amiga
wewnątrz cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie
wewnątrz cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie © amiga

Henrykowo - Kościół pw. św. Katarzyny
Henrykowo - Kościół pw. św. Katarzyny © amiga
Kościół pw. św. Katarzyny - Henrykowo
Kościół pw. św. Katarzyny - Henrykowo © amiga
Dzwon przy kościele w Henrykowie
Dzwon przy kościele w Henrykowie © amiga
Fajna droga pomiędzy drzewami
Fajna droga pomiędzy drzewami © amiga

Kolejny długi przelot, w samym Pieniężnie wita nas piękna ceglana wieża wodna :), za to dalej... jakiś horror... stary rynek wygląda tragicznie, wieża w przyzwoitym stanie, ratusz to ruina, widać, że coś zaczęto z tym robić, ale do doskonałości bardzo daleko, na dokładkę bloki które pasują do tego miejsca jak pięść do nosa... szkoda gadać. Szukam jakiejś księgarni, potrzebujemy map... zagadujemy w pobliskiej restauracji... nie ma... dopiero w Braniewie. 

Wjazd do Pieniężna
Wjazd do Pieniężna © amiga
Wieża wodna w Pieniężne
Wieża wodna w Pieniężne © amiga
Ratusz w Pieniężnie
Ratusz w Pieniężnie © amiga
Wygląda nieszczególnie
Wygląda nieszczególnie © amiga
Wewnątrz kościoła pw. św. Katarzyny
Wewnątrz kościoła pw. św. Katarzyny © amiga

Jest jednak restauracja, więc pora na przerwę, na poszukanie kwatery i oczywiście na obiad. Zamawiamy danie dnia ;)... ciekawe co to będzie... Nie ma zaskoczenia ;) Standardowy posiłek zupa... + udko z kurczaka. Zjadliwe... 

Udaje nam się też załatwić najważniejszą sprawę, czyli nocleg... Niby nie powinno być problemów w Braniewie, a jednak. W jednym miejscy dowiadujemy się, że po 15, w innym, że zmarł właściciel i dzisiaj jest pogrzeb :(. 

Za to w centrum Braniewa udaje się znaleźć zaciszne miejsce dla rowerzystów, słyszymy tak przyjeżdżajcie czekamy :)

Droga nieco się dłuży, 4 litery dają znać o sobie, za długo na siodełku... 

Okoliczne stawiki
Okoliczne stawiki © amiga

W Braniewie myślimy o księgarni, ale docieramy kilka minut po ich zamknięciu... trudno, może jutro z rana to ogarniemy. Podjeżdżamy na szybko po katedrę i szukamy kwatery... 

Jest czekają na nas, dowiadujemy się, że miejsce na rowery również czeka, pomieszczenie zamykane na noc :)
Ale... jest jeszcze wcześnie, chwila rozmowy i gospodarze proponują nam trasę nad zalew Wiślany. 

Bazylika Mniejsza w Braniewie
Bazylika Mniejsza w Braniewie © amiga
Wewnątrz Bazyliki w Braniewie
Wewnątrz Bazyliki w Braniewie © amiga

Rzeczy zostają w pokoju, a my jedziemy szlakiem Green Velo nad zalew Wiślany :)

Kierunek Nowa Pasłęka... droga nieco się dłuży, to głównie przez wiatr, oraz średniej jakości nawierzchnię na wale, zdecydowanie jestem zwolennikiem asfaltu. Dziwnie też zachowuje się rower bez sakw... Trzeba się trochę przyzwyczaić. 

W Nowej Pasłęce tak jak wspominali gospodarze, nic w zasadzie nie ma ;), cóż, jedziemy wzdłuż brzegu w kierunku Różańca focąc od czasu do czasu. 

Na wałach Pasłęki
Na wałach Pasłęki © amiga
Port w Nowej Pasłęce
Port w Nowej Pasłęce © amiga
Krótki postój
Krótki postój © amiga
Przy zalewie Wiślanym
Przy zalewie Wiślanym © amiga
Nad zalewem Wiślanym
Nad zalewem Wiślanym © amiga

Za Różańcem trafiamy do miejscowości Klejnowo ;) muszę stanąć i zrobić sobie fotę, Karolina robi odpowiednie ujęcie i możemy skierować się do Braniewa. 

W Różańcu
W Różańcu © amiga
Powoli zachodzi słońce
Powoli zachodzi słońce © amiga
Gęsi na polu
Gęsi na polu © amiga
W oddali Frombork
W oddali Frombork © amiga

W sumie to kółeczko miało około 25 km.. tak więc bilans dzienny znowu jest coś koło 100 km, a miało być luźniej ;)

Na kwaterze jeszcze omawiamy na szybko plan na kolejny dzień, wiemy też gdzie chcemy nocować, najlepiej w okolicach Tczewa, zaglądam na google, jeden telefon i... mamy zarezerwowane miejsce na 2 dni... 

Parafia Krzyża Świętego w Braniewie
Parafia Krzyża Świętego w Braniewie © amiga
Amfiteatr braniewski
Amfiteatr braniewski © amiga
Pod zamkiem w Braniewie
Pod zamkiem w Braniewie © amiga
Kościół pw. Świętego Antoniego w Braniewie
Kościół pw. Świętego Antoniego w Braniewie © amiga
Baszta w Braniewie
Baszta w Braniewie © amiga
Szachulcowy budynek w Braniewie
Szachulcowy budynek w Braniewie © amiga
Muzeum Ziemi Braniewskiej
Muzeum Ziemi Braniewskiej © amiga

Dzień był dość długi, długie też były przeloty pomiędzy miastami. Nie ma jednak co narzekać, w sumie cała wyprawa zaskakuje, nie wiemy gdzie dojedziemy, nie wiemy jaka będzie trasa, za to już wiemy, że do pociągu powrotnego wsiądziemy w Tczewie :)



Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień trzeci

Środa, 9 maja 2018 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Noc przerywana, wina jakiegoś ptaka za oknem, postanowił umilać nam noc i śpiewał cały czas. Zamknięcie okien niewiele pomogło. 
Lekko niedospani, zbieramy się nieco wcześniej, ale... śniadanie zajęło nam sporo czasu, jajecznica, gotowanie jajek na drogę też chwilę zajęło. Rzeczy w nocy się wysuszyły.... W końcu gdy wszystko ogarnęliśmy, rowery przygotowane, możemy ruszać. 

Do Giżycka blisko, ale to droga wojewódzka, dobrze, że wcześnie z rana ruch był niewielki. Dość szybko osiągamy Giżycko pora na kilka fot... 

Dzień dobry Giżycko
Dzień dobry Giżycko © amiga
Szczęśliwa Karolina :)
Szczęśliwa Karolina :) © amiga
Cerkiew Trójcy Przenajświętszej w Giżycku
Cerkiew Trójcy Przenajświętszej w Giżycku © amiga
Wieża wodna w Giżycku
Wieża wodna w Giżycku © amiga
Most obrotowy w Giżycku
Most obrotowy w Giżycku © amiga
Krzyż Św. Brunona w Giżycku
Krzyż Św. Brunona w Giżycku © amiga
Panorama spod krzyża św. Brunona w Giżycku
Panorama spod krzyża św. Brunona w Giżycku © amiga
Widok na jezioro
Widok na jezioro © amiga

Miasto zachwyca, trochę czasu tutaj spędzamy, pogoda idealna, ludzi jeszcze niewiele, zwiedzamy miasto, jednak powoli kierujemy się w kierunku Kętrzyna. Mazury zachwycają, głowy obracają nam się dookoła :) co chwila jakiś postój, jakaś krótka przerwa. 

Kościół pw. Opatrzności Bożej w Sterławkach Wielkich
Kościół pw. Opatrzności Bożej w Sterławkach Wielkich © amiga
Piękna okolica
Piękna okolica © amiga

Wjazd do Kętrzyna również zaskakuje, sporo rowerówek, samochodów też jest sporo, za to w centrum spokój, wąskie drogi, ponownie krążymy to tu to tam, postanawiamy zrobić sobie przerwę i poszukać jakiegoś noclegu, wiemy, że powinien to być Lidzbark Warmiński, dalej raczej nie dojedziemy. Szukamy restauracji, pod zamkiem jest restauracja Zamkowa, w której rewolucję robiła Magda Gessler. Zamawiamy obiad, zanim nam podają posiłek, mamy już kwaterę. Zupa dyniowa zabija... mistrzostwo świata, drugie to sandacz, ale... zupa pozamiatała... Najedzeni ruszamy dalej, przed nami jeszcze dobre kilka godzin jazdy. 

Bunkry w Kętrzynie
Bunkry w Kętrzynie © amiga
Bazylika  pw. Św. Jerzego w Kętrzyne
Bazylika pw. Św. Jerzego w Kętrzyne © amiga

Bazylika Rzymskokatolicka pw. Św. Jerzego wewnątrz
Bazylika Rzymskokatolicka pw. Św. Jerzego wewnątrz © amiga
Kętrzyn - Bazylika pw. Św. Jerzego - jest czaszka
Kętrzyn - Bazylika pw. Św. Jerzego - jest czaszka © amiga
Dom modlitwy w Kętrzynie
Dom modlitwy w Kętrzynie © amiga

Zamek w Kętrzynie
Zamek w Kętrzynie © amiga
Kętrzyński zamek
Kętrzyński zamek © amiga
Cerkiew bizantyjsko-ukraińska w Kętrzynie
Cerkiew bizantyjsko-ukraińska w Kętrzynie © amiga
Konsulat Świętego Mikołaja
Konsulat Świętego Mikołaja © amiga

Kierunek Święta Lipka, i dalej Reszel, droga cały czas góra, dół, góra dół.... Temperatura lekko zabija. Dość szybko trafiamy do Świętej Lipki. Podjeżdżamy pod sanktuarium, sporo turystów. pojedynczo wchodzimy do środka, szok. kościół bogaty, piękny, zachowujemy się cicho, choć buty SPD i tak hałasują. Focimy co się da. Mija dobre 20-30 minut. W końcu wychodzimy. 

