Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:86682.07 km (w terenie 14611.30 km; 16.86%)
Czas w ruchu:3846:14
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:321037 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3340130 kcal
Liczba aktywności:2661
Średnio na aktywność:32.57 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Koniec tygodnia z paną ;)

Piątek, 10 listopada 2017 · Komentarze(3)
Ruszam spod domu równo o 7:00, w nocy kropiło, chyba nic wielkiego. Wiatr silniejszy, ale nieprzeszkadzający. Ruch na drogach symboliczny. To trochę zaskakuje, lecz nie będę narzekał z tego powodu ;)

W parku na Zadolu przekonuję się, że warunki są zdradliwe, na liściach przy hamowaniu czuję, że tylne koło wpada mi w poślizg.... Dobrze, że to była niewielka prędkość. Nic się nie stało, ale jadąc dalej już mam w głowie zapaloną czerwoną kontrolkę. Trzeba uważać !
Niedługo ma zacząć się przebudowa tego skrzyżowania będzie.... rondo turbinowe :)
Niedługo ma zacząć się przebudowa tego skrzyżowania będzie.... rondo turbinowe :) © amiga
Uwielbiam drogowskazy w Rudzie Śląskiej
Uwielbiam drogowskazy w Rudzie Śląskiej © amiga
Droga do Kochłowic idzie sprawnie, za to nieco za... czuję, że coś jest nie tak, tylne koło podskakuje, zatrzymuję się, sprawdzam... acha..., powietrze jakby mniej, na szybko podpompowuję, może podjadę nieco dalej może uda się dojechać do pracy, Powietrze nie schodzi  jakoś szybko. 50 PSI w kole, ruszam dalej, ale objawy się potęgują, staję... jeszcze raz się przyglądam tylnemu kołu.... i oj... rozdarta opona, dokładniej fartuch. dziura nie jest wielka jakieś 2-3 cm. Zmieniam dętkę, ta robi wrażenie uszkodzonej. W końcu koło jest znowu miękkie. Zakładam w miejscu rozdarcia "łatkę". Zużywam prawie do końca scotcha. Wcześnie nieco wzmacniam okolice rozdarcia znalezionym przy drodze kawałkiem... drewna... Jeszcze tylko zastanawiam się, czy jechać do firmy, czy wrócić do domu. ta druga opcja jest o tyle atrakcyjna, że jest bliżej. Od miejsca gdzie jestem jakieś 11 może 12 km. Jednak nie. Jadę do pracy... tyle, że muszę jechać wolniej i uważać na wszystko. 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Staram się nie przeginać, Nawet na zjazdach pilnuję się by nie przekroczyć 25 km/h... Tak więc powolutku sunę do Gliwic. Dobrze, że na drogach pustki, nawet w Zabrzu jest przyjemnie. Staram się jednak jechać bocznymi drogami, by niepotrzebnie nie ryzykować. 
Na bł. Czesława
Na bł. Czesława © amiga
Gdy docieram do firmy jestem już spokojny. Wiem, że muszę podjeść do rowerowego po nową oponę. Ciekawe co będą mieli... Wezmę cokolwiek... byłe pasowało... 
Łatka na kole ;)
Łatka na kole ;) © amiga

Z nową oponą do domu :)

Piątek, 10 listopada 2017 · Komentarze(8)
16:48... ruszam... 

Zanim jednak wyjechałem szybka akcja wymiany opony. Z rana stara się rozerwała, po zdjęciu plomby widzę, że dziura powiększyła się do około 5cm. Nowa tym razem Kedna SBE założona. Wrażenia pozytywne. Wydaje się, że rower jedzie ze sporo mniejszymi oporami. 

Stara opona kończy w śmietniku. Kupiłem ją około roku temu w Juli po tym jak stara opona wyzionęła ducha. Jechaliśmy wtedy z Darkiem na Tropiciela. Doszedłem wtedy do wniosku, że na zużytej oponie nie będę jeździł.

Ta która była założona przejechała ze mną 5 może 6 tys. km. Zaliczyła najazd na szkło, od początku tygodnia byłem nastawiony na jej wymianę, ale w pracy niestety się nie układało, zapominałem. Dzisiaj to się zemściło... ale wiedziałem, że jak nie kupię opony to nie wrócę rowerem do domu... Tak więc wygospodarowałem 15 minut i poleciałem do sklepu. Wybór niestety nie powalał. Proponowali mi Continentale Racing Kingi... Ale żadna siła nie zmusi mnie do kupna tych opon... Miałem je... są świetne na zawody, ale są też papierowe, rozpadają się od samego patrzenia. To były moje pierwsze opony w góralu. Jedna z nich rozdarła się już po 300km, druga wytrzymała 1500 i skończyła podobnie. Były jeszcze Maxxisy Wormdrivey. Te też już miałem, ścierają się w zastraszającym tempie, po 2000 km nie ma śladu po bieżniku... Za to Kendy Small Block Eight pamiętam, że były rewelacyjne, porównywalne do Maxxisów Crossmarków :). Były więc kupiłem... 

