Koniec tygodnia z paną ;)
Piątek, 10 listopada 2017
· Komentarze(3)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ruszam spod domu równo o 7:00, w nocy kropiło, chyba nic wielkiego. Wiatr silniejszy, ale nieprzeszkadzający. Ruch na drogach symboliczny. To trochę zaskakuje, lecz nie będę narzekał z tego powodu ;)
W parku na Zadolu przekonuję się, że warunki są zdradliwe, na liściach przy hamowaniu czuję, że tylne koło wpada mi w poślizg.... Dobrze, że to była niewielka prędkość. Nic się nie stało, ale jadąc dalej już mam w głowie zapaloną czerwoną kontrolkę. Trzeba uważać !
Niedługo ma zacząć się przebudowa tego skrzyżowania będzie.... rondo turbinowe :) © amiga
Uwielbiam drogowskazy w Rudzie Śląskiej © amiga
Droga do Kochłowic idzie sprawnie, za to nieco za... czuję, że coś jest nie tak, tylne koło podskakuje, zatrzymuję się, sprawdzam... acha..., powietrze jakby mniej, na szybko podpompowuję, może podjadę nieco dalej może uda się dojechać do pracy, Powietrze nie schodzi jakoś szybko. 50 PSI w kole, ruszam dalej, ale objawy się potęgują, staję... jeszcze raz się przyglądam tylnemu kołu.... i oj... rozdarta opona, dokładniej fartuch. dziura nie jest wielka jakieś 2-3 cm. Zmieniam dętkę, ta robi wrażenie uszkodzonej. W końcu koło jest znowu miękkie. Zakładam w miejscu rozdarcia "łatkę". Zużywam prawie do końca scotcha. Wcześnie nieco wzmacniam okolice rozdarcia znalezionym przy drodze kawałkiem... drewna... Jeszcze tylko zastanawiam się, czy jechać do firmy, czy wrócić do domu. ta druga opcja jest o tyle atrakcyjna, że jest bliżej. Od miejsca gdzie jestem jakieś 11 może 12 km. Jednak nie. Jadę do pracy... tyle, że muszę jechać wolniej i uważać na wszystko.
W lasku Makoszowskim © amiga
Staram się nie przeginać, Nawet na zjazdach pilnuję się by nie przekroczyć 25 km/h... Tak więc powolutku sunę do Gliwic. Dobrze, że na drogach pustki, nawet w Zabrzu jest przyjemnie. Staram się jednak jechać bocznymi drogami, by niepotrzebnie nie ryzykować.
Na bł. Czesława © amiga
Gdy docieram do firmy jestem już spokojny. Wiem, że muszę podjeść do rowerowego po nową oponę. Ciekawe co będą mieli... Wezmę cokolwiek... byłe pasowało...
Łatka na kole ;) © amiga
W parku na Zadolu przekonuję się, że warunki są zdradliwe, na liściach przy hamowaniu czuję, że tylne koło wpada mi w poślizg.... Dobrze, że to była niewielka prędkość. Nic się nie stało, ale jadąc dalej już mam w głowie zapaloną czerwoną kontrolkę. Trzeba uważać !
Niedługo ma zacząć się przebudowa tego skrzyżowania będzie.... rondo turbinowe :) © amiga
Uwielbiam drogowskazy w Rudzie Śląskiej © amiga
Droga do Kochłowic idzie sprawnie, za to nieco za... czuję, że coś jest nie tak, tylne koło podskakuje, zatrzymuję się, sprawdzam... acha..., powietrze jakby mniej, na szybko podpompowuję, może podjadę nieco dalej może uda się dojechać do pracy, Powietrze nie schodzi jakoś szybko. 50 PSI w kole, ruszam dalej, ale objawy się potęgują, staję... jeszcze raz się przyglądam tylnemu kołu.... i oj... rozdarta opona, dokładniej fartuch. dziura nie jest wielka jakieś 2-3 cm. Zmieniam dętkę, ta robi wrażenie uszkodzonej. W końcu koło jest znowu miękkie. Zakładam w miejscu rozdarcia "łatkę". Zużywam prawie do końca scotcha. Wcześnie nieco wzmacniam okolice rozdarcia znalezionym przy drodze kawałkiem... drewna... Jeszcze tylko zastanawiam się, czy jechać do firmy, czy wrócić do domu. ta druga opcja jest o tyle atrakcyjna, że jest bliżej. Od miejsca gdzie jestem jakieś 11 może 12 km. Jednak nie. Jadę do pracy... tyle, że muszę jechać wolniej i uważać na wszystko.
W lasku Makoszowskim © amiga
Staram się nie przeginać, Nawet na zjazdach pilnuję się by nie przekroczyć 25 km/h... Tak więc powolutku sunę do Gliwic. Dobrze, że na drogach pustki, nawet w Zabrzu jest przyjemnie. Staram się jednak jechać bocznymi drogami, by niepotrzebnie nie ryzykować.
Na bł. Czesława © amiga
Gdy docieram do firmy jestem już spokojny. Wiem, że muszę podjeść do rowerowego po nową oponę. Ciekawe co będą mieli... Wezmę cokolwiek... byłe pasowało...
Łatka na kole ;) © amiga