Dotarliśmy do św Lipki
Dotarliśmy do św Lipki © amiga
Na szlaku św. Jakuba
Na szlaku św. Jakuba © amiga
w Świętej Lipce
w Świętej Lipce © amiga
Sanktuarium Matki Bożej w św Lipce
Sanktuarium Matki Bożej w św Lipce © amiga
Piękne miejsce
Piękne miejsce © amiga
Bogate wnętrze
Bogate wnętrze © amiga
Niesamowicie wygląda wewnątrz
Niesamowicie wygląda wewnątrz © amiga

Kierunek Reszel, z mapy wynika, że to kolejne miasto nastawione na turystów, sporo atrakcji, tyle, że droga lekko się dłuży, ból 4 liter daje się we znaki, krajobraz się zmienia, jezior w zasadzie już nie ma, są oczywiście dalej, ale są wyraźnie mniejsze. Nic dziwnego wyjeżdżamy z Mazur, teraz to już Warmia. Niby województwo to samo, ale nawet po asfalcie widać, że minęliśmy jakąś granicę, dziur jest więcej. trzeba uważać. 

Reszel... zaskoczył, siłą rzeczy sporo mniejszy od Kętrzyna, ale w wielu miejscach coś się remontuje, coś się zmienia, w ścisłym, centrum uliczka ze sklepikami, knajpkami, wygląda nieźle. Gdyby nie obiad w Kętrzynie pewnie byśmy tutaj dłużej zabawili :)

Zamek Reszel
Zamek Reszel © amiga
Zamek Reszel
Zamek Reszel © amiga
uliczka w Reszelu
uliczka w Reszelu © amiga
kościół  św. Apostołów Piotra i Pawła - Reszel
kościół św. Apostołów Piotra i Pawła - Reszel © amiga
wewnątrz kościoła św. Apostołów Piotra i Pawła w Reszelu
wewnątrz kościoła św. Apostołów Piotra i Pawła w Reszelu © amiga
w stronę wyjśćia
w stronę wyjśćia © amiga
Znaleziona czaszka
Znaleziona czaszka © amiga
Przy kościele rozmawiamy z osobą opiekującą się nim, chce nas wpuścić na wieżę, ale... nie mamy aż tyle czasu, szukamy czaszki i powoli uciekamy z miasta. Do Bisztynka jeszcze trochę drogi, wygląda na to, że tam też znajdziemy kilka atrakcji. Opis brama Lidzbarska, działa na wyobraźnię. 

Rynek w Reszelu
Rynek w Reszelu © amiga
Góry Mazurskie
Góry Mazurskie © amiga
Jazda samochodem po polu ;)
Jazda samochodem po polu ;) © amiga
Wnętrze kościoła w Bisztynku
Wnętrze kościoła w Bisztynku © amiga

Na miejscu okazuje się, że miasto zaniedbane, nijakie, a sama brama... cóż... nijaka... chyba nie tego oczekiwałem, chwilę rozmawiamy z jedną z mieszkanek, opowiada nam ciekawe historię, dowidzieliśmy się, że ksiądz przekazał stary kościół miastu, w tej chwili odbywają się tam spotkania kulturalne. Fajnie, że nie popadł w ruinę, że ktoś się nim opiekuje, ktoś o niego dba. 

Brama Lidzbarska w Biszynku
Brama Lidzbarska w Biszynku © amiga
Kościół poewangelicki w Bisztynku - teraz galeria
Kościół poewangelicki w Bisztynku - teraz galeria © amiga
Panorama okolic Bisztynka
Panorama okolic Bisztynka © amiga

Z Bisztynka ruszamy do Lidzbarka, najkrótsza droga szutrami, powinna nam sporo skrócić, nie jest źle, choć rowerami telepie. W okolicach Sułowa droga miała być asfaltowa, a jest utwardzona kamieniami, jakimiś otoczakami. Chyba wolę już kostkę granitową... Kość ogonowa obiła się do końca... boli.. 

Kościół pw. Świętego Krzyża w Sułowie
Kościół pw. Świętego Krzyża w Sułowie © amiga

W końcu docieramy do Lidzbarka, krążymy po centrum, co chwilę zdjęcia, przy jednym z kościołów mały zgrzyt, zakonnica w dość perfidny sposób mnie wywaliła ze środka z hasłem zamykamy. I tyle z szukania czaszki. Dobrze, że Karolina wcześniej weszła :)

Jakiś dowcipny puścił tędy Green velo
Jakiś dowcipny puścił tędy Green velo © amiga
Zamek w Lidzbarku Warmińskim
Zamek w Lidzbarku Warmińskim © amiga
Pod zamkiem w Lidzbarku Warmińskim
Pod zamkiem w Lidzbarku Warmińskim © amiga
Oranżeria Krasickiego w Lidzbarku Warmińskim
Oranżeria Krasickiego w Lidzbarku Warmińskim © amiga
Parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Lidzbarku Warmińskim
Parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Lidzbarku Warmińskim © amiga

Po dobrych kilkudziesięciu minutach odwiedzamy jeszcze Biedronkę i kierujemy się na peryferia miasta odszukać kwaterę... Kluczenie po uliczkach zajmuje nam trochę czasu. W końcu jesteśmy na miejscu, można zejść z siodełek... Witają nas gospodarze, ponownie mamy prawie całe piętro tylko dla siebie. Wieczorem ustalamy jeszcze trasę na dzień kolejny, ustalamy kierunki... Wybór pada na Braniewo :) Przywitamy się z zalewem Wiślanym... 

Dzień był intensywny, spory dystans przejechany, sporo miejsc odwiedzone, szkoda tylko, że nie zwiedziliśmy Gierłoży, tyle, że na to miejsce trzeba by zarezerwować kilak godzin. Jednak jest powód by tą okolicę nawiedzić ponownie.... za jakiś czas oczywiście. 

Dzięki Karolina za kolejny cudowny dzień spędzony na rowerze... 

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień drugi

Wtorek, 8 maja 2018 · Komentarze(5)
Uczestnicy

Dzień zaczyna się dość wcześnie, jest 6:00 gdy pieje kogut... pora wstać, plan napięty, musimy dotrzeć z rana do Białegostoku, rozwiązać problem hamulców. Spoglądamy na mapę i najbliższą stację mamy w Geniuszach, wsiadamy na rowery i jedziemy, tyle, że skręcamy nie tak i grzęźniemy na  jakiejś łące może 100m przed stacją. O przejściu nie ma mowy, przed nami fosa wypełniona wodą. Zawracamy, na dokładkę z daleka widzimy pędzący pociąg. Tym już nie pojedziemy. Kolejny dopiero za trochę ponad godzinę. Nie ma jednak tego złego. Możemy wrócić do Sokółki :) odwiedzamy tam kilka miejsc zaznaczonych na mapie. 

Urząd Miejski w Sokółce
Urząd Miejski w Sokółce © amiga
Cerkiew pw. św. Aleksandra Newskiego
Cerkiew pw. św. Aleksandra Newskiego © amiga
Wewnątrz kościoła św. Antoniego Padewskiego
Wewnątrz kościoła św. Antoniego Padewskiego © amiga
Boczna nawa kościoła św. Antoniego Padewskiego
Boczna nawa kościoła św. Antoniego Padewskiego © amiga
Kirkut w Sokółce
Kirkut w Sokółce © amiga
Kirkut w Sokółce
Kirkut w Sokółce © amiga

Czas mija powoli, jednak przyszła pora by skierować się na stację, tam na miejscu jeszcze szybka kawa w barze dworcowym. Sam budynek nie zachwyca, zdaje się, że trwa remont. Niemniej kawa dobra... stawia nas nieco na nogi. Jeszcze chwilę czekamy na pociąg... przyjeżdża nowa jednostka, wewnątrz kilku rowerzystów z sakwami jadącymi do Warszawy. Wymieniamy uprzejmości :)

W drodze do Białegostoku
W drodze do Białegostoku © amiga

Po około 30 minutach jesteśmy w Białymstoku, radzę się google maps odnoście pobliskich sklepów rowerowych, nawigacja wyprowadza nas jednak początkowo w pole, na miejscu okazuje się, że firma się zlikwidowała jakiś czas temu. Trudno. Po kolejnej konsultacji i telefonie do sklepu po drugiej stronie dworca okazuje się, że klocki... chyba są, sprzedawczyni informuje nas, że ma 2 pudła klocków, więc jest szansa że te których potrzebujemy też tam będą :) Po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu. Ten sklep jest nam znany... jakieś 3 lata temu też tutaj poszukiwaliśmy czegoś. 

Przy dworcu PKP w Ełku
Przy dworcu PKP w Ełku © amiga

Klocki są :), montaż zajmuje kilka minut, jeszcze szybka regulacja i rower sprawny... Uffff... tylko co teraz? Myślimy o kierunku Tykocin, ale tam już byliśmy. Kierujemy się wzdłuż linii kolejowej na północny-zachód... Po drodze zachęcają nas na postój obiady domowe :), jest coś przed południem. Wczesny obiad? Tak też robimy, możemy na spokojnie rozłożyć mapy... przyjrzeć się okolicy, pomyśleć co dalej. Pada pomysł... do Ełku pociągiem, a później w kierunku Giżycka... 

