Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:86682.07 km (w terenie 14611.30 km; 16.86%)
Czas w ruchu:3846:14
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:321037 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3340130 kcal
Liczba aktywności:2661
Średnio na aktywność:32.57 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Środa o poranku

Środa, 24 maja 2017 · Komentarze(1)
Ruszam późno, bardzo późno, wszystko przez deszcz, radar pokazuje, że około 7:20 ma się skończyć, więc czekam. Gdy ruszam już tylko kropi, niebo wygląda nieco lepiej. Na drogach... trochę korków, większość omijam... przynajmniej w Katowicach... 

Nowa, a raczej korba przeszczepiona z górala, spisuje się nieźle, góral w zamian dostanie nową, ta już zamówiona, może do weekendu będę ją miał w domu. 

Rower sunie po drodze, pomimo "mokrości" jazda sprawia mi sporą frajdę ;), ciekawe czy będę miał podobną na powrocie gdy włożę nogi do mokrych butów ;)

Znowu mokro
Znowu mokro © amiga
W Panewnikach, na około 500 metrach jedzie za mną jakaś ciężarówka, gość ma sporo miejsca by mnie wyprzedzić, z naprzeciwka nic nie jedzie, nie ma żadnych ograniczeń co co wyprzedzania, nie ma podwójnej ciągłej...  niby fajnie.... ale gdy tylko mijam wlot z Gościnnej debilowi coś odbija, naciska na klakson i tak jedzie przez około 100m. Czekał aż zacznie się ciąg pieszo rowerowy, na tym odcinku, tyle, że wjazdu na niego praktycznie nie ma, a już na bank nie przy 30 km/h.  Ta ddr-ka urywa się po około 10 metrach gdzie jest droga tylko dla pieszych z opcją przejazdu rowerem, po czym po kolejnych 10 m znowu jest ciąg pieszo-rowerowy... jakieś 50m dalej zaczyna się prawdziwa rowerówka i na całym tym odcinku słyszę dźwięk klaksonu. Gdy wjeżdżam na rowerówkę debil zrównuje się ze mną, i wylewa z siebie żółć, krótka pyskówka, odpowiadam, że jak mu coś nie pasuje niech wezwie policję. Mam go gdzieś... 
patrzę na rejestrację.... Warszawka, któż to mógł być inny...  Może ew samochód w lizingu... 

Podniósł mi ciśnienie, mogę wypić mniej kawy ;)


Debil prowadził ten samochód
Debil prowadził ten samochód © amiga

Za to dalej się luzuje, deszcz już nie pada, tyle, że koła podnoszą wodę z drogi... Zaczyna się przejaśniać, pamiętam jednak, że idzie na nas kolejna chmura deszczowa... jest za szeroka by nas minęła... spodziewam się, że gdzieś w nią wjadę w okolicach Zabrza. Tak też się dzieje, na granicy z Gliwicami zaczyna kropić, później padać, a na końcu lać ;)
Remont trochę się przeciąga
Remont trochę się przeciąga © amiga
Nie podobają mi się te chmury
Nie podobają mi się te chmury © amiga
Pusto w Zabrzu
Pusto w Zabrzu © amiga

W firmie ciuchy lecą do suszenia, buty były w ochraniaczach, ale i tak są wilgotne...  Ciekawe jaki będzie powrót... wydaje mi się, że nie powinno padać, a przy okazji będę miał wiatr w plecy :)
Znowu leje
Znowu leje © amiga

Urwana korba

Wtorek, 23 maja 2017 · Komentarze(5)
Ruszam około 7:00, jest ciepło, słonecznie, przyjemnie, lekki wiaterek, taki sobie ruch na drogach :), Czego chcieć więcej... Trasa standardowa, w Panewnikach jednak pozwalam sobie na jazdę całą długością Panewnickiej, może odrobię trochę czasu? Cieszy mnie kolejny wyjazd, chociaż wiem, że w firmie po ponad tygodniowej przerwie dzień będzie długi i ciężki... 

