Zanim jednak wyjechałem szybka akcja wymiany opony. Z rana stara się rozerwała, po zdjęciu plomby widzę, że dziura powiększyła się do około 5cm. Nowa tym razem Kedna SBE założona. Wrażenia pozytywne. Wydaje się, że rower jedzie ze sporo mniejszymi oporami.
Stara opona kończy w śmietniku. Kupiłem ją około roku temu w Juli po tym jak stara opona wyzionęła ducha. Jechaliśmy wtedy z Darkiem na Tropiciela. Doszedłem wtedy do wniosku, że na zużytej oponie nie będę jeździł.
Ta która była założona przejechała ze mną 5 może 6 tys. km. Zaliczyła najazd na szkło, od początku tygodnia byłem nastawiony na jej wymianę, ale w pracy niestety się nie układało, zapominałem. Dzisiaj to się zemściło... ale wiedziałem, że jak nie kupię opony to nie wrócę rowerem do domu... Tak więc wygospodarowałem 15 minut i poleciałem do sklepu. Wybór niestety nie powalał. Proponowali mi Continentale Racing Kingi... Ale żadna siła nie zmusi mnie do kupna tych opon... Miałem je... są świetne na zawody, ale są też papierowe, rozpadają się od samego patrzenia. To były moje pierwsze opony w góralu. Jedna z nich rozdarła się już po 300km, druga wytrzymała 1500 i skończyła podobnie. Były jeszcze Maxxisy Wormdrivey. Te też już miałem, ścierają się w zastraszającym tempie, po 2000 km nie ma śladu po bieżniku... Za to Kendy Small Block Eight pamiętam, że były rewelacyjne, porównywalne do Maxxisów Crossmarków :). Były więc kupiłem...
Gdy tylko ruszyłem spod firmy odczułem wyraźną różnicę, rower po prostu sunie, nie stawia oporów. To był dobry zakup :) Zaczyna mnie korcić by wjechać do lasu :) Kilka razy opieram się tej chęci... Jednak lepiej będzie gdy w domu będę nieco wcześniej :)
Kasik Będę pamiętał :) Limit Na początku tygodnia delegacja, a po niej angina. Czy raczej coś na kształt Anginy, bo jej powodem jest jakiś inny szczep bakterii.
To wozisz o wiele więcej niż ja :-) Suportu nie wożę. Nie miałem tego typu awarii do tej pory w trasie. Zwykle kapcie, szprychy, urwane łańcuchy, zdecentrowane koła, urwane linki itp. Wszystko inne zostawiam do robienia w serwisie bo zwykle i tak nie mam zapasu i narzędzi.
Kasik Będę pamiętał w przyszłości :) Z reguły w ciągu roku zużywam kilka kompletów opon... W tym roku ze względu na awarię w czerwcu i lipcu km jest mniej... Dystans rozłożył się mniej więcej po równo na rowerach. Coś mi się wydaje, że w przyszłym roku będzie za to więcej zużytych opon ;)
Limit Już dawno oduczyłem się używać "drogich" zawodniczych opon. Za tą Kednę zapłaciłem około 40 zł :) w sklepie, na necie pewnie byłoby taniej. Za 55 są się już dorwać wersję kewlarową. Ta poprzednia też nie była droga. Zresztą w Juli nie kupisz wypasionych zawodniczych opon. Opona nie jest równa oponie. W tej chwili zawsze przy zakupie sprawdzam jakie ma boki... bo często okazuje się, że to najsłabszy element. Na wyprawy z reguły mam nowe opony. Nie chcę żadnych niespodzianek.... A wozić opony mi się nie chce. Nawet kewlarówki zajmują miejsce. Często jest tak że 1/4 sakwy to i tak narzędzia :), trochę części na wszelki wypadek, jakieś szprychy, linki, suport, klucze itd... Jak się jest kilkadziesiąt km od najbliższego rowerowego to lepiej być samowystarczalnym, zresztą komu jak komu, ale tobie Tego pisać nie muszę. Na dojazdy do pracy mam tylko podstawowe rzeczy. łatki, 2 dętki, klucze z scyzoryku, łyżki do opon... olej... chyba tyle.
Mnie już nie ruszają te bajeranckie nazwy modeli opon. Kupuję takie za 5 dych. Mają być grube, ciężkie, z solidnym bieżnikiem. I takie się sprawdzają. Robią bez problemu te 5k km bez łaski. Nie drą się na bokach i potrafią niejedno szkło przetrzymać. Te wszystkie wymyślne to tak jak piszesz, na zawody i do wyrzucenia. Jedyne odstępstwo robię jak jadę na długi objazd to zabieram jakąś zwijkę na wypadek awarii ale też nie szukam jakiejś super lekkiej.