Sprawdzamy rozkład jazy, mamy szansę, w pobliżu jest dworzec PKP - Białystok Bacieczki. Kierujemy się tam. Pociąg przyjeżdża po kilku minutach... Jazda pociągiem trochę trwa, mamy czas by poszukać noclegu. Dodzwaniamy się do pierwszego miejsca w Miłkach pod Giżyckiem. May przyjechać pokój czeka :) Takie coś lubię.... 

W Ełku meldujemy się około 14:30... miasto zaskakuje, jest piękne, chce się tu jechać, chce się tu przebywać. Focimy po drodze co się da. Wyjeżdżamy drogą 656 i z grubsza jej się będziemy trzymać. 

Ełk - Park Solidarności
Ełk - Park Solidarności © amiga
Kościół Rzymskokatolicki Pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Ełku
Kościół Rzymskokatolicki Pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Ełku © amiga
Wnętrze kościóła Najświętszego Serca Jezusowego w Ełku
Wnętrze kościóła Najświętszego Serca Jezusowego w Ełku © amiga
Ten zegar stary....
Ten zegar stary.... © amiga

Nieco dłuższy postój w Berkowie, pora coś zjeść, wieziemy ze sobą kanapki, gorącą herbatę, mamy niezłe miejsce na odpoczynek. Jest cień, ale są też komary, po raz pierwszy się z nimi spotykamy podczas tej wycieczki. W końcu w okolicy jest sporo stawów, jezior, cieków wodnych. 

W Berkowie
W Berkowie © amiga

Z pełnymi brzuchami ruszamy w dalszą podróż, kolejne krótkie postoje, w Zelkach, Rantach, Pamrach, podziwiamy okolicę, jest piękne. Teren pagórkowaty, cały czas się zmienia, cały czas pojawiają się nowe elementy krajobrazu. 

Kościół  pw. Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej w Zelkowie
Kościół pw. Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej w Zelkowie © amiga
Wewnątrz kościoła w Zelkowie
Wewnątrz kościoła w Zelkowie © amiga

Okolice Zelek - jakieś stare gospodarstwo?
Okolice Zelek - jakieś stare gospodarstwo? © amiga
Kościół pw. MB Częstochowskiej w Grabniku
Kościół pw. MB Częstochowskiej w Grabniku © amiga
Kościół MB Częstochowskiej w Grabniku
Kościół MB Częstochowskiej w Grabniku © amiga
Jeziorko w tle :)
Jeziorko w tle :) © amiga

Przed Miłkami decydujemy się na szutry, dość mocno powinny nam skrócić drogę, jednak niepokoi nas znak zakaz ruchu i informacja o remoncie. Karolina sprawdza czy po drodze nie mamy jakiejś rzeki na której mogli rozebrać most. Na szczęście nic takiego nie ma, więc można jechać... 

Piękna okolica
Piękna okolica © amiga
Lubię takie panoramy
Lubię takie panoramy © amiga
Zielono mi
Zielono mi © amiga
Krowia góra
Krowia góra © amiga

2 panoramy z tego samego miejsca - pierwsza z telefonu, druga z aparatu, jest różnica
Troszkę szutrów
Troszkę szutrów © amiga
Okolice Miłek
Okolice Miłek © amiga

W Miłkach meldujemy się na kwaterze, chwila rozmowy z właścicielami, są mili, uprzejmi.... zostawiamy bagaże i ruszamy zwiedzać Miłki i zrobić zakupy. To pierwsze wychodzi nam średnio, bo w miejscowości za dużo atrakcji nie ma, jest droga przelotowa, kościół i.... to wszystko ;), pozostaje się skupić na tym drugim elemencie wyjazdu. Sklepy na szczęście pootwierane. Zakupy chwilę trwają, jednak słońce coraz niżej... pora wracać. 

W Miłkowie nad jezorem
W Miłkowie nad jezorem © amiga
Jedna z niewielu atrakcji Miłek ;)
Jedna z niewielu atrakcji Miłek ;) © amiga

Na kwaterze dopada nas głód. W ciągu dnia niewiele jedliśmy, a ostatni konkret dobre kilka godzin wcześniej. Do dyspozycji mamy całe piętro, tak więc  pora na małą przepierkę, kolację... i ustalenie planów na dzień kolejny. A ten zapowiada się intensywny :)

W sumie pomimo problemów ze sprzętem, udało się dzisiaj ogarnąć wszystko, mało tego nie powtarzamy starych tras. Dzień minął bardzo przyjemnie. Zresztą jakby mogło być inaczej gdy w pobliżu jest Karolina :)

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień pierwszy

Poniedziałek, 7 maja 2018 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Poniedziałek 6:00, pora wstać, powoli się przygotować, w planie jeszcze jedno, około 7:00 otwierają pobliski Auchan, jako, że skleroza nie zając ;) to zapomnieliśmy kilka drobiazgów, na szczęście wszystko dostaniemy w markecie. Śniadanie ma przyjechać około 8:30, tak więc mamy trochę czasu by załatwić kilka sprawunków :)

Białystok jako miasto średnio mi się podoba, zresztą mam uraz do dużych miast, może dlatego, że w nich się wychowywałem, że w nich mieszkałem przez całe życie. Dodatkowo kilka lat temu wraz z Karoliną odwiedziliśmy wszystkie ciekawsze miejsca... odpuszczamy sobie zwiedzanie miasta. Plan na dzisiaj jest ambitny, Supraśl, Królowy Most, Krynki, Kruszyniany, Sokółka. Część tych miejscowości znalazła się na liście przez film "U Pana Boga w Ogródku" i 2 kolejnych części... może uda nam się odszukać miejsca z filmu... kto wie... 

Remont dróg, green velo też rozkopane
Remont dróg, green velo też rozkopane © amiga

Droga na Supraśl niestety nie jest wymarzona, w wielu miejscach drogi rozkopane, szlak green velo nie istnieje, jedynie znaki wskazują, że kiedyś był... zresztą szlak średnio nas interesuje, nie dość, że trochę dookoła, to na dokładkę po terenie na co nie mamy ochoty jadąc z sakwami. Lepsze są szosy.... byle nie za bardzo ruchliwe. Tych nie lubię. Zresztą co za przyjemność jechać pomiędzy gnającymi samochodami. Boczne drogi czy nawet te wojewódzkie są dość spokojne, przynajmniej w tej części polski. 

Po dość długim przelocie docieramy do Supraśla... drogi rozkopane, szkoda, w między czasie Karolina sygnalizuje, że hamulce jej szaleją, o ile przedni daje się jakoś wyregulować to tylny stawia się okropnie. Coś poprawiłem i po kilometrze problem wraca. 

Supraśl - Kaplica grobowa rodziny Buchholtzów
Supraśl - Kaplica grobowa rodziny Buchholtzów © amiga
Supraśl - Kaplica pw. Wszystkich Świętych
Supraśl - Kaplica pw. Wszystkich Świętych © amiga
Supraśl - Cerkiew Św. Jana Teologa
Supraśl - Cerkiew Św. Jana Teologa © amiga
Supraśl - Prawosławny Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy
Supraśl - Prawosławny Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy © amiga
Supraśl - w bramie przed monasterem
Supraśl - w bramie przed monasterem © amiga
Z drugiej strony bramy
Z drugiej strony bramy © amiga

Przed monasterem coś mnie tknęło... sprawdzam stan klocków w bocianie... okładziny nie istnieją, sprężynka się piłuje, stąd ten dźwięk, to ocieranie... wszystko jasne.Tylko co teraz... o rowerowym w Supraślu możemy jedynie pomarzyć, na dokładkę to hamulce hydrauliczne tarczowe, widzę to w czarnych barwach... Rozmawiamy chwilę i skrócimy trasę podjedziemy do Sokółki tam jest szansa na cokolwiek rowerowego. Wpadam, jednak na inny pomysł... jako że Karolina głównie używa tylnego hamulca, a przednie klocki są prawie nietknięte to... może by je zamienić? z przodu rozepchnąć zaciski i .... nie używać tego haulca... 10 minut później pierwszy test. zdecydowanie lepiej... Niemniej odpuszczamy sobie Królowy Most i Kruszyniany, może uda się je odwiedzić przy kolejnej wizycie w tej okolicy. Jako, że hamulec działa i to całkiem sprawnie to Karolina namawia mnie na podjechanie do Krynek a dopiero później do Sokółki. 

Supraśl - Kaplica Prawosławna pw. Św. Jerzego
Supraśl - Kaplica Prawosławna pw. Św. Jerzego © amiga
Kopna góra - Pomnik powstańców 1831
Kopna góra - Pomnik powstańców 1831 © amiga
Przed pomnikiem powstańców z 1831
Przed pomnikiem powstańców z 1831 © amiga
Morowy krzyż w okolicach Poczopka
Morowy krzyż w okolicach Poczopka © amiga
Silvarium - ogród leśny
Silvarium - ogród leśny © amiga

Droga... góra, dół, góra, dół przez zielony las.... tylko szkoda, że po drodze w zasadzie niczego nie ma, wypatrujemy nawet najzwyklejszego krzyżyka... jedyne 2 przerwy przy pomniku w okolicach Kopnej góry i przy Silvarium tuż przed Krynkami. Po głowie zaczyna mi chodzić jakiś obiad, w Krynkach jest gospoda, może tam? W centrum obiad kończy się na krótkim postoju przy sklepie, jakiś baton, coś do picia i objeżdżamy miasto, małe ale sporo ciekawych miejsc. Pod koniec postanawiamy podjechać pod dranicę Polsko-Białoruską. Tam pakujemy się pod zakaz łapie nas też foto-pułapka. Kilka minut później gdy wracamy zatrzymują nas pogranicznicy. Na szczęście są nastawieni pokojowo, raczej rozbawieni. Chwilę rozmawiamy, sprawdzają nas, zaskoczyło nas, że nie jesteśmy notowani, nikt nas nie poszukuje ;) Cóż... pora skierować się na Sokółkę. W między czasie jeszcze odwiedzamy Synagogę i pobliski cmentarz. Pewnie nieprędko będziemy tutaj po raz kolejny. 