W Kochłowicach przy wyjeździe z ronda w kierunku Wirka, czuję, że coś jest nie tak, jakiś luz na pedale... kilka sekund później odpada lewe ramię korby... Świetnie. 
Pierwsza myśl, rozkręciła się... cóż, staję, próbuję skręcić i... nic... Chwila analizy i... zerwany gwint... w tej chwili już nic nie zrobię, do pracy mam 19 km do domu 11... 
Szybka decyzja wracam do domu, wstępnie 1:40 spaceru... próbuję jednak jechać, na początku wcale nie idzie, wpinanie się jest bez sensu, każdy najdrobniejszy podjazd to spacer, jedynie zjazdy jakoś idą, tyle, że tych jest niewiele w tym kierunku... Po około 20 minutach opanowuję metodę dociskania ramion korby co jakiś czas sykając bokami o ramiona... jakoś idzie. Prędkość nie jest zawrotna... może 10 może 15 km/h (licznik zdjąłem, bo spodziewałem się spaceru). Kilka razy muszę stanąć bo nie zareagowałem na czas, i korba została na drodze, czy chodniku bo z nich też korzystałem wracając do domu... 
Po około 50 minutach jestem pod drzwiami... zostawiam rower i jadę do pracy pociągiem... Góral niestety ma założone opony z kolcami, za długo bym się bawił... cóż... muszę odpuścić... 
Wieczorem będę miał czas by sprawdzić co się stało i jaki będzie koszt naprawy... 
I po zawodach ;)
I po zawodach ;) © amiga

Sobota w drodze... to Tomaszowa

Sobota, 20 maja 2017 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Dzień od rana lekko zamieszany, wczoraj Zakopane, wróciłem po 22, dzisiaj od rana szybka krzątanina, jeszcze trzeba przygotować się do wyjazdu, biorę sakwy, muszę kilka rzeczy zabrać ze sobą, w między czasie wymieniam łańcuch, smaruję łożyska w suporcie, wczoraj strasznie skrzypiały... i dalej nie wiem o co poszło. Łożyska są nowe, jedynie w środku w tulei było trochę wody i nieco piasku. Do samych łożysk nic się nie dostało... 

Wyjeżdżam jakoś po 10, mam sporo czasu, ale... po drodze zmieniam nieco kierunek podróży, skleroza nie boli, wracać mi się nie chce, wiec kierunek Załęże tam dostanę to co potrzebuję. Co jakiś czas spoglądam na zegarek, nie ma źle... po załatwieniu sprawy jadę tyłami na Kozielską, od dawna planowałem sprawdzić ten wariant, z okien pociągu widziałem, że powinno się dać tędy przejechać, pomimo, że to tereny kolejowe. 

Gdy już znalazłem się na Kozielskiej, zahaczyłem o kirkut, ostatni raz byłem tutaj z 10 lat temu... może dlatego, że zdjęcie w zasadzie tylko przez płot... chociaż niby ktoś się tym opiekuje, jakoś nie mam ochoty na szukanie, zresztą czasem też nie dysponuję jakimś nieograniczonym. Muszę dotrzeć do dworca... Pakuję się do środka, kupuję bilet i w drogę, do Częstochowy... 