Gdy tylko ruszyłem spod firmy odczułem wyraźną różnicę, rower po prostu sunie, nie stawia oporów. To był dobry zakup :) Zaczyna mnie korcić by wjechać do lasu :) Kilka razy opieram się tej chęci... Jednak lepiej będzie gdy w domu będę nieco wcześniej :)

Jakiś większy ruch w Gliwicach, czyżby jutro święto?
Jakiś większy ruch w Gliwicach, czyżby jutro święto? © amiga

Oczywiście gdy wyjechałem było już kompletnie ciemno, na drogach w Gliwicach nieco bardziej wzmożony, ruch, zresztą dalej wygląda to podobnie. Zarówno w Zabrzu jak i Rudzie Śląskiej w okolicach centrów, czy marketów pojawiają się zaciski. 
Wiatr z południowego-zachodu chyba nieco mnie wspomaga, na krótkich odcinkach z północy na południe czuję jego siłę ;)
Postój w Bielszowicach
Postój w Bielszowicach © amiga
W centrum Kochłowic
W centrum Kochłowic © amiga
Temperatura wyraźnie na plusie, ciuchy przepocone :). Gdy docieram do domu wszystko ląduje w praniu. Dziś wieczorem odpoczynek, a jutro... pewnie wyrwę się do lasu :) Może niekoniecznie rowerem, dawno już nie chodziłem o kijach... może więc tak? Pogoda w dzień ma być niezła. Tyle, że wietrzna :)
Biker na Traktorzystów
Biker na Traktorzystów © amiga

Do pracy o poranku

Czwartek, 9 listopada 2017 · Komentarze(2)
Jest kilka minut po 7 gdy ruszam, pogoda niezła, temperatura podobna do wczorajszej, tyle, że ta odczuwalna jest jednak wyraźnie wyższa. Wiatr gdzieś z boku, nie przeszkadza. Słońce za chmurami, dzień ponury... kolejny z całej serii. Trochę to dołujące, zresztą cały ten rok pod względem pogodowym był marny. 

Na drogach tragedii nie ma, co prawda w Piotrowicach są niewielkie zaciski, ale chyba po raz pierwszy od kilku miesięcy trafiam na zielone, przelatuję przez skrzyżowania koło Famuru, a dalej... cóż, boczne drogi. Tam rzadko zdarza się by coś się działo. 

Na DDRce w Kochłowicach
Na DDRce w Kochłowicach © amiga
Kilka razy przez głowę przeleciał mi pomysł by pojechać częściowo lasem, mijam kolejne zjazdy w las... odpuszczam, jednak lepiej szosami... Może nie lepiej, a szybciej. Czuję dziwne przemęczenie... czemu? 
Skrót przez stację
Skrót przez stację © amiga
W Zabrzu melduję się około 8, boję się korków, te jednak witają m,nie tylko na jednym skrzyżowaniu, jedna zmiana świateł i już jest dobrze. W Gliwicach jestem po ósmej, jest spokojnie, ostatnie kilka km bez przygód. W firmie jestem w przyzwoitym czasie jak na tą porę roku i moją kondycję... 
Skrót w Gliwicach
Skrót w Gliwicach © amiga
Nie często widuje się wózek widłowy na drodze
Nie często widuje się wózek widłowy na drodze © amiga

Ciemność...

Czwartek, 9 listopada 2017 · Komentarze(2)
Jest prawie 17 gdy ruszam. Warunki niezłe. Nie pada :), jest względnie ciepło. Niewiele samochodów. Za to słońce już dawno poszło spać. 