Biblioteka publiczna Krynki
Biblioteka publiczna Krynki © amiga
Krynki - cerkiew pw. Narodzenia NMP
Krynki - cerkiew pw. Narodzenia NMP © amiga
Krynki - Synagoga Kaukaska
Krynki - Synagoga Kaukaska © amiga
Zbliżamy się do granicy państwa
Zbliżamy się do granicy państwa © amiga
Zasieli na granicy Unii Europejskiej
Zasieli na granicy Unii Europejskiej © amiga
Kaplica na cmentarzu w Krynkach
Kaplica na cmentarzu w Krynkach © amiga
Ładne kwiatki
Ładne kwiatki © amiga
Krynki - Prawosławna kaplica cmentarna
Krynki - Prawosławna kaplica cmentarna © amiga
Droga przed nami
Droga przed nami © amiga
Trochę z górki i trochę pod górkę
Trochę z górki i trochę pod górkę © amiga

Kolejny długi przelot, w Sokółce meldujemy się w okolicach 17, okazuje się, że w mieście są 2 sklepy rowerowe. Otwarte do... 17.. masakra. Udaje się dorwać jednego właściciela, chwila rozmowy i poszukiwanych przez nas klocków nie ma. Do właściciela drugiego sklepu dodzwaniamy się do domu, sytuacja podobna. Jeszcze zaczepia nas jakiś serwisant ze sklepu. Niestety efekt ten sam...  Jutro musimy pozmieniać plan... ale to jutro. 

Sokółka - cerkiew pw. Aleksandra Newskiego
Sokółka - cerkiew pw. Aleksandra Newskiego © amiga

Podjeżdżamy na kwaterę, zostawiamy bagaże, rozmawiamy z właścicielami, okazuje się, że organizują wycieczki rowerowe po okolicy :). Mamy sporo czasu, Karolina namawia na Bohoniki... to niedaleko, ale dojeżdżając do Sokółki odpuściliśmy je ze względu na sklepy rowerowe. Teraz nie ma już takiego parcia, wiemy, że dzisiaj więcej nie zrobimy z tym problemem. 


Kopalnia przed Bohonikami
Kopalnia przed Bohonikami © amiga
Bohoniki - tablica informacyjna
Bohoniki - tablica informacyjna © amiga

W Bohonikach odwiedzamy Meczet, okazuje się, że kobieta opiekująca się nim wpuszcza nas do środka, opowiada historię, zagaduje, zostawiamy tam kilka zł :) w podzięce...  I o ile w TV słyszy się jacy to niedobrzy są Islamiści, to tutaj wygląda to inaczej, wszyscy są nastawieni pokojowo, nikomu nikt nie narzuca niczego. Wiara w końcu jest indywidualna, nie powinno się jej narzucać, a walka w jej imię jest głupotą. Fanatycy zdarzają się niestety wszędzie, w każdej wierze, pod każdą szerokością geograficzną i to jest niebezpieczne. Tutaj Meczet traktuję jako ciekawostkę... pierwszy raz w życiu w czymś takim byłem, nie żałuję i z chęcią odwiedzę kolejne,  w Polsce jest niestety jeszcze tylko jeden. 

Meczet w Bohonikach
Meczet w Bohonikach © amiga
W Meczecie :) - jednym z 2 w Polsce
W Meczecie :) - jednym z 2 w Polsce © amiga
Na ścianach w Meczecie
Na ścianach w Meczecie © amiga
Skromnie, ale ciekawie
Skromnie, ale ciekawie © amiga

Wyjeżdżając z Bohoników odwiedzamy pobliski Mizar, podobno największy w Polsce. Kilka elementów zaskakuje, ale to zwyczaje, wiara itd... Inne to od wiary katolickiej, ale czy gorsze, czy lepsze? Pewnie ani jedno ani drugie. 

Mizar w Bohonikach
Mizar w Bohonikach © amiga
Największym istniejący mizar w Polsce - Bohoniki
Największym istniejący mizar w Polsce - Bohoniki © amiga
Groby w większości skierowane na wschód
Groby w większości skierowane na wschód © amiga

W Sokółce mamy jeszcze chwilę czasu więc troszkę zwiedzamy, kilka fot to tu, to tam. Tyle, że zaczyna się robić chłodno i ciemno. Szybkie zakupy w Biedronce i lecimy na kwaterę. 

Uwielbiam ten uśmiech
Uwielbiam ten uśmiech © amiga
Już zachodzi słoneczko
Już zachodzi słoneczko © amiga

Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Antoniego Padewskiego
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Antoniego Padewskiego © amiga
Sokółka -  Parafia pw. św. Antoniego Padewskiego
Sokółka - Parafia pw. św. Antoniego Padewskiego © amiga
Sokółka - brama przy kościele św. Antoniego Padewskiego
Sokółka - brama przy kościele św. Antoniego Padewskiego © amiga
kościół św. Antoniego Padewskiego w Sokółce
kościół św. Antoniego Padewskiego w Sokółce © amiga
Bociany szykują się do snu
Bociany szykują się do snu © amiga

Późna kolacja i omawiamy plany na jutro, te mocno zmieniamy. Plan na poranek to posiłkowanie się pociągiem. Dojedziemy do Białegostoku tam kupimy klocki, a później skierujemy się na zachód. Zresztą zobaczymy co wyjdzie...

To był długi, bardzo długi dzień.... wiele atrakcji, spory kawałek objechany, wiele miejsc zwiedzonych. Wycieczka zaplanowana jak zwykle przez Karolinę :) Dzięki :) Bez Ciebie to by nie wypaliło... Męczyły długie puste przeloty, zabijała temperatura, ale było fajnie i na dokładkę w wymarzonym towarzystwie  :)

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień zero

Niedziela, 6 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Dzień... od dawna zapowiadał się pokręcony... Z rana komunia chrześnicy... po południu wyjazd do Białegostoku. Miało być Morze... ale jak to zwykle bywa problemy z PKP zrobiły swoje. Tak wiec mamy Bilety do Białegostoku... Wyjazd około 17 z Koluszek, po drodze do zabrania rzeczy, rowery, trzeba się przebrać... Jestem pewien, że czegoś zapomniałem, tylko czego? Okaże się to pewnie już na miejscu. Szykuje się istne wariactwo. 
Z komunii zrywamy się przed 14... czasu mało. Gnamy samochodem do Tomaszowa i później do Koluszek. Na stacji jesteśmy 10 minut przed czasem... Ufff.... 

4 godziny jazdy pociągiem + postój 40 minutowy w Warszawie Wschodnie i już jesteśmy w Białymstoku. Nocleg zarezerwowany niedaleko dworca. Wariactwo... dnia powodowało to, że w pociągu nie mamy nic do jedzenia, nic do picia. Szczególnie to drugie daje się we znaki. W Białymstoku jedziemy na kwaterę. Po zameldowaniu ruszam samotnie na poszukiwanie czegoś otwartego, najlepiej stacji benzynowej, trochę krążę, ale trafiam. Mamy picie, mamy jedzenie. nie umrzemy :)

Szybka kolacja i pora spać... jutro pobudka o 6:00, pewnie godzinę później wyjazd z miasta... Wstępnie plan jest ustalony, a co wyjdzie... to się okaże w trakcie... 

Piękne kwiatki
Piękne kwiatki © amiga

Z Przysuchy do Szydłowca z Karoliną...

Wtorek, 1 maja 2018 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Dzień zaskakujący, wyjeżdżam z domu około 5 z lekkim hakiem. Kierunek Tomaszów Mazowiecki, wtem dostaję informację, może byśmy tak wpadli na godzinę do Szydłowca? ;)

Już z Karoliną jedziemy dalej do Przysuchy, tam będzie "baza". Przyznam się, że jestem lekko nieprzygotowany, bo pierwotna myśl to były północne rubieże Łódzkiego. Nie mam mapy, jednak Karolina dzieli się swoimi. Dzięki :)