Katowicki Kirkut
Katowicki Kirkut © amiga
Zarośnięty i chyba mało dostępny
Zarośnięty i chyba mało dostępny © amiga
Czas zleciał, mam chwilę by coś zjeść, to pora obiadowa ;), podjeżdżam pod kebaba, jest niezły... korcił mnie chińczyk w pobliżu, ale brak wolnych miejsc na zewnątrz skutecznie mnie odstraszył. Kebab też jest dobry ;) W końcu czas na drugą część podróży... kolejny pociąg, tym razem na Piotrków Trybunalski... 
W Częstochowie
W Częstochowie © amiga
Czekając na pociąg
Czekając na pociąg © amiga
Po dość krótkim czasie docieram na miejsce, wsiadam na rumaka i jadę dalej już jak człowiek ;) na rowerze, kierunek Koło... Droga pamiętam, że jest mocno dziurawa, coś jednak delikatnie się zmieniło, niektóre odcinki połatane, szkoda tylko, że nie zrobiono tego na całości. Cóż... W kole przy sklepie czeka na mnie już Karolina :), Mija chwila, witamy się i ruszamy do Tomaszowa, tym razem zależy nam na czasie, musimy odwiedzić pewien sklep, tylko czy będzie otwarty, w końcu jest sobota, późne popołudnie. 
Pedałujemy jak szaleni, byle zdążyć, meldujemy się w centrum, odwiedzamy kilka interesujących nas miejsc i.... nic z tego. To czego szukamy jest niedostępne, a szkoda. W zamian postanawiamy coś przegryźć ;) Co prawda dzisiaj zlot food tack-ów w centrum, ale coś nie mamy ochoty na takie jedzenie. Dzisiaj lepszy jest slow food. Dopiero po kolacji podjeżdżamy do celu... 
W sumie pomimo krótkiej wycieczki to był udany wyjazd... :)
Dzięki Karolina :)

Sobota trzynastego...

Sobota, 13 maja 2017 · Komentarze(1)
Sobotni wyjazd nietypowy, a może typowy? Gam w sprawie na Giszowiec, to ma zająć kilka godzin. Mogłem tam jechać na kilka różnych sposobów, ale rower jest jednak najszybszy... zero korków, zero problemów... Wpierw jednak jeszcze jedna mała sprawa do załatwienia jakiś kilometr od domu, chwila rozmowy i jadę na Giszowiec. Pogoda trochę nijaka, czuję, że coś od czasu do czasu kapie z nieba. Pomimo tego jest dość ciepło. Przejazd przez las poszedł dość sprawnie... na miejscu zaczynamy od... herbaty :) a póżniej do roboty... ;)

Rowerówka w Ochojcu
Rowerówka w Ochojcu © amiga
Wjazd do lasu
Wjazd do lasu © amiga
Miejsce postojowe, jedno z kilku
Miejsce postojowe, jedno z kilku © amiga
Leśny krzyż
Leśny krzyż © amiga
Przejazd na Giszowcu
Przejazd na Giszowcu © amiga
Gdy wracam jest coś koło 16, pogoda podobna do porannej, trasa zresztą też, pod koniec zahaczam jeszcze o myjnię, należy się to rowerowi :). Po ostatnich opadach jest na nim sporo piachu. A po powrocie cóż. Trzeba się przygotować do wyjazdu. Przez kilka dni nie dosiądę roweru... 
Pogoda nijaka
Pogoda nijaka © amiga
Kierunek las
Kierunek las © amiga
Trochę kropi, ale nie wszystkim to przeszkadza
Trochę kropi, ale nie wszystkim to przeszkadza © amiga

Piątkowy powrót pod wiatr

Piątek, 12 maja 2017 · Komentarze(3)
Ruszam po około 17:15, jest dość późno, tyle, że czas uciekł. Przez około tydzień nie będzie mnie w firmie, przez tydzień nie będę miał możliwości wsiąść na rower, a może jednak? Cóż... zobaczymy. 
Jest przyjemnie ciepło, w chwili wyjazdu termometr pokazuje około 23 stopni. Na drogach spokojnie, za to od groma rowerzystów... Większość jedzie z wiatrem, a ja... pcham się pod wiatr... podmuchy są silne, wiem, że powrót będzie ciężki... dam radę... ;)
Wypogodziło się, dzieciaki ruszyły na wycieczkę
Wypogodziło się, dzieciaki ruszyły na wycieczkę © amiga
Rowerzystów pełno na drogach
Rowerzystów pełno na drogach © amiga
Mam na sobie bluzę z długim rękawkiem - jest mi za ciepło, jednak widzę, że temperatura powoli spada, w końcu jest dość późno, mijam kolejne dzielnice, próbuję mocniej nacisnąć, ale się nie da... czuję się jakby mnie siły opuściły... czy to tylko ten wiatr, czy może przemęczenie? Może jedno i drugie... 
Gaz cały czas w dół
Gaz cały czas w dół © amiga
Tym razem na szosach :)
Tym razem na szosach :) © amiga
Im bliżej domu tym jest.... gorzej... zaczyna mi po głowie chodzić, że coś mnie dopadło... mam tylko nadzieję, że nie od tego wczorajszego psa... Rana wygląda dobrze... zasklepiła się... 
Po dość długim czasie w końcu dojeżdżam do domu, jestem wykończony... Jutro za to mam parę spraw do załatwienia i oczywiście trzeba się przygotować do wyjazdu
Coś czego nienawidzę... pisanie smsów jadąc na rowerze