Już rano korciło mnie by jechać częściowo lasem, teraz walczę z tym. Do czasu, na Granicy z Zabrzem pakuję się na DDRkę przy drodze średnicowej, przez lasek Makoszowski, na już starczy, a co dalej... nie mam pomysłu. Jadę i tak nieco inaczej. Lubię las,m nawet ten nocny, może nie przepadam jak mi zwierzaki przelatują przez drogę, ale reszta... czemu nie. A.... głupio by było jeszcze zostać postrzelonym przez myśliwego. Co jakiś czas słyszy się, że upolowali kolejnego rowerzystę, grzybiarza... pomylili z dzikiem, sarną,.... Wolę jednak zwierzaki ;)

Pod wiaduktem A1 w Gliwicach
Pod wiaduktem A1 w Gliwicach © amiga
DDRka przy DTŚce
DDRka przy DTŚce © amiga
Wyjeżdżam w Makoszowach, do Wirka ciągnę drogami. Dalej pakuję się na ścieżkę wzdłuż potoku Bielszowickiego, Jazda trochę wolniejsza. Zresztą czuję zmęczenie. W lesie pomiędzy Kochłowicami a Panewnikami trochę króliczę, ale nie mam ochoty na podjęcie walki. Niech jedzie.... 
W Kochłowicach
W Kochłowicach © amiga
Jestem coraz bliżej domu, docieram na wysokość Famuru. Przypomina mi się, że niedługo ma zacząć się przebudowa tego skrzyżowania, czas realizacji 17 miesięcy... Będzie rondo turbinowe :), od dawna już powinno być takie rozwiązanie a tym miejscu, może poszedłbym jeszcze o krok dalej, o dołożył jeden poziom, dla samochodów jadących od Mikołowa na centrum Katowic.

Powrót po ciemku

Środa, 8 listopada 2017 · Komentarze(3)
Jest kompletnie ciemno gdy ruszam w drogę do domu. Wiatr zelżał, tyle, że mam go w twarz. Drogi puste, mam wrażenie, że jest zimniej niż rano, licznik jednak twierdzi, że dalej jest około 5 stopni. Więc to tylko wrażenie. 

Jest już kompletnie ciemno
Jest już kompletnie ciemno © amiga
Warunki prawie jak zimowe, tyle że śniegu i mrozu jeszcze nie ma. Trochę jest mi tego żal, że raczej nie ma szans na przejazd lasem.  Na coś większego trzeba będzie poczekać bądź do weekendu, bądź do czasu gdy znowu dzień będzie miał przynajmniej 12 godzin. W tym roku w najfajniejszym okresie miałem złamany nadgarstek... Ech... A teraz znowu ciemnica. 
Tunel pod DTŚką
Tunel pod DTŚką © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Jedzie mi się dość przyjemnie, jak już wcześniej wspomniałem drogi puste, jedynie w Kończycach musiałem chwilę odstać, nie wiem skąd tam nagle pojawiło się tyle samochodów. W Bielszowicach krótki postój na światłach, widzę jakiegoś rowerzystę... pozdrawiamy się... Każdy jednak podąża w swoją stronę. Gdy docieram do Wirka zastanawiam się czy jednak nie pojechać przy potoku Bielszowickim. Jednak obieram drogę asfaltową, będzie nieco szybciej. 
W Kochłowicach, kolejny misiek stoi na DDRce
W Kochłowicach, kolejny misiek stoi na DDRce © amiga
Około 18:40 docieram do domu. Czuję zmęczenie, coś mi po żołądku jeździ... Oby to nie zapowiedź jakiegoś wirusa. Mam nadzieję, że jutro będzie nieco cieplej.... Marzenie... ;)
Na skrzyżowaniu Medyków i Śląskiej
Na skrzyżowaniu Medyków i Śląskiej © amiga

Powrót pod wiatr

Wtorek, 7 listopada 2017 · Komentarze(0)
Ruszam dość późno, samo ubieranie się zajęło mi 20 minut ;)... Gdy wychodzę na zewnątrz jest kompletnie ciemno, mrok rozjaśniają tylko latarnie uliczne i przejeżdżające samochody. Pojawił się za to bardzo nieprzyjemny silny wiatr ze wschodu. Nie wróży to dobrze powrotowi do domu. Ale... jak już przyjechałem rowerem to trzeba wrócić... 

Na szczęście ruch na drogach jest niewielki, pomimo wietrzyska jedzie się dość przyjemnie. Nie marznę, na liczniku 7 stopni... 
Minął ten czas gdy wracając z pracy świeciło słońce
Minął ten czas gdy wracając z pracy świeciło słońce © amiga
Jadąc dalej w Bielszowicach na Bielszowickiej :) trafiam na rowerowego ninję, zero oświetlenia, początkowo jechał drogą, później rowerówką. To jeden z gatunków rowerzystów za którymi nie przepadam. O ile ja miałem czas by go zauważyć, to już z samochodu mógłby być problem, nawet przy oświetleniu ulicznym widać go dopiero z kilkudziesięciu metrów. Ubrany na ciemno jest niewidoczny, sam go zauważyłem dopiero gdy mignął mi pod jedną z latarni. Później złapałem go już w lampkę rowerową... 
Rowerowy Ninja
Rowerowy Ninja © amiga
Na Wirku
Na Wirku © amiga
Dalsza droga nieco spokojniejsza, więcej podjazdów, większe zmęczenie i ten wiatr... Chciałbym już być w domu.... to marzenie spełnia się... dojechałem. mogę odpocząć... jutro z rana wiatr powinien mi pomóc. 
Prawie w domu
Prawie w domu © amiga

