Wpisy archiwalne w kategorii

tam i z powrotem

Dystans całkowity:23118.73 km (w terenie 6486.68 km; 28.06%)
Czas w ruchu:1325:59
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:67.50 km/h
Suma podjazdów:128130 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:147 (79 %)
Suma kalorii:971214 kcal
Liczba aktywności:427
Średnio na aktywność:54.14 km i 3h 06m
Więcej statystyk

W końcu po okolicy ....

Niedziela, 1 kwietnia 2012 · Komentarze(3)
Wczoraj wieczorem rower w końcu doczekał się mycia, przeglądu, nasmarowania, był piękny czyściutki, lśnił. Coś trzeba był z tym zrobić bo strasznie kłuło po oczach. Więc, gdy dzisiaj trochę się wypogodziło dosiadłem rumaka i w drogę. Plan był prosty: teren, teren, teren. W końcu jakaś odmiana po nudnych dojazdach dopracowych ;P. Wybrałem się więc w kierunku Lędzin, praktycznie na całej długości trasy mogę się cieszyć lasami.

W okolicach Murcek, ktoś łaskawie położył nową nawierzchnię na ścieżkach rowerowych i jest niby fajnie, ale rower po tym specjalnie nie chce jechać, a przynajmniej nie tak jakbym chciał aby jechał.
Nowa nawierzchnia © amiga


Za Murckami już bez problemów, delikatne zjazdy i podjazdy, jest pięknie, pogoda dopisuje, aż do stawu w Hamerli, gdzie zaczyna padać śnieg.
Hamerla - nas stawem © amiga

Zaczyna delikatnie prószyć śnieg © amiga

Na chwilę przestaje,
Zasieki na polu © amiga


ale od Lędzin zaczyna się mała śnieżyca, niewiele widzę, wmordę wiatr skutecznie utrudnia mi jazdę, na dokładkę część dróg jest mocno rozmiękła, rower się zapada, chwilami jazda jest niemożliwa.

Nic nie zostało .... © amiga


Dojeżdżając do domu, znowu się wypogodziło, jest pięknie :), poza tym udało się dokręcić kilka kilometrów, odwiedziłem starą trasę, trochę się zmęczyłem, i chyba tego mi brakowało.

Kadencja: 60

Orzesze

Niedziela, 25 marca 2012 · Komentarze(6)
Opis będzie krótki, ale znowu mam problem z czasem.... niestety nie chce się rozciągnąć
Dzisiaj z rana pobudka. Umówiłem się w Orzeszu na spotkanie z DJK71, Anetką, Wikorem i Igorkiem. Wyjechałem ok 8:30 bez wstępnego plany trasy, zależało mi głównie na czasie dojazdu. Początkowo droga na Mikołów nie sprawiała mi specjalnie problemu, kilka razy nią jeździłem więc poszło szybko. Jedynie przy samym mieście ktoś zwinął drogę ...
A droga gdzie ? © amiga

Reszta trasy to droga na Łaziska Górne i później Orzesze w większości po szosach. Na miejscu powitanie z całą wesołą rodziną K ;) Nieco później zaczynają się zawody, pierwszy na trasę rusza Igorek
Igorek na traie © amiga

Już na mecie ... © amiga

i w efekcie zajmuje 3 miejsce :)
Biegiem po nagrody © amiga

We are the Champions © amiga


Chwilę później na nieco dłuższej trasie jedzie Wiktor, tym razem na nowym rowerze, którego hmm .... nie zna jeszcze ale i tak przyjeżdża tuż za czołówką.

Wiktor na trasie © amiga


Na miejscu jeszcze kilka spotkań Bikestatsowych i nie tylko.
Szybko jednak kończy mi się czas, pora się pożegnać i ruszyć w drogę powrotną, tym razem jednak przyjrzałem się mapom i wybrałem bardziej optymalną trasę do Katowic, bez żadnych DK44 i innych wybryków, w zasadzie 80% to leśnie i polne ścieżki, czasami nieco dziwne, rozjeżdżone przez ciężki sprzęt, ale wolę to niż drogi. Pogoda wymarzona, może jedynie przeszkadza silny wiatr, ale i tak jest/było pięknie.
Tunel ... koło Orzesza © amiga


Pole, pole © amiga


Droga do .... © amiga


Mech © amiga

Kadencja: 60

Jak zepsuć laptopa ...