Coś czego nienawidzę... pisanie smsów jadąc na rowerze © amiga

Ulewny piątek...

Piątek, 12 maja 2017 · Komentarze(3)
Ruszam kilka minut po 7, wiatr w plecy, dość ciepło - około 13 stopni. Nad Katowicami przechodzą ciężkie deszczowe chmury, z nieba jedynie kropi, może nie będzie tak źle... Ruch na drogach taki sobie, nie ma tragedii, ale ideału też nie ma... W Piotrowicach trafiam na wóz policyjny rodem z RFN :) 

Te chmury nie wróżą nic dobrego
Te chmury nie wróżą nic dobrego © amiga
Policja z RFN się przybłąkała
Policja z RFN się przybłąkała © amiga
Na Ligocie zaczyna nieco bardziej padać, w Panewnikach już regularnie leje. na chwilę zatrzymuję się na przystanku, chowam komórki do plecaka, jego zabezpieczam i dopiero ruszam. Zanim wyjechałem radary pokazywała opady na około 40 minut... liczę więc że iedługo to się skończy... 
Lekko nie będzie
Lekko nie będzie © amiga
Solidnie leje
Solidnie leje © amiga
Miejscami płyną rzeki, chyba najgorzej jest na Wirku i w Bielszowicach, nie widzę po czym jadę. W Zabrzu... za to jakaś masakra na drogach... korek ciągnie się przez kilkaset metrów, uciekam na ul Sportową, przy okazji łamiąc kilka przepisów, bo inaczej się nie da w tym miejscu... pomimo tego, że jest szkoła to jazda zdecydowanie bardziej spokojna. 
Chyba najgorsza jest świadomość, że kilka km dalej nie pada
Chyba najgorsza jest świadomość, że kilka km dalej nie pada © amiga
W Gliwicach deszcze zanika, mam wrażenie, że tutaj opady przeszły bokiem. Jestem  w firmie, ubranie przemoczone, zawartość plecaka na szczęście nienaruszona. Za to z butów wylewam wodę ;)
Deszcz na chwilę ustał
Deszcz na chwilę ustał © amiga

Objazd pierwszej części trasy wyjazdu firmowego...

Czwartek, 11 maja 2017 · Komentarze(3)
16:36, wyjeżdżam z pracy, w planie dzisiaj przejechać, chociaż fragment trasy na wyjazd firmowy w czerwcu. Godzina dość późna, lampki zostały w domu... szkoda trochę. Z drugiej strony planowałem wyjść o 15... mam 96 minut opóźnienia. Opcja Bielsko nie wchodzi już w rachubę. Cóż. Przejadę tyle ile dam radę do około 19:30... 
Jak zawsze najgorszy jest wyjazd z Gliwic, miasto totalnie nie myśli o ciągach rowerowych, pieszych, czy samochodowych, jest jednym z większych koszmarków w okolicy... I co z tego, że jest A1, A4, DTŚka, 88, 44... miasto to horror komunikacyjny... Muszę wykombinować jak przeprowadzić przez pierwsze 4 km grupę kilkudziesięciu rowerzystów, musimy się bezpiecznie wydostać na Bojków. Dzisiaj jadę sam, pewnie jeszcze nie raz będę sprawdzał te warianty... dzisiaj pierwszy z nich. Ten zeszłoroczny odpada, rozkopali kilka dróg... przejazd jest mocno utrudniony... Nie wygląda też by miało to się skończyć w ciągu 3 tygodni... 