Wtorek na rowerze :)

Wtorek, 7 listopada 2017 · Komentarze(4)
Minęła 7, pora wyjść z domu, pora na jazdę do pracy. Słońce niedawno wstało, jest już jasno... Watr słabiutki chyba w plecy. Na drogach zdecydowanie mniej samochodów w porównaniu do wczoraj. Trochę zaciska w Piotrowicach, problematyczny okazał się wyjazd z Bałtyckiej w Panewnikach, jednak to wszystko. Dalej raczej luźno. Za to pomiędzy Kochłowicami a Wirkiem ktoś strasznie kopci. Podobny smród czułem wczoraj dokładnie w tym samym miejscu. Dzisiaj widać dym unoszący się po okolicy... 

Przy Famurze
Przy Famurze © amiga
Niektórzy rowerzyści jadą w
Niektórzy rowerzyści jadą w "moim" kierunku ;) © amiga
Ktoś strasznie kopci
Ktoś strasznie kopci © amiga

Dobrze, że to tylko fragment całej drogi. Chociaż pamiętam jak podczas ostatniej zimy, po przejeździe wszystkie ciuchy cuchnęły wędzonką. W tym roku pewno będzie podobnie. Nie przypuszczam by wiele się zmieniło. By ludzie wymienili kotły, kupili lepsze paliwo... 
W Zabrzu melduję się już po 8, nie ma wariactwa. Jakaś pojedyncza zawalidroga próbuje coś dziwnego zrobić, ale widać ją z daleka... 
Zastanawiam się czy pojechać przez park, jednak gdy widzę tony leżących liści na ścieżkach... zmieniam plan, jednak wolę drogi, przynajmniej o tej porze roku i dnia. 
Kolejny rowerzysta ;)
Kolejny rowerzysta ;) © amiga
Docieram na spokojnie do firmy, przejazd dość przyjemny... cieplej niż wczoraj... ciut szybciej, ale na rekordy przyjazdu trzeba będzie poczekać przynajmniej pół roku.. 
Prawie pod firmą
Prawie pod firmą © amiga

Poweekendowy rozjazd ;)

Poniedziałek, 6 listopada 2017 · Komentarze(2)
Minął tydzień od mojego ostatniego wyjazdu do pracy na rowerze. Obłęd.... Dawno nie miałem takiej przerwy, dobrze, że wczoraj Karolina wyciągnęła mnie na wycieczkę :)... Jeszcze nie zapomniałem jak się pedałuje.... ja się jeździ. 

Dzień jednak zaczyna się trochę pechowo. W tylnym kole brakuje powietrza... 15 minut z głowy, wyjazd opóźniony. Przy okazji dowiaduję się, że tylna opona dogorywa, to efekt najechania na szkło kilka miesięcy temu... Wygląda to nieciekawie. Dzisiaj tylko "zatykam" i kleję dziurę, ale opona musi być zmieniona. Może w Gliwicach jak będę miał 5 minut to coś kupię... A jak nie to na allegro... Nie muszę jej mieć na wczoraj... 

Gdy w końcu ruszam jest 7:20. Ruch jak diabli, korki.... wszędzie, Piotrowice zawalone samochodami, podobnie Ligota i Panewniki. Dopiero gdy wyjeżdżam z Katowic zaczyna być przyjemniej. Jeszcze drobny zacisk W Kochłowicach i nieco dalej mija ósma. Drogi  pustoszeją. 

Korek na Panewnickiej
Korek na Panewnickiej © amiga
Układają te cholerne progi
Układają te cholerne progi © amiga
To przymglenie czy smog?
To przymglenie czy smog? © amiga
Jazda staje się przyjemniejsza, szkoda tylko, że jest tak chłodno, wiatr nie pomaga, niestety uparł się i wieje od zachodu... 5 stopni cieszy, ale bardziej cieszyłoby mnie 15... Na to jednak nie ma szans, nie o tej porze dnia. Może w okolicach południa... 
Gdy będę wracał temperatura znowu poleci w dół...  Najważniejsze, że jest na plusie i nie pada... 
Pustki w Gliwicach
Pustki w Gliwicach © amiga
Do firmy docieram w takim sobie czasie. Czuję lekkie zmęczenie po wczorajszym wypadzie... ale.. to takie dobre zmęczenie... oby więcej takich wyjazdów... :)

Nocny powrót do Katowic

Poniedziałek, 6 listopada 2017 · Komentarze(2)
Z firmy wyjeżdżam około 17, dzień długi, męczący. W chwili gdy ruszam o słońcu nie ma mowy. Jest kompletnie ciemno. Temperatura nie za wysoka. Wiatr... hmmm, chyba się zmienił, wieje z innego kierunku, chyba z północy i jest słabszy.... 