Niedziela, 18 marca 2012 · Komentarze(3)
Wpis trochę nietypowy bo ... w zasadzie kilka połączonych wyjazdów.

W sobotę wyjazd do Łośnia. Cele dwa - zepsucie Notebooka Kosmy oraz pofocenie kolczyków. Wyjazd dość późno około 17:00 jest ciepło więc w końcu można zrzucić zbędne kurtki i dodatkowe ocieplacze. Trasa szybka przyjemna, bez lodu, bez błota na drodze i silnego wmodręwiatru.
Dymy na łąkach ... © amiga


W ciągu ok 1:40 dotarłem do Łośnia, krótkie powitanie i zabieramy się za robienie backupu Danych z Notebooka. Włączamy opcję przywracania ustawień fabrycznych i po 40 min okazuje się, że coś idzie nie tak, po resecie nie ma systemu, nie ma nic. Oż ty w modrę … . Nie byłem przygotowany na taką niespodziankę. Miało być prosto łatwo i przyjemnie, a wyszło … jak wyszło.
Dziwny ten kot ... © amiga


Uruchomiliśmy zastępczy komputer stacjonarny i tyle. Rankiem zamiast zająć się foceniem kolczyków, bezskuteczne poszukiwania płyt instalacyjnych z systemem. Więc szybka decyzja o powrocie pociągiem do Katowic z komputerem Moniki, na miejscu reanimacja komputera. I ok 16:00 wyjazd do Sosnowca gdzie umówiliśmy się na przekazanie właścicielce laptopa
Dzisiaj czemuś, zmęczony, zamiast na rowerze wybrałem wersję pociągiem do Katowic.
I na koniec 2 kolejne zdjęcia autorskiej biżuterii rodem z Rowerowej Norki
Gadgety na Allegro
Więcej na blogu Kosmy100

Uaha rowery dwa, Uaha na drzewie wisiały ... © amiga


śledzik © amiga

... Kebab w cienkim cieście ...

Poniedziałek, 9 stycznia 2012 · Komentarze(1)
Od rana nap...alał mi baniak, chyba na starość pogoda daje mi się we znaki. W pracy za diabła nie mogłem się skupić. Dopiero wieczorem ból mnie zaczął opuszczać. Gdy znalazłem się w domu było już prawie idealnie, jednak zaczęła mnie dla odmiany roznosić energia. Znam tylko jeden naprawdę skuteczny sposób - Rower. Długo nie namyślając się dosiadłem rumaka i pognałem (patrząc na średnią to chyba popełzłem) w kierunku Muchowca, Doliny 3 Stawów, Parku Kościuszki, Kopalni Wujek i wróciłem do domu. Chwilę przed wyjazdem dotarło do świadomości, że pogoda jest trochę nijaka, siąpi drobny deszcz a okolicę spowija mgła, więc założyłem błotniki ;). Dzięki temu udało mi się nie u....ć. A co do tytułu to nie wiem czemu ale po głowie przez cały czas chodziła mi ta piosenka:



Poniżej kilka dzisiejszych fot:

Przy lotnisku Muchowiec © amiga


Dolina 3 stawów © amiga


Kopalnia Wujek © amiga


Kadencja: 50 (szaleństwo)

Małe kółeczko

Sobota, 7 stycznia 2012 · Komentarze(3)
Wczoraj lało. Dzisiaj tez było nieciekawie. Szczęśliwie po południu zaczęło się wypogadzać, wiatr zelżał, więc coś mnie podkusiło by dosiąść po raz kolejny rumaka.
Zadzwoniłem jeszcze do Piotrka, może się wybierze dzisiaj i ... stał się cud. W końcu ruszył 4 litery i pojechaliśmy. Niestety rowerowe opierdalanie się odcisnęło na nim swoje piętno. Podjazd pod Murcki wykończył go (chociaż wybrałem asfalt), siły się skończyły i robił to co Polacy potrafią najlepiej. Narzekał prawie całą drogę, a to że już nie dla niego, a to że jadę za szybko, że góra wysoka. .... Mać. Skróciłem mu więc męki do minimum. Po Murckach krótki zjazd w kierunku Giszowca, następnie powrót do domu.
W lesie dość przyjemnie, może jedynie gdy zaczął zapadać zmrok zrobiło się chłodno, ale temp cały oscylowała powyżej zera.