Wieki nie byłem przy Politechnice - wiele się zmieniło
Wieki nie byłem przy Politechnice - wiele się zmieniło © amiga
Buduje się
Buduje się © amiga
Trochę zabawy, ale udało się jakoś wydostać z miasta, kierunek Ornontowice, Gierałtowice, Orzesze... za część tej drogi nie będą nas lubić, jest dość ruchliwa, nie za szeroka... na dokładkę kilak górek też się pojawia... ale... po każdej górce jest dołek... ;) w okolicach Ornontowic i nieco dalej w Orzeszu jadę inaczej ciut dłuższym wariantem, ale za to bocznymi drogami... to coś co znam, a nawet krótki odpoczynek od ruchu coś daje... 
Z górrrrkiiiiii
Z górrrrkiiiiii © amiga
Boczna droga w Ornontowicach
Boczna droga w Ornontowicach © amiga
Trochę zniszczony asfalt
Trochę zniszczony asfalt © amiga
Sporo rowerzystów na drogach
Sporo rowerzystów na drogach © amiga

Od Orzesza droga niby główniejsza, ale im dalej tym samochodów mniej... jest spokojnie. W Zawiściu (chyba tak to się odmienia, a może w Zawiści?) czeka nas odcinek szutrowy, leśny... nie jechałem nim, ale muszę go sprawdzić, pierwsze 300-400m to koszmar, ścieżka rozjeżdżona przez służby leśne. Widać pozostałości po wycince... Po głowie mi chodzi by jednak inaczej pojechać, ale jakieś 50m dalej widzę, że droga się poprawia. Jadę więc dalej... Za ten krótki fragment chyba będą na nas psioczyć... Szutrowo-leśny odcinek ma około 7 km. 

I tyle było asfaltu
I tyle było asfaltu © amiga
Nie podoba mi się ta ścieżka
Nie podoba mi się ta ścieżka © amiga
Jakby ciut lepiej
Jakby ciut lepiej © amiga
Takie szutry lubię
Takie szutry lubię © amiga
Jest coraz lepiej
Jest coraz lepiej © amiga
Rolkarka i rowerzystka
Rolkarka i rowerzystka © amiga
Zbliżam się powoli do Pszczyny, drogi coraz lepsze, pojawiają się odcinki ze zniszczonym, połatanym, dziurawym asfaltem... Tuż przed Pszczyną na ul. Zbożowej atakuje mnie jakiś pies... ugryzł mnie w łydkę... zatrzymuję się, gonię dziada. jakaś babina obok patrzy na mnie, pytam się czy to jej bydle... - to nie mój... po czym łapie go... i biedakowi dostają się bęcki, tylko co z tego skoro krwawię... 
Oględziny nogi... i wydaje mi się, że to tylko powierzchniowe.... Po kilku minutach jadę dalej, ale uwieczniam miejsce ataku, adres... w razie czego będę miał dowód... gdyby coś... 
Leciusieńko pod górkę
Leciusieńko pod górkę © amiga
Bobik samobójca
Bobik samobójca © amiga
Próbował mnie zeżreć
Próbował mnie zeżreć © amiga
Właścicielka miała tow d...e
Właścicielka miała tow d...e © amiga
Kręcę dalej, na Pszczynę w okolice pałacu, krótki przejazd przez centrum i... odbijam na Goczałkowice, w kierunku tamy, na długim odcinku zwinięto asfalt, ale prace postępują dość szybko, jakiś tydzień temu były tutaj wilcze doły... więc jest postęp, myślę, że za 2-3 tygodnie będzie asfalt... 
W parku przy pałacu w Pszczynie
W parku przy pałacu w Pszczynie © amiga
Pałac w Pszczynie
Pałac w Pszczynie © amiga
Brama wyjazdowa z pałacu
Brama wyjazdowa z pałacu © amiga
Zwinęli asfalt
Zwinęli asfalt © amiga
Widać góry
Widać góry © amiga
Do tamy nie jadę, wiem, że około 19:30 powinien być pociąg do Katowic, bez lampek jakoś nie mam ochoty jechać do domu. za około godzinę będzie ciemno, a ja w lesie ;), wolę na spokojne wpakować się do "kibla" bo takie coś podjeżdża na stację.... Po kilkudziesięciu minutach jestem już w Piotrowicach... w domu... pierwsze co to muszę zająć się nogą, po umyciu wygląda to już nie tak źle... chociaż trochę boli....
Zamknięty przejazd
Zamknięty przejazd © amiga
I już w Piotrowicach
I już w Piotrowicach © amiga
Kościół św.Anny w Goczałkowicach
Kościół św.Anny w Goczałkowicach © amiga
Nad stawami w Goczałkowicach
Nad stawami w Goczałkowicach © amiga
Promenada w kierunku stacji PKP
Promenada w kierunku stacji PKP © amiga
Na stacji w Goczałkowicach-Zdroju
Na stacji w Goczałkowicach-Zdroju © amiga
Zachodzi słoneczko
Zachodzi słoneczko © amiga
Rozwalona noga
Rozwalona noga © amiga