Na drogach różnie, na dzień dobry na Sośnicy trafiam na mały zacisk przy przejeździe kolejowym, dobrze że to tylko lokomotywa... Ale i tak zdążyło się już ustawić po kilkadziesiąt samochodów w obu kierunkach. 

Małe zaciski na Sośnicy
Małe zaciski na Sośnicy © amiga
Jedzie mi się dość dobrze, za to zaskakuje chłód, myślałem że jednak będzie nieco cieplej, a jest około 6... może nawet chwilami mniej. Z ust leci już para... Trochę żałuję, że nie pojechałem w butach zimowych.... czuję to... 
Postój w Bielszowicach
Postój w Bielszowicach © amiga
Policja w Kochłowicach
Policja w Kochłowicach © amiga
Sama jazda dość przyjemna, najważniejsze że drogi są suche, nie padało, nie lało. Takie warunki są niezłe przynajmniej jak na tą porę roku. Osobiście wolę gdy jest jednak +20. Ale cieszy mnie to co jest ;)
Pustki na Medyków ;)
Pustki na Medyków ;) © amiga
W domu jestem około 18:30...  marzy mi się coś gorącego... Może kąpiel ;)

Wietrzny poranek.

Poniedziałek, 30 października 2017 · Komentarze(3)
Jest kilka minut po 7 gry ruszam, pogoda wietrzna, jest chłodno, termometr pokazuje mi ledwie 3 stopnie. Ubieram się dość ciepło, wiem, że jazda nie będzie dzisiaj lekka. Czeka na mnie wiatr niestety w twarz, na całym odcinku.

Na dokładkę gdy wychodzę z domu, rower postanawia się wywalić, w efekcie łamie się uchwyt kamerki i uchwyt blokady amortyzatora, cóż... Kamerka zostaje dzisiaj w domu, muszę poszukać starej obudowy, poprzekładać co nieco i będzie dobrze. Gorzej z przełącznikiem. Na już montuję do za pomocą zipa. O tej porze nic więcej nie zrobię. 

W końcu jadę, drogi mokre, wczorajszy dzień to jedna wielka katastrofa, wiało, lało okrutnie. Z domu było strach wyjść. 
Od początku jazdy widzę, że w mieście tworzą się korki, dobrze, że wybrałem rower, z drugiej strony widzę prędkość mojej jazdy. Nie powala. Nie pamiętam kiedy tak wolno "gnałem" do pracy. Próba przekroczenia 20 km/h jest niezłym wyzwaniem, w końcu wybieram jednak spokojniejszą jazdę, bez napinki. I tak nie będę na czas... a to, że przyjadę 10 minut później to co... 

Pojawiło się na chwilę słońce
Pojawiło się na chwilę słońce © amiga

W Kochłowicach na chwilę pojawia się słońce, chmury jakby rzadsze, mam nadzieję, że to dobra wróżba, chociaż gdy rano sprawdzałem prognozy, to mówiły o czymś zdecydowanie gorszym. Były informacje o śniegu z deszczem. Na radarach nic nie było widać przed wyjazdem, więc zaryzykowałem. 
Wolna jazda ma swoje zalety, w Zabrzu jestem dopiero około 8:15, drogi już puste :), przez chwilę zastanawiam się czy pojechać parkiem, czy może lepiej szosami. Zostaję przy tym drugim wariancie. Nie wiadomo co czeka na mnie la parkowych ścieżkach, szczególnie tych bardziej bocznych którymi skracam sobie przejazd. 

Parkowa alejka
Parkowa alejka © amiga
Zastanawia mnie jednak coś, tak straszna wichura i tak mało połamanych drzew? W tym roku kilka razy wiało słabiej, a drzewa kładły się pokotem. Chyba, że już wszystko co miało się złamać, to już jest złamane. Szkód specjalnie nie widać, jedyne miejsce gdzie cokolwiek było widać to Zadole. Położyło się tymczasowe ogrodzenie przy budowanym basenie. 

Do Pracy dotarłem ze sporym opóźnieniem, najważniejsze jednak, że rowerem, że wbrew pozorom było bezpiecznie. Nie rzucało mną, nie chwiało rowerem...