Około 10 ruszamy rowerami, kierujemy się mocno na południe, pod wiatr, przynajmniej tak nam się wydaje. Postanawiamy raczej unikać terenu, chyba nie warto walczyć z nim. Tym bardziej, że dzień zapowiada się gorący... 
Pozostałości młyna w okolicach Przysuchy
Pozostałości młyna w okolicach Przysuchy © amiga
Mleczowe pole
Mleczowe pole © amiga
Palisada chroniąca prywatną posesję
Palisada chroniąca prywatną posesję © amiga
Pomnik w Ruskim Brodzie
Pomnik w Ruskim Brodzie © amiga
Pomnik przed Niekłaniem Wielkim
Pomnik przed Niekłaniem Wielkim © amiga
Po drodze uwieczniamy na cyfrowych kliszach wszystko co się da, jest tego całkiem sporo, co kilka km mijamy jakiś pomnik z okresu II wojny światowej. Nieco więcej czasu spędzamy w Niekłaniu Wielkim, z daleka widzimy pozostałości po hucie, dokładnie chodzi o wieżę. Ciekawe co w niej było pierwotnie. Niemniej jest na terenie zakładu bez opcji dostępu za to sprawia wrażenie całkiem niezłego stanu. Nieco dalej jest kościół na górce, zabytkowe zabudowania, młyn nieoznaczony na mapie.  
Pozostałości huty z 19 wieku w Niekłaniu Wielkim
Pozostałości huty z 19 wieku w Niekłaniu Wielkim © amiga
Parafia rzymskokatolicka św. Wawrzyńca w Niekłaniu Wielkim
Parafia rzymskokatolicka św. Wawrzyńca w Niekłaniu Wielkim © amiga
W Niekłaniu Wielkim
W Niekłaniu Wielkim © amiga
Stary młyn w Niekłaniu Wielkim
Stary młyn w Niekłaniu Wielkim © amiga
Karolina jak zwykle uśmiechnięta :)
Karolina jak zwykle uśmiechnięta :) © amiga
Za Niekłaniem Wielkim wjeżdżamy na teren rezerwatu "Skałki Piekło", nie liczę na wiele, jednak gdy jesteśmy na miejscu okazuje, się, że jest to całkiem spore, przypominają te które widzieliśmy na jurze... może tylko kolor inny :) To czego nie ma w tym miejscu w stosunku do skałek jurajskich to... śmieci. Jest czysto, turyści i miejscowi nie zostawiają śmieci. Tak chyba powinno być wszędzie. Na jurze normą jest to, że pod prawie każdym ciekawszym miejscem można natknąć się na butelki po piwie, jakieś puszki, czy plastikowe opakowania. 
W rezerwacie skałki Piekło pod Niekłaniem
W rezerwacie skałki Piekło pod Niekłaniem © amiga
Skałki Piekło pod Niekłaniem
Skałki Piekło pod Niekłaniem © amiga
Prawie jak na jurze
Prawie jak na jurze © amiga
Skałki... spore są
Skałki... spore są © amiga
Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga
Trafiliśmy do Piekła..., a może do Nieba?
Trafiliśmy do Piekła..., a może do Nieba? © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga
Teodorowi Zielińskiemu
Teodorowi Zielińskiemu © amiga
Wyjeżdżając z rezerwatu stajemy na poboczu w lekkim cieniu, wśród kwitnących mleczy :), pora na banana, pora na Grześka, pora się napić, chwilę odsapnąć. Omawiamy na szybko dalszą drogę, ta nie jest skomplikowana... jednak dopiero podczas jazdy okazuje się, że piłujemy kilka km pod górkę... tylko tego zjazdu coś nie widać... 
Mleczowa kraina
Mleczowa kraina © amiga
Kolejny pomnik na trasie
Kolejny pomnik na trasie © amiga
Okolice Huty koło Szydłowca
Okolice Huty koło Szydłowca © amiga
Dopiero w okolicach Huty mijamy szczyt, teraz rowerki mkną w dół, do centrum Szydłowca nie trzeba pedałować...  a w centrum... zastaje nas 14, pora coś zjeść. rozglądamy się i... jedyne co jest otwarte to kebabownia. Na rynku jest sporo więcej, zbliżają się dni Zygmuntowskie, niby budy rozstawione, niby jest sprzedaż, ale po diabła nam miś, czy precel... Wybieramy opcje talerz wołowiny i talerz kurczakowy... Jadałem co prawda lepiej, ale nie jest źle, za to porcje dla konia, mimo tego, że zamawialiśmy małe porcje. Z tak wypełnionymi brzuchami będzie się ciężko kręciło. 
Szydłowiec :)
Szydłowiec :) © amiga
Droga za nami
Droga za nami © amiga
Ratusz w Szydłowcu
Ratusz w Szydłowcu © amiga
Jest i czaszka
Jest i czaszka © amiga
Dzwonnica przy kościele w Szydłowcu
Dzwonnica przy kościele w Szydłowcu © amiga
Stare Graffiti
Stare Graffiti © amiga
Kaplica przy kościele, szkoda, że zamknięta
Kaplica przy kościele, szkoda, że zamknięta © amiga
Ratusz w Szydłowcu
Ratusz w Szydłowcu © amiga
Zamek i park w Szydłowcu
Zamek i park w Szydłowcu © amiga
Niesamowicie jest
Niesamowicie jest © amiga
Synagoga w Szydłowcu
Synagoga w Szydłowcu © amiga
Samo miasteczko zrobiło przyjemne wrażenie, czuć historię, widać ją, mało tego zabytki są odrestaurowane, jeszcze ten zamek otoczony fosą i parkiem :) Minęła dobra godzina gdy postanawiamy ruszyć w drogę powrotną, przez Chlewiska. Nazwa może nie zachęca, jednak wg mapy jest tam trochę atrakcji, szkoda tylko, że do pałacu nie na się normalnie podjechać, dostęp tylko dla gości, bądź po zapłaceniu 15 zł. Trochę to dużo za 5 min pobytu i max kilka zdjęć. Ktoś chyba przegiął. 
Chlewiska - parafia Św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Chlewiskach
Chlewiska - parafia Św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Chlewiskach © amiga
15 zł to chyba przesada
15 zł to chyba przesada © amiga
Pałac Odrowążów w Chlewiskach
Pałac Odrowążów w Chlewiskach © amiga
Korzystamy z okazji i robimy zakupu w sklepie, niby sieciówka, ale zrobiła na mnie paskudne wrażenie, w środku ciemno, sporo ludzi, idzie głównie alkohol, śmierdzi starym mięsem. Kupuję wodę, jakieś frogo i ewakuuję się... Do mety mamy około 25km, obstawiam, że zajmie nam to jakieś 2 godziny, bo jeszcze kilka atrakcji przed nami. Dworek Modrzewiowy, pałac w Borkowicach, stary spichlerz... 
Pomnik przy cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby
Pomnik przy cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby © amiga
Na cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby
Na cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby © amiga
Tablica informacyjna przy dworku modrzewiowym
Tablica informacyjna przy dworku modrzewiowym © amiga
Dworek Modrzewiowy w rzucowie
Dworek Modrzewiowy w rzucowie © amiga
Bociany, pierwsze które zobaczyliśmy
Bociany, pierwsze które zobaczyliśmy © amiga
Panorama okolic Borkowic
Panorama okolic Borkowic © amiga
Pałac w Borkowicach
Pałac w Borkowicach © amiga
Pałac od strony parku
Pałac od strony parku © amiga
Spichlerz w Borkowicach
Spichlerz w Borkowicach © amiga
Wiatr nie che coś specjalnie pomagać, mam wrażenie, że zmienił się lekko kierunek... są miejsca gdzie z górki rower nie jedzie, ale są też inne, teren jest mocno pofałdowany. Wkrótce meldujemy się w Przysusze, objeżdżamy centrum fotografujemy ile wlezie. Gdzieś po 17 w końcu pakujemy się i wracamy do Tomaszowa.
Ładna górka :)
Ładna górka :) © amiga
W Przysusze
W Przysusze © amiga
Oskar Kolberg - Przysucha
Oskar Kolberg - Przysucha © amiga
Synagoga w Przysusze
Synagoga w Przysusze © amiga
Sąd okręgowy - Przysucha
Sąd okręgowy - Przysucha © amiga
Muszka koncertowa w parku
Muszla koncertowa w parku © amiga
Niesamowicie Wybrawione
Niesamowicie Wybrawione © amiga

Po dotarciu do miasta Pazury, pora się przepakować, napić się kawy i... ruszyć w drogę do Katowic. Nastaje chwila pożegnania, mam nadzieję, że kolejna wycieczka już wkrótce... może 3 maja ;) Dzięki Karola za wszystko, za ten dzień, za zaplanowanie wycieczki, za zwroty akcji. Już nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu

Niedzielne kręcenie do Skierniewc z Karoliną :)

Niedziela, 11 marca 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Niedziela od jakiegoś czasu zapowiadała się ciepła, po małej wymianie zdań postanawiamy z Karoliną odwiedzić Skierniewice, jest to jedno z tych miejsc które od jakiegoś czasu są odkładane na później, na przy okazji...
Dzień jest jeszcze niezbyt długi, ale czasu powinno nam starczyć by pojechać tam i z powrotem :).

Moja wycieczka zaczyna się od zapakowania się do pociągu :). Ten o dziwo jest prawie pusty :) W ciągu 2.5 jestem w Rogowie gdzie witam się z uśmiechniętą Tymoteuszką :)

Jako, że Rogów już mamy zwiedzony, ruszamy w kierunku Lipiec Reymontowskich, co prawda byliśmy tam rok temu, ale zostało coś do odwiedzenia, Karolina przeglądając okoliczne atrakcje natrafiła na informację o muzeum regionalnym w tejże miejscowości. Docieramy na miejsce i .... szkoda, że zamknięte, robimy kilka fot z zewnątrz i ruszamy dalej. 