Czwartek o poranku

Czwartek, 11 maja 2017 · Komentarze(1)
Ruszam kilka a raczej kilkanaście minut przed 7, ruch na drogach straszny, za to jest dość ciepło całe +7, lekki wiatr chyba w twarz, nie pada :)

Droga.... zapowiada się mało przyjemna, już od Piotrowic ciągną się długie łańcuszki samochodów, Staram się uciec w bok, ale nie zawsze się da. Dopiero za Panewnikami jest jakby lepiej... Do Kochłowic droga minęła dość szybko, zresztą i na Wirek tragedii nie było. Przejazd był otwarty, więc bez postoju. 

Zaciski o poranku
Zaciski o poranku © amiga
W Kochłowicach
W Kochłowicach © amiga
Zresztą dalej też mam zieloną falę, na żadnym ze skrzyżowań nie stoję, nawet Zabrze jakoś poszło sprawnie, co ciekawe na drogach nie ma tutaj specjalnego Sajgonu. w kilku miejscach podziwiam nowe wykopki. Ciepło się robi to i drogowcy wyszli z norek ;)
Gaz po 1.95
Gaz po 1.95 © amiga
Go Gliwic którędy?
Go Gliwic którędy? © amiga
Jedynie w Gliwicach drobny zgrzyt gdy gość mnie wyprzedza 20m przed skrzyżowaniem po czym stoi i czeka nie wiadomo an co... bo ani z prawej, ani z lewej nic nie jedzie. Gnam dalej... do firmy coraz bliżej. Wylot na Zabrską też spokojny. W pracy jestem w dość przyzwoitym czasie. 
Mistrz skręcania w lewo, chwilę wcześniej mnie wyprzedził, stanął na pustym skrzyżowaniu i czekał, w tym czasie cały czas rozmawiał przez telefon... szkoda gadać
Mistrz skręcania w lewo, chwilę wcześniej mnie wyprzedził, stanął na pustym skrzyżowaniu i czekał, w tym czasie cały czas rozmawiał przez telefon... szkoda gadać © amiga