Ilość km nie powala, ale zawsze to coś. Gorzej, że pewnie przez kolejny tydzień nie uda mi się nigdzie wyrwać :(.

Na styczniowym szlaku © amiga


Średnia kadencja: 47 (jest coraz gorzej)

... siedzę na koniu ...

Poniedziałek, 2 stycznia 2012 · Komentarze(8)
... Siedzę na koniu ...

Dzisiejszy wyjazd wyszedł jakoś tak spontanicznie, ... a może zmotywowały mnie noworoczne wpisy na bikestatsie ?
Przed 20:00 pozbierałem się i ruszyłem na małą rundkę po okolicy. Początkowo było miło i przyjemnie, temperatura jesienna, a może już wczesnowiosenna ? W każdym bądź razie było ok 10 stopni w chwili gdy wyjeżdżałem. Nie planowałem większej trasy, ... zresztą te 30 km to żaden wyczyn. Jednak po prawie miesiącu przerwy (spowodowanej pogodą i przeziębieniem) czuję delikatne zmęczenie. Chyba pora popracować nad kondycją. W końcu już za 2.5 miesiąca trzeba wrócić na trasę dojazdową do pracy ;)
W WPKiW pogoda zaczęła się nieco psuć, temperatura wyraźnie się obniżyła, zaczął padać deszcz ze śniegiem i wiał silny wiatr. Brrr.
Trzeba było się zbierać spod Planetarium i najkrótszą drogą wrócić do domu.

Poniżej kilka dzisiejszych fot.

Kładka nad ul Rozdzieńskiego © amiga


Nocny spodek © amiga


Gwiazdy - osiedle w centrum katowic © amiga


Szyb byłej kopalni Katowice © amiga


Kopernik też była kobietą © amiga


Stadion Śląski © amiga


Kadencja 55. (masakra)

wilijo, w zasadzie po wiliji

Sobota, 10 grudnia 2011 · Komentarze(7)
Po wczorajszej wigilii firmowej dzisiaj czułem się niespecjalnie. Kac mocno męczył, chociaż w zasadzie nie wiem po czym. Dzisiejszy poranek był ciężki, ale co ja nie dam rady .... ? Rano odwiedziny kilku okolicznych sklepów. Zaliczenie 2l koli i ... prawie jak nówka postanowiłem się przejechać gdzieś ... . Pogoda piękna, jak .... nie w grudniu, około 13:00 w końcu wyjechałem. Miałem ok 3 godziny czasu, więc bez kombinowania pojechałem standardową trasą przez Murcki, Lędziny, Mysłowice, Wesołą, Giszowiec i wróciłem do Ochojca. Wczorajsza "wilijo" męczyła mnie przez całą drogę, dodatkowo w którejś z przydrożnych kałuż zamoczyłem lewą nogę i ostatnie 10 km były walką z własną słabością. Przemarznięte palce dawały mocno znać o sobie, przynajmniej je czułem i wiedziałem, że jeszcze tam są. :) Dopiero kąpiel w domu rozwiązała ten problem.

Miałem okazję w końcu w samotności jadąc na rowerze przemyśleć kilka spraw, zastanowić się co dalej. Przy takiej pogodzie można było wszystko widzieć w różowych kolorach. Chociaż wiem, że tak nie jest i .. nie będzie. Przyszły tydzień oceniam raczej na ciężki. Ale od czasu do czasu trzeba dostać w du.ę, żeby zrozumieć jak było rewelacyjnie i bezproblemowo wcześniej i jak może być.

Starczy tego smęcenia. Coraz bliżej do wiosny więc będzie można znów poszaleć na trasie Katowice->Gliwice :) Jeszcze tylko 3 miesiące zimy

Klika dzisiejszych fot:

Jesienne klimaty © amiga



rzeczka pod Lędzinami © amiga


Pole pod Lędzinami © amiga


Pole pod Lędzinami - jeszcze raz © amiga


Mysłowice - zalew Wesoła Fala © amiga


Zapis trasy:


Kadencja: 58

Kilometrówka zawiera dodatkowo ok 3-4km z wcześniejszego wyjazdu po mleko do .. mlekomatu :)