Popiersie Reymonta
Popiersie Reymonta © amiga

Przyłapana za fotografowaniu :)
Przyłapana za fotografowaniu :) © amiga

Lipce Reymontowskie - przy muzeum regionalnym S.W.Reymonta
Lipce Reymontowskie - przy muzeum regionalnym S.W.Reymonta © amiga

Niestety zamknięte, zdjęcia jedynie przez płot
Niestety zamknięte, zdjęcia jedynie przez płot © amiga

Jadąc rozglądam się za otwartymi sklepami, to pierwsza niedziela z zakazem handlu, sama ustawa jest na tyle źle napisana, że w zasadzie niewiele zmienia, obstawiam, że większość wiejskich sklepów będzie otwarta. Jedynie te średnie i duże sklepy czy raczej markety będą pozamykane, jakoś mnie to nie rusza, zupełnie nie przeszkadza, za to małe sklepiki jak najbardziej mile widziane... Tym bardziej, że ciężko by było ze sobą targać wyżywienie na cały dzień ;) A samymi bananami człowiek się nie zadowoli ;)

Kierujemy się na Skierniewice przez Święte Laski i Maków, w tej drugiej miejscowości zaskakuje nas początek nowiutkiej DDRki prowadzącej jak się później okazało do samych Skierniewic, w trakcie zatrzymujemy się kilka razy by zrobić kilak zdjęć czegoś tak unikalnego w Polsce :) na myśl przychodzą mi tylko ścieżki na Słowacji... 
Święte laski :)
Święte laski :) © amiga
Scena na wodzie w Makowie :)
Scena na wodzie w Makowie :) © amiga
Nowiutka DDRka z Makowa do Skierniewic
Nowiutka DDRka z Makowa do Skierniewic © amiga
Takie coś lubię :)
Takie coś lubię :) © amiga
Brakuje tylko ławeczki i może stolika :)
Brakuje tylko ławeczki i może stolika :) © amiga
Staw jeszcze zamarznięty
Staw jeszcze zamarznięty © amiga
Wkrótce osiągamy Skierniewice, od początku było wiadomo, że chwilę się tutaj pokręcimy, odwiedzamy wiec park miejski, zahaczamy o pałac prymasowski, dworzec pkp i starą lokomotywownię. Szkoda, że jest zamknięta, że nie na się wejść na jej teren. Patrząc jednak na stan budynków i lokomotyw przy wejściu to, może nie warto.... 
Nieco zawracamy i stajemy na nieco dłuższą przerwę w Maku.... jest przed 11, ale od świtu nic nie jedliśmy, pora na coś makowego :) i oczywiście kawę :) 
Pałac Prymasowski w Skierniewicach
Pałac Prymasowski w Skierniewicach © amiga
z drugiej strony pałacu Prymasowskiego w Skierniewicach
z drugiej strony pałacu Prymasowskiego w Skierniewicach © amiga
Główna brama parku miejskiego w Skierniewicach
Główna brama parku miejskiego w Skierniewicach © amiga
Niby radzieckie a się zostało ;)
Niby radzieckie a się zostało ;) © amiga
Dworzec PKP w Skierniewicach
Dworzec PKP w Skierniewicach © amiga


Strasznie podniszczony... - na terenie lokomotywowni w Skierniewicach
Strasznie podniszczony... - na terenie lokomotywowni w Skierniewicach © amiga
Dni otwarte...
Dni otwarte... © amiga

Spoglądamy ma pobliskie flagi, łopoczą na wietrze, ale kierunek wskazuje jedno, wracając będzie nam dmuchało w twarz.... oby tylko nas nie wyziębiło.... 

Pora opuścić ciepłą restaurację i skierować się na południe do Tomaszowa Mazowieckiego,  jednak kilkukrotnie stajemy to to to tam, bo coś nas zaintrygowało, coś zwróciło naszą uwagę, a to "okrągły" kościół, a to drewniany domek, jak się później okazało mieszkała w nim Konstancja Gładkowskia. Zaskoczył nas cmentarz miejski, w zasadzie to chyba 2 cmentarze, nowy i stary. Ten drugi kompletnie zdewastowany, porośnięty wysokimi drzewami. 
Kościół pw. św. Jakuba Apostoła
Kościół pw. św. Jakuba Apostoła © amiga
Miejsce zamieszkania Konstancji Gładkowskiej....
Miejsce zamieszkania Konstancji Gładkowskiej.... © amiga
Parafia Garnizonowa Wniebowziecia NMP
Parafia Garnizonowa Wniebowziecia NMP © amiga
Cmentarz komunalny w Skierniewicach, tylko czemu taki zniszczony?
Cmentarz komunalny w Skierniewicach, tylko czemu taki zniszczony? © amiga

Na samym wylocie ze Skierniewic jedziemy leśną drogą, miejscami jest błotniście, innym razem sporo piachu, na szczęście jest mokry i koła się nie zapadają...Wracając odwiedzamy wszystkie możliwe zaznaczone na mapach dworki, młyny... 
Młyn w Strobowie
Młyn w Strobowie © amiga
Dworek w okolicach Podstrobowa
Dworek w okolicach Podstrobowa © amiga
Dworek w okolicach Celigowa
Dworek w okolicach Celigowa © amiga
Dworek w Woli Wysockiej
Dworek w Woli Wysockiej © amiga

W Głuchowie pomimo, że to nie jest wielka miejscowość trochę nam czasu ucieka, bo to wieża przy kościele, a to dworek/niedworek..., stacja kolejni wąskotorowej... Sporo tego. 
Dworek przed Głuchowem
Dworek przed Głuchowem © amiga
Nie wiem czemu ten budynek w Głuchowie był oznaczony jako dworek...., ale może tak jest....
Nie wiem czemu ten budynek w Głuchowie był oznaczony jako dworek...., ale może tak jest.... © amiga
Stara dzwonnica przy kościele św. Michała Archanioła w Głuchowie
Stara dzwonnica przy kościele św. Michała Archanioła w Głuchowie © amiga
Faroż się urządził :)
Faroż się urządził :) © amiga
Stacja kolejki wąskotorowej w Głuchowie
Stacja kolejki wąskotorowej w Głuchowie © amiga

Kierunek Żelechlinek, który nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z kilkoma rzeczami, po pierwsze górki :), po drugie to kościół do którego nie udało nam się nigdy wejść, po trzecie wiatr w twarz... Zawsze gdy tędy jechaliśmy wiatr nam nie pomagał...  W centrum robimy krótką przerwę na szybkie picie i jedzenie :) 
Kościół w Żelechlinku pw. św. Bartłomieja Apostoła
Kościół w Żelechlinku pw. św. Bartłomieja Apostoła © amiga
Co jakiś czas spoglądamy na zegarki, w zasadzie mamy jeszcze trochę czasu, ale jazda pod wiatr nie sprawia specjalnie frajdy, przed Tomaszowem Karolina proponuje mi poprowadzenie nieco inną trasą w kierunku Wolborza, tak bym mógł dojechać na czas na pociąg, dzięki temu oszczędzam dobre kilka km :)

Rozstajemy się w okolicach Jadwigowa, jest kilka minut po 17, do Moszczenicy mam jakie 17 km i około godziny czasu. Powinienem zdążyć.  Gnam trochę na wariata, 4 litery bolą mnie strasznie, odliczam kolejne km, spoglądam co chwilę na czas... naciskam mocniej, staram się wykrzesać z siebie resztki sił by dojechać na czas... 
W Moszczenicy jestem około 17:55, mam ponad 10 minut czasy do odjazdu.
Zmęczony, spocony, ale szczęśliwy wsiadam do pociągu, przede mną kilka godzin jazdy... 

Dzięki Karola na wyciągnięcie mnie w niedzielę na wycieczkę :) Ech gdyby nie Ty....

W nowy rok z Karoliną :)

Poniedziałek, 1 stycznia 2018 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Jakoś trzeba zacząć nowy rok, wizji było kilka, wygrała ta wyjazdowa. Wczesnym rankiem 1 stycznia wsiadam na dworcu PKP w Katowicach do pociągu jadącego do Koluszek. 
Nieco wcześniej jechał osobowy, ale odpuściłem go, byłem pewien, że po sylwestrze pod spodkiem będę mógł się upić samym zapachem. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem dzisiaj jest IC. 
Po przeciwnej stronie siedzi tatuś z dwoma synami. Oczywiście imprezowali, jadą do Warszawy, dzieci grają na tel. a tatuś dalej daje w trąbę. W czasie gdy dojeżdżam do Koluszek wypił 4 piwa, puszki już zaczęły się wywracać,  starszy syn zaczął wrzeszczeć, bo piwo było wszędzie... Brawo dla tatusia. 