Środa wczesnym rankiem

Środa, 10 maja 2017 · Komentarze(1)
Ruszam nieco wcześniej, jest coś koło 6:50... miałem wyjechać jeszcze wcześniej, ale zbieranie zajęło mi dzisiaj więcej czasu niż zwykle. Temperatura... mocno wczesnowiosenna. Jedynie 1 stopień na plusie, wiatr słabszy i mam wrażenie, że wieje... chyba ze wschodu, co ma się nijak do tego co twierdziło meteo. Na drogach niewiele samochodów. Gnam szosami, zależy mi na czasie, muszę podjechać z rana do firmy która szyje nam koszulki rowerowe. Tyle, że to po drugiej stronie Gliwic, dodatkowo 5 km w jedną stronę.. i konieczność przebicia się przez centrum miasta... co już mi się nie podoba. Ale o tym później... 
Jedyne skrzyżowanie ze światłami w Katowicach które muszę przejechać
Jedyne skrzyżowanie ze światłami w Katowicach które muszę przejechać © amiga
U wylotu z Bałtyckiej
U wylotu z Bałtyckiej © amiga
Do Kochłowic rower prawie że sam jedzie. Świeci słońce, pomimo niskiej temperatury jest naprawdę przyjemnie, na Wirku po raz kolejny trzeba zwolnić, ze względu na trwający remont chyba kanalizacji... w tym miejscu lekko się korkuje, jednak dalej znowu jest w porządku. 
Wjazd na ul Wyzwolenia w Kochłowicach
Wjazd na ul Wyzwolenia w Kochłowicach © amiga
Prace trwają tu już drugi tydzień
Prace trwają tu już drugi tydzień © amiga
Na ul
Na ul "Na Piaski" © amiga
Bielszowice i Pawłów jak zwykle puste, trochę więcej samochodów w Zabrzu, ale jestem sporo przez zwykłą porą przejazdu, Gliwice - trasa do firmy minęła równie szybko. Wchodzę na chwilę do środka. Przekazuję tylko kumplowi informację o tym, że muszę podjechać na Kozielską i jadę dalej. 
Rondo przy wjeździe do Gliwic
Rondo przy wjeździe do Gliwic © amiga
Pod firmą po raz pierwszy ;)
Pod firmą po raz pierwszy ;) © amiga
Gliwice niestety są źle zaprojektowane, nie wiadomo komu miasto ma służyć, żadna grupa nie ma lekko, piesi, rowerzyści i samochody stoją na dziesiątkach skrzyżowań, świateł, a sposób w jaki została poprowadzona DTŚka woła o pomstę do nieba. Efekt jest odwrotni niż w innych miastach przez które prowadzi. Tutaj wszędzie są korki. W sumie na odcinku 5 km miałem.... 6 świateł, 2 rodna, + kilka skrzyżowań gdy wyjeżdżałem z podporządkowanej. Dla porównania jadąc z Katowic do pracy, mam.... 1 światła ew 2... 
Pierwsze w Katowicach  i nie można go uniknać, chyba, ze nadkładając kilka km, drugie w Zabrzu, ale tam korzystam z niego gdy jest większy ruch, jest ciut dalej, ale jednak szybciej co jest wyjątkiem od reguły ;)
Pierwsze skrzyżowanie w Gliwicach
Pierwsze skrzyżowanie w Gliwicach © amiga
Drugie skrzyżowanie w Gliwicach
Drugie skrzyżowanie w Gliwicach © amiga
Trzecie światła na odcinki 700m
Trzecie światła na odcinki 700m © amiga
Na ul Zwycięstwa w Gliwicach
Na ul Zwycięstwa w Gliwicach © amiga
4 te światła na 1.2 km odcinku
4 te światła na 1.2 km odcinku © amiga
Na ul Kozielskiej
Na ul Kozielskiej © amiga
6 postój... jakiś obłęd
6 postój... jakiś obłęd © amiga
Dopiero Kozielska pomimo, że ruchliwa to jednak jedzie się nią dość sprawnie, co nie znaczy, że nie muszę się zatrzymać kilak razy, ale postoje nie są długie. 
Ktoś jednak w Gliwicach powinien trochę uporządkować ruch, piesi mają tam, samo przewalone, ciągi poprowadzone często bezmyślnie, na jednym skrzyżowaniu by przejść"po przekątnej" stoi się często na 3-4 światłach... 
Co do ścieżek rowerowych, to w zeszłym roku miasto postanowiło wybudować 300km. Fragmenty tu już powstały i są nijakie, brak wjazdów, brak możliwości kontynuowania jazdy, urywają się w dziwnych miejscach.. Gliwice są miastem pokazującym jak nie należy projektować drug, skrzyżowań. W zasadzie to jeden wielki horror. Nie wiem na ile odpowiada za to prezydent, ale może pora go wymienić? Każda kolejna decyzja jest głupsza od kolejnej. Likwidacja tramwajów, budowa wielkiej areny, sposób poprowadzenia Drogi Średnicowej przez miasto...  Szkoda gadać. 