Hasiok: Adrian

Nocne kręcenie

Czwartek, 24 listopada 2011 · Komentarze(2)
Wracając z pracy nic mi się nie chciało, na dokładkę denerwowali mnie bikerzy, w sumie minęło mnie ich kilkadziesiąt. Wyglądało na to, że dzień skończy się na Discovery, jednak szczęśliwym zbiegiem okoliczności zostałem zmuszony do wyjścia z autobusu kilka przystanków wcześniej niż zwykle. Nie chciało mi się czekać na połączenie i polazłem z buta do domu. O dziwo chęci wróciły, miałem ochotę na jazdę na rowerze, jazdę w nocy, przy lampkach, po lesie.
W domu spojrzałem z obrzydzeniem na stacjonarny rower, jego czas chyba jeszcze nie nadszedł. Za to po szybkim objedzie i przebraniu się dosiadłem KTM-a i w drogę.
Zahaczyłem o Piotrka, nie miał ochoty na jazdę więc pognałem sam. Pierwotnie planowałem większe kółko, ale będąc sam zdecydowałem się nieco krótszą i bezpieczniejszą drogę.
Odwiedziłem Muchowiec, Dolinę 3 Stawów, Bulwary Rawy, Rondo, SSC, WPKiW i wróciłem przez Załęską Hałdę i Ligotę.
Ścieżki rowerowe w Katowicach były już wyludnione, podobnie w WPKiW. Spodziewałem się więcej spacerowiczów i rowerzystów, ale w końcu co mnie obchodzą inni. Chyba temperatura i ciemność ludzi wystraszyła, niech żałują. Noc jest dzisiaj piękna, pomimo zachmurzenia i lekkiej mgiełki.

Może jutro powtórzę tą eskapadę ?

Kilka dzisiejszych fotek:
Dolina 3 stawów w Katowicach © amiga


Centrum Katowic © amiga


Chionka już stoi © amiga


Ufo wylądowało © amiga


Kadencja: 55 (masakra. Jak to się ma do kadencji 90-100 na stacjonarnym rowerze)

Idzie zima ...

Niedziela, 13 listopada 2011 · Komentarze(7)
Krótki wypad do qmpla zbić luzy na sterach. Zapomnieliśmy to ostatnio zrobić więc dzisiaj była okazja aby się spotkać.
Po ostatnim przejeździe coś mnie dorwało, wczoraj nie miałem sił na jakiekolwiek wyjście/wyjazd z domu, wszystko mnie bolało. Dzisiaj też nie chciałem przeginać, głupio by było się rozchorować (i tak lecę na prochach z vitaminą C i paracetamolem), więc jedynie krótki wypad do "serwisu".
Wracając było już chłodno, dodatkowo wiał nieprzyjemny zimny wiatr. Ech, zaczynam się rozglądać za jakimś stacjonarnym rowerem do domu ;)

Wilcze oczy

Piątek, 11 listopada 2011 · Komentarze(4)
Dzisiaj Rower wrócił z krótkiej sesji w serwisie (u qmpla ;). Ostatnio pojawiły mi się dość paskudne luzy na tylnim kole, może nie było to jeszcze specjalnie groźne, ale z czasem mogło powodować problemy. W każdym bądź razie to już historia. Po przesmarowaniu i dokręceniu, koło znowu jest w dobrym stanie.
Około 15:00 pozbierałem się i postanowiłem pojechać gdzieś blisko. Pierwotny plan to Mysłowice Wesoła. Stosunkowo niedaleko, a przy temp. 2-3 stopni i paskudnym zimnym wietrze miało wystarczyć. Jednak nie wystarczyło. W Murckach zmodyfikowałem trasę i pojechałem do Lędzin ;) Szkoda że tak późno wyjechałem, ale 2 lampki + czołówka spisywały się rewelacyjnie w lesie. Kilkukrotnie widziałem między drzewami jakieś wilcze oczy (raczej nie był to Tusk), przypuszczalnie sarny patrzały co to za UFO przelatuje przez ich "dom". ;)

W drodze powrotnej zachaczyłem o znajomego, wróciłem nieco później prowadząc rower ;)

Pożej kilka fotek dzisiejszych

Staw w okolicach Hamerli © amiga


Spojrzenie na Tychy © amiga


Droga pod Lędzinami © amiga


Kadencja: 56