W Koluszkach wsiadam na rower, i jadę do Zaosia gdzie jestem umówiony z Karoliną. Po drodze podziwiam niesamowity wschód słońca. 
Wschód słońca gdzieś za Koluszkami
Wschód słońca gdzieś za Koluszkami © amiga
Na stacji Zaosie
Na stacji Zaosie © amiga
Na miejscu mam trochę czasu, czuję że wieje solny wiatr gdzieś z południa, jest około 5 stopni. Jak na tą porę roku nie jest źle :), tym bardziej, że rok temu było zdecydowanie chłodniej. Po kilku minutach przyjeżdża szynobus. Wysiada Karolina, szybkie powitanie i ruszamy, długi nie ma co siedzieć, bo wiatr nas załatwi. Słońce nieco wyżej, ale na niebie pojawiło się sporo chmur. Wg prognoz nie powinno padać, a temperatura ma wzrosnąć. Pierwsze kilkanaście km to głównie jazda, pogaduchy w tracie i żywego ducha na drogach. Samochody pojawiają się raz na kilkadziesiąt minut. Coś niesamowitego, zdaje się, ze większość prawdziwych Polaków dogorywa. Zresztą co można robić w taki dzień ;) Siedzieć w domu i oglądać Tv reżimową? Nie to nie dla nas. 
słońca ma problem by się przebić
słońca ma problem by się przebić © amiga
Nieco dłuższy postój fundujemy sobie w Starych Bylinach, niedaleko dworu na przystanku autobusowym. Jego konstrukcja zaskakuje, ma miejsca na rowery :), jest zamknięty prawie z wszystkich stron. Posilamy się Grześkami :)
Dwór w Starych Bylinach
Dwór w Starych Bylinach © amiga
Maszyny zaparkowane, pora coś zjeść
Maszyny zaparkowane, pora coś zjeść © amiga
Przy takiej temperaturze pić się nie chce, zresztą to co za przyjemność pić zimną wodę, zaczyna nam się marzyć gorąca kawa, herbata, liczymy na to, że w Rawie Mazowieckiej będzie coś otwarte. Jedziemy więc dalej, zahaczając o drewniany kościółek w pobliskich Boguszycach. 
Młyn w Boguszycach
Młyn w Boguszycach © amiga
Nad Rawką
Nad Rawką © amiga
Chwilą odpoczynku
Chwilą odpoczynku © amiga
Na miejscu okazuje się, że jest zamknięty, trochę szkoda, bo zdjęcia w gablocie wskazuję, że środek jest ciekawy. Gdy wychodzimy za bramę, widzimy, że ktoś podjeżdża, ja obstawiam że to Kościelny, Karolina mówi że faroż ;) Nie próbujemy rozwikłać tej zagadki. Za to zostajemy zaproszenie do środka. 
Kościół p.w. św. Stanisława, Biskupa i Męczennika
Kościół p.w. św. Stanisława, Biskupa i Męczennika © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga
Wnętrze jest nieogrzewane, ale i tak jest dość przyjemnie, przynajmniej nie wieje. Kilka zdjęć i jedziemy do Rawy Mazowieckiej. 
Piękne wnętrze kościoła
Piękne wnętrze kościoła © amiga
Stajenka jeszcze jest
Stajenka jeszcze jest © amiga
Skromnie, ale chyba o to chodzi
Skromnie, ale chyba o to chodzi © amiga
Piękne zdobienia kościoła
Piękne zdobienia kościoła © amiga
Zahaczamy o zalew Tatar, o tej porze roku nie wygląda jakoś specjalnie, choć z informacji wynika, że latem dzieje się, jest ośrodek sportów wodnych, jest plaża, są ryby...  Cóż... Pora pojechać do centrum. Szukamy jakiejś otwartej restauracji, miny nam rzedną, prawie wszystko zamknięte, jedynie sklepu z alkoholem zapraszają do środka, ale nie o to nam chodzi. 
Zalew Tatar w Rawie Mazowieckiej
Zalew Tatar w Rawie Mazowieckiej © amiga
Zatrzymujemy się w centrum na placu Piłsudskiego, trwa msza, głośniki transmitują ją na zewnątrz, słyszę, musimy uzbierać XXX milionów na remont, uzbieraliśmy, tyle. Jak dla mnie jest to obrzydliwe, tylko kasa, kasa, kasa... jak to jest są księża i są Rydzyki, żerujące na ludzkiej słabości, głupocie, wyciągające kasę nie dając nic w zamian. Trochę wkurzeni jedziemy dalej fotografując to tu to tam. 
Kościół p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP w Rawie Mazowieckiej
Kościół p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP w Rawie Mazowieckiej © amiga
Urząd Miasta Rawa Mazowiecka
Urząd Miasta Rawa Mazowiecka © amiga
Odszukanie zamku trochę nam zajmuje, w końcu podjeżdżamy z tyłu, kawałek przez podmokłą łąkę. Sam zamek wygląda smętnie, został tylko fragment, nieźle zabezpieczony. Pewnie na wiosnę w lato wiele się tutaj dzieje. Dziś niewiele osób trafiło w to miejsce. 
W drodze na zamek
W drodze na zamek © amiga
Pod zamkiem w Rawie Mazowieckiej
Pod zamkiem w Rawie Mazowieckiej © amiga
Uśmiechnięta Karolina :)
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga

Wyjeżdżając z Rawy szukamy jakiejś stacji Orlenu, tam jest kawa, jest coś ciepłego i.... odkrywamy Maka :) Jest otwarty, pakujemy się do środka. Potrzebujemy przerwy, potrzebujemy jedzenia, picia. Trochę stawia nas to na nogi, po kilkunastu minutach możemy ruszyć w drogę powrotną, do Tomaszowa Mazowieckiego. Jedziemy wzdłuż Autostrady korzystając z dróg serwisowych. Szybko okazuje się, że wiatr postanowił nas wykończyć, wieje z południowego zachodu, dokładnie w twarz. Są chwile gdy 10 km/h to wszystko na co nas stać. Jazda trwa wieki... W Tomaszowie podjeżdżamy jeszcze na chwilę ma myjnię, stację benzynową. 

Zmiana nawierzchni ;)
Zmiana nawierzchni ;) © amiga

Nieco później musimy się pożegnać, mam około 2 godziny do pociągu, co prawda są jeszcze późniejsze opcje dojazdu, ale lepiej nie kusić losu, w końcu nie wiadomo jak pociągi będą dzisiaj jeździły. 
Gnam najkrótszą drogą do Piotrkowa Trybunalskiego, wiatr daje popalić, cały czas kieruję się dokładnie na południowy-zachód z którego wieje. 2 razy staję na minutę, muszę się napić... Zaczynam odczuwać solidne zmęczenie, a do mety jeszcze kawałek. Gdzieś w okolicach Wolborza zapadają kompletne ciemności. Droga nieoświetlona, ale lampki daj radę. W Piotrkowie jestem pół godziny przed odjazdem pociągu, kupuję bilet, coś do picia w sklepie i toczę się na peron. 

W pociągu niesamowicie ciepło. Szkoda, że sygnał z komórki tak rwał. Przesiadka w Częstochowie i po 21 jestem w Katowicach. Dziwnie zimno się zrobiło, z ust leci para. Temperatura spadła do około zera. Jadąc do domu obserwuję czy gdzieś nie zobaczę lodu... 
W domu marzę tylko o gorącej kąpieli i ciepłym łóżku... 
Dzień był intensywny, nowy rok nieźle rozpoczęty, mam tylko nadzieję, że żadne z nas się nie rozchoruje. Dzięki Karolina za wspaniałą wycieczkę :) Było niesamowicie..., gdyby jeszcze tak nie wiało :)

Wycieczka z Karoliną od Częstochowy do Radomska

Niedziela, 5 listopada 2017 · Komentarze(3)
Uczestnicy

Dawno nie jeździłem na rowerze, minęło dobre 5 dni... Cały ten tydzień to było wariactwo... Wczoraj w sobotę niespecjalnie miałem jak się wyrwać, ale za to niedziela.... będzie dla nas ;)

Wyjeżdżam z Katowic coś koło 7:00, kierunek Częstochowa. Drogi mi się specjalnie nie dłuży, mam co robić. Czas zleciał. Wysiadam w Częstochowie i mam chwilę czasu, by się ogarnąć. Kilka minut później dociera Karolina. To ona wpadła na pomysł tej wycieczki. Ze względu na krótki czas jaki mamy trasa nie wydaje się ambitna. w linii prostej około 40 km. Ale oczywiście my nie jeździmy w linii prostej ;) to nie dojazd do pracy... Jest dzień wolny, który trzeba wykorzystać. Jesień już w pełni, słońce już nie grzeje tak bardzo. Zapowiedzi kończą się na około 15 stopniach. Zmrok zapada około 16... Tak więc wybrany dystans jest dostosowany do warunków i tego co chcemy zobaczyć :)

Stoi przy stacji Lokomotywa
Stoi przy stacji Lokomotywa © amiga

Wyjazd z Częstochowy, to problem... szczególnie jak się zna tylko główne drogi, z mapy wynika, że najlepsza dla nas opcja to kierunek na Mstów, gdzieś w połowie odbijemy na północ. Zaskakują góreczki, w sumie powinniśmy o tym wiedzieć, w końcu to jeszcze Jura.W krótkim czasie jesteśmy rozgrzani... tyle, że nie ma co ryzykować i zdejmować z siebie kurtki. Chłodny wiatr daje o sobie znać. Tyle, że w słońcu jest bardzo przyjemnie, ciepło... a wysiłek robi swoje :)
Podziwiamy krajobrazy, pejzaże... Zatrzymujemy się co jakiś czas by zrobić kilka zdjęć. By coś z tej wycieczki zostało na dłużej... 
Szukamy starego cmentarza, czy raczej mogiły, nie udaje jej się znaleźć, być może jest zniszczona, zdewastowana, a może po prosty pokryły ją opadające kolorowe liście. Nie ma większego sensu długo sterczeć w jednym miejscu, w końcu to nie zawody na orientację ;) A to w końcu początek naszej wycieczki ;), będą inne "atrakcje". 
Warta w okolicach Mirowa
Warta w okolicach Mirowa © amiga

W okolicach Kościelca przejeżdżamy tuż przy pasie lotniska sportowego, w zasadzie zaliczyliśmy nawet kawałek pasa startowego. W oddali było widać startujące samoloty, na pasie stały szybowce, czekające na swoją kolej... Może kiedyś... w innych okolicznościach też wzbijemy się w niebo.... ;) T Kościelcu wg mapy powinien być dworek, może pałac, trochę krążmy, ale nic prócz bunkrów nie rzuca nam się w oczy. 
Lotnisko sportowe w okolicach Kościelca
Lotnisko sportowe w okolicach Kościelca © amiga
A jednak są bunkry
A jednak są bunkry © amiga
Uśmiech z jej twarzy nigdy nie schodzi :)
Uśmiech z jej twarzy nigdy nie schodzi :) © amiga
Kierunek Borowno, gdzie bezbłędnie podjeżdżamy pod pałac, jest na terenie prywatnym, ale z daleka można go sfotografować, mam nadzieję, że właściciel nie będzie miał nic przeciwko ;) Zresztą czy to ma teraz znaczenie? 
Przy kościele pochylamy się nad mapami, szkoda by było odpuścić pałac w Nieznanicach... jest trochę nie pod drodze, ale lepiej teraz nadłożyć te kilka km, niż kiedyś tam specjalnie tutaj jechać tylko dla tego zabytku. Zbliża się też południe, może po pora na jakiś obiad? W pałacu jest hotel, a jak jest hotel to musi być restauracja, może się tam zatrzymamy?  
Wjeżdżamy do Boronowa
Wjeżdżamy do Boronowa © amiga
Pałac w Borownie
Pałac w Borownie © amiga
Kościół św. Wawrzyńca w Borownie
Kościół św. Wawrzyńca w Borownie © amiga
Jeszcze kilka zdjęć :)
Jeszcze kilka zdjęć :) © amiga
Stary młyn... przynajmniej tak to wygląda
Stary młyn... przynajmniej tak to wygląda © amiga