Udaje mi się po około 20 minutach dojechać do firmy annswear.pl odebrać papiery, chwilę porozmawiać nt koszulek i terminu ich oddania. Po kilku minutach zawracam, powrót niestety podobny i zajmuje podobną ilość czasu. W sumie wycieczka zajęła mi dodatkowe kilkadziesiąt minut. W firmie po raz drygi jestem przed 9:00. 
Pod firmą Annswear.pl - szyją dla nas koszulki rowerowe, te zeszłoroczne jakością były na głowę większość tego co można kupić
Pod firmą Annswear.pl - szyją dla nas koszulki rowerowe, te zeszłoroczne jakością były na głowę większość tego co można kupić © amiga
Pora wrócić do firmy, tym razem pod słońce i mam wrażenie że i pod wiatr
Pora wrócić do firmy, tym razem pod słońce i mam wrażenie że i pod wiatr © amiga
Kościół Wniebowzięcia NMP w Gliwicach
Kościół Wniebowzięcia NMP w Gliwicach © amiga
Po raz drugi w firmie
Po raz drugi w firmie © amiga

Pogoda w końcu się poprawia

Środa, 10 maja 2017 · Komentarze(0)
Ruszam kilka minut przed 17, świeci słońce, nie pada, jest cieplej... i wieje od południa, może od południowego-wschodu. Cóż... powrót nie będzie lekki, ale wolę to, niż to co działo się w ostatnich dniach... Jadę do domu najkrótszą drogą, przynajmniej taki jest zamysł... głównie asfaltami, chociaż nie wykluczam, że mnie nie poniesie. Pełny wariant leśny nie wchodzi w rachubę... to jeszcze nie takie warunki jak powinny być. Wiosna już dawno nie była taka do bani.... 

Wieczorem pogoda znacznie się poprawiła
Wieczorem pogoda znacznie się poprawiła © amiga
Od kilku dni tutaj kopią... jakaś awaria?
Od kilku dni tutaj kopią... jakaś awaria? © amiga
Piesek niczego sobie
Piesek niczego sobie © amiga
Na drogach dość pusto, jedynie w Zabrzu jest lekkie wariactwo, jakiś debil przejechał ciut za blisko... wyrwało się się przekleństwo... ech... Od Pawłowa jest jednak spokojnie. Na Wirku wbijam się ponownie na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, dzisiaj dla odmiany trafiam na bikerów, biegaczy, kijkarzy itd... 
Dzisiejszy debil za kierownicą
Dzisiejszy debil za kierownicą © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Ostatnio często tutaj zaglądam, ale jak widać, nie tylko ja
Ostatnio często tutaj zaglądam, ale jak widać, nie tylko ja © amiga
Ciężarowy
Ciężarowy © amiga
Trasa od Kochłowic do Panewnk wyciska ze mnie 7 poty, cały czas pod wiatr... dobrze, że chociaż jest z górki ;). Gdzieś na Bałtyckiej przypominam sobie o paczkomacie... muszę go zaliczyć... ważna przesyłka czeka. Delikatnie koryguję trasę... 14 sekund na odebranie przesyłki i jadę do domu. W Piotrowicach trochę korków, ale w sumie nie rusza mnie to... jakieś 5 minut później jestem w domu. A jutro... może być nawet 20 stopni :)
Pod domem
Pod domem © amiga