Sam pałac prezentuje się nieźle, jednak nie zachęca do skorzystania z restauracji, w sumie obydwoje dochodzimy do wniosku, że zjemy po batonie, popijemy i ruszamy dalej. Być może w pobliskiej Kruszynie coś będzie? Miejscowość wydaje się większa. Na miejscu jednak jest gorzej niż mogliśmy przypuszcza. Pałac zaniedbany, za zasiekami, bez dostępu... Straszna szkoda. Rozglądamy się za czymś w stylu knajpka, kebab, cokolwiek.... nie ma nic... Ale a mapy wynika, że pobliskim Wikłowie jest stacja a tuż przy znajduje się również Hotel. 
Pałac w Nieznanicach
Pałac w Nieznanicach © amiga
Nieznanicki pałac ;)
Nieznanicki pałac ;) © amiga
Gdzieś tam z tyłu jest pałac w Kruszynie, niestety zdjęcie zza zasieków
Gdzieś tam z tyłu jest pałac w Kruszynie, niestety zdjęcie zza zasieków © amiga

Gdy docieramy na miejsce okazuje się, że Hotelu nie ma, może nico dalej, ale jedynką nie będziemy się poruszać, to dla samobójców. Pozostaje nam się zadowolić Orlenem. Hot-Dog + kawa dają radę... A 10 minut przerwy dobrze nam robi :) Do Radomska coraz bliżej, będziemy jechać przez Szczepocice Rządowe. Kilka razy miałem okazję tutaj być, a to BikeOrient, a to jakiś powrót z wojaży... Miejscowość nieszczególna. Na mapie zaznaczony jest jednak młyn... Niestety nie udaje nam się go odnaleźć... trudno. Wkrótce jesteśmy już w Radomsku. Te miasto znam... głównie z okna pociągu. Z poziomu roweru wydaje się, że to nic szczególnego. Ot miasto w którym niewiele się dzieje. Za to zachwyca nas park świętojański.... 
Park Świętojański w Radomsku
Park Świętojański w Radomsku © amiga
U - a - ha - rowery dwa, U - a - ha - górale
U - a - ha - rowery dwa, U - a - ha - górale © amiga

Kilka minut rozmowy i decydujemy się podjechać w pierwszej kolejności na dworzec PKP, obsługa w kasie.... masakra... 10 minut trwało zanim udało się kupić bilet do Piotrkowa. Pani wydawała jakieś karteczki na rowery, bilet do kupienia u Konduktora... Zresztą rano w Kolejach Śląskich kupno biletu zajęło mi dobre 5 minut... co jest rekordem... Zawsze było do 30-40s. Coś się musiało zmienić. 
Spoglądamy na zegarki.... Zdążymy jeszcze przejechać kilka km do następnej stacji. Ruszamy... Lądujemy w Dobryszycach. Pociąg do Piotrkowa przyjeżdża o czasie... Uff udało się.... Jako, że mam sporo czasu bo kierunek na Częstochowę jest jakoś słabo obsadzony, to pakuję się wraz z Posterunkową ;) do pociągu na Piotrków... Cóż przynajmniej nie będę marzł, a będzie trochę czasu by porozmawiać... :)

W Piotrkowie, musimy się pożegnać, Karolina jedzie do domu, a ja... wsiadam do kolejnego pociągu tym razem do Częstochowy :)... 
Szybka przesiadka i już kolejami Śląskimi docieram do Katowic... 

Na dworcu PKP w Częstochowie
Na dworcu PKP w Częstochowie © amiga

Dzień był długi i intensywny, kto wie kiedy pogoda pozwoli na kolejny wjazd, czy raczej na wycieczkę rowerową... 
Dziś wszystko się udało....

Dzięki Karolin za pomysł, za zaproszenie na wycieczkę, za towarzystwo... i czekam na więcej takich wypadów... 

Silesia Marathon

Niedziela, 1 października 2017 · Komentarze(5)
Niedzielny poranek, po długiej przerwie od rowera... Pewnie gdyby nie wyjazd na Silesia Maraton to pewnie i tak gdzieś bym się urwał na rowerze. Trochę męczy mnie przeziębienie, w zasadzie jego początek, ale... kilku znajomych i Darek biorą udział w maratonie. Pakuję aparat do plecaka, coś do jedzenia na drogę i... ruszam. Przed 9 jestem w okolicach Katowickiego ronda, czekam, po kilku minutach mijają mnie pierwsi zawodnicy... jakąś minutę za nimi pojawia się peleton... Co jakiś czas ktoś mi kiwa :)... 

Czołówka zawodników w okolicy ronda w Katowicach
Czołówka zawodników w okolicy ronda w Katowicach © amiga
Peleton Silesia Marathonu
Peleton Silesia Marathonu © amiga
Podobno ponad 2000 ludzi biegło na dystansie 42,195 km, a ponad 6000 osób na wszystkich dystansach
Podobno ponad 2000 ludzi biegło na dystansie 42,195 km, a ponad 6000 osób na wszystkich dystansach © amiga
Artur w peletonie :)
Artur w peletonie :) © amiga
Jest i Darek :)
Jest i Darek :) © amiga
Po chwili zbieram się i jadę na Muchowiec, drogą na krechę, by dotrzeć tam przed zawodnikami... nie doceniłem jednak tempa, gdy melduję się przy lotnisku, czołówka już dawno przebiegła. Jednak interesują mnie "zające", to za tymi konkretnymi wiem, że mogę oczekiwać znajomych... Peleton rozciągnął się... to dobrze, prościej "wyizolować" zawodników :)... 
Na Muchowcu peleton już się rozciągnął
Na Muchowcu peleton już się rozciągnął © amiga
Chwilami za kolejnymi zającami pojawia się większa liczba biegaczy :)
Chwilami za kolejnymi zającami pojawia się większa liczba biegaczy :) © amiga
Dawid właśnie mija moje stanowisko :)
Dawid właśnie mija moje stanowisko :) © amiga
Darek na zakręcie :)
Darek na zakręcie :) © amiga
Mija mnie po raz drugi dzisiaj Darek :), jest nieźle, jakieś 7 km za nim :)... Przyglądam się mapie, by nie jechać w peletonie, to nie ma sensu... poza tym pewnie służby by mnie usunęły z trasy... ale... mogę pojechać przez las na Giszowiec i dalej na Nikiszowiec :)... Wg rozpiski zająca który mnie najbardziej interesuje mam... 50 minut na dojazd, zdążę ;)... Od Giszowca jadę chodnikiem... nie ma opcji by pchać się pod prąd biegnących... Po raz kolejny widzę Darka :), to już 15 kilometr.... 
Dobiegając do Nikiszowca
Dobiegając do Nikiszowca © amiga

"Wybieg" z Nikisza © amiga
Teraz zawodników czeka dość nieciekawy odcinek, przez fragment Giszowca i drogę przy Mysłowicach, ale do Katowic mają wrócić przez Janów. Jadę na skróty, ustawiam się w Szopienicach... i czekam... Spotykam Adama z Etisoftu, chwilę rozmawiamy, czekamy na Darka... w końcu jest mija nas, robimy kolejne zdjęcia..., Adam ucieka na Stadion Śląski gdzie za około godzinę będzie finisz półmaratonu, a ja dalej podążam śladem Darka, a raczej wyprzedzam jego ślad... 
Kurtyna wodna w Szopienicach
Kurtyna wodna w Szopienicach © amiga
Po raz kolejny spotykamy się w Dąbrówce Małej, tym razem chwilę jadę koło niego, możemy zamienić kilka zdań... widać już zmęczenie, ale dalej biegnie... nie poddaje się... Jeszcze tylko 10 km... do mety... Ustawiam się w centrum Siemianowic Śląskich, przy jednej z bramek... Kolejne kilka zdjęć... i powolutku kieruję się do parku Śląskiego... 
Jedna z bramek w Siemianowicach Śląskich
Jedna z bramek w Siemianowicach Śląskich © amiga
Odliczam kolejne km... do mety coraz bliżej... jadę więc pod stadion... tutaj trafiam na jakiegoś stukniętego służbistę, gościa z ochrony, masakra... a gdzie pan jedzie, po co... a dlaczego... robił wrażenie jakby jeszcze wczoraj leżał pod sklepem z alkoholem... na szczęście pyskówka nie trwała zbyt długo, ustawiam się i czekam na Darka... jest dobiegł... Pokonał cały morderczy dystans... 
Już w Parku Śląskim
Już w Parku Śląskim © amiga
Jeszcze kilkaset metrów i będzie meta
Jeszcze kilkaset metrów i będzie meta © amiga

Już po wszystkim możemy zamienić kilka zdań, Spotykam się też z Adasiem i jego rodziną... mija dobre pół godziny zanim się rozstaję z wszystkimi i jadę do domu... 
Dzień miło spędzony, chociaż czuję, że to odchoruję... ale co tam :) Warto było :)
Gratulacje dla wszystkich